-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
~
-
Chodź tu, pochucham... Medyk! Nic mi się już nie chce.
-
Ban, bo to zwykły pech, przyzwyczaj się.
-
(Będę odgrywał kapłana kultu Amitraju z książki "Pan Lodowego Ogrodu", tylko ów kult trochę pozmieniam. Postać można policzyć jako czarownika, tylko moc daje mu modlitwa a nie magia.) Imię: Udułaj Nazwisko: Kataden Rasa: Człowiek (liczcie jako czarnoksiężnika) Historia: Urodzony i wychowany w osadzie Karahardym w Amitraju spędził dzieciństwo na wsi. Całym sercem kochał życie z dala od gwaru, blisko natury. Niedługo po osiagnięciu pełnoletności udał się na wędrówkę, gdyż odkrył w sobie powołanie. Został świetym mężem, pustelnikiem błądzącym po świecie, by nieść wolę Pramatki innym. Wygląd: Obszarpany bury chałat przewiązany w pasie konopnym sznurem, wypłowiały, aktualnie szary płaszcz podróżny, torba z lnianego płótna na ramieniu, mieszek i 5 medalionów na szyi. Trzy drewniane i dwa metalowe. Pomarszczony, o ciemnej twarzy wychłostanej wichrami. Długa, siwa broda spleciona w kilka warkoczyków, stalowoszare, skośne i jakby nawiedzone oczy. Długie włosy, związane w koński ogon. W torbie ma Kodeks Ziemi, suchy chleb, skórzany bukłak pełen wody i ocet, spory wybór ziół oraz malą fiolke z trucizną. Podpiera się na prawie dwumetrowym, sękatym kosturze. Wiek: 86 lat (Dzięki za pomoc, Ternos.)
-
Ban, bo Gandzia uwielbia robić sobie ze mnie jaja. Ale to dobrze, bo ja też mam kupę śmiechu.
-
Nikt nie zauważył w ogólnym chaosie zniknięcia skazańca, ale jego plan udał się tylko połowicznie. Bo faktycznie instalacje naziemnie ucierpiały w skutek ataku NOD, lecz wkrótce reszta okrętów wroga została zwyczajnie odcięta. Flotę rozdzielono na małe, izolowane grupki, które systematycznie rozbijano. Na nieszczęście oponentów walka toczyła się na terenie ZRR, poznanym i dobrze przystosowanym do obrony. Także posiłkom było łatwiej dotrzeć. Transportery zostały rozbite doszczętnie (jesteś w forcie, pamiętaj), myśliwce odleciały jednak bez szwanku. Żołnierze CzK z powodzeniem odparli pierwszy atak NOD, ale ze sporymi stratami. W końcu element zaskoczenia swoje robił. Walka trwała dalej, choc z nikłą przewagą Sowietów. (Arceus, dobrze ci radzę, wykorzystaj moment i nawiej. Bo moja flota pokona NOD bez bycia OP. Wy jej prawie nie ruszaliście przez jakieś 10 stron.)
-
Tak, zawsze. Ale się wstrzymuję. Masz jakieś dewocjonalia?
-
Przeczytaj "Manifest Komunistyczny", podstawowe opisy ideologii w wykonaniu Lenina, Trockiego i innych myślicieli (wpisz w wikipedii) oraz skonsultuj się ze mną. Medyk! Wreszcie ktoś mnie poparł.
-
Tak, bardzo. W odległej pustelni... Modlisz się czasem?
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Grim zareagował natychmiast. Skoro nie trafił za pierwszym razem, ale odbił uderzenie wroga, postanowił wykorzystać jego siłę. Odwinął się i zadał z drugiej strony cios w skroń, samym końcem miecza. Nawet jeśli Podmieniec nie zginie, ale atak się uda, powinien paść z powodu szoku. Dalszym zamiarem ogiera było sprowadzenie walki do zaglębienia, które widział idąc w tę stronę. Nie miał zbyt wiele czasu na myślenie, ale w jakiś dziwny sposób cieszył się z tej potyczki. Pojedynek był co prawda trudny dla niewprawionego w boju kucyka, ale na pewno będzie stanowić cenną lekcję. Starał się zapamiętać ruchy oponenta, jego zachowanie i reakcje. -
Przyjąbym cię pod swoje skrzydła, tylko musisz szczerze chcieć wspomagać rewolucję. Co byś zrobił, gdyby ci teraz internet padł?
-
Zabiorę cię do pasieki, bo mam. Pszczoły są takie milusie... Medyk! Weltschmerz.
-
Wobec mnie? Nobody cares. Medyk! Standardowy zespół niewyspanego Tomka. (Bo życie nie ma sensu.)
-
Tak. Masz okowitę?
-
(Loca, pytałem poważnie. No i teraz poważnie odpowiadam.) Jako że wilki to stworzenia raczej agresywne to są dwie możliwości. Ratowanie się ucieczką albo obrona. Co byś zrobił, gdybym zapomniał zadać pytania?
-
Ban, bo w mojej osobie powrócił tu komunizm.
-
Skoro przyjechał tak szybko, to mieliśmy wielkie szczęście. Podszedłem do peronu i gdy tylko pociąg zatrzymał się, wsiadłem puszczajac Dusta prodem. Zająłem miejsce pod oknem, odstawiłem bagaże i odprężyłem się. Preciągnąłem się, aż strzeliły kości. - Znowu w drodze. Tym razem jednak dla rekreacji. - wymruczałem do siebie.
-
Wreszcie straciłbym ostatnie hamulce, które wstrzymują mnie przed zorganizowaniem rewolucji. Co byś zrobił, gdybyś spotkał mnie w prawdziwym życiu?
-
Umrzyj. Medyk! Jestem cholernym zrzędą.
-
Niezbyt, jestem zamkniętym czowiekiem. Jesteś za twardym prawem?