-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
Ban, bo mój pesymizm i niechęć do świata, a także fakt, że gardzisz moją osobą z powodu poglądów chyba wystarczy.
-
Kiedyś chyba skomentowałem jej dzieło.
-
(Chiny to nie komuna. To korporacyjny totalitaryzm. Nie mieszaj.) Tak, mam kumpla Żyda. Lubisz zupy?
-
I tak nie słucham, wiec wszystko jedno. Co byś zrobił, gdyby świat nagle stanął na krawędzi zagłady, bez absolutnie żadnej szansy ratunku?
-
Fabryka. Z nudów nie umrę. Makaron czy ziemniaki?
-
Z krukiem (raven). EDIT: Cieszę się, że ktoś jeszcze pamięta te wspaniałe komiksy.
-
Nie. Cenisz sobie swą własność?
-
Wybawienie. Wspólnota.
-
Ban, bo zjawiam się tutaj by nieco zepsuć jakże wesołą atmosferę.
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po jedzenie)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Grim Cognizance poczuł na twarzy ciepłą krew. Nie swoją. Nie był do tego przyzwyczajony, mimo walk w Stalliongradzie, ale obudziło się w nim uczucie mściwej satysfakcji. Wyszarpnął miecz z tułowia przeciwnika i spróbował zadać ponowny cios, tym razem sieczny. Usiłował trafić Podmieńca w krtań, a może nawet pozbawić go głowy. Uczucia jednak nie opanowały go całkowicie. Ogier wiedział, że wciąż ryzykuje życiem. Dlatego też jeśli będzie taka możliwość pomiesza jeszcze bardziej formację strażników. Dzięki skutecznym atakom kompanów zadanie było nieco łatwiejsze. Na oko. - Żywie wolna Equestria! - wrzasnął stalliongradzką gwarą, wznosząc miecz do ciosu. -
Twierdzi, że jestem szalony. Odmawiam potwierdzenia.
-
(I'm back, haters. I znowu shitstorm o OP. Sesja bez mistrza się pierdzieli po całości. Głosuję za ponowną próbą ustanowienia MG.) Mimo intensywnych prób, nie udało się wyciągnąć z jeńca ani jednego jasnego i sensownego słowa. A wciąż toczyła się wojna, nie było czasu na patyczkowanie się z Arceusem. W takiej sytuacji Naczelny Komisariat Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem wydał orzeczenie o niemożności nawiązania kontaktu z więźniem. Zaraz po tym komandosa wypuszczono z celi, zabezpieczając go przed ucieczką dzięki mikroładunkom wstrzykniętym pod skórę i ampułce z cyjankiem umocowanej w przełyku. Czterech czekistów w ładnych, szarozielonych mundurach poprowadziło schwytanego do sali sądowej. Był to mały, prostokątny pokoik z betonu, o ścianach skierowanych prosto na cztery strony świata. Drzwi, którymi wprowadzono Arceusa znajdowały się w południowej. Na wprost nich stało potężne, dębowe biurko i trzy krzesła, za nimi wisiał czarno-biały portret Lenina. Na pulpicie w równych odstępach ułożono trzy szklanki z wodą, małą czerwoną chorągiewkę i plik akt. Za biurkiem siedziało dwóch mężczyzn w średnim wieku i młoda kobieta. Gdy tylko jeniec wszedł, odezwała się właśnie ona. - Oskarżony Arceus, niewiadomej proweniencji, schwytany w czasie lądowania na terytorium Republiki Equestrii. Stawiane są wam bardzo poważne zarzuty, takie jak działanie na szkodę ludności, kolaboracja z wrogami ZRR, antysowiecka agitacja, odmowa składania zeznań oraz czynne wspieranie wrogów rewolucji. W świetle kodeksu karnego te przestępstwa to aż nadto, by skazać was na śmierć. Dlatego nie zwlekając dłużej, taki właśnie wyrok przedstawia wam obecny tu trybunał. Wyrok wykonany zostanie o świcie, przez powieszenie. Co macie na swoją obronę? W innym miejscu i czasie Przewodniczący Antoni Kupała wreszcie dał sobie spokój z osobistym ściganiem nieprzyjaciół. Wrócił w chwale do Mirogrodu, gdzie dzień 19 maja ogłosił Narodowym Świętem Armii Czerwonej. Od teraz dzień ten był wolny od pracy. Zorganizowano także wspaniałą defiladę, na którą zaproszono dygnitarzy z ościennych państw. Z tej okazji Kupała postanowił udzielić amnestii przestępcom kryminalnym, nie zwalniając jednak od odpowiedzialności politycznych. Ogólnie rzecz biorąc, wszystko powoli wracało do normy. Okupowane tereny Changei zostały niemalże całkowicie odbudowane i częściowo rozbudowane. Zwolniło to część rezerw, co z kolei pozwoliło na podjęcie innych akcji. Na ten przykład nad Królestwem Gryfów znów pojawiły się samoloty z czerwoną gwiazdą. Tym razem było ich jednak bardzo wiele. Myśliwce, bombowce ciężkie i lekkie, transportowce. Te ostatnie miały cel specjalny. Dokonano sporego zrzutu członków Specnazu i samodzielnego pułku powietrzno-desantowego na kilka strategicznych punktów Królestwa, opanowując także pałac w stolicy. Zaraz po niespodziewanym ataku z powietrza do szturmu na kraj ruszyły radzieckie jednostki naziemne. Ilość ich była niewystarczająca na podjęcie sprawnej akcji przeciw gryfom, ale na bazę Komputera starczyła. Wydatnie pomógł Sowietom fakt, że zrzutu dokonali na tyłach adwersarza. Oddział antypartyzancki w pewnym osłupieniu wpatrywał się w klaczkę, ot tak sobie bawiącą się na dworze. Dowódca, niezrażony, odwrócił się, a raczej konia, w kierunku siostry Cytrii. - Konarmia pozdrawia Bractwo! - zasalutował szabliskiem. - Niestety, ale wiemy to samo co wy, czyli nic. Sprawdzamy dopiero, co tu jest właściwie grane. Dawszy przykład elokwencji rycerzy rewolucji, skinął głownią dwóm konnym. Ci wjechali kłusem do wsi, zatrzymując się przed źrebakiem. - Gdzie są twoi rodzice? - zapytał jeden z nich podejrzliwie.
-
Uczestniczy w sesji.
-
Ban, bo kiedy zmiana strony?
-
Ban, bo Konarmia.