Ucieczka zakończyła się bardzo szybko. Nogi Arceusa owinęła lina z ciężarkami. Biedaczek rymnął na ziemię. Wkrótce Sowiet zbliżył się do leżącego komandosa.
- Nie chciałem tego robić, bardzo przepraszam. Ale wiem, kim jesteście.
Razem z kolegą podnieśli jeńca i poprowadzili go ulicami miasta. Piesi i kierowcy oczywiście nie dali nawet znaku istnienia. Wszędzie było pusto. Nikt nie zatarasował drogi do czarnego samochodu o przyciemnionych szybach. Czekiści skontaktowali się z dowództwem, powiadamiając o schwytaniu spadochroniarza. Rozkazano przewieźć go do więzienia śledczego w Peremiennym Polu. Tego samego, w którym jego roboty wywołały bunt.