-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
Sprawiedliwość. Demokracja bezpośrednia czy anarchia?
-
Ban, bo ktoś zauważył kosmetyczną poprawkę.
-
Anime to jej życie.
-
(O żeż wy! Arcek, słuchaj mnie teraz. Nie zapominaj o fakcie, że na orbicie wciąż są Sowieci. I zawsze mogę posłać po posiłki. Nie czyniłem tego, bo mogłoby to być zbyt OP, ale w takiej sytuacji...) (Tak Loca, to było do ciebie.) ( I tak przy okazji "Czerwony Świt". Dzięki Gandziu.) Z nadprzestrzeni wyszła radziecka flota uderzeniowa licząca odpowiednio: - 23 krążowniki klasy "Czerwony Październik" przewożące na pokładzie 4 eskardy myśliwskie i 3 bombowe, posiadających 16 dział laserowych i 10 palnych wspomaganych magnetycznie, osłony kinetyczne - 16 niszczycieli "Pięść Ludu", wyposażonych w sprzęt do operacji naziemnych (piechota na pokładzie), po 10 eskadr odpowiednich rodzajów, uzbrojone w 6 dział plazmowych, bomby do zrzucania z orbity, 20 laserów i 28 dział wspomaganych, jak wyżej, osłony kinetyczne - 4 pancerniki klasy "Sztandar Rewolucji", broń elektromagnetyczna, po 45 dział laserowych i wspomaganych, 10 plazmowych, 12 eskadr odpowiednich rodzajów plus dwie specjalne osłony kinetyczne, reszta jak niszczyciele i krążowniki. Wszystkie okręty mają pancerz z twardego, nie przewodzącego prądu i nie wykazującego właściwości magnetycznych stopu. Działa są wielkości tych starwarsowych. Statki udały się na odsiecz siłom budującym blokadę wokół planety. Na lądzie tymczasem udało się utrzymać przyczółek i powiększyć go, bo zakończono budowę mostu pontonowego. Przeprawiły się po nim wpierw dywizje zmotoryzwane (cztery, po 1500 ludzi każda, ze sprzętem), a zaraz po nich pancerne (dwie, po 800 ludzi każda, 200 czołgów chronionych przed ogniem i mrozem, miotacze ognia). Przygotowane wcześniej siły runęły na wroga pod osłoną własnej artylerii. Za pancerniakami ruszyło osiem dywizji piechoty (1600 luda). Sztab wiedział, że Podmieńce walczą bronią biologiczną, dlatego zawczasu zaopatrzył czerwonoarmistów w osobiste zestawy do detoksykacji, maski gazowe i (nie za silne) skafandry ochronne na mundurach. Kilkudziesięciu żołnierzy straciło życie, gdy zostali zaatakowani przez te robale. W zemście na podmieńcze miasta zrzucono bomby fosforowe. Płomienie szalały, pożerając budynki wojskowe i cywilne. Tym razem Kupała, którego przetransportowano nad Wołgę, okazał się bezlitosny. Schwytanych przesłuchiwano i zsyłano do kopalni kobaltu i innych surowców, choć rzadko brano jeńców. Artyleria niemiłosiernie bombardowała miasta Changei, myśliwce ostrzeliwały uchodźców na drogach. Mszczono się za każdego zabitego wojskowego lub cywila według zasady 4 do 1. Cztery Podmieńce za jednego człowieka. Nie liczono na pardon i nie dawano go. Przewodniczący sam przejechał przez most na koniu i poprowadził piechotę. - Za Ojczyznę i rewolucję! Śmierć potworom! - krzyczano na całym froncie. Odepchnięto wroga na przeszło 40 kilometrów od rzeki, zasławszy ziemię trupami wrogów i ludzi. Głównie wrogów. Bo do tej ofensywy przygotowano całą armię Republiki Equestrii. Do ochrony terenów położonych poza strefą walk oczywiście także oddelegowano odpowiednie siły, głównie jednostki specjalnie przystosowane do tego typu zadań. Wspomagała je ochotnicza milicja. W ramach kontroli nad całym władztwem sowieckim zaciążyła okrutna dłoń Nadzwyczajnej Komisji. Dokładnie pilnowano każdego obywatela. W miarę możliwości. (Info dla Loci: strażnicy to dwaj wysocy faceci w mundurach i hełmach. Jeden ma przy tym wąsy. Wyposażeni są w pistolety maszynowe na podstawie PPSh, ale o zwiększonej celności i stabilności, i nie przegrzewają się tak bardzo. Mają noże przy pasach, mogą je szybko wyjąć. Franek Kimono, ten od kawy, ma karabin Mosin wz. dalarański 5. To znaczy bazowany na zwykłym, ale podrasowany za pomocą technologii Gandzi i Komputera. Poza tym jeszcze jeden granat odłamkowy. Nie nosi hełmu. Coś jeszcze?)
-
Wiosna. Ścięcie czy powieszenie?
-
NOPE. Lubisz elektryczność?
-
(Niech da jakieś fajne warunki, to może wesprę. Ku chwale ZRR.)
-
Nie. Lubisz, jak ktoś wpiernicza się w wasz kącik wzajemnej adoracji?
-
To czekaj na mnie. Medyk! Płonę.
-
(Regem, to są kryształy. Takie jak na przykład kwarc.) (Słabiej wyposażone i "igraszka na jedną salwę" WTF?) Do laboratorium weszło dwóch ponurych, sprawiających paskudne wrażenie. Wnieśli trochę mięsa dla wilka i śniadanko dla Kimono. Ten zaczął je niezwłocznie spożywać, chodząc wokół więźnia. - Czym ty właściwie jesteś? Powiesz mi to, z łaski swojej? - rzekł, przełknąwszy pierwej solidny kęs razowego chleba posmarowanego jakąś pastą. Na wrogim brzegu Wołgi z szuwarów wychynęły cztery postacie. Zlikwidowały kilku strażników i dały sygnał, wygwizdując ptasią melodyjkę. Front rozbłysł ogniem dział, walących w podmieńcze pozycje. Specnazowcy oczywiście zdążyli się skryć. W niedługim czasie przez rzekę przeprawiły się pierwsze amfibie, wskazując drogę reszcie jednostek. Dzięki artylerii większa część nieprzyjaciół zajmowała właśnie dość spory obszar z wodą włącznie. Po przeprawie rozpoczęto budowę mostu pontonowego, po którym miały przejechać czołgi. By ubezpieczyć desant, puszczono także myśliwce, mające zdobyć panowanie w powietrzu. Odepchnięto wroga od rzeki, choć na niewielką odległość, dając tym więcej czasu na przeprawę zgrupowania. W tej chwili na drugim brzegu Wołgi znajdowała się połowa dywizji, to jest około 800 ludzi. Przeprawa reszty trwa. W kosmosie Sowieci nie patyczkowali się zbytnio i nie próbowali walić do dronów z dział. Wysłali myśliwce, które rozprawiły się z oponentem. Niszczyciele nie zrobiły na nich wrażenia, bo celowanie nie odbywa się całkowicie przez radary, ale także konwencjonalnie. Kosztem dwóch krążowników tymczasowo powstrzymywali wroga dając czas sojusznikom.
-
(Primo, jesteś głęboko na radzieckim terytorium. Secundo, zamieszki w więzieniu ucichły. Tertio, tak, ten teren to wciąż Changea jak coś. No i quatro, Nightmare chyba nie zagra. Jest związana ciągłością logiczną , bo przecież królowa jest zaczarowana...)
-
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zainteresowałem się. Może się wreszcie otworzy? - Mówili coś, gdy poddawali cię kaźni? (BTW, grasz jeszcze w tę wojnę?)
-
- Bo nie jesteś sobą. W depresję wpadłeś? - rozsierdziłem sie lekko. Może to co powiedziałem, brzmiało nieco jednostronnie, bo w końcu on przez ten czas przecierpiał znacznie wiecej, ale martwiłem się bardzo. - Wiem, że przeszedłeś wiele. Dlatego chcę, byś odwiedził ze mną lekarza. A jeśli nie, to chociaż wstań i spróbuj wyrzucić z siebie zło, które zaczszepiono ci torturami.
-
Rozbierz się i pilnuj ubrań. Medyk! Zaczynam być sarkastyczny. Lekko.
-
- Podzielmy się zadaniami. - rzekł brodacz, gestem nakazując ludziom opuszczenie broni. Tylko odrobinę. - Chyba jednak powrócę już do siebie. Jeśli nie zamierzacie zorganizować wspólnego sztabu. Rozkazy zostały przekazane, a mieszkańcy objęci kontrolą ścisłą aż do przesady. Czerezwyczajka zajęła się działalnością wywiadowczą. Nad graniczną rzeką w Changei zapinano już wszystko na ostatni guzik. Dla żartu, zrozumiałego tylko dla Sowietów, rzekę przezwano Wołgą. Przygotowano się do jej przekroczenia, by otworzyć przyczółek siłom sojuszniczym. (Z walką czekamy na Nightmare, jeśli będzie chciała dołączyć, ok?)
-
Może będę. Czynisz ludziom na szkodę?
-
- Ja uważam, że należy pilnować absolutnie wszystkich. - oznajmił przewodniczący Kupała, zakończywszy rozmowę z jednym z czekistów. - Tak samo uważa towarzysz Izumiełow. Nikomu nie można ufać. W pałacu zjawił się specjalny oddział Specnazu, który zajął strategiczne pozycje, biorąc na cel także Wolfasta, Alice, Famtusa, Lunę, jeńca i Gandzię. Wszyscy uzbrojeni byli w najnowocześniejsze osiągnięcia sowieckiej techniki wojskowej. Nie wyglądali na ludzi chętnych, by nawiązać pogawędkę. Kilku żołnierzy otoczyło towarzysza Antoniego, który czekał na odpowiedź od obecnych.
-
Noc. Słońce mnie razi, bo mam problemy z oczyma. Żal czy rozpacz?