(S1 do tego czasu prawdopodobnie pomerł, bo po przesłuchaniu mieli oddać go AC.)
Przewodniczący zaśmiał się rozgłośnie, co ładnie zgrało się z trzaskiem płomieni, ogarniających otwarty grób. W powietrzu rozszedł się okropny smród, a w górę wzbił się słup gryzącego dymu. Kilku wojskowych prowadziło do ciężarówki grupkę Podmieńców-cywilów. Wszyscy byli skuci jednym łańcuchem.
- Myślisz, że znowu dam się nabrać? Wam nie można ufać, dziwni komandosi. Zdrada podąża za wami jak pies. - Kupała skrzywił się. Drżące światło, pochodzące z ogniska, nadało jego twarzy makabryczny wyraz. Zapatrzył się w sobie tylko znany punkt na horyzoncie. - Mam inny pomysł. Kiedyś dostałem od was kartkę z podziękowaniami za ochronę ludności. Teraz wy możecie to zrobić. Cofając się. Jeśli nie, Changea spłonie.
Towarzysz Antoni mógł sobie pozwolić na takie stwierdzenie. Atak z zaskoczenia na Changeę jak dotąd rozwijał się pomyślnie. Sowieci podjęli własne, niezależne próby wykrycia Celestii, na razie jednak bez skutku. Na terenach zdobytych przez Armię Czerwoną zabijano każdego uzbrojonego nieprzyjaciela, cywilów wywożąc nie wiadomo dokąd. Wsie niszczono, miasta przekształcano w ufortyfikowane obozy internowania dla tych, których zostawiono jeszcze w spokoju. W dzień słychać było huk dział, w nocy niebo oświetlała łuna. W wielu miejscach ściany były udekorowane podmieńczą krwią i poznaczone dziurami po kulach. Na drzewach wisieli "szpiedzy" i "kolaboranci". Wzdłóż dróg często spotkać można było rzędy spalonych zwłok. Czerezwyczajka nie próżnowała, wręcz przeciwnie. Dwoiła się i troiła, by zabezpieczyć się przed sabotażem.
W kosmosie posiłki radzieckie dotarły na orbitę planety, nie nawiązujac jednak walki z flotą Arceusa. Wyczekiwano na koniec rozmów, o których admirał został już powiadomiony. Okręty wciąż pozostały w pełnej gotowości.