-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
Brutalnie wykorzystywałbym go jako narzędzie mordu. Okrutnego mordu. Co byś zrobił, gdyby zadziałała na ciebie nagle zmiana płci?
-
(Czy ktoś tworząc swoje wypowiedzi w ogóle czyta moje posty? Na przykład pan Arceus? I skąd Loba ma pistolet? Przecież to sterylny pokój. Logiki trochę...) - Że przepraszam słucham? - zdziwił się Kupała. No i skończyło się radosne i beztroskie popalanie fajeczki. - Wiedziałem, że tak będzie. Podświadomie. To może naprawmy teraz nasze błędy... Przewodniczący uruchomił swój komunikator. - Sprawdźcie, co właściwie zamknęliśmy w tych celach. Rozwalić niepożądanych, jeńców właściwych przeszukać i przesłuchać niezwłocznie. Zmobilizować armię w Changei, zakończyć przygotowania do ofensywy. Niech Czeka zajmie się piątą kolumną. Wykonać! - zakończył rozmowę, ponownie ostrym tonem. Zwrócił się do cara. - Przesłuchamy go czy zabijemy na miejscu? W więzieniu rozpoczęła się chaotyczna z początku strzelanina. Wkrótce udało się jednak opanować sytuację i wyeliminować roboty. Trwało to trochę czasu, nikt jednak nie uszedł z fortu, a wieści o rewolcie nie przedostały się do miasta. Zatrzymano wilka i tych żywych, którzy jeszcze stali. Resztki robotów przetransportowano do laboratorium i dokładnie zbadano w celu pozyskania technologii. Wszystkie changeańskie dywizje postawiono w stan najwyższej gotowości. Uprzedzono też siły na orbicie planety i na Księżycu. Karne oddziały Armii Czerwonej były gotowe do rozpoczęcia wojny lub walki z wrogiem wewnętrznym. Permanentną inwigilację wszystkich terenów Republiki wznowiła także Nadzwyczajna Komisja, czyszcząc szeregi Sowietów ze szpiegów i zdrajców. Prawdziwych lub domniemanych. W niedługim czasie śmierć zabrała pierwsze ofiary. W Equestrii, tak samo jak wszędzie, dało się odczuć wojenną gorączkę. Sztab zdecydował się zwiększyć potencjał bojowy wojsk radzieckich. Sformowano zatem dywizje ochotnicze, składające się z lokalnych mieszkańców. Dywizja z Canterlotu przeniosła się do Baltimare, jako ochrona dla przywódców zgromadzonych na szczycie, zwłaszcza Kupały. W mieście zaroiło się od zdyscyplinowanych, zaciętych ludzi w skórzanych płaszczach i błękitnych czapkach oznakowanych gwiazdą, wszędzie węszących spisek. Bo i czekiści też się pojawili. Co już tak dobrze nie wróżyło. Na razie nie odkryto sił Mrocznych Eldarów, ale wojacy komputera na pewno dostrzegli poruszenie, jakie zapanowało w całym rejonie. (BTW, dobrze,że wróciłeś. Aha, czy ktoś może uprzedzić Nightmare, bo to o jej kraj idzie?)
-
Ciężarówka, podskakując na wybojach dotarła do Peremiennogo Pola. Jeńców wprowadzono do ponuro wyglądającego fortu, oznaczonego sporą czerwoną gwiazdą. Zbierało się na deszcz, co sprawiało, że cały teren sprawiał okropne wrażenie, przypominając miejsce kaźni. Po ulicach snuły się smutne Podmieńce, od czasu do czasu popatrując po sołdatach i pojmanych terrorystach. Zamknięto ich w kilku najgłębiej położonych celach, dokładnie przeszukując i odbierając wszystko. Pojazd ruszył dalej, podjeżdżając po pewnym czasie do płaskiej, rozległej budowli tuż poza miastem. Kimono wyszedł na zewnątrz, koordynując działania dwóch zwiadowców, przenoszących do środka wilczycę. Odstawiono ja do sterylnego pomieszczenia, całkiem białego i połyskliwego, bez żadnych mebli i ozdób. Zostało ono zablokowane wcześniej przed wszelką magią, w końcu to laboratorium. W pokoju znajdował się tylko głośnik i kamera. Zwalono bezwładne ciało na podłogę. Żołnierze wyszli z izby, zostawiając kiełbasę. Został tylko Franek, popatrując od czasu do czasu na gościa i popijając kawusię, którą mu dostarczono.
-
Sierżant Franciszek powstrzymał wilczycę, łapiąc za skórę na karku. - Gdzie? A obiadek? - i zaciągnął ją do ciężarówki. Następnie wstrzyknął jej środek nasenny. I tak wszyscy antagoniści znaleźli się w rękach ZRR. W międzyczasie przewodniczący Kupała trawił otrzymane wieści. Zadowalające wieści. Wkrótce podobną relację otrzymał od sztabu AC. Uśmiechnął się szeroko; Był teraz uradowany. Niedługo jeńcy zostaną poddani przesłuchaniu... - No, skoro Celestia jest w naszych rękach, to będzie skłonna do ustępstw pomocy w naszych planach.
-
Franek wyjął zza pazuchy kiełbasę. Karabin wciąż trzymał w ręku, by móc go użyć w razie czego. - Pójdziesz do tankietki? Pokażę ci kucykowe miasta...
-
Skoro Celesia była już uratowana, wojskowy mógł skupić się na znacznie ważniejszych rzeczach. - Gdzie jest do jasnej cholery moja kawa? Aha, no i byłbym zapomniał. - wycelował we wrogów. Tankietka i pozostali Sowieci także to uczynili. - Jesteście aresztowani. Drużyna Arceusa została odstawiona, zakuta, do ciężarówki, która zdążyła podjechać. Miała dość dużo czasu, uprzedzona wcześniej. Potem Kimono zbliżył się do wilczycy. - Ciebie też to dotyczy. Zobaczył, że ta znów czaruje. Strzelił, celując w łapę. - To ostatnie ostrzeżenie.
-
(Jak nie on, to ktoś inny) Zatem do lokalnego zwierzyńca wparowała radziecka tankietka. Z paki zlazło pięciu czerwonoarmistów, którzy wymierzyli karabiny w wilka. - Nie wiem czym jesteś, ale wyskakuj z księżniczki. - oznajmił sierżant Kimono.
-
(A ze dwie strony temu... ) (Wszyscy akceptują?)
-
Ban, bo miażdżące argumenty są po mojej stronie.
-
(To może od momentu, gdy Arceus się poddał? I wszyscy mają wysłanników w tym miejscu? Bez udziwnień?)
-
(To może zresetujemy? Bo ta gra teraz dziwnieje z leksza.) Kimono i zwiadowcza drużyna zeszli pod ziemię i rozpoczęli poszukiwania zwierzątek.
-
(Akuratnie Wolfast ją ma.)
-
NIE. Znasz hymn ZSRR?
-
Zjedz kota. Medyk! Zeszedłem.
-
Ban, bo chędożone zoo.
-
(Przedmioty kierowane magią nie są nadprzyrodzone. Skały wzmocnionej magią nie zgnieciesz. No i nie latasz.)
-
(Ale na dwóch musisz stać, da?) Sowieci Wypakowali się z tankietki i ogarnęli wzrokiem całą sytuację. Franciszek Kimono zbliżył się nieco do walczących zwierząt. - Szto eta za cyrk? - wrzasnął z całej siły. - Gdzie Celestyna? I czy ma ktoś kawy?
-
(Może źle się wyraziłem. Chodziło mi o rozczarowanie. Ale też może być.) Niechęć.
-
Rosyjski. Emocje czy ich brak?
-
Nie. I nie chcę mieć. Masz akwarium?