Łączące się głosy ogiera i klaczy stanowiły dziwną, aczkolwiek zgraną melodię. Mantra i kołysanka, tworzące jedną spójną całość. Grim Cognizance, wciąż nie zwracając uwagi na otoczenie dalej snuł swój zaśpiew, co jakiś czas zmieniając tonację, wciąż jednak melodia pozostała ponura i raczej monotonna. W pewnym momencie głowa mu opadła i uderzyła w ziemię. Zerwał się.
- Kto tu jest?! - krzyknął. Potoczył po polanie niewidzącymi oczami. Po chwili opamiętał się jednak i położył.