Grim usłyszał ostatnie słowa nowego kucyka w kompanii. Porzucił zamiar zaszycia się w gąszczu. Zamiast tego odwrócił się twarzą w stronę Rebona. Wskazał protezy.
- No i cię pokarało, jak widzę. - wycedził. Wstrzymał się przed wyjęciem miecza. Na razie. Spojrzał na niebo, po czym na las wokół.
- Nienawidzę takich jak ty, panów i władców świata. Parających się tym, czego nie rozumieją. Władza nad materią mówisz? Dalejże zatem, napraw Equestrię! - rzekł ironicznie, z szyderczym uśmiechem. -Co, nie możesz? A widzisz. Wasza magia czy inne pierdoły przynoszą tylko chaos i śmierć!
Teraz odwrócił się do wszystkich zgromadzonych. Twarz wykrzywiał mu wyraz ledwo hamowanego gniewu. Z całych sił starał się zachować zimną krew. Bo inaczej komuś coś się stanie. Chciał jeszcze coś dodać, lecz zmienił zdanie. Bez słowa zaczął zbierać drewno na ognisko.