Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Leżałem na ziemi bezwładnie, trawiąc porażkę, tam, gdzie wróg zdecydował się przerwać tę chorą zabawę, którą sobie urządził. Co ja myślałem idąc do tego pojedynku, że łatwo będę mieć, albo może że z kulturą postrzelamy zaklęciami i rozejdziemy się w pokoju? O ja naiwny, płaciłem słono za oszczędny ruch. Przynajmniej to wszystko mnie nie bolało. Miałem szczęście, iż zdążyłem wyłączyć receptory po pierwszym ciosie Blazinga. Ciąg myśli przerwał kamień, który tępo uderzył mnie nieco powyżej potylicy. No, nie ma co się zasiadywać. Ciało w kilka chwil rozwiało się w śnieg i zniknęło. Pojawiło się ponownie w powietrzu, niemal pod sufitem areny. Postanowiłem, że najpierw zajmę się przywołańcami. Wpierw szkielety. Znów rozwiałem się i ukazałem za pierwszym, unosząc się kilka centymetrów nad ziemią tak, by pułapki nie zdziałały. Włożyłem mu rękę w klatkę piersiową, tam, gdzie żywi mają serce. Kiedy przestał być taki żywotny jak wcześniej, zacisnąłem pięść i nieumarłego rozerwało na wiele kawałków lodu i stali. Lód ze świstem powbijał się w pozostałe szkielety, stal z kolei przylgnęła jak magnes do morgensternów. Broń obrosła szronem i posiniała. Zostało jeszcze inne zmartwienie. Nie dam rady jednocześnie zniszczyć wszystkich pułapek i stworzeń. Muszę wybrać. Ponownie przybrałem formę tumanu śniegu i z okrzykiem brzmiącym jak dech syberyjskiego wiatru wniknąłem w pierwszego z psów, tego, co tak zawzięcie gryzł mnie w łydkę. Przez chwilę nic się nie działo. Wydawać by się mogło, że pojedynek jest już skończony. Sam myślałem przez chwilę, czy zaklęcie się udało. Ale miałem szczęście, Duch wciąż był we mnie i dawał mi dość sił. Za to pupilek szaleńca już tego szczęścia nie dostał. Zapadł się pod ziemię. Zamiast niego pojawił się wysoki mężczyzna, chudy, brodaty, w poszarpanym waciaku i wytartej uszance. W dłoniach dzierżył spory klucz francuski. Wyrwałem się z niego jako zimna para, następnie zaatakowałem jednego z gorylowatych. Wkrótce biedaczek został zastąpiony łysym wąsalem odzianym w kożuch. Ten miał pordzewiałą siekierę. Oboje mieli rozległe ślady po odmrożeniach, byli sini, a brodacz nawet lekko oszroniony. Wreszcie zjawiłem się w swojej postaci. Podniosłem z ziemi czapkę. Mój ruch. Krótkim, ostrym gestem wskazałem moim "kumplom" psy i gorylowatych. Ruszyli i rozpoczęli walkę, podczas gdy ja zająłem się głównym przeciwnikiem. - Nie zamierzałem was nie doceniać. Szaleńcy zawsze są groźni. Oderwałem denko od czapki. Jak się okazało, było wykonane ze stali. Teraz miałem w ręce sześć cieniutkich i ostrych krążków, reszta czapki rozpadła się w lód. Rozwiałem się w tuman, wzniosłem się w powietrze i począłem bezładnie oraz bez żadnego rytmu krążyć po arenie. Ciskałem krążkami w Blazing Hearta pojawiając się na chwilę. Wtedy ten mógł dostrzec moją twarz. Bez wyrazu, martwą. Na koniec zmaterializowałem się na jednym z morgensternów, który pod wpływem dotyku rozsypał się. Drugi po prostu kopnąłem, a potem szybko przygotowałem się do uniku, bo pewnie przeciwnik i tak sobie poradzi, a ja nie chcę znowu oberwać.
  2. "Wiem, że tego po mnie nie widać, ale naprawdę zainteresowałeś mnie swoją opowieścią."
  3. - Ciszej proszę. Nie jesteście u siebie - rozległ się chłodny, stonowany głos. Nie było trudno domyślić się, że należał on do mnie, bo raczej nikogo innego nie mogło tutaj być. Mój przeciwnik skierował wzrok na źródło dźwięku. Ciekawe, czy się zdziwił. Dobrze przygotowałem się do tego pojedynku, przynajmniej w swoim mniemaniu. Wyszedłem na arenę spokojnym, a nawet spacerowym krokiem, z rękami założonymi za plecami, kontemplując kamienne płaskorzeźby, masywne, kamienne kolumny jakby żywcem wyjęte z jednej ze stacji moskiewskiego metra, podwieszone lampiony ze świecami oraz konstrukcję przypominającą klatkę całkiem w środku pomieszczenia. Niedobrze. Nie lubię światła i ciepła, a ogień jakoś daje akurat te dwie rzeczy. Krążyłem z wolna, przedłużając chwilę spokoju przed starciem. W tym czasie zdjąłem z siebie szary, dość nowy szynel. Pod spodem nosiłem prosty, szary mundur pozbawiony jakichkolwiek dystynkcji oraz ozdóbek, na nogach miałem eleganckie, czarne oficerki, a na głowie takoż szarą czapkę z czerwonym otokiem. Pogładziłem się po brodzie, uważnie przyglądając się Blazing Heartowi, przeciwko któremu miałem teraz walczyć. Wstrzymałem się od komentarza, choć przyszło mi do głowy, że wygląda jak wariat w tych spodniach w ciapki i płaszczu. Miał stwora. Nie podobało mi się to. - Dobra, możecie odejść - powiedziałem do szynela, który wciąż wisiał za mną. Ten zastosował się do polecenia i odmaszerował. Teraz dopiero, kiedy zaznajomiłem się jako tako z areną, mogłem zwrócić się do przeciwnika. - Witam. Wybaczcie, że tak późno. Skoro introdukcję mamy za sobą, przejdę do rzeczy. A co, wybadam go. Zacznę od czegoś lekkiego, na próbę. Z brody, która wyrosła mi od gładzenia wyjąłem kilka siwych włosów. Dmuchnąłem nimi w powietrze. Żadnych fajerwerków czy epickich efektów specjalnych nie było. Ot, kilkaset drobnych i ostrych jak końce szpilek z hartowanej stali płatków śniegu leciało teraz z szybkością kilku metrów na sekundę w powiewie lodowatego wichru nie wiadomo skąd w kierunku twarzy adwersarza. Ciekawe, czym odpowie.
  4. Ulubiona postać - Fluffle Puff.
  5. Po prostu Tomek

    [zabawa] Jaki to user?

    Strzelę, może Scyfer, ale pewności nie mam żadnej.
  6. Przyprawia gramatycznych nazistów o zawał.
  7. Harmony, bo chcę zobaczyć jak ona się tam gubi.
  8. WCIWZ, czy mógłbyś jakoś dodać mnie do odbiorców, bowiem usunąłem z rozpędu konwersację?
  9. W takim razie ogłaszam przejście na PW. W ekipie są: Jaenr, Rebon, ja, Ciastko, Plague, Giercownik (na próbę), Guardian. Nati/Liddell i Arceus mogą przystąpić, ale ktoś musi dać im osobne PW, bo niestety się nie zmieścili. Albo Arcek może dawać pomysły np. mi poprzez wiadomość dotyczącą sesji "Czarne Chmury".
  10. A, czemu by nie? Niech będzie osiemnaście z plusem. Oczywiście poddaję pod głosowanie. Ja za.
  11. To byłoby nas dwóch. Korygować błędy możemy oboje, plus zaciągnie się do pomocy Gandzię, jak znajdzie czas. Szczegółpy przez PW dogrywamy, czy tutaj, czy jak? W tym temacie to trochę jak nabijanie postów, a chciaałbym, by potencjalni członkowie ekipy wyrazili swoje zdanie i dali sugestie.
  12. Nikogo to teraz nie obchodzi. Chciałbyś się włączyć w ewentualną ekipę?
  13. Po prostu Tomek

    (zabawa) Zostań Chorążym

    Izy, zdecydowanie on. Ku chwale NRD!
  14. To trochę jak ja. No i dalej nie wiadomo, jak byłyby rozgranoczone obowiązki w tej pracy wspólnej i kto chciałby brać udział.
  15. Fanfic na kanwie tej sesji? Ciekawe, ciekawe. Ale prawdopodobnie długie i pisane przez kogoś, kto ma czas, siłę, chęci oraz pamięć. No i komputer. Jest opcja pracy wspólnej dla zdeterminowanych, temat otwarty.
  16. Po prostu Tomek

    (zabawa) Zostań Chorążym

    Sosen. Ujemna kreatywność.
  17. Po prostu Tomek

    [Zabawa] Wąż słowny

    Koteria. Koniec z durnmi żartami.
  18. Po prostu Tomek

    [Zabawa] X czy Y

    Biały Płomień Tańczący na Kurhanach Wrogów. Ścięcie tępym toporem czy powieszenie na łańcuchu?
  19. Po prostu Tomek

    Zapytaj Króla Sombrę

    ^Jak mi zrobisz serię zamachów na terenie Changeańskiej Republiki Rad, to cię upiekę. A do waszej wysokości pytanie jedno, choć rozbite na dwa. Masz może, królu, jakiegoś stałego piewcę wszelkich twoich osiągnięć? Ale takiego tylko po to siedzącego na dworze/krążącego po świecie?
  20. Mam nadzieję, że miło ci będzie słuchać jego muzyki.
  21. Nic na siłę. Jeżeli zmuszasz się do pisania, to gorzej wyjdzie. Lepiej jest posiedzieć nad ficiem, kiedy masz czas, siłę i koncept.
  22. Podszedłem do tego jak pies do jeża. Zresztą, do wszystkiego tak podchodzę. Uderzyła mnie duża czcionka, ale to subiektywna opinia, ponieważ każdy ma prawo pisać na swój sposób. Pozaznaczałem tam parę mało ważnych pierdółek, ale się nie wyznaję zbytnio na korekcie, wszystko opieram o swoją wiedzę, dlatego pamiętaj, że Gandzia wie lepiej. Pomysł bardzo ciekawy, mimo wykorzystania motywu człowiek w Equestrii w wersji armia. Czekam na dalsze części, zamierzam kontynuować lekturę.
×
×
  • Utwórz nowe...