-
Zawartość
158 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Adm1RED
-
-
( ja byłem w drzewie a nie na nim )
- Dobrze.
Powiedział nadal przestraszony idąc za Księżniczką Luną.
-
Mój rodzaj to WAMPIR PEGAZ nie wiem czemu wampir ale jakoś wampiry mi się podobają xD
-
Wave się przestraszył i słychać było uderzenie o drzewo.
- N...nic.
Powiedziałem nadal będąc w drzewie.
-
Ma fajną sygnę,ma kolerek,jest spoko
-
( porwali mnie xD )
Wave się zgubił całą noc błądził w lesie Everfree,nie mógł latać bo kiedy chciał lądować to go coś uderzyło i złamał skrzydło.
- Ze mną są same kłopoty.
Powiedział sobie ukrywając się w pustym drzewie.
-
Wave kiedy Orange go przytuliła uśmiechnął się i odwzajemnił uścisk.
@ później jeszcze dopisze
-
- Idź się wypchaj Dearme!
Krzyknąłem wstając.Znów usiadłem obok Orange
- Myśl pozytymnie wszystko będzie dobrze a jak coś masz mnie i Socks do pomocy.
Powiedziałem przybliżając się do Orange.
-
Wave zaczął dziwnie się bujać na boki.Było to spowodowane chwilowym zamyśleniem i nagle wybudził się z transu,spojrzał na Orange
- Nie smuć się,mogę ci jakoś pomuc?
Zapytałem z troską w głosie.
-
Wave usiadł obok Orange.
- Mi możesz się wyżalić jeśli cię coś męczy.
Powiedziałem uśmiechając się i rozglądając się.
( coś było że jesteśmy na wielkim drzewie czy coś...lawa na drzewie
)
-
Śmierć uśpił Ruffian by już się nie rzucała.
( ja mam tylko uspokajać,nie mam wpływu na wyprawę )
Wave podszedł do Orange
- Orange proszę nie złość się.
Powiedziałem spokojnym głosem bojąc się reakcji Orange.
-
Śmierć złapał Ruffian zanim bomba uderzyła w nią.
- Uspokuj się młoda damo.
Powiedział zdenerwowany zachowaniem innych.
(nie mam pomysłów na posty jako śmierć)
-
Będę za 1 godzinkę może wcześniej.
-
( jako miałem być zastępcą Śmierci więc )
Śmierć uderzył kosą w podłorze.
- Uskokujcie się natychmiast lub resztę wyprawy spędzicie w worku.
Powiedział zdenerwowany tym że kucyki chcą się pozabijać.
@co do worka to miał być taki bez dna.Chyba rozumiecie jaki.
-
- Jak chcecie walczyć to ja się dołączam do Orange.
Powiedziałem z uśmiechem ładując strzałki usypiające do karabinu.
-
- Masz moje wsparcie.
Powiedziałem uśmiechając się do Orange.Wave popatrzył się by zobaczyć jakie jest otoczenie,bo wcześniej nie srawdził otoczenia.
-
- Orange nie przejmuj się później jej to minie.
Powiedziałem patrząc na Orange z troską.
- Ruffian taka jest że strzeli focha.
-
- Orange co się dzieje że jesteś smutna?
Zapytałem mówiąc spokojnym głosem do Orange.
- Ruffian co się stało z tobą,na początku jesteś miła itp...a później jesteś zła i strzelasz focha na wszystko co żyje.
-
Wave dobył się FN-FAL i wyszedł z uśmiechem.
- Jestem gotowy.
Powiedział pokazując naładowany karabin.
-
Usunę temat lecz zrobię go od nowa więc narazie dawajcie propozycje jak ma to wyglądać a dodam to w następej zabawie.
-
- Słucham tego.
Podaje słuchawke do Orange
- Fajna prawda?
Zapytałem Orange.Wave zachowywał dziwny spokuj.
-
Wave włączył sobie muzykę której wcześniej słuchał.
- Heh moja ulubiona.
Powiedział sobie pod nosem.
-
Wave się zaśmiał.
- No to jedziemy.
Powiedział uśmiechnięty.
(sorka za krótkie)
-
Wave wstał i przeciągnął się i powiedział w stronę Śmierci
- Gdzie teraz ruszamy?
Po czym zaczął jeść swoje jabłko.Wyciągnął coś w rodzaj mp3 i włożył sobie słuchawkę w prawe ucho,zaczął słuchać muzyki.
- Orange obok mnie próbowałaś zasnąć?
Zapytałem się Orange.
( Czyje posty zakrztusiły cię herbatą? xD )
-
@RedBalance
A Victo nie jest duchem? Przecież on został rozszarpany.
- To prawda ładna pogoda,ale te czerwone chmury przyprawiają mnie o dreszcze.
Powiedziałem patrząc na próbująca zasnąć Orange.Rozbawiła go jedna myśl jak raz kiedy biegł spadł do rowu i na gałęzi zawisł na płaszczu,dla niego to wydawało się śmieszne.
[Zabawa] Kontynuacja przygody ze Spikiem!
w Dawne Dzieje
Napisano
- Co teraz mam zrobić?
Zapytałem niepewny spoglądając na złamane skrzydło które wyglądało normalnie.Wave zachowywał się jakby nie czuł bólu.