Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Elizabeth Eden

  1. Magus: Prew poprawił zakurzone okulary. - Witaj - powiedział chrapliwie. - Spodziewam się w jakiej jesteś sprawie... usiądź, proszę. (Materiały zaraz do ciebie przylecą) Komputer: Celestia dokładnie zapamiętywała każde jej słowo, wlepiając w nią skupiony wzrok. - Dobrze. Powiedz mi, moja droga... gdzie się wybierałaś i w jakim celu?
  2. Margaret: (nie opiszę pokoju na dole:P) Złapała dziecko za przegub wbijając mu pazury, tak, że zostawiła na jej skórze ślady w trakcie półksiężyca, które chwilę potem rozjarzyły się na zielono. Ślady zostały, ale wyglądały zwyczajnie. - No, maleństwo - szepnęła cicho i zaniosła ją do holu na jeden z foteli. Będzie jej się wydawało, że po prostu przysnęła, a rozmowy nie będzie pamiętać. Ale teraz już nie wyjdzie poza tereny, które im wyznaczyła. Nie bez jej zgody. Będzie czekać na przeznaczenie. Jej następnym celem był chłopczyk o wyglądzie dziewczynki. Annabelle: Dziewczynka siedziała wokół stert kartek w Archiwum, szukając informacji. Dochodziła godzina osiemnasta...
  3. Komputer: - Zacznijmy od czegoś prostego, ja mam czas - powiedziała spokojnie Celestia. - Podaj swoje imię, nazwisko, wiek, powiedz co skłoniło się do wyjazdu z Changei. Księżniczka zachowywała całkowity spokój, choć wewnętrznie była bardzo zdenerwowana.
  4. Padocholik: - Mamy tutaj specjalne tkaniny i kryształki diamentów, które doskonale je oczyszczają. Najpierw włóż je tutaj, potem wsyp diamenty, włącz maszynę, a następnie wyjmij i wytrzyj specjalnymi ściereczkami - powiedziała pogodnie Relene. Magus/Komputer: Celestia była tą nowiną równie zaskoczona, co zadowolona. - Rozumiem. Zostawcie nas samych - Ameline też wyszła. Księżniczka nie rozplątała Sandy z łańcuchów, nadal spętaną posadziła ją na poduszce. - Czeka nas dość ciężka rozmowa - powiedziała pogodnie.
  5. Magus: Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem: 14 Wygrałeś bilet morski do Królestwa Smoków! Brawo! Zapraszamy ponownie! (talent do biletów :3)
  6. Padocholik: - Mamy tutaj odpowiednie maszyny. Bierzesz kryształ w szczypce i wkładasz go do tej tuby - pokazała przeźroczystą tubę na stole. - a na liczniku - pokazała licznik - pokazuje ci energię. Ale najpierw trzeba je oczyścić, a to dość żmudna praca - klacz machnęła delikatnie ogonem uśmiechając się do Dennisa i mrugając. - Zacznijmy już. Tu są kryształy - otworzyła jakąś metalową paczkę.
  7. Padocholik: - Nie dotykamy się do gablot, póki nie dostaniemy nakazu jakiegoś badania. Przed wyjściem z laboratorium rzucamy na siebie zaklęcia sterylizujące, jeśli sam nie możesz, robi to Hilda stojąca przy drzwiach. Nie wpuszczamy tutaj osób postronnych. Nie jemy ani nie pijemy w salach, jest od tego stołówka. Stosujemy się do podstawowych zasad BHP. Używamy sterylnych kopytawic w czasie badań. Nie wynosimy nic z laboratorium bez pozwolenia, ani nic tu nie wnosimy. Nie wszczynamy kłótni. W laboratorium używamy białych kitlów - wskazała na wieszak w rogu, na którym jeden na ciebie czekał. - Myślę, że to na dziś w sumie tyle - powiedziała Relene podchodząc blisko do Dennisa. - Naszym dzisiejszym zadaniem jest oczyszczenie nowoprzybyłych kryształów i posortowanie ich według poziomu energii. Prosta robota na początek - szepnęła, uśmiechając się lekko. Shatter: Celestia pokręciła głową. - Spróbujemy o tym porozmawiać jutro, a teraz idź, bo inni czekają - stwierdziła sucho.
  8. Shatter: - Nie uważam, że byłbyś dobrym gwardzistą, poza tym na tę rolę przyjmujemy tylko kucyki po przynajmniej pół roku nauki - powiedziała Celestia sucho. - Myślę, że możesz już iść. W sprawie eliksiru wróć tu jutro. Ameline podkreśliła tekst na swojej kartce. Padocholik: Chemical wyszedł, a Relene uśmiechnęła się trochę uwodzicielsko. - Cóż, myślę, że zaczniemy od zasad bezpieczeństwa w laboratorium...
  9. Hoffner: Złość Chrysalis była tak silnie odczuwalna, że Lust przeszył silny ból głowy. - Wydaj ją Celestii... nie należy ona już do roju, zostaje wykluczona i jej dalszy los mnie nie obchodzi... Padocholik: - Cóż, może zacznijmy od twojego miejsca pracy - powiedział Chemical i zaprowadził cię do jednego z gabinetów z boku. Była to schludna sala laboratoryjna, w gablotach były tu najróżniejsze kryształy, a na stołach leżały przyrządy służące do ich badania. Od profesjonalnych mikroskopów, po urządzenia, które pobierały z nich energię. Była tutaj już jedna klacz. Była bardzo ładna, miała blond grzywę, zielone oczy i czerwoną wstążkę na ogonie. Ubrana była w biały kitel. - To twoja współpracowniczka, Relene Rain. Relene uśmiechnęła się do Dennisa uroczo. - Będzie dzisiaj ona prowadziła twoją lekcję BHP i zaznajamiała z zasadami.
  10. Shatter: Celestia podparła głowę kopytem i westchnęła. Nie powiedział nic, do czego nie doszli by sami. - Cóż, rozumiem. Opowiedz mi, jak ci się wiedzie w Equestrii? - zapytała jeszcze, a Ameline poprawiła okulary. Padocholik: Crispy, klacz jednorożca, która zastępowała dziś Ameline sprowadziła cię do drzwi. Otworzyła je kopytem i wprowadziła do środka. Dzisiaj było tutaj kilka kucy. Chemical podszedł do ciebie zaraz, jak tylko cię zobaczył.
  11. Shatter: Celestia pokiwała lekko głową. - Rozumiem. Mnie jednak interesuje, co zobaczyłaś na Letnim Święcie Słońca? Może coś niezwykłego, innego? I lepiej mnie nie okłamuj - zaznaczyła Celestia marszcząc lekko brwi. Ameline zamoczyła pióro w atramencie.
  12. Shatter: Ameline notowała każde słowa... no klaczy. - Przez przypadek podana ci została wiśnia? Przeszkadza ci to w jakiś sposób, bo jeśli tak możemy próbować to zmienić - powiedziała spokojnie Celestia. Kojarzyła Siergieja i na pewno nie były to skojarzenia pozytywne. - Byłeś na Letnim Święcie Słońca?
  13. Margaret: Kobieta wstała, a lekko otumanionej dziewczynce wydawała się bardzo wysoka. Podeszła do niej powoli i przykucnęła. Grace czuła się coraz gorzej i słabej. Prawie mdlała. - Spokojnie, maleństwo. Nic ci się nie stanie - powiedziała już chłodniej Margaret. - Nawet nie będziesz nic pamiętać. Wyjęła jedną z książek z biblioteczki za biurkiem, co spowodowało otworzenie się przejścia prowadzącego do tego samego miejsca, co tajemnicze drzwi. Kiedy dziewczynka całkiem zemdlała, Margaret wzięła ją na ręce i zniosła na dół. (Nic ci nie będzie :3. Jeszcze dziś obudzisz się w łóżeczku)
  14. Shatter: Celestia spojrzała chłodnym, urzędowym wzrokiem na klacz. - Proszę usiądź. Chciałabym zacząć od czegoś zwyczajnego - Ameline przygotowała się do pisania. - Imię i nazwisko kuca, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni i obecny zawód. Padocholik: Chemical zmarszczył brwi. - Pozyskujemy tutaj energię z kryształów, ale wykorzystujemy ją do innych celów, nie do wytwarzania ludzkiego prądu. Cóż, myślę, że byłoby dobrze, gdybyś pracował przy kryształach... proszę - podał ci kartkę. - Masz tutaj listę kursów, które masz zaliczyć. Przyjdź tu jutro, a ustalimy twoje miejsce pracy, płacę i pokażemy resztę laboratorium. Możesz iść, drzwi są otwarte.
  15. Margaret: - Rozumiem - powiedziała powoli kobieta, opierając brodę na rękach. Grace zaczęła się rozluźniać i czuć odrobinę ospale. To przez herbatę? - Jest mi bardzo przykro z powodu twoich rodziców - powiedziała Margaret wlepiając w ton swojego głodu odpowiednią dozę troski.
  16. Elizabeth Eden

    Zapytaj Screwball

    Nie. Raczej nie. Wystarczy mi moja osoba.
  17. Komputer: Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem: 4 Gratulacje, wygrałaś 200 bitów! Zapraszamy ponownie! Padocholik: Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem: 5 Gratulacje, wygrałeś 1000 bitów! Zapraszamy ponownie!
  18. Komputer: Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem losy podaje ci karteczkę z numerem: 10 Otrzymałeś silnie żrący proszek do jednego użycia! Uważaj! Zapraszamy ponownie. Shatter: Klacz została zaprowadzona do sali, w której dalej na poduszce siedziała Celestia, a obok stała Ameline. - Witaj - powiedziała spokojnie księżniczka.
  19. Padocholik: Chemical przechylił lekko głowę słuchając. - Rozumiem - powiedział cicho i zanotował najważniejsze informacje na kartce. - Kryształy? Cóż, pomyślimy. Chciałbym, abyś w miarę krótko przedstawił mi swoje zdolności i preferencje. Styl: 1/4 Uprzejmość 1/4 Odp. itd 1/4 (rozmowa jeszcze jest. Jest okej)
  20. Padocholik: Ogier lekko się zmieszał. Jego prawdopodobnie nowy pracownik strasznie dużo mówił. - Tak... dostanie pan kitel, panie Dennis. Jednak teraz chciałbym zaprowadzić pana do swojego gabinetu, by omówić pana zatrudnienie - zaprowadził go do drzwi z których wyszedł. Czy Padocholik dostanie pracę? Zobaczymy, jednakże w czasie i po rozmowie musi zaliczyć te rzeczy: W czasie rozmowy: Styl mówienia: 0/4 Uprzejmość: 0/4 Odpowiedzi na pytania/kwalifikacje: 0/4 Po rozmowie(Czas - tydzień czasu realnego) Dwie lekcje staroequestriańskiego 0/2 Jedna lekcja BHP w Laboratorium 0/1
  21. Padocholik: Klacz prowadziła cię po tych schodach dość długo, aż w końcu doszliście do wielkich białych drzwi, które Ameline otworzyła przykładając kopyto. Potem znaleźliście się w ogromnym białym pomieszczeniu. Obecnie nie było tu nikogo. Po bokach było pełno drzwi. Jaskrawe magiczne lampy wisiały pod sufitem. Było tutaj dość dużo stołów, a przy każdym były jakieś dziwne rzeczy, od fiolek chemicznych pełnych fioletowego płynu, bo ciekawe urządzenia z niewiadomo jakiego materiału, aż po kryształy, które były szczelnie zamknięte w jednej z gablot. Z jednych drzwi na lewo wyszedł ogier z ciemną grzywą i w białym kitlu. - Teraz oddaję cię pod jego opiekę. To Chemical Grow - powiedziała Ameline i wyszła.
  22. Padocholik: Klacz poprawiła okulary. - Proszę za mną - powiedziała i otworzyła zamknięte drzwi obok okienka. Potem ruszyła na jakieś schody prowadzące w dół.
  23. Margaret: - Witaj, Grace - powiedziała pogodnie kobieta i z uwagą patrzyła jak dziewczyna siada. - Napij się herbatki, nie zrobiłam jej po to, żeby tak teraz stała - sama napiła się ze swojej filiżanki. - Może opowiesz mi coś o sobie? Wszystko wydawało się jak na razie normalne i wyglądało na zwykłą, spokojną rozmowę.
×
×
  • Utwórz nowe...