Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Elizabeth Eden

  1. Padocholik: Ameline podeszła powoli do okienka. - Witam - powiedziała cichym, urzędowym tonem. - Rozumiem, że pan w sprawie testów?
  2. Margaret: Bardzo ucieszył ją dźwięk stukania w jej drzwi. Miała tylko nadzieję, że to Gracy. - Wejdź, złotko - powiedziała pogodnie i przesunęła na stole filiżankę. Nie mogła doczekać się tej rozmowy.
  3. Margaret: Kobieta wstała od stołu. Miała dość czekania, dzieciaki po prostu nie zjedzą. - Ty - wskazała na chłopaka przy stole(Shatter) - Zmywasz dzisiaj. Sama wyniosła z kuchni dwie przygotowane wcześniej filiżanki i zaniosła je do gabinetu. Nie mogła doczekać się przybycia małej Gracy. Za to Annabelle wskoczyła do archiwum i zaczęła przetrząsać zakurzone kartki.
  4. Padocholik: Celestia westchnęła cicho. - Chodzi mi o dobro Equestrii, a nie o pozycję. Nie chcę waszej technologii ani łączenia z nią potężnych kryształów, dlatego masz to zniszczyć, a z kryształami dać sobie na razie spokój. Stało się to, że ludzki robocik dokonał zamachu na księżniczkę Cadance, a ta zapadła w śpiączkę i doznała poważnego urazu głowy. Myślę, że to będzie na tyle - Ameline skończyła notować. - już jutro odwiedzi cię gwardia, by sprawdzić, czy mnie posłuchałeś. Twój synek nie musi tu przychodzić, jednak żona tak. Jej rozmowa będzie wyglądała tak jak ta, nie ma się czego bać. Strażnik za drzwiami odprowadzi cię do wyjścia. Miłego dnia (Nie musisz prowadzić postaci strażnika za drzwiami, Mag)
  5. Padocholik: Celestia słuchała z uwagą, a Ameline notowała, jednak w pewnym momencie spojrzała z ukosa na ogiera. Celestia prawie się roześmiała. - Boje się o swoją pozycję w tym kraju? Rządzę tutaj od kiedy 3000 lat temu pokonałam z Luną Discorda. Jeśli chodzi o kryształy to miałam już pana, który pozyskiwał z ich energię. Nazywał się Król Sombra. Z nim też sobie poradziłam. Komputer możesz już wyrzucić, bo nie ma tu internetu, ani niczego innego takiego i nie chcę, żeby to było, bo jak mi to kiedyś Twilight pokazała, to... nie spodobało mi się to. Lek możesz zabrać ze sobą do laboratorium, a wszystko co wytwarza energię elektryczną też wyrzuć. Co do kryształów, mówię ci od razu, żebyś to porzucił, ponieważ nigdy nic z nich nie odkryjesz, żeby zrozumieć ich energię trzeba najpierw przenieść się do Crystal Empire i do Crystal Heart. Jest przecież jasny powód, dla którego kryształowe kucyki świecą. Tylko zrobisz sobie krzywdę. Odetchnęła. Zostało jej jeszcze jedno. - Wiem, że to nie ty dokonałeś zamachu, jednak chcę wiedzieć, czy byłeś na święcie słońca, a jeśli tak, to co widziałeś...?
  6. Padocholik: Celestia delikatnie kiwała głową, a Ameline notowała. Nie wymagała od sponyfikowanych nowego imienia, jeśli nie chcieli go mieć. No bo w sumie, po co? Jednak dla nowych źrebaków preferowane były imiona equestriańskie. - Kursy możesz zdać już jutro od 10. Zgłoś się do Ameline - klacz obok księżniczki delikatnie się uśmiechnęła. Zmarszczyła brwi. - Po prostu chcę przeprowadzać te rozmowy osobiście. Potem westchnęła i spojrzała na niego już trochę łagodniejszym wzrokiem. - Powiedz mi proszę na czym polegają te badania cywilne, które prowadziłeś w Canterlocie.
  7. Padocholik/Dennis: Celestia w duchu westchnęła. To ona miała tu zadawać pytania, jednak stwierdziła, że lepiej najpierw rozwiązać tę sprawę. - Po pierwsze, nie mam zamiaru nikogo karać. A przynajmniej nie tych, którzy nie mieli związku z atakiem na Cadance. To, że posiadasz ludzkie maszyny nie sprawia, że złamałeś prawo, ponieważ weszło ono nie dawno. Mimo wszystko będę zmuszona żądać ich usunięcia, inaczej straż zrobi to za ciebie. Rozumiem też, że trudno byłoby ci utrzymać rodzinę, dlatego jeśli przeszedł byś odpowiednie testy sprawdzające byłabym w stanie zaproponować pracę w laboratorium pałacu. I nie jesteś tu po to, żeby rozmowiać z tobą o sponyfikowaniu ludzi, bo nie jest to temat na dzisiaj - odetchnęła, a potem powiedziała w miarę łagodnie: - Teraz ja będę zadawać pytania, a Ameline zanotuje twoje odpowiedzi. Zacznijmy. Imię i nazwisko equestriańskie, imię i nazwisko ludzkie, wiek, poprzedni zawód i obecny zawód. Oparła się o biurko oczekując odpowiedzi.
  8. Dennis/Padocholik(Jeszcze trochę i wprowadzę zasadę prowadzenia max. 2 postaci) Sala w której odbywać miał się rejestr była ozdobna, choć mniejsza niż większość innych. Stało tu biurko na którym było pełno papierów, a zaraz za nim na wielkiej jedwabnej poduszce siedziała Celestia. Wcale się nie uśmiechała, miała lekko podkrążone oczy i twardy wzrok. Obok Celestii stała za mniejszym biureczkiem Ameline Feather z przygotowanym lewitującym w powietrzu piórem. Dla Dennisa była przygotowana specjalna poducha. W tym pomieszczeniu w oko mógł się rzucić jeszcze duży dywan i pudła w rogu. - Witaj - powiedziała urzędowo księżniczka, a Ameline przygotowała się do pisania. - Proszę usiądź.
  9. Magus: Uśmiechnięta klacz w fartuszku z napisem ,,losy'' podaje ci karteczkę z numerem: 11 Brawo! Wygrałeś bilet morski do Krainy Gryfów! (Bilety pojawiają się tylko w eventach) Zapraszamy ponownie!
  10. Shatter: Klacz w lekko przekrzywionych okularach spojrzała na kucyka, który wszedł. - Niestety, Akademia jest na razie zamknięta - powiedziała cicho i zamknęła jej drzwi przed nosem. Prosto było jak na razie, nie? No to wraz z nowym epizodem zwiększamy poziom. Najlepiej na Hard. Księżniczki: Twilight wróciła teleportacją do Ponyville mobilizując inne Elementy Harmonii do stanu gotowości obrony Equestrii. Razem pilnowały Ponyville. Niektóre nawet udały się do starego magazynu na obrzeżach, aby nic złego się tutaj nie działo. Celestia wydała dekret, który sprawił, że ustrój w Equestrii w pewnym sensie przerzucił się na dyktaturę. Rodowitym kucom to nie przeszkadzało, bo ufały swojej władczyni, ale innym... Teraz całkowicie kontrolowała handel. Materiały chemiczne i magiczne mogły być sprzedawane tylko pod pewnymi zasadami, a praktycznie wszystkie rzeczy ludzkie, poza niepozorną sztuką zostały wycofane z handlu. Szary John przeniósł się do Appleloosy, stwierdzając, że tam będzie bezpieczniejszy... Wydano też dekret o zakazie tworzenia i szerzenia ludzkiej technologii. Luna za to wygrzebała razem z Prew 8 wielkich pudeł z końca archiwum. Były w nich spisane karty wszystkich sponyfikowanych. Było ich na prawdę wiele. We wszystkich miastach Equestrii powieszone zostały informacje o spisie sponyfikowanych. Każdy z nich musiał przyjechać do pałacu na zameldowanie siebie, miejsca zamieszkania, obecnego zajęcia i kilku innych spraw u Księżniczki Celestii. Było to bezwzględnie obowiązkowe. Do klubu nocnego w Canterlocie wysłani zostali dwaj gwardziści. Mieli oni(ze zmianami) pełnić tam od dzisiaj rolę strażnika i wysłannika pałacu. Powstała bariera. Każdy wjazd i wyjazd z Canterlotu był ściśle kontrolowany, nie można było tam wnosić nic z wyjątkiem ubrań. W Crystal Empire uruchomione zostało Crystal Heart, które uniemożliwiało wejście tam każdemu o nieczystych intencjach. Cóż... Pora zacząć reformy. Cadance nadal się nie obudziła.
  11. Margaret: Spojrzała na chłopca analizując co może mu powiedzieć. Trochę ją już denerwował. - Twój młody umysł może jeszcze nie przyjąć do siebie, jak bardzo psychopatką była poprzednia opiekunka sierocińca. Jak już zjadłeś, to do góry - zakończyła chłodno i położyła sobie książkę na kolanach pod stołem. Annabelle spojrzała na nią. Ona od razu ją zrozumiała. Kiwnęła głową, a dziecko wstało i wyszło. Ruszyło na trzecie piętro do archiwum. Nie miało to nic wspólnego z tamtym chłopcem, po prostu on przypomniał jej, że miała to zrobić.
  12. Margaret: Spojrzała obojętnie na chłopaka, który wszedł, jednak jej źrenice lekko się rozszerzyły, gdy zobaczyła książkę w jego ręce. - To jeszcze książka jednej z szurniętych byłych opiekunek. Ona nie powinna się znaleźć w bibliotece. Oddaj ją - wyciągnęła rękę. Była zdenerwowana, że zapomniała o tym na-pewno-nie-dla-dzieci tomie.
  13. Margaret: - Nie sądzę, żeby powinna interesować cię historia sierocińca - stwierdziła Margaret cicho, a potem powiedziała do spóźnialskiego: - Dzień Dobry - oczywiście ironicznym tonem Zastanawiała się, czy te dzieciaki na prawdę nie próbują grzebać za głęboko...
  14. Annabelle(krótko bo lecę) Margaret się nie odezwała, za to Annabelle uniosła lekko brwi patrząc na chłopaka. Potem spojrzała na swoją mamę, a potem znów do swojej zupy. Cóż.
  15. Margaret: - Możesz iść - powiedziała Margaret powoli obserwując chłopaka(dziewczynę?), a potem znów spojrzała na tego od książki. - Nie sądzę, by była to ciekawa książka - przez chwilę szybciej zamrugała - w bibliotece jest wiele dobrych tytułów od książek z baśniami po naukowe. Na prawdę nie widzę w legendach nic ciekawego - potem znów uśmiechnęła się lekko do małej Grace.
  16. Margaret(Krótko): Kobieta od razu zwróciła na chłopaka swoją uwagę. - Jaką książkę? - zadała mu pytanie, patrząc mu prosto w oczy.
  17. Jadalnia: Margaret spojrzała chłodno na chłopaka, który zadał tak niewłaściwe pytania. - Po prostu mało mówi - rzuciła zimno, a potem znowu zaczęła uśmiechać się patrząc na dziewczynkę. - Jak jesteś głodna, możesz sobie jeszcze dolać. Annabelle: Zauważyła, że jakaś osoba, nie wiedziała, czy to chłopak, czy dziewczyna, zaczęła się w nią wpatrywać. Ona oddała jej/jemu spojrzenie. Nie mrugała. Do tego jeszcze lekko się uśmiechnęła. Schyliła głowę, nagle jej oczy zaczęły wyglądać jakby zmieniły barwę z brązowej na zielonej. A może tylko tak padało światło?
  18. Margaret: Spojrzała na najmłodszą dziewczynkę i... uśmiechnęła się? Jednak wprawny obserwator mógłby zauważyć sztuczność jej uśmiechu, a nawet pewien głód w jej oczach, gdy patrzyła na maleństwo. - Oczywiście, że możesz, kochanie. Po obiedzie zapraszam cię nawet na herbatkę do mojego gabinetu. Chociaż pewnie dla mnie obiad się przedłuży, bo wielu jeszcze nie przyszło...
  19. Margaret: Kobieta spojrzała na nich spokojnie. Zupy leżały już na stole. - Możecie zaczynać posiłek, ewentualnie reszta wyjdzie stąd później. Ten kto przyjdzie na obiad ostatni - zmywa - stwierdziła obojętnie, a potem dodała - Dzisiaj na dworze jest bardzo zimno, dlatego nie wychodzicie. Jednak za dwa dni będzie wycieczka. Jej córka Annabelle tylko się w was wpatrywała swoimi ciemnymi oczami, potem zabrała się za jedzenie zupy.
  20. Ciepłego lipcowego dnia do gwardzistów wysłany został list. Gwardia została podzielona na kilka grup i dostała nakaz gruntownego przeszukania KAŻDEGO Equestriańskiego miasta. Jako, że była to praca żmudna zostali też podzieleni na zmiany. (Striding niech tam nadal przesłuchuje) (Losowanie! Teraz sobie przypomniałam (XF)) Numer gracza: 4 (Hoffner) Numer zadania: 5 Coś poszło po twojej myśli, odwdzięcz się temu kto ci pomógł! (Grrrrrr) 10 bitów *Zirytowanym tonem*Najpierw napisz, co ci się udało, a ja ustalę komu masz chociażby podziękować
  21. Sierociniec: Margaret podeszła do dzwonka w rogu kuchni i z całej siły go pociągnęła. Dźwięk było słychać w całym sierocińcu. Oznaczało to, że pora na obiad. Dzisiaj kobieta przygotowała zwykłą zupę jarzynową. I chleb do tego. Na razie im wystarczy potem pomyśli. Razem ze swoją córką usiadła w jadalni przy stole oczekując dzieci. Stół był zastawiony, ale tylko dlatego, że był pierwszy dzień, potem będą zastawiać sami.
  22. W książce czarownicy opisani byli jako: ,,Istoty niewyróżniające się, w historii spalań czarowników rzadko którekolwiek z nich na prawdę miało zdolności magiczne. Czarownicy potrafią przez wiele lat ukrywać się przed innymi ludźmi. Lubią przebywać w miejscach zimnych i staromodnych, bo to przypomina im o ich odmienności. Czarownicy od zawsze mieli większą wytrzymałość na chłód, gorąco i ból. Ich największą zdolnością jest jednak opanowanie magii i eliksirotwórstwa... ''
  23. MISJI END Troszeczkę trudno było mi wybrać wygranego, bo prawie każdy włożył w tę misję na prawdę wiele. Jednak ostatecznie wygrywa: KOMPUTER *fanfary* Nagroda leci oczywiście do ciebie za tego combota co popchnął fabułę(Ale z tym drugim się na razie wstrzymaj) Następna misja związana z Saddle Arabią już za niedługo :3
  24. Margaret: Kobieta zmarszczyła brwi. Cela? - Od dzisiaj ty odpowiadasz za klucz do tamtego pokoju, oraz za wszystko co w nim jest, oraz za jego mieszkańców. Jeśli coś tam zostanie zniszczone, ty poniesiesz karę. Jesteś zobowiązany do tego, aby wasza trójka utrzymywała tam porządek. W czasie wycieczek odpowiadasz za tamtą grupę i jesteś liderem w sprawie dokonywania wyborów - oświadczyła chłodno, a potem dodała - i nie strój sobie żartów, bo może się to dla ciebie źle skończyć. Do widzenia - naskrobała na jakiejś kartce jego imię i nazwisko obok numeru pokoju.
  25. Margaret: Powoli podniosła oczy znad pewnej kartki, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. - Wejść - powiedziała głośno, spodziewając się, że jest to jedno z dzieci ze sierocińca. Schowała kartkę pod biurko. Nie chciała, żeby ktoś ją czytał.
×
×
  • Utwórz nowe...