Skocz do zawartości

Elizabeth Eden

Brony
  • Zawartość

    2954
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez Elizabeth Eden

  1. Jak każdy odda mi jutro pracę, żebym wiedziała, że jesteście, zaczniemy prawdziwą zabawę. To taka praca na próbę i żebyście zarobili toczkę punktów.
  2. Dobra. Transakcja akceptowana. W pewnym momencie na polu bitwy pojawiła się Luna. Dla czystej przyjemności patrzenia na ludzi przemieniła się w Nightmare Moon i odezwała głosem Canterlotu, tak, że wszędzie ją usłyszeli. - JEŚLI ROZPOCZNIECIE BITWĘ, SAMI SOBIE ZASZKODZICIE, EQUESTRIA NIE JEST ODPOWIEDZIALNA ZA WASZE RZEZIE! Zmieniła się z powrotem w siebie, uśmiechnęła lekko. - Radzisz sobie Cadance? - zapytała. - Tak - powiedziała klacz cicho z lekkim strachem, spowodowanym nie tylko Nightmare, ale dziwnym wyznaniem kuca naprzeciwko. - To my już znikamy. I Luna znikła. - Ma ona klasę - mruknęła do siebie Cadance.
  3. Ona to rzuciła na ciebie, Pado XD. Ah sorry. Jesteś kucem. Dobra nie ważne, Hoff będzie cierpiał w samotności
  4. - Tak, pojawi się - powiedziała. - Discorda nie jestem pewna, ale tam gdzie coś się dzieje, on zawsze musi być - dodała - potrzebujecie więcej miłości - stwierdziła nagle i rzuciła na dwoje ludzi zaklęcie, które miała po prostu ogrzać ich serca. Jednak nie przewidziała, że na ludzi działa ono inaczej i pojawił się pewien problem z ich ... narządami rodnymi, które postanowiły przyłączyć się do rozmowy.
  5. (Jaka zbroja Halik? A żądłem regulaminu chcesz?) - O jeju, nic ci się nie stało? - zapytała Cadance i z niepokojem podeszła do osoby, która nagle spadła. Potem spojrzała na Lisa. - Ale czego ty ode mnie oczekujesz?
  6. Cadance spojrzała na niego przelotnie, ale znów zwróciła oczy na mgłę. (Wszyscy POD BAREIRĘ, będzie ostatnia misja - walka)
  7. - Witam - powiedziała słodko - Czy... na prawdę chcecie się nawzajem zabijać? - powiedziała lekko zawiedzionym głosem i schowała jedno oko za grzywą. (Ah, ta Cadance, wszystkim miękną serduszka)
  8. - Oh, nie. Nie mogę odejść. Muszę pomóc - powiedziała pewnie i odwróciła się patrząc na lecące samoloty.
  9. Profesor Lorence uśmiechnął się. - Nie wszystkie mity mugolskie mają swoje odzwierciedlenie w świecie czarów. My mamy swoje własne opowiadania baśniowe. Na przykład Baśnie Barda Beedle'a. Dobrze, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Miłego dnia - powiedział z uśmiechem.
  10. Cadance lekko odchyliła głowę w bok, kiedy samolot koło niej przeleciał, jednak nie zareagowała. - Rozumiem. Jeśli tłumaczyłeś im to, co my zawsze, to i mnie nie posłuchają. Na razie musimy postarać się, by jak najmniej ludzi zginęło, Księżniczka Celestia powinna później do nas dołączyć - powiedziała, jakby samo przybycie Celestii miało rozwiązać sprawę.
  11. - Nie, oczywiście, że nie - zaśmiał się cicho nauczyciel. - to po prostu ciekawe. To o mitologiach rzymskich. Nie uczymy tego w Hogwarcie, a przynajmniej nie w pierwszej klasie. Jestem zadowolony, że do tego nawiązałeś. W tych czasach młodzi czarodzieje raczej rzadko interesują się starożytnym Rzymem i Grecją, a szkoda - dodał.
  12. Cadance delikatnie uniosła brwi. - Dlaczego nas atakują? - zapytała cicho. Jej dobrą stroną było to, że rozmawiała z poddanymi jak z najlepszymi przyjaciółmi i raczej nigdy nie szczyciła się swoją przynależnością do rodziny królewskiej.
  13. Celestia spojrzała powoli na list. - Cadance. Idź teraz ty, wierzę, że sobie poradzisz. Ja dojdę później - powiedziała cicho patrząc na jeden z witraży. Księżniczka Cadance machając uroczo różowymi skrzydłami pojawiła się na samym środku przygotowywanej właśnie bitwy. - A co tu się dzieje?
  14. (Jest. Oceny dam, kiedy wszyscy oddadzą mi pracę. (Są kary za nie danie pracy) Nauczyciel odbierając pracę rzucił na nią przelotnie okiem. - Jesteś z rodziny mugoli, tak? - zapytał uśmiechając się lekko.
  15. To Magus go ma, bo napisał.
  16. Żeby nie było czegoś w rodzaju ,,A wtedy Bariera się rozpadła''. Ja o tym decyduję, ja wstawiam zakończenie odnośnie tego, jak pójdzie wam misja. I jak macie klucze, to niestety będziecie musieli się złączyć.
  17. (Ty ją w ogóle czytałeś, czy tylko spojrzałeś na tytuł?) - Rozumiem - powiedziała bibliotekarka, ale jej ton wskazywał, że wcale nie rozumie. (Dobrze, czekamy teraz na tych, których nie ma z kontynuacją materiałów. I pamiętajcie o zadaniu, do gabinetu Profesora Scamandera do jutra, godzina 16!. )
  18. Jestem. Grajcie dalej, Celestia wejdzie na sam koniec, wstawiając odpowiednie do waszych starań zakończenie .
  19. Dobra. Na dziś koniec, dokończymy jutro. .
  20. Transakcja zaakceptowana. Mnie nie ma. Burza.
  21. Chiba idzie burza. ;o

×
×
  • Utwórz nowe...