Skocz do zawartości

KreeoLe

Brony
  • Zawartość

    678
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Wszystko napisane przez KreeoLe

  1. Właśnie obejrzałam i jestem pod wrażeniem. Odcinek był tak epicki, że za raz zwymiotuję tą epickością co ją obejrzałam. Styl animacji jest dosłownie identyczny, nie licząc kilku drobnych szczególików. I te atomówki... genialne. Obejrzę sobie jeszcze pewnie to z kilka razy i sądzę, że prędko mi się nie znudzi.
  2. Uśmiechnęłam się niewinnie i odsunęłam się kilka centymetrów od jego ciała. Położyłam kopytko na jego policzku i ponownie przytuliłam się. Przecież... nie da się tego tak powiedzieć komuś wprost. Miałam nadzieję, że po prostu zrozumie i nie będzie chciał usłyszeć tych słów z mojego pyszczka.
  3. Zachichotałam cichutko, patrząc na niego słodkim wzrokiem. Znów zrobiło mi się gorąco, tak jak poprzednio. Poprzednio jednak były to zwykłe pocałunki, a teraz miałam chyba nadzieję, że będzie to coś więcej. Jeszcze bardziej się do niego zbliżyłam, tak, że stykały się chyba nasze wszystkie części ciała. Dałam się dalej głaskać po grzywie.
  4. - Wiem, już mi to mówiłeś - uśmiechnęłam się. W sumie to cały czas się uśmiechałam. Po raz.któryś podczas pobytu tutaj wtulkłam się w niego i pocałowałam w usta.
  5. - Nie przepraszaj. Kto nastawił i zabandażował mi zranioną nogę, oraz obronił przed psychicznym dzieciakiem? Kto zabandażował mi głowę i nosił, gdy miałam chore kopyto? Nikt nie zająłby się mną lepiej niż ty. - Uśmiechnęłam się słodko i przytuliłam się do jego czarnej piersi.
  6. - Nie licząc tej wielkiej guli co ją mam na głowie? - zapytałam ironicznie. - Czuję się dobrze, prawie nie boli. No i jestem zdecydowanie bardziej wypoczęta. - Również patrzyłam prosto w jego oczy. Westchnęłam i oparłam się głową o jego ramię. Zresztą... jak długo będzie to jeszcze trwać? Czemu na każdym kroku musi mi się coś stać? Tak, wiem, to moja głowa i muszę wykryć przyczynę koszmarów... kopytko już nie bolało, powoli już się zrastało. Guz na głowie bolał tylko przy dotknięciu go. Nie było tak źle. Było nawet nieźle, nie licząc miejsca w którym się znajdowaliśmy.
  7. Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. Czułam się lepiej niż przed tym, jak dostałam belką w głowę. Głowa trochę bolała, lecz to nie przeszkadzało. Usiadłam i wpatrzyłam się w niego. Nie chciałam go budzić, bo po co? Na razie byliśmy bezpieczni, więc mogliśmy trochę odpocząć i zregenerować siły. Wstałam i usiadłam na krawędzi łóżka. Ostrożnie odwiązałam z głowy bandaże i kopytkiem delikatnie wybadałam ogromnego guza na ćwierć głowy.
  8. Dotknęłam kopytkiem głowy, która dopiero teraz zaczynała mnie porządnie boleć. Jęknęłam i położyłam głowę na jakiejś poduszce, o ile były tam poduszki. Zakręciło mi się w głowie, zamknęłam oczy. W sumie to straciłam rachubę czasu. Nie wiedziałam nawet, czy jest teraz dzień, czy noc, ale w tej krainie i tak zawsze było ciemno. Moja głowa zawinięta w bandaż mocno pulsowała. Co jakiś czas pojękiwałam cicho z bólu, próbując zasnąć.
  9. Lubię go, bo lubi Pinkie, która jest świetna. *w*
  10. Hmm... ja po prostu widziałam, jak dużo się mówi o kucykach. Z niemałym zdziwieniem zaczęłam oglądać...ja jeszcze to pamiętam! Nie wiedziałam, że jest sens między numeracją odcinków, jak to często w bajkach bywa, a moim pierwszym obejrzanym odcinkiem był odcinek "Ponaddźwiękowe Bum". Spodobało mi się, dlatego poczytałam trochę na kucykowej wikipedii i tak zaczęłam je oglądać, zapoznawać się z ich światem, czytać fanficki, oglądając fandomowskie rysunki, filmy itd. Po półtorej roku wyczaiłam to forum i zarejestrowałam się. Tak oto powstała Equestria... jestem tutaj. ^^
  11. KreeoLe

    Princess Shanty

    Ekhem... chyba nie widziałaś mojego posta. Poprawiłam tyle ile mogłam, byle tylko lepiej się czytało. Imię: Shanty Wiek: 14 lat Rasa: alikorn Płeć: klacz Znaczek: związana w kokardę, czerwona wstęga Talent: Potrafi w niezwykły sposób przekonywać innych do swoich decyzji, łagodzić spory, a także ma zdolności dyplomatyczne. Charakter: Jest wesoła i lubi dobrą zabawę, bywa samolubna i nie znosi gdy ktoś jej rozkazuje lub każe zachowywać się inaczej niż zwykle. Często się buntuje i na siłę stawia na swoim. Lubi się przechwalać i przepraszanie przychodzi jej z trudem. Ogólnie o postaci: Shanty jest księżniczką, mieszka z rodziną w zamku leżącym niedaleko od południowej granicy Equestrii. Jest wesołym, rozbrykanym i nieco buntowniczym alicornem. Nie znosi, gdy rodzice każą zachowywać jej się tak jak na damę przystało. Wygląd: Shanty to szary alicorn, z długą, białą grzywą, najczęściej rozczochraną. Ma ciemnozielone, duże oczy i na ogół wesoły wyraz twarzy. Na głowie nosi złotą koronę. Historia: Urodziła się w zamku, w rodzinie królewskiej. Nie miała za wielu przyjaciół, najwyżej kilku których wybrali jej rodzice i nie miała kontaktu z kucykami z poza zamku. Od małego wpajano jej, że zwykłe ziemskie kucyki nie są nic, a nic warte i należy nimi pomiatać. Powtarzali jej też, że kucyki nie znoszą rodziny królewskiej ponieważ są zazdrosne, że nie są tak szlachetnie urodzone. Shanty zawsze im wierzyła, ponieważ wydawało jej się to logiczne. Poza tym nie mogła nic innego stwierdzić, bo nigdy nie miała kontaktu ze zwykłymi kucykami. Klacz często denerwowała się, że jest dosłownie uwięziona za murami zamku, zza których nigdy nie uda jej się wyjść. Tysiące razy prosiła rodziców, by pozwolili jej wyjść chociaż na chwilę, ale na nich jej talent nie działał i zawsze odprawiali ją z kwitkiem. Pewnego dnia tego nie zniosła. Poczekała w swoim pokoju aż zapadnie zmierzch i uciekła z zamku. Miasto wydawało jej się czymś niezwykłym, w sumie nie dziwota bo był to dla niej całkiem nowy widok. Jednakże szybko spostrzegła że coś jest nie tak z mieszkańcami. Wszyscy chodzili smutni i narzekali na głód. Shanty nie mogąc zrozumieć w czym problem, poszła porozmawiać z miejscową burmistrz. Od zawsze wydawało jej się, że kucyki żyją szczęśliwie na wolności, że z dobrej woli dzielą się tym co mają z rodziną królewską. Dowiedziała się jednak, że na początku straże zabierały tyle ile było potrzeba. Jednak z czasem w królestwie urządzani coraz to wystawniejsze bankiety więc zabierano więcej. I tak w kółko. Doszło w końcu do tego, że zabierano niemalże wszystko co mieli, zostawiając im tyle by mogli napełnić brzuch na jeden raz. Księżniczka nie mogła w to uwierzyć. W końcu dowiedziała się też, że od dziecka była okłamywana. Bez chwili namysłu ruszyła z powrotem do zamku, by porozmawiać z rodzicami o tym co się dzieje i by przekonać ich do zmiany. Jednak oni nie chcieli jej słuchać i dalej twierdzili, że należy im się więcej bo są ze szlachetnej rodziny. Klacz poprosiła ich więc, by poszli z nią do miasta i sami zobaczyli że mieszkańcy wcale nie są szczęśliwi żyjąc w taki sposób. Mimo początkowej dużej niechęci rodzice w końcu przystali na propozycję córki i sami przekonali się jak dużą krzywdę im wyrządzają. Shanty ustanowiła więc nowe zasady. Od tej pory zbiory dzielone były na pół, a jeśli chcieliby wziąć więcej niż jest w umowie, muszą zapytać czy mieszkańcy wyrażą na to zgodę. Od tej pory wszystko zmieniało się powoli na lepsze dzięki Księżniczce Shanty.
  12. Potrząsnęłam głową i podniosłam ją do góry, nie mając siły podnieść całego ciała. Nadal tu byłam. Chyba nic mi się nie stało, bo nie czułam żadnego bólu. Albo po prostu byłam zbyt zszokowana by czuć ból. - Uff...? - rozejrzałam się po pomieszczeniu nieprzytomnym wzrokiem. - C-co się stało? - Spojrzałam w stronę Darknessa i kilka razy zamrugałam powiekami. Przyznaję, byłam nieźle zszokowana i zdezorientowana. Co się właściwie stało...? Zemdlałam? O ile pamiętam pozytywka nie brzęczała, więc nie było tam żadnego niebezpieczeństwa.
  13. Hmm... rzeczywiście, o tym nie pomyślałam. Chyba byłam zbyt przestraszona żeby trzeźwo myśleć. Byłam zmęczona i najchętniej położyłabym się gdzieś i przespała kilka dni, ale jednocześnie chciałam wrócić do domu i opuścić to zadupie. Chęć powrotu dodawała mi chyba energii i siły. Podreptałam za Darknessem, ze zmęczoną miną wchodząc do pokoju. Nie zbyt chciałam go oglądać, ale musieliśmy znaleźć jakąś wskazówkę, jakieś przejście...
  14. Po chwili wahania poszłam za nim, z ulgą opuszczając ten pokój. Byłam przygotowana na następny taki widok, bo spodziewałam się następnego krwawego pomieszczenia. Niepewnie, kopytko za kopytkiem wchodziłam po schodach. - Co w ogóle oznacza ta syrena? - Przypomniało mi się. Słyszeliśmy ją już dwa razy, ale miałam nadzieję, że nie zwiastuje niczego złego.
  15. KreeoLe

    Znajdź swój łakoć

    Skittlesy -> kolorowe -> tęcza -> Rainbow Dash -> avatar RD -> Cuddly doggy. Skittlesy dla Cuddly doggy'ego!
  16. Nic nie powiedziałam. Stałam jak skamieniała i patrzyłam na to z wielkim obrzydzeniem, jak i ze strachem. Moje oczy zeszkliły się, a ja odwróciłam wzrok. - Cholera, idziemy! - krzyknęłam niespodziewanie, z dużym zdenerwowaniem. - Nie mam zamiaru dłużej no to patrzeć! - Wzięłam od Darkness'a latarenkę, a raczej wyrwałam mu ją z pyszczka i przebiegłam przez pokój, próbując nie patrzeć na ten masakryczny obraz. Nie mogłam dłużej na to patrzeć. Byłam chyba teraz bardziej zdenerwowana, niż przestraszona. Rozejrzałam się w poszukiwaniu następnych drzwi, schodów, czy jakiejś wskazówki. Zastanawiałam się też, co oznacza ta syrena. Miałam spytać Dark'a, ale wypadło mi to z głowy, zajęłam się poszukiwaniem drzwi.
  17. Westchnęłam i powoli weszłam za nim. Te obdrapane i zniszczone ściany... nie chciałam spotkać potwora, który to zrobił. Zastanawiałam się też, czy w reszcie Silent Ponyville możemy mieć jakiegoś sprzymierzeńca. Na razie widzieliśmy tego zebro-kuca i małą, psychiczną klaczkę z nożem w pyszczku... z lekkim niepokojem przekroczyłam próg butiku. Poczekałam, aż Darkness wejdzie dalej i oświetli całe pomieszczenie, bo na razie panowały tu egipskie ciemności. Tego też się bałam. Bałam się, że znów zobaczę pomieszczenie pełne krwi, mięsa i ciał martwych kucyków. Zrobiłam kilka wdechów i wydechów, a potem dokładnie się rozejrzałam, chcąc coś ujrzeć.
×
×
  • Utwórz nowe...