Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. [Romantic Heart]

    - Będę taka jaka mi się podoba a w tej chwili przeraża mnie twoja głupota... - powiedziała poważnie przez zęby. - A teraz idź na dół schodami i sam tam wejdź. Ona lubi odważnych... Będzie lepiej niż ja cię tam zaprowadzę. Ona już wszystko wie - mruknęła ciszej. Znikając gdzieś w klubie. W głowie mogłeś usłyszeć jeszcze jej słowa. - Powodzenia... Przeżyj to... a wyjdziesz może u mnie na prostą... - Ona ci współczuła tego co cię czeka. Czy może istnieć kara której nie życzy się najgorszemu wrogowi?

    Wchodząc do gabinetu Lust Tale mogłeś poczuć ciężki zapach wypalonych papierosów. Unosiła się tam niemal chmura siwego dymu przez co kolory tam mogły wydawać ci się zszarzałe. Siedziała w ciszy czekając aż usiądziesz... 

  2. [Romantic Heart]

    - Idziemy dalej - syknęła patrząc na podopiecznego, co prawie się wkopał, zawiązując mieszek znowu przy podstawie skrzydła, by jej nie przeszkadzał. Była to prosta konstrukcja z aksamitu pasująca do jej koloru sierści, a dzięki miękkim paskom nie uwierała i pozwalała na swobodne ruchy kończyną. Przy okazji zawsze miała legalne fundusze nieważne co by się stało... Do klubu były z 4 przecznice... które chciała w dosyć ekspresowym tempie pokonać. Widać że była coraz bardziej wściekła...

  3. [Romantic Heart]

    Syknęła w waszym kierunku niezadowolona z tego że ktoś ją zatrzymuję. Nie chciała jednak sobie robić problemów z prawem i wykonała polecenie patrząc co robi podopieczny koło niej. Rozłożyła skrzydła i od podstawy lewego odwiązała czarny mieszek z bitami wtapiający się w jej sierść.

    - Nic więcej nie mam - stwierdziła rzucając przedmiot na ziemie że zabrzdęcały monety. - Chcecie sobie jeszcze obmacać, by się upewnić? - zapytała się wyzywająco patrząc w twoje oczy Golding Sheeld

  4. [Romantic Heart]

    Klacz wrednie zabrała ci kartkę chcą cię pozbawić jedynej zdobyczy.

    - To był największy idiotyzm na jaki można się zdobyć... - Spaliła kartkę w swoim kopycie że powstały z niego drobny popiół co rozwiał się na wietrze po czym wymieszał się niezauważalnie z ulicznym pyłem. - Powinieneś mieć pamięć fotograficzną jako jeden z nas. Biblioteki są od zbędnych dla nas informacji więc sobie zajrzyj tam do atlasu jeśli tak to cię kusi a teraz idziemy. - Zaakcentowała dobitnie ostanie słowo.

  5. [Romantic Heart]

    - Idiota... - Tu można było by było usłyszeć bardzo wiele wulgarnych określeń wziętych z ziemi czy też equestrii. Skoczyła w powietrze lecąc cicho nad brukiem by zgarnąć koniec końców niesfornego ogiera w jakiś cichy zaułek zasłaniając mu dość dokładnie usta. Miała więcej siły niż mogłoby się wydawać... - Teraz posłuchaj mnie śmieciu - wysyczała ci do ucha. - Specjalnie kazałam ci zmienić formę byś nie wchodził jako ten osobnik o złej historii do naszego lokalu. Ty nie myślisz ani trochę. Działasz podejmując błędne impulsywne decyzję. Nie nauczyłam cię by myśleć przestrzennie ani trochę? - W jej głosie doskonale słychać było pretensje. 

  6. [Romantic Heart]

    - Mówię idziemy to idziemy i bez dyskusji. Jesteś w ulu to zachowuj się jak należy, chyba że chcesz poczuć restrykcje, którą nauczą cię jak nie zachowywać się jak źrebak - mówiła do ciebie telepatycznie stając na rogu pod latarnią tak by jej czasem księżniczka nie zobaczyła. - Mnie nie interesuje co chcesz mi pokazać. Mnie nie interesuje że chcesz skończyć tą szopkę. Masz ze mną po prostu iść. Czy to jest za trudne dla ciebie polecenie, byś je wykonał autonomicznie? - Widać było w tonie jej głosu że już jest na ciebie zła.

  7. [Romantic Heart]

    Romantic tknęło, gdy zmienił się w tego, który miał zniknąć w tym pociągu raz na zawsze... Chciała na niego krzyknąć, lecz ten już był przy Księżniczce Lunie i próbował z nią rozmawiać. Zniesmaczyła się z tej sytuacji, że nie miał zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi... a tym ruchem to właśnie czynił na potęgę... Klacz wyszła powoli z pociągu, oddając rytualny pokłon jednej z głów państwa i zamierzała ją obejść bez niepotrzebnego słowa.

    - Nie wygłupiaj się, pożegnaj się ładnie i idziemy... - wysłała narwańcowi krótki myślowy komunikat. - Nie dyskutuj ze mną... - dodała ostrzej.

  8. [Romantic Heart]

    - Będziesz uciekał z Canterlot, będę musiała za tobą gonić, nie będę wyrabiała normy w klubie i zgadnij dla kogo będę nie miła? - spytała sugestywnie. - Wiesz jaka potrafię być... a raczej powinieneś tego nie chcieć... Będziesz bawił się w superbohatera dostaniesz od Lust, a z tobą nigdy się nie podzielę... - mruknęła ciszej. - Rozumiem że przed magiczną penetracją też to zabezpieczyliście ale skoro jesteś taki pewny swego że wszystko zabezpieczyliście... - zapytała ni stąd ni zowąd wstając z miejsca i rozprostowując i składając skrzydła. Pociąg się zatrzymał i trzeba było już wysiadać. To był koniec podróży...

  9. [Romantic Heart]
    - A co chcesz się wypróbować? Tylko powiedz... - Uśmiechnęła się kpiąco, po czym spoważniała. - Nie doceniasz przeciwnika... W gwardii są odpowiednie kuce od wyciągania informacji od każdego tak jak ja to robię to swobodnie na przykład z tobą... - zaczęła leniwie przeciągając się. - Potrzebny, niepotrzebny jest stracony jak zapukają do jego domu więc jest niebezpieczny dla nas bo mogliby powiązać go z Blue Cutem stąd on znika w tym pociągu. Zostawisz go na przykład na miesiąc i spróbuj zapukać do jego drzwi po tym czasie. Gwarantuje ci że otworzy kto inny bo on już będzie siedział gdzieś głęboko w lochu osądzony osobiście przez Celestie za terroryzm... - mruknęła przewracając się na brzuch eksponując swój zgrabny plot byś mógł se go obejrzeć. Na boku miała serce przebite sztyletem. - Mówię ci szczerze jak będzie. To są konsekwencje twojego działania. Ostrzegałam cię przed tym płytkim spoglądaniem na świat...

  10. [Romantic Heart]

    Nadal nie patrzyła na ciebie rozciągnięta na grzbiecie, zrelaksowana na tych fotelach. Widać że była uchachana jak nigdy jej jeszcze nie widziałeś.

    - Nie kontaktuj się nigdy więcej z tym Dennisem dla własnego dobra - rzuciła oglądając spód własnego kopyta. - A co do wybuchu nie był piękny. Był zupełnie nikomu nie potrzebny... Może tobie się podobał. Dla mnie nie było w nic co mogłabym z wartościować w ramach piękna. - Spojrzała oceniając cię wzrokiem zaczynając oczywiście od zadu kończąc na twoich oczach. - Nie dałbyś rady - stwierdziła głosem eksperta spuszczając z ciebie wzok,

  11. [Romantic Heart]

    - Ze spokojem mogę stwierdzić że nie dałbyś mu rady przy konkurencji pt. zaspakajanie mojego swędzącego plota... - powiedziała dość wrednie i wyzywająco po czym dodała już innym naukowym tonem. - Duży nie myślący za wiele ziemniak, któremu wystarczy zapukać do mieszkania i zapytać o cukier. - Uśmiechnęła się kpiąco. - A co do ciebie dlaczego się masz mnie słuchać... Kto wynosił bombę od tamtego kuca? Kto ją zawiózł na Manehattan? Jak jego powiążą z zamachem to ty leżysz i nas ciągniesz za sobą. Więc nie dyskutuj tylko zmieniaj się - Jej ton był dość niecierpliwy.  

  12. [Romantic Heart]

    - Widzisz Lust nie obchodziły te kucyki, bo nic dla niej nie znaczyły. Nie miały realnego wpływu na jej pozycje. Nawet jeśli była niebezpieczna ta organizacja, to Celestia, by sobie z nią poradziła rozwiązując ją i osadzając wadliwe elementy społeczeństwa w przewidzianych do tego miejscach - stwierdziła lekko. - A teraz na dobry początek Blue Cut znika w tym pociągu. Zmieniaj się szybko w jakiegoś podrzędnego ziemniaka - rozkazała siadając na przeciwko ciebie rozkładając się na całej długości siedzeń. Nie patrzyła na ciebie. Mogła bo nikogo tam nie było. - Nie wyrwie ci serca, to by było dla niej za proste... - mruknęła.

  13. [Romantic Heart]

    - Tak mówię o niej. Krążą legendy o jej gniewie... - Zamyśliła się. - Nie mogę się doczekać, by ujrzeć to przedstawienie - powiedziała dość szczerze, a takiego tonu to u niej nie słyszałeś jeszcze. - Nawet jeśli nie zginął nikt z naszych, to i tak zdestabilizowałeś obecną sytuację i to samo w sobie zdenerwuje ją, bo utrudniłeś jej życie swoim zachowaniem, bo możliwe konsekwencje twojego działania mogą spaść na nią. Pomyślałeś chwile nad skutkami swojej decyzji, które odczują inni? - pytała zasłaniając okna czarnymi firankami. Jakby się do czegoś szykowała.

  14. [Romantic Heart, Fox]

    - Do zobaczenia! - powiedziała Fox ukrywając swoje emocje pod maską obojętności. Nie chciała się rozklejać z faktu że kogoś polubiła a ten ktoś już odjeżdża...
    - Na dobry początek pojedziemy z powrotem do Canterlot - rzekła radośnie marząc o tym co cię tam czeka... - Nigdy nie byłam wkurwiona  - zaakcentowała to słowo, a jej ton był dość miły dla ucha - na nikogo, a tym bardziej na ciebie i wkurwiona nie będę ja, tylko kto inny, jak się ktoś dowie co tu zrobiłeś... - ostrzegła cię na swój sposób zaraz potem w kasie kupiła dwa bilety na nocny ekspres do stolicy equestrii.
  15. [Romantic Heart, Fox]

    - Ja nie muszę nic zrobić... Los sam cię pokarał i jeszcze pokarze bardziej... Ja mogę co najwyżej obserwować to zjawisko, albo jeszcze dołożyć ku własnej uciesze jak się miotasz w tej pajęczynie niekontrolowanych zdarzeń i impulsów... - pyszniła się Romantic Heart tymi słowami, a po niej samej widać było że wróciła do formy. Jej oczy błyszczały w twoim kierunku i były pełne szczęścia. Widać że twój stan sprawiał jej przyjemność. - Idziemy i nie poniżaj się przede mną bo to bez sensu. Nic przez to nie osiągniesz, a tylko na tym stracisz... zachowując się jak źrebak... - próbowała wytknąć ci błędy w twojej logice. - Zachowuj się jak trzeba, a nie będzie problemów... - Kierowała się ku stoisku z biletami. (Napisałbym coś o jej wyglądzie ale to jakbym kręcił na siebie bata. Jak ktoś chce to niech pisze to mu wyślę... tak więc CENZURA.)

    - Nie musisz mnie przepraszać. Chyba musimy się pożegnać na jakiś czas - rzekła smutnym tonem Fox.

  16. [Fox]

    - Nie wiem gdzie ich Lust trzyma ale pewnie masz racje... Chcesz ich pozbawić idealnej wizji świata? - Zaczęła. - Oni śnią o tym co chcieliby osiągnąć. Co z tego że jest to tylko iluzja świata. Są szczęśliwi i nie cierpią w rzeczywistości że nie mogą tego osiągnąć... - Broniła przed podjęciem decyzji o wyciąganiu ich. - Nie warto... Narobisz sobie tylko większych problemów, a swoje sama rozwiąże tak czy inaczej... Za propozycję dziękuję. Spodziewaj się mnie... powiedzmy... niedługo... Na Manehattan serdecznie zapraszam. To piękne miasto otwierające przed każdym wiele możliwości... - Oderwała się od ciebie by tylko to powiedzieć i przyssać się jeszcze raz. Mogłeś poczuć jak energia przepływa z niej do ciebie i odwrotnie. To było dość przyjemne uczucie połączone z dotykiem jej miękkich ust... Do całości dochodziła jeszcze wymiana wspomnień. Mogłeś obserwować co robi na co dzień. Jakie ma problemy, co ją dręczy. Większość tego stanowiła postać właśnie zaczepki Velvet...

     

    Wszystko jednak ma swój koniec... Usłyszeliście dźwięk "klaszczących" kopyt tak jak ktoś ogląda przedstawienie a ono się kończy... Gdy się obejrzałeś mogłeś natrafić na lodowaty wzrok Romantic Heart. Milczała patrząc jak się obściskujecie...

  17. [Fox]

    - Pewnie wróci jej mniej wredna wersja. - Gdybała o stanie Romantic Heart. - A ty jesteś pierwszym buntownikiem, który dostąpił zaszczytu dostąpienia do naszego grona, reszta inaczej skończyła... - próbowała pokazać sytuacje z lepszej strony. - Lust Tale wpadła w kłopoty? Ta, która planuje wszystko z wyprzedzeniem i zwykle nie robi błędów... Wiesz że to ona skompromitowała jako Dark Rose prezydenta Manehattanu, że musiał wycofać się w następnych wyborach? To dzięki niej możemy tu działać i mamy taką swobodę tutaj... Tamten chciał zaostrzyć prawo, a przez sytuacje osobistą przeczącej jego kampanii co specjalnie rozdmuchała prasa przez kompromitujące zdjęcia musiał zrezygnować... - Wróciła do starych czasów odsłaniając przeszłość Lust. - Pozdrów ją ode mnie. Na niej się nie zawiedziesz. Na pewno szykuje jakiś wielki plan skoro cię potrzebowała że aż nagięła polecenie dotyczącego eksperymentu. - Wzięła od ciebie kartkę. - Jak się wyrwę stąd na pewno zajrzę. Może nawet na dłużej... Canterlot jeszcze nie widziałam ale słyszałam o nim wiele ciekawych rzeczy... - Kryła się z jakąś tajemnicą. 

  18. [Fox]

    Fox odwzajemniła pocałunek widać, było że po chwili chciała przejąć inicjatywę tylko po to byś brnął tylko dalej, ale przerwałeś jej w kluczowym momencie...

    - Na pewno nie będzie w gorszym stanie niż wcześniej... Tak przynajmniej w teorii - powiedziała niepewnie. - Zawsze może stać rzecz nieprzewidziana i może jej coś nie wyjść. Jak zareaguje? Na pewno będzie ukrywać swą złość że cię nie ukarała za moją sprawą. Miałam taki plan. Nie jesteś zwykły... Jesteś wyjątkowy i doskonale powinieneś o tym wiedzieć. Wiesz może co ją tak wypompowało? Nie powinna być w takim stanie. Nigdy nie miała z problemów... - spytała się gdy szliście z wolna na stację.

  19. [Fox]

    - Jeszcze nikt nie nazywał mnie księżniczką - rzekła zastanawiając się chwilę. - Jesteś pierwszym, który zwraca się do mnie tym tytułem. Zwykle było poważnie królowo... - stwierdziła muskając delikatnie ustami twój policzek w nagrodę. - Romantic Heard poszła gdzieś zjeść. Pomyśl chwile jak może się pożywić i znajdź odpowiedni synonim, a znajdziesz odpowiedź co robi i gdzie się podziewa - odpowiedziała dosyć zawile ale po chwili odpowiedź nasuwała się sama co się z nią teraz dzieję. - Co do pozostawania tutaj dłużej... Romantic jasno określiła gdzie masz się znaleźć i o której dzisiaj... a z nią wolałabym nie mieć na pieńku. Rozumiesz mnie. Prawda? - Unikała tematu wybuchu.

  20. [Fox]

    - To... Dobry pomysł - powiedziała dość cicho. - Jeszcze mamy niecałe trzy godziny do 23 - rzekła patrząc na zegar. - Zieleń uspokaja podobno... a nocne niebo podobno jest romantyczne takie romantyczne... - uśmiechnęła się. Zamilkła myśląc intensywnie po czym zaczęła lekko chichotać ze swego toku myślenia. Widać było że powoli wraca jej humor. - Wiesz że Heart na pewno myśli że teraz ja cię próbuję ujeżdżać gdzieś w hotelu a ty się opierasz przed tym? - spytała się nie owijając w bawełnę. Przybliżając do ciebie. 

  21. [Fox]

    Prychnęła gniewnie w twoim kierunku, ale powstrzymała się żeby czegoś nie rzucić by cię jeszcze nie obrazić.

    - Tak jest zawsze gdy je spotkam... - syknęła stając. - Chciałabym ten łeb Velvet roztrzaskać o bruk, ale wiem że nie mogę - zamilkła pokazując kopytami co by zrobiła. W jej oczach nadal się tliła nienawiść. - Dość o moich problemach. - Widać było po niej że chciała się rozchmurzyć i uspokoić lecz nadal gdzieś to w niej tkwiło. - Idziemy do... Nie wiem... - urwała. - Może na początek przed siebie dopóki któreś z nas czegoś nie wymyśli... Nadal uważasz że u nas można się nudzić? - zapytała.

  22. [Fox]

    - Przecież tak powiedziałam - mówiła Fox przez nerwy patrząc jak się witasz po kolei z klaczami.

    - Przejęzyczyłaś się Fox. To prawda - kontynuowała mówiąc dalej by tylko sprowokować ją do działania. Widać że ruda zaciska zęby by tylko jej nie przyłożyć. Podniosła kopyto tylko po to żeby zaraz je opuścić.

    - Wychodzimy Blue - mruknęła jednym haustem wypijając końcówkę swojego napoju i z trzaskiem odstawiając go. Zaraz potem zeskoczyła kierując się ku wyjściu.

    - Jak zwykle uciekasz Fox... Jak mała zapłakana klaczka... - Na te słowa Fox obróciła się i łypnęła na nią spod łba. Chciała coś powiedzieć ale słowa nie wyszły z jej gardła.

  23. [Fox]

    - Przyszłyśmy cię odwiedzić siostro. Niemożna? - zaczęła jednorożec. - Może poznasz nas przy okazji z naszym nowym bratem? - spytała się.

    - Green Velvet i bliźniaczki Cloud. Nigdy nie wiem która jest Sun a która Lunar - przedstawiła je wskazując po kolei - a teraz skoro poznaliście Blue Cata możecie łaskawie zostawić nas samych a nie przerywacie nam rozmowę. - Chciała je wyprosić.

    - Ależ chętnie posłuchamy co masz do powiedzenia. - Zmrużyła oczy a po Fox widać było że coraz bardziej nie jest zadowolona z tej sytuacji.

    - Mam donieść na was że znów szukacie zwady ze mną na mojej dzielnicy? - Jej ton się uspokoił. Wierzyła w siłę swojego ostatecznego argumentu.

    - Ojej. - Druga klacz położyła kopyto delikatnie na pyszczku. - Klaczka nie umie rozwiązywać własnych problemów - powiedziała jadowicie. Widać było że Fox zaraz się na nią rzuci jak ktoś jej nie powstrzyma.

  24. [Fox]

    - Myślisz do przodu, a to Romantic ceni. Boisz się kary czyli unikasz robienia błędów... Jej metody jednak są skuteczne. - Znów posłała ci ciepły uśmiech. - Tylko tak dalej a wyjdziesz na prostą i nie będzie cię gnębić. - Umilkła biorąc następnego łyka. - Na wyzwaniu się zawiodłam bo sławny projektant okazał się homo... złapałam go na tym... - zamilkła przeklinając że przyznała się do porażki - lecz podchody były świetne - dodała radośniejszym tonem. - White Tail? Niestety nie znam takiej klaczy. Musi być nowa w społeczności. Pewnie się dopiero uczy i kształtuje charakter. Zgadłam? A co do mnie... - urwała rozglądając się że do baru dosiadły się jeszcze trzy klacze. Widać że Fox nie było to na kopyto. Dwie były identyczne. Pomarańczowe pegazy o srebrnych jakże typowych dla pegazów ~ dłuższych rozwianych grzywach. Trzecia była zielona jednorożec o ciemnej brązowej grzywie. wyraźnie mogłeś poczuć od nich woń changelingów. - To nie wasza dzielnica - syknęła do nich nie witając się.

  25. [Fox]

    - No tu masz w sumie racje. Ona nie przebiera w środkach. Od razu sięga po środki przymusu... - urwała zastanawiając się nad postacią Heart. - Przetrzymaj to parę dni potem będzie lepiej. Wiem co mówię bo znam ją wystarczająco długo. A że cię śmieciem nazywa. To norma dla niej, bo jesteś kim jesteś. Pokaż że jesteś kimś a da ci spokój odsłaniając nowe perspektywy. - Próbowała cię pocieszyć wolno sącząc swój napitek. - Każdego nudzi po pewnym czasie to co robi dlatego każdy z nas od czasu do czasu szuka wyzwania. Coś co z początku zdaję się niemożliwe do zdobycia... - przerwała po czym wypaliła. - Pewnie nie chcesz by wchodziła ci bezkarnie do głowy. Nie? - Posłała ci chytry uśmiech. - Tylko jesteś za bardzo roztrzepany z tego co widzę, by w ogóle osiągnąć taki stan a przez to zadowalający efekt... Umiesz w ogóle się wyłączyć? - spytała obracając do tyłu patrząc jak ktoś wchodzi.

×
×
  • Utwórz nowe...