Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. [156][Lust Tale]
    Poczułam na swych ustach delikatny, stale rosnący nacisk. Zaraz potem, po moim ciele zaczęła się rozchodzić ciepło, zabierające cały ból, który miałam w sobie. Zaczynało mi się robić błogo, tak jak zawsze, gdy pobieram energie z innego organizmu. Otworzyłam swe oczy, by zobaczyć kto mnie ją raczy. Nie było za mnie wielkim zaskoczeniem, że to Romantic Heard, stoi nade mną. Nieoczekiwanie przewróciłam ją na grzbiet, sama zajmując miejsce na górze unieruchamiając ją własną masą. Taka prawda, że to ja wolałam być tą dominującą. Tu nikt mi nie zabroni... Tu ja sprawuje władzę. Skończyłam dopiero wtedy, gdy nasze poziomy się wyrównały. Changeling od changelinga, więcej pobrać po prostu nie może... To jest jak z zasadą naczyń połączonych... Z kuca można ciągnąć aż nie uschnie...

    [Klub]
    - Romantic wie co robi - odparła, lekko rumieniąc się White, obserwując co się dzieję. Miłość dwóch klaczy w Equestrii nie była nowością. Niedziwne by było gdyby takie stosunki dzieliły astralne siostry...
    - Śmieciu, nie próbuj ze mną pogrywać, bo ci nic z tego nie wyjdzie. Znam te wasze sztuczki z przymilaniem się... Zresztą, co się z tobą stanie, to już nie mój interes... O ile nie wejdziesz mi w drogę... - wymruczała ci Romantic w głowie będąc zajęta przez Lust.

  2. [156][Klub]

    - Ja cię jeszcze dyscypliny nauczę - mruknęła. - To nie będzie dla ciebie przyjemne oj nie... - Uśmiechnęła się wrednie. Chrysalis jedna mogła wiedzieć, co ona planuje zrobić z twoją postacią. Już poważna na pysku, przerzuciła bezceremonialnie Lust na grzbiet. Nie zareagowała na to że jęknęła z bólu. Zaraz po tym trzepnęła ją zdecydowanie w policzek.

    - Obudzić się - rozkazała głośno, a druga klacz ledwo otworzyła swe zielone oczy. Widać że nie była w najlepszej kondycji fizycznej.

    - Głodna jestem... - Tyle zdołała wydusić z siebie zanim znów odpłynęła. Romantic westchnęła demonstracyjnie. Po czym złączyła się z nią ustami pompując w nią część swojej energii, by postawić ją jako tako na nogi.

  3. [Klub]

    - Słuchaj śmieciu... - odezwała się tym swoim kpiącym głosem Romantic Heard, gdy Lust wróciła do formy changelinga wbrew swojej woli. - Ech... mogło być dużo gorzej... Matka wie jak karać, by nie popełniać dwa razy tych samych błędów... Nauka przez cierpienie... stara szkoła - mruknęła do siebie głośno wzdychając. - Nie znasz naszej anatomii, więc się nie odzywaj, by coś przynieść, bo wszystko czego potrzebujemy jest w tym pomieszczeniu - kontynuowała w twoim kierunku, wciąż zbliżając się w waszą stronę.

  4. [156]

    [Klub]

    - Nie wiem. Naprawdę nie wiem - mówiła nerwowo, patrząc to w jedną stronę to w drugą. Widać że była zdenerwowana i zdezorientowana całą sytuacją.

    - Wnieście ją do środka. To Lust wróciła... - rozległ się grupowy przekaz Romantic Heard. - Zapłaciła za to co nierozważnie zrobiła. Będzie miała nauczkę, by myśleć następnym razem parę razy zanim coś zrobi... - mruknęła jakby do siebie już ciszej. - Na co czekacie? Do środka z nią - zabrzmiał jej nerwowy ton. Za wami słychać było jej nieśpieszne kroki dochodzące z klatki schodowej.

  5. [Lust Tale]

    Widziałam przez przepocone oczy już strzeliste wieże Canterlot. Byłam słaba... głodna i wykończona. Do miasta wleciałam zygzakiem jakbym była pijana. Przy przytomności trzymała mnie tylko myśl że czekają mnie ostatnie metry i być może jakiś posiłek... musiałam zjeść. To co miałam właśnie skończyć uznałabym wcześniej za niewykonalne. Lecz teraz właśnie przekroczyłam tą granice... Wylądowałam zataczając się przed klubem. Zdołałam wysłać jeden, tylko jeden impuls zanim padłam wykończona u zamkniętych drzwi za żelazną kratą.

     

    [Klub]//White Tail

    - Myśli nie da się od tak blokować... Nawet ja tego nie umiem. Niektórzy owszem robią, ale dla mnie to jakaś czarna magia. Po prostu musisz to zaakceptować innej wyjścia nie masz - mówiła siadając na krześle. - Romantic Heard jest surowa, bo najstarsza. Ja też z początku miałam z nią ciężką przeprawę, ale po pewnym czasie mnie zaakceptowała... Ja tutaj jestem z najmłodszego lęgu... Tak naprawdę nie mam nic specjalnego do opowiedzenia, bo jeszcze mało wiem i umiem... - Zaczęła ale nie skończyła opowiadać. Jej oczy powiększyły się, a ona wystrzeliła w stronę drzwi. W głowie mogłeś usłyszeć niemal krzyk o pomoc, który jak nagle się pojawił, tak znikł. 

  6. [156]
    [Lust]1
    Widziałam już kontynent equestriański z początku jako cienka stale powiększająca się kreska. Przeleciałam nad Manehatanem, w którym wcześniej żerowałam jako podrzędna robotnica zanim wyrobiłam sobie moją reputacje. Kompromitacja Prezydenta Miasta na tle publicznym to było ciężkie zadanie ale podołałam mu.  Mam z tego kuca zrobić changelinga? Mi się to nie uda? Musi się udać bo będzie po mnie uświadomiłam sobie. Matka dwa razy nie przebacza... chyba...
    Skrzydła mnie zaczęły coraz bardziej piec. Odmawiały posłuszeństwa... machałam nimi tylko dlatego bo wiedziałam że niedługo znajdę się w Canterlot.
     
    [Klub]/White Tail
    - Nie ma za co, ale nie pójdziesz nigdzie, bo nawet nie wyjdziesz z klubu dopóki nie wróci Lust i nie powie co z tobą dalej... Po za tym słyszałam że Heard ma cię na oku... Wszyscy to słyszeli... - powiedziała zagradzając ci drogę wyjścia. - Ja też nie pozwolę ci stąd wyjść - Zaparła się pewna swego o drzwi. Widać było że łatwo nie ustąpi pola.
  7. [156]
    [Lust] 2
    Jak mi się udało wyrównać lot to byłam tak nisko że mogłam usłyszeć szum fal oceanu i poczuć morską, orzeźwiającą bryzę. Prawie zahaczyłam skrzydłem o jedną z fal zupełnie przez przypadek... Źle by się dla mnie skończyło gdyby właśnie tak się stało. Kąpiel miałabym gwarantowaną i śmierć przy okazji. Changelingi nie chcą pływają bo nie potrafią? Nie znam żadnego co by lubił przebywać długo w wodzie... 
     
    [Klub]/White Tail
    - Działa, Działa... - powiedziała obchodząc cię uważnie dookoła w poszukiwaniu błędów. - Postać można modyfikować względem swoich potrzep. Najlepiej mieć jakiś wzór w pamięci, by przemiana wyszła bez żadnych błędów. Dlatego dobrze jest zapamiętywać wszystko co się zobaczy u przechodzących kucyków. Bardzo to ułatwia sprawę. Tak jak przeglądanie od czasu do czasu kolorowych pisemek... - Uśmiechnęła się. - I tak przy okazji. Nie zmieniaj się w gwardzistę, bo to największa głupota w tym mieście... - powiedziała dalej zasiadając do gazetki.
  8. [156]

    [Lust] 3

    Przymknęłam oczy tylko na moment. Zaraz potem leciałam nie mogąc zrobić nic w dół. Czułam coraz gęstsze powietrze rozbijające się o moje ciało. Miotające moimi skrzydłami które przycisnęłam po chwili jak mogłam do ciała minimalizując opór powietrza. Spadałam jak pocisk artyleryjski w dół coraz szybciej. Wiedziałam że nie mogę tak skończyć - roztrzaskana o twardą powierzchnię oceanu. Siłą woli zaczęłam coraz bardziej wyprostowywać lot. Śmierć nie była moim przeznaczeniem. Przynajmniej na razie. Miałam misje do spełnienia... Nie mogłam zawieść swojego ula. 

     

    [Klub]/White Tail

    - A proszę, to gdzie? - spytała wrednie. - Mam cię na oku. Nie próbuj uciekać i tak nie dasz rady.. - ostrzegła cię po czym mogłeś poczuć jak wychodzi ci z głowy.

    Weszliście do jednej z sal na górze. Była duża, w miarę pusta i w idealnym porządku. Stały tam tylko toaletki i parę szaf. Nic więcej. White usiadła przy toaletce i zaczęła przeglądać magazyny mody...

    - Słuchaj uważnie... - Pokazała ci obrazek elegancko ubranego kremowego ogiera z ciemniejszą grzywą grzywą niż sierść co miał na sobie założony tylko czarną dżinsowa kurtkę ze specjalnie wykrojonymi dziurami na skrzydła bo był pegazem. - Przyjrzyj się dobrze temu. Zrób wizualizacje w głowie i pozwól sobie uwalniając energię spłonąć.

  9. [Lust]//lecimy dalej z podrożą... jeszcze 5. 4 nie licząc tego.

    Moje skrzydła biły powietrze, w regularnym, wręcz usypiającym, wolnym rytmie. Nie myślałem wiele. Po prostu machałam lecąc nad chmurami korzystając z naturalnych prądów powietrznych dla oszczędności sił. Mój lot był bardzo ekonomiczny. Niestety to wszystko miało jedną poważną wadę. Powietrze mnie otaczające było zimne i skraplało się na mojej sierści, by zaraz potem zamarznąć w twardą ciążącą skorupę. Trzeba było je usunąć, a to z kolei był kolejny wydatek kosztowny wydatek energii. Prawdziwe pegazy miały inną budowę anatomiczną uniemożliwiającą ten proces. Ja nie mogłam tego imitować. Nie byłam wstanie.

  10. [Klub]/White Tail

    - Od ciebie śmieciu? Wolne żarty... - Po tym mogłeś usłyszeć w głowie jej złośliwy chichot. To oznaczało że nadal tam ci siedzi i sprawdza co robisz. Jak na potwierdzenie tych słów wywaliłeś się potykając o własne nogi. - Nie jesteś wstanie mi nic zrobić. Nawet nie podejdziesz jak ci na to nie pozwolę... - mówiła z nieukrywaną dumą że jesteś na jej łasce i to od niej zależało czy na przykład niestanie ci serce jak tego nie zechce.

     

    [Lust]

    Odstawiłam ładunek do magazynu i mogłam lecieć do Equestrii. Nie wiedziałam czy nie wpadnę do oceanu. Ta myśl mnie przerażała mnie równie mocno jak wcześniejsza droga tutaj i to co może się ze mną stać. Zmieniłam się w Golden Wing... Ciało pegaza na wyższych wysokościach było po prostu wydajniejsze niż oryginalna forma. Wystrzeliłam w górę by nabrać wysokości. Nie miałam czasu do stracenia. Musiałam dostać się do Canterlot nawet gdyby oznaczało to że doleciałabym tam będąc na skraju śmierci.

  11. [156]
    [biuro Lust Tale]//Romantic Heard, White Tail
    Ja to słyszałam śmieciu... - Usłyszałeś w głowie gdy biała klacz wyprowadziła cię z sali tortur.
    - Na razie nie ma nic do roboty... Jest ranek, a klientów nie ma, a i tak byś ich obsłużył. Po wczorajszym jest posprzątane. Może nauczenia cię paru sztuczek? A i uważaj na Romantic nie jest zła o ile się nie zdenerwuje. Lepiej jej wtedy bardziej nie drażnić by nie oberwać. A jej doświadczenie w branży nie ma sobie równych... - powiedziała do ciebie ciepłym tonem uśmiechnięta. Prowadziła cię gdzieś.

    [Lust Tale]
    Szłam i szłam podziwiając funkcjonalną zabudowę miasta. Musiałam zdać ładunek a potem mogłam lecieć do siebie. Kusiło mnie by się posilić ale świadomość że mogłam zginąć za ten występek skutecznie zniechęcała od tej opcji. Wolałam polecieć głodna ale za to cała.

  12. [156]

    [biuro Lust Tale]//Romantic Heard

    Romantic syknęła na ciebie przeciągle krzątając się przy biurku.

    - Zabierz mi go z oczu White. Nie chce być z nim w jednym pomieszczeniu. - Machnęła kopytem w twoją stronę, wycierając atrament i na do widzenia posyłając ci taką fale bólu żebyś na nogach nie ustał.

    [Lust Tale]

    Nie czułam się od dawna tak słabo. Nogi od mojego ciężaru, nagle się pode mną ugięły. Upadłam prawie ale w ostatniej chwili się wyratowałam stawiając szerzej nogi. Niezdarnie musiałam wyglądać. Godna kara za mój występek... A jeszcze muszę zanieść towar z klubu do magazynu...

    - Tak Matko, nie zawiodę. - odpowiedziałam, kłaniając się nisko nisko i powoli odchodząc. Nie było tak źle... Mogło być gorzej...

  13. [156]

    [biuro Lust Tale]//Romantic Heard

    - Nie prawda. Mogę zrobić z tobą co chce... - odgryzła się. - A teraz siedź cicho jak nie chcesz zemdleć z bólu - odgrażała się. -  Niepotrzebny jesteś mi tu - mruknęła pod nosem przewracając kałamarz z atramentem który rozlał się po stole barwiąc dokumenty. - To twoja wina  - dalej mruczała pod nosem zrzucając winę na ciebie by poczuć się choć trochę lepiej gdy weszła White do pokoju w postaci kuca której zwykle się pojawia...

     

    [Lust Tale]

    - Nie ma czynów bez skutków... - powiedziałam rzecz niby oczywistą, a tak ważną dla wszystkich żyjących istnień. Czułam jej oddech na plecach. Przyprawiał mnie o ciarki.  - Można by go wykorzystać do tropienia i likwidacji pozostałych ludzi chcących zniszczyć panujący porządek w Equestrii. Nada się do tego idealnie. Był jednym z nich więc powinien sobie z tym poradzić. Myśli tak jak oni - podkreśliłam ważne stwierdzenie. - Do wydobywania miłości raczej się nie nadaje, z powodu blokady emocjonalnej, którą mają... Można też przy okazji sprawdzić czy faktycznie konwertyci są tacy bezużyteczni, jak o nich myślimy. Chociaż tak można byłoby go w pożyteczny sposób wykorzystać - powiedziałam dość pewnie.

  14. [biuro Lust Tale]//Romantic Heard

    - Nie dotarło do ciebie, że możesz zapomnieć o tym kim byłeś, bo już nie wrócisz do tamtego życia? - zapytała ironicznie, wysyłając ku tobie kolejne psychiczne fale bólu. Widać że sprawiało to jej nie małą przyjemność, znęcanie się nad tobą. - To był rozkaz jakbyś nie zrozumiał... - powiedziała z nienawiścią w twoją stronę że nie skumałeś jeszcze nic. - Nie będę cię niczego uczyć, bo uważam, że nie pożyjesz z nami na tyle długo, by czegokolwiek użyć, przez to nie widzę sensu przekazywać ci czegokolwiek. Jak na razie jesteś zwykłym śmieciem. Wiesz? A Lust jak wróci, to pewnie z twoim wyrokiem śmierci, który będzie trzeba wykonać natychmiast... - mruknęła widać że zła na to co musi zrobić.

  15. [biuro Lust Tale]//Romantic Heard

    - Czytam, bo mogę i mnie nie powstrzymasz. - Podpisała coś szybko i zapakowała do kolejnej koperty. - Pytam, bo mogę, a ty musisz odpowiedzieć, bo niżej w hierarchii być nie możesz. - Pokazywała ci twoją pozycję w roju. - Co będziesz robić, zależy od tego, co Lust każe, albo tego co będziesz wstanie. Równie dobrze możesz czyścić toalety u nas. Mnie to raczej nie obchodzi... Za niesubordynacje czeka cię jednak kara... - Skupiła się na tobie przyprawiając cię o chwilowy silny ból głowy. - To tylko próbka, tego co możesz poczuć, łącznie z tym że twoja świadomość może zostać zgnieciona i padniesz martwy... - rzekła bez emocji. - Nie próbuj uciekać przed nami. Jesteśmy wszędzie - ostrzegała cię przed skutkami twoich decyzji.   

  16. [biuro Lust Tale]//Romantic Heard

    - Na razie siedzisz tutaj i nie wychodzisz z budynku, przynajmniej dopóki nie przyleci Lust z Changei i nie wygłosi swojego zdania... - Przerzucała pośpiesznie kolejne papiery. - O tamtym życiu możesz zapomnieć. Nie wrócisz do niego już nigdy... - powiedziała przeszywając cię wzrokiem. Czytała z ciebie jak z książki. - Nawet o tym nie myśl. - Uśmiechnęła się drwiąco, wiedząc że nie umiesz zasłaniać swojego umysłu przed innymi changelingami. - Słuchaj uważnie, bo nie będzie mi się chciało raczej powtarzać... Będziesz od teraz częścią idealnie działającego systemu z zupełnie nowym imieniem, co zostanie ci nadane, o ile podołasz zadaniu, przez siostry... Jak nie... umrzesz bezimiennie usunięty z niego... Powiedz mi... Ile w swoim doczesnym życiu bzyknąłeś klaczy? - Uniosła brwi wyzywająco.

  17. [156]

    [biuro Lust Tale]

    - Dla kogo dobry to dobry... - mruknęła RH przerzucając i wypełniając kolejne papiery. Była zła na to że szefową musiała niezapowiedzianie opuścić klub i zaskoczona ogromem papierkowej roboty, którą wykonywała Lust Tale. Ona nie potrafiła jednak zachować całej jej systematyki w dokumentach przez to wiele luźnych kartek leżało na podłodze. - Usiądź musimy porozmawiać - powiedziała wskazując ci jeden z foteli nie przerywając roboty, którą cały czas wykonywała. - White wyślij to. - Rzuciła jej kopertę. - Lust zapomniała tego zrobić.

     

    [Lust Tale]

    - Tak Matko, znam swój błąd - zaczęłam powoli, kłaniając się nisko i z wolna kierując swój dość pewny wzrok w jej stronę. - Okazałam współczucie siostrze i moja szybka decyzja nie do końca była logiczna, a także z twoją wolą. Zmieniłam konwertytę w jednego z nas... - urwałam. Nie wiedziałam, co mam dalej powiedzieć, a przecież miałam cały schemat tej rozmowy. Nerwy jednak przejmowały nade mną kontrolę, stojąc przed kimś kto może zgnieść mnie samą siłą swojej woli. Mało tego ten ktoś był na mnie zły i mógł zrobić ze mną cokolwiek. Nie czułam się pewnie nie mając "stałego gruntu" pod nogami 

  18. [156]

    [Klub/Piwnica]

    - Nie... chyba nie mówiłeś... ale lepiej na razie się do tego nie przyznawaj... - odpowiedziała ci, gdy wylecieliście z przechowalni. Po tym zaprowadziła cię w ciszy do gabinetu, w którym powinna być Lust Tale, jednak na jej miejscu siedziała Romantic Heard. Spojrzała ona na ciebie nerwowo Padocholik, jakby ze złością.

     

    [Lust]

    Wylądowałam przed pałacem, głośno przełykając ślinkę i odrzucając zupełnie swoją zewnętrzną powłokę. Teraz spokojnie mogłam pokazać się w swojej prawdziwej postaci, która nawet tutaj wyróżniała się swoją wielkością od zwykłej robotnicy... Ostatni raz powtarzałam w głowie kontrargumenty, których chciałabym użyć do obrony własnej skóry, zanim kiwnęłam głową strażnikom stojącym przed wrotami, by mi je otwarli. Nie mogłam się teraz wycofać... Musiałam iść dalej... albo czeka mnie jeden los, jak nie będę miała dość odwagi... Dążyłam dumnie przed siebie. Znałam swój błąd i szłam tylko po to. by ponieść ciężar kary. który zostanie mi być może zarzucony na grzbiet. Nie miałam innego wyjścia. 

  19. [156]
    [Przechowalnia]
    - Spokojnie tam gdzie idziemy kucy nie będzie. Zwykle nie mają tam wstępu, więc zmiana formy nie jest ci wcale potrzebna... a taka zmiana to wcale nie takie proste, bez wyobraźni i odpowiedniego wzorca... Nie martw się wszystkiego cię nauczę. Skrzydła miałeś od urodzenia, a magii nigdy nie używałeś, więc wątpliwe byś wykrzesał iskrę by się w ogóle zmienić w cokolwiek... - myślała na głos podając ci parę wskazówek. - Nie myśl teraz nad tym. - Uśmiechnęła się. - Chodź na górę - powiedziała wzbijając się w powietrze i lecąc na górę z charakterystycznym brzękiem.
    [Lust]
    Leciałam i leciała, a z każdym uderzeniem skrzydeł byłam bliżej celu. Kumulowały się we mnie również różne emocje przesadzające w logicznym rozwiązywaniu problemu. Co mnie czeka jak dolecę. To chyba wie tylko Matka. Mam nadzieję że będzie litościwe na wzgląd na moje ogólne zasługi dla roju i to co dostarczam.

  20. [156]

    [Przechowalnia]

    - Wcale nie jesteś szpetny! - powiedziała, stawiając na swoim, delikatnie się przy tym rumieniąc. - Jesteś... - zaczęła i nie umiała skończyć - duży jak na zwykłego changelinga... A jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś więcej to musimy iść do Lust... to ona tu sprawuje rządy... i lepiej jest jej słuchać... tylko czy jesteś wstanie stąd wylecieć. Jesteśmy tak jakby w studni...- mówiła pokazując kopytami.

    [Lust]

    Leciałam dość wysoko na tyle, by poczuć dobrze chłód powietrza i zobaczyć horyzont dookoła. Wiedziałam że długo będę jeszcze lecieć, ale nie przejmowałam się tym, bo myślałam na temat tego, co mnie czeka jak dolecę, a to była istna zagadka. Jedyną wskazówką był ton mojej matki. On nie włożył dobrze.

  21. [156]

    [Przechowalnia]

    - Każdy z twoich braci i sióstr tak pachnie tylko inaczej... - tłumaczyła się, wkładając nieodparcie nos pod twoją pachę.

    [Lust Tale]

    Wzdrygam się, słysząc ten ton u mojej Matki, ale zachowałam jednak względny spokój. Nie było dobrze. Co zrobiłam źle? Okazałam współczucie siostrze. Za błędy trzeba płacić. Niestety...Czy moje zasługi dla ula wystarczą, by odegnać ode mnie widmo srogiej kary, co może mnie spotkać. Nie wiem ale muszę być dobrej myśli... inaczej... nie mogłam do tego dopuścić do siebie... Wyciągnełam z sejfu cały zapas miłości i umieściłam je w jukach.Czymś trzeba się wykupić i od razu zrobię za kuriera... Zmieniłam się bez namysłu w Golding Wing i wybiegłam z klubu wzbijając się wysoko pod niebo. Czekała mnie bardzo długa droga do przebycia.

  22. [156]

    - Sama nie wiem... - powiedziała do siebie, rozglądając się zakłopotana. -  Lust kazała, ja zrobiłam. Nie inaczej. Nie mogę przecież kwestionować jej poleceń - tłumaczyła się, jakby sama sobie, nerwowo nie wiedząc, co ma powiedzieć. - Według tego co zostało wcześniej powiedziane, miałeś spać i marzyć w tym kokonie, aż byś nie umarł ze starości... - Plątała się nie rozumiejąc co się stało przez tą noc. - Lust zna odpowiedz - powiedziała pewnie. - Możesz wstać? - spytała się troskliwie o swojego nowego brata w roju. Co miała innego zrobić był jednym z nich. Czuła jego unikalną woń. On pewnie jej też. 

  23. [156]

    White Tail niechętnie zajrzała do przechowalni z samego rana. Przeżyła niemały szok, gdy podleciała do kokonu, do którego wczoraj wrzuciła ogiera. Teraz sam się otwarł śluz z niego wyleciał, a osobnik co w nim był wypłynął razem z nim. Nie była to ta sama postać co wczoraj. Był bardziej podobny do changelinga niż kuca. Sierść mu zszarzałą przez to nie była już taka niebieska. Z jego grzywy zostało ledwie parę luźno ułożonych kłaków. Zamiast skrzydeł typowych dla pegaza miał owadzie, a na jego głowie pojawił się niewielki zakrzywiony róg... widać też było że przybyło mu parę centymetrów wysokości.

    Stanęła nad nim patrząc się na niego z niemałym szokiem. Oto chodziło Lust. Pomyślała szturchając go w brzuch.

    - Żyjesz? - spytała się niepewnie.

  24. [156]

    White spojrzała w jego oczy po czym zbliżyła się do jego ucha.

    - Cieszę się że ci się spodobało. Słodka była twoja krew ale tego nie potrzebuję do przeżycia... a teraz mówię ci dobranoc. - Uderzyła go mocno w głowę, tak by stracił przytomność, po czym zeskoczyła z niego na twardą podłogę. Widać po jej zachowaniu że nie do końca była zadowolona z obrotu sprawy...

    - Do roboty... - mruknęła smutna zmieniając się w changelinga, odblokowując tym cały wachlarz swoich umiejętności robotnicy, z których nie mogła skorzystać, gdy była zakamuflowana. Pochwyciła go w swoją magię i zaczęła nieść do przechowalni ukrytej pod budynkiem.

    - White? - powiedziałam by zwrócić jej uwagę na siebie. -  Chcesz go odzyskać? - spytałam się przypominając o jednym eksperymencie, który mieliśmy przeprowadzić na kucach.

    - Przecież to nie możliwe. Teraz będzie spał wiecznie. Nie rób mi nadziei - odpowiedziała autentycznie załamana, że jej nie wyszło z uwodzeniem, lecz to nie była jej wina.

    - Wprowadź to do kokonu, gdy go zamkniesz i zajrzyj tam jutro z samego rana. Nie zawiedziesz się. - Uśmiechnęłam się rzucając jej półlitrową fiolkę z czerwoną zawartością gęstości kisielu z sejfu po czym poszła dalej.

     

    ["Przechowalnia"]

    Była tak naprawdę studnią wykopaną pod budynkiem w kształcie studni z komorami po bokach z kolejnymi zielonymi kokonami. Jedne były puste inne zajmowały pechowe kucyki śniące o czymś, co jest niemożliwe i może zaszkodzić interesom changelingów. White władowała ogiera do jednej z tych "organicznych cel", po czym dolała do gęstego śluzu zawartość pojemnika, który dostała, wykonując polecenie.

    - Miłych snów - rzekła przykładając kopyto do ściany po czym odleciała. 

  25. [136+20=156]

    White zbliżyła się niepewnie do jego ust przylegając do nich, by wprowadzić następnie przez nie swój nienaturalnie długi język. Pierwszy raz miała wykonać tak zwany przez wszystkie changelingi "krwawy pocałunek". Podczas niego przegryzła jego język i zaczęła spijać powoli krew wydobywającą się z rozcięcia, gdy myślała że ma dość informacji, wyssanych raz cieczą, na temat tego osobnika oderwała się od niego i oblizała się rozprowadzając na swoich wargach gęstą czerwoną ciecz. Wszystko co powiedział wcześniej zostało w tej chwili na jego temat potwierdzone.

×
×
  • Utwórz nowe...