Skocz do zawartości

Socks Chaser

Brony
  • Zawartość

    534
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    11

Posty napisane przez Socks Chaser

  1. Spojrzałam na maszynę z lekkim niedowierzaniem. Czegoś takiego to nawet w Stajni nie mieliśmy! Był jakiś laser, który mógłby przywrócić dobry wzrok, jakieś urządzenie, którym można, by sobie przyszyć nogę, ale urządzenia, które jest połączone z ołówkiem, który rysuje to o czym się pomyśli w ogóle nie posiadaliśmy. Jedynym problemem byłoby to, że, jeśli pomyśli się o czymś czego się nie da narysować urządzenie zacznie się psuć, ale, z drugiej strony zbyt wiele takich rzeczy nie było. Nicość i, jeśli rzeczy, których nie widział kucyk ze Stajni lub pustkowi też się liczyły mogłyby też być domy pegazów gdzieś w chmurach. 
    - Wiesz, jeśli byś chciała wpaść do mojej Stajni to mogłabyś nam ją sprzedać. Przydałoby się tylko wykombinować tak, by się nie psuła.
  2. - To myślę, że będę miała dużo roboty - Powiedziałam pół żartem, pół serio. Sądząc po dymie, który wydobywał się z urządzenia coś się podpalić mogło. Nie chciałam jednak, by Pokemona uznała, że się z niej śmieję, więc powiedziałam to takim tonem, by łatwiej jej było zauważyć, że chodzi mi o żart. Kątem oka zauważyłam, że Pokemona narysowała na kartce ogień. Po chwili zaczęła go ścierać. 
    - Czemu narysowałaś płomienie? - Zapytałam. Było to dosyć... interesujące. Może miała taki odruch czy coś?
  3. - No dobra. - Westchnęłam. Widocznie pomocy nie potrzebowała. W końcu znała się na naprawie zepsutych urządzeń, więc dałaby sobie radę. Spróbowałam makaronu. Nie był ona jakiś przepyszny. Smakował... trochę dziwnie. Tak jakby był zbyt krótko gotowany. Dało się to jednak jeść i po jakimś czasie smak aż tak bardzo, by mi nie przeszkadzał. Od czasu do czasu zerkałam też na Poke, by zobaczyć jak jej idzie naprawa urządzenia i pewnie jeszcze dlatego, że bardzo chciałam troszeczkę popatrzeć na samą klacz.

  4. W lodówce znalazłam miskę z makaronem. Był jeszcze odrobinę ciepły, więc pewnie został zrobiony dosyć niedawno. Radskorpion wdrapał się na szafkę i mnie obserwował. Pewnie myślał, że będę robić jeszcze coś dla niego. Oprócz makaronu nie znalazłam nic co mogłoby mi posmakować. Nie musiałam jednak robić jakiegoś spaghetti. Byłam tak głodna, że równie dobrze mogłabym zjeść sam makaron. 
    - Poke! Mogę zjeść ten makaron co stoi w lodówce? - Zapytałam wyglądając z kuchni.
  5. Skorpion zszedł ze mnie i zaczął ocierać się o moje kopyta. Dziwne... wydawało mi się, że skorpiony nie piszczą. Może to przez mutację? Do tego zachowywał się, jak kot. Zauważyłam na ziemi pustą torebkę po mielonym mięsie, które przyniosła Navis. 
    - Widzę, że się najadłeś - Mruknęłam wywalając torebkę do kosza i szukając czegoś do jedzenia.
  6. Z maszynki wysunął się powoli mały ołówek. Wydawało mi się to trochę... dziwne. Maszynka mała nie była, więc lepiej byłoby nosić ołówki schowane w jakiejś kieszeni lub torbie. Może to była jakaś maszynka do robienia ołówków? Lub można tam było chować różne ołówki - do szkicowania, cieniowania i je sobie wybierać. Uważałam jednak to za trochę nieporęczne, ale dla Poke widocznie pasowało. Klacz zaczęła rysować jakieś kreski na kartce. Pewnie chciała opracować jakiś plan rozganiacza. 
    Batty' ego nie było w domu. Widocznie przeniósł się ze swoją "piłką", gdzie indziej, gdy Pokemona musiała wyjść, by kupić "złom". Gdy weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia wyskoczył na mnie radskorpion głośno piszcząc i machając ogonem we wszystkie strony. 
    - Dobra, dobra wiem, że się cieszysz, ale zejdź ze mnie - Powiedziałam starając się ściągnąć zwierzaka z siebie.
  7. - Czytałam gdzieś, że kiedyś rozganiano chmury za pomocą jakichś latających maszyn. Myślę jednak, że rozganianie chmur może wkurzyć pegazy mieszkające na górze. W końcu są one ich najważniejszą osłoną. Dzięki, nim jeszcze żyją. - Odpowiedziałam. 
    Do mieszkania Pokemony dotarłyśmy bez większych problemów. Nikt się nie wywalił, nikt się nie potknął, nie napotkałyśmy też kolejnych zabójczych płotów. Gdyby nie ten wkurzający ogier ten dzień byłby najprzyjemniejszy ze wszystkich, które spędziłam na pustkowiach.
  8. Rozganiacz chmur... przydałby się. Krótko przed odpaleniem megaczarów pegazy uciekły do swoich miast w chmurach. Straciły już Cloudsdale, więc, by nie stracić więcej miejsc zdatnych do życia stworzyły więcej chmur, które zakryły niebo. Podobno zebry jeszcze trochę w te chmury strzelały, ale szybko tego zaprzestały. Trafienie było jedynie wynikiem szczęścia. Prawie wszystkie pegazy uciekły na górę. Pegaz, który był moim prapra... po prostu "Świętej Pamięci" dziadkiem nie należał do Enklawy. Jeśli dobrze pamiętam miał sparaliżowane skrzydła. Gdyby należał do Enklawy musiałby koniecznie lecieć na górę. Nie mógł też uciec z innymi pegazami, więc załapał się do Stajni. Były też nieliczne pegazy, które wolały Stajnie, ale, gdybym ja miała wybór "Pójść do Stajni czy uciec na górę" od razu bym rozpostarła swoje skrzydła i tyle mnie widziano. Pewnie pomyślałabym, że Stajnia może się zepsuć i wszyscy mieszkający w niej zginą. Taki rozganiacz chmur mógłby trochę pomóc, ale lepiej, by nie był używany zbyt często..., żeby jeszcze nie wkurzyć kolegów na górze. Telewizor na wodę byłby pewnie jedną z najdroższych w utrzymaniu rzeczy na pustkowiach. Chyba, że działałby nawet podczas napędzania go skażoną lub brudną wodą. Nie dałoby się jednak oglądać na, nim programów a na pustkowiach wiele kaset nie widziałam. 
    Poke zamyśliła się tak jakby właśnie zapomniała nazwy jakiegoś wynalazku. Prawie wpadła na płot, który odgradzał jakiś ogródek. W ostatniej chwili zauważyła przeszkodę i ją ominęła. 
    - Mi się zdaje czy kucyki-wynalazcy są bardziej rozkojarzone? - Zapytałam omijając płot. - Bez obrazy... oczywiście
  9. Odwzajemniłam uśmiech. Przy Pokemonie czułam się o wiele lepiej i przestałam już się tak na tego ogiera gniewać. W "głębi" czułam, że pewnie u Knight mi się nie uda. Poza tym i tak były na to małe szanse. U Poke były one na pewno większe. Może jedynie o kilka procent, ale zawsze coś.

    - A co będziesz teraz budowała? - Zapytałam podążając za nią w stronę mieszkania.

  10. Pokemona zauważyła mnie niemal od razu. Od razu krzyknęła do mnie "heja!" i pomachała kopytkiem. Uśmiechnęłam się lekko. Spotkanie Pokemony sprawiło mi dużą radość, ale najwyżej kilkanaście minut temu wkurzył mnie jakiś ogier. Dlatego nie uśmiechnęłam się tak szeroko, jak Poke. Rozpostarłam skrzydła i podleciałam do klaczy. 
    - Postanowiłam wrócić trochę wcześniej. Gdzie idziesz?
  11. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę schodów prowadzących na dół. Nie odczuwałam żadnego smutku z powodu tego, że ten ogier prawdopodobnie był w jakimś związku z Knight. Zawsze miałam do takich spraw jakiś dystans. Tak czy siak, było mi trochę szkoda z tego powodu. 
    Gdy przechodziłam obok jednego z licznych sklepów ze złomem zobaczyłam Pokemonę, która właśnie z niego wychodziła. Pewnie znowu potrzebowała jakichś części co swoich wynalazków. Poczułam, że serce zaczyna mi troszeczkę szybciej bić. Może zaczęło już w mieszkaniu Knight i nie zwróciłam na to uwagi? 
    - Cześć Poke! - Powiedziałam, gdy znalazłam się w jej zasięgu widzenia.
  12. Po chwili z sypialni dało się słyszeć odgłosy rozmowy. Nie mogłam jednak rozpoznać czy podchodziła ona pod kłótnię czy może była to najzwyklejsza spokojna rozmowa. Dopiero teraz zauważyłam w jakiej dziwnej sytuacji się znalazłam. Wlazłam do czyjegoś domu używając wytrycha, nie zostałam zaproszona ani nie miałam pozwolenia a ogier, do którego należał dom nie był do mnie tak pozytywnie nastawiony, jak Knight. Pomyślałam, więc, że lepiej będzie, jeśli wyjdę. W końcu ogier mnie przed chwilą nawet o to prosił. Trochę szkoda, że nie mogłam pogadać z Knight, ale ona już miała kogoś, z kim mogła rozmawiać. Nic tu po mnie... najciszej jak tylko mogłam opuściłam mieszkanie Knight. Może przynajmniej Pokemona będzie w domu.

  13. Ogier ostatni raz zmierzył mnie wzrokiem, po czym poszedł do sypialni zamykając drzwi. Pewnie chciał osobiście zapytać się Knight jak się czuje. Tak, więc w ten sposób dowiedziałam się, że szans u Knight nie mam. Została mi, więc jedynie Pokemona. Była ładna, miła, nie przeszkadzał jej sposób w jaki trzymałam ją za kopytko, więc może i miałabym u niej jakieś szanse. Usiadłam na kanapie czekając na dalszy rozwój zdarzeń.

  14. Ogier odwrócił się w moją stronę ze zdziwioną miną. Wyglądał tak jakby przed chwilą przeżył szok... też bym tak wyglądała, gdyby ktoś powiedział mi o tym, że moja "ukochana" została prawie zgwałcona w jakiejś windzie. Teraz już byłam pewna, że są w związku. No w mordę. 
    - No tak jakoś wyszło, że w windzie był ten ogier z kolegami i nie było czasu, by z niej wyjść. Później Knight zaczęła się, im wyrywać no a ja tego ogiera kopnęłam i tak jakoś wyszło. Jednego walnęłam w róg, drugi się na czymś poślizgnął i mnie przygniótł. Tylko tego brunatnego nie udało mi się załatwić. - Powiedziałam z lekkim rumieńcem na pyszczku.
  15. "Dwie ryczące klacze". No teraz żeś mnie wpienił. Ja nie ryczałam! No Knight może i płakała, ale ja nie. Nawet jednego załatwiłam a teraz, byle cieciu pieprzy o tym, że "tam były dwie ryczące klacze". Gdybym dowiedziała się, kto to powiedział od razu dałabym mu porządnie w pysk. Zauważyłam, że Lighting Cloud zaczął się niecierpliwić. Ciekawe czy podczas wizyt w jego biurze tak samo się zachowywał. Ty razem nie mogłam się powstrzymać od dodania czegoś od siebie. 
    - Te "dwie ryczące klacze" to ja i Knight. Z tą różnicą, że nie "ryczałyśmy".
  16. Słuchałam uważnie starając się wyłapać coś, co się nie zgadzało. Nie pasowało mi trochę to, że "się stawiał i został uśpiony". W windzie po dostaniu kilka razy w pysk był trochę spokojniejszy, a gdy wychodziłam nawet stał w tłumie i się na mnie gapił. Mogli go uśpić później, ale z gadki Lighting Cloud mogłam wywnioskować to, że zrobili to od razu. Nie było też możliwości, by ten ogier wyszedł ot tak. No, chyba że strażnik nie zamknął drzwi i brunatny z tego skorzystał, ale to przecież było niedorzeczne! Ważne było jednak to, że tamta dwójka wciąż siedziała w więzieniu. Kurde... usilnie szukałam sposobu, by jakoś dokuczyć temu "szefowi ochrony". Powiedzieć, że "to" się nie zgadza, tutaj zrobił błąd i ogólnie, to jest on złym szefem. Lepiej jednak byłoby, gdybym tego nie robiła. Całe "sprawozdanie" ogiera skomentowałam, więc jedynie milczeniem.

  17. "Szef ochrony w Tenpony Tower". No cholera on był wyżej postawiony nawet ode mnie! Jeśli można, by uznać, że jest to odpowiednik generalnego inspektora to on był ode mnie wyższy o sześć stopni! Szczerze to trochę, inaczej wyobrażałam sobie szefa ochrony. Ale czego ja się spodziewałam po ochronie, która była po prostu "do d*py"? Wypuszczenie gwałciciela mówiło samo za siebie. 
    Ogier miał na imię Lighting Cloud. Do imienia nie miałam po co się przyczepiać. Do tego dowiedziałam się, że mieszka tutaj. Po krótkim przedstawieniu lekko mnie odepchnął i wszedł do mieszkania. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czyli Knight u niego nocowała lub... byli parą. Musiałam teraz znaleźć jakiś... temat do rozmowy. Byle jaki. 
    - A wie pan co się stało z tym ogierem, którego szkielet dzisiaj znaleziono?
×
×
  • Utwórz nowe...