Ylthin

Whelp, witaj w klubie. Cykl miesiączkowy wydłużający się do 40+ dni, obfite i bolesne (jak nie wezmę na czas paracetamolu+rozkurczowych, to nie mogę się ruszyć, tak mocno boli) miesiączki trwające 5-7 dni, do tego drobne anomalie anatomiczne i genetycznie podwyższone ryzyko raka szyjki macicy. Długość i obfitość menstruacji również zakodowana w genach, więc moje córki mają przechlapane.

Ja muszę się ślepić na tablicę i spisywać litera po literze, żeby literówek nie porobić. Na domiar złego muszę uważać, żeby pisać ruskie i (u), a nie u (y), bo równolegle uczę się hiszpańskiego (gdzie występuje spójnik "y", np. "sal y pimiento") i może mi rzutować. Nauka kilku języków naraz to zły pomysł, dzieci.

Cyrylicę można opanować szybko, ale wymowa i szybkie czytanie to trochę więcej pracy. Rosyjski nie jest zły, swoją drogą - łatwiej wtedy zrozumieć ukraiński i białoruski, poza tym znajomość języków nigdy nie boli (chyba, że uczymy się tonalnych, wtedy nas, Europejczyków, boli).

Polecam jeszcze "Przesłanie Pana Cogito" i wiersze Szymborskiej. Poezja bywa trudna i nieprzekonująca, ale jak się poszuka - znajduje się perełki.

"Pan Cogito czyta gazetę" Herberta. Rysią, guglać, czytać i przemyśleć.

OP jedynie nawiązała do pogańskich korzeni święta. Jeśli ktoś nie może się pogodzić z faktem, że chrześcijaństwo przejęło W LUJ świąt, symboli i uroczystości pogańskich, to niech lepiej zmieni wyznanie i nie chodzi na lekcje polskiego/historii. Tam jeszcze się dowie, czym Dziady były i jak długo to święto obchodzono...

A, Chemik. I Cygnus. Ci dwaj tak mają, z nimi nie ma co dyskutować, bo, mówiąc brzydko, jedno z drugim ma nos wepchnięty głęboko w cztery litery.

Aż zajrzę... coś czuję, że mnie trafi Herrszlag z objawami ku*wicy.

O ile kojarzę, w Rosji nigdy nie było sensownego procesu rozliczenia z przeszłością - wielu ludzi wciąż myśli, że Stalin był dobrym politykiem, a ZSRR - wspaniałym krajem.

A ja poszłam na Olimpiadę Wiedzy Ekologicznej, bo myślałam, że będą pytać z ekologii... Pytają z ochrony środowiska.

Aj, przepraszam, nie zajrzałam na profil. Miło, że chcesz się czegoś dowiedzieć, niewielu ludzi tak robi.

Nie musisz od razu się zabijać. Nie możesz zrezygnować z mięsa/nabiału? Zrób coś innego, np. segreguj śmieci. Nikt nie wymaga, żebyś od razu przeprowadził się do jaskini i polował na mamuty z krzemienną włócznią.

I bez nerwów, proszę... biol-chem to specyficzne rozszerzenie, więc mogę wpadać w lekkie "aletooczywisteekologiiucząwtrzeciejgimnazjumconajmniej...", nie miej pretensji

Kangur, nie chodzi o to, że zwierzęta będą wydalać - ale o to, ile tych zwierząt jest. W normalnych warunkach pogłowie bydła byłoby dużo niższe (ograniczony dostęp do pożywienia, choroby i pasożyty, działalność drapieżników, konkurencja o przestrzeń życiową, ograniczone możliwości rozmnażania się), człowiek jednak wytwarza sztuczne warunki sprzyjające istnieniu bardzo licznych populacji. Dolicz do tego zanieczyszczenia spowodowane stosowaniem nawozów sztucznych (czymś trzeba zwierzaka karmić)...

@Kangur - możesz zbierać, ale nawet jeśli obornik trafi na pola uprawne, deszcz będzie wypłukiwał związki azotu i fosforu do wód powierzchniowych - tak samo jest z np. nawozami sztucznymi. I niby nie każdy je codziennie wołowinę, ale ser i mleko z nieba przecież nie spadają...

Prawda. Związki fosforu zatruwają zbiorniki wodne, prowadząc do masowych zakwitów glonów i szybkiego zużycia rozpuszczonego w wodzie tlenu - ryby, skorupiaki czy inne organizmy wodne zwyczajnie się duszą. Już nie mówiąc o azocie z nawozów, antybiotykach w paszy (choć mieli to ograniczyć), metanie i CO2 wytwarzanym przez zwierzęta...