Skocz do zawartości

Dadudałe

Brony
  • Zawartość

    463
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Dadudałe

  1. Inną sprawą jest, że większość ludzi jakoś żyje z przekonaniem, że Zachód = kokosy. Tak mogło być jeszcze z dwadzieścia lat temu, ale teraz to inna sprawa. Możesz tam pojechać i za pracę na zmywaku, ogrodzie, w pizzerii czy innej dupie będziesz zarabiał serio dużo. Podobnie jest z pracami siłowymi i brudnymi, jak skórowanie lisów czy kopanie studni, na których to choćby mój wujek wyciągał w Norwegii na czysto 30 000 w trzy miesiące.

     

    Pytanie jest tylko, czy chcesz i czy będziesz w stanie to robić całe życie?

     

    Jeśli liczysz na super pracę w zawodzie, to możesz się ostro przejechać. Niedaleko, bo od rodziny mojego sąsiada mam choćby taki przykład, kiedy wykształcone małżeństwo (dwójka architektów) wyjeżdża do USA, po czym ich status się tylko pogarsza, bo nie mogą znaleźć godziwej pracy przez kilka lat i lądują na zmywakowej dupie. Po tym okresie i tak nie jesteś na bieżąco z tematem, więc pracodawcy mają na ciebie wyjobane.

     

    Jeśli masz na miejscu plecy albo tak, jak koleżanka Maisha łatwe wyjście na obce obywatelstwo, jesteś młody i masz szanse wcześnie się tam przeprowadzić, tam studiować i tam stawiać pierwsze zawodowe kroki, to droga wolna. Da ci to szanse równe z całą resztą dzieciaków ubiegających się o dobrą pracę i szanowane stanowisko. W przeciwnym razie (choć nie chcę z góry zniechęcać) wylądujesz pewnie na jakimś magazynie czy w knajpie u chińczyka, zarobisz swoje oczywiście, ale naharujesz się jak koń w kopalni i będziesz odliczał dni do wymarzonego powrotu do Polski. Najlepszym mym zdaniem rozwiązaniem byłaby praca pozwalająca Ci skakać od miejsca do miejsca, ale wracać do kraju na tyle często, byś mógł się poszlajać ze starymi kumplami i doprowadzić do psychicznej całości.

     

    A co do argumentów życia w *dziurze zwanej Polską*:

    Czytałem sobie ostatnio artykuły o stosunkach średniej płacy w danym kraju do jej siły nabywczej, biorąc pod uwagę koszty utrzymania. Nadal jesteśmy poza Europą Zachodnią, jednak różnice te nie są aż tak duże jak z początku by się wydawało. Co więcej, jeśli uda Ci się zdobyć w naszym kraju pracę uprzywilejowaną (że tak się wyrażę) jak wojskowy, albo dobrze płatną (sektor bankowy?) to te różnice są jeszcze mniejsze.

     

    To w sumie tyle na ten moment.

  2. vLAPzdq.jpg

     

    Tak w temacie ;p. Ale serio to... Musisz sam zdecydować. Jak chcesz się nastawić na bogatą klasę średnią, to większe szanse będziesz miał na zachodzie (choć różnie to bywa). Prawdopodobnie jednak ucierpisz na tym towarzysko, bo ludzie tam mieszkający to jakieś... No... Powiedzmy, że po prostu żyją w innym kręgu kulturowym i czasem jest nam się ciężko czuć tam dobrze.

  3. (...) w ch*j tekstu (...)

     

    > Fani RD nie piszą ciągle, który kuc jest najlepszy, bo to dla nich oczywista oczywistość. <

     

    ENYŁEJ

     

    Popularność Luny rzeczywiście zastanawia, ale z drugiej strony... Ona jest tak rozbuchana chyba tylko w naszym fandomie. Kiedy stronki w stylu EQD, czy nawet /mlp/ na 4chanie robiły jakieś rankingi ulubionych kucyków, to praktycznie zawsze na pierwszym miejscu była Twilight. Fluttrshy zazwyczaj walczyła z RD o 2-gie i 3-cie miejsce, a Luna była gdzieś dalej. Oczywiście: jej fanów nadal jest w ciul biorąc pod uwagę ogólną liczbę broniaczy, ale nie aż tyle ile sugerujesz.

     

    Skąd wyrosła popularność księżniczki? Ano chyba właśnie z NLR vs SE. Pamiętam jak to wyskoczyło i przecież ja sam zostałem tym wciągnięty do *fandomu*. Pojawiło się coś z kucykami, ale bardziej "na poważnie" i uzbierało w szybkim tempie całe rzesze fanów. Nie trudno tutaj było też o popularność Luny, gdyż zwykłym przypadkiem to ona została ukazana jako "ta dobra". No a normalny człowiek raczej będzie sympatyzował raczej z kimś prostym i dobrym, niż z jakimś tyranem.

     

    Fakt faktem, że sam przestałem lubić Lunę przez ludzkie szaleństwo wokół niej i opisałem to nawet w jednym z dziesiątek innych tematów o księżniczce nocy. Meh. Nadal jeszcze jest NMM, równie ładna i nieprzesadnie upiększana.

     

    Właśnie! Może o to chodzi?

     

    Każdy kucyk ma swoje wady i zalety. Kiedyś mało osób przepadało za Celestią, bo zarzucano jej bycie OP. Teraz jednak tendencje się odwracają. Ukazano ją w bardziej ludzkim świetle. Jest księżną, jest nauczycielką, stara się trzymać poziom ale sama też nie jest idealna. Problem z Luną jest taki, że fandom ją wykoksił a wszystkie *wady* jakie posiada nie są prawdziwymi wadami, a wzbudzają (teoretycznie) jeszcze większą sympatię.

    • +1 1
  4. Hmm tak przeczytałem teraz. Chyba ciężko uznawać Neda za idiotę i naiwniaka. Gdyby się cechował takimi specjalnościami to nie poprowadziłby X lat wcześniej udanej rebelii. Nie był może geniuszem, ale znowu nie równałbym go z błotem.

     

    Tak czy siak: chłopak już gryzie piach, Robb też, więc ród Starków mnie mało interesuje. Przy życiu pozostały same pizdy + cokolwiek to będzie z Jona, któremu zresztą też nie wróżę i wróżyć nie będę tronu Winterfki.

     

    Nie lubię czytać o wyczynach Sansy, Aryi, czy tych młodych kutasów, bo są zwyczajnie nudne do porzygu. ;p

  5. Neda, Robb, Cat- ginęli sami naiwni frajerzy o czystych sercach i Joffrey. Dany nie jest taka naiwna, ona jest postacią dynamiczną i ma smoki.

     

    I ginęło też wiele innych postaci. Świetnych dowódców, wspaniałych polityków, kombinatorów, geniuszy i awanturników. Nie ograniczajmy się do Starków + jednego dupka, tylko mówmy o wszystkich.

     

     

    Dana nie jest złą postacią. Nie hejcę jej, ale jak dla mnie, to jest zbyt... Prosta. Ot właśnie taka dziewczynka wrzucona w wir światowej polityki. Ma dużo szczęścia i świetnych doradców, więc bawi się w Miss World i ratuje bandę niewolników. Brawo dziewczyno! 5 punktów dla Gryffindoru i Pokojowa Nagroda im. Baracka Obamy. Niech zostanie sobie tam gdzie jest, ograniczy do ruchania dziewek i zostawi królestwo komuś godniejszemu. Jeśli jednak miałbym określić się konkretnie przy jakimś członku rodu Targaryen to obstaję zdecydowanie przy

    Aegonie, Jonie Conningtonie i Złotej Kompanii.

  6. Nie widzę Dany w Westeros. Albo zostanie tam u siebie, albo jak mówiłem wcześniej: widowiskowo zginie. Choć i tak w obu przypadkach nie wróżę jej wiele.

    JUŻ LEPSI GINĘLI.

     

    Nie wiem co przygotował nam Martin, ale jestem wręcz przekonany, że to nie ona zasiądzie na tronie. Prędzej już bym tu widział Tyriona (sic!).

  7. stereotyp gimbomroka w pełnej okazałości:

    - ateizm? Jest
    - mhroook i satanizm? Jest

    - lubi morderstwa? Jest

    - "ludzie się mnie trochę boją" Jest

    - metal, metal, metal? Jest

    - pisze mhroooczne opowiadania? Jest

    - wiek gimnazjalny? Brak (i to działa na twoją korzyść)

     

    Niemniej i tak witamy w naszej skromnej społeczności. Znajdziesz tu haterów, rewolucjonistów, aspołecznych, faszystów, komunistów, mądrali, zj*bów, metali, homoseksualistów, raperów, górników, studentów, uczniów, drwali, kierowców, prawiczków, dymaczy wioskowych, wielu innych i nawet Bobula.

     

    Mam nadzieję, że znajdziesz także coś dla siebie.

    A! I bym zapomniał:

    nE7CDbD.jpg

    • +1 6
  8. Jakość kijowa, ale to nie ma znaczenia. Dżem vel Kapitan Zwyrol przed butami w Oświęcimiu.

     

    XASUfBg.jpg

     

    iiiii przed sztucznymi kończynami.

     

    qyfQLdm.jpg

     

    Dżeeeemuuuuuuś! Fotogeniczna bestio :D. Musimy częściej się ogarniać na jakąś akcję.

    • +1 1
  9. Pomysł niegłupi. Choć najlepiej by było znaleźć osoby w podobnym przedziale wiekowym.

    Skumplowanie się wcale nie jest takie trudne. Można zacząć od głupich wspólnych wypadów rowerowych, a kto wie? Może rzeczywiście znajdzie się w taki sposób solidnych przyjaciół.

     

    Spróbować zawsze warto.

  10. Jeśli będziemy się zachowywać jak Zachód, to do tego dojdzie. Jeśli jednak zachowamy jakąś godność społeczną i wyznaczymy sobie pewne granice, to turbany czeka kolejny Wiedeń.

     

    A ja właśnie od życia oczekuję czegoś więcej niż nażarcia się, nadupcenia i śmierci robaka. Z tego powodu jest mi wyjątkowo nie po drodze z postępowymi.

  11. Zwierzęta były i będą nam podległe. Może zabrzmię jak dupek, ale to my jesteśmy szczytową formą ewolucji ziemskiej. Mimo całej swej zwierzęcej inteligencji, one dalej są pchane głównie instynktem i nie mogą stworzyć żadnej konkretnej społeczności. Nie widzę także u nich przejawów rozwoju kulturalnego. Hodujemy je, przerabiamy na pożywienie, zdzieramy ich skóry na ubrania... Wniosek? Bez mrugnięcia okiem zjem wszystko co tylko się rusza, o ile jest smaczne. Do tego między innymi mam zwierzątka. Mniam, mniam!

     

    Sprawa z pedofilią i *złym wpływem na dziecko* już jest podważana. Pragnę zauważyć, że homoseksualizm też był uznawany za chorobę, dopóki lobby gejowskie nie wymusiło zmian na Amerykańskim Towarzystwie Psychiatrycznym i nie doprowadziło do wykreślenia tego zaburzenia z listy chorób. Teraz jak widać czas na kolejnych...

     

    W Niemczech o swoje *prawa* walczą zoofile, w Danii związki kazirodcze, w Holandii i Kanadzie pedofile.

     

    Z dewiantami się nie wygra, bo tak szczerze mówiąc to większość argumentów jest po ich stronie. Jeżeli więc idziemy w kierunku ogólnej równości i tolerancji, to występowanie powyższych otwarcie w społeczeństwie jest jedynie kwestią czasu. Sprzeciw mój i podobnych mi ludzi jest czysto subiektywny, opierający się raczej bardziej na odczuciach niż nauce (powtarzam to chyba już z trzeci raz, za co przepraszam). Taka smutna prawda. Mam jednak nadzieję, że przynajmniej w naszym małym rejonie świata, uda się to zablokować. Jeśli reszta ludzi chce się sprowadzać do pozycji zwierząt zaspokajających żądze seksualne, to mam na to wywalone. Niech jednak z podobnymi pomysłami trzymają się z daleka od nas.

     

    Mam wrażenie, że od kilkudziesięciu lat cofamy się w ewolucji.

  12. <byk strzelony w pośpiechu, ale wiadomo o co chodzi. Zaraz go poprawię>

     

    Widzisz. Wszystko rozchodzi się o pojęcie równości. Skoro w heteroseksualizmie dwóch ludzi się kocha, to czemu dwóch kochających się homoseksualistów ma być gorszych? A skoro ci są już akceptowalni, to czemu ma być zła poligamia, gdzie osoby także w pełni świadomie się miłują? Podobnie jest z zoofilią, pedofilią i innymi preferencjami seksualnymi.

     

    Po przekroczeniu pewnych barier, każda kolejna będzie coraz łatwiejsza do złamania.

     

     

     

    natomiast na zachodzie lepiej mają pozostałe "dewiacje", te które innym nie szkodzą.

     

    Tylko właściwie które komuś szkodzą? Tak bezpośrednio? Nawet gwałciciel jest w stanie znaleźć osobę, która chętnie i dobrowolnie podda się takim praktykom.

  13. Nikt bezpośrednio. Pośrednio traci jednak społeczeństwo, poprzez kolejną rezygnację z wypracowanych postaw moralnych, budujących sprawnie działające więzi w danej kulturze. 

     

    Żeby uprościć bez pitolenia podobnych farmazonów o 3 w nocy:

    - To bardzo osobista sprawa, na którą każdy patrzy przez pryzmat własnych idei. My wyznaczamy pewne granice moralne. Zezwolenie jednej grupie na ich przekroczenie wiąże się z precedensem zachęcającym kolejne jednostki. Choć w jakimś stopniu współczuję homoseksualistom ich niezawinionej przecież, gorszej pozycji społecznej, to nie chciałbym ich prawnego zrównania z tradycyjną formą rodziny. Na zachodzie już po homoseksualistach zaczęli się zgłaszać pedofile i poligamiści (także mają mocne argumenty). Po nich przyjdzie pewnie czas na zoofilię, później dendrofilię, pod koniec pewnie pojawią się gdzieś nekrofile (sam jestem w stanie podać teraz ze dwa czy trzy argumenty działające na ich korzyść).

     

    Próba walki z żywiołem wolnej seksualności jest ciężka, bo wyjątkowo subiektywna. Nie wiąże się z przedstawieniem dziesiątek argumentów ekonomicznych czy naukowych. Jest to raczej chęć zachowania wypracowanych norm, zapewniających, że dane społeczeństwo na przestrzeni lat będzie się w mniejszym bądź większym stopniu zmieniało, ale w swym rdzeniu nadal pozostanie tym samym bytem.

     

    Zachód poszedł bardzo daleko z pojęciem tolerancji. Kultura islamu przegina w drugą stronę. My natomiast jesteśmy gdzieś pośrodku i będę się zapierał rękami i nogami, byśmy tu pozostali. Przyszłość zweryfikuje kto miał rację.

  14.  

     

    Pytanie, czy z dewiacji w ogóle należy próbować leczyć, jeśli innym one nie szkodzą. Ja tam nie mam nic do np. dendrofilii, czy zoofilii (pod warunkiem, że zwierzę też chce). Sprawa ludzi co z kim/czym robią. Ale rejestracja związku to żaden bonus.

     

    Jeśli innym nie szkodzą, to nie należy zmuszać do leczenia. Rejestracja związku to jednak jest bonus, bo wraz z nią idą konkretne zapewnienia prawne i ustępstwa ze strony państwa. To jest zresztą jeden z głównych argumentów za i przeciw, zarówno dla środowisk postępowych jak i konserwatywnych.

     

    równe prawa dla wszystkich, a promowanie tradycyjnej rodziny

    godne życie jednostki, a godność społeczna

    promowanie ewolucji i rozwoju, a chronienie przed mutacją i wypaczeniem

     

    Obie strony mają swoje zdanie.

     

    Tak nawiązując do homoseksualizmu - wedle jednej książki (nie pamiętam tytułu, znajomy mi o tym opowiadał) to kiedyś homoseksualizmu nie tępiono. Dopiero jakoś w średniowieczu postanowiono, że geje i lesbijki będą prześladowani. Nie pamiętam niestety powodu, możliwe, że to była kwestia zmniejszania się liczby ludności. 

     

    Homoseksualizm był zjawiskiem normalnym w Starożytnej Grecji i pewnie wcześniej też (Babilon? Asyria? Egipt?), choć o tym informacji nie mam. W Starożytnym Rzymie zaczęto już wprowadzać znaczne ograniczenia, a w IV wieku naszej ery wprowadzono nawet karę śmierci za podobne zabawy. Średniowiecze podtrzymało karę wprowadzoną w czasach rzymskich.

     

    Ogólnie odchodzono powoli od tego typu praktyk erotycznych uznając je za niegodne i ubliżające, co zostało jedynie przyśpieszone przyjęciem przez Cesarstwo chrześcijaństwa. Poglądy dotyczące homoseksualistów zostały w znacznej mierze zaczerpnięte od hebrajczyków, którzy byli przeciwni jakimkolwiek formom seksualności nie prowadzącym do prokreacji.

     

    Ogólnie jednak chyba większość kultur starożytności opierających się na wierzeniach politeistycznych była pozytywna, obojętna, bądź jedynie częściowo negatywna wobec aktów homoseksualnych. To kultury oparte na religiach monoteistycznych jak chociażby zaratusztrianizmie, były do takich stosunków wrogo nastawione.

  15. dobra, tak czy siak, nie rozumiem czemu katolikom tak bardzo zależy na zakazaniu tego. Nikt ich przecież do homoseksualizmu nie zmusza.

     

    Przecież nie chodzi o zakazanie homoseksualizmu... Dewiacja jak każda inna. Bez grzebania w mózgu się tego nie wyleczy, więc należy tych ludzi zaakceptować jakimi są. Ja tego nawet nie wiążę z religią. Nie obchodzi mnie co sobie robią w domu (póki tylko nie łamią prawa), ale niech nie liczą na specjalne bonusy czy jakiekolwiek poparcie dla publicznych zabaw.

     

    Ich sumienie, ich sprawa.

  16. Demokracja nie polega na dyskryminowaniu mniejszości. Może i homoseksualizm jest niezgodny z katolicyzmem i kościół może odradzać związki partnerskie swoim wiernym, ale nie można z tego powodu zakazać ich niewierzącym.

     

    Nikt nie mówi o zakazywaniu homoseksualizmu i wykluczaniu ich ze społeczeństwa, ale jak widać większość nadal nie jest w stanie zaakceptować obdarzenia ich równymi prawami. Jeśli uznanie praw większości jest dyskryminacją mniejszości, to cóż... Ja się z tym liczę. Mniejszości jest pełno (a seksualnych to już w szczególności) i na swój sposób każda zasługuje na uznanie. Wychodzenie im wszystkim na przeciw prowadzi jednak tylko do blokowania się demokracji głupkowatą poprawnością polityczną i uniemożliwia sprawne działanie społeczeństwa.

     

    Jeśli przyjdzie taki moment, że większość powie *tak* to będę się wściekał, ale dostosuję się do woli ludu. Demokracja to podjęcie wspólnego konsensusu, gdzie większość ludzi może wyjść zadowolona, a każdy zachowa podstawową ludzką godność. Nie polega ona na zezwoleniu każdemu by robił co mu się żywnie podoba.

  17. kurde, w jaki sposób zarejestrowanie związku może godzić w czyjeś interesy? Jeśli tak, to te interesy są po prostu podłe. Poza tym nie było mowy o wprowadzeniu w Polsce małżeństw tylko związków partnerskich.

     

    To tylko przykład, który nie odniosłem do żadnej konkretnej sytuacji. Jeśli jednak człowiek ma takie a nie inne przekonania i rzeczywiście boli go dana sprawa, to ma pełnię praw wyrazić swój sprzeciw. Na tym polega demokracja. W tym przypadku rejestracja związków homoseksualnym godzi w *interesy* kościoła bo jest sprzeczne z jego naukami. Duchowni mogą protestować i to robią. Nie mają jednak bezpośredniego wpływu na politykę bo to nie oni zasiadają w sejmie. Wszystko się rozchodzi o moralność posłów/senatorów oraz przekonania panujące w większej części społeczeństwa.

     

    Jedni krytykują kościół, inni lobby gejowskie, jeszcze inni rządy czy instytucje handlowe. Jak długo protest zawarty jest w legalnej i demokratycznej formie sprzeciwu, tak długo nie mam nic przeciwko podobnym działaniom.

×
×
  • Utwórz nowe...