Skocz do zawartości

Dadudałe

Brony
  • Zawartość

    463
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Posty napisane przez Dadudałe

  1. Nie. Hmm... Jak by to prościej wyjaśnić.

     

    Mamy wolną wolę*, gdyż sami podejmujemy swoją decyzję. Mogę pójść jedną drogą, mogę pójść inną. Do mnie należy ostateczny wybór i dopóki go nie dokonam, wszystko przecież mogę zmienić. Chcę rzucić kamieniem? Mogę to zrobić, ale mogę się też rozmyślić.

     

    Wszechwiedza danego bytu polega na tym, że z góry wie jaką podejmiemy decyzję. Powiedzmy, że tak dobrze nas zna, iż nie będzie to dla niego żadną zagadką. Nie wpływa jednak na nasze działania. Nie zmusza do podjęcia tej bądź innej drogi. On jedynie ma wiedzę o tym, co ostatecznie zrobimy.

     

     

    *(choć podobno z naukowego punktu widzenia jej nie mamy, wszystko jest zakodowane w genach i mózgu. To jednak temat na cięższe rozkminy)

  2. Mówiąc poważniej, nie wierzę w żadnego boga. Nie jest mi ta wiara do niczego potrzebna. Wierzę, że warto być dobrą osobą i pomagać innym, ale nie muszę, jak choćby katolicy, robić tego dla obietnicy zbawienia, a staram się tak czynić zwyczajnie z dobroci serca.

     

    > zakładanie, że katolicy też robią to jedynie z myślą o zbawieniu

     

    Jak nie Bóg, to nauka. Powiem Ci więc, że nie istnieje coś takiego jak altruizm. Wszystkie działania wykonujesz jedynie ze względu na siebie bądź swoją społeczność, bo człowiek jest z natury samolubny. Twoją nagrodą jest lepsze samopoczucie, trwanie gatunku i przekazywanie puli genów.

     

    Richard Dawkins pisał bodajże o "egoizmie genów" w odniesieniu do altruizmu, dzieląc go tam przy okazji na kilka odmian.

     

    @@@WOLNA WOLA

     

    Wiedza o tym jak się potoczy przyszłość nie jest równoznaczna z brakiem wolnej woli występujących tam podmiotów. Dany byt (w tym wypadku Bóg) z góry wie jaką podejmiesz decyzję, ale cię do niej nie zmusza. Podejmujesz ją sam. To nawet nie jest nieuchronność pisanego losu, bo nie ma tak, że każde działanie (jakiekolwiek by nie było) i tak ostatecznie doprowadzi do tego samego efektu. To raczej coś w stylu przepowiadania przyszłości.

     

    Choćby teraz mam prostą sprawę: ugotować sobie nędznego ryżu i nie męczyć się z obieraniem, czy zabrać się za ziemniaki i zjeść później smaczniejszy obiadek ;p? Ja jeszcze nie wiem jaką podejmę decyzję, wszechwiedzący byt i owszem. Niemniej ostatecznie i tak to moja skromna osoba zdecyduje co wszamię.

     

     

     

    Żeby nie było zdziwienia usunęłam mój temat, nie miałam wpływu na trolli, którzy założyli inny by obrażać KK swoimi niedorzecznymi wpisami. Jak ktoś chce popisać to zapraszam na pw, tam można zrobić konferencję na 4 osoby.

     

    Nie ma to jak wbić na forum, mieć info o dwóch odpowiedziach i nie móc ich zobaczyć :v

  3. Ciekawy temat i zobaczymy co z niego wyjdzie. Kilka ostatnich prób ogarnięcia tego zagadnienia skończyło się zamknięciem zabawy, ewentualnie banem czy dwoma.

    Odpowiadając na post rozpoczynający temat:

     

    Nigdy nie uważałem się za osobę wybitnie religijną, ale zdążyłem się już przyzwyczaić, że ludzie w różny sposób patrzą na te sprawy. Powiem więc tak... Jestem wierzącym i praktykującym katolikiem. Staram się czcić święta, choć oczywiście zdarza mi się też o nich zapomnieć, czy nawet czasem w pełni świadomie zlekceważyć. Przyjmuję sakramenty, słucham kazań uznając je za bardzo ciekawe. "Samotną kontemplację" uprawiam wieczorami, gdy modlę się za przyjaciół, wrogów, ojczyznę czy rodzinę. Dobrze wiem jednak, że jestem złym chrześcijaninem... Ba. Gdyby wszyscy postępowali tak jak Jezus nakazał, świat byłby lepszy... I o tym też wiem, ale tak nie potrafię. 

     

    Mną samym zbytnio szargają emocje, bym mógł się aż tak poświęcić. Stąd powiedzmy, że (pozwalając sobie sparafrazować): "oddaję ojczyźnie to co ziemskie, a Bogu to co boskie". Dusza należy do Niego, niemniej... Tu na Ziemi, mam pewne obowiązki do spełnienia wobec mojego państwa i mojej rodziny, które zwyczajnie mają pierwszeństwo.

    Nie przedłożę bycia dobrym chrześcijaninem nad bycie dobrym obywatelem, choć oczywiście tam gdzie według mnie mogę sobie pozwolić na połączenie obu tych rzeczy, to robię to chętnie. Tym bardziej, że w Polsce katolicyzm i szerzej ogólnie chrześcijaństwo, to nie jest jedynie wyznanie. To tradycja, kultura, ostoja w czasach cierpień i ostatecznie najtrwalszy filar, na którym zbudowano moje państwo.

     

    Czy nauka przeszkadza w wierze? Nie... Raczej nie, choć mam olbrzymie problemy z ogarnięciem nieskończoności. To nie jest prosty znaczek na papierze jak w matematyce. We wszechświecie jest ograniczona ilość energii, więc za tym pojęciem kryje się utkanie każdej możliwej linii działań, jaka tylko istnieje. Potem ich powtórzenie... I jeszcze raz, i jeszcze raz, a przed nami nadal cała wieczność. Wiara jednak jak sama jej nazwa wskazuje, opiera się na wierze, a nie na wiedzy. Kiedy załamuje mi się życie to zaciskam zęby, pytam się: "dlaczego?", ale nie porzucam Kościoła bo Bóg nie raczył mi bezpośrednio odpowiedzieć.

     

    Do ateistów jako takich nic nie mam. Są wśród nich różni ludzie: od wybitnych naukowców, poprzez altruistów, a na zadufanych dupkach kończąc. To tyczy się każdej większej grupy społecznej włączając grupy religijne, więc nie wzbudzają we mnie szczególnych emocji. Przynajmniej, dopóki nasze zdania na jakiś temat nie różnią się aż tak drastycznie, że nie można znaleźć już *pokojowego* rozwiązania sprawy.

  4. Niemożliwe, ale jednak. Ogólny update i nowy rozdział. Odgrzebałem powieść i zabrałem się za pisanie. Odświeżyłem poprzednie informacje, trochę pozmieniałem w historii, podzieliłem poprzedni tekst na dwa rozdziały i... Dodałem cały jeden nowy (sic!) xd.

     

    Trzeci rozdział (zupełnie nowy): https://docs.google.com/document/d/1Tz_EHHXA5wuMhjGpzSWkbmXAQyx_fSNI6eQrP7jZrjE/edit

     

    Drugi rozdział: https://docs.google.com/document/d/1Uq5CXwhV28rQ0iRmtsuCVYr3t5UZYCJt-QgWHqX0oA4/edit

     

    Pierwszy rozdział: https://docs.google.com/document/d/1iStof7hTBaOZZYkpANQi_AtULwljk8p6XJbG_-AUqz8/edit

     

    Jak widać, nowy jest także cały układ strony. Specjalnie dobrałem taki, ustaliłem marginesy i zmniejszyłem czcionkę, gdyż teraz całość bardziej przypomina normalną książkę i dzięki temu powinna być przyjemniejsza w czytaniu. Dodatkowo nowy podział na podrozdziały i numeracja stron, powinny ułatwić czytanie sobie na spokojnie,

     

    EDIT: przepraszam za ponad rok przerwy od ostatniej aktualizacji ;p. Nie jestem zbyt ruchawy jak widać.

    • +1 2
  5. Przeczytałem już wszystkie książki jakie do tej pory wyszły i niemożliwie podziwiam kolesi od serialu. Na ile mi wiadomo, to Martin specjalnie przekazał im (!) swoje notatki, żeby mogli dokończyć serial, gdyby on sam wcześniej zszedł z tego świata. A już byłem przekonany, że stary troll specjalnie umrze bez przekazania komukolwiek informacji o dalszych przygodach swego świata, by jeszcze bardziej wkur**ć fanów.

     

     

    CI LUDZIE WIEDZĄ JAK SIĘ ZAKOŃCZY CAŁA SERIA! ;-;

     

    John Snow wcale nie umiera ;p. Jestem o tym przekonany.

  6. Co robisz w gwardii książęcej, skoro w EqG dopiero się uczysz?

    Wpuszczają takich szczyli do elitarnych jednostek?

    Masz takie umiejętności, czy to rozbuchany, equestriański nepotyzm?

    Co za rodzic nadaje swemu dziecku imię Flash Sentry?

    Grasz jedynie pop-rock czy interesujesz się też czymś lepszym?

    Jak grasz na gitarze za pomocą kopyt?

     

    Lecisz na ciche bibliotekarki, czy to raczej urok władzy?
    Kim są twoi rodzice?
    Masz rodzeństwo?
     

    CZEMU KSIĘŻNICZKA KRYSZTAŁOWEGO IMPERIUM nie werbuje straży spośród kryształowych kucyków? Nie ufa im? (edit: w sumie nie pamiętam skąd się wziąłeś, ale i tak Ci nie wierzę. Wytłumacz się!)
    Jesteście odpowiednikiem Gwardii Wareskiej?

    • +1 1
  7. Niech ktoś go zamknie i wstawi warna osobom wykłócającym się o poziom w dziale MG...

    Uspokój cyce.

     

    Odgrzebujesz znowu temat sprzed trzech dni. Padnie sam śmiercią naturalną i Domine go wywali w niebyt. Jak dziesiątki innych.

    Ale fakt, że powiedziane zostało co trzeba:

     

    Wonderbolts to bardzo ciekawe postacie, a ich dział, jeśli poświęci mu się wystarczająco dużo czasu i pracy, może znów zalśnić nowością i większą liczbą userów, którzy się w nim rozpisują. Jeśli chcesz przedyskutować tą sprawę, najlepiej zgłoś się do kolorowych ,,z wyższych sfer", czyli WA i adminów. Wyślij do nich swoje propozycje, a oni zajmą się resztą (o ile zgodzą się na taką ,,reformę" w dziale)

     

     

    Może najpierw rozpisz dokladnie co chcesz robić w dziale tak jak to miało miejsce w przypadku kazdego innego działu i wyślij do rozpatrzenia administracji... jeżeli podanie ich przekona to dostaniesz dział, jeżeli nie to dział poleci...

    Jesli powiesz "kilka" nowych zabaw to to nic nikomu nie mówi...

    Brak aktywnosci ze strony opiekunów oznacza tylko ich brak chęci.

    Aktywność użytkowników to coś czego wręcz się nie da zapewnić. Niezaleznie ile się meczysz czesto mogą cię najzwyczajniej olać...

    Dziękuję za uwagę.

    Kuoth były Avatar Pinkie i były Regent Luny.

     
    • +1 2
  8. Z pewnością nie mogę powiedzieć by Luna (albo NMM) była moim ulubionym kucem, gdyż to miejsce zajmuje RD. NMM jednak będzie zajmowała bardzo wysokie miejsce, jakoś zaraz za tęczowogrzywą. Może nawet będzie moim 2-gim ulubionym kucem. Jest to o tyle zabawne, że Luny w tym momencie wyjątkowo nie lubię. Nie chodzi nawet o jej wygląd, jej zachowanie czy jej sposób występowania w serialu.

     

    Choć może jednak... Trochę o to ostatnie. Ale nie tylko.

     

    Kiedyś myślałem, że najbardziej irytującymi ludźmi w fandomie są Dashfagi - sypiące zwrotami 20% cooler neckbeardy, spasione, śliniące się do tęczowego konia z internetu. Pomyliłem się jednak w tym osądzie i to grubo. Najbardziej irytujący są smutni fanatycy Luny (bo innego zwrotu użyć nawet nie wypada), robiący z niej nie wiadomo jakie bóstwo i obrażający się na jakąkolwiek formę krytyki swej ukochanej. Nie mówię tu o nikim konkretnym. Nie mam nawet na myśli nikogo z tego forum. Lubię jednak klimaty NLRvsSE i grzebałem w tym też trochę poza rodzimymi internetsami...

     

    Boże jedyny! Jacy ci ludzie są ułomni, to nawet by sobie tego nie wyobraził pan John Langdon Down, opisujący w 1866 roku pewną chorobę. Cholera!

  9. Mam nadzieję, że dogada się z kimś kolorowym.

     

    Zabawa była bardzo prosta. Właściwie to z pewnością była w niej jakaś strategia "zawsze wygrywająca" do zastosowania, bo byliśmy mocno ograniczeni kształtem Europy. Oferował jednak nagrodę i konkretną formę rozrywki, więc warto kiedyś tym zadziałać.

  10. Łooooł. Bardzo ciekawa sprawa, tylko nie wiem, czy za szybko nie wprowadzona. Jeśli nawet proponujesz nagrodę, to proszę cię: wstrzymaj ciut wodze!

    Zagadaj do jakiegoś kolorowego. Najlepiej Arjena, bo może się nawet podepnie tę zabawę pod jakiś dział. Da się stosowne ogłoszenie, dzień czy dwa na zebranie chętnych, może ciut dokładniejsze opisanie zasad (ja wiem, na czym polega ta gra, bo mi przypomina inne prowadzone na innych portalach. Jednak wrzucenie konkretniejszego opisu z przykładami nigdy nie zaszkodzi. Jeśli będziesz chciał, to Ci w tym pomogę).

  11. Fakt: powoli go stukam, ale to raczej związane jest z podejściem ;p. Jednego dnia wezmę z głupa, wbiję w google.doc i walnę 2 strony, a przez następny tydzień nie będę miał weny na nawet 5 linijek tekstu... No i fic nie jest do końca poważny, co da się chyba zauważyć.

     

    Może spróbuję jeszcze zabrać kartkę papieru i długopis do knajpy, to zaczniemy z kumplami pisać coś między 5 a 6 piwkiem. Rano wieczorem bym zobaczył, czy jest tam coś wartego wpisania w netsy.

     

    PROTIP: polecam pisać ffice wszystkim, bo to kupa zabawy dla samego autora.

  12. Ewentualnie zawsze można przypisać do gracza liczbę i zrobić losowanie par/miejsc/cokolwiek mechanicznie.

    O ile już nie zostało to w ten sposób dokonane.

     

    Ale... W tym momencie - meh. Można iść z tym co jest i zobaczyć jak się wszystko ułoży. Jeśli rzeczywiście zwycięzcy *słabej* części drzewka okażą się tak... Słabi, to na przyszłość będziemy mieli wszyscy nauczkę. Jeśli jednak ludzie uciągną cały burdel i pojadą z fajnymi walkami, to całość wyjdzie nam tylko na "+".

     

    Spro - rozumiem ofc, że nie chcesz na samym początku walczyć z Yarvinem, bo lubisz jego walki i wasz wspólny pojedynek musi przecież oznaczać odpadnięcie jednego z was na wstępie, co przełoży się na małą ilość radosnej turborzezi. Możesz poprosić o jakieś przetasowanie.

  13. Czyli dosłownie żyje, albo i nie :rainderp:

     

    Może nie powinienem, ale śmiecham hardo.

    >Moje pojęcie sztuki jest bardzo prymitywne. Nie szukam drugiego dna w obrazie, czy innego ukrytego przekazu. Obraz to obraz. Jak jest wspaniały technicznie, to mnie zachwyca. Jak widzę kilkanaście kwadratów i wyklejankę sedesu, to dziękuję<

  14.  

    Chciałabym D: Ale fatalna kondycja i krótkowzroczość. Pozostaje mi tylko cieszyć oczy widokami mudurów.

     

     

     

    Zawsze wchodzi jeszcze w grę policja, czy inne podobne służby. Na krótkowzroczność patrzą tam pewnie z przymrużeniem oka (o ile nie chcesz iść do... np. interwencji).

     

    A kondycję da się zawsze wyrobić.

  15. Witamy dziewczę. 

     

    Mówisz, że studiujesz historię sztuki i sama też czasem jakąś tworzysz? A jaką sztukę, jeśli mogę spytać i jakie masz do niej nastawienie :P? Bo aż przypomniała mi się sprawa pewnego gościa:

     

    TIVH32s.png


    + powiedz mi... Lubisz artystów i lubisz kiedy ludzie zwą Cię artystką :D?

  16. 1) mało rodzimych muzyków, co mnie zadziwia! Gdzie ta ułańska fantazja w narodzie? Piwo w rękę i do pisania piosenek!

    Tym bardziej, że 812910412937164 ludzi gra na gitarze czy innym instrumencie, część śpiewa a część nawet występuje w normalnych zespołach z prawdziwego zdarzenia.

     

    2) rozbicie dzielnicowe.

    Fandom jest podzielony na miliard drobnych forów, grup, blogów i innych dziadostw. Przez to tracimy wiele na kontakcie i być może ucieka nam tysiąc ciekawych projektów, które moglibyśmy ukończyć wspólnymi siłami.

     

    3) "Panie spraw proszę, aby sąsiadowi zdechła krowa a córka jego z żydem się puściła. Parch jeden, sztachety przez głowę wart jedynie, obraża mnie samym swym istnieniem".

    My serio lubimy jeździć po sobie nawzajem.  Bardzo żywiołowo podchodzimy do wielu spraw, co wzbudza moją sympatię, ale czasem zwyczajnie przeszkadza w dogadaniu się. Na to jednak nie mam dobrego rozwiązania, bo na samą myśl o "tolerujmy się", mam odruch wymiotny.

    • +1 2
  17. Jeżeli ktoś chce w rzeczywistości odejść to robi to raczej po cichu... Robienie dramy z odejścia nie ma sensu, bo ludzie będą Cię przekonywać do pozostania... Przyzwyczajenie...

    Owszem można powiedzieć komuś, ale nie całemu forum w jakimś wątku...

     

    Rób co Ci pikawa podpowiada, rzadko kiedy się myli...

     

    To raczej nie drama z odejścia, a poważna próba przeproszenia. Takie wyznanie przed wszystkimi: "jestem debilem! Proszę, wybacz!"

  18. Cieszę się, że tworzycie Brohoofa. Gazetkę czyta się lekko i przyjemnie, posiada wszystkie potrzebne do szczęścia działy i nie przynudza. Śmiem nawet stwierdzić, że jest niemalże profesjonalna.

     

    + dla całej ekipy, że wam się chce i nie ciśniecie tym wszystkim w niebyt.

     

    A ze spraw dotyczących samego numeru ;p:

    KuCFOy0.jpg

    Dawno nie czytałem równie zachęcającej recenzji xD. Serio!
    Gwarantuję, że po przeczytaniu tego ludzie tłumnie zaczną się schodzić i czytać SAM.

×
×
  • Utwórz nowe...