Skocz do zawartości

Ternos23

Brony
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ternos23

  1. - Nie planuję niszczyć czegoś co nie wychowało... Z resztą, tworzyć rebelii nie potrafię i nie mam jak, a i szukanie tej aktualnej - zakładając oczywiście że jest jakakolwiek - trochę czasu by mi zajęło. A co do planów... To się okaże. Mimo wszystko, cały mój oddział razem z ambasadorem wyzionął ducha po wykonaniu zadania, więc Dowództwo może uznać to za jakiś głupi wypadek... W każdym razie, dopóki nie będę miała na karku łowców nagród, to raczej nie mam czego się obawiać. A o przyszłości samej sobie myśleć nie lubię. Za dużo rzeczy które mogą si-- - Przerwała zaraz, widząc dwa świecące punkty. Nagle zrobiło się jej dziwnie chłodno, jakby właśnie zdała sobie sprawę że spędzają noc na pustyni bez własnego ogniska. Nie ruszyła się z miejsca, mimo wszystko i tak była tutaj mało widoczna. Skuliła się tylko mocniej, wpatrując w migoczące punkciki. - Ze względu na fakt że to pustynia, zakładam że mało tu fauny... Ale są Ludzie Pustyni, prawdopodobnie. Nie do końca wie czym oni dokładnie są, ale z tego co pamiętam nie są zbyt przyjemni... - Z każdym słowem zniżała swój ton o mały kawałek, w końcu kończąc na ledwo słyszalnym szepcie.
  2. - Huh? Że ja o sobie? - Zamrugała kilka razy w stronę Setha, na jej twarzy malowali się lekkie zdziwienie razem z zakłopotaniem. Uniosła prawą dłoń do szyji, masując się lekko po Szyji. Najwidoczniej nie za bardzo chciała opowiadać o swojej przeszłości... Albo nie miała nic do opowiedzenia. I tak źle, i tak nie dobrze. - Cóż... - Zaczęła, po czym nastała cisza. Utrzymywała się dłuższą chwilę, w międzyczasie Yuri próbowała poukładać sobie fakty i zdarzenia z jej jakże krótkiego acz emocionującego życia. Nadal miała pustkę w głowie. - ... Nie ma niczego ciekawego do opowiedzenia. Jak pewnie zdajesz sobie sprawę, jestem szturmowcem eskorty, a Ci nie za dużo mają do opowiadania. Wiesz, nie spodziewam się żebyś chciał wysłuchiwać o jakże nużących misjach na jakiś zapomnianych przez cywilizację planetach, tylko po to by jakiś dureń w stroju ambasadora mógł się rządzić jak oficer. W każdym razie... Sytuacje jak te z minionych dni za wiele nie ma. Niecodziennie jednak wybija się cały swój oddział do nogi. - Spojrzała teraz w górę, przechylając głowę na bok. Gwiazdy dodały jej trochę otuchy, co skutkowało dalszym dukaniem opowieści - Plus taki że nie był to mój oddział. Byłam w nim z trzy miesiące, więc trudno powiedzieć żebym się z nimi zżyła. Mój, nazwijmy to, rodzimy oddział został rozbity z niewiadomej mi przyczyny, a każdą z grupy rozesłano do innych przydziałów. Ponownie, chwila ciszy. Zakłóciło ją westchnięcie dziewczyny, najwyraźniej niezbyt zadowolonej z obrotu spraw. Cóż, trudno się jej dziwić, była praktycznie rzecz ujmując dezerterem, a w całej galaktyce nie miała nikogo kto mógłby jej pomóc. Oprócz Setha. I innego dezertera. Acz nadal nie jest to dużo.
  3. Yu pokiwała lekko głową, uśmiechając się lekko w czasie gdy Seth opowiadał. Przymknęła oczy, pochylając się do przodu - wyobrażała sobie jak to Seth prawie się zabił na raczej nieznanej jej zbytnio planecie. Ot, znała, kojarzyła, ale być nigdy nie była. - Hm... Czyli kilka złych decyzji i dzisiaj Byśmy nie rozmawiali. - Odpowiedziała po chwili, przytulając się do swoich kolan. - Zabawne życie miałeś, jak tak teraz się zastanowię...
  4. Yu nachyliła się jeszcze bardziej gdy ujrzała słaby pasek światła. Ha, czyli jednak było to coś ciekawego! No chyba że to była swoistego rodzaju bomba. Ot, nadal ciekawe, ale raczej wolałaby nie wylecieć w powietrze po tym wszystkim co przeszła. - Domysły... Zależy. Jeżeli mowa o segmencie, to można by założyć że jest to swoistego rodzaju łamigłówka... Spróbuj kręcić częściami tego czegoś w różnej kolejności, zobaczymy co się stanie. Może. Zasadniczo to skąd masz ten miecz? Jeżeli nie jest to problematyczny temat, oczywiście...
  5. Yu pokręciła głową w odpowiedzi, nadal wpatrując się w miecz. - Domysły, tylko. Ale znam się trochę na mechanice i lubiłam zawsze rozkręcać rzeczy. - Odpowiedziała, teraz jej oczy wylądowały na miedzianym elemencie. Wydawało jej się że rękojeść nie ma zbyt dużo miejsca w środku, a tu proszę, znalazł się cały walec który ni w kij do budowy nie pasował. Może o to chodziło z krzywym kryształem? Niby przy rozłożeniu trzeba było znaleźć ten segment, ale z drugiej strony... Po co by było mówić o tym tak okrężnie? - ... Jakiś... Nośnik? Da się to rozłożyć? Ma budowę segmentową...
  6. - Hm... - Yuri kiwnęła lekko głową na potwierdzenie że rozumie tłumaczenie czym były Holokrony. Nazwa wydawała jej się teraz nawet dosyć logiczna. - Rozmawiać z duchem... Dowiaduję coraz to ciekawszych rzeczy. Obawiam się jednak że w końcu ich wszystkich nie ogarnę, Szturmowcy nie są do tego zbyt dobrze przygotowani. - Podkuliła nogi, teraz zasadniczo się do nich tuląc. Z ciekawością oglądała jak Seth rozbiera miecz... No, we własnym zakresie oczywiście, a już szczególnie gdy ukazał się świecący kryształ. Był niezmiernie ładny według dziewczyny - jakoś wewnętrznie chciałaby go nawet mieć dla Siebie... Ale, już tak miała z kryształami. -... Skoro to broń rzadka... To pewnie używali jej użytkownicy mocy... Zatem... - Yu zmrużyła oczy, myśląc krótką chwilę nad dalszą wypowiedzią. - Można założyć że używali oni mocy właśnie by je wytworzyć. To jest złożyć. Zastanawiam się skąd jest ten kryształ... - Yu nachyliła się nad mieczem, oglądając uważnie jego środek. Ponownie zmrużyła oczy, korzystał rzeczywiście wyglądał na trochę krzywo wsadzony. -... To... Nie powinno być równolegle do tego czasami...? Wygląda to trochę niestabilnie...
  7. - Z czystej ciekawości. Mimo wszystko broń wygląda ładnie... - Rzuciła w odpowiedzi, patrząc teraz w górę, na gwiazdy. - Może nie tyle sugeruję co... Domyślam się, powiedzmy. Nigdy takiej broni nie widziałam, a przypomina to trochę jakby stałą wiązkę blasteru. Tyle że jeszcze odbija pociski, na dodatek. - Podrapała się lekko z tyłu głowy, zastanawiając się jak by tutaj przekonać Szaraka do sprawdzenia swojej broni. Nie powie mu wprost żeby sprawdził kryształ - byłoby to nie na miejscu i raczej nie odebrał by tego pozytywnie. Z drugiej strony, i tak nie było opcji żeby sprawdzić broń teraz... Raczej. - Holokrony...? Zakładam że to przenośniki danych? - Spytała trochę niepewna. Mimo wszystko nie znała się na tych sprawach, jak to szturmowiec. - Nie można by go po prostu... Rozkręcić? Wiesz, inżynieria wsteczna i takie tam...
  8. Yu odkręciła z trudem bukłaczek, następnie zaś wzięła małego łyka. Przymknęła oczy, jakby czekając żeby gardło się na powrót nawilżyło. Jeszcze mały łyczek, później uważnie zakręciła pojemnik, oddając go przyjacielowi. - Tak. Nie ma po co marnować czasu. - Odpowiedziała, znowu chwila ciszy. - ... Wiesz może do kogo należał twój miecz świetlny? Zakładam że nie zbudowałeś go sam... Nie wyglądał jak reszta sprzętu...
  9. - Hm. Byłoby miło, zawsze lżej na duchu gdy ktoś pomaga. - Uśmiechnęła się niemrawo. - Co do... Mocy... Nie wiem o niej nic. Skąd mam zatem wiedzieć gdzie-- - Nie skończyła, bowiem mistrz Windu zdążył już sobie pójść. Została sama. No, dobra - koło niej leżał Liveroy co prawda, ale to zupełnie co innego. ... Znowu ciemność ... Yu uniosła się dosyć gwałtownie w górę, jednak nie zrobiła przy tym dużo hałasu. Ot, jakby się przekręciła na bok. Rozszerzyła trochę powieki, próbując złapać więcej światła... Było ciemno, ale widziała na tyle dużo by się na coś nie nadziać. Pomasowała się lekko po nodze, krzywiąc się znowu z bólu. Cóż, przynajmniej nie miała noża wystającego z uda... To zawsze jakieś pocieszenie. Z wolna doczłapała do kulącego się Setha, siadając zaraz obok niego. Pyknęła go w ramię delikatnie. - Seth, żyjesz? - szepnęła do niego, podkulając do siebie kolana. - Mamy coś do picia jeszcze...?
  10. - Mace... Windu.. - Yu spojrzała na dół, miziając się teraz po podbródku. Imię łudząco jej znajome, choć była pewna że nie zna nikogo o tym imieniu. W każdym razie, wyglądało na to że Yu znalazła sobie nowy obiekt zainteresowań. Mimo wszystko, odwiedził ją od dawna już martwy Jedi - to było raczej dosyć niespotykane. - Ostatnie pytanie... - Zaczęła Yu, unosząc głowę raz jeszcze w stronę ciemnoskórego mistrza. - Zamierzasz mnie jeszcze dowiedzieć? Czy... Może jesteś obok cały czas?
  11. - Huh... Przebudzenie mocy i takie tam. A Wszyscy się upierali że moc jest wymysłem. - Yu zaśmiała się.cicho pod nosem, kręcąc głową na boki. - Dziękuję za rady i rozmowę... Właśnie, nie wiem jak masz na imię! - Rzuciła zaraz, zainteresowana jak jej rozmówca się nazywał. Albo przynajmniej jak się do.niego zwracać. Mimo wszystko, przydałoby się mieć chociaż nikłą świadomość z kim się rozmawia. ... Została również jeszcze jedna kwestia którą Yu musiała rozwinąć - I czy... Spotkaliśmy się kiedykolwiek? Albo inaczej - Widziałam Cię kiedykolwiek? Nikomu nie powiem że odwiedził mnie - zakładam - martwy Mistrz Jedi czy jak ich tam zwał, bowiem uznali by mnie za jeszcze większą wariatkę, ale... Tak z ciekawości wolę wiedzieć.
  12. - Jako to... Wybuchła...?! - W jej głosie było słychać nutkę załamania i desperacji. Oraz bezradności. Stłumiony krzyk, który w końcu okazał się szeptem. - Tin... Ugh, moja towarzyszka treningów tam stacjonowała... - Westchnęła ciężko, kopiąc w pobliski kamień. Ten uderzył o inny i upadł na piach, zamierając. - Cholera, wszyscy wokół umierają... Była serdeczna, biedna. Powiedz mi, uratował się ktoś stamtąd? Zajęła miejsce przed nie.aż.tak starym starcem, spoglądając na swoje buty. Nawet te były ambasadorskie... Niezbyt przystosowane do łażenia po piachu. -... Tak teraz pomyśleć, to skoro jeden się zbuntował i zniszczył całą stację bojową... Sama również jestem swoistą buntowniczką... Myślisz że dużo jest takich jak ja?
  13. Coś było mocno nie tak. Zbyt mocno. Sen na jawie? Wizja? Wizja z możliwością kontroli zdarzeń? Yu najwidoczniej miała już chyba dosyć całej tej sytuacji, niestety, jedyne.co mogła zrobić to grzecznie słuchać duchowego przewodnika. ... W przekonaniu o dziwnej wizji utwierdził ją fakt rozpalonego ogniska. Sam per "przewodnik duchowy" powiedział że nie rozpalanie ogniska było dobrym pomysłem. Na cholerę by się zatem paliło. ... Najwidoczniej istniały rzeczy których szturmowiec po przejściach ogarnąć nie potrafi. Robiąc sobie szybką notkę w głowie, Yu patrzyła na gwiazdy uważnie. - Planeta, czwórka w górę, lewo. Zapamiętam. - Odpowiedziała, siadając na pobliskim kamieniu. -... Czym zasłużyłam sobię na tą wizytację?
  14. - Hej, coś zrobić trzeba było. Nadal się zastanawiam czy jednak nie powinnam Setha zastrzelić gdy miałam szansę. - Odpowiedziała, wstając zaraz ze swojego legowiska. Ruszyła powoli w stronę lekko podstarzałego człowieka, próbując oszczędzać ranną nogę. - Zamiast niego mam na liczniku sześciu szturmowców. Siedmiu, licząc poświęcenie Duffa. - Westchnęła cicho raz jeszcze, rzucając spojrzenie na grób Przyjaciela - Mogę zapytać skąd wie... To jest, proszę wybaczyć bezczelność, skąd Pan wie o wydarzeniach minionych dni?
  15. "Oho, znalazł się mędrzec. Albo wie wszystko od Setha, albo choleryk szósty zmysł ma. Zaraz się okaże że Deż... Je... Ugh, będzie wymachiwał mieczem swietlnym. " - Oczywiście wszystko było powiedziane w myślach, Yu udało się tylko wydobyć z siebie ciche westchnienie. Okryła się bardziej resztkami górnej części szaty - Nawet porwana, jeszcze do zakrycia ciała się nadawała. Spojrzała ponownie na człowieka, pochylając się w jego stronę z lekka. - Misja została wykonana. To najważniejsze - acz by być szczerą, wolałabym jednak siedzieć i grać z chłopakami w karty. Cóż, został mi tylko ten tutaj. - Wskazała ruchem głowy na śpiącego Liva - Nawet pancerzu nie mam. Odczuwam... Dziwną nagość.
  16. Dziewczyna uniosła się ciężko, po raz kolejny posługując się łokciem. Spojrzała zmrużonymi oczyma na ognisko - nie lubiła ich ze względu na fakt że bolały ją oczy od patrzenie na nie. Ot, suszyły gałki mimo wszystko. Pytanie było trochę niespodziewane, Yuri jednak nie wyglądała na zmartwioną czy zdziwioną. Zasadniczo to miała dosyć... Zaciekawiony wyraz twarzy, powiedzmy. - Żeby tylko sen - odpowiedziała odkrywając się lekko. Ucisnęła bandaż na udzie, krzywiąc się lekko z bólu. - Ostatnie dni aż się proszą o samobójstwo. Ale zaraz się okaże, że zamiast siebie trafię kogoś obok.
  17. - Obudź mnie jako następną. - Rzuciła Yu w odpowiedzi. A teraz - sen. Nie przejmowała się chłodem, czy skromną racją. Ani bólem, ani wyjącymi stworzeniami. Nie przejmowała się aktualnie niczym, leżała tylko przygnębiona, zawinięta w koc i odwrócona do ściany, pogrążona w myślach. Albo płytkim śnie... Jedno z dwóch, sama nawet nie była pewna swojego stanu. Zostało jej tylko spokojnie czekać.
  18. I ponownie nastała cisza. Długa, przynajmniej od strony Yu. Nie zareagowała ma obejmującego ją szturmowca, ani nie chciała nawet pytać co dokładnie Kage od niego otrzymał. Być może również chodziło o własne życie. Kto wie? Pogrążona w zadumie, trochę niczym zagubiona dziewczynka we mgle, wpatrywała się w hełm kolegi, trzymając go przy brzuchu trzęsącymi się z lekka rękoma. - No. - Rzuciła w końcu cichu, spoglądając w górę. - Zrobiło się późno. Czas spocząć, panowie... Jutro czeka mas ciężki dzień.
  19. Ranna czy nie, ruszyć się było trzeba. Dojście w jedno miejsce było katorgą - kopanie rowu dla zmarłego było jeszcze gorsze. Ale kamienie już były dla niej sporą przesadą, zwłaszcza gdy jej siła fizyczna była i tak nikła bez nadszarpnięcia zdrowia. Co prawda ból dawał się we znaki, ale... Po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić. Nie było w ranie noża, do to najważniejsze. A leki w teorii pomagały, choć brała je niechętnie. ... Teraz spoglądała w ciszy na grób swojego towarzyszą broni, milcząc dłuższą chwilę po wypowiedzi Liva. Trzymała w dłoniach hełm nieszczęśnika, a oczy nabierały się łzami poraz kolejny. Bynajmniej niecodzienny widok, Zwłaszcza że szturmowcy raczej nie są przystosowani do ukazywania tak dużych uczuć. - Jedyne co mogę powiedzieć.. - Siorbnęła nosem -... To to że jest mi przykro. Oddałeś za mnie... Życie... Nawet jeżeli niezbyt zdając sobie z tego sprawę w pierwszej chwili... Znowu nastała chwila ciszy, Yu walczyła z samą sobą by nie dać żadej kropelce uciec. -... Będzie mi Ciebie brakować, Duffi. Byłeś... Jedną z najmilszych osób jakie dane było mi znać. Zachowam twój hełm... Dla rodziny. Wiem że chciałbyś ich spotkać.. Jak każde z nas... Przynajmniej będą mieli świadomość że byli z Ciebie ludzie. Następnie, trochę na wyrost, trochę zbyt emocjonalnie, zasalutowała grobowi. Jej twarz była pogrążona w wielkim smutku.
  20. Yu odwróciła od Setha wzrok, bynajmniej nie chcąc widzieć jak.biedak sobie nastawia kostkę. Przerażający dla niej widok, szczególnie że bała się trochę kości oraz złamań. Ot, taka wrodzona cecha. - Liveroy, byłbyś w stanie wspiąć się na kapsułę i rozejrzeć po okolicy? Zawsze to dodatkowe kilka metrów w górę... A ci do chodzenia, jeżeli Ty jesteś chodzić z tą kostką, to ja tym bardziej z małą raną. - Uśmiechnęła się smutno, choć trudno to było zauważyć gdy stała odwrócona.
  21. -... Prawda. - Odpowiedziała po chwili Yuri, spoglądając na wrak kapsuły. - Choć nie wiem czy piach to dobre miejsce pochówku. Że też musieliśmy trafić w sam środek pustyni. - Skwintowała udawana ambasadorka, ryjąc teraz czubkiem buta w wspomnianym wcześniej złotym pyle. - Dodatkowo nie wiem czy mamy czym kopać. Oraz czy w ogóle mamy cokolwiek przydatnego do przeżycia... Wszystko gorzej niż można by było przypuszczać...
  22. - Boli, ale będę żyć. Raczej. - Odpowiadała, wpatrując się w przedstawiciela Kage uważnie. - Witamy wśród straceńców, panie Seth. - Rzuciła dziewczyna, masując się po odkrytyn ramieniu. - Jesteśmy na jakiejś pustyni - dwa słońca walą Ci po oczach. Chyba dwa. Ale nie martw się, zaraz zachód. - Dodała zaraz potem, wpatrując się w swoje stopy. - Radzę nie wstawać. Masz coś z kostką.
  23. - Żyje... - Yu odpowiadała, wpatrując się w czarną sylwetkę swojego sprzymierzeńca. - Ale kostka wygląda na skręconą... Jak nie złamaną... Westchnęła cicho, zamykając oczy na krótką chwilę. Była słaba, mimo wszystko prawie się wykrwawiła - ale była żywa. Tak samo jak Liv. Nie była sama. A to na razie najważniejsze. - Sprawdź czy w kapsule nie na żadnych zapasów... Widziałam tam chyba jakieś zabezpieczone szafki.
  24. Otworzyła z wolna oczy, następnie podnosząc się ciężko na łokciu. Przetarła delikatnie oczy, nadal je jednak piekły niemiłosiernie. Zdała sobie nagle sprawę z wydarzeń minionego dnia - a może to było wczoraj? Ile ona tu do cholery już leżała? Dlaczego ta noga tak piekielnie boli?! Uniosła się teraz chwiejnie na dwóch nogach, starając się nie wywalić. Szybka ocena sytuacji - dno i siedem metrów mułu, dzień się kończył, ona na pustyni, kapsuła jest wrakiem a panowie buntownicy pewnie martwi tak samo jak nieszczęsny Duff. Że też on musiał się ruszyć po tego droida... Zawdzięczała mu jednak życie w chwili obecnej. Choć, co to za życie. Z wolna ruszyła w stronę towarzyszy - najpierw Kage, później dokukśtykała do Liveroya, obu sprawdzając tętno. Może jednak.byli tylko nieprzytomni...?
  25. Yu już w chwili gdy Duff nagle przypomniał sobie o rodzinie i przeszłości miała prawie pewność że zaraz umrze. Pamiętała coś na temat wypuszczania endorfiny przez mózg chwilę przed zatrzymaniem jakijkolwiek funkcji życiowych. Czy jak to cholerstwo się nazywało... W każdym razie, powodowało ono nagłą radość. ... Jej oczy, choć teraz spokojne, zeszkliły się lekko. Ugryzła się w nadgarstek - rzecz przecież dla niej codzienna, a jednak... Zostawia bruzdę w sercu. Ale, musiała teraz myśleć o sobie, szczególnie że sama nie czuła się najlepiej. - DD... Udo... Nóż... Krwotok... Zatamuj... Natychmiast... - Cedziła w miarę rytmicznym i przyspieszonym oddechu, osuwając się coraz bardziej na fotelu. - ... Zaraz... Będę następna... Cholera...
×
×
  • Utwórz nowe...