Skocz do zawartości

Ternos23

Brony
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ternos23

  1. Yu siedziała na razie cicho, rozglądając się niemrawo po kapsule. Nie żeby tu było dużo do oglądania - większą uwagę skupiła na droidzie medycznym, oglądając uważnie jego ruchy. Szturchnięta przez Setha, wyrwała się jakby z zastanowienia. Podrapała się lekko po głowie, licząc w myślach licznik zgonów z jej ręki. - ... Wychodzi że sześciu. Z tego co udało mi się przeliczyć również miałeś szóstkę, co... W skrócie daje nam ponowny remis. - Wzruszyła leko ramionami.
  2. - Cholera jasna, Duff! - Rzuciła Yu, niestety w chwilę potem już siedziała w kapsule, oddychając ciężko. Przepełniała ją teraz złość i bezradność. Mimo wszystko, Duff był chyba najmilszym szturmowcem względem Yuri, a przynajmniej tak jej się wydawało. Fakt, DD-15 był co najmniej pocieszający. Ale nadal, każda sekunda dłużyła się niemiłosiernie, nie mówiąc już o fakcie że kapsuła była trochę przepełniona. Dodatkowo Duff który właśnie trafił na pokład kosmicznej szalupy w stanie bynajmniej ledwo żywym. Oczywiście ostatnim załogantem MUSIAŁ być CJ. Ponieważ po jaką cholerę miał być jednym z 15 innych trupów. Nie, akurat ten musiał się schować i popsuć wszystko raz jeszcze. - Hej, Duff... - Rzuciła w miarę słyszalnie, starając złapać szturmowca za dłoń. - Nie waż mi się tutaj zasypiać... To rozkaz...! - Dramatyczny głos był pełny goryczy. Aż żal że nie mogła zrobić nic więcej, nie mówiąc że sama nadal łaziła z nożem w nodze.
  3. - A więc jednak jest debilem. - Powiedziała Yu, bardziej do siebie w tym wypadku. Trzęsło ją mocno, ale fotel rzeczywiście ją w miarę asekurował. - Panowie, sugeruję przenieść się do szalup rarunkowych, z planów o pirackiej kanonierce właśnie nie zostało nic. - Rzuciła pół żartem, pół serio. Tak na prawdę to rzeczywiście przez myśl jej przeszło droga pirata - mimo wszystko, wojskowa kanonierka! - Chyba że chcemy ten sprzęt ratować, acz wątpię by miało to teraz sens. Przy okazji możemy zachaczyć o punkt medyczny i pożyczyć droida medycznego, ale decyzję trzeba podjąć teraz. - Ruszyła się ciężko do panelów, starając się ogarnąć zniszczenia. A Może... Zaczęła wystukiwać coś na ekranie, mając odrobinę nadzieji że da radę odciąć sektor ze zniszczeniami od reszty statku, a co za tym idzie - odciąć sabotażystę od reszty statku. Czy może nawet tlenu.
  4. Yu Kiwnęła ciężko głową, patrząc w dół. Nadęła lekko lewy policzek, trochę w zamyśleniu. - A jednak, nie wyszliśmy bez szwanku... Mam nadzieję że zginął przynajmniej szybko. - Odpowiedziała, myśląc teraz co zrobić z ostatnim załogantem. Niestety, z zamysleń wyrwał ją głos komputera pokładowego. Racja, przestrzeliła układ chłodniczy mimo wszystko, nie można było się spodziewać niczego innego. - Pytaj projektantów, nie mn-- HEJ! - Nie była w stanie opierać się przenosiną, skwintowała je jednak obrażonym "Hympf" a następnie cichym sykiem bólu. Spojrzała na panele uważnie - a następnie kilkoma ruchami i naciśnięciami, wyłączyła silniki. Wzruszyła ramionami, patrząc na Setha. - W czym problem? - spytała, ponownie z ironią w głosie. - Na razie są bezużyteczne, trzeba wymienić rurę chłodzącą w miejscu przestrzelenia. - Wracając do niedobitka... - Pomasowała się teraz po zatokach, myśląc. - Jeżeli nie jest to osobistość pokroju CJa, to wątpię żeby mu się chciało nas polować. Za duże ryzyko i brak sensu z nieaprawnym transportem. Być może posłucha jak puścimy mu propozycję przez komunikację - powinien być przy jakimś interkomie mimo wszystko...
  5. - Powaga? - Zapytała ironicznie, rzucając głowę do góry z bolesnym Westchnieniem. Teraz zostało tylko czekać na medyczną opiekę - nie musiała tego sama robić, plus taki że mogłaby swoją śmierć na przedstawiciela Kage. Ot, taki plusik. - Droid... Uhh... W punkcie medycznym, chyba po środku kanonierki. Albo z tyłu. - Mruknęła w odpowiedzi, zastanawiając się w międzyczasie. Gdy Suff wbiegł do środka, dziewczyna siedziała z rękoma skrzyżowanymi ma piersi. Piersiach, nawet. Rzuciła mu raczej niemiłe, ale nadal przychylne spojrzenie. - Co z resztą naszych? Co do kordynatów pytaj Setha. - Kiwnęła głową w stronę czarnej postaci. - On tu się ostatnio bawił hipernapędem. O ile w ogóle jeszcze działa, oxzyasicew.
  6. Razem sześć. Licząc Setha... Jedenastu leżało martwych. Albo przynajmniej w stanie śmiertelnym, jedno licho. Co oznaczało że przy życiu zostało pięciu. Miejmy tylko nadzieję że Liveroy z resztą chłopaków nie dozna żadnych uszczerbków na zdrowiu. Było by szkoda tak na prawdę... - Jeszcze słowo i obiecuję że znajdziesz ten nóż w ramieniu. - Syknęła Yu, przygryzając dolną wargę. - A teraz przestań się gapić i mnie stąd zabierz! Przy siadaniu na fotel poczuła bynajmniej słabość. Cóż, krwawiła dosyć obficie, a prowizoryczny bandaż był bardziej obnażający aniżeli tamujący. Spojrzała jednak na szafki, mrużąc oczy - nagle zauważyła mały czerwony krzyżyk na jednej z nich - medyczna. - Pod panelem drugiego pilota.- wskazała lekkim ruchem głowy, następnie zamykając oczy. - Ugh... To do cholery BOLI!
  7. Normalnie Yu by gościa dobiła by się nie męczył - nie była bezduszna. Ale w tym momencie miała FX gdzieś. Sama miała zbyt duży problem by się nim przejmować. A z resztą - i tak miał ją wydać dla własnego, wyimaginowego dobra. No, oraz szesnastu innych ludzi z oddziału - choć i tak wszyscy skończyliby przed plutonem egzekucyjnym w najlepszym wypadku. Rzuciła jakimś mało zrozumiałym przekleństwem, ból zaczął już dawać o sobie znać. Nie zważając na sytuację która teraz panowała wokół niej musiała jakoś zatamować krwawienie. A z braku czegokolwiek co mogłoby jej się teraz przydać... Zdjęła z siebie błyskawicznie górną część stroju ambasadora, rwąc go na dłuższy kawałek który zaraz obwiązała sobie ściśle nad raną. Nie na wiele to pomoże, ale zawsze to dodatkowy czas na działanie i mniejsze konsekwencje w przyszłości Może. "Pięknie, jeszcze się na koniec wykrwawie na wpół naga!" - pomyślała sobie, próbując się unieść na nogi, przy okazji łapiąc swój blaster. To już był akurat odruch. - SETH! - Wrzasnęła Yu z raczej zdenerwowanym tonie głosu, kulejąc na zranioną nogę. Ból był nieznośny w cholerę, ale cóż, dola szturmowca - buntownika.
  8. Yu rzeczywiście zmogło, naciskanie na brzuch - który jednak niedawno został w miarę zapełniony - i jeszcze uderzenie w szczękę raczej nie służyło jej dobrze. Co prawda miała ciemne plamy przed oczyma, ale była wolna z bolesnego ucisku FX. Gdy on był przepełniony furią, Yuri zasadniczo wyrażała tylko i wyłącznie skupienie, a nawet można by powiedzieć że desperację. W chwilę później zrobiła przewrotkę na bok, macając dłonią podłogę w poszukiwaniu swojej broni - zamiast blastera nadziała się jednak na nóż Setha, rozcinając sobie kciuk. Niebezpieczna rana to to nie była, ale bolała jak diabli. Bez wglądu na bół Yu złapała rączkę ostrza, klikając guzik - a następnie cisnęła nożem w stronę najbardziej przez nią nielubionego członka oddziału, celując mu w ledwo widoczną twarz.
  9. Nie była raczej w stanie na razie określić czy jej strzały były celne czy nie - wiedziała jedynie że znajomych po fachu robił teraz za martwą żywą tarczę. Nie na długo jak się okazało - pomijając już fakt że Yu nie za bardzo miała siłę by go utrzymać, pociągnięcie za kostkę skutecznie ją wybiło ze stojącej pozycji. Na chwilę sparaliżowana pierwszym uderzeniem, starała się oddać strzał - niestety została uprzedzona przez chwyt szturmowca. Jedyne gdzie mogła teraz strzelić to ściana - a mówiąc szczerze, nie czuła się raczej na tyle dobrym strzelcem by trafiać cele rykoszetami. Pozbawiona broni i przeciśnięta do ziemii, przez chwilę nawet przeszło jej przez myśl że może jednak cała ta akcja była jednym wielkim błędem. Z drugiej strony, nie żeby mogła cokolwiek teraz zmienić. Zostało jej tylko wykorzystanie życiowego szkolenia. Zaraz po uwolnieniu ręki desperacko szukała swojego nożyka - niestety, prawdopodobnie był już za daleko by go złapać w tej pozycji. Nie tracąc ani chwili dłużej, dosyć dużym wysiłkiem tak fizycznym jak i psychicznym zarzuciła nogi do góry, starając się złapać w kleszcze głowę szturmowca - pomogła sobie nawet wolną dłonią, pchając z całej siły jaką miała jego głowę w tył. Jeżeli rzeczywiście by sie już udało, to następnym ruchem pociągnęła pociągnęłaby go do podłogi - a wtedy zobaczy się co zdołali przyjdzie jej zrobić.
  10. Yuri rzuciła w stronę Setha dwie piątki, co w szybkim rozrachunku oznaczało tysiąc kredytów. Jeszcze się okaże że się nie wypłaci... Wyciągnęła zza paska ostrze które dostała od towarzysza broni. Teraz trzeba było już tylko czekać. A przy okazji zbierać informacje - była wyuczona by używać wszystkich zmysłów jakie były jej dostępne. Z czego trzy były najważniejsze - Wzrok, słuch i dotyk. Jeżeli na wzroku nie można było liczyć, zostawał słuch. Jeżeli i słuch był niezbyt przydatny - wtedy zostawał dotyk. Dwóch ostatnich przyszło jej teraz użyć. Z chwilą gdy bomba zrobiła swoje i całe pomieszczenie wypełnił biały dym, Yuri wyskoczyła zza swojej wnęki - nie spieszyła się jednak, bowiem zrobiła to w przykucku. Blasterem wymacała e końcu nogę jednego ze szturmowców - Szybki ruch ręką w górę, naciśnięcie guzika i ostrze zaraz znalazło się pod hełmem nieszczęśnika. Yuri następnie oplotła go ramieniem, stając za nim i obracając w stronę wylatujących pocisków - w tą stronę też posłała trzy szybkie strzały z bliska, prawdopobnie choć jeden powinien być śmiertelny. Choć była ti teraz walka na wyczucie, Yu czuła się w niej dziwnie... Dobrze.
  11. - Pięćset. - Rzuciła po sekundzie, wzruszając ramionami w stronę Setha. - Ot, raz się żyje, a w naszym przypaku to życie okazać się może krótkie. Nie marnują więcej czasu na pogaduchy, wcisnęła się zaraz w wgłębienie, kucając i trzymając broń blisko siebie, acz wycelowaną. Cóż mogła teraz zrobić? Nagle wpadło jej coś do głowy - pokazała Sethowi kilka prostych znaków. Kółko z palców, rzut o podłogę i coś co miało przedstawiać "Bum". Mianowicie chodziło jej o bombę dymną o której Seth niedawno wspominał - mogłaby okazać się przydatna.
  12. - Dwadzieścia, cztery... Sześć... Zostało dziesięciu. Coś sporo ich tutaj było. - Odpowiedziała Yu, delikatnie tykając jednego z martwych kolegów po fachu. Następnie wstała szybko i ruszyła za Sethem, gaz raczej jej nie służył. - Spoczywajcie w pokoju, panowie... Czekaj, tylko dziewięć za szybkość?! - Rzuciła obrażona, patrząc do tyłu na towarzysza. - powinny być trzy dziesiątki! Hympf! Drzwi do mostku. Jedno szybkie spojrzenie po terenie - kamera nad zamknięciem. Spoglądała na nią z zastanowieniem. - Osobiście wolę współpracować... - Przeciągneła ostatnią samogłoskę w teatralnym stylu - ... Ale stawiam sto kredytów na to że będziesz miał gorszy wynik ode mnie. Podrzuciła do góry broń, wyclowała doń w kamerę, przymykając jedno oko. - Sugeruję schować się we wnęce, tak dla pewności. - Rzekła do przedstawiciela Kage, naciskając na spust sekundę później.
  13. Nie spodziewała się aż takiego efektu, chociaż... Tak na prawdę to sama nie wiedziała czego się spodziewać po strzale w rurę. Westchnęła cicho, mrużąc oczy - gaz trochę ją jednak drażnił. Zasłoniła profilaktycznie usta rękawem, wybiegając pierwszym wyjściem z korytarzyka. - Sprężony gaz chłodniczy! Trafiłam nie tą rurę co chciałam... W każdym razie, trzeba stąd natychmiast wyjść, korytarz zaraz zamarznie. Plus jest taki że raczej nigdzie już nie polecą. - Podeszła do Setha, blaster mocno w dłoni. Szybko przeliczyła ilość leżących szturmowców - Trzech? Czterech? Sprawa ważna, bowiem każdy człowiek się liczył. Im mniej tym lepiej - byle nie został jeden partyzant który ich wszystkich zastrzeli.
  14. - Piętnastu! - Rzuciła Yu, uśmiechając się pod nosem gdy pierwszy ze szturmowców upadł. Nie była nawet pewna kto to - rzeczywiście wszyscy wyglądali tak samo w białych pancerzach, choć różnego wzrostu i postury to nadal słabo rozpoznawalni. W chwili obecnej jednak nie byli oni niczym więcej jak ruchomymi celami. - Czternastu! - Dodała po chwili gdy rykoszet trafił drugiego biedaka. Następne dwa strzały poszły błyskwicznie, jednak był to odcinek czasu wystarczający na ogarnięcie sytuacji terenowej. Z resztą, w korytarzu trudno jest się zgubić. - Napieraj, sprawdzę coś. - Yu wskoczyła zaraz do korytarzu obok, rozglądając się pobieżnie po ścianach. Rury i kable! Szturmowcy byli zaraz przy drugim wyjściu, co oznaczałoby że... Zrobiła dwa kroki naprzód dla pewności że trafi, a następnie oddała strzał w rurę która była najbliżej drugiego wyjścia. Następny krok, pod ścianę i kolejne dwa strzały w szczelinę drzwi - prawdopodobnie niezbyt celne, chyba że któryś z chłopaków postanowił pójść mocno w tył.
  15. - Wolę blastery. - Odpowiedziała Yu na pozdrowienie Jedi, wychodząc ze swojego dotychczasowego więzienia. Nie żeby zabawiła tu długo tak na prawdę... Spędziła tu może z 10 minut. No, ewentualnie kwadrans, powiedzmy. Tak na prawdę to aż coś w niej pękło gdy szturmowcy zaczęli krzyczeć. Miała nadzieję że podchodzą w spokoju trochę dłużej. Nie tracąc czasu, przykucnęła zaraz za Sethem, układając się do strzału. Czuła się bynajmniej dziwnie - pomijam już fakt strzelania do swoich, czy to że jeszcze chwilę temu była związana metalowym sznurem. Chodziło raczej o jej strój - brak pancerza, nawet jeżeli był on do niczego przeciwko blasterom, jakoś jej wadził. Ale, przynajmniej miała mniej ograniczone ruchy - no, i wyglądała zabójczo pięknie ~ - Teraz to możesz mnie cmoknąć! - Rzuciła na powrót do szturmowca, dodając do swoich słów pierwszy pocisk z blastera. A za nim kolejny. Tak dla pewności.
  16. - Powiem tak, Kevi - Zaczęła Yu, podnosząc się znowu ciężko. - Możesz mieć opory, ale pamiętaj że to oni Cię związali, oraz że to oni będą próbowali Cię rozstrzelać. Sama nie widzę trochę strzelania do swoich, FX wisiał mi parę kredytów mimi wszystko... Ale, co my na to teraz możemy. Zwróciła się teraz do Liv, delikatnie się uśmiechając pod nosem.- Zatem strzelaj celnie i postaraj się ich uciszyć zanim zdążą Ci coś zrobić. Na teraz mamy przewagę zaskoczenia, no chyba że Duff zwołał już drużynę w naszą stronę. Swoją drogą, mogłeś te blastery tutaj po prostu znieść. Podeszła teraz powoli do Setha, łapiąc pewnie blaster w obie dłonie. - Zaraz za Tobą, Seth. Nie wiem jednak czy nie powinniśmy najpierw zablokować silników - nawet jeżeli będziemy mieli kanonierkę, to wylecimi prosto w przestrzeń Porządku.
  17. - Wywyższam się tylko po to by zachować pozory bycia ambasadorem. A poza tym doskonale wszyscy wiemy jaka jestem. - Skrzyżowała ramiona na swojej piersi trochę jakby ma wyrost, patrząc teraz w bok. Ot, taka trochę naburmuszona dziewczynka. - W każdym razie... Czyli zostaje Piątka na Szestnastkę. Przynajmniej jesteśmy uzbrojeni. Yu przyklapła na chwilę pod jedną z rur, opierając ręce o swoje kolana. Siedziała tak dłuższą chwilę, wpatrując się w czarną obudowę swojej broni. - ... Nie pozostaje nam nic innego jak ubić wszystkich jeden po drugim. Tyle że w ciszy. Więc... Pamięta ktoś swoje oceny z operacji cicho-ciemnych? Dzisiaj nam się mogą przydać...
  18. - Osobiście to bym kilku aktualnych załogantów odstrzeliła na miejscu. W każdym razie... - Pomiziała się znowu po podbródku, postępując krok na schody. - Tak w zasadzie to zrobiłabym szybki przegląd oddziału. Kogo mielibyśmy szansą do siebie przekonać? - Mówiła szeptem, patrząc cały czas uważnie i nasłuchując czy jednak ktoś nie zauważył Duffa w drodze pod podkład. - Bo w piątkę nadal może być z przyjmowaniem... Krucho.
  19. - Duff? - Yu rzuciła półgłosem, wychodząc ze swojej a'la kryjówki. Stanęła przy blasterach, prostując się nieco z lekkim uśmiechem w jego stronę. - Powaliło Cię już do reszty, ale miło że chcesz się przyłączyć do oddiału samobójców. Chłopaki, trzymajcie. - Rzuciła blastery w stronę pozostałych szturmowców, samej podnosząc swój własny. Chyba jej własny.
  20. - Hmm.. Odlicz dwie moje, ja się bić nie potrafię przecież. Co daje nam 6 i nożyk. Przeciwko siedemnastu blasterom. Nawet dwudziestu ze względu na fakt że nas- - Nie skończyła myśli, bowiem klapa z niejasnych jej przyczyn się otworzyła. Zaraz wypadły z niej trzy blastery które chciała przed sekundą wspomnieć. Milczała przez chwilę. Po pierwsze, czym do cholery był ten cylinder? Po drugie - nikt o zdrowych zmysłach nie zostawiłby broni zaraz przy więźniu. Nawet związanym. Zatem albo był to bunt na pokładzie, albo jakiś szturmowiec który zrozumiał że i tak wszyscy zostaną straceni. No, albo to CJ uznał że miłoby było się poznęcać na więźniami. Niewiele myśląc cofnęła się w tył, zajmując pozycję dogodną do ominięcia pocisku skierowanego w jej stronę. Mimo wszystko, trzeba było zachować resztkę bezpieczeństwa.
  21. Yu gwizdnęła cicho z podziwem na myśl techniczną tego jednego Kage. No cóż, mimo wszystko może im to uratować życie. Może. - Muszę przyznać że pomysłowe te wasze zabawaki, panie Seth. W imieni reszty serdecznie dziękujemy. A teraz. - Yu rozprostowała się nieco, przy okazji uderzając dłonią o jakiś metal. Zabrała ją natychmiast do brzucha, masując z cichym sykiem. - Cholerne małe przestrzenie... No. Dopiero nas tu wrzucili, więc nie mieli szansy jeszcze się ustawić do skoku. O ile w ogóle wylecieli z planety, od tego zacznijmy. Yu zamilkła na chwilę, rozglądając się uważnie w ciemnościach. - ... Trzeba znaleźć jednostkę napędu. Najlepiej hipernapędu. Tudzież odłączyć motywator. Za cholerę nienwiem gdzie to tak naprawdę, przynajmniej nie w tej jednostce...
  22. - Czy ja wiem czy lepiej... Ahh, w każdym razie. Widzę że jesteś zatem domorosłym rzemieślnikiem. Ha, miło Cię jednak mieć po swojej stronie. - Rzuciła spowrotem Yuri, łapiąc za rączkę i mozolnie piłując metalowy kabel owijający Setha. Żmudna i nudna praca. - Zatem co zdołali Ci zabrać, Drogi Kage? Jak dużo nieznanych im sprzętu Ci zabrali? Mam nadzieję że się ogłuszą sami z siebie...
  23. - Wybacz. Tak tylko się z Tobą droczę. - Zachichotała cicho Yuri, obserwując swojego przyjaciela z uwagą. Chciała mu nawet pomóc, niestety nie było żadnej możliwości by to zrobić. Chyba że mogłaby trącić go łokciem... Albo nogą.... Zależy od odległości. - Liveroy. To chyba jakaś marka papierosów była. - Odparła Yu po chwili, wpatrując się w łokieć Setha. - Co do śmierci, nie bądź taki hop do przodu. Zawsze możemy wszystkich powystrzelać. Może. Albo może będą na tyle głupi żeby sami się obezwładnić jedną z zabawek Setha. Mogę widzieć skąd je bierzesz tak w ogóle?
  24. - Oh, obwiniam Cię za to że w ogóle zjawiłeś się w naszym przedziale. No ale, Kage i Beluganie są w pokoju, my w ciemnym więzieniu, no i ogólnie wszyscy szczęśliwi. - Parsknęła cichutko, pozwalając swojej głowie opaść na pierś. - Tak na prawdę to nawet chciałam im to wyperswadować, ale... Tak na prawdę mówiłam już o tym gdy gościliśmy u Kage. Cóż, niektórym jednak nic do głowy nie wchodzi. - Wzruszyła tą ramionami na tyle ile mogła, następnie zamykając się na chwilę. Imiona... Miała jakieś? Yuri. To na pewno. YU-1337.... Yu... Leet... Juliet. Ha, można i w ten sposób to dedukować. - Miło poznać, Kavi. Ja chyba jednak zostanę przy Yuri. Brzmi ładnie. I kojarzy mi się z różowym. Nie lubię różowego.
  25. Yu cofnęła się tylko o krok by złapać lepszą równowagę gdy CJ recytował swoje słówka nienawiści pod jej adresem. Wizja łażenia nago jakoś niezbyt ją pociągała, na jej twarzy malowała się zniesmaczona złość. Gdy została kujnięta w swoją raczej typowo kobiecą część, chciała - mówiąc slangiem - "Wyjechać mu z dyńki" choć wszyscy wiemy jak by się to skończyło. Nie lubiła walki w zwarciu, szczególnie gdy była ona w ilościach Cztery na Siedemnaście. Resztę podróży spędziła w ciszy, delektując się tylko ostatnimi obrazami kryształów migającymi jej przed twarzą. Szczególnie czerwonych będzie jej szkoda - aż dziw że Król nie podarował jej żadnego prezentu w postaci naszyjnika czy innego cholerstwa... Chociaż z drugiej strony, kti wiedział że Pani Ambasador tak bardzi polubi kryształki. Przeskakując do aktualnej chwili - Yuri Westchnęła tylko cicho na słowa TB, kręcąc głową przy okazji. Zamknęła oczy, myśląc jakby. - Seth. - Rzuciła nagle, odwracając się w jego stronę. - Obwiniam Ciebie za tą sytuację. Przypomnij mi żebym Cię później spoliczkowała. A teraz. - spojrzała przed Siebie, próbując dostosować wzrok do ciemności. - Ma ktoś jakiś pomysł jak się z tego wydostać?
×
×
  • Utwórz nowe...