Skocz do zawartości

Ternos23

Brony
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Ternos23

  1. Yuri zachowała ciszę i względny spokój w czasie przeszukiwania. Jej twarz wyraźnie się skrzywiła gdy jej niedawny "kolega" postanowił splunąć na podłogę. Denerowało ją tego typu prostackie wręcz zachowanie. Ale cóż, na razie nie mogła go za to skarcić - czas pokaże czy w ogóle będzie wstanie to jeszcze zrobić. - Napomnę tylko że coś zrobić musieliśmy, a informowanie centrali o tym że nagle straciliśmy ambasadora raczej nikomu by się nie spodobała. Na przebieranki była ogólna zgoda z tego co pamiętam, tylko... Ty jakoś byłeś do tego wszystkiego sceptycznie nastawiony. - Skrzyżowała ponownie ręce, obrzucając CJ bynajmniej karcącym wzrokiem oficera. Ot, strój robił swoje. - Nie dość że nie zrobiłeś zasadniczo niczego żeby misja się jednak powiodła, to jeszcze masz czelność grozić mi sądem wojennym i posądzać o zdradę. Ty nawet nie wiesz jaki był werdykt rozmów - choć nie wiem czy byłbyś wstanie go wpełni zrozumieć, nawiasem mówiąc. - Yu bynajmniej nie miała najmniejszego pojęcia co w danej sytuacji robić. Ale siedzieć cicho nie chciała - kolejka jechała cały czas, miali każdy następny pierścień z lekkim zaciemnieniem światła w wagonie.
  2. Yuri w chwili uniesienia rąk zrozumiała że coś było kompletnie nie tak. Dodatkowo zrozumiała co Togrutanka chciała jej przekazać - a przynajmniej ostrzec. Brak reakcji kapitana tym bardziej jej się nie podobał, a ich powolny krok bynajmniej dał Yuri wiele czasu do myślenia. Widząc Setha już sama z siebie chciała pokręcić głową na boki, ale FX ją bynajmniej uprzedził. Westchnęła dosyć głośno, spoglądając z dezabrobatą na buntującego się szturmowca. Nie mogąc dużo więcej zrobić w obecnej sytuacji, stanęła w pobliżu ściany - choć nie można było tego dokładnie nazwać " pod ścianą " - lustrując swój dotychczasowy oddział zmrużonymi oczami. - Więc? - Rzuciła w stronę CJ, krzyżując ręce na piersi. Na prawdę żałowała braku bronu przy pasie - nawet gdyby była ona zabrana tak czy siak. - Zamierzasz nas rozstrzelać za dojście do porozumienia czy jak?
  3. - Jak pan uważa. Dziękuję ładnie za posiłek. - Ukłoniła się ładnie w stronę króla, przedtem wstając od stołu i dziękując cicho dziewczynie która ją obsługiwała. - Proszę się tylko nie pozabijać - mimo wszystko, mamy umowę. - Zaśmiała się słodko, wychodząc z komnaty razem z "Hej, Ty". W czasie drogi w ciszy podziwiała pałacowe labirynty - co więcej próbowała nawet zapamiętać drogę przez którą przechodzili, ot tak na wszelki wypadek. Może się jej to jednak przyda? Yuri weszła do pokoju z lekkim uśmiechem, i na wstępie miała coś powiedzieć - jednak pomarańczowa kobieta wybiła ją trochę z humoru. Tak samo atmosfera panująca w środku - bynajmniej nie była luźna. Odkaszlnęła cicho, kiwając w stronę kapitana. - Po pierwsze, wszystko zostało podpisane i możemy spokojnie opuścić już planetę. Po drugie, możemy wyjść już teraz, mimo nalegań od strony Króla. Mi to obojętne, panowie, dlatego proponuję demokratyczne głosowanie. - Spojrzała szybko po szturmowcach i paniach wokół nich, szukając jakichkolwiek oznak do niepokoju. - Kto chce opuścić planetę już teraz, niech uniesie prawice.
  4. Choć do grzybów miała raczej nastawienie sceptyczne - jak do wszystkiego w ogólnym rozrachunku - to farsz ktrym kapelusze były wypełnione przypadł Yuri do gusty. Pikantne i słone, takie jak nasza "pani ambasador" lubiła. - Osobiście bym została na miejscu chociaż do rana, jednak muszę to jeszcze przedyskutować ze swoimi ludźmi. Są wymęczeniu, jeżeli nie fizycznie to na pewno psychicznie - mimo wszystko dostali się w niewolę, a szturmowcy Najwyższego Porządku są na tym punkcie mocno... Uczuleni, jeżeli Pan rozumie co mam na myśli.
  5. - Oficjalnie? Nadzwyczajne osiągnięcia na polu dyplomacji i negocjacji. - Odpowiedziała, kontynuując posiłek. Kątem oka rozglądała się po stole szukając jakby następnych potraw do konsumpcji. - Ale, jeżeli mam być z Panem szczera, większy wpływ miały na to kontakty mojego Ojca, a co z tym idzie, moich kontaktów. Oczywiście obie wersje są prawdziwe, bowiem uważam się za postać raczej kompetentną, ale nie oszukujmy się - wpływy też mają duże znaczenie. - Mrugnęła porozumiewawczo do króla.
  6. - Hm... Brzmi egzotycznie. Nie lubię gąbek, ale lubię kolor czarny. Dziękuję, moja Droga. - Uśmiechnęła się lekko do służki, następnie spoglądając na króla. Kiwnęła lekko głową na potwierdzenie, następnie roześmiała się lekko. Co więcej - jej śmiech nawet nie był udawany. - Ah, nie zapomniałam skąd pochodzę, spokojnie. Źle się wyraziłam. - Kaszlnęła cicho. - Chodziło mi raczej o nazwę planety. Nawet ambasador czasami potrafi zapomnieć - Mon Kalamari, moja kochana wodna olbrzymka. Nie potrzebuję medyka, aczkolwiek... Można kogoś posłać do oddziału, na wszelki wypadek. Wracając. - Zgrabnym ruchem nabrała zupy na odpowiednik łyżki, próbując dania. Było... Zjadliwe. - Jak zapewne Pan się domyśla, nie jestem Kalamarianką. Przynajmniej nie pod względem biologicznym. Podwodne miasta są rzeczywiście piękne, przez to też moi dziadkowie postanowili zamieszkać w jednym z nich zaraz po ślubie. Osobiście nawet się z tego cieszę, bowiem przez to urodziłam się w miejscu którego piękna zapomnieć się po prostu nie da - dodatkowo, moim ulubionym kolorem stał się niebieski. I choć pływanie było dla mnie zakazane - moja matka miała wstręt do wody, więc trzymała mnie w minimalnym kontaktcie - to dzień w dzień spoglądałam na nią z przyjemnymi myślami. Czyż to nie ironiczne że zostałam wychowana na wodnym olbrzymie przez kobietę z wodowstrętem?
  7. Z jakiegoś powodu Yuri zawsze odnosiła się trochę delikatniej względem własnej płci. To mówiąc, oczywiście na myśli mamy fakt iż po prostu była względem nich bardziej miła niż zazwyczaj. Spojrzała na służącą z lekkim uśmiechem. - Cóż... Jesteś tutejsza, zatem masz większe pojęcie o lokalnych potrawach. Co byś mi poleciła, moja Droga? - Spytała, następnie spoglądając następnie na swojego rozmówcę. - Proszę o wybaczenie mojej złej maniery, ale nie jestem przyzwyczajona do jedzenia w dużych ilościach. Mając to na uwadze, muszę wybrać to ci będzie mi smakować by nie stracić okazji... Oh, pochodzenie jest proste, pochodzę z przepięknej... - Zapadła cisza, Yuri nie mogła z siebie wydusić nazwy swojej własnej rodzimej planety. -... Musi mi pan dać chwilę, chyba z emocji przy rozmowach dyplomatycznych zapomniałam podstawowej informacji o samej sobie...
  8. - W takim razie nie mam więcej sprzeciwów. Krok za Panem, królu. - Rzuciła z uśmiechem Yuri, teraz wpatrywała się w Setha. Szukała jakiejkolwiek emocji, tudzież aprobaty lub skarcenia za jej akcje - mimo wszystko, całe te rozmowy były jedną wielką improwizacją złożoną z informacji dla Yu dostępnych. Nadal jednak miała... Minimalne wrażenie iż oryginalny ambasador niebyłby tak skory do współpracy z Kage. Siadając do stołu czuła lekkie zakłopotanie. Niby zdarzało jej się oglądać postępowanie osób w takim środowisku, ale miała wewnętrzną blokadę nawet o poproszenie służacego o podanie jej czegokolwiek. Na razie starała się sprawiać wrażenie jakby wybierającej odpowiednie potrawy wzrokiem - w międzyczasie obserwując zachowanie króla i Setha.
  9. Uśmiechnęła się w odpowiedzi na nagły śmiech. Tak na prawdę już miała w głowie mały mętlik, jej ostatniym punktem było ewentualne pokazanie notatnika... Albo zrobienie czegoś żeby się nie włączył. Ale, nieważne - jest już przecież po sprawie. Tak na prawdę to była nawet zadowolona z samej siebie. Hej, w końcu sprawdziła się w czymś innym niż strzelanie! - Ah, bardzo chętnie skorzystamy z poczęstunku. Mogłabym jednak wpierw prosić o sprowadzenie mojego oddziału? Dużo przebył, a jeszcze trochę drogi będzie miał. Nie chcę żeby ich morale spadły zbyt mocno.
  10. - Niestety wszystkie dokumenty i potwierdzenia zostały stracone w niezbyt jasnych mi warunkach. Zakładam że zapał Kage mógł się do tego w jakimś stopniu przyczynić... - Mrugnęła dwukrotnie w stronę Setha porozumiewawczo. Była to forma puszczenia oczka w jego stronę, w jej opini trochę bezpieczniejsza gdy król wpatrywał się w nią jak e obrazek. - Jedyne potwierdzenie w chwili obecnej to wyłącznie słowa cenionego ambasadora Najwyższego Porządku. Jestem upoważnienia do wprowadzania własnych poprawek do ustaleń jeżeli istnieje taka potrzeba. - Wzrok znowu wbity w króla, jakby mierząc się z nim na to kto dłużej wytrzyma "wrogie" spojrzenie. Kto by pomyślał że żołnierska dyscyplina i zachowanie w miarę zimnej krwi przyda się przy rozmowach dyplomatycznych! - Odpowiednie potwierdzenia zostaną dostarczone przez Dowódctwo gdy nadejdzie odpowiednia pora. Do tego jednak potrzeba czasu, bowiem na razie nie ma za bardzo jak się z nim skontaktować.
  11. Yuri zamilkła na chwilę, wpatrując się w króla z zastanawiającym się wyrazem twarzy. Rzeczywiście - Najwyższy Porządek był dosyć okrutny, ale praw i umów starał się dotrzymywać. A przynajmniej tak wydawało się naszej bohaterce. Tak czy siak, z jednego zdała sobie sprawę - Może osobiście ustalić warunki czegoś co wpłynie raczej w dużym stopniu na jej rodzimą frakcję. Założyła zaraz nogę na nogę w dosyć kobiecym stylu, dłońmi trzymając się za kolano. Uśmiechnęła się ponownie z gracją spoglądając to na Króla, to na Setha. Tak dużo władzy w tak krótkim czasie. No cóż, czas zachować się jak na przedstawiciela Najwyższego Porządku przystało. - A więc. Pan rozumiem nadąża zapisywać. - Kiwnęła głową w stronę Beluganina za panelem. - Warunki, rzecz jasna ustalone zgodnie z Zleceniemi moich przełożonych, są następujące. Zostanie oczywiście utworzona umowa handlowa Najwyższego Porządku z Beluganami. Głównym towarem będą rzecz jasna kryształy, po to tutaj przecież przyleciałam. Stacja oraz winda prowadząca wgłąb planety zostaną zmodernizowane w celu zaspokojenia potrzeb logistycznych dla handlu. - Wzrok Yuri teraz opadł na Sethcie, gdy ta uśmiechała się z lekka jakby nigdy nic. - Jak już wspomniałam, do stabilizacji szlaków handlowych wymaga się od mieszkańców planety Quarzit, to jest Belugan i Kage, o zaprzestanie jakikolwiek działań wojennych tudzież niesprzyjających rozwojowi jednego ze stronnictw z chwilą podpisania umowy. Dla pewności że warunek ten zostanie dotrzymany, Najwyższy Porządek wprowadzi na planetę własny garnizon. Po pierwsze, w celu obrony szlaku. Po drugie, w celu uzyskania pewności że wszystkie tory czy drogi będą utrzymane w odpowiednich warunkach. Po trzecie, ażeby żadnej ze stron nie.przyszły do głowy jakiekolwiek działania wojenne. Garnizon będzie względnie neutralny - ale eventualny agresor zostanie bezwzględnie potraktowany przez Nasze wojska, a co za tym idzie - zostaną również nałożone represje ustalone przez późniejszego ambasadora tudzież oficera stacjonującego na planecie. Co więcej, w celu poprawienia stosunków między Kage a Beluganinami, nalegam o ustawienie ambasad w siedzibach obu frakcji w celu lepszej interakcji. Chyba nie muszę tłumaczyć że działania przeciwko ambasadom to też działania wojenne. - Yu spojrzała teraz w bok, przymrużając oczy w zastanowieniu... Cóż. Musiała spróbować jeszcze jednej rzeczy. - Należy również napomnieć, że choć Najwyższy Porządek nie interesuje się zbytnio sprawami... Hm... Gospodarczymi innych frakcji, to jednak wolałby wystawić kilku swoich nadzorców do kopalni kryształów Belugan. To również będzie, rzecz jasna, zapewniać modernizację - a co za tym idzie, większe zyski dla obu stron. A to najważniejszy punkt na którym zależy Porządkowi. - Znów rzuciła spojrzenie na Króla, oczekując jego reakcji.
  12. - Niestety muszę Pana zmartwić. - Yuri pozwoliła sobie na oparcie się plecami wygodnie, stukając palcami lewej dłoni o te z prawej. - Albowiem interesy Najwyższego Porządku pokrywają się z lekko z interesami Kage. Oczywiście, nie obchodzi nas żadna wojna między dwoma zwaśnionymi ludami - Zaczęła, spoglądając teraz na króla z ledwo widocznym uśmiechem. Jego łagodny wyraz twarzy jakoś ją odrażał jeszcze bardziej niż typowy wygląd arystokracji. - Jednakże po wydarzeniach ostatniego... Dnia mam nadzieję, nie jestem do końca pewna czy kontynuowanie walki nie odbije się zbyt mocno na Naszych interesach. Jeżeli Kage byli w stanie przechwycić cały oddział wyszkolonych żołnierzy razem z ambasadorem, to szlaki transportowe kryształów nie będą dla nich większym problemem. Dlatego też nalegam - nie, wymagam - żeby ta wspólna nienawiść została zażegnana tu i teraz przy podpisywaniu kontraktów. Dla pewności że interesy Najwyższego Porządku nie zostaną nadszarpnięte przez żadną ze stron, chciałabym wprowadzić na planetę garnizon wojskowy. Ot, nic co mogłoby zagrozić w większej mierze żadnej ze stron...
  13. Yuri trochę bolały te otwarte przestrzenie - tyle miejsca poświeconego tylko po to by kilku możnych mogło na nie spojrzeć od czasu do czasu. Nie różniło się to co prawda od większości pałaców jakie miała okazję zwiedzić, może poza szczegółami czy dekoracjami - zamysł jednak zawsze był taki sam. Zamknięte drzwi i widok monarchy nagle coś Yuri uświadomił. Nie miała nawet pojęcia jak ów król miał na imię. Ot, nagle wypadło jej z głowy - ale nic, trzeba było grać spokojną. Na ile rzecz jasna pozwalała na to sytuacja w której się znalazła. Usiadła zaraz na wskazanym jej miejscu, wypuszczając cicho powietrze. Złożyła ręce na swoich kolanach, te trzymając blisko siebie. Spojrzała na możnowładcę, starając nie okazywać żadnych większych emocji. - Szczegóły... Niestety nie będę w stanie Pana tym usatysfakcjonować, bowiem dużo z całego sytuacji nie pamiętam. Od zjechania do podziemi aż po wejście do waszej kolejki wszystko było odpowiednie. Dopiero w czasie jazdy pojawił się ten tu oto obecny jegomość - uniosła reke i skinęła otwartą dłonią w stronę Setha - który w niezbyt mi jasnych okolicznościach pozbawił przytomności cały mój oddział. Wasz... Przewodnik próbował go zastrzelić. I choć przyznam że wasi mieszkańcy potrafią opowiadać na temat waszego Królestwa, to w strzelaniu... Jakby to ująć... Nie są bynajmniej asami. - Uśmiechnęła się z lekką ironią w stronę monarchy. - Więcej nie jestem w stanie powiedzieć, bowiem i ja straciłam niedługo potem przytomność...
  14. - Hm. Może i racja. Plus dla Ciebie i tych twoich zabaweczek, panie Seth. - Uśmiechnęła się delikatnie do swojego towarzysza, następnie zamilkła, wpatrując się dalej na widoki za szybami. Kryształy na prawdę przypadły jej do gustu - nie obraziłaby się gdyby dostała taką kopalnię na własność... albo raczej jej część, bowiem po co jej cała kopalnia. Zarządzać taką nie potrafi, nie mówiąc już o utrzymaniu całej kadry pracowników. Czy niewolników, jak kto woli. Tak na prawdę to spodziewała się... mniejszej ilości zdobień, ze względu na fakt że w jaskiniach trochę braknie jednak miejsca. Ale cóż, przecież król potrzebował ogromnego, zdobionego pałacu - jak to każdy "szanujący się" arystokrata.Postanowiła jednak tego nie komentować, ruszyła tylko w milczeniu za przewodnikiem, rozglądając się od czasu do czasu na boki.
  15. - Dziękuję ~ - Yu od razu poweselała, choć nie można było powiedzieć że była radosna. Zajęła miejsce z cichym westchnieniem, patrząc się na widoki za szybą, rozmyślając chwilę lub dwie na temat jej następnej wypowiedzi. - Same kryształy mi się podobają, jak to ze mną bywa. Gorzej z kopalniami, nie wyglądają na zbytnio nowoczesne... A co za tym idzie, potrzebują więcej rąk do pracy. Personalnie takiego typu pracy nie preferuję. Ale, profit to profit, czyż nie? A co do urządzonka, dźwięk nie powinien czasem zaalarmować strażników...?
  16. Czekanie z nożem na gardle, dodatkowo dosłownym, nie jest nazbyt przyjemnym zajęciem. Szczególnie gdy czekanie zajmuje dobry kwadrans - ciągłe unoszenie głowy po prostu boli. Można się domyślić że nie polubiła również wędrówki w podobnym ułożeniu, co sprawiało że teraz sama z siebie stawała się zdenerwowana. Nawet nie musiała już tak bardzo udawać, zawsze to jakiś plus jednak. Starała się nie ruszać głową zbytnio, ot, żeby nie ryzykować niepotrzebnie. dlatego jej zdolność rozglądania się była ograniczona do poruszania gałkami ocznymi. Ale nawet dzięki temu widziała całkiem sporo - i wydawało jej się że słyszała trochę inne opinie na temat ludność belugiańskiej, oraz o poziomie ich życie. Cóż, trochę propagandy robi swoje. Nie żeby bardzo to Yuri przeszkadzało, widziała już nie raz nacje tego pokroju jako żołnierz eskorty. Zaś aktualne chowanie całego... 'biznesu' uznała za trochę nieudolne. Ahh, znowu kolejka. Cóż, tym razem pewnie żadnych nieproszonych gości nie będzie - Przynajmniej nie bez drobnego rozlewu krwi. Na razie jednak Yu rzuciła wzrokiem na Kage od noża, siląc się na dosyć nieprzyjemny uśmiech. - Pozwolisz że jednak teraz usiądę? Nie zamierzam stać przez resztę drogi...
  17. - Tylko nie naciskaj zbyt mocno, nie chcę mieć blizny na widocznej części szyi. - Uniosła głowę lekko, odsłaniając swoją szyję by nóż był jeszcze lepiej widoczny. Poza tym, wyglądało to bardziej dramatycznie, a przynajmniej tak wydawało się Yuri. Gdy Beluganie pojawili się na murach, ta uniosła ręce do góry na tyle na ile pozwalał jej wojownik Kage. Drżącym głosem i z nadzieją że jaskinia poniesie jej słowa, zakrzyknęła. - NIE STRZELAĆ! Ambasador Najwyższego Porządku wam zakazuje! - Starała się chociaż udawać przerażenie, choć bardziej przypominało to zachowanie zdenerwowanego Kalamarianina. Cóż, przynajmniej w tym była do niego podobna.
  18. - Oh, ja tylko wyczuwam się w rolę. - Usprawiedliwiła się nowa pani ambasador, patrząc ponownie na swój strój. - Szczerze to czuję się dziwnie w stroju po martwym Kalamarianinie, ale cóż zrobić, warunki polowe. - Wzruszyła lekko ramionami, prostując się teraz dumnie przed resztą drużyny. - Przynajmniej leży na mnie jak powinno, to najważniejsze. Ponownie, monotonne kołysanie wprawiały w sen, ale Yuri - To jest Akul - trzymała się twardo swojej przytomności. Przynajmniej tak jej się zdawało, mijane po drodze różnokolorowe kryształy trochę zaczęły mylić jej wzrok... Mimo wszystko, nie można było powiedzieć że śpi, a to zawsze coś. Siedziała praktycznie rzecz biorąc po turecku, to jest z ze skrzyżowanymi nogami pod sobą, starając się zachować cały czas równowagę. - A więc... - Zaczęła, zwracając się do Setha - Jakie mogą nas przyjąć Beluganie? Jeżeli odpowiedź jest możliwa, oczywiście...
  19. Yu spojrzała na Duffa lekko pogardliwym wzrokiem, zadzierając głowę do góry. - Nie wiem o jakiej "Yu" mówisz, szturmowcu. Nalegam na zwracanie się do mnie per Pani Akul. - Odpowiedziała, trzymając przez chwilę swój wyniosły wygląd. Następnie tylko parsknęła śmiechem, przywracając się szybko do porządku. Uśmiech jednak pozostał na jej białej twarzy. - Uznam to za komplement. Ale ale, nie ma co się przyzwyczajać, zaraz po opuszczeniu tej jaskini - bez urazy panie Seth - wskakuję w biały pancerzyk i wszystko wraca do normy. No, a teraz. - Odwróciła głowę do Setha, oczekując jakby dalszych instrukcji.
  20. Yu przyjrzała się sobie dokładnie w lustrze, obracając się to w lewo, to w prawo, to przyjmując jakąś pozę, to stojąc na baczność... - . . . Sama siebie nie poznaję, i tak prawdę mówiąc nawet mi się to podoba. Pomijając włosy, może... - Stała teraz bokiem do lustra, próbując wysilić jakby swe gałki oczne by spojrzały na bok głowy ich właścicielki, gdy ta pykała się lekko w ucho. - Nie lubię mieć odsłoniętych uszu. Ale, poza tym to chyba do niczego się nie mogę przyczepić. Obróciła się teraz do Fimy, uśmiechając się słodko, jak to na dziewczynę przystało - Dziękuję, Pani Fimo. Robi nam Pani wielką przysługę.
  21. Yu stała również zdezorientowana przed drzwiami, spoglądając to na nie, to na Setha, to na zastępczą sukienkę którą teraz miała na sobie. Cóż, ważne że coś miała - choć dużo pewniej czuła się jednak w pancerzu, jak się każdy domyśla. Dziewczyna zdecydowała jednak trochę postać, przynajmniej na razie, czekając grzecznie tak jak prosiła Fima. W tym czasie głównie przyglądała się sukience, sprawdzając jak się na niej układa. - . . . Wierzę że jest tak skuteczna, jak mówisz. Z resztą, wątpię żebyśmy mieli jakiś inny wybór w tym wypadku, prawda? - rzuciła do Setha, spoglądając na niego kątem oka.
  22. - Cóż, Ty tu jesteś mózgiem. - Odpowiedziała Yu, przyglądając się samej sobie w odbiciu lustra. Tak na prawdę to nawet ze świadomością że jest to strój jej martwego przełożonego, czuła się w nim nadzwyczaj... ładnie. Dziwne uczucie, szczególnie gdy przez większą część życia raczej takiej okazji nawet nie była bliska. Starała się obracać tak jak Fima chciała żeby była obrócona, choć nie zawsze była w stanie nadążyć za nadąsaną przedstawicielką Kage. Cóż, przynajmniej mogła obejrzeć się z każdej strony. - Fryzura...? - Spytała cicho, spoglądając teraz na swoją głowę. Cóż, nie miała jakiś specjalnych włosów, choć nie uważała że dałoby się coś z nimi zrobić. Ale, nie ona jest tutaj od spraw piękności - Widzę Pani się na tym zna doskonale, pani... err... Fimo. - Dorzuciła po krótkim zawahaniu.
  23. Yuri jakoś nie miała dzisiaj zbyt dużego apetytu, aczkolwiek zjeść coś musiała. Cóż, przynajmniej jedzenie było w miarę zjadliwe, więc narzekać przecież zbytnio nie mogła. Zmartwiła się trochę faktem że Seth nie był w swoim wczorajszym, spokojnym jakby humorze, ale nic to - miejmy nadzieję że nie różnił się bardzo od normalnego Setha. Szczerze to wolałaby chyba zobaczyć Lanko w roli szwaczki. Cóż, i tak zaraz stąd zniknie, przynajmniej nie będzie musiała znosić tutejszej kobiety o urodzie przypominającej odrobinę ropuchę. Przynajmniej domek był przytulny.. na swój sposób. Zawsze ciekawiło ją krawiectwo i podobne, szczególnie widząc jak ładnie została zakryta dziura po jej własnym strzale. Posłusznie zniknęła za parawanem, pozbywając się z siebie białego uniformu, następnie przyglądając się wdzianku poprzedniego ambasadora. - ... Nie chcę wyjść na kogoś kto wybrzydza na ubrania, ale czy strój od kalamarianina to najlepszy pomysł? - Spytała, miziając delikatnie materiał w miejscu niedawnej dziury.
  24. Ponowne zerwanie, tym razem przepełnione zdenerwowaniem na czynnik budzący. Warknęła tylko w odpowiedzi, wstając z łóżka. - Daj mi chwilę... - Rzuciła, przecierający oczy. Cóż, chyba się nie wyspała za drugim podejściem... Ale, nic na to poradzić nie mogła. Przynajmniej miała łóżko. Trochę twarde, ale łóżko. Nie minęło dłużej niż parę minut gdy Yu w zasadzie była gotowa do działania. Ot, tylko hełmu nie zakładała - nie było chyba większego sensu go nosić na głowie. Korzystając z jeszcze wolnej chwili, wyjrzała na balkon, by rzucić jeszcze raz okiem na widok kryształowego miasta. Z jakiegoś powodu spodobał się on Yuri - być może dlatego, że nigdy czegoś podobnego nie widziała... Ale, czas zejść na dół! Otworzyła drzwi od swojego pokoju, kierując się w stronę... Hm. Właśnie, gdzie się kierować?
  25. Yuri zerwała się nagle ze swojego łóżka, jej oddech był wyraźnie płytszy i szybszy niż normalnie. Kropelki poty zebrały się na jej czole - za chwilę przetarte przez ramię dziewczyny. Za nic nie mogła nic zobaczyć w ciemności, oprócz rzecz jasna konturów przedmiotów znajdujących się w pokoju. Wymacała zaraz datapad, który zostawiła zaraz przy poduszce, mrucząc prawdopodobnie jakieś lżejsze przekleństwa pod nosem, następnie zaś go odpaliła - zaraz tego rzecz jasna pożałowała, teraz już nic nie widziała nawet przez nie-aż-tak jasne światło dawane przez urządzenie. - Pięknie, teraz poczucie winy będzie mnie wykańczać przez resztę życia... - Mruknęła do siebie, rozglądając się po pokoju. Podniosła zaraz kołdrę, opatulając się nią mocno - mimo wszytko było zimno jak cholera, a na kominek czy nawet grzejnik raczej nie ma co liczyć. -. . . Teraz to już nie zasnę... - Szepnęła, następne westchnienie opuściło jej usta. Zaczęła się zastanawiać o co chodziło z tą czarną postacią w szatach - aczkolwiek nie mogła nikogo skojarzyć. Przynajmniej nie z nikim, kogo znała...
×
×
  • Utwórz nowe...