Loca jak zwykle leżała na trawie i próbowała się zrelaksować. Nagle rozległ się skowyt . Wilczyca gwałtownie wstała i nasłuchiwała. Wycie wydało jej się niezwykle znajome. Nagle obok niej coś przeleciała tak szybko, że ledwo się spostrzegła, a to *coś* było za nią. S: Oni wrócili Loca. Idą po nas.
L : S - Shaia? To ty ?
// Kolory dodam jutro, ponieważ piszę z telefonu //