Loca spojrzała się na Jacoba po chwili zwróciła wzrok na księżyc.
- Czemu mi pomoglaś? ...
Spojrzała na nich i położyła się niedaleko. Próbowała zasnąć.
Loca wyteżyła umysł i przypomniała sobie pewne słowa.
"Jeśli będziesz w potrzebie wezwij mnie"
Wypowiedziała jakieś słowa a z daleka światło zaczęła napierać. Że światła wyłoniła się Wilczyca. Szkielet wrzasnął i rozpłynął się niczym mgła. Światło odleciało.
- Co to było?
Stwór wyraźnie wydał się wyraźnie zdenerwowany. Jednym rzutem sierpem zniszczył lustro...... Spojrzał na Locę. Skuliła się zaczęła zamykać oczy. Szkielet zmienił się w cień i pojawił za nią.....
(Sorki za me umiejętności literackie *facepalm*)
(Chcesz zabić tego co zabiera duszę do podziemi? Mądrze.......)
Bestia rozłożyła swoje kościste skrzydła i wyjęła broń z za pleców. Był to srebrny sierp zawieszony na łańcuchu... Na widok grobu wyraźnie się zniesmaczył.
Z dymu wyłonił się szkielet o czerwonych świecących ślepiach. Z jego ciała unosił się czarny dym. Wyglądał jak wilkołak obdarty ze skóry, mięśni i narządów.Spojrzał się na nich z obrzydzeniem i po chwili uśmiechnął się szyderczo....