Skocz do zawartości

Generalek

Brony
  • Zawartość

    1115
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Wszystko napisane przez Generalek

  1. Generalek

    Uzależnienie od komputera

    Skoro twoja wola przegrywa, to znaczy, że jesteś. Też mam ten problem niestety, ale walczę z nim - komputera w celach rozrywkowych (np. gra z przyjaciółmi) używam jedynie w weekend. Uświadomienie sobie swojego uzależnienia to pierwszy krok w walce z nim.
  2. Nie wszyscy muszą kolekcjonować figurki My Little Pony. Niektórzy mają kolekcję modeli do składania, inni znaczków, jeszcze inni klocków Lego. W tym temacie będzie się mogli nimi pochwalić. Ja zacznę. Proszę o umieszczanie zdjęć w spoilerach. Jak niektórzy wiedzą, należę do fandomu Transformers. Posiadam więc małą kolekcję figurek z różnych serii. Te figsy stoją na mojej specjalnej półeczce. Podświetlanej! To nie wszystko, bowiem rozpoczynam kolekcjonowanie... japońskich figurek do składania Gunpla, które odwzorowują Mobile Suit'y z serii anime Gundam. Oto moje dwa skarby: 1/144 HGUC MSN-06S Sinanju oraz 1/144 HGUC YAMS-132 Rozen Zulu.
  3. - Jasne, że tak - pogłaskałem małą po główce. Wsypałem to, co pokroiłem do miski i postawiłem ją przed Elisą - Musisz o wszystko wymieszać, ja będę czasem dodawać to, co jeszcze pokroję - poinstruowałem ją - Sałatkę... Tygrysku - odpowiedziałem do Cindrell, po czym wziąłem się za pokrojenie reszty składników. Ah, zaczęły mi się przypominać te wieczory z ojcem, kiedy robiliśmy kolację. Wtedy to ja byłem na miejscu małej, a tata na moim. Nadal pamiętałem te jego wskazówki... - Mieszaj kopytami, dzięki temu warzywa rozłożą się nierównomiernie. Dzięki temu zawsze, gdy weźmiesz kęs do buzi, nie będziesz mogła przewidzieć, jakie składniki w nim będą - powtarzałem do Elisy dokładnie te same słowa, które wypowiadał do mnie ojciec. Teraz ja byłem na jego miejscu... Przekazywałem jej też inne wskazówki - jak kroić, by się nie skaleczyć, jak mieszać aromaty za pomocą kopyt, itp. Byłem szczęśliwy... Nigdy nie myślałem, że ja będę nauczał tego kogoś. Zazwyczaj byłem zazdrosny o swoją wiedzę, nieważne, czy chodziło o kuchnię czy jubilerstwo. Lecz teraz przekazywałem ją z radością...
  4. - A widzisz? - zwróciłem się do małej - Twoja mama się zgodziła na moje warunki i teraz dostanie śniadanie, a ty będziesz musiała siedzieć głodna - dyskretnie puściłem oczko do Cindrell, po czym poszedłem do kuchni i powyciągałem na stół składniki. Chciałem zrobić sałatkę. Jakoś miałem na nią chętkę, a myślę, że zasmakuje klaczom. Zacząłem kroić składniki, równocześnie podjadając czasem kawałeczek to marchewki, to rzodkiewki. Nie ma to jak świeże warzywa. Postawiłem przy okazji czajnik z wodą na gaz i wyciągnąłem z szafki trzy kubki razem z puszeczką z sypaną herbatą.
  5. - CO?! Nie, czekajcie!!! - nie mogłem uwierzyć, że chcą coś takiego zrobić. To znaczy, Cindrell by tego nie zrobiła, ale Elisa to co innego, mogła to wziąć na poważnie, a ja no cóż, nie chciałem kupować nowych mebli - Umm, wymiana? Ja zrobię wam śniadanie, a wy nie zniszczycie moich mebli?
  6. - Widzę, że mam tutaj dwa kociaki, co? - zapytałem z nieco zakłopotanym uśmiechem. Zamknąłem drzwi za pomocą magii i spojrzałem na tulącą się do mnie Elisę. Zacząłem ją głaskać po główce jak kota - Biały tygrys... - zacząłem, zwracając się do Cindrell (nie znalazłaby w moim domu dość pomarańczowych flamastrów, by się całą pomalować) - Bardzo rzadko spotykany, ale trudy znalezienia wynagradza niesamowite piękno...
  7. - Dobra! Postaram się przyjść popołudniu! - odkrzyknąłem, po czym wyszedłem ze sklepu na zewnątrz. Słońce już wzniosło się nieco wyżej, ogrzewając powietrze. Zarzuciłem torby na grzbiet i ruszyłem do domu. Miło się tak spacerowało, ale musiałem się pospieszyć, Cindrell mogła wkrótce się obudzić. Na szczęście miałem blisko do sklepu i nie minęły dwie minuty, a stałem przed drzwiami swojego domu. Muszę wejść po cichu, żeby nikogo nie obudzić. Uważnie i delikatnie stawiać kopyta, iść powoli, cichutko, oddychać jedynie przez nos. Jak ninja! Otwarłem powoli drzwi, nie chcąc, by zaskrzypiały, po czym potknąłem się próg.
  8. - A jak pani myśli, dlaczego mnie wypuścili? Pewnie jestem niewinny... - powiedziałem z uśmiechem do ekspedientki, po czym się nieco zamyśliłem - W zasadzie... Nie wiem. Dostałem tak mocno w łeb, że nic nie pamiętam. Nic, zero, null. Mam nadzieję, że tego nie zrobiłem... - potrząsłem głową, by wyrwać się z wątpliwości - W każdym razie, bogowie chyba nie sprzyjają tym złym, prawda? Heh, muszę się pospieszyć, zanim Cindrell się obudzi - ponownie uśmiechnąłem się - Chociaż w sumie mam chwilę czasu... Co tam u pani? Coś się wyjątkowego zdarzyło, kiedy byłem... nieobecny?
  9. Bogom niech będą dzięki! Chciało mi się płakać ze szczęścia. Nikogo nie skrzywdziłem! Nie skrzywdziłem moich skarbów! Wtuliłem się mocniej w sierść Cindrell. Cholera, ale byłem przed chwilą przerażony. Oddech mi się powoli uspokajał. Już dzisiaj nie zasnę. W sumie i tak świta. Muszę to wynagrodzić klaczom. Nie wiedziały o tym śnie, ale muszę. Po kilku minutach leżenia wtulonym w Cindrell miałem już wszystko obmyślone. Nie ma to jak śniadanie do łóżka. Powoli, delikatnie puściłem klacz i wymknąłem się z łóżka. Potrzebuję świeżych składników. Poszedłem do łazienki się szybko uczesać. Kiedy już wyglądałem jako tako, zacząłem szukać jakiejś karteczki i długopisu. Po chwili zapisany papierek leżał na stoliku niedaleko łóżka, na wypadek, gdyby Cindrell się obudziła, zanim wrócę. Wziąłem ze sobą mały mieszek z bitsami i wyszedłem na dwór. Odetchnąłem głęboko chłodnym powietrzem. Czas na zakupy.
  10. Co tu się dzieje, do jasnej cholery?! Odsunąłem ją od siebie i cofnąłem się do tyłu. - Co ty robisz?! - dyszałem ciężko, panika już dawno mną owładnęła. Czy ona zwariowała? Oparłem się o ścianę. Czy to prawda? Czy naprawdę w nocy... - MÓWIŁEM CI, ŻE JESTEM JEBANYM POTWOREM!!! - ryknąłem. Nie dawałem rady, osunąłem się na ziemię. Psychika mi wysiadała - Myślisz, że skrzywdziłbym ciebie i twoją córeczkę?! Prędzej bym się zabił! - co za ze mnie ogier. Płaczliwy jestem jak cholera. Zacząłem szlochać - Obudziłem się w takim stanie! - nagle w moim umyśle pojawiła się pewna możliwość - Wiesz, czasem ogiery... No, budzą się w mokrym łóżku, oczywiście nie od moczu. Więc... - zacząłem się usprawiedliwiać, by po chwili ucichnąć - Co ja gadam... Dalej, idź po straż, chcę skończyć tę farsę. Już nikogo nie skrzywdzę.
  11. Mistrzu gry Losie, nienawidzę cię. Cholera, cholera, CHOLERA!!! To chyba jakiś żart! Byle ich nie obudzić... Zaklęcie wygłuszające (znów)! Szybko użyłem magii i zeskoczyłem na ziemię. Szybko, jakaś szmata, najlepiej mokra! Cholera, cholera, CHOLERA!!! Po kiego z nimi spałem w jednym łóżku?! Panikowałem, jak nie wiem. Wskoczyłem do łazienki, wyciągnąłem z szafki jakąś szmatę i mój wzrok napotkał tubkę kremu nawilżającego... Czy przypadkiem nie tego się używało, kiedy no... kiedy ogierowi doskwierała samotność? Modliłem się w duchu, żeby zadziałało. No nie koniecznie modliłem. "CHOLERNI BOGOWIE, TO MA ZADZIAŁAĆ!!!". Nałożyłem odrobinę kremu na szmatkę, po czym spojrzałem w dół. W sumie mogłem to wypróbować, czyszcząc swój sprzęt.
  12. Położyłem się tak, by mógł nadal obejmować strażniczkę, ale było nadal miejsce między nami dla śpiącej Elisy, przez co leżałem prawie prostopadle do krótszej krawędzi łóżka. - Przyjdź jutro... - szepnąłem. Wtuliłem się w pachnącą grzywę Cindrell i przysunąłem się blisko małej. Moje dwa skarby. Byłby zapomniał. Puściłem na chwilę strażniczkę, po czym zakryłem szczelnie kopytami swój róg. Nie chciałem obudzić małej. Użyłem magii i po chwili woda w wannie w łazience zaczęła spływać do odpływu. Wiem, to nie pasowało do tej pięknej dla mnie sceny, ale potem musiałbym się męczyć szorowaniem. Ech, jestem idiotą. Ponownie objąłem moje dwa skarby. Cmoknąłem delikatnie każdą w czoło, szepcząc: - Dobranoc...
  13. Teraz to dostrzegłem, skrót jego imienia... Char. Opowiadanie dostaje plus 100 do zajedwabistości .
  14. - Chyba nie powinienem jej tak szybko wysyłać do ciebie - mruknąłem przepraszająco i cmoknąłem ją w policzek. Po chwili objąłem również kopytem - Idziemy spać? - zapytałem, głaszcząc ją po grzywie. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Jakby trwał kilka tygodni. A jutro przyniesie kolejne wrażenia. Lecz teraz nie byłem sam. Spojrzałem na obie klacze. Mam Cindrell, mam Elisę. Może i mój mózg płata mi figle, ale wiem przetrwam wszystko.
  15. A w Internecie najgorszą grupą są rzekomo gimnazjaliści. Prawda to? Nie. Mała część, na którą składają się debile, zadecydowała o reputacji całej grupy. Najwięcej mówi ten, co najmniej ma w głowie. Przykro mi, że trafiliście na fanatyków.
  16. Kop dziurę, kop dziurę, kop dziurę...! Opowiadanie, hmm... 7/10, może 7,5. Znalazłem trochę błędów (głównie brakujące przecinki). Do tego ten sposób pisania wywołał taką samą wadę jak w World War Z - skoro wiemy, że bohater o tym opowiada, to znaczy, że przeżył, co usuwa element obawy o postać. Niestety także narrator to chyba ten "Upadek" przeżył w jakieś kapsule hibernacyjnej i dopiero się wybudził, bo "Słyszał pan o [tu wstaw nazwę dowolnego wydarzenia]?""Nie". Mimo wszystko fica czytało się przyjemnie.
  17. Dobry pomysł, taki ja nie ma czasu (i ochoty) na czytanie długich opowiadań chyba, że czyta na bieżąco rozdziały (ale na pisanie długich opowiadań to czas mam )
  18. Skąd tyś to wytrzasnęła? Ilość OC nie jest ograniczona.
  19. Błędy w tytułach skutecznie mnie odrzucają. "Chipsterka", "Epic Adwenture".
×
×
  • Utwórz nowe...