Skocz do zawartości

Generalek

Brony
  • Zawartość

    1115
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Wszystko napisane przez Generalek

  1. Zachichotałem, kiedy zaczęła łaskotać. Oj, wrażliwy na to byłem. Chwyciłem ją za ramiona i upadliśmy razem na podłogę. Zaśmiałem się, po czym zacząłem także ją łaskotać. Chciałem usłyszeć jej cudowny śmiech. Zanurzyłem twarz w jej kasztanowej grzywie. - Właśnie... Zostań... - szepnąłem jej do ucha. Zacząłem całować jej szyje, klatkę piersiową, podbrzusze. Szybko zjeżdżałem w dół, nie mogąc się doczekać skarbu na końcu drogi.
  2. Zamknąłem oczy, czując jej pocałunki na swojej szyi. Szybko zjeżdżała w dół, spryciula. Przestałem głaskać jej zad i przejechałem kopytem dookoła na podbrzusze. Ciekawe, jak to ci się spodoba. Zacząłem głaskać, naciskać, masować, przesuwając kończynę coraz bardziej w dół. W końcu poczułem na futrze wilgotną lepką maź. Dotarłem do celu. Najpierw delikatnie dotykałem, jeżdżąc po krawędziach, potem zacząłem szybko głaskać, naciskając. Wilgoć obejmowała już całe kopyto.
  3. Cały płonąłem. Spróbowałem odpowiedzieć na zaczepki jej języka. Pierwszy raz całowałem się z języczkiem. To było wspaniałe. Ah, to futerko, te kształty... To tylko dopełniało przyjemność pochodzącą z pocałunków. Jej kopyto głaskało mnie po brzuchu. Próbowała drażnić? Ha, odpowiem ty samym. Zacząłem poruszać kopytem przy jej tyłeczku.
  4. Wszelkie myśli, pytania, wątpliwości ulotniły się niemal natychmiastowo. Cholernie dobrze całuje... Chociaż się na tym nie znałem. Objąłem ją przednimi kopytami - jednym głaskałem ją po grzywie, drugim zacząłem powoli zjeżdżać ku jej jędrnemu zadowi. Nie myślałem nad tym, co robię. Nie przerywałem pocałunku. Oh, ona naprawdę dobrze całuje.
  5. Ostatnie słowa ostudziły cały mój "zapał". "Jestem tu tylko na jedną noc... Później muszę iść dalej". Nie dość, że zakochałem się na zabój w nieznajomej klaczy, to do tego w takiej, którą pewnie widzę pierwszy i ostatni raz! Byłem takim idiotą... - Gdzie idziesz? Skąd? Dokąd? - zapytałem, wtulając się w jej ciepłe ciałko - Opowiedz mi o sobie - poprosiłem. Głowę ustawiłem tak, by usta miała tuż przy moim uchu. Dzięki temu mogłem lepiej słyszeć, a ona nie widziała mojej wymalowanej na twarzy rozpaczy.
  6. Umarłem. Tak, na sto procent umarłem. Musiałem pójść do raju, bo jak inaczej wytłumaczyć to, że tuli się do mnie anielica? A może poszedłem do piekła, a istota przede mną to ponętny sukkub? Uśmiechnąłem się. Kogo to obchodzi? Czułem tą wilgoć. Doprowadzała mnie do szaleństwa. Chociaż patrząc na swoje poprzednie czyny, już byłem szalony. Pozwolenie nieznajomej klaczy na wejście do jego domu. Ustąpienie jej swojego łóżka. Podglądanie jej. A teraz leżenie z nią w jednym łóżku. Jestem szalony, czyż nie? A nazwa tej choroby psychicznej brzmi Clear Pearl. Czułem się rozdarty między niebem a piekłem. Z jednej strony chciałem, by tak spała cudnie w moich ramionach, była taka słodka... Ale z drugiej strony najchętniej bym ją wziął, tu i teraz. Sygnały od niej też były sprzeczne. Wyglądało na to, że zasypia... ale pod kołdrą robiło się coraz bardziej mokro. Zagryzłem wargę. Dziś spełniały się moje marzenia... ale żeby spełniły się całkowicie, nie mogę się biernie przyglądać. Trzeba było zrobić tylko jedną rzecz... a wtedy wszystko będzie zależało od niej. Mimo, iż serce już przedtem waliło jak szalone, to teraz aż dziw, że nie miałem jego ataku. Powoli zbliżyłem twarz do jej uszka. Czułem się, jakbym miał skoczyć z urwiska z przeciętą do połowy liną do skoków. Otworzyłem usta, ale ciągle bałem się wypowiedzieć te słowa. Bałem się odrzucenia, strachu, nienawiści. Bo kimże ja byłem, by mówić takie rzeczy? Znałem tylko jej imię... Przełamałem w końcu tą diabelnie grubą barierę stworzoną z własnych wątpliwości. Szepnąłem: - Pearl, ja... - nagle wątpliwości uderzyły ze zdwojoną siłą. Co ja sobie myślałem? Miałaby to odwzajemnić kucykowi, którego ledwo poznała? Niedorzeczność. Zagryzłem wargę, aż do krwi. Musiałem to powiedzieć, inaczej ona mogła po prostu odejść, a wtedy bym się zabił. Ale czy nie jest za wcześnie? Nie, DOŚĆ! Nie mogłem dać tym razem wątpliwościom władzy nad moim życiem! Odsunąłem się głowę od jej ucha. Przekażę jej to w prosty i skuteczny sposób! Zbliżyłem się powoli do jej twarzy. Musiałem to zrobić! Musiałem!!! Zamknąłem oczy i szybkim ruchem ją pocałowałem. Pół sekundy później dotarło do mnie, co ja zrobiłem. Oderwałem się od jej ust, przerażony. Właśnie zaprzepaściłem wszelkie szanse. Gdyby się tak do mnie nie tuliła, po prostu wyskoczyłbym z łóżka i wybiegł na ulicę. Czułem, jak moje oczy zaczynają wilgotnieć. Znienawidzi mnie. Zawiodłem jej zaufanie. Było już za późno na naprawę błędu. Wszystko spieprzyłem. Z przerażeniem czekałem na jej reakcję.
  7. Sytuacja zaczęła się robić coraz bardziej ciekawa. Oczywiście z punktu widzenia Mistrza Gry bogów. Przygryzłem ponownie wargę. Nie mogłem się teraz cofnąć. Wsunąłem się szybko do łóżka. Czułem promieniujące od niej ciepło, a jej krągłości przyciągały wzrok. Moje całe ciało szalało, a ja ledwie się powstrzymywałem. Nie. Stanowcza myśl wykwitła w moim umyśle. Chwyciłem kopytem kołdrę i podciągnąłem kołdrę, zakrywając to, co nie powinno być widoczne. Ale mimo wszystko... Pochyliłem się nad jej uchem i szepnąłem: - Nie miej koszmarów, Pearl... Proszę. Położyłem się. Moje prawe kopyto dotykało jej... ale nie chciałem go cofać. - Nie martw, Pearl - wyszeptałem najciszej, jak mogłem - Ty nigdy nie będziesz mi przeszkadzać... Chyba w końcu uda mi się zasnąć.
  8. Czy ona...? O cholera, o cholera, o cholera! Zagryzłem wargę. Ciągle całą siłą się powstrzymywałem się... Nie, już nie mogę. Ciągnie mnie do niej jak na magnes. Ale tak normalnie położyć się?! - Ja... czyżby panna miała koszmary. Smutno mi to słyszeć. Chciałbym pannie pomóc - powoli wstałem, ciągle zastanawiając się, co ja robię. - Na marginesie - nazywam się Angelo, nie ma potrzeby mówić per pan - powiedziałem, podchodząc do łóżka. Przed oczami ciągle stał mi obraz jej... wiadomo. Ha, "stał", na samą myśl o niej. Znieruchomiałem nagle, zatrzymując kopyto, które zamiar miałem położyć na łóżko, w powietrzu. Co ja miałem zamiar zrobić? Przespać się z nią? Utulić ją do snu? Wyznać miłość?
  9. Żeby tylko nie było widać rumieńca! Czułem palący wstyd. Ja... powinienem był się odwrócić. To było nieetyczne. Czułem wściekłość na całego siebie. Co ja narobiłem? Chwila... ona się na mnie patrzy! Czy wie, że ja patrzyłem...? Na pewno! Brawo, Angelo, właśnie straciłeś swoją szansę. Pewnie mnie już nienawidzi. Nie dziwię się jej. Mimowolnie wcisnąłem twarz mocniej między kopyta. O nie. Chyba się zdradziłem.
  10. Ona. Mnie. Pocałowała. W. Policzek. O kurwa, za przeproszeniem. - Dobranoc - ukryłem twarz między kopytami. Serce waliło mi jak oszalałe. Maksymalną siłą woli powstrzymywaniem się przed wskoczeniem do jej łóżka. O nie, ja dzisiaj nie zasnę. Dobra, spokojnie. Uspokój się. Głębokie, powolne oddechy. Nie myśl o niej. Z uspokojonym oddechem wróciła senność. Dobra, może zasnę...
  11. Usłyszałem to. Czy przez całą noc będę się rumienił? - Nie, nie jestem - szepnąłem do siebie. Nie potrafiłem nawet spróbować powiedzieć jej o moich uczuciach. Chwyciłem w zęby koc i położyłem się koło kominka. - Jak chcesz. Ja nie zamierzam dzisiaj spać w tym łóżku. Możesz z niego skorzystać - powiedziałem, okrywając się kocem. No dalej, idź do niego. - Proszę. Przymknąłem oczy, zostawiając wąskie szparki, przez którą mogłem na nią patrzeć przez całą noc.
  12. Generalek

    Tau

    Orkowie to w sumie jedyna rasa, która ma realną szansę na zwycięstwo w tej wojnie.
  13. Zarumieniłem się jeszcze bardziej, kiedy wspomniała, że przypominam księcia z książki. Przed oczami znów stanęły mi obrazy z książki ze mną... i z nią w roli głównej. Skupiłem swoją magię na sofie i uruchomiłem mechanizm w środku. Oparcie cofnęło się do tyłu, tworząc łóżko. Magią wyciągnąłem z szafy pościel, kołdrę oraz poduszkę, po czym położyłem je na leżu. - Proszę. Ja... prześpię się przy kominku. Nie mógłbym pozwolić, by taka wspa... - ugryzłem się język. Co za idiota ze mnie! - ... By taka miła osóbka spała na podłodze - poprawiłem się szybko. Mówiąc to, wyciągnąłem za pomocą magii koc z szafy.
  14. - Tak, zacząłem... - odpowiedziałem. Po chwili ona patrzyła mi w oczy. Odwzajemniłem spojrzenie jak hipnotyzowany. Te oczy... Te piękne błękitne oczy... Czułem, jak przyśpiesza mi tętno. Widziała... Musiała widzieć moje oczy zakrwawione od wcześniejszego płaczu. Co miałem zrobić? Skłamać? Potrafiłem nieźle kłamać, ale na samą myśl, że mogę zawieść jej zaufanie... Nie mogłem, nie potrafiłem. Musiałem powiedzieć prawdę. Musiałem po prostu. - Ja też do tej nie znalazłem tej jedynej... - zacząłem, ale nie mogłem się zmusić, by dokończyć. "... Ale to się teraz zmieniło". Jak to głupio i żałośnie brzmiało! Zakochałem się w klaczy, którą ledwo zobaczyłem. Nie, nie zakochałem, zauroczyłem, poprawił wewnętrzny pesymista. Ona w końcu odejdzie, a ja znowu będę sam jak palec! A to tylko dlatego, że nie potrafiłem dokończyć tego cholernego zdania. Ale co ona mogłaby sobie pomyśleć? Przecież ona nawet mnie nie znała! Odrzuci, znienawidzi, odejdzie... Dopiero po chwili zorientowałem się, że patrzę w jej oczy przynajmniej pół minuty.
  15. O cholera. Szczęka opadła mi na sam jej widok. Ona... taka piękna... I jeszcze do tego prosiła o nocleg. U mnie. Pewnie jakaś bandytka, kto wie, co może może trzymać pod tym płaszczem, odezwał się mój wewnętrzny pesymista. Może nóż? Albo smukłe i ponętne uda oraz...? O CZYM JA MYŚLĘ?! Wyrzuciłem wszystkie myśli z głowy. Grzechem już było to, że dałem takiej istocie zmarznąć. - Ja... Dobrze, proszę wejść - przesunąłem się w bok, robiąc miejsce na wejście do środka. Błagałem, że nie było widać rumieńca na mojej twarzy. Zginąć z kopyt takiej istoty to nie grzech.
  16. Dobra, czas się ogarnąć. Nie będę tak ryczeć całą noc. Otarłem oczy kopytem. Przecież ten gość nie powinien siedzieć na dworze i moknąć. Zeskoczyłem z kanapy i ruszyłem do drzwi. Pewnie jakiś bandyta, zginę marnie. Miałem nadzieję, że w półmroku nie będzie widać zakrwawionych oczu. Otworzyłem drzwi po krótkiej walce z wątpliwościami... i zamkiem. - Witam, jestem Angelo Sauper. Czym mogę służyć? - wyrzuciłem z siebie zaraz po otwarciu drzwi.
  17. Już wiem, jak się nazywał serial z Soniciem, który oglądałem, kiedy byłem w przedszkolu. Sonic Underground!

    1. Turoń

      Turoń

      Widziałem ostatnio, w tv leci,ale jakoś nie przypadło mi do gustu...nie ma tam Tailsa :<

  18. Przecież znasz Laserbeaka/Buzzsawa, Ravage'a i Rumble'a/Frenzy'ego .
  19. Jeszcze kilka stron, jeszcze kilka stron! Oczy lekko łzawiły, domagając się odpoczynku, ale nie mogłem teraz przerwać! Musiałem... Potrząsłem głową, kiedy zrozumiałem, że przeczytałem jakieś dwie strony, nie rozumiejąc tekstu. To takie dziwne uczucie, kiedy niby czytam, ale to daje taki sam efekt, jakbym patrzył się na szafkę nocną. Pośpiesznie wróciłem do fragmentu, przed którym się "wyłączyłem" i włożyłem zakładkę między strony. Czas kończyć. Książka zamknęła się z charakterystycznym plaśnięciem. Oh, cholera. Kawałek zakładki wystający z pomiędzy kartek wyraźnie mówił, że do końca romansu zostało niewiele. Ah, to naprawdę kusi! Nie, nie, nie, czas iść spać. Skończę ją rano. Eh, tak się wciągnąłem, że zapomniałem zupełnie o cydrze w lodówce. Kupiłem go specjalnie do czytania. Zeskoczyłem z kanapy i ruszyłem do kuchni. Po co miałby się marnować? Zwykłem codziennie pić jedną butelkę, więc jutro kupię nową. A tą zamierzałem wypić teraz. Wróciłem na kanapę i oparłem głowę o oparcie. Po chwili zastanowienia postanowiłem włączyć radio. Odrobina muzyki dobrze mi zrobi. Urządzenie zatrzeszczało, po czym zaczęły wydobywać się z niego żywe dźwięki. Rozpoznałem piosenkę. O nie... Piosenka opowiadała niemal taką samą historię jak w książce - no, tylko, że jej bohaterami byli zwykły ogier i zwykła klacz. Znów on odnalazł tą jedyną. Znów miłość zwyciężyła. Zacząłem rozmyślać o książce, biorąc co chwila łyka z butelki. Przed oczami przelatywały mi obrazy, które "widziałem" już podczas czytania i te, które stworzyłem, zastanawiając się, co będzie dalej. Rycerz wyznający miłość ukochanej. Rycerz całujący ukochaną. Rycerz ratujący ukochaną przed śmiercią. Rycerz robiący to z ukochaną. Tylko jedno pytanie ciągle się nasuwało. Dlaczego on do cholery wyglądał jak ja?! Wpadłem w kiepski nastrój. To nie mogłem być ja. Ja nigdy nie potrafiłem zagadać do klaczy. Ja nigdy nie potrafiłem wyznać komuś miłości. Ja nigdy nie byłem odważny. Ja nigdy tego nie robiłem. Łzy zaczęły płynąć po policzkach. Łkałem.
  20. Generalek

    Teorie spiskowe o sezonie IV

    Fandom wie już o tym od około miesiąca.
  21. Generalek

    Ljera

    Jedna rzecz dla mnie skreśla tego OC - jest księżniczką.
  22. Przecież i tak istnieje jedynie sześć elementów, które tworzą prawdziwą przyjaźń. A co miałyby tworzyć Elementy negatywne? Idealny ustrój totalitarny?
×
×
  • Utwórz nowe...