Kyoko
Brony-
Zawartość
513 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Kyoko
-
Chyba nie. Obeszłam dzisiaj ze 4 Biedronki rzeszowskie i w żadnej ani śladu kucyków. A nie wierzę, że by się wyprzedały, bo nawet najbardziej popularny stuff Biedronkowy (na który rzucają się moi znajomi) nie idzie w całości i to ze wszystkich Biedronek. Chyba że Rzeszów ominęła ta promocja.
-
Muszę się trochę zgodzić z Generalek. Do pewnego momentu lubiłam jedynie Sashę, potem zaczęłam darzyć sympatią również Jeana, ale w sumie na tym koniec. Rzadko kiedy miewam tak, że udaje mi się polubić max. 2 postaci, a większość jest nijaka lub po prostu irytuje.
-
Syrenka, ale nie wiem, czy wiesz, że te dwa wątki, które zawarłaś w spoilerach, nie miały prawa istnieć, bo to fillery.
-
Pierwsza seria była nudna, przy drugiej się przednio ubawiłam (może dlatego, że nie trzymała się kompletnie kupy), a mangę przerwałam po paru rozdziałach. Ale chyba do niej wrócę, bo słyszałam, że autorka całkiem zgrabnie przekabaciła do niej różne nawiązania (np. do HP...).
-
Jeeejku, tyle tego było, że sama nie wiem... Na pewno wszystkie Harry Pottery, książki z serii Artemis Fowl, Zew krwi Jacka Londona... Jednej nie jestem w stanie wymienić.
-
Starcie królów. Zostało mi właściwie jakieś kilkadziesiąt stron. I tak się wciągnęłam, że będę cierpieć, dopóki koleżanka nie da mi następnej części... Mimo że mam inne książki czekające w kolejce na przeczytanie... Ale na pociechę mam przynajmniej nowy sezon serialu.
-
To ja polecę książkę, która raczej nie jest znana, a wracałam do niej już kilka(naście?) razy, od dzieciństwa. Jack London - "Zew krwi". Opowiada o przygodach psa, który z bogatego domu trafia w ręce poszukiwaczy złota. Jest to opisane z perspektywy głównego bohatera i mimo, że książeczka cieniutka, naprawdę wciąga.
-
Część z tych filmów znam z recenzji Nostalgii Critica, ale nawet bez oglądania całości można bezproblemowo stwierdzić, że to najgorsze filmy, jakie powstały, ever. Kolejność przypadkowa. 1. Testosteron - gówno, gówno, gówno. I metr mułu. Z kolei Ladies było całkiem znośne, a niby na podobnej zasadzie. 2. The Room - polecam reckę Nostalgii. Ciągle do niej wracam, bo mam z seansu niesamowitą radochę! Ale jako film... Ech... 3. Rekinado - tak jak wyżej - dobre jako seans dla beki, ale nic więcej. Tanie efekty, sztuczna gra aktorska... Szkoda wymieniać. 4. Blair Witch Project - miał być zarąbisty horror, a dostałam... Meh... Nudną paplaninę z niezrozumiałym zakończeniem... które zrozumiałam po dłuższej chwili, bo tak się wynudziłam na seansie, że aż zapomniałam, do czego to było nawiązanie. A ja jestem tchórzem, serio. 5. Osiem szalonych nocy - przyjemna animacja... z denną fabułą, wkurzającymi postaciami, jeleniami jedzącymi kupę... Nie, nie żartuję. 6. Shrek Forever - autentycznie, jak życie kocham, to był jedyny film, po seansie którego żałowałam, że wydałam kasę na bilet do kina... Męczarnia, przy której wyjście do kibla wydawało się być fascynującym przeżyciem... A szkoda, bo niektóre wątki miały potencjał (Fiona - wojowniczka). 7. Star Wars, episode III - hah, pamiętam jak byłam na tym w kinie... I przy pojedynku Anakina z Obi Wanem nie wiedziałam, czy się śmiać (nerwowo) czy płakać... 8. Dragon Ball Ewolucja - ci, którzy znają i lubią DB, wiedzą o czym mówię... Nie tknę tego nawet kijem. 9. Filmy z serii Zmierzch - cóż mogę powiedzieć, nie przetrwałam seansu jedynki... 10. Sporo kontynuacji filmów Disneya, w szczególności Pocahontas 2 i Dzwonnik z Notre Dame 2 (ugh... aż mam ciarki na myśl o zniszczeniu mojego dzieciństwa).
-
Mi też się jeszcze nie przejadło i zabawnie się patrzy na reakcje ludzi, których to wkurza. Nostalgia jak zwykle genialny.
-
No to już w twoim interesie leży, czy jednak się odważysz, czy pozwolisz, by okazja przeszła koło nosa. Zawsze uważałam, że lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż nie zrobiło.
-
Chyba się nie rozumiemy. Jak już coś robi, to tylko w formie tytana. I to jest właśnie wkurzające. A jeśli doliczyć do tego ostatnie udziwnienia... Na początku ten wątek był świetny, teraz to nie to samo...
-
A to moja nowa tapetka: http://mixik.deviantart.com/art/Don-t-Waste-Food-445964680?q=gallery%3AMixik%2F5684182&qo=0
-
Ale ja jestem (w miarę) normalna. *chlip* A tak serio - poznanie się przez internet to już norma, o ile nie jest on PODSTAWĄ znajomości. Bo co to za radocha ze związku, w którym możesz co najwyżej monitor przytulić... A w dzisiejszych czasach, mam wrażenie, dla niektórych ważniejsze jest wygodnictwo.
-
Czyli jak bandę zje...? Niestety, mangowcy nie zawsze mają lepiej. Nieważne, czy chodzi o mangę czy kucyki - jedni przyjmą to wzruszeniem ramion, inni potraktują cię jak chorego umysłowo. Cóż, Polska. Takie chore osobniki zdarzają się w KAŻDYM fandomie. Bez wyjątku. Niestety... Z jednej strony unikać takich, a z drugiej - osób, które na podstawie takich osobników oceniają całość fandomu.
-
Poprzez fursuit miałam też na myśli kuce. I nie powiedziałabym, że kucyk jest trudniejszy (zamiast skomplikowanych łap ma proste kopyta a głowy mają podobny stopień trudności). No ale koniec offtopa!
-
Widziałam kiedyś naszyjnik z wytłoczonym znaczkiem AJ na Allegro, poszukaj, może RD też jest.
-
Uszyć! Wprawdzie fursuity łatwe nie są, ale starczy peruka i ubranko w kolorze danego kucyka + cutie mark w formie malunku/naszywki/przypinki. Wyobraźcie sobie kilka takich osób, wkraczających do Makdonalda.
-
Violett, Uszatka, wielkie dzięki za info! Oby w moich Biedronkach były...
-
Littlepip, kupione w Polsce czy sprowadzane z USA? A tak przy okazji - pojawiło się nowe pisemko poniakowe, poświęcone kinówce EqG. Pierwszy numer kosztuje tyle, ile zwykłe pisemko MLP, a dołączone są do niego naklejki. Widziałam je jakiś tydzień temu w Empiku, kiedy rozglądałam się za figurką Applejack.
-
Och, jeszcze się nie wypowiedziałam? Pora nadrobić. Jak widać po avatarze, moją ulubioną postacią jest Kyoko. Jakoś tak mam słabość do postaci, które lubią sobie pojeść i mają charakterek. Anime było dobre, manga jest świetna. Wywołuje o wiele większe emocje, czego bym się w życiu nie spodziewała, ale dzięki wydaniu w Polsce nie ominęła mnie przyjemność lektury. Z jednej strony cenię sobie w tym tytule to, że jest taki nietypowy i nie wszystko kończy się szczęśliwie, ale z drugiej strony... Jakoś tak smutno się robi, mimo tego, że w sumie seria jest krótka i było mało czasu na zapoznanie się z postaciami.
-
Pinkie i Twilight miały po jednej stronie, więc AJ na pewno też.
-
Jak to dobrze, że moja przyjaciółka pracuje w Ępiku, bo w dwóch rzeszowskich nie znalazłam tej gazetki... To dziwne, bo zawsze były co najmniej po dwie, a zajrzałam prawie z samego rana. Ps: Gazetki pojawiają się co miesiąc w okolicach 25, nie jestem pewna czy DOKŁADNIE 25, czy po prostu w ostatni wtorek miesiąca. W gazetce z Pinkie była pokazana tylko ta trójka, ale może za jakiś czas zarzucą nowymi... Trzeba by prześledzić wydania zagraniczne, bo na pewno w Anglii pojawiły się wydania figurkowe.
-
Chyba dopiero prezentacje, subskrybuję kilka kanałów na YT, gdzie ludzie prezentują poniakowe zabawki, ale u niektórych dopiero niedawno pojawiła się 9-ta w sklepach. Także na dziesiątą przyjdzie jeszcze trochę poczekać.