-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
Sen Rapida Hę? Gdzie jestem? Stałem w jakimś ciemnym korytarzu. Postanowiłem iść przed siebie. Nagle zobaczyłem siebie... ale bez opaski. - Patrzcie kogo tu mamy. - Powiedział. - Zostaw mnie! Ty nie istniejesz. - Ależ istnieję. I uważam że jesteś żałosny. - Przestań! - W ogóle dzięki za udostępnienie mi jego snów. Teraz się pobawię. - Powiedział zmieniając formę. - Kim ty się stałeś? - Kimś kogo twój przyjaciel Iron, bardzo nie lubi. A teraz pójdę się nim pobawić. Możesz sobie popatrzeć. - Nie! Wracaj! Nagle ujrzałem Irona, ale on nie widział mnie. Przemienił się w jego przyjaciela i zaczął go dusić. Usłyszałem też jego imię. Drake... . Krzyczałem by go zostawił, ale mnie nie słuchał. Nagle Iron zaczął spadać , a ja wciąż siedziałem w ciemności. - Odejdź Smile... -Powiedziałem. - Wybacz, ale teraz nazywam się inaczej. Rzeczywistość - Odejdź Drake! - Krzyknąłem budząc się.
-
Szkoda. Ale może chociaż kruciutkie spotkanko.
-
Na szczęście Rubby zajęła się teraz Ironem. Ja w tym czasie poszedłem gdzieś w kąd i mocno się skoncentrowałem. Zamknąłem oko i wyobraziłem sobie śmiejącą się Pinkie, a ból oka przeminął. Głęboko westchnąłem. Kiedy się odwruciłem, okazało się że oboje śpią. Podszedłem najpierw do Rubby i cicho wyszeptałem. - Dobranoc Rubby. Cieszę się że mogłem cię poznać. Następnie skierowałem się w kierunku Irona. - Dobranoc Iron. Twoja siostrzyczka na pewno o tobie myśli. Zaraz potem ułożyłem się do spania. Jeśli moje oko nadal będzie odbierać jego emocje, to pewnie będę śnił jego snem. Chciałbym jedynie ujrzeć Pinkie. Proszę, przyśnij mi się. Chwilę później zasnąłem.
-
Potrząsłem głową i uśmiech powrócił na moje usta. - Pamiętam... wybacz. Mam nadzieję że nic mu nie będzie. - Spojrzałem na Irona.
-
Gwałtownie się cofnąłem, a uśmiech zniknął z mojej twarzy. - Nie. - Powiedziałem ciężkim głosem.- Nigdy mnie o to nie proś.
-
Stojąc nad Ironem usłyszałem że wszystko go boli. - Spokojnie. Jesteś wśród przyjaciół. Pomożemy ci. - Uśmiechnąłem się do niego. Nagle Rubby spytała się czemu pocieram opaskę. - Eeee... to nic poważnego. Drobny ból, przejdzie mi.
-
Leżąc na plecach trzymałem kopyto na opasce. Ból był naprawdę okrutny. Mam przynajmniej nadzieję że Iron czuje się dobrze. Chyba się budził, więc podszedłem do niego. - Hejka! Cieszę się że nic ci nie jest. Ciekawe czy pamiętał co się stało. Mam nadzieję że nie będę musiał więcej używać.... tego.
-
Było by fajnie gdyby w twoim dziele Rapid spotkał Pinkie. (Mieli romans!) Na pewno ciekawie wyglądałaby ich konwersacja.
-
Nagle Iron zaczął się szamotać i płakać. Widać było że cierpi. Nie mogłem na to patrzeć... wystarczy mi że musiałem patrzeć na umierającą Pinkie. Chyba muszę... ale nie mogę! Nie mogę! - Przecież wiesz że tego chcesz! - Usłyszałem w głowie. Nie... nie mogę pozwolić mu cierpieć. Tylko ten jeden raz... dla Irona. Powoli zacząłem zdejmować opaskę. Następnie podszedłem do Irona i patrząc na niego otworzyłem szkarłatne oko. - Smile fusion. - Cicho powiedziałem. Sen Irona Wszędzie była ciemność, a on stał, płacząc. Jakieś głosy go dręczyły. Nie pozwolę mu cierpieć. Mój ogon i grzywa stały się napuszone i zaczęły świecić. Na mojej twarzy natomiast pojawił się uśmiech. Nagle uniosłem się w górę. - Odejdź strachu! Odejdź i niechaj zastąpi go radość! Nagle wystrzeliły ze mnie promienie światła które rozgoniły mrok. Przebijając ciemność snopami światła. Blask padł też na ciało klaczki które odżyło. - Pamiętaj Iron... ona zawsze będzie cię kochać, a ty ją. - Rozbłysłem i zniknąłem. Rzeczywistość Nagle coś gwałtownie odepchnęło mnie od jego ciała. Moje oko piekło więc od razu założyłem opaskę.
-
Rubby chce użyć eliksira, ale nie mogę dać całego. - Tak, ale nie możesz użyć całego. Teraz jest połowa, więc daj mu odrobinkę, napewno nawet taka dawka pomoże.
-
Rubby spojrzała na mnie z wielkimi oczami na wieść że nie mam apteczki. - Zostawiłem ją przy Ironie, kiedy pobiegłem cię szukać. Nagle kuc zaczął coś mamrotać. Coś że... ktoś umarł? Coś że jego siostra. Mógłbym w sumie użyć... nie, nie mogę! - Trzymaj się... nie pozwól na zstąpienie fear'a.
-
Rubby musiała zasnąć, więc nie chciałem jej budzić. Wyglądała tak spokojnie, zupełnie jak Pinkue ostatniego dnia na farmie. Ten cały paraliż, chyba opuścił już jej ciało, ponieważ normalnie stała. Spytała się mnie czy mam apteczkę. - Hmmm... nie. Nagle usłyszałem jakiś trzask. Rubby wyszła, by sprawdzić co to. Okazało się że to Iron. Chyba nie powinienem go wtedy zostawić. Rubby spytała się czy mam butelkę. - Nie, jest tylko ta butelka z eliksirem - Stwierdziłem
-
- I to naprawdę nie wyszło. - Uśmiech. - Chciałbym ostatni raz spojrzeć w oczy Pinkie... teraz już jej nie ma. Tylko my się nawzajem rozumieliśmy. Chciałbym odejść zamiast niej, ale to niemożliwe. Mimo wszystko chcę dobrze się bawić podczas igrzysk, jak miałbym inaczej stanąć przed nią gdy nadejdzie już mój czas. Mam nadzieję że jej marzenie się spełniło. Gdyby tylko mogła mi powiedzieć że wszystko w porządku. Na pewno w tedy poczółbym się lepiej.
-
- Hmmm... w sumie, zabraliśmy różne plecaki. A może wiedzieli co weźniemy. Wyczuwam tu działanie Discorda. Czyżby chcieli zwrócić nas przeciwko sobie? - Oparłem się o kopyto i uśmiechnąłem.
-
- Spoczko. - Podszedłem do Rubby i powiedziałem co mam.
-
Uśmiechnąłem się na wieść co znajduje się w jej plecaku. - Ale fajosko! Ja mam to samo! Z małym wyjątkiem.
-
- Nic się nie stało. Byłem po prostu w rozpaczy... . Powiedz, co masz w plecaku?
-
- Nie jestem na ciebie zły. To nie pierwszy raz kiedy ktoś ktoś tak na mnie reaguje. - Przytulas - Powiedziałem na początku że będę cię chronił i dotrzymam słowa.
-
Mimo wszystko, mnie także chciało się pić i to naprawdę mocno, ale wytrzymam. Najważniejsze że jej nic nie jest. - Nie musisz dziękować. - Kaszel - Przecież bym cię nie zostawił...
-
- To jest eliksir, który zrobił ten kucyk, co cię ziołami nakarmił. Podobno ma on jakieś lecznicze właściwości. Za chwilę, powinnaś poczuć się lepiej.
-
Klacz wypiła dość sporą porcję eliksiru. Na szczęście, udało mi się odratować trochę z jej kopyt. - Wybacz, ale, to nie jest woda, po za tym muszę to jeszcze zwrócić. Co do pytania, tak to ja. - Lekki uśmiech. - Cieszę się że nic ci nie jest.
-
Ktoś chyba powiedział wody. Wody? Jakiej wody? Jestem przecież w jaskinie, a jedyną rzeczą... . Zaraz... to Rubby! Ona jest przytomna! Świetnie! Ale nie mogę dać jej żeby wypiła cały ten eliksir. Muszę go do czegoś przelać. Muszę uważać, by tego nie przedawkowała, czy coś. - Proszę, napij się. Ukucnąłem przy niej i napoiłem ją eliksirem, po czym z ciekawością usiadłem obok.
-
Leżąc i sapiąc z gorąca, we wnętrzu jaskini, usłyszałem jakąś błyskawicę. Wyjrzałem na zewnątrz i zobaczyłem zdjęcie podmieńca. Jest! Magusowi na szczęście nic się nie stało! Muszę chyba oddać mu jego eliksir, ale to potem, najpierw spróbuję wybudzić Rubby ze snu. (Już widzę, jak umieram )
-
Tych z was którzy nie wiedzą, informuję że jutro jest międzynarodowy dzień przytulania! Macie zamiar kogoś przytulić? Za co? Możecie też śmiało przytulić kogoś z forum za to jaki jest super! Święto HUG'ów z pewnością jest w końcu jednym z najważniejszych w kulturze bronies. Osobiście śle przytulas wszystkim użytkownikom, ponieważ... po prostu was uwielbiam! Niechaj stanie się HUG!