Skocz do zawartości

Cahan

Moderator
  • Zawartość

    4026
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    136

Posty napisane przez Cahan

  1. Twilight się zmieniła. Zecora wiedziała, że tak będzie. Ktoś, kogo spalono żywcem, a potem wskrzeszono już nigdy nie będzie taki sam. Wiedziała też, że nawet jeśli wygrają, to piętno Wzgórza Ognia na zawsze z nimi pozostanie. Ich świat się skończył w dniu, w którym Koszmar opętał cztery wiedźmy.

     

    Jesień niosła zimno i śmierć. Zbliżało się Samhain, święto zmarłych. A oni byli martwi, wszyscy. Zabito ich serca. Radość. Przyjaźń. Podzielono kucyki. Rzadko ktoś próbował bronić przyjaciół, ze strachu by samemu nie zostać oskarżonym. Dotąd to wszystko drzemało w mieszkańcach Ponyville. Tej nocy zrozumiała swoje koszmary - to oni są Koszmarem. Oni i to, co mają w środku. 

     

    Tym będzie koniec - dniem, w którym kuc zawalczy z kucykiem. Spłoną spichlerze, a osłabione źrebięta popadną w objęcia choroby. I dopiero potem przyjdzie śmierć, kosząc ich dusze bez litości. Zagłada nie przyjdzie z dnia na dzień. To byłoby za proste i zbyt łaskawe.

     

    Nie mogła do tego dopuścić. Nigdy. Przenigdy.

    • +1 2
    • Mistrzostwo 1
  2. - Czyli jak? Niech każdy powie na kogo głosuje albo niech dalej tu dyskutuje. Czas się dłuży, sądzę, że to nam nie służy.  

     

    Zebra tupnęła o ziemię. Była już po prostu zmęczona i chciała mieć to wszystko za sobą. W dodatku wiał zimny wiatr, co w połączeniu z dużą wilgocią sprawiało, że przemarzła do kości.  Chciała już tylko położyć się, zasnąć i już nigdy nie obudzić.

  3. - Na niektóre pytania nikt nie zna odpowiedzi, chociaż je usłyszysz, jeśli zapytasz się gawiedzi - powiedziała miękko zebra. - Podczas tej walki nie możemy myśleć sercami, one kłamią, prawdę kryją przed oczami. Musicie szukać, pytać i dociekać tego, co się stało. Sądzę, że to miasteczko jest już zgubione, nawet jeśli wygramy, to nasze dusze będą potępione. Nie robimy tego dla siebie, lecz dla reszty świata, dla niewinnych, dla młodzieży kwiata.

  4. - Od kiedy Lyra Heartstrings w ogóle piecze słodkości? Zawsze mi się zdawało, że to Bon Bon tworzy te wszystkie pyszności? - zapytała zdziwiona Zecora. 

     

    Co prawda sama rzadko kiedy bywała w Ponyville i nie znała za dobrze większości mieszkańców, więc oczywiście mogła się mylić. 

  5. - Ale czemu nie chcecie zdradzić drugiego imienia? To że to zrobicie coś zmienia i nie zmienia.

     

    Naprawdę chciała wiedzieć. Z ciekawości, a także dlatego, by łowcy byli pewni swojego wyboru i mogli go omówić w szerokim gronie. Każdego dnia czuła się coraz gorzej. Widziała już zbyt wiele śmierci. I tamten rytuał... Posunęła się za daleko. Czuła jakby cały czas znajdowała się na granicy życia. Pustka patrzyła na zebrę i wzywała ją swoim lodowatym wyciem.

  6. - Dalej nie wybraliście ofiary, chcecie by wygrały wiedźmie czary - powiedziała Zecora, spoglądając oczekująco na zebranych. - Czekacie na kogoś? Nie macie swojego zdania? Po to są te całe zebrania? Nie słyszę dyskusji, nie boicie się reperkusji?

     

    Zebra wskazała na zebranych. Na księżniczkę Lunę, na kucyki z Ponyville, na stos gotowy do rozpalenia.

    • wtf 1
  7. Ponownie fik patroszony między innymi przeze mnie. Dość dziwny wybór. zwłaszcza jak na Dolara, ale ja tam lubię ośmionogie kotki oraz Celestię. Samo połączenie jest przeurocze. Ciężko mi to nazwać komedią, to raczej fik z tych dziwniejszych, w których ta niezwykłość jest czymś, co się kocha albo nienawidzi. Opowiadanie jest króciutkie, czyta się je błyskawicznie. Polecam.

    • +1 1
  8. Miałam przyjemność patroszyć tego fika. Lekka i zabawna komedyjka. Dobry wybór jeśli macie mało czasu - to jest naprawdę bardzo krótkie. Jakość tłumaczenia jak zwykle na najwyższym poziomie. Sama się parę razy zaśmiałam podczas lektury. Zwłaszcza podoba mi się kreacja Blueblooda. No i sam pomysł na fika całkiem ciekawy.

    • +1 1
  9. - Nekromancja wymaga ofiary. Życie za śmierć, takie to są czary. Kielich daje życie, ankhme je odbiera, takie właśnie prawo zawsze nam doskwiera. Zazwyczaj jedynie coś symbolizuje, dzisiaj jednak... Krew ofiarowuje - rzekła.

     

    Spojrzenie miała jakby nieobecne. Bała się. Pewne gałęzi rytualnej magii nie bez powodu uchodziły za zakazane.

  10. Noc minęła niespokojnie, jak każda od dnia, w którym odkryto koszmarny rytuał. Kiedy słońce wzeszło, większość łowców odsypiała polowanie. Zecora martwiła się - moc Księżyca słabła, pozostało mało czasu, jeśli mieli wspomóc się nekromancją. Na wszelki wypadek zebra przygotowała już wszystkie niezbędne. Zadrżała, kiedy spojrzała na pentakl usypany z opałowego drewna, gałęzi cisu i suszonych pęków tojadu, wrotyczu oraz piołunu. Pośrodku stał stos, ale różnił się od innych jednym szczegółem - zamiast palika, do którego zwyczajowo przywiązywano ofiary, stał stół. Klacz mocniej ścisnęła złoty kielich i rytualny nóż. Jeśli mieli to zrobić, to została im raptem godzina.

    • +1 2
  11. Na Wzgórzu Ognia pojawiła się grupka łowców wiedźm. Płomienie oświetliły ich pyski, kiedy podeszli do ogniska. Księżyc stał już wysoko na niebie, wzywał swe dzieci i ochraniał je podczas łowów. Wiał lodowaty wiatr, strącający liście z jesiennych drzew. Z głębi puszczy dochodziło wycie wilków. Pełnia oznaczała polowanie dla każdego drapieżnika. 

     

    -  Witajcie - powiedziała Zecora. - Tak, owszem. Połowa miasta, lecz nikt z podejrzanych. Koszmar źle spać nie może, z powodów nam znanych - zwróciła się do kucoperki. - Uważajcie, nie dajcie też zwieść się słowom kłamliwym, łzom oraz historiom ckliwym. Szukajcie wskazówek, dyskutujcie często, a może wśród wiedźm nie będzie tak gęsto. Prawda kryje się wśród snów, po martwych snuje polach, a gdzieś w tym wszystkim są kucyki w swoich rolach.

    • +1 3
  12. - Nie jest to naturalne dla każdej zebry, tak jak nie każdy kuc używa algebry. Rymy są mową wędrujących wśród cieni, żeby rozumiały nas stwory nie z tej ziemi. A jeśli o Tantabusa ci chodzi, to jego nie Koszmar lecz tylko Luna zrodzi. - Zecora przerwała na chwilę, próbując sobie przypomnieć swoje ostatnie sny. Kontynuowała już zupełnie innym głosem, pełnym goryczy, smutku, ale i zdecydowania: - Ostatnio dręczą mnie koszmary, zrodzone pewnie przez wiedźm czary. Widzę jak kuce zmieniają się w bestie rogate, straszne, ogromne oraz włochate. Potem mordują pozostałych i krew spijają z ciał ocalałych. Koszmar, coś tak czuję, w końcu wszystkich wymorduje. Skorumpuje słabszych duchem, zniszczy świat tym właśnie ruchem. Nie da nam tak łatwo odejść, śmierć nas nie ocali, kiedy przybędą z martwych powstali.

     

    Noc nadeszła i niedługo na niebie powinien pojawić się księżyc w pełni. Zebra z nadzieją oczekiwała jego nadejścia. Zrodzony z ciemności, podczas nowiu, Koszmar powinien być osłabiony przez najbliższą dobę. Może też była jeszcze nadzieja. Nawet jeśli w którymś momencie popełnili błąd. Co prawda za ewentualne zabójstwo niewinnego byliby przeklęci, ale co jeśli... Wichry magii wiały mocno, ale nekromancja nawet użyta w słusznej sprawie była sztuką zakazaną. Jednak...

     

    - Wypatrujcie koszmarów, gdyż dzisiaj noc czarów. Wiedźmy będą osłabione, czary może odprawione. Jeśli okażemy się godni, może spłynie łaska bogów, kuc niewinny zawita znów do życia progów - rzekła. - Przekaż wieści, czasu mamy mało, żyć nadzieją pozostało.

    • +1 1
  13. Zebra jęknęła w duchu. Rozmowa z kucoperzem będzie straszna przez te rymy i pytania. Ciekawe jak inne kucyki z nim wytrzymują? - zastanawiała się szamanka. Na jej twarzy było widać, że nie za bardzo raduje ją perspektywa tej konwersacji. Naprawdę musiał słuchać, że była noc, więc po prostu spała?

     

    - Nic nie zwiastowało tych okropnych zdarzeń, Koszmar ma to do siebie, że nagle pozbawia marzeń. Nie ja podejrzanych typowałam, lecz to dzięki Lunie ich poznałam. A skąd ona wie, to przecież oczywiste, sny widzi, te jasne i te mgliste. Każdy śni, nawet jeśli nie pamięta, a spać wtedy nie spała istota przeklęta. Takie więc mamy teraz zadanie, to jest wśród nocnych marków poszukiwanie. - Zecora przewróciła oczami. - Więc domyśl się odpowiedzi na ostatnie pytanie, a jakże mój czas zajmowało spanie.

  14. Zebra pokręciła głową. Jej również nie podobała się idea stosów i kucyków, umierających w męczarniach. Jednak to nie było takie proste.

     

    - Żadna mikstura nie podoła takim cierpieniom, gdy magiczny ogień wypala życie istnieniom. Mogłabym sprawić, żeby nie krzyczeli, zamknięci w swych umysłach, tego byście chcieli? Tak mogą coś powiedzieć, w ostatnich swych chwilach, a wy wiedzcie, że zabijanie to nie bajka o pająkach i motylach.

  15. Spojrzenia Luny i Zecory się skrzyżowały. Obie klacze myślały o tym samym - spalenie alikorna będzie niosło za sobą olbrzymie konsekwencje. Co prawda Twilight nie była Celestią, ani nawet Cadance, jednak społeczeństwo znało ją i lubiło. Jednak jeśli była wiedźma, to musiały to zrobić. Oby nią była.

     

    - Twilight Sparkle, słyszałaś, co zadecydował lud - głos Pani Nocy poniósł się po błoniach.

     

    - A-ale, a-ale... Ja jestem niewinna - pisnęła fioletowa klacz. W jej oczach dało się dostrzec jedynie przerażenie. - Nie możecie tego zrobić, to niesprawiedliwe. Poza tym wtedy przegramy. Proszę, nie!

     

    Jednak Luna była nieubłagana, podobnie jak jej straż. Opancerzone ogiery otoczyły najmłodszą z księżniczek. Ta jednak rozłożyła skrzydła i spróbowała wznieść się w niebo, co jej natychmiast uniemożliwiono. Z rogu wystrzelił purpurowy promień, jeden z gwardzistów zatoczył wysoki łuk i opadł na ziemię parę metrów dalej, nie dając znaku życia. Kolejny podzielił jego los, lecz wtedy wmieszała się sama Władczyni Equestrii. Z granatowym alikornem Twilight nie miała żadnych szans. Zawyła z bólu jak zranione zwierzę, kiedy jej róg złamał się od uderzenia okutym kopytem.

     

    Twilight przestała krzyczeć. Już tylko chlipała, kiedy wleczono ją na stos. Nie stawiała więcej oporu. Tylko mówiła błagalnie:

     

    - Księżniczko Celestio, Starlight, Spike, Pinkie Pie, Sunburst, ktokolwiek, proszę...

     

    Luna podpaliła stos. Milczała, podobnie jak Zecora i wszyscy zgromadzeni. Nikt się nie odzywał, nikt nie bronił Twilight, poza małym, fioletowym smokiem, który skoczył w płomienie i próbował uwolnić swoją przybraną matkę. Błyskawicznie został schwytany w chmurę granatowej magii i odciągnięty siłą. Zebra objęła go przednią nogą, podczas gdy łzy Spike'a wsiąkały w jej sierść.

     

    Płomienie doszły w końcu do ciała Księżniczki Przyjaźni. Teraz zaczęła krzyczeć. Podobnie jak Fluttershy, krzyczała głośno, wysoko i w taki sposób, w jaki nie mógł krzyczeć żaden kucyk.

     

    - Morul Krwawy! Aaaaaaaaaaaaa! To pewnie jego róg, to musiał być jego róg! - To były jedyne słowa, które dało się rozpoznać wśród agonalnych wrzasków.

     

    • Mistrzostwo 1
    • Smutny 5
×
×
  • Utwórz nowe...