-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
-Bo... Mam złe przeczucia. Alex, widziałam jak Draco na ciebie patrzył podczas śniadania... A widzieliście w co uderzyłam? Bo ja nie. A widziałam gdzieś Dracona... Widziałam... Mruczał coś pod nosem... -Powiedziała tak jakby coś sobie przypominała...
-
(ciebie w tej rozmowie nie ma Frodo są tylko Elfka i Mephisto a ja mam plany)
-
-A... No tak... - odetchnęła i powiedziała co trzeba - nie powinniście iść po lekcjach do Ślizgonów...
-
Gdy do skrzydła wpadł Alex a za nim Ari. Amy przypomniała sobie coś ważnego. Na pytanie kolegi odpowiedziała: -Chyba dobrze. Tylko to strasznie boli.-wskazała na obandażowaną głowę. -A co z zajęciami?
-
Amelia leżała bez ruchu zastanawiając się co ma powiedzieć przyjaciołom jak przyjdą. Zastanawiała się też nad tym w co uderzyła. Przecież nie ma tam drzew ani nic...
-
"Wymyśliłam sobie lekcję na przemyślenia."- myślała ze złością Amy. W tym momencie leżała w łóżku w skrzydle szpitalnym. Pani Pomfrey właśnie mierzyła jej temperaturę i owijała jej bandaż na głowie. Dopiero się dowiedziała, że z głowy cieknie jej krew.
-
-Chyba tak ale muszę z tobą pogadać... Ale to później.- Pokazała głową na nauczycielkę dając Alexowi do zrozumienia że to zły moment.- Przyjdźcie do mnie później... Dobra?
-
Amy popatrzyła w kierunku Ari i Alexa. Pomachała im i wstała. -Dam radę.-powiedziała gdy nauczycielka próbowała jej pomóc i poszła.
-
-Chyba w coś uderzyłam. Coś twardego... Nie wiem drzewo czy coś...-odparła rozglądając się.
-
Po jakimś czasie Amy powoli dochodziła do siebie. Nie zupełnie wiedziała co się stało. -Hmm...-zamruczała- co jest? Otworzyła oczy i zobaczyła uczniów w około niej. Zamrugała powiekami i próbowała się podnieść ale głowa bolała ją tak że nie miała siły wstać. Poparła się tylko na ręce i zapytała: -Co to było? Co się dzieje?
-
Amy zaczęła szybować w powietrzu, robić spirale i zygzaki. Czuła się świetnie. Jednak pomyślała o tym co zdarzyło się na śniadaniu. Po lekcjach mają iść do Ślizgonów. Miała złe przeczucia. Widziała też że Draco pokazuje na Alexa. Chyba powinna z nim pogadać... Tak się zamyśliła, że musiała w coś uderzyć głową, bo nagle zobaczyła że spada a potem nic, tylko ciemność. Nic ją nie bolało oprócz głowy czyli ktoś ją złapał...
-
Gdy Amelia usłyszała gwizd odepchnęła się od ziemi i wzleciała w niebo. -To było proste.-odparła.
-
-Robiłam to tysiące razy! Do mnie!-krzyknęła Amy a miotła wyskoczyła w górę i wpadła jej do ręki.-Ja także mam Nimbusa 2001-odparła.
-
-Mam nadzieję, że nie spadnę z miotły.- powiedziała Amy.- Macie własne miotły w domu? Jaki macie model?
-
-Lepiej się zbierajmy.-powiedziała Amy wkładając list i słodycze do torby.-Nie chcecie się przecież spóźnić.
-
-No nie wiem... Ale możemy iść. Czemu nie. Po chwili na głowie Amy wylądowała jej sowa. -Sagi! Cześć malutka! Sowa zrzuciła jej na nogi list od rodziców i czekoladę. -Dziękuję!-powiedziała głaskając ją.
-
-Alex! Patrz! Masz coś na nosie!-powiedziała Amy ze śmiechem.
-
-Hej. Jestem Amelia ale możesz mówić mi Amy.-powiedziała z uśmiechem.
-
-Wow. Nieźle. Ale posilmy się i chodźmy na lekcję latania.- powiedziała po czym wszyscy zasiedli przy stole.
-
-Zaraz go znajdziesz. A czemu go tak szukasz?-zapytała ze śmiechem.
-
-Ukręci ci głowę jak nas zobaczy. Nie wiesz, że Ślizgoni i Gryfoni to wrogowie prawie od zawsze? -Zapytała.
-
-Tak. Trenuję z rodzicami. Tak przy okazji jestem Amy.-powiedziała ściskając rękę ślizgonce.
-
-Latanie? No... To super!-powiedziała Amy- Tylko teraz nie możemy tyle gadać... Bo wpadniemy. Czekajcie... O ile się nie mylę teraz śniadanie?
-
Nagle zadzwonił dzwonek. Wszyscy chcieli wybiec z sali jak najszybciej. "Niby czemu"- pomyślała Amy. -Co teraz mamy?-zapytała Ari.
-
-Hura!- krzyknęła Amelia odwracając się do Alexandra.-Nie źle ci poszło. A co do muzyki ja lubię rock i pop. Ale metal też jest fajny. Chciałabym kiedyś posłuchać jak grasz na fortepianie. - powiedziała z lekkim uśmiechem.