Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Exi znów zdębiała nie wiedzący czy żartujecie czy nie. Przekręciła łbem w Twoją stronę czekając na jakieś słowa wytłumaczenia. Dark również zdębiała. - Łże - odparła z westchnięciem Moon. - Jest za przyzwoita.
  2. Artens wydawał się przejmować cały ciężar Lyriel na siebie, więc wędrówka była nieco łatwiejsza. Alkohol jednak wreszcie uderzył Cię z całą swoją mocą. Nie potrafiłeś określić jakim cudem wychodziłeś z windy razem z Lyriel i Artensem. - No... został już nam tylko kawałek drogi - stwierdził spokojnie Artens. - Trzymacie się jakoś? - Buu... - stęknęła Lyriel.
  3. Pojawiając się w sali uciszyłaś wszystkie swoje przyjaciółki. - Do czysta? - spytała Dark patrząc na Ciebie. Za swoje pytanie zarobiła od Moon. - Ałł, znowu? Tym razem nie przeklęłam. - Każda z nas wie za co... Exi tylko zarechotała. - Świętnie się przy was bawię - wtrąciła smocza klacz.
  4. Zacisnąłem zęby z bólu. Zimno smagało moje zmysły i zdawało się doprowadzać je do szaleństwa. Okrzyknięty zdrajcą bez dowodów. Karany za coś, czego nie musiałem zrobić. Ból przytępił moje zmysły do chęci zemsty... - I pomyśleć... że... nim trafiłem do ruin, to chciałem odbudować ten świat. Przeklinam cię Kalona. Przeklinam, bo nie znając prawdy osądzasz. Chciałbym poznać swą przeszłość... - coraz trudniej mi było mówić. Ból odbierał mi władze w mięśniach. - ARGHH! To był mój limit, został mi jedynie krzyk...
  5. Artens uśmiechnął się i podparł drugie ramię Lyriel. - Nie sądzę by był teraz Tobą zainteresowany - odparł. - Rozmawia właśnie z Garnet. Więc masz jednocześnie szansę wyrwać się z tej szmirowatej imprezy i odprowadzić Lyriel. Ja tylko Ci pomogę. Staliście razem, a klacz, którą mieliście nieść, już dawno straciła kontakt ze swoim "ja". Jej łeb zwisał trochę w dole bezwładnie. Mimo to wciąż była skora do żartów. - Ojj chłopcy... przesadzacie... dwóch na raz? - bąknęła z rozbawieniem. - Może jednak zaniesiemy ją we dwóch? - nie odpuszczał Artens...
  6. Sprawdzając ściany poczułeś silne szarpnięcie w bok. Mimo tego uczucia wciąż stałeś twardo na ziemi. Za chwilę doznałeś kolejnego pchnięcia, ale dalej Twoje kopyta nie odrywały się od podłoża. - Dalej omdlały? - Taa, nie mogę kontrolować jednocześnie zbroi oraz cucić Magnusa i atakować to monstrum. Postaraj się odciągnąć jego uwagę, albo spróbuj ocucić naszego twardogłowego, wtedy ja zajmę się walką. - Zostanę przy ofensywie, Ty nie możesz się rozpraszać nawet na chwilę. - Dobra! Gdzieś głęboko w sobie usłyszałeś dialog. Szarpania nie ustawały, wręcz się nasilały. Poszukiwania jakiegokolwiek przycisku, czy dźwigni zostały dawno zawieszone przez Ciebie. - Coś się stało Magnusie? - spytała troskliwie Shiva.
  7. - Obserwuję Cię znacznie lepiej niż Ci się wydaje... - Skoro tak mówisz - odparła z westchnięciem Morning. - Idź przodem, ja pójdę jeszcze do łazienki. Tak jak Morning powiedziała, tak zrobiła. Zniknęła gdzieś w zawiłych korytarzach szpitala zostawiając Cię prawie pod drzwiami... Śmiechy z sali nie ustawały...
  8. Przeciśnięcie się przez cały tłum było nie lada wyzwaniem. Co zabawne, podczas zbliżania się do centrum zbiegowiska poczułeś jak ktoś przeszukuje Ci kieszenie. Nie miałeś w nich nic, więc nie było się o co martwić. Odruchowo zbadałeś kucyki obok, w nadziei, że dostrzeżesz potencjalnego złodziejaszka, jednak Twe oczy nikogo takiego nie ujrzały. Pozostało Ci jedynie docisnąć się do samej klaczy. Owa czarodziejka okazała się jednorożcem barwy rdzy ze srebrną grzywą. Jej zmęczone oczy mieniły się kolorem szarym. Klacz siedziała sobie przy koksowniku w letnim paletku, a przed sobą miała trochę kart, kubeczek z króliczą łapką i innymi rzeczami, które "przynoszą" szczęście. Wizjonerka spojrzała na ciebie. - Przykro mi panocku, ale bez pieniędzy, ni masz pan czygo szukać - rzuciła oficjalnie. - Ktoś mi ukradł portfel! - rozległ się krzyk w tłumie...
  9. Obskurna karczma, wszyscy jacyś tacy w niej. Sam byś się czuł dziwnie . _______________________________________________________________ Odpowiedź pełna bluzgów, ale przynajmniej wiem, że jest to w miarę bezpiecznie miejsce. Więc jest to karczma w samym środku pustkowia... - Grunt to się utrzymać - odparłem Lorenzowi - Nurtuję mnie w takim razie jedno... Czemu owa gospoda jest w takiej odległości od cywilizacji? Oczywiście jeśli można wiedzieć... Czekając na odpowiedź postanowiłem uraczyć się leśnym "specjałem"...
  10. - Dobrze... ale mimo wszystko wciąż mam wątpliwości - odparła. - Nie potrafię zignorować tego co wcześniej mówiłaś. Boję się o Ciebie Kochanie. I nic już naprawdę nie rozumiem... - Brawo... - usłyszałaś głos Moon w swojej głowie. - Skuteczne pranie mózgu. Tak to jest telepatia... W końcu muszę mieć wszystko na oku.
  11. - Jak Equestria długa i szeroka, tak z Tobą wszystko w porządku - odparła Shiva. - To z tym zamkiem coś nie halo... Lepiej nie sprawdzać o co chodzi z tymi odbiciami i podziemiami. Zawrócmy... - Wszystko można jakoś wytłumaczyć, potrzeba tylko danych. Jestem za tym by kontynuować sprawdzanie tego pomieszczenia... W końcu to dla Derpy... - słowa Twilight wydały Ci się dziwne. W ogóle czułeś się jakbyś śnił, a Twoje ciało samo podrygiwało, mimo iż stałeś w miejscu...
  12. Lyriel musiała się bawić w najlepsze, bo jej chichot nie ustawał. Owa sytuacja raczej nie wskazywała na sukces z racji, iż sam ledwo stałeś. - Najpierw zaniesiesz mnie do pokoju, a potem wykorzystasz? - spytała z rozbawieniem. - Bez takich! - dodała z rozbrajającym uśmiechem. Musiała być już kompletnie pijana. - Mimo to... dziękuję za pomoc - odparła w swój typowy spokojny i poważny sposób. Chwiejnym stepem zmierzaliście powoli do drzwi wyjściowych. Alkohol z każdą chwilą uderzał i Ciebie coraz mocniej. - Może pomóc? - usłyszałeś głos Artensa. Znowu...
  13. Morning już tylko milczała. Próbowała opanować swoje emocje i łzy. Siedziałyście tak wtulone w siebie, a czas spokojnie płynął. Po dłuższej chwili Morning zdawała się już ochłonąć. - Czasem siebie nie rozumiem - zaczęła. - Ale Ciebie już w ogóle nie potrafię - dodała rozbawionym i jednocześnie wciąż smutnym głosem.
  14. Lyriel zachichotała. - Nie wydaję mi się by kopyta się mnie słuchały. W sumie ten blat nie jest taki zły... całkiem wygodny... Rany ale picie alkoholu jest upierdliwe... Chyba nie będziesz miał wyjścia jak mnie zanieść... Tylko czy nie obawiasz się pomówień? - znów zachichotała. Łeb Lyriel jakoś się zwrócił w Twoją stronę i nawet słodko uśmiechał w swoim upojeniu...
  15. Morning już nie wytrzymała. Poczułaś jak łzy Twojej dziewczyny uderzają o Twoją sierść. - Je-jeszcze... prze-przed chwilą... mó-mówiłaś coś innego... - odparła gorzko czkając. Morning odwzajemniła uścisk i ścisnęła Cię tak jakby wasze drogi już nigdy nie miały się spotkać.
  16. Widziałeś jak Lyriel wzdycha, nawet to słyszałeś. - Łatwiej powiedzieć, jak zrobić - odparła zmęczonym głosem. - Choć wszystko zależy od tego czy będziesz potrafił dostrzec choćby mały promyk słońca w swoim życiu...
  17. - Ja już sama nie wiem - odparła Morning, będąc jednocześnie gotowa się rozpłakać. - Z jednej... strony... chciałabym zostać z Tobą... Ale... ale z drugiej masz rację... Czemu to wszystko zawsze jest takie trudne! - jęknęła.
  18. Co w tym złego xD. Jak musiałaś, to przynajmniej w sobie tego nie tłumiłaś! _______________________________________ Barman podał kolejnego drinka Lyriel. - Moje własne słowa nie są dla mnie autorytetem - odparła już nieco strutym głosem. - Dziękuję, za to oparcie... Ale pewnie będzie jak zwykle, że będę rozstawiała wszystkich po kontach, sama nie słuchając innych - swą wypowiedź przerwała pijąc łyka drinka. - Uhh... nie obraź się, ale depresja to nic innego niż nasz własny wymysł. Przechodziłam już przez to - resztki Cherry Bomb znów zniknęły w gardle gołębiej klaczy. - Barman, jeszcze raz to samo. - Ma'am wybaczy, ale zmuszony jestem odmówić. Pani stan wskazuję, by pani poszła odpocząć. Lyriel dosłownie położyła się na blacie i patrzyła przed siebie.
  19. Morning westchnęła i wróciła do pozycji siedzącej. Choć już była częściowo wyprostowana, jej łeb wciąż był opuszczony. - Ale, nie mogę Cię tu samej zostawić. Zwłaszcza po tym co powiedziałaś - odparła z już bardzo skruszonym głosem Twoja dziewczyna.
  20. - Cherry Bomb na bazie spirytusu Ma'am - wtrącił barman i podał wymyślny drink wprost do kopyt Lyriel. - A o to pańska whiskey - po chwili podsuwał Ci już szklankę do połowy wypełnioną trunkiem i lodem. - Nie... nie chodzi o to, że Ty mnie pouczasz... Chodziło mi raczej, że to ja pouczam innych. Łatwo mi czasem mówić - po tych słowach cała zawartość niewielkiej lampki zniknęła w ustach Lyriel. - Jeszcze raz to samo... - zwróciła się do barmana
  21. - Dobrze więc, ale to wygląda nieco dziwnie... przyszłyście do kogoś w odwiedziny a zlewka totalna... - odparła Moon i wróciła do sali. - Ona ma racje... - wtrąciła Morning wciąż złamanym głosem. - Chodźmy do Dark...
  22. Zatrzymałem cukierniczkę za pomocą magii. Z jakiegoś powodu napawała moje serce. Odrobina piękna w tak ponurym miejscu... Pozostało mi posłodzić dwie płaskie łyżeczki za pomocą magii i czekać, aż nieco ostygnie herbata. Postanowiłem więc zagaić karczmarza... - Wędrowni handlarze? A cóż powstrzymuję od wędrówki do miasta. Chyba nie jakaś bajka o tym, że w lesie straszy - zażartowałem w nadziei, że nie trafiłem w czuły punkt tej karczmy...
  23. - Sebek? - powtórzył zdziwiony lokaj. - Ekhem... Obiad wkrótce będzie podany - odpowiedział na prośbę Magnusa. Zdziwienie lokaja szybko zostało zastąpione powagą. Ruszył w kierunku Rena i nachylił się nad nim. - To nie jest żart, można powiedzieć, że jesteś w krainie czarów - szepnął, a potem podniósł łeb i uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób. - Inny świat? A może to Ty postradałeś zmysły. Lekarze wieczorem zdejmą kroplówkę, więc póki co nie szalej - dodał już normalny głosem. - Jeśli nie macie więcej pytań, przyjdę tu dopiero o zachodzie słońca... ________________________________ znów po kolejczce...
  24. - Nonsens... - odparła Twilight. - Nic tam się nie dzieje - ciągnęła... Gdy kończyła mówić wszystkie trzy postacie w odbiciu zaatakowały się nawzajem. Długie białe zębiska zatopiły się w szyi Twojego odbicia i odbicia Twilight. Tryskająca krew na talfę, uniemożliwiła Ci zobaczenie co dzieje się dalej... - Jeśli to chłonie magie, to może gdyby magią i przedmiotem w to zaingerować coś by się stało... Magnusie co się stało? - spytała Shiva orientując się, że znów coś ujrzałeś...
  25. Nie potrafiłem tego przesłuchać... nie mój gust muzyczny, mimo że jestem tolerancyjny jeśli chodzi o muzykę xd... _____________________________________ Lyriel tylko westchnęła milcząco i opuściła lekko łeb. - Zależy co dokładnie pan sobie życzy - odparł barman. - Od górnie mam podawać Apple Jammy, ale na życzenie mogę podać co innego. - Coś co poniewiera - bąknęła Lyriel. - Bo łatwo jest pouczać innych... - Tak Ma'am, proszę chwilę poczekać...
×
×
  • Utwórz nowe...