Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. Draco Brae

    Pociesz Pinkamenę!

    Gilda zacisnęła szpony o oparcie przed nią. Musiała to zrobić dość mocno, bowiem rozległ się krótki trzask. - Odnoszę wrażenie, iż jest źle kiedy jestem spokojna - odparła już z istnie wymuszonym spokojem w głosie. - Ten dzień nie był dla mnie najlepszym. Gdy tylko przybyłam do Ponyville i spotkałam się z Rainbow, liczyłam na przyjazny dzień. Potem swoim natręctwem Pinkie mnie tylko rozjuszyła i z każdą minutą tego dnia było coraz gorzej. Gdy wreszcie trafiłam na przyjęcie, spotkała mnie seria... ekhem głupich kawałów. Byłam przekonana, że to Pinkie, więc wygarnęłam jej wszystko. Jak się później okazało, to Dash była twórcą tych żartów. To wszystko. Gilda wciąż stała, a jej wzrok błądził gdzieś po podłodze. Wyglądała trochę jak zapalony lont od laski dynamitu...
  2. Luuuz . To nawet dodało uroku sesji :>. _______________________________________________________________ Teraz miałem pewność, że każda droga prowadzi tam skąd przybyłem. Pytanie jednak brzmi, która jest bezpieczniejsza. Spojrzałem najpierw na tę z pagórkiem. Długa i zawiła. Idealna na zasadzkę, w końcu ta "mała" armia wciąż tu może być. Spojrzałem w mrok drugiej ścieżki. Mogła być krótsza, ale kto wie co się w niej będzie czaić. ~ Dlaczego to wszystko musi spotykać właśnie mnie... Cholerna poezja, cholerny świat ~ wziąłem głęboki oddech. ~ W mroku mogę się zgubić, a do tego nie mogę dopuścić, będę musiał gnać tak jak wczoraj, by uratować tę łanię ~ ruszyłem ostatecznie ku zawiłej ścieżce ~ Niech Celestia, ma mnie w swojej opiece...
  3. Z braku możliwości zrobienia czegokolwiek, rzuciłeś się znów na łóżko. Sęk w tym, że niedawno się wybudziłeś. Na dodatek płynęło przez Ciebie tyle negatywnych emocji. To wszystko nie chciało Ci dać możliwości odpłynięcia. Leżąc na brzuchu i czekając z nadzieją, że sen nadejdzie, umysł zaczął podsuwać Ci myśli... Złośliwa bestia robi to zawsze w tak paskudnych momentach, ale tym razem przypomniała Ci coś. Miałeś porozmawiać z Cameronem. Pytanie tylko, czy będziesz go szukał, na tej paradzie inwalidów jaką urządził czy jednak darujesz sobie i pozwolisz, by umysł zadręczył Cię nim zaśniesz?
  4. - Ho, ho. Nasza Lightie zrobiła się bardzo wrażliwa - mruknęła Dark. - Będę Cię męczyć długo, aż nie wypowiesz tych dwóch magicznych słów. Ale najpierw dokończę sprawę z Moon. Po tych słowach Dark znów ucałowała Cię w policzek i wróciła do białej klaczy. Zniżyła się znów do jej bioder, tym razem jednak zabrała się od razu za to miejsce. Moon tylko wygięła się spazmach przyjemności. Jej cichy zawodzący jęk ekstazy niósł się echem po pokoju. Bicie Twojego serca, buzująca krew i mlaśnięcia Dark, tworzyły z tym taką dziwną atmosferę. Każda sekunda mijała niemiłosiernie powoli. Zaczęłaś się zastanawiać czy pragniesz tego samego, czy też chcesz by, to się już skończyło...
  5. To co zrobiłaś nie spodobało się Dark, bo skoczyła do Ciebie. Stała tuż nad Tobą. - Czemu uciekasz wzrokiem? Nie podoba się? - spytała Dark. Szyja ciemno bordowej klaczy skłoniła się ku Tobie. Poczułaś cmoknięcie w policzek, a potem skubnięcie wargami o Twoją skórę.
  6. Schody, to jedyne co widziałeś i przemierzałeś od dłuższego czasu. Zbite w spiralę, męczyły. Spojrzałeś w dół. Byłeś już wysoko, jednak gdy unosiłeś wzrok, mogłeś stwierdzić bez problemu, że trasa jaką pokonałeś do tej pory, to jest "nic". Odniosłeś wrażenie, że z każdym Twoim postawionym kopytem, trasa się wydłużała. Przeklęty zamek z Ciebie drwił... Pójdziesz dalej w górę, czy dasz za wygraną tym schodom?
  7. Pegaz na Twoje pytanie skulił się tylko i cicho zawył. Nie chciał Ci odpowiadać, był cały przestraszony. - Zamknij się - rzucił Ci inny. - Nie wolno nam tutaj rozmawiać, bo Lady DF nas zabije - dodał i umilkł. Nie wiesz nawet, który pegaz do Ciebie przemówił. Biel pokoju była nieco irytująca. Pozostało Ci czekać. Nie musiałeś długo tego robić, bo nagle jedna ze ścian otworzyła się... Dwa płaty ściany rozsunęły się i wkroczyły dwa dorosłe pegazy. Były nakryte płaszczami, więc nie mogłeś stwierdzić jak dokładnie wyglądały. - Macie dziś pecha... kolejna dwójka szykować się. Nam nie robi różnicy kto. Wszystkie młode pegazy drgnęły i cofnęły się. Między strażnikami pojawiła się luka. Szansa na wyjście, ale i ryzyko... śmiertelne.
  8. Byłem w kropce. Ani lewa, ani prawa strona nie zachęcała do marszu, a czas naglił. Nie mogłem teraz zawrócić. ~ Czy to piekło na ziemi? Czy dopiero czyściec... ~ moje myśli błagały mnie bym zawrócił, ale to nie mogło teraz wchodzić w grę. Czyjeś życie zależy ode mnie. ~ Myśl... Myśl idioto... Mimowolnie spojrzałem za siebie... Blask geniuszu to, to nie był, ale przecież ja miałem skrzydła. - Zaraz się przekonamy czy potrafię latać - nie wiedzieć czemu pomyślałem na głos. Przymierzyłem się do lotu, tak jak uznałem, że powinienem to zrobić. Pochyliłem się lekko i rozpostarłem nieco "zniszczone" skrzydła. Zatrzepotałem nimi. - Musi się udać... od tego może zależeć czyjeś życie...
  9. - Masz tupet - odparła Riza. Na jej słowa tylko odwróciłeś łeb, chyba z czystej ciekawości... Twoje słowa tak rozdrażniły Rikę, że była gotowa Ci "pomóc" z wyjściem. Riza ją powstrzymała. - Byłyśmy dla Ciebie miłe, nie zrobiłyśmy Ci nic złego. Ale skoro Ty chcesz się tak zachowywać, to się wynoś. Rika pokazała Ci język, będąc w objęciach swojej przyjaciółki.
  10. Po Twoich słowach, Moon spojrzała na Ciebie z paniką, Dark natomiast oderwała się od pieszczot, które oferowała białej klaczy. Twój anioł cicho jęknął, bynajmniej z powodu przyjemności. - Noo, patrzcie ją. Jeszcze przed chwilą mówiłaś co innego - odparła zdziwiona Dark. - Ale wydaję mi się, że inne hasło ustaliłam. Jeśli je pamiętasz to je powiesz hihihi. Moon kiwnęła parę razy przecząco głową. Do oczu naszły jej łzy. Zaczęła jęczeć, jakby chciała powiedzieć "pod żadnym pozorem nie rób tego". Nagle to ustało. Ustąpiło. Dark musiała coś zrobić białej klaczy, bo po wyrazie jej pyska, odniosłaś wrażenie, że nagle zrobiło jej się bardzo dobrze... - To jak Lightie? - ponowiła pytanie Dark. - Pamiętasz?
  11. Draco Brae

    Pociesz Pinkamenę!

    Gilda odpowiedziała uśmiechem w stronę Pinkaminy, po czym wstała wciąż na nią patrząc. - Przepraszam, że pozwoliłam sobie zająć na nowo miejsce - odpowiedziała ze spokojem w głosie i skorzystała z wody którą wreszcie przyniesiono. - Wysoki Sądzie, stwierdzenie, że byłyśmy ze sobą blisko jest nieco dwuznaczne. To była tylko przyjaźń, jak widać nie trwała skoro jedna sytuacja ją zniszczyła. W dodatku teraz odnoszę wrażenie, że tylko ja tu jestem tą złą. Czy pozew o zniesławienie mojej osoby przez Pinkaminę był w ogóle wzięty pod uwagę? Nie widzę, żadnej reakcji, w dodatku ona cały czas mnie obraża - tu dopiero spojrzała na kucyka prowadzącego sprawę. - Czyżby wynik tej rozprawy był już z góry ustalony? Oczywiście, nie śmiem wątpić w sprawiedliwość tego miejsca, ani kompetencje Wysokiego Sądu, ale jest to dziwne... Gilda wciąż stała, a jej emocje cały czas były przykryte maską przemyśleń.
  12. - Grzeczna dziewczynka, grzecznie czeka na swoją kolej - zażartowała Dark. Język ciemno bordowej klaczy zsunął się nagle do szyi Moon. Zjechał po niej delikatnie w dół. Nie zatrzymywał się tym razem. Widziałaś jak Dark schodzi cal po calu. Ciemniejsza klacz wreszcie zsunęła się do bioder Moon. - Powolutku zbliżamy się do finału... Prawda Moon? - spytała Dark i się oblizała. Spojrzałaś na pysk Moon, śliniła się przez swój "knebel". Jej ciche pojękiwania, brzmiały jak prośba o więcej, albo o uwolnienie od katuszy. Dark musiała zatrzymać się nieco wyżej niż przy tym miejscu... Zatrzymała się przy piersiach. Moon zawyła przez swój knebel. - Ciii - uciszyła ją Dark. - Chyba nie chcesz skończyć tego zbyt wcześnie, mam rację Lightie?
  13. Moon jęknęła jeszcze parę razy, zupełnie jakby chciała powiedzieć wiele gróźb do Dark. - Wybacz, ale sama się o to prosiłaś. Szkoda trochę, bo lubię się z Tobą całować - odparła Dark. Ciemno bordowa klacz przylgnęła do bieli partnerki, tak byś mogła obserwować ruch języka mistrzyni... Tak wtulając się zaczęła całą ceremonię lizania, skubania, podszczypywania ustami, i ssania. Dark zaczęła od końcówek uszu. Zmysłowo ciągnęła je zębami, wszystko wyglądało na delikatne. Skrzydła Moon zaczęły sztywnieć, lekko unosząc jej ciało w górę. Dark zachichotała i wysunęła język, po czym przesunęła nim od podstawy ucha do samego czubka. Te czynność ponowiła, jednak tym razem zaczęła od policzka. Jedno z kopyt Dark było po za zasięgiem Twojego wzroku, zaś drugie pracowało w kroczu białej klaczy. Delikatny posuwisty ruch, zupełnie jak ocieranie się kota, musiał niemiłosiernie drażnić uwiązaną Moon. - Patrzysz tak jakbyś już pragnęła by była Twoja kolej - powiedziała Dark w przerwie od pieszczot, które oferowała swoimi ustami.
  14. Ból... Ból... Ból... Sen w jaki Ci się wydawało, że zapadłeś minął tak szybko jak się pojawił. Nie miałeś pojęcia na jak długo przysnąłeś, jednak w salce nic się nie zmieniło, po za małym faktem, że zniknęły ze dwa pegazy... Słyszałeś ciche szlochania i pojękiwania z bólu, nikt jednak nie odważył się na coś głośniejszego.
  15. Wszystkie zareagowały nagłym drgnięciem. Podniosły jedno z metalowych kopyt i równo wszystkie nim uderzyły. Forma salutowania? Nie miało to znaczenia. Każda z konserw patrzyła dumnie w górę. Po chwili cztery z nich ruszyły powoli na boki odsłaniając drzwi. Żadna ze zbroi nie odważyła się spojrzeć na Ciebie. Wrota stały przed Tobą otworem. Ruszyłeś z lekką obawą. Gdy stałeś wreszcie metr od wrót, dwie zbroje doskoczyły do Ciebie i pchnęły żelazne drzwi. Twoim oczom ukazała się sala dotknięta zębem czasu. Mech, zgnilizna tocząca dekoracje, kurz, fragmenty zniszczonych ornamentów i oczywiście możliwość wyboru drogi... Po lewo kolejne wrota, po prawo piwnica, a przed Tobą schody w górę... Tu nie widziałeś zagrożeń, po za samą atmosferą miejsca.
  16. Riza przerwała robienie czekolady. Przyszła do pokoju, nie była zadowolona Twoimi słowami. Spojrzałeś na Rikę. Uśmiech z jej pyszczka zniknął. - Skoro jest tak cholerna - zaczęła Rika. - To nie musisz pić. Ja nie mam zamiaru traktować kogoś ciepło jeśli on mnie nie szanuje. - Rika ma rację - dodała Riza. - To było tylko pytanie, a Ty zareagowałeś atakiem. Nie ukrywam, miało prawo Cię to zaboleć, ale nie popadaj w skrajność. Było nam miło, że nas odwiedziłeś i obraziłeś, a teraz wyjdź - odrzekła Riza z chłodnym spojrzeniem. - Zanim powiesz coś jeszcze i będziesz żałować kolejnej rzeczy.
  17. Nie pozostało mi nic innego jak wesprzeć łanię i ją ukryć tutaj. Podszedłem to niej i zacząłem delikatną operacje pomocy. Wszystko to by jak najbardziej odciążyć ją i skierować do krzewów. Poruszałem się powoli i delikatnie, choć czas naglił z taką raną jaką miała. Gdy udało mi się ją wprowadzić i stworzyć jej prowizoryczne posłanie z liści ruszyłem w kierunku bajora. Jednak zanim opuściłem nieznajomą posłałem jej nieśmiały uśmiech, licząc, że zapewni jej trochę otuchy. Skierowałem się w stronę z której mogły dochodzić mnie dźwięki "bajora". ~ Skąd mogę mieć pojęcie o leczniczych ziołach?! ~ uderzyła mnie myśl. ~ Nie, to teraz nie ma znaczenia. Muszę komuś pomóc i wydostać się z tego przeklętego miejsca... i to wszystko wyjaśnić... Cholerna poezja, to ona musiała mnie wczoraj tak zmęczyć. Z takimi rozmyśleniami, szedłem ostrożnie. Miałem nadzieję, że w tym nieznanym mi miejscu się nie zgubię...
  18. Przerażający widok... ~ Wychylić się, pomóc i jeszcze bardziej narazić się na pułapkę? Czy schować się i przeczekać? Coś mi się wydaję, że będę tego żałował... Wylazłem z krzaków i skierowałem się szybko do łani. - N-nie bój się - rzekłem, choć mój głos zapewne brzmiał mało przekonywająco z racji tego, że sam się bałem. - Nie skrzywdzę Cię, chcę Ci pomóc. Teraz dotarła do mnie moja głupota. Przecież, ja nawet nie wiem nic o pomocy medycznej, chyba. Naraziłem się na niebezpieczeństwo, na darmo. Złapałem kilka głębokich wdechów. I zacząłem analizować sytuacje w jakiej teraz byłem. - Pomogę Ci wstać i ukryję Cie w krzewach, potem poszukam czegoś, by opatrzyć Twoją ranę oraz znajdę coś na ząb. Proszę, nie odrzucaj tej pomocy...
  19. Przyjaźń... Dla nas tutaj nie ma znaczenia. Wiemy, że wróci stąd tylko jeden kucyk. Czyżbyś nas Pinkamino sprawdzała? Czy już oszaleliśmy? Rozsądne. Chcesz się bawić z tymi, którzy wiedzą jeszcze w jakiej sytuacji się znajdują, to zapewni Ci maksimum rozrywki. Jak już wspomniałem, tutaj przyjaźń dla nas nie ma znaczenia. Siedzimy w zamknięciu i rozmyślamy kto wyjdzie. Każdy z nas cicho liczy, że to właśnie jemu się uda. Jednak Twoje pytanie Pinkamino, przywraca mi pewne wspomnienia. Wspomnienia przetarte przez krew tych, którzy tu już polegli. To co było w mej pamięci, to obraz sugerujący mi... By powiedzieć, że Lemi jakiego wszyscy znamy, obdarzył już przyjaźnią każdego kogo zna... Tak sądzę. A jeśli się nie mylę, to mu wybaczy i razem będą modlić się o kanapki... Wystarczy... bo jeszcze się rozpłaczę i oszaleję, a wtedy prosta droga do opuszczenia tego miejsca...
  20. Ostatnie chwile pocałunku wyglądały jak, połączenie słońca i księżyca. Dwie klacze o tak skrajnych barwach, w takim połączeniu. Gdy Dark wreszcie skończyła. Obserwowałaś jak usta Moon pragnął więcej, ale nie dostaną. To była tortura diablicy. Moon po chwili dopiero zorientowała się, że jest wykorzystywana. Gdy ocknęła się z urokliwego pocałunku, rzuciła gniewne spojrzenie. - Wypuść mnie, bo pożałujesz... Suko... - dodała do swojego spojrzenia. Te słowa rozbawiły Dark, ale i zmusiły do sięgnięcia do pudła. Wyciągnęła z niego małą kuleczkę z gumowym paskiem. - Zaraz... co Ty zamierzasz? Mówiłam wypuść mnie! - Zdaję mi się, że nie jesteś w sytuacji, w której możesz rozkazywać innym - odparła Dark z uśmiechem i wcisnęła kulkę w pyszczek Moon. Biała klacz trochę się szarpała, ale ostatecznie "knebel" został założony. - A tobie jak się podoba przedstawienie Lightie? - spytała Dark.
  21. Rika zmierzyła Cię swoim wzrokiem. Coś jej nie odpowiadało w Twoim zachowaniu. Klacz która rzuciła Ci się na szyję prowadziła Cię dosłownie do zamkniętego pokoju. Riza w tym czasie mocowała się z drzwiami. Udało jej się. Drzwi stały otworem. Roześmiana Rika wepchnęła Cię do pokoju i sama zaraz wpadła do niego lądując na łóżku. Riza tylko westchnęła i skierowała się do kuchni, by zrobić obiecaną czekoladę. Cała ta sytuacja była pełna śmiechów Riki. - Czemu nie bawisz się z innymi na przyjęciu, które urządził... yyy Cameron? - spytała klacz leżąca na łóżku. Stopień upojenia Riki, usprawiedliwiał jej wścibskie pytanie. Ale mimo pijaństwa kontaktuje...
  22. - To się okażę - odparła z dziką żądzą Dark. Ciemno bordowa klacz przysiadła na łóżku obok Moon. Nachyliła się nad białą klaczą i coś jej szepnęła. Kopyto Dark zawędrowało na szyję Moon. Wszystko to oglądałaś, łapczywie obserwowałaś. Dark dostrzegła ten fakt i odpowiedziała Ci uśmiechem "wygrałam". Czułaś, że tej nocy nie będziesz się nudzić, a bordowa klacz widziała już zwycięstwo w Twoich oczach... Długo nie musiałaś czekać na ciąg dalszy. Mimo iż Moon nie specjalnie się garnęła do współpracy z Dark, to nie miała wyjścia, więzy utrzymywały ją w ryzach. Diablica rozpoczęła "grę" pocałunkiem. Usłyszałaś cichy jęk Moon. Twoje oczy pożerały każdą sekundę złączenia ust Twoich stróżów. Dark co chwila głaskała tu i ówdzie ciało Moon. Do Twoich uszu dobiegały odgłosy ssania warg, ruchu języków, stęknięć. Serce zaczęło Ci szybciej bić. Dark już nie zwracała na Ciebie uwagi, Moon pochłonęła ją całkowicie, a to był dopiero początek.
  23. Wracając znów na wielką sale z piętnastoma zbrojami pilnującymi kolejnych drzwi, zużyłeś mechaniczne skrzydła. Stałeś w zbroi na środku sali, a wilk obok Ciebie. Ruszysz naprzód? A może obmyślisz jakiś plan? W końcu walka z piętnastoma puszkami to śmiertelne ryzyko...
  24. Widziałaś tylko szczerzące się zęby Dark w ciemności. - Związałam was. Ale spokojnie na tyle luźno, by wasze ciała mogły wyrażać to co zaraz będziecie czuły - odparła z uśmiechem. - Więc nawet się nie wysilaj i nie wstawaj Lightie. - Wiedziałam, że tak będzie - odparła Moon. Nagle Dark jakoś zapaliła światło. Jasność jaka Cię uderzyła, przez chwilę sprawiła, że nic nie widziałaś. Po chwili zobaczyłaś liny, a przed łóżkiem, Dark. Była w skórzanym stroju i rzuciła obok was pudełko... To dobrze Ci znane pudełko. Spojrzałaś na Dark, miała w pyszczku teraz mały pejcz. - Liczę, że będziecie cicho - dodała. - Bo inaczej się rozczaruję. A Lightie, będziesz mogła się poddać słowami "pragnę tego". Wtedy dopieszczę tak jak trzeba i od rana na dwie godziny będziecie moimi niewolnicami... hihihi
  25. Draco Brae

    Pociesz Pinkamenę!

    Na to pytanie Gilda spuściła głowę w dół. Znów było coś co jej nie pasowało. Uczucia? Możliwe, tylko jakie... - Do tego zdarzenia z Pinkie, byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Potem wszystko się jakoś zepsuło - odparła ze spokojem w głosie. Uniosła łeb, a na jej wyrazie dzioba nie widać było cierpienia z powodu utraty. - Myślę, że mogę powiedzieć, iż były wspaniałe - Gilda znów opuściła głowę. - Czy dostanę wreszcie te szklankę z wodą, o którą prosiłam? Gilda usiadła. Nie podnosiła jednak dzioba do góry, zupełnie jakby się obawiała, że zdradzą ją emocje.
×
×
  • Utwórz nowe...