Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. ~ Po tylu latach, wciąż ktoś me imię pamięta? Cud, lub pech. Pomoc temu miejscu? Cud, lub pech. Ruszaj dalej, do ucieczki gnaj. Bo tym razem znajdziesz w ucieczce cud, a gdy zostaniesz pech. Zjawa rozpłynęła się w powietrzu, a cały pokój uległ jakby dotykowi czasu. Ogień w kominku zgasł i zawiało nagle chłodem. Fotele spleśniały i straciły wiele materiału. Stoliczek się rozpadł, a regały porosły mchem, pod nimi już zapewne nic nie było. Tylko zbroja na Tobie wciąż była sprawna... Zaczęło kapać z sufitu, przeciekał. Cały pokój uległ rozkładowi...
  2. Nie zawiodę się, na pewno! ________________________________ Krzewy... Moja szansa i jedyna nadzieja. Ruszyłem bezzwłocznie ku krzewom. Wgramoliłem się prosto w ich najciemniejsze czeluści. Chłód jaki panował, był zdecydowanie lepszy od niewoli. Stukot kopyt wydawał mi się coraz bliższy. Czułem się zupełnie jak na jakimś pokazie wojskowym, sęk w tym, że to co się dzieje teraz, to nie zabawa... ~ Celestio, błagam ukryj mnie przed oczami tych, których zamiary są złe ~ modliłem się w duchu. ~ I dopomóż mi w odnalezieniu właściwej drogi... Pozostało mi czekać i wsłuchiwać się dudnienie kopyt. Wrażenie, że ta mała "armia" z wczoraj jest gdzieś tu, wprawiało moje ciało w drżenie, a może to chłód tak działał? ~ Gdy tylko będę bezpieczny, muszę znaleźć coś do jedzenia i picia. To jest mój priorytet po ukryciu swojej obecności... Nie panikuj... Nie panikuj... Nie panikuj Key, bo chyba tak masz na imię...
  3. Gdy tylko położyłaś się obok Moon, ta wzięła Cię w objęcia i dalej spała. Jej przyjemne ciepło szybko sprawiło, że zrobiłaś się senna. Objęcie godne anioła. Naszedł Cię sen. W ciepłym, bezpiecznym uścisku, śniłaś o łące. Byłaś tam, razem ze wszystkimi których kochasz. I... - Cześć dziewczyny - wyrwało Cię ze snu dziarskie przywitanie Dark. - Trochę się Ciebie naszukałam Lightie. - No i się zaczęło... - odparła Moon.
  4. Rzeczywistość jest zawsze inna od nadziei. Rika i Riza właśnie próbowały dostać się do swojego pokoju i jakże mogłoby być inaczej, zauważyły Cię. - Ooo. Hej Ren - krzyknęła kompletnie pijana Rika i od razu zaczęła do Ciebie galopować... - Hej - zawtórowała jej Riza. Nie miałeś nawet dokąd uciec przed dwoma klaczkami. Cofnąłeś się odruchowo przed biegnącą klaczką. Gdy tylko Cię dopadła, rzuciła Ci się na szyję... - Wpadniesz do nas na czekoladę? - spytała z rozbrajającym uśmiechem.
  5. Zaczęłaś buszować po pokoju. Przeglądałaś książki, półki, komodę, a nawet pod łóżkiem sprawdziłaś. Nigdzie nie było Twojej upragnionej książki. - Szukasz czegoś? - spytała Moon przez sen.
  6. Biała klacz ledwo chwyciła butelkę i się do niej przytuliła. Leżała, była nieobecna. Patrzyłeś na swoją przyjaciółkę. Obraz jaki do Ciebie docierał, był efektem dziwnych złośliwości losu, albo po prostu błędów wszystkich. Każdy je popełnia... Z korytarza zaczęły dobiegać głośne śmiechy i przyśpiewki. Pójdziesz już od Reiry czy też zostaniesz przy niej i się nią zaopiekujesz?
  7. Im dalej zaglądałaś w książkę tym trudniejsze zaklęcia znajdowałaś. W końcu dotarło do Ciebie, że nie ma sensu dalej szukać. Wystawiłaś nos z książki i zobaczyłaś, że Moon już śpi. Nawet nie zorientowałaś się ile czasu minęło. Spojrzałaś na zegar, było po 22. A może jeszcze jakaś linia obrony przed Dark?
  8. - Znowu wszystko... tak wygląda... przeze mnie... - odparła. - Nic nie jest w porządku... Przepraszam - dodała Cicho. Reira zakryła pysk kopytami. Usłyszałeś cichy szloch klaczki. - Jak ja teraz muszę wyglądać... - powiedziała przez zdławiony głos. - Jestem żałosna...
  9. Biała klacz ścisnęła się bardziej w kłębek. Po chwili widziałeś jak jej się odbija. - Ugh... będę... wymiotować - odparła na szybko. Twoje słowa chyba do niej nie dotarły. Musi być mocno pijana... Pobiegłeś po jakąś miskę. Tylko to mogło być teraz potrzebne. Po drodze wziąłeś jeszcze mokry ręcznik i wodę w butelce. Zdążyłeś na czas. Reira zwróciła zawartość żołądka do miski...
  10. Drogi Rasialdo. Wpieprzyłeś się w narrację... (delikatne określenie). Czytając tego posta odniosłem wrażenie, że nie jestem potrzebny. Oczekujesz historii w swoim stylu? Widzisz... nawet nie wspomniałeś o owym przyjacielu w podaniu, a tym bardziej nie spytałeś o zgodę. TEN post zostaje. Ja Ci dam przygodę, w stylu "nie obraź się na mnie". Składając podanie zaakceptowałeś ogólny regulamin pbf'ów. Tak więc, teraz ta historia będzie zależna od mojej dobrej woli. Jeszcze jedna Twoja wtopa i uśmiercę tę postać. Dziękuję dobranoc. Ps. radzę wypowiedzieć się w dyskusjach do czwartku, bo dopiero wtedy tam zajrzę. Ps2. W TYM DZIALE TYLKO JA MOGĘ UŻYWAĆ KOLORKÓW. No chyba, że ładnie poprosisz. Ps3. Odsyłam Cię jeszcze TU i TU. Ps4. a to, co za małpka? _________________________________________________________________ Prawidłowy Twój post i nie przeginaj. "Fallen wrócił z nie spokojem w głowie do domu, podrapał się kopytkiem po głowie i powiedział do siebie: --- Może zapisać się na ten turniej o ,którym była mowa na lekcji,hmm ale nie wiem czy przyjęli by takiego kucyka jak ja.Ale... Jego mowę przerwało dobijanie się do drzwi. Star poszedł otworzyć je a był przed nimi z gazetą w, zębach jego przyjaciel Wooden Plankey Plankey wbiegł do domu i położył gazetę na stolik a w między czasie Star już stał obok niego, Plankey otworzył gazetę na dziale sportu i pokazał na małą rubrykę. --- Widzisz ! Szukają kogoś takiego jak ty! Jesteś wysportowany,szybki,zwinny nadajesz się do tego jak nikt inny! Star pokręcił tylko głową mówiąc: --- Ja? kucyk o imieniu spadająca Gwiazda ma się nadać do między narodowego turnieju? --- Tak ty! Jesteś najbardziej wysportowanym kucykiem jakiego znam! Odpowiedział Plankey grzebiąc w lodówce ,i zaczynając pakować stara. ---No dobrze. Niech ci będzie polece z tobą na ten turniej! Ale jak przegram nikomu o tym nie mówimy ok? ----Ok! Ale pomóż mi cię spakować! Po godzinnym pakowaniu dwa zaprzyjaźnione pegazy, zamykając drzwi od domu, później wyleciały do człowieka ,który przyjmuje wszystkich na testy. Fallen z bojaźliwą miną podszedł do pegaza ,który przyjmował zgłoszenia ---Dzień dobry nazywam się Fallen Star i chciałbym się zapisać na ten turniej." Byłeś w niewielkim pomieszczeniu. Było trzech przyjmujących zapisy. Ten do którego się zgłosiłeś zmierzył Cię wzrokiem. Szepnął coś do towarzyszy. - Rozumiem... więc chcesz się zapisać? Panno DF, może tutaj pani podejść? Odwróciłeś się z czystej ciekawości. Nie było już z Tobą przyjaciela. Widziałeś zamaskowanego kucyka drobnej postury i dwa silnie wyglądające pegazy. - Pójdziesz z nami - skwitowali Cię krótko. Czułeś, że coś jest tu nie tak i gdy chciałeś ruszyć w ucieczce zostałeś znokautowany. Usłyszałeś jeszcze cichy szept klaczki."Tak, to jest porwanie... Obudziłeś się w małej białej salce. Bolał Cię mocno kark. Zerwałeś się szybko w nadziei, że to tylko sen. To jednak nie był sen. Siedziałeś w sali z innymi nastoletnimi pegazami. Każdy z małych pegazów miał liczne siniaki, i każdy siedział bez ruchu, bez słowa...
  11. Radzę wypowiedzieć się w dyskusjach do czwartku, bo dopiero wtedy tam zajrzę. _________________________________________________________________ Pogrążyłeś się w lekturze Daring Doo. Głównym motywem jaki poruszała książka, było korzystanie ze wszystkich dóbr jakie oferuje stare zamczysko, unikanie walki, ostrożność i "klucz miejsca przeklętego". Ostatnie słowa nie miały wytłumaczenia, bo ktoś urwał kilka stron. Na samym końcu książki znów zauważyłeś czerwony napis. Pisany chyba w akcie desperacji, takie wrażenie odniosłeś po mocno zakrzywionych literach... Na końcu, te wskazówki na nic się zdadzą więcej ich nie będzie czeka Cię śmierć Gdy skończyłeś lekturę, odłożyłeś ją bez emocji na stoliczek. Nie ruszały Cię już te pogróżki. Przymierzyłeś zbroję. Pasowała jak ulał. Hełm ze skrzydłami nietoperza dodawał uroku całej konstrukcji... ~ Kim jesteś, czym jesteś... Opuść to miejsce... Kim jesteś, czym jesteś... Księżniczki nie ma tutaj... Gdy usłyszałeś te słowa odwróciłeś się i zobaczyłeś postać w takiej samej zbroi przed sobą. Albo raczej widmo tej postaci...
  12. Przez chwilę stałeś w ciszy. Słyszałeś bicie własnego serca. I nagle jak grom uderzyło Cię wrażenie, że mówisz kompletnie jak Dave, czy Lyriel... - Wiesz Ren... słowami "to co robimy teraz" chciałam objąć wszystkie decyzje jakie podejmujemy. Nie wmówisz mi, że nie mają one znaczenia... Po za tym... nie mam po co walczyć... ani tym bardziej dla kogo... Jestem zmęczona tym wszystkim. Po tym co znów usłyszałeś, tym zrezygnowaniu, odwróciłeś się do klaczy, która właśni znów położyła się na łóżku w pozycji embrionalnej. - Nie dobrze mi...
  13. Książka była pełna nudnych opisów koncentracji magii. Czyli podstaw które w miarę znasz. Na szczęście, nie było w niej dennych sztuczek dla prestidigitatorów. Po żmudnych poszukiwaniach znalazłaś czar "podmiana". Będzie on wymagał od Ciebie nie lada koncentracji. Lekcje u Twi bardzo się przydadzą... zwłaszcza te z kulami...
  14. Moon podrapała się po głowie. - Hmm poczekaj - poderwała się lotem do jednego z regałów i bacznie zaczęła go przeszukiwać. - Hmm, chyba coś mam. "Iluzja dla początkujących", nie wiem czy to o zwykłych sztuczkach czy o magii, ale możesz sprawdzić. Ja wezmę sobie zbiór opowiadań o NMM. Z tymi słowami Moon rzuciła Ci grubą książkę w twardej skórzanej oprawie.
  15. - Ren... - zaczęła z na wpół złamanym głosem. - Wydaję mi się, że nic już nie będzie takie samo. To co robimy teraz, odbije się echem w wieczności... Puść mnie. Nie chcę by ten dzień... znów skończył się płaczem... Po tych słowach Reira wyszarpała się dosłownie z Twoich ramion i usiadła grzbietem do Ciebie. Siedziała na krawędzi łóżka i opierała swój pysk w kopytach.
  16. - Bawić się? Albo czytać? Widzisz przecież, że książek tutaj dostatek, podaj gatunek to wyciągnę. A jeśli chodzi o zabawę, to wciąż nie mam pomysłu i czekam na Twoje propozycję - odparła Moon.
  17. Draco Brae

    Pociesz Pinkamenę!

    Gilda znów wstała z oporami. Jej wyraz dzioba stawał się coraz bardziej bezwzględny z każdą minutą tej rozprawy. Widać było po niej zniecierpliwienie. - Teraz macie mnie jeszcze za wariatkę? - spytała z wyrzutem. - To nie mnie trzeba wysłać na badania czy terapię. To nie ja tutaj oszalałam - z tymi słowami wskazała szponem prosto na Pinkaminę. - To ona powinna z takiej pomocy skorzystać. Fakt zdarzało mi się ulegać nerwom, ale każdy chyba w życiu ma jakieś dni, gdzie wszystko jest przeciw niemu i nerwy wtedy biorą górę. Możliwe, że miałam takie "wybuchy", ale nikt do tej pory nie uznał ich za problem - tutaj cały gniew Gildy ustał. Zupełnie jakby znów coś dopadło jej myśli i skierowało na inny tor. - Uhm, czy mogę prosić o szklankę wody? Zaschło mi w dziobie - Jej głos stał się spokojny i miły... Mimo mowy Gildy, każde jej słowo wyglądało na bardzo przemyślane. Natura lwa, drapieżnika w każdym calu. - I czy mogę już usiąść?
  18. - To co się tam z nim dzieję, powinno Cię jak najmniej obchodzić - odparła Moon. - I tak w ogóle, ja to stara strasznie jestem, więc nie wymagaj ode mnie myślenia typu "co robimy". Pokaż swojego młodzieńczego ducha - odparła z błyskiem w oku i uśmiechem.
  19. Moon odwróciła się do Ciebie. - Z trzech powodów. Pierwszy to, to że i tak nie zrozumiesz dlaczego. Drugi to, to że nie wolno nikomu na świecie wiedzieć więcej niż powinien i to od razu rodzi trzeci powód. Odgórny zakaz - odparła ze smutkiem Moon. - To tyle...
  20. Na to pytanie Moon posmutniała. Odłożyła na kredens pojemnik z ciastkami i cicho westchnęła, będąc tyłem do Ciebie. - Nie wszystko na świecie może być dobre i szczęśliwe. Niestety jak sama zauważyłaś maluch wychowuje się bez ojca. Tylko tyle mogę Ci powiedzieć ile sama wiesz...
  21. - Obawiam się, że nic nie będziemy mogły zrobić. Ona ma znacznie więcej krzepy od nas i wiele sztuczek zna. Czasem się zastanawiam dlaczego ona dostała taką robotę z takim charakterem... Jak się nie zorientuje, że tu jesteś to mamy wygraną w kieszeni - odpowiedziała Ci Moon i rozłożyła się na grzbiecie.
  22. - Jaka północ - odparła rozbawiona Moon. - Przed chwilą sama słyszałaś, że dopiero dziewiąta. A skoro już Ci się spać chcę, to po co się na noc objadasz i jeszcze kruszysz do łóżka? He? - spytała Moon z uśmiechem.
  23. Na stoliku zniszczoną kartkę znalazłeś kartkę. I choćbym kroczył ciemną doliną... ...zła się nie ulęknę... ...bo jesteś przy mnie... ... Moon Blade, Kapitan straży Night Mare Moon. Zbroja na stojaku miała mniej żelastwa na sobie, a na dole stojaka był nadruk do kogo należy. Moon Blade. Pomimo mniejszej ilości metalu i większej ilości luk w sobie, zbroja wyglądała na bardzo dobrą. Nawet jeszcze się na Ciebie nie rzuciła! Skończyłeś oględziny zbroi i ruszyłeś do regałów z książkami. Jeden z nich był cały zakurzony, a pod kurzem masa książek naukowych o gwiazdach. Na następnym była seria książek przygodowych. Również wszystko było zakurzone... wszystko po za jedną książką, wydaną niedawno. Daring Doo - Zamek...
  24. Reira nie była zadowolona z utraty butelki. Gdy odbierałeś jej szampana próbowała walczyć, nadaremno. Ciężko westchnęła. - Zawsze się mną opiekujesz - odparła cicho, gdy jej głowa ułożyła się na łóżku, a włosy zasłoniły twarz. - Nigdy sama nie potrafiłam rozwiązać żadnego problemu - jej głos łamał się. - A teraz niszczę wszystko wokół siebie...
  25. - No trochę późno - odparła Moon i po chwili wpuściła Cię do pokoju na piętrze. Mały schludny i zadbany pokoik. Zupełnie jakby nie dla nastoletniej klaczki. Ogólnie panujący ład zwrócił Ci uwagę, że Ty w pokoju tak nie masz... Moon rzuciła się na wyrko i otworzyła gliniany pojemnik. - Ciasteczko? I takie jeszcze jedno pytanie. Od razu spać, czy chcesz coś porobić przed snem?
×
×
  • Utwórz nowe...