Red: [kilka niewyraźnych dźwięków]... działa w ogóle? Zaraz... może coś trzeba nacisnąć? [seria trzasków, stłumione przekleństwa] Dobra, powinno już działać. Sight, słyszysz mnie?
Sight: Da, ja słyszu tiebia. Odiebrał coś, a?
Red: Tak, wygląda, że mam kilka pytań. Gotowy?
Sight: Nu, dawai, szto tam masz!
Red: No to zaczynamy...
Sight: Nu z emisyji nigdy nie ponimat.. Środek dziczy, ili pola i konec. Ja dumayu o tym wprzód. Wszędzie e to tunel, stara derevnya i już mozhete oddychać. A! Artefakty... Nu ja videl w kałuży galarety świecący kak swit pieniądz. No został tam, bo obok buty chto byli. Biedak... Red - a vy?
Red: Taa, emisja to chyba najgorsze, co może spotkać na dalekiej wyprawie. Pamiętam, jak kiedyś szedłem przez środek pustego pola, kiedy się zaczęło. Zacząłem biec do przodu i w ostatniej chwili trafiłem na jakąś opuszczoną wioskę i wskoczyłem do piwnicy, ale i tak nachapałem się sporo promieniowania. Artefakty... Ostatnio znalazłem bardzo ładną "kulę ognistą", jak sobie po prostu leżała na środku starej ścieżki przez las. Może ktoś uciekał przed mutantem i ją zgubił?
Red: Akurat ja rzadko ich spotykam. Do Wolności nic nie mam, są nawet podobni do nas, wolnych stalkerów, tylko czasem jak dla mnie za wielcy luzacy. A za Powinnością nie przepadam, to ich świrowanie na punkcie niszczenia Zony i chronienia przed nią świata... No i podobno kręcą jakieś interesy z wojskiem. A ty Sight wspominałeś, że u ciebie też są takie stalkerskie organizacje.
Sight: Ja tam ikh unikam. Nigdy ne znayu co oni uvidel. Svabodniki serdeczni... No przy dolgovskich soldatach bezpieczna....
Sight: Łot wydumał mecyje burżuj. Nu woda bratan. WODA. Cydr... [smieje się cicho] Smeshnoy...
Red: Od czasu katastrofy Elektrowni w Ponyville w całej Equestrii jest problem z cydrem, w końcu ile tego robili w tych okolicach... A teraz to nawet jak gdzieś urosną w Zonie jakieś jabłka to nie nadają się do niczego. Czasem nasz barman ciągnie z zewnątrz beczułkę, czy dwie, ale to tylko na specjalne okazje.
Red: Jest paru stalkerów, których trochę lepiej znam i się z nimi kumpluję, ale nikogo nie nazwałbym przyjacielem. Tutaj całkowicie ufać możesz tylko sobie. I lepiej się do nikogo nie przywiązywać, nigdy nie wiesz, kto z wyprawy wróci, a kto nie.
Sight: To osobista kazhdogo. Tu, w Zonie... Net... Najniebezbieczniejszy tu est net mutantov ili anomalie, tylko drugoy kucyk.