Skocz do zawartości

Parabellum Edge

Brony
  • Zawartość

    408
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Parabellum Edge

  1. A zatem skoro będzie sprzęt aliancki, to muszę zrobić aż 3 OC, bo jest jedna maszyna, którą uwielbiam. Jednak dopiero dziś dotarło do mnie, że chyba nie spodoba Ci się imię mojego Sombryjczyka xD. Oto i kilkudniowe me starania z oporną materią jaką jest wyobraźnia: Equestria Sombria Gryffonia Wiem, że trochę mało naprodukowane, ale chciałem żeby były spójne konkrety, niż wylewna nicość. Jeśli chodzi o pojazdy to byłbym wielce zadowolony z tego układu: Magnus Barschaftt - JagdPanther (Ale wiem, że nie będzie - zatem Nashorn, bo osiemdziesiątka ósemka musi być ) Żozief Kotin - KV-2 (Jeśli by nie było to dowolny pojazd z armatą kal.152 mm) Calva - B-17 Flying Fortress (I nie pogardzę przesiadką w 44 na B-29 Super Fortress )
  2. Ale wiesz: I Herkules dupa kiedy ludu kupa "Odrobina" propagandy? 56 ton, wieża jak sowi łeb i armata zdolna powstrzymać każdy aliancki czołg... Odrobina... Pół biedy, ze to wolne chociaz xD Ale ciekaw jestem co zrobi Equestria jak wyjadą SU-152 :3 Skoro są już IS'y, to i KV już były, a SU-152 zdaje się na podwoziu KV-1 jest i do tego z potężną armatohaubicą ML-20. Z tego co wiem te działa samoboeżne były specjalnie zaprojektowane na Tygrysy. Eternal: To i ja się pochwalę swoją wizytacją i pewnymi zdjęciami IS-3 - Naprawdę robi wrażenie ISU-152 i mniejszybraciszek SU-85 M110 - Amerykańskie SPG z Wietnamu kal. 203 mm
  3. No dobrze, ale pod koniec konfliktu, lub jako "eksperyment"... W końcu Jagdtiger i Sturmtiger były na podoziu Tiger'a. A poza tym to wizja twórcza jest najważniejsza w opowiadaniu i "Kto bogatemu zabroni?" Zauważ jednak, ze mimo to Panthera do dziś jest uznawana za najlepszy pojazd III Rzeszy, a z T-34 rywalizuje o miano najlepszego czołgu II WŚ. A zadebiutowała niewiele później niż tygryski i miała najlepszy stosunek masy do mocy i 1KM musiał ciagnąć ok. 60kg, a tygrys miał już ok. 80kg. Ponadto długa 7.5cm dawała ogromną siłę ognia, a zmodyfikowanie pojazdu na Jagdpantherę pozwalało na zamontowanie najefektywniejszej niemieckiej armaty PaK 8,8 cm. Uważam, ze ten pojazd wyszedł na szkodę niemców mniej niż Tygrys, który zakopywał się na byle polu, a drugi, który przyjeżdżał go wyciągnac, też sie zakopywał. Podsumowując myślę, że Pantery wyszły by na zdrowie Equestrii. Miałem kiedyś kontakt z kolesiem, który sprzadawał małe książeczki będące niemal kompletnymi schematami technicznymi czołgów. Miał tego sporo, choć widziałem tylko SU-85. Spróbuję go znaleźć, ale to 50:50 niestety. Pamiętaj, że otrzymały taką opinię ze względu na awaryjność spowodowaną brakiem czasu. Osobiście projekt Tygrysa P uważam za nowatorski (coby nie powiedzieć genialny), jednak na tamte czasy był on do kitu tylko dlatego, że nie było odpowiednich materiałów na wykonanie wszystkich instalacji hydraulicnzych i elektrycznych i po prostu szlag go trafiał. Niestety podobny los spotykał też na tym samym odwoziu Elefanty Gdyby jednak te pojazdy powstały w odpowiednim dla siebie czasie i z użycie odpoiednich narzędzi jestem pewien, ze narobiłby alianto niezłego bigosu. A jak planujesz ustawić Gryffonię? Chcesz by mieli sprzętu "do wyboru do koloru i masz za co zapłacisz" czy ograniczasz ich jakoś (nie licząc roku)? I pytanie bardziej osobiste: Gryffonia z pewnością dostanie na początku B-17 Flyingfortress. Myślisz o B-29 ( )?
  4. Parabellum Edge

    [Zabawa] X czy Y

    Lubię placki :3 Pieczywo, to pieczywo! Ważne, ze z majonezem! Steampunk czy cyberpunk?
  5. Parabellum Edge

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Kompleks niższości
  6. Mieszkam w akademiku z... wiecznie... głodnymi... studentami... U came to wrong neighbour bro... Co byś zrobił/ła gdyby mięso było z landrynek?
  7. Bardzo ładna rozpiska jednak uwzględniłbym jeszcze kilka maszyn, których tu moim skromnym zdaniem brakuje: Duży plus za użycie Nashornów i Hummeli. Na wszelki wypadek nie pisz, że są na tym samym podwoziu, bo nie są mile zaskoczyły mnie także Pumy.Zastanowiłbym się też nad uwzględnieniem Jagdpanther (po 44) Sturmpanzer IV Brummbar, Jagdpanzer IV (po 44), Jagdpanzer 38t Hetzer, Wespe oraz Grille, gdyż były wykorzystywane w większych ilościach i są idealnym przykładem jak z przestarzałego dziadostwa zrobić coś zajefajnego. Mam nadzieję, ze w późniejszej fazie pojawi się skrzaczone podwozie Tygrysa P wraz z nadbudówką i armatą FlaK 8.8 cm Najbardziej jednak jestem ciekaw użycia wspaniałego tygrysa bengalskiego i ruchomego bunkra uzbrojonego w najpotężniejszą armatę okresu II WŚ. Wyobraźcie sobie, że 12.8 cm niepohamowanego żelastwa pędzi na was 935 m/s Ale oczywiście lotnictwo nie maiłoby z nim problemu Z pojazdów nieczołgowatych zalecam Nebelwerfer 42(!), Wirbelwind (Flakpanzer IV)... Częśc niemiecka Equestrii skończona czyli rosjanie Sombryjczycy i alianci Gryffonia. Oczywiście jeśli liczymy że to rok 43 Jest to jedynie spis ciekawszych konstrukcji Znaczek (!) Oznacza, że radzę się przyglądnąć, bo może się przydać Jeśli będziesz jeszcze miał jakieś pytania lub potrzebował pomocy w kwesti ziemnej to pisz śmiało Za niedługo (mam nadzieję) skończę oc'ki dla ciebie .
  8. Parabellum Edge

    [Zabawa] X czy Y

    Zależy jak szybko ma lek działać, ale jednak tabletki chamsko.pl czy sadistic.pl?
  9. Parabellum Edge

    Co mówi sygna?

    -A teraz ile palców? -Siedem. -Aha!!! <wrzask paniki>
  10. A potem zrobimy z ciebie kotleciki ^^
  11. Element... Wszystkiego? 9(W końcu tyle avków i sygn już było...)
  12. Ale sejwy zostały! Co byś zrobił/ła gdyby tęcze zamiały się w galaretkę?
  13. RD nie słynie z delkatności? That's cute... -> Chyba o niej zapomnieliście...
  14. No to jAk myślsz czym będzie latać? -.- Bombowcem w coś trafisz tak czy inaczej SPIDI Poczekaj jeszcze chwilę proszę, bo już prawie skończyłem ze swoimi OC
  15. Parabellum Edge

    [Zabawa] Moja góra!

    Coś sprawiło, że nagle podniosłem się do pionu. Z pozycji leżącej w pół sekundy utworzyłem ze swoimi nogami kąt prosty i nagle pojawiła się pierwsza myśl: Chsze mi szie pić... Spojrzałem na manierkę, lecz po jej otwarciu z przykrością stwierdziłem, że to woda. Wkyonałem dłonią pewien gest, a czysty związek nabrał procentów. No to rozumiem. Przypomniałem sobie, że na szczycie jest coś niesamowicie ważnego, ale... Ale nie pamiętałem co. Szybko wypiłem zawartość i chwiejnym i ślimaczym krokiem udałem się na szczyt góry. Kilkanaście metrów przed szczytem zobaczyłem zarys postaci, która bacznie przyglądała mi się z pytaniem na twarzy "Co ty właściwie robisz." Zmrużyłem powieki, aby rozpoznać osobnika i... -TYYYYY!? O NIE! Sze jak to tak ma byś! Ja szie nie skadzam! - Obywatel Tomek najwidoczniej zaczął odczuwać pierwsze objawy nadużycia alkoholu. -Ciszej do cholery... - Wymamrotałeś przez silny ból głowy. -So ciszej!? JAKIE SISZEJ!? - Odparłem niezadowolony. -Ciszej, bo cię zastrzele jak psa... - Powiedziałeś z krzywą miną i wycelowałeś we mnie karabin. -Aaaaaaa...Tosz ty taki? Zaraz czi skopie... - W tym właśnie momencie mój błędnik zawiódł i upadłem na plecy. Po kilku sekundach dobiegło cię donośne... chrapanie. Trudno... będzie jednego mniej. - Pomyślałeś podchodząc z zamiarem znokautowania mnie. Zamachnąłeś się i w ostatniej chwili mniejsza ilość alkoholu w organiźmie pozwoliła Ci uniknąć ciosu. -Heeeee... Dałeś szie nabać! Myślałesz, sze śpie, a udawałem, sze szpałem! Ale... Kwilunia... Soś jakby... Mi gorąco. - Zdjąłem z siebie kamizelkę, ale gdzieś musiałem ją wyrzucić i niewiele myśląc wrzuciłem ją do pobliskiego kanionu. Po kilku sekundach powrócił niewyobrażalny huk wraz z chmurą pyłu. Zastanawiałeś się ile ta kamizelka musiała ważyć, podczas gdy ja zrobiłem coś na kształt krzywej i pokracznej figury ze sztuki walki. -No to załatwie szie na cacy. Wrota Długie - Szmoczy poranek! HIAAAA! - Wraz ze wspaniałym okrzykiem ruszyłem na ciebie, lecz po trzech metrach przegrałem z grawitacją i zaryłem twarzą o ziemię i zaczałem smacznie chrapać. Ponownie podszedłeś tym razem z zamiarem oddania strzału, lecz szybko złapałem karabin i wyrzuciłem na skraj góry i z głupim, ledwie widocznym przez kołnierz uśmiechem rzekłem. -Sznów dałesz szie nabrać. - Nie czekajac, w akcie furii zaczałeś okładać mnie pięściami, a przynajmniej próbowałeś. Nawet nie parowałem twoich ciosów, lecz płynnie z krokiem typowego, narąbanego menela wymijałem wszystkie ataki. W końcu zamachnąłeś się rękoma od, by uderzyć od góry i ten moment wykorzystałem. Wystarczyło jedno kopnięcie w brzuch i poleciałeś znacznie dalej niż wyrzucony przeze mnie karabin. -HOIAAŁAŁAJAAAA!!! - Wzniosłem tryumfalny okrzyk wyrzucając ręce w powietrze i zginając palce w dziwny sposób, co miało oznaczać, że znam sztuki walki. Po chwili jednak klapnąłem na glebie z myślą, ze wypadałoby przerwać tę dziecinadę i wytrzeźwieć. Palec serdeczny i wskazujący zapłoneły odpowiednio niebieskim i czerwonym ogniem. Połączyłem je tworząc fioletowy płomień i dotknąłe się w czoło i miejsce nad wątrobą. Cały nadmiar toksyn w ułamku sekundy opuścił mój organizm. Wstałem myśląc o następnych przeciwnikach. Dżwięk... marne 1225 km/h. To przecież rozgrzewka... W tym stanie tyle zrobię podczas truchtu. A magik... Tym razem nie ma technik szybszych niż ja... Czerwonoarmista ma tylko broń, ale kule są za wolne, że o nim samym nie wspomnę... MOJA GÓRA wciąż stała i nie zanosiło się, na to, że prędko stąd zniknie. Przynajmniej do czasu, aż...
  16. Parabellum Edge

    [Zabawa] Moja góra!

    Całe wzniesienie zaczęło się trząść. Gigantyczny, czerwony, świetlist pentagram wrysowany w koło pojawił się na zboczu. Jego wewnętrzną część rozświetliły płominie, a po całej górze rozeszły się słowa: Nigdy nie widziałaś piekła... - Wyłoniłem się z portalu ciężko dysząc. -To już zaczyna być irytujące. - Spojrzałem na ciebie notując zmiany - W takim wypadku dam Ci bilet w jedną stronę. - Powstał fioletowy portal, z którego wypełzły cienie. Przytrzymałem go swoją energią i stworzyłem następny. Nagle poczułaś jak cienie cię oplotły. Zrozumiałąś, że drugi portal nie był międzywymiarowym. Potrzedłem do ciebie z postanowieniem krótkiego dialogu. -Głupio zrobiłem mierząc się z tobą twoją techniką. Drugi raz tego błędu nie popełnię. Istotnie masz potencją, jednak twoja magia zadziałałaby gdybyś walczyła... Jak sama powiedziałaś - z człowiekiem. Portal zabierze Cię tam gdzie tacy jak ty znajdą spokój - Do Helheim'u. A Ona... Ona nie wypuszcza nikogo ot tak... Tak - Bogini Śmierci... - Nie zdążyłaś nic powiedzieć. Cienie zabrały cię ze sobą, a powstałe portale zamknęły się natychmiast. Byłem potwornie zmęczony. Usiadłem, by zregenerować siły. Już nie te lata... Im później będzie następna osoba tym lepiej... Na szczęście to MOJA GÓRA.
  17. Parabellum Edge

    [Zabawa] Moja góra!

    Zabawne... Nawet nie zauważyła, że to kopia... Czyli nikt tu się nie szkolił pod kątem wychwytywania energii... Lepiej dla mnie. Nagle dobiegło cię klaskanie... Ze szczytu góry. Stałem tam bacznie przyglądając się twoim poczynaniom. -Przyznaję jestem pod wrażeniem. Nie doceniłem Cię. Choć brakuje siły to posiadasz największy potencjał z nich wszystkich. Magia oparta na muzyce jest niezwykle potężna i zastanaiam się kto ją mógł zostawić w tak lekkomyślnych rękach. -Będzisz tak gadał czy zejdziesz?! - Krzyknęłaś poirytowana i zanuciłaś: Hello me! Meet the real me! Wokół pojawiło się mnóstwo twoich kopii - około setki. Rozejrzałem się dokładnie kalkulując sytuację i odpowiedziełem: -No dobrze. Zobaczmy co jeszcze umiesz: I hear the darkness without sound. I am The Man Without Fear. - Zdałem się więc na słuch zamykając oczy, a ty kontynuowałaś: In The mouth of madness, down in the darkness. - Klony zaczęły atakować jeden po drugim. Leniwość tej formy dała mi się we znaki już po 18-stej kopii, więc postanowiłem się wspomóc: Betrayal running through my veins! - Przez zwrócenie przeciw sobie podróbek udało się je zredukować do połowy. Postanowiłaś dalej walczyć nie oszczędzając mnie: We dance like marionettes, swaying to the Symphony... Of Destruction! Klony stały się dwókrotnie szybsze i silniejsze, a ponadto dołożyłaś coś jeszcze: For the love of the game! Cholera... Jeśli zacznie puszczać wiązanki to po mnie. Trzeba to rozegrać najszybciej jak się da. Wyskoczyłem z tłumu krzycząc: I am Fireproof! Gdy osiągnąłem maksymalną wysokość postanowiłem skończyć: In the hands of death. Burn baby burn! Ziemia zaczęła się trząść i pękać. Z powstałych szczelin buchnęły ogromne szkarłatne płomienie, które spopieliły pozostłe kopie oraz wypaliły spory kawał trawy pozostawiając wyschniętą glebę. Po wylądowaniu okazało się, że mój przeciwnik nawet się nie zmęczył zbytnio. Na tym polu jej nie dorównam. Zatem czas pójść o krok dalej... Stanąłem spokojnie i... zdjąłem kaptur. -Wrota numer jeden. "Gdy smok śpi!" - Nagle ziemia podemną zaczęła pękać od występującej wokół energii. Zacząłem iść w twoją stronę. -Nie fatyguj się. Skończę szybko: Somewhere, between the sacred silence and sleep. Disorder! - Świat zacżał wirować, zmieniać barwy zupełnie jak w kalejdoskopie. Tym razem szybko przejrzałem iluzję i postanowłem uprzedzić wszystkie twoje poczynania i wyszeptałem: The future is black. Iluzja zniknęła równie szybko jak się pojawiła. Stałem na swoim miejscu patrząc na Ciebie. -To jak sobie poradzisz z TYM! The King left none living! None able to tell! - Wykrzyczałaś w powietrze. Nad twoją głową Pojawił się ogromny kościsty upiór w koronie, lecz zamknęłąś oczy i nie przestawałaś nucić: The King took their heads and he sent them to hell. Their screams, they go loud in the place of their death. Ripped open they die with their final breath. Przygotowałaś się do wypowiedzenia ostatniej kończącej zwrotki: They hailed the King. - Otworzyłaś oczy i ku twemu przerażeniu identyczny kościej widniał nedemną. The King of Kings. - Ukończyłaś pośpiesznie. Widma Zmierzyły się wzrokiem, wykonały lustrzane uderzenia względem siebie i zniknęły. Na myśl przyszło Ci jedno słowo: Niemożliwe! Spróbowałaś kilka słabszych ataków i wtedy usłyszałaś. Wypowiadałem słowa równocześnie z tobą. Takt w takt, rym w rym. -Teraz przejdźmy dalej. - Powiedziałem. Zauważylaś nagle, ze stoisz w snopie światła pośród całkowitej ciemności. Nie miałaś czasu zastanowić się kiedy wypowiedziałem tekst i postanowiłaś rozproszyć otaczającą cię czerń. You fooled all the people with magic. Yeah, you waited on satan's call... Niestety to nie zadziałało. Zauważyłaś pod sobą niewielką kartkę, którą podniosłaś i rozwinęłaś. Jej treść brzmiała: Zła wiadomość: Witaj w siódmym wymiarze. Każdy kto się w nim znajdzie widzi i odczuwa co innego, gdyż jest budowany przeciw tej osobie. W twoim przypadku (czego pewnie jeszcze nie zauważyłaś) nie jest możliwe wykonanie jakiegokolwiek dźwięku z powodu nie powstawania fal dźwiękowych. Dobra wiadomość: wciąż można stąd wyjść, choć nie jest to najłatwiejsze. Chciałaś krzyczeć z furii, lecz głos zabrzemiewał głuchym echem jedynie w twojej głowie. Do szewskiej pasji doprowadziła cię druga strona kartki na której były dwa słowa: MOJA GÓRA!
  18. Kain zatrzymał się. Co mam na myśli? -Wszystko. Może poza jednym. Tego niestety nikt już Pani nie zwróci. - Odparł wciąż poruszając się.
  19. Parabellum Edge

    [Zabawa] Moja góra!

    Otorzyłem szeroko usta i głośno ziewnąłem. Może to i lepiej, że mnie znokautował. Strszani chcia... - Kolejne ziewnięcie. Wyczarowałem sobie kubek z mocną kawą, która postawiła mnie na nogi. W międzyczasie właściciel góry zdążył zmienić się dwukrotnie. Tak mi się nie chce... I znów ona na dodatek. Trzymając spory porcelanowy podszedłem do białego muru. -Witam!. To znów ja. Przyznaję jest Pani dośc kłopotliwa jednak kobiet wciąż niezamierzam toczyć z Panią walki. Ponadto pani stan nie jest najlepszy. Zatem... Niebo ponownie zrobiło się czerwone. Poczułaś jak wszelkie dolegliwości jak złamanie, skaleczenia i inne zostają uleczone, a kolory wracają do normy. No miło, że mnie uleczyłeś, ale nie zrezygnuje z tej góry. Jest moja i... - Cichy szmer przerwał rozmyślania. Spojrzałaś w górę, i zobaczyłaś czarną chmurę schodzącą w dół skonstruowanej przez ciebie twierdzy. Jednak szybko okazało się, że nie jest to gaz czy chmura, lecz pająki. Głęboko zakorzeniony strach dał o sobie znać. Gardłowy krzyk rozpaczy wydobył się z twojej krtani. Stawonogi wiły się wszędzie i unikanie ich stawało się bezcelowe. W akcie rozpaczy zakryłaś oczy, a gdy znów spojrzałaś wszystkie robaki zniknęły. Lecz coś było nie w porządku. Ściany zaczęły się zbliżać zmniejszając przestrzeń. Zaczęłaś czuć, że nie masz czym oddychać... Był to pierwszy obiaw klaustrofobii. Rozległ się kolejny krzyk i cichy płacz z twojej strony. Gdy przetarłaś oczy ścian były na swoich miejscach. Przetarłaś ponownie łzy, które zostały na twoich dłoniach. Lecz czułaś, że cieczy jest zbyt wiele. Ziścił się twój najgorszy koszmar. Z wielu drobnych ran, powstałych wskutek ugryzień pająków zaczeła cieknąć krew. Niezbyt obficie, lecz jedna kroopla, która spadła na trawę wsytarczyła, by podłoga zmieniła się w szkarłtny płyn, w którym widziałaś własne odbicie. Ostatnim strachem byla hemofobia. Stałem na zewnatrz muru obserwując jak pęka i sypie się na ziemię. Gdy ostatnia cegłówka runęła zobaczyłem Nocturnal klęczącą, z rękami na głowie. Chyba przesadziłem... Podszedłem i chciałem pomóc Ci wstać, lecz uciekłaś metr w tył patrząc na mnie zamglonymi oczami pełnymi strachu. No teraz wiem, że przesadziłem,,, - Przykucnąłem obok, a kubek po wypitej kawie znknał. Zmachałem kilka razy przed twoją twarzą, by zwrócić na siebie uwagę. -Hej! Już w porządku. Nigdy nie miałaś i nie będziesz mieć tych fobii. To była tylko iluzja. Ale strach był prawdziwy. Dość wrażeń jak na tą chwilę, co? - Nie zauważyłaś, gdy zielony palec dotknął twojego czoła. Głupio było mi wiązać śpiącą osobę, więc po prostu zniosłem Cię na dół i położyłem na ławce. Wrócił na górę z kolejnym kubkiem kawy ciesząc się, że to MOJA GÓRA!
  20. Nie... Nie w porządku... Już raz sto się stało i o raz za dużo... Kain stał ze spuszczonym wzrokiem. Zastanawiał się dlaczego tak cięko uciec od wspomnień. Zwłaszcza tych niechcieanych i nielubianych. Kiwnął głową na znak zrozumienia. -Je wiem, że to zabrzmi głupio, ale mogę dużo... Bardzo dużo. Nawet dla kogoś takiego jak Pani. - Odwrócił się i powoli zaczął pełznąć w stronę domu.
  21. Kain podniósł się trzymając rękę przy piersi. Było mu głupio i nie mógł spojrzeć rozmówcy w oczy. -Czy jest coś co mogę zrobić, by zadość uczynić temu co sie stało?
  22. Rozumiem. Na szczęście nie było najgorzej... - Kain wyprostował się i spojrzał w oczy kobiety. -To co było widać, to najczystsza forma instynktu. Odpowiada za niego układ limbiczny. Nakazuje on zaspokajać wszystkie podstawowe rządze bez względu na koszty. Objawia się on na trzy sposoby. Jedni są smutni, wpadają w desperację, a nawet głęboką paranoję. Inni chcą usilnie przedłużać ciagłość gatunku. A jeszcze inni stają się agresywni. Układ ten działa w osłabieniu przez większość czasu, lecz gdy dojdzie do podtrucia lub osłabienia układu osobowości wówczas, aby organizm przetrwał wszystko zostaje przekazane w jego ręce. Jednakże u naga proces ten jest niestabilny. Wszystkie trz stany występują etapowo jeden po drugim, a czasem się ze sobą łączą. Dlatego bałem się, ze... Nic się nie stało na szczęście. Opracowałem lek ale działa on dopiero po wystąpieniu pierwszych objawów. Przepraszam, lecz na tę chorobę nie mam wpływu. - Kain ponownie się skłonił. -Zawiniłem, gdyż zignorowałem ostrzeżenia organizumu. Jeszcze raz błagam o wybaczenie. - Jedną ręką się podparł, a drugą chwycił i przycisnął do siebie nieśmiertelniki. Czuł sie bardzo źle, lecz nie zamierzał tego okazywać. Już taki był.
  23. Parabellum Edge

    [Zabawa] Moja góra!

    No co ty robisz? Nie poznaję cię... Cicho bądź. Jakbyś nie mógł... Wątpię, bo nie ma dla mnie takich ograniczeń... Zamknij się! Skąd miałem wiedzieć, ze Aza tego nie strawi?! Zresztą... To co zamierzasz zrobić? To co obiecałem... Eh... Potężny gardłowy ryk rozniósł się po całej powierzchni zobocza zaskakując wszystkich wokół. Magik obejrzał się lecz w miejscu, gdzie leżałem zwinięty została tylko grudka popiołu. -Tu jestem. - Opowiedziałem patrząc się na plecy wroga, który zareagował natychmiast. Nie wyglądałem już tak samo. To nie był juz zwykły mundur z podwiniętymi rękawami. Oczy zasłaniały oklary przeciwsłoneczne czarne jak bezksiężycowa noc. Dolną połowę twarzy zasłaniał wysoki, sztywny kołnierz, a cień na górną część rzucał obszerny kaptur pochodzący z szarej bluzy. Z zewnątrz wszystko okrywał bezrękawnik, stanowiący jednocześnie kamizelkę przeciwodłamkową. Spodnie również przybrały na wadze oraz zmienił się ich kamuflaż na miejski. -W istocie wiele potrafisz. są to jednak typowe sztuczki magiczne. Gołębie, króliki, karty, różdżki, laski... Zatem największymi twoimi asami będą piły oraz skrzynie w których się znika. To wciąż jednak ta sama kategoria. -Ty za to władasz linami, jesteś nadwyraz sprawny i wykonujesz pomniejsze przywołania. i co z tego? - Powiedziałeś powoli. -Gdybyś uczył się pilniej wiedziałbyś już kim jestem. Twojego fachu można się nauczyć. Jedni lepiej inni gorzej... Ja z tym się urodziłem. Fakt faktem, że technik wciąż, się uczę, jednak.... Nie korzystam z gotowych zaklęć, czy sztuczek, lecz wciąż wyzwalam energię. -Po co mi to wiedzieć. I tak cię pokonam. - Powiedziałeś pewny swego. -Tymbardziej, że odzyskałem kapelusz. -Przedmiot... Jedno z mediów łączące świat materialny i astralny. A zatem powiem Ci coś w co nie uwierzysz. Ja tego medium nie potrzebuje. - rozłożyłem ręce, a całe niebo zrobiło się czerwone, a chmury czarne. Zupełnie jakby odwrócić kolory, -Jeśli byłeś dość wytrwały, to może o tym czytałeś, lecz jeśli nie, to zobaczysz iluzję na naprawdę wysokim poziomie. Nagle zaczęło być naprawdę dziwnie. Wszystkie drzewa zaczęły rosnąć... I to do nieprawdopodobnych rozmiarów. Następnie stały się bardzo cienkie. -Pozwól, że przedstawię Ci sztuczkę o nazwie 'Kolczasty las" - Kilometry drutu kolczastego falowały wszędzie wokół. Nie mogąc się temu przyglądać postanowiłeś przerwać moje działanie, lecz nie mogłeś się ruszyć. -Ten wymiar jest moim własnym i to ja go kontroluję. Tak długo jak zechcę czas zwolni, lub przyśpieszy. Nalożyłem zwolnienie na twoje mięśnie przez co ruch o jeden milimetr zajmie Ci dokładnie tysiąc lat. - Żelazo zewsząd wystrzeliło w twoim kierunku i oplotło wokół. Na mój znak zacisnęło się z całą siłą, lecz wróg zamienił się w chmurę piór. Niebo wróciło do swoich kolorów, a drzewa do swoich pierwotnych form. Wróci... Jak mi się nie chce ruszać... A jednak... - Pstryknąłem palcami i po chwili w górę poszybował fajerwerk. Rozbłysną nad górą tworząc wspaniały, żółty napis z czerwoną ramką przy akompaniamencie fanfar: MOJA GÓRA!
×
×
  • Utwórz nowe...