Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Co mówi sygna?

    Chwila coś tu jest nie tak
  2. Magus

    Co mówi sygna?

    Mam chyba jakąś niestrawność i migają mi tu jakieś straszne napisy
  3. Wróciłem na miejsce z kilkoma kucykami z miejscowych sił porządkowych. Co ciekawe te głąby nie zdołały się do tego czasu obudzić. Swoją drogą ciekawe czy to zwykłe kucyki, które tak nisko upadły. Czy może sponyfikowani szukający łatwego zarobku. Zresztą nieważne. Prawo było równe dla wszystkich. Miejscowe siły porządkowe zabezpieczyły około 50 skrzyń wódki w każdej skrzyni było po 6 butelek. Cóż mogłoby być nieprzyjemnie gdyby to świństwo trafiło na rynek. Towar i kucyki zostali zabrani. A ja sam zacząłem wracać do miasteczka. Cóż to było przyjemne. Cieszę się z dobrze wykonanego obowiązku. Ale muszę wkrótce wrócić do Canterlotu.
  4. Chwilę szedłem za podejrzanym kucykiem. Nie był zbyt spostrzegawczy. Jak na mój gust. W końcu nie zauważyć gwardzisty? W takim miasteczku. W końcu zatrzymał się za miasteczkiem. Podszedł do dwóch kucyków ziemskich, którzy właśnie wyciągali jakieś pudła z magazynu. Całkiem ciekawe. W co wy się bawicie chłopcy? Muszę wiedzieć, co mają w tych pudłach. Zanim wkroczę do akcji. Nagle mogłem usłyszeć ich głosy. -Sporo tego macie -Wiesz ile na tym zarobimy? -Tak nasza kochana Celestia dzięki temu zakazowi zwiększy nasze zyski -Spójrz tylko najlepsza, jaką udało się skołować Jeden kucyk otworzył pudło. Udało mi się dojrzeć, co tam jest. Na moim pyszczku pojawił się uśmiech. A więc to tak. Dobrze to mi wystarczy. Więc jest ich 3 cóż zobaczymy jak to się skończy. Powoli wyszedłem z ukrycia. Po czym spojrzałem na nich -Witajcie panowie. Powiem krótko czy słyszeliście, że wódka jest nielegalna. Cóż, więc określę to tak. Jesteście aresztowani za złamanie przepisów ustalonych przez naszą władczynię -Skąd się tu wziął gwardzista?! -Spokojnie jest tylko jeden. Załatwmy go i po sprawie Kucyki zaczęły mnie otaczać. Zmrużyłem oczy na ten widok. Cóż teraz czeka ich większy wyrok. Atak na gwardzistę? Nie ładnie. Gdy zbliżyli się do mnie dostatecznie blisko. Zamachnąłem się włócznią i uderzyłem ich w pyszczki drugim końcem włóczni. Chciałem ich żywych. Przewrócili się na ziemię trzymając się za pyszczki i wrzeszcząc jak szaleni. Ale nie doceniłem ich jeden się pozbierał i skoczył na mnie od tyłu. Na szczęście zdążyłem to zauważyć i uderzyłem go promieniem magicznym. W tym czasie dwóch zdążyło się pozbierać. Dobra starczy tej zabawy. Ustawiłem się prosto następnie opuściłem głowę i wypowiedziałem w myśli Tenebris. W okolicy, w której staliśmy zaczęło robić się ciemno. Oni nic nie widzieli. Wtedy mój róg lekko zalśnił i użyłem lekkiego zaklęcia światła. Gdy ci próbowali mnie znaleźć ja podszedłem do każdego z nich i uderzyłem końcem włóczni tak by ich obezwładnić. Zaklęcie ciemności powoli przestało działać. A ich już miałem z głowy. Leżeli bezwładnie pod moimi kopytami. Nieźle zabezpieczyłem sporo towaru i cała trójka złapana. Związałem ich liną, którą znalazłem. Po czym poszedłem powiadomić okoliczne władze o całym zajściu. Cóż prędko nie wyjdą. I przynajmniej mniej tego świństwa będzie na rynku.
  5. Gdy tak skończyłem posiłek zastanawiałem się. Co się teraz dzieje w Canterlocie? Ciekawe, co ze Swiftem? I kogo mu przydzielili na czas mojej nieobecności? Mam nadzieje, że nie jednego z gwardzistów, którzy łażą do tego klubu. Bo jeszcze go zgorszą. Niby jest żonaty. Ale nigdy nic nie wiadomo. No i będę miał też wkrótce wspaniałego pupila. Dawno planowałem mieć zwierzaka. Ale mieć własnego feniksa to będzie coś. Cóż obiecałem jeszcze to spotkanie Lust. Ale jak teraz o tym myślę. To nawet nie wiem gdzie mieszka. Więc szanse są raczej zerowe, że znów ją zobaczę. Tak chyba będzie nawet lepiej. Chociaż nie łatwo wyrzucić jej obraz z głowy. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Muszę skupić się na priorytetach. Gdy tak myślałem zauważyłem jak po głównym placu idzie dziwny kucyk było w nim coś, co mnie niepokoiło. Wstałem od stolika i zacząłem się za nim niepostrzeżenie skradać. Ciekawe czy przeczucie mnie nie myli.
  6. (Za jedzenie odcinam sobie 5 bitsów 255-5=250) Cóż z tego, co zdążyłem zauważyć podczas swojej wizyty w Ponyville. Było to spokojne miasteczko. Cóż plotki nie kłamały. Dobrze się tu czułem. Można powiedzieć, że zrobiłem sobie chwilę przerwy. Dowódca nie powiedział jak szybko muszę wrócić. Przy okazji mogłem te chwilę przyjrzeć się czy dokładnie w miasteczku nic się nie dzieje. Co prawda był to teren Stridinga. Ale skoro już tu byłem to mogłem według regulaminu się rozejrzeć. Gwardzista w całej Equestrii ma prawo wykonywać swoje obowiązki. W każdym razie nie mogę tu długo zagrzewać miejsca. Moje miejsce jest w Canterlocie. Do tego miasteczka bym nie pasował. Tak to jest, gdy całe życie wychowujesz się w miejscu, które nieco się różni zachowaniem i manierami. Skończę, co planowałem i muszę natychmiast wracać. Poszedłem do knajpki gdzie zamówiłem sok i frytki sianowe. Zacząłem posilać się posiłkiem ciesząc się tym spokojem.
  7. Okolice biura -A niech to uciekli. Przeszukajcie teren dokładnie. Nie można na to pozwolić. Nikt się nie godzi na takie metody. Musimy ich złapać -Ten pożar nie gaśnie spróbujecie umieścić ogień pod polem siłowym być może jak nie będzie powietrza zgaśnie i nie będzie się rozprzestrzeniał Jednorożce otoczyły miejsca w których był ogień polem siłowym. A reszta gwardzistów wlewała na zmianę wodę do biura
  8. Okolice biura Gwardziści zauważyli jak z biura wyszła grupa podejrzanych. Biuro było pod obserwacją. Część gwardzistów ruszyła za podejrzanymi. Krzycząc w ich stronę -Tu gwardia królewska, Macie się natychmiast zatrzymać Za to kolejni gwardziści zaczęli gasić pożar. -Buntownik i wszędzie ma wrogów. Ten to musi mieś ciekawe życie -Dobra zgaśmy to zanim wszystko spłonie
  9. W końcu wspólnie wydostaliśmy się z lasu. Tym razem nie napotkaliśmy przeszkód. Cóż dawno nie miałem tyle zabawy, co dziś. Striding był drugim sponyfikowanym, który zrobił na mnie wrażenie. Pierwsza była Desire. Cóż życie jest pełne niespodzianek. Wyciągnąłem księgę i dałem ją Stridingowi -To twoja misja. Więc ty ją oddaj -Dziękuje. Zapewne teraz wrócisz do Canterlotu? -Nie jeszcze nie. Trochę się rozejrzę i wtedy wrócę -A, co z jajkiem? -Miałeś racje. Podjąłem już decyzje. Zatrzymam je -Rozumiem -Striding. Dlaczego nie wybrałeś ochrony księżniczek w Canterlocie? -Powiem to najłatwiej jak umiem Golding. Serce nie sługa. W Ponyville jest coś, czego niema w Canterlocie. A teraz na mnie już czas. Muszę wracać. Być może jeszcze się kiedyś spotkamy -Kto wie być może Gdy Striding odszedł. Sam ruszyłem w kierunku miasta. Miałem w planach prosić później księżniczkę o lekcje magii skoro już tu jestem. Ale na razie trochę pozwiedzam w końcu to mój pierwszy wypad do Ponyville.
  10. W ruinach nawet w dzień panowały ogromne ciemności. Nawet zaklęcie światła niewiele mi dawało. Cóż znalezienie tej księgi nie będzie tak łatwe. Zacząłem przeszukiwać wszystkie stare komnaty w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Ale jak na razie szczęście mi nie sprzyjało. Nagle coś spostrzegłem. Jakaś księga leżała w jednej z komnat. Nagle spostrzegłem, że jest tam coś jeszcze. Na dodatek to coś się ruszało. Teraz już widziałem to coś kragidyl zrobił sobie tu przytulny pokoik. Bestia chyba mnie zauważyła, bo nagle zaczęła pędzić w moją stronę. W ostatniej chwili ominąłem jej paszcze potoczyłem się na bok. Świetnie atak włócznią odpada. Nie przebije się przez niego. Bestia zaczęła mnie ścigać. W pewnym momencie dostrzegłem jakąś wąską dziurę w ścianie. Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Gdy bestia się zbliżyła wystarczająco blisko. Skoczyłem jak najwyżej. Jego pysk utknął w dziurze. Wiercił się jak szalony. I nagle przysypały go kamienie. Wróciłem do komnaty po księgę. Po czym ją zabrałem. I poszedłem do Stritinga. Ten nagle mnie spostrzegł. -Masz coś? Bo u mnie słabo -Tak znalazłem ją -Świetnie. Były jakieś kłopoty? -Jeden kragidyl. Nic, o czym warto mówić -Rozumiem. Więc chodźmy stąd nie podobają mi się te ruiny -Zgadzam się z tobą Oboje opuściliśmy ruiny. Po czym wróciliśmy do lasu. I zaczęliśmy kierować się z powrotem do miasta.
  11. Dotarliśmy do murszejących ruin zamku dwóch sióstr. Ale czego my tu właściwie szukaliśmy? Striding nie powiedział, jaką misje zleciła mu księżniczka. Cóż mimo zniszczeń zamek był spory. Łatwiej by mi było gdybym wiedział, czego szukamy. -Striding? Po co cię tu wysłała księżniczka? Nie powiedziałeś mi, czego właściwie szukamy -Ah wybacz zapomniałem. Już ci pokazuje. Wyjął nagle jakiś pergamin z obrazem dziwnej księgi. -Księżniczka Twilight potrzebuje tej księgi. Podobno są tam opisane jakieś specjalne zaklęcia, które chce przestudiować -No to chodźmy do starej biblioteki. Tam na pewno będzie -Nie tam jej niema księżniczka Twilight. Szukała już jej w bibliotece. Ale nie znalazła. Ale jest pewna, że jest gdzieś w tych ruinach -Rozumiem. Dobra rozdzielmy się to szybciej pójdzie -Zgadzam się. Ja zszedłem na niższe poziomy pałacu. A Striding zaczął rozglądać się po górnej części pałacu.
  12. Poszedłem po swoją włócznię po wilkach został tylko popiół i patyki. Gdy podnosiłem włócznie zobaczyłem coś ciekawego. Na ziemi leżało jajko. Lecz nie było to zwykłe jajko. Znałem ten wygląd. To było jajko feniksa. Zacząłem patrzeć na gałęzie żeby zobaczyć gniazdo, ale nigdzie go nie było. Nie mogłem go tak zostawić. Zawsze podobały mi się feniksy. Księżniczka też miała feniksa. Cóż, jeśli nie znajdę gniazda zaopiekuje się tym jajkiem. To naprawdę byłoby wspaniałe. Feniks w moim domu coś niesamowitego. Nagle wrócił Striding. -Nie znalazłem nic ciekawego poza mantykorą. Ale już ją przegoniłem. Nagle spojrzał na mnie i na jajko. -Czy to jest jajko feniksa? -Na to wychodzi. Ale nie widzę gniazda -Cóż Rarity poznała mnie ze swoimi przyjaciółkami. Fluttershy zajmuje się zwierzakami. Jak chcesz to zaniosę jej jajko po naszej misji a ona się nim zajmie. -Przemyślę to Znów chwilę na mnie patrzył -Nie oddasz go. Widzę to w twoich oczach. Już podjąłeś decyzje. Cóż, ale dasz rade mimo wszystko iść dalej? Schowałem jajko. Szkoda, że nie było Stridinga na gali. Może gdyby popatrzył na Lust Tale. Też zdołałby ją rozgryźć -Oczywiście, że dam. Stridng, czemu nie byłeś na gali? -Ja miałem misje od księżniczki Celesti. Jako dawny człowiek znam ich sposób myślenia. Rozpracowywałem właśnie grupę buntowników -Udało ci się? -Ujmę to tak. Więcej już raczej o nich nie usłyszymy. Przynajmniej o tej grupie -Rozumiem Po tych słowach. Podniosłem włócznie i poszliśmy w kierunku zamku. Cieszyłem się z mojego znaleziska. Kolejny dzień z niespodziankami.
  13. Byliśmy już w lesie. Zmierzając w kierunku zamku dwóch sióstr. Las stawał się coraz gęstszy, ale nie widziałem jak do tej pory zagrożeń, o których mówił Striding. Gdy byliśmy już w środku lasu z krzaków usłyszałem, jakieś warczenie. Nagle otoczyło nas sześć patyko-wilków. Świetnie tylko ich tu brakowało. Ale Striding się nie bał na jego twarzy pojawił się dziwny uśmiech. -To jak ja biorę trzy i ty trzy? Dasz sobie radę? Spojrzałem na niego i lekko się uśmiechnąłem -Jeśli dasz radę za mną nadążyć i nie wchodź mi pod kopyta Striding nagle wyskoczył z dużą szybkością prosto na grzbiet wilka. Ten próbował go zrzucić. Ale Stridiig zaczął go prowadzić na drzewo. -No już mój drewniany rumaku Nagle wilk uderzył w drzewo i się rozpadł. Kolejny wilk skoczył w jego stronę. Zanim zdążył dolecieć do niego. Striding już sięgnął po miecz i przebił wilka, który się rozpadł. Został mu ostatni. Sięgnął po dwa miecze. Po czym zaczął nimi kręcić niczym wiatrakami. Skoczył w stronę wilka. Wbijając swoje miecze w ciało bestii i ten się rozpadł. Zostałem teraz ja. Nagle wilk przygniótł mnie do ziemi. Trzymałem włócznie w jego pysku żeby się do mnie nie zbliżył. W końcu mój róg zabłysł na żółto. Uderzyłem bestię promieniem magicznym, po czym ta się rozpadła. Biegł do mnie kolejny. Zanim dobiegł rzuciłem w niego włócznią. Wilk się rozpadł, ale straciłem włócznie. Został jeszcze jeden. Postanowiłem użyć zaklęcia, którego nauczyłem się na uniwersytecie. Uznałem, że to będzie dobra próba. Naprężyłem ciało, podniosłem głowę wysoko. A następnie krzyknąłem Ignis Anulum. Stworzyłem koła ognia, które zapaliły wilka. Pozbyliśmy się wszystkich. -Nieźle Golding. Jestem pod wrażeniem -Ja również -Dobra przejrzyjmy okolicę i sprawdźmy czy niema tu czegoś innego, co nas zaskoczy. Najlepiej się rozdzielmy. Jakby, co zawołaj -Jasne Po tych słowach. Zaczęliśmy rozglądać się po najbliższej okolicy.
  14. Szliśmy warz ze Stridingiem jakiś czas. Gdy ten nagle się zatrzymał nie obrócił się w moją stronę. Ale nagle usłyszałem jego głos. -Wykrztuś to z siebie -O, czym mówisz? -Błagam. Ja wiem, kiedy ktoś ma coś do mnie. Umiem to wyczuć. A od ciebie to jest wręcz intensywne -Skoro nalegasz. Nie ufam sponyfikowanym. Niszczą naszą kulturę i wielu jest niebezpiecznych... -Czy to wszystko? -Nie rozumiem -Pozwól, że teraz ja ci coś powiem. Nie jestem zwykłym sponyfikowanym człowiekiem. Nawet moja dusza nie jest już ludzka. Oddałem dla was wszystko, co miałem. Nie spotkam mojej ludzkiej rodziny na tamtym świecie. Bo kucyki nie mają tam wstępu po śmierci. A wiem to, bo byłem na tamtym świecie. Też nie podoba mi się, co robią buntownicy. Jestem sercem i duchem za kucykami. Zrobię dla was wszystko. Wybrałem wasz świat -Cóż wybacz mi.. -Niema sprawy rozumiem twoją wrogość. Swoją drogą, dlaczego nie widziałem cię pod barierą w ostatecznej walce? -Byłem wtedy na ziemiach spornych z gryfami -Rozumiem. Wiesz, dlaczego kucyki zajęły ziemię? -Z powodu głupoty ludzkiej. Nie oddali klucza -Zgadza się. Jak wiesz klucze były dwa. Jednego nie oddano natomiast drugi należał do mnie -To ty jesteś tym, który oddał klucz? -Zgadza się. Wszystko tam widziałem. Cóż ludzie i tak zmierzali do zagłady. Wy nas ocaliliście i daliście nowe lepsze życie -Ja naprawdę źle cię oceniłem. Powiedz mi. Czytałem twoje akta. Gdzie jest twój miecz i amulet? Te miecze są typowe u straży -Ten amulet był niesamowity, ale miał swoje wady. Przez niego coś zmieniało się we mnie. Oddałem go księżniczkom a one go ukryły. Uznały, że nikt go nie powinien używać. Miecz został skonfiskowany z resztą ziemskiej broni. Był stworzony przez ludzi. Więc nie pasował do naszego świata. Nie bardzo walczę włócznią, więc dano mi te miecze -Rozumiem -Dobrze skoro mamy to za sobą ruszajmy Powoli oboje zaczęliśmy wchodzić w mroki lasu. Czułem się trochę głupio. Gdy usłyszałem historie Stridinga. Najwyraźniej źle go oceniłem.
  15. Dotarłem do Ponyville. Pociąg zatrzymał się na stacji a ja z niego wysiadłem. Poszedłem ze stacji prosto do miasteczka. Szukać rzeczonego kucyka. Kucyki patrzyły na mnie z zainteresowaniem. Ciężko się dziwić pojawienie się gwardzisty często oznaczało, że wkrótce przybędzie tu księżniczka Celestia. Lecz tym razem tak nie było. Ponyville na oko było całkiem przyjemne. Zatrzymałem się w okolicy butiku. Który w końcu znalazłem. Zastanawiałem się czy powinienem tam wejść. Nagle coś z dużą siłą uderzyło o ziemię. Za mną stał jasnobłękitny o granatowej grzywie i zielonymi oczami w zbroi gwardzisty jednorożec. Nie widziałem u niego miecza i amuletu, o których czytałem w aktach. Zamiast jednego miecza miał dwa miecze z boku typowe dla straży. Obserwował mnie w milczeniu. Jakby mnie badał. -Wsparcie z Canterlotu? Zmrużyłem oczy. Nie byłem pewny czy spodoba mi się nasza współprca -Zgadza się jestem Golding Shield. Przydzielono mnie do pomocy. Ty to zapewne Striding Rason? Znów zmierzył mnie wzrokiem. Po czym do mnie podszedł. -Miło cię poznać. Cieszę się, że ktoś mi pomoże -Co to za zadanie? -Cóż księżniczka Twilight. Chce żebym coś jej przyniósł z zamku dwóch sióstr. Sama niema czasu teraz iść. A w lesie Everfree teraz kręci się pełno bestii. Więcej niż zwykle. Chyba się rozmnożyły. Sam mogę nie dać rady. Ale we dwóch sobie powinniśmy poradzić. Chcesz iść od razu czy wolisz odpocząć po podróży? -Tym szybciej tym lepiej -Zgoda. Skoro tak chcesz to ruszajmy Striding poszedł przodem a ja za nim. Dalej nie byłem pewny tego kucyka. Mimo że był przyjacielem elementu harmonii. Różnie to bywa. Wciąż bacznie go obserwowałem.
  16. Okolica coraz bardziej się zmieniała. Widziałem już pierwsze domki, które charakteryzowały Ponyville. Wygląda na to, że jest to ciche i spokojne miasteczko. Powoli podniosłem torbę z ziemi. I czekałem aż pociąg się zatrzyma. Ciekawe, co się teraz dzieje w Canterlocie. Cóż tym szybciej to załatwię tym szybciej wrócę. Nad czymś się chwilę zastanowiłem. Podobno księżniczka Twilight Sparkle udziela tu nauki magicznej. Może uda mi się ją później przekonać by pomogła mi nauczyć kolejnego poziomu magii.
  17. Przeglądałem dokumentacje Stridng Rasona ze sporym zdumieniem. Nie sądziłem, że sponyfikowany mógł odnieść tyle sukcesów w tak krótkim czasie. Według tego, co przeczytałem. Mógłby spokojnie ubiegać się o osobistą ochronę księżniczek. Dziwne, że nie było go na gali. Według akt, jako człowiek nazywał się Jim Grayson i był najemnikiem, czyli żołnierzem do wynajęcia. Kochał tylko siebie i pieniądze. Do tego stanu doprowadzili go ludzie, którzy go zdradzili. Zanim wstąpił do POZ. Był neutralny w stosunku do kucyków. Został wynajęty przez jednorożca, który chciał przeprowadzić eksperyment czy można zmienić człowieka. Podczas pierwszej akcji, dla POZ. Uratował Rarity przed zamarznięciem. Od tego czasu zostali bliskimi przyjaciółmi. Sponyfikował się żeby testować na sobie antyciała, które miały nas chronić przed wirusem. Walczył w ostatecznej walce pod barierą gdzie dowodził gwardzistami, z podmieńcami a nawet z tymi wszystkimi organizacjami. Przez co jest poszukiwany prze buntowników. Kolejną ciekawostką było, że był w posiadaniu niesamowitego miecza, który ciął każdy materiał. Posiadał również niesamowity amulet, który uodparniał go na srebro i zwiększał jego umiejętności magiczne. Brak danych czy wciąż posiada te rzeczy. Na dodatek nie można go po prostu zabić. Discord zawarł z nim pewien pakt. Dopóki go nie wypełni będzie wśród żywych. Nie mam pojęcia, co mu strzeliło do głowy by podpisać pakt chaosu. Ale cóż wkrótce się chyba dowiem.
  18. Pociąg zaczął powoli dojeżdżać na miejsce. Pomału do niego wsiadłem wraz z resztą pasażerów. Usiadłem samotnie kładąc torbę pod swoimi kopytami. Patrzyłem na zachwycone miny kucyków, gdy pociąg ruszył. Całe rodziny wyjeżdżające pewnie na wspólne wycieczki. Tyle w nich radości. I tak powinna wyglądać Equestria. Ze smutkiem patrzyłem na oddalający się Canterlot. Nie lubiłem go opuszczać, ale rozkaz to rozkaz. Wyciągnąłem akta Stridng Rasona. Cóż czegoś się o nim dowiem i jakoś mi zleci czas w podróży. Swoją drogą nie miałem jeszcze okazji być w Ponyville. Nic nie miałem do tego miasteczka. Po prostu nie miałem powodu by tam jeździć. Powoli zacząłem czytać akta.
  19. (227-25=205) Natychmiast pobiegłem do domu. Wziąłem torbę podróżną, do której zabrałem prowiant na drogę i kilka książek. Nie miałem pojęcia jak długo będę w Ponyville. Nie wiedziałem, jakie zadanie ma ten gwardzista. Ale to raczej nie było trudne. To sponyfikowny człowiek. Zapewne wiele mu brakowało do szlachetnie urodzonego kucyka. Jak do tej pory spotkałem jednego sponyfikowanego człowieka, który mi zaimponował. Wątpiłem, że teraz będzie podobnie. Może i miał ten gwardzista jakieś sukcesy. Ale bez przesady. Wybiegłem z domu prosto na peron. Okoliczne kucyki obserwowały mnie ze zdziwieniem. Pewnie zastanawiali się czy czekam tu na jakiś zamach czy coś? Nawet gdyby tak było. To jeden gwardzista by niewiele zrobił. A na dodatek na pewno nie byłby w zbroi. Zbyt bardzo rzucałby się w oczy. Cóż teraz tylko czekać na pociąg.
  20. Dotarłem wraz z moim partnerem do dowództwa. Ale tam nas rozdzielono. Obecny kapitan chciał rozmawiać ze mną sam na sam. Powoli skierowałem się w stronę jego gabinetu. Jego drzwi pilnowało dwóch gwardzistów. Były to ziemskie kucyki. Cóż procedury bezpieczeństwa. Spojrzeli na mnie porozumiewawczo. Po czym mnie przepuścili. Od kiedy Shining Armor jest w kryształowym królestwie. Potrzebny był ktoś, kto go zastąpi. Cóż nasz obecny kapitan z pewnością nie był taki jak on. Wiele mu do niego brakowało zwłaszcza pod względem umiejętności. Ale ciężko się dziwić. Niewielu jednorożców potrafi tyle, co poprzedni kapitan. Dowódca właśnie przeglądał jakieś dokumenty. Gdy nagle przestał i na mnie spojrzał. -Siadaj Golding -Tak jest. Powoli usiadłem na krzesło. -O co chodzi? Posłaniec powiedział mi, że wyjeżdżam. Czy to prawda? -Zgadza się. Ale wszystko po kolei. Gratuluje ci wczorajszego sukcesu. Pomimo wolnego wieczoru. Złapałeś niebezpiecznych terrorystów -Na podziękowania zasługuje cywil, który wykrył intrygę. Gdyby nie on doszłoby do tragedii. Powinniście mu je wysłać -Już je wysłaliśmy. Ale teraz do rzeczy. Wyjeżdżasz do Ponyville -Ponyville? Czy to jakiś żart. Wiem, że jest tam księżniczka. Ale to mało strategiczny obszar -Posłuchaj miejscowy gwardzista potrzebuje pomocy przy zadaniu. Sam sobie nie poradzi. Powiedział, że wystarczy mu wsparcie w postaci jednego gwardzisty -Miejscowy gwardzista? Od kiedy księżniczka Twilight prowadzi rekrutacje? -Nie prowadzi. Sam wybrał sobie Ponyville za miejsce, którego strzeże -Dziwna decyzja. Zawsze każdy wybiera Canterlot -Posłuchaj to dość nietypowy gwardzista. Wybrałem cię z dwóch powodów. Uważam, że będziesz dla niego solidny wsparciem. Bo jesteś niemal bez skazy i nie jesteś początkującym gwardzistą. Druga rzecz to ci pomoże zawiązać lepsze stosunki ze sponyfikowanymi. Wiem, że nie przepadasz za nimi. Ale musisz pamiętać, że nie wszyscy są źli -Chwila czy ten gwardzista? -Zgadza się to sponyfikowany człowiek. Obecnie nazywa się Striding Rason Słyszałem już to imię na gali. Kucyk celebryta mówił, że sprowadził człowieka do Equestrii, który przybrał to imię -Od, kiedy sponyfikowani są w gwardii? -Cóż uwierz mi, że on ma niebywałe osiągnięcia. Nie jeden gwardzista, który jest szlachetnie urodzonym kucykiem takich nie posiada. Wybrał życie kucyka zanim jeszcze świat zajęła bariera. Wielu sponyfikowanych buntowników. Chętnie by go zabiło. Za to, co robił podczas wojny. Więc proszę bądź dla niego miły i zachowuj się przyzwoicie -Cóż... Dobrze niech będzie. Gdzie go znajdę w Ponyville? -Przeważnie jest w okolicach butiku karuzela -Chwila czy to nie jest butik należący do elementu szczodrości? -Zgadza się zaprzyjaźnili się jeszcze w czasach wojny. Są bardzo bliskimi przyjaciółmi. Zresztą to ci wszystko wyjaśni. Nagle rzucił mi jakąś teczkę -Co to? -Wszystko o nim przestudiuj warto -Dobrze idę powiadomić moją mamę o wyjeździe -Niema na to czasu. Weź najpotrzebniejsze rzeczy i jedź natychmiast. My powiadomimy twoją mamę. Powodzenia. Po tych słowach wstał i mi zasalutował. Również tak zrobiłem, po czym pobiegłem do domu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i złapać pociąg do Ponyville. Współpraca ze sponyfikowanym niezbyt mi się podobała.
  21. Dotarłem wraz ze Swiftem do tajemniczego budynku. Gwardziści już byli w środku szukając tropu. Wewnątrz unosił się zapach zgnilizny. Trzy trupy. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że jeden ma skręcony kark. Kolejni dwaj zostali zabici za pomocą jakiegoś ostrego przyrządu. Najprawdopodobniej szkła, które leżało zakrwawione w okolicy. Po ranach mogłem uznać, że jeden z nich miał brutalną śmierć. Ten, kto to zrobił był kompletnym sadystą. Najpewniej, sponyfikowany. Kucyki nigdy nie robiły tak strasznych rzeczy. Chociaż teraz, gdy nasz świat tak się zmienił. Coś zwróciło moją uwagę. Zauważyłem rozcięte liny. Wychodzi, więc na to, że zamordowani też nie byli aniołkami. Czyżby jakieś porachunki? -Kto zawiadomił gwardię? -Okoliczne kucyki wyczuły ten smród. Gdy tu weszły od razu nas powiadomili -Patrząc na ciała musiało stać się to nie dawno. Najwyraźniej podczas gali. Dobry moment. Większość gwardii była na przyjęciu. Jacyś podejrzani? -Niestety. Nie bardzo. Ktoś widział grupę około trzech kucyków opuszczających ten budynek. Ale było ciemno. Nie potrafiłby ich dokładnie rozpoznać -Rozumiem. Wygląda mi to na jakieś porachunki. Na ten czas mogę ustalić kilka wersji. Ale musimy to dokładnie zbadać -Co ci przychodzi do głowy? -W rogu są rozcięte liny. Więc kogoś tu więzili. Możliwe, że uwolnili się i zabili swoich oprawców. Może być też tak, że ktoś tu przybył uratował zakładników a ich zabił. I ostatecznie konkurencja ich sprzątnęła i sami przejęli zakładników. Jak na razie to tylko domysły. Musimy to dokładnie zbadać. W każdym razie przekroczono tu granicę. Po jednym z ciał zakładam, że ktoś bawił się w operacje. A takich rzeczy się nie robi pod żadnym pozorem. Musimy znaleźć sprawcę lub sprawców -Masz racje Naszą dyskusje przerwał pegaz w zbroi gwardzisty. Który nagle wbiegł do budynku. -Golding Shiled masz się zgłosić do dowództwa. Przyszły nowe rozkazy -Czyżby? A jakie? -Dokładnie mi nie powiedziano. Wiem tylko tyle, że wyjeżdżasz na jakiś czas. Swift też masz się zgłosić. Pod nieobecność Goldinga zostanie ci przydzielony nowy partner. Macie ruszyć natychmiast Byłem w szoku. Dlaczego? Czemu wyjeżdżam i dokąd? Tu jestem potrzebny. Cóż, ale rozkaz to rozkaz. Swift też był zdziwiony. Widziałem to po jego minie. Obaj natychmiast pobiegliśmy do dowództwa.
×
×
  • Utwórz nowe...