Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Little Star - Oczywiście, że ma - odparła dziewczyna cały czas kierując. - My nie zapomnieliśmy, kim jesteśmy. Imiona, które usłyszałeś w New Medica zostały stworzone tylko po to by ludzie się nie dowiedzieli, kim tak naprawdę jesteśmy. Staramy się nie mieszać w sprawy ludzi i żyć tak jak wtedy nim to wszystko nas spotkało. Nie chcemy z nikim walczyć i się do u nich upodabniać. Staramy się nadal pamiętać, kim byliśmy. Jednak nie wszyscy podzielają te ideę - powiedziała już mnie optymistycznie. - I to właśnie oni zabili Astral. Będą również gotowi zabić kolejnych byle osiągnąć cel. Jednak nie wiem jak to się stało. Kiedyś tacy nie byli. Wszyscy byliśmy przestraszeni niepewni przyszłości a potem zaczęły z czasem powstawać dwa obozy. Golding chce odbudować Equestrie taką, jaką znamy jednak nie tylko dla kucyków. Zebrał wśród nas dawne podmieńce, gryfy a nawet zebry tylko smoki odrzuciły jego propozycje. Chce stworzyć nowy świat gdzie nie będzie już wojen a wszyscy będziemy żyć w zgodzie z dala od ludzi i ja całym sercem podzielam te ideę. Jednak Crystal - powiedziała z wyraźnym grymasem. - Ona uważa, że Golding sprawia, że stajemy się słabi a jego idea nigdy nie powstanie. Podmieńce i inne rasy go oszukują jej zdaniem i gdy odzyskają dawną postać pozbędą się go a potem nas. Uważa, że pcha nas na zagładę. Tak właśnie zrodziły się dwa obozy - powiedziała zmartwionym głosem, gdy widać już powoli było ogromną bramę, do które się zbliżali a za gąszczem tych drzew i bramą stał naprawdę ogromny budynek. Zewsząd słychać było ujadanie psów.
  2. Little Star Popełniłeś wielki błąd. Taki był ostatni komunikat nim dziewczyna wyłączyła komputer. Im bardziej samochód się poruszał tym teren stawał się pusty. Jakiekolwiek szlaki ludzi zanikały za to zaczęły pojawiać się pod drodze różne tabliczki z ostrzeżeniami. Wstęp surowo wzbroniony, zagrożenie życia i zdrowia, poważne zagrożenie chemiczne, strzelanie bez ostrzeżenia dla tych, co przekroczą teren. Dziewczyna nie zważała jednak na te tabliczki jakby nie istniały i jechała dalej. Dopiero, gdy była przy lesie sięgnęła po radio w samochodzie. - Tu mówi Little Star. Wyłączcie wartowników wracam - Star nie wygłupiaj się i daj Astral do radia - powiedział męski głos - Nie mogę spełnić tej prośby - odrzekła z wyraźnym smutkiem. - Coś się stało? - spytał teraz z wyraźnym zaskoczeniem. - Zresztą nieważne powiesz na miejscu. Jednak teraz najpierw poproszę o hasło na dziś - Niech gwiazdy księżniczki Luny oświetlają nam ścieżkę nocą - Hasło się zgadza. Witaj w domu. Wartownicy są wyłączeni czekamy przy bramie - samochód powoli zaczął wjeżdżać do ponurego lasu a droga stała się ciężka nie do przejechania dla zwykłych samochodów. Skończyłoby to się rozwaloną osią najpewniej. Dopiero po chwili dziewczyna przemówiła. - Cyrus wiem, że możesz być zły czy coś jednak tam gdzie jedziemy postaraj się zachować spokój. To miejsce jest domem dla nas do czasu aż powróci Equestria. Spróbuj się nie denerwować - powiedziała spokojnie cały czas patrząc na drogę, choć liczne gałęzie utrudniały jej widoki.
  3. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    - Nie wiem, jaki jednorożec potrzebowałby tak marnego narzędzia - burknąłem na słowa tego pokracznego stwora. Jak to coś w ogóle śmiało o coś oskarżać nasz szlachetny gatunek? My po prostu urodziliśmy się już tacy. Co można było poradzić, że kucyk ziemski był zazwyczaj niezwykle prymitywny i nie posiadał w sobie magii by coś zmienić? Czy pegazy i te ich barbarzyńskie zapędy, które nie mogły nigdy ich zaprowadzić w dobre miejsce. Jednak zarzucanie mojemu gatunkowi tego, co mówiło te stworzenie wprawiało mnie wprost w irytacje do tego stopnia, że dopiero po chwili skupiłem się na tym drugim stworzeniu, które nam wszystko wyjaśniało. Nic z tego nie rozumiałem. Jeśli to nie ona nas tu sprowadziła to, kto niby? Wszystko to jak do nas mówiła było takie dziwne. Gdy zadało się jej jakieś pytanie mówiła jakby dziwnym łamigłówkami. Jakby po prostu nie mogła udzielić nam zwykłej odpowiedzi. Czy ta wieża była jej więzieniem? Takie odniosłem wrażenie z jej wypowiedzi. Jednak, jeśli rzeczywiście tak było to, dlaczego i nas zamknięto tutaj? Jeśli to było więzienie nikt nie powinien wyjść łącznie z nami. I co niby miało znaczyć, że nasze ścieżki nie należą do nas? Księgi księgami jednak sam o sobie decydowałem. Nie byłem czyimś pionkiem. Sam byłem panem swojego losu. - Też być może się zgodzę o ile ten stwór - wskazałem kopytem na smoka. - Będzie miał więcej ogłady, co do szlachetnego gatunku, jakim są jednorożce - powiedziałem niechętnie. Chociaż nie byłem nikomu nic winny. Te krainy również nie były moją sprawą. Nie miałem powodu by się w to wszystko mieszać. Jeśli jednak tak zdołam odzyskać mój utracony dawno honor mogę spróbować tej wyprawy. Nawet, jeśli będę musiał towarzyszyć tym dziwnym stworzeniom, choć może to być nie łatwe.
  4. Crystal/Felicja Romanis Na słowa pani minister szczerze się uśmiechnęła jednak, gdy tylko obróciła się w jej kierunku tak by ludzie jej nie widzieli zmrużyła oczy spoglądając prosto w jej. A więc tak chciała sobie z nią grać? Musiała przyznać, że to była zręczna zagrywka. W ten sposób obecni tu ludzie nie uznają ją za kłamcę a ona nadal będzie mogła być przy niej. Musiała przyznać, że księżniczka to był interesujący i dość sprytny przeciwnik. Dawno nie miała z nikim takiego problemu. Jednak nadal miała kilka asów w rękawie. Nagle jej oczy znów stały się ciepłe i miłe. Zaraz na chwilę mrugnęła uśmiechając się w kierunku Jolanty. Następnie na chwilę obróciła się w kierunku tłumu machając dłonią w jego kierunku i wtedy wyłonili się z niego jej dwaj ochroniarze, którzy stanęli za nią gotowi na jej rozkazy. - Musi mi pani wybaczyć - mówiła dalej z ciepłym uśmiechem i jakże miłym głosem. - Jak już pani wie to była długa podróż a ja muszę na chwilę przypudrować nosek, jeśli wie pani, co mam na myśli - rzuciła nadal uśmiechem by zaraz dalej kontynuować. - Jednak zdążyłam zauważyć, że bardzo pani już polubiła moje towarzystwo a ja nie chciałabym pani sprawiać smutku i go pani pozbawiać nawet na chwilę w końcu tyle dla mnie pani zrobiła - powiedziała, gdy jej mimika zmieniła się na lekko smutną. - Jednak mam na to rozwiązanie - powiedziała teraz by zaraz delikatnie klasnąć o siebie dłońmi. - Moi ochroniarze chętnie pani dotrzymają towarzystwa pod moją krótką nieobecność. Sądzę, że na taką chwilkę będą wystarczającym zamiennikiem - dodała teraz już z chytrym uśmiechem. Mężczyźni stanęli tuż obok Crystal spoglądając ponurym wzrokiem na Jolantę. W ich oczach było coś nietypowego jakby zanikła im jakaś radość życia, gdy się w nie dokładnie spojrzało. Little Star Samochód, w który poleciał granat zjechał z drogi prosto w okoliczne drzewo. Najwyraźniej te modele samochodów były znacznie wytrzymalsze niż się wydawało. Sama dziewczyna spoglądała w lusterko widząc, co się stało z samochodem. Mimo wszystko miała nadzieje, że nic poważnego się im nie stało. Golding zawsze ich nauczał by unikali zabijania innych i posuwali się do tego w ostateczności to ich właśnie nadal miało różnić od ludzi. Chociaż nadal była załamana śmiercią Astral to nie chciała by komukolwiek jeszcze stała się krzywda. Przemoc to nie rozwiązanie. Cyrus niewątpliwie różnił się od Goldinga był zupełnie inny od niego. Nie sądziła by ta dwójka była w stanie się porozumieć. Nagle jej wzrok zwrócił się na komputer w samochodzie. - Cyrus, co to jest? - spytała niepewnie nadal jadąc, gdy na komputerze zaczynał wyświetlać się tekst. Nie taka była umowa. Miałeś ją zlikwidować nie utrudniać nam robotę. Ilu jeszcze jesteś gotów poświęcić? Najpierw Sonya a potem, kto jeszcze? Czy tak bardzo ci na nich wszystkich nie zależy? Ile zostało jeszcze u ciebie z kucyka? Zlikwiduj ją a o wszystkim zapomnimy to twoja ostatnia szansa.
  5. Little Star, Astral Sun i Slate Violet - Niemożliwe... - powiedziała ciężko Astral cofając się powoli pod ścianę i trzymając za brzuch. Przez jej dłoń przepływała duża ilość krwi, gdy coraz bardziej cofała się pod ścianę i zaczynała powoli opadać na ziemie. - Nie celowałaś by mnie zabić - odrzekła druga kobieta, która teraz trzymała się za ramię, z którego również płynęła krew. Jej ręka wisiała bezwładnie a pistolet, który nie dawno trzymała leżał na ziemi. Powoli zaczęła kierować się do ciężko rannej kobiety by schylić się nad nią. - Szkoła Goldinga czyż nie? Obie ją przeszłyśmy. Zawsze mówił byśmy starały się nie zabijać a obezwładniać swój cel tak jak ty próbowałaś to zrobić ze mną - mówiła krzywo uśmiechając się. - Jednak ja przeszłam dodatkową lepszą szkołę i moja władczyni powiedziała mi bym się nigdy nie wahała. Z chwilą, gdy strzeliłaś mi w ramię ja zdążyłam zadać ci śmiertelną ranę - mówiła nadal patrząc na nią z wyższością. - Potraktuj to, jako przysługę. Teraz możesz spotkać swoją księżniczkę w nowym świecie nie byłoby miejsca dla kogoś tak żałosnego jak ty - Księżniczka... - mówiła coraz słabiej, że ledwo już ją było słychać, gdy z jej ust wydobyła się niewielka strużka krwi. - Na... zawsze... w... naszych... sercach - odrzekła ostatkiem sił, gdy na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech i zamknęła powoli swe oczy. - Żałosne - powiedziała patrząc na nią, gdy nagle na piętro wbiegło kolejnych 4 ludzi z ochrony. - Wszystko w porządku? - spytał patrząc na ramię Jessici lub tak naprawdę Slate Violet. - Nieważne - odparła. - Zabierzcie ciało i wyrzucie do jakiegoś zaułka niech to wygląda na jakąś napaść ze strony ludzi. Posprzątajcie krew i usuńcie zapisy z monitoringu a przede wszystkim namierzcie te dwójkę - Tak jest! - wrzasnęli. - Nie powinniśmy jej zostawiać - mówiła Star, gdy prowadziła a właściwie łkała prowadząc. Jej oczy pełne były łez na samą myśl o tym, co mogło spotkać Astral. Czuła się temu winna. To ona ją w to wciągnęła. Gdyby od razu pobiegła z nim może Astral by nadal żyła. Cyrus mógł jej tak dobrze nie znać jednak ona ją dobrze znała. Chociaż wydawała się szorstka była bardzo miła i pomocna. Nie zapomniała nigdy, kim się urodziła pomimo przemiany. Opowiadała jej nie raz historie jak dawniej pracowała w pałacu i nie raz widziała księżniczki. Chociaż nigdy z nimi jakoś specjalnie nie rozmawiała to wiele razy jej mówiła, jakie wydawały się być wspaniałe. Ledwo była w stanie prowadzić przez te wszystkie emocje, gdy nagle z radia nadszedł jakiś głos. - Star wiemy, co się stało. Jedziemy w waszym kierunku. Zatrzymaj się a my was eskortujemy do naszej siedziby - brzmiał komunikat. Dziewczyna spojrzała niepewnie na Cyrusa nie wiedząc czy ma posłuchać polecenia.
  6. Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska Pomimo smutku, który zapanował u Snow po relacji jej kuzyna nagle zwróciła swój wzrok ku nowemu źródłu głosu. A była to Anna, która jak do tej pory była milcząca i tylko, co jakiś czas wnosiła coś niewielkiego do tej rozmowy. Co prawda wiedziała, że znała się z Goldingiem jednak nie spodziewała się po niej aż takiej reakcji. Ta jej mimika twarzy sprawiła, że aż ją ciarki przeszły. Zaczynała rozumieć, dlaczego Anna zajmuje się sprawami bezpieczeństwa z takimi kobietami było lepiej nie zadzierać. Zastanawiała się jednak nad tym, co usłyszała. Co takiego obiecała jej kuzynowi? Nawet, jeśli spyta to i tak nic jej zapewne nie powie jak zawsze. Zwróciła wzrok na kuzyna, który jednak nie wyglądał na przerażonego a jego emocje jak zwykle kryły się za tą maską, którą, na co dzień ukazywał. Patrzył teraz wprost, na Anne z dłońmi pod brodą. Nie do końca mogłem przewidzieć reakcje Lust. Pomimo że znałem ją lepiej niż ktokolwiek inny nawet dla mnie były one zagadką. Mimo wszystko miałem cichą nadzieje, że zrozumie mój wybór. Widziałem już wiele zbyt wiele jak dla jednego zwykłego kucyka. Miałem również wrażenie, że zrobiłem już wystarczająco wiele by w końcu móc dołączyć do swych przodków. Po tym jak księżniczka mi powiedziała, co spotka moje ciało, gdy odzyskam dawną postać. Czułem po prostu, że to nie do końca fair. Prawdą jest, że już teraz nie powinno mnie tutaj być. Nie wiem jak zdołałem przeżyć. Jednak ile razy można oszukiwać naturę śmierci? Skoro miałem powrócić do naszego świata umierający powinienem po prostu zaakceptować swój los. Nie byłem pewny czy nadal będę potrafił być tym kucykiem, którego znała. Wszystko odcisnęło na mnie spore piętno, którego być może widać nie było, ale jednak czułem je na duszy i sercu. - Omówimy to wszystko, gdy już wrócimy - powiedziałem w kierunku Lust. Teraz i tak nie miało to sensu. Jednak czy zdołam ją przekonać do tego, co czułem? Nie byłem pewny tego do końca. Little Star, Astral Sun Gdy tylko cała grupa dobiegła do garażu okazało się, że brama do niego jest zablokowana. Astral zmarszczyła lekko brwi widząc to. Szybko sięgnęła dłonią za koszulę skąd wyjęła kartę, na smyczce i przyłożyła do elektronicznego zamka. Ten jednak ku jej zdziwieniu odrzucił ją uznając, że niema uprawnień. Powtórzyła czynność kilkukrotnie jednak nic to nie dało. W końcu ciężko westchnęła i schowała ją z powrotem. Star spoglądała na nią pytająco, gdy ta się do niej lekko uśmiechnęła i spojrzała na Cyrusa. - Ktoś zablokował drzwi w systemie - powiedziała sięgając do kieszeni spodni by wyjąć kluczyki. - Tylko ja i Star znamy hasła z naszej trójki. Jej nie wyślę by je wprowadziła, bo wciąż jest zagrożona. Sama tam pobiegnę - powiedziała wciskając mu kluczyki do dłoni. - Gdy tylko drzwi się otworzą biegnij z nią do punktu b2 tam stoi mój samochód. Jeśli nie wrócę w ciągu 5 minut masz się nie oglądać i jechać beze mnie i chronić ją ponad wszystko... - Możemy iść z tobą - powiedziała Star przerywając jej tym samym. Na co ta lekko pokręciła głową. - Niema sensu byśmy wszyscy ryzykowali, jeśli to pułapka. Poza tym nie martw się umiem sobie radzić - powiedziała z uśmiechem kładąc jej dłoń na ramieniu. - Jesteś bardziej odważna niż myślałam - nagle jednak spoważniała. - Dobra niema czasu wiecie, co macie robić - powiedziała i nie czekając zaczęła biec bardzo szybko w głąb korytarza. Udało jej się dotrzeć do sterowni. Co ciekawe nie napotkała nikogo po drodze. Nie żeby ją to martwiło, ale było to trochę podejrzane. Usiadła przy komputerze pisząc hasło. Gdy w końcu jej się powiodło brama się otworzyła. Właśnie powoli wstała z miejsca by dołączyć do reszty. Jednak wtedy usłyszała jak otwierają się kolejne drzwi, które były niedaleko. Powoli wyciągnęła broń mierząc do osoby, która wyszła a na jej twarzy pojawił się krzywy uśmiech. - Jakoś zawsze przewidywałam, że tak się to między nami skończy - po tych słowach po korytarzu rozniósł się dźwięk strzałów.
  7. Little Star, Astral Sun - Zamknięcie się tutaj w środku na niewiele się zda - stwierdziła Astral Sun z cichym westchnięciem. - Niestety ciężka broń trzymana jest w organizacji. Tutaj używamy tylko pistoletów. Chociaż... - na chwilę się zamyśliła - Nasze ciężkie wozy ochrony mają w bagażniku ciężką broń w postaci karabinów i granatów. Schowane są w ukrytym schowku bagażnika - powoli otworzyła szufladę biurka by wyciągnąć kluczyki. - Weźmiemy, więc mój ciężki samochód. Niema możliwości go namierzyć. Skoro na Star wydano wyrok trzeba zabrać ją do nas to jedyna szansa... - Skontaktujmy się z Goldingiem. On będzie wiedział, co robić - przerwała Star, na co Astral znów westchnęła. - Próbowałam już dawno to zrobić. Golding jest w Polsce rozmawiałam z tamtejszym zespołem jednak stwierdzili, że teraz robi coś, o czym mówić nie mogą a gdy wróci dopiero mu wszystko przekażą - spojrzała znów na młodą dziewczynę i nagle dała jej pistolet do rąk. - Gratulacje właśnie awansowałaś. Mam nadzieje, że pamiętasz szkolenie - dziewczyna nic nie powiedziała tylko ustawiła się w odpowiedniej pozycji i sprawdziła magazynek, co miało najwyraźniej być odpowiedzią twierdzącą, na co sama Astral się lekko uśmiechnęła i spojrzała na Cyrusa. - Być może źle cię oceniłam. W każdym razie, co by się nie stało Star musi trafić do naszej bazy, jeśli ma przeżyć, więc musisz się wykazać a teraz musimy dostać się na parking zanim zrobi się nie ciekawie. Sama już nie wiem jak głęboko to bagno sięga - powiedziała z wyraźnym zmartwieniem.
  8. Little Star Droga do biura przebiegała spokojnie. Sama dziewczyna spoglądała dość niepewnie na otaczające ich kamery. Wiedziała, że w organizacji był spisek jednak nie wiedziała, komu może ufać a komu też nie. Była nadal pewna, że większość ludzi popierała Goldinga, ale jednak wystarczyła nawet niewielka liczba osób by zburzyć obecny porządek i doprowadzić do chaosu. W końcu udało się dotrzeć jej do biura cały czas nie odstępowała chłopaka po drodze, gdy jednak byli już w pobliżu dziewczyna otworzyła z nagle drzwi biura dosłownie wbiegając do środka. Sama Sonya siedziała przy biurku wygodnie oparta mając przymknięte oczy. Najwyraźniej próbowała na chwilę zasnąć. Jednak, gdy tylko dwójka ludzi weszła do jej gabinetu natychmiast się wyprostowała to patrząc na dziewczynę to na Cyrusa. - Co jest do cholery? - spytała dosyć wściekle, choć nie bardzo było to widać przez zmęczenie w jej głosie. - Cyrus miałeś zadanie z Jessicą, dlaczego wchodzisz mi tutaj z Michelle do biura... - On wie Astral Sun - powiedziała poważnie dziewczyna a na imię, które padło z jej ust Sonya wyraźnie spoważniała. - Mam nadzieje, że masz wyraźny powód by zdradzać tak poważne sekrety temu... - Crystal tworzy drugi obóz chce obalić obecny porządek. Znalazłam wiele zapisków w danych, które sugerują, że ma naprawdę złe plany... - Cholera Star to nie jest zadanie dla ciebie. Jesteś jeszcze za młoda by mieszać się w tego typu rzeczy już ci to mówiłam... - Mam 19 lat - powiedziała zaciskając zęby widać, że w wyraźnym zdenerwowaniu. - Chce być pomocna dla dobra idei Goldinga - Czyli zaledwie od niedawna jesteś pełnoletnia. Wiem, że jesteś wdzięczna Goldingowi za to, co dla ciebie zrobił, ale nie możesz się w to mieszać. On nie jest głupi. Już dawno podejrzewał, że Crystal coś kombinuje. Ma nawet ustalone swoje plany - powiedziała powoli wstając od biurka. - Na dodatek wprowadzasz w poważne tajemnice kucyka, który jest niestabilny emocjonalnie - powiedziała pokazując na Cyrusa. Druga dziewczyna chciała najwyraźniej coś powiedzieć jednak wtedy Astral włączyła kamery monitoringu, na których był Cyrus zwierzający się Jessice, co zrobiłby z ich księżniczką. Druga dziewczyna była w szoku widząc to. Astral spojrzała teraz na Cyrusa. - Wbrew pozorom panie Cyrus nie wszyscy żywimy nienawiść do księżniczki. Ja nawet znałam ją osobiście pracując w pałacu. Nie była moją przyjaciółką, ale wiem, że była wspaniałym kucykiem, który zawsze dbał o nasze dobro. Jednak twoje nastawienie natychmiast dało mi znać, że możesz być zainteresowany drugim obozem, dlatego też przydzieliłam ci Jessicę, bo domyślałam się, że ona nie popiera Goldinga. Więc co teraz chcesz zrobić? - powiedziała poważnie wbijając w niego wzrok.
  9. Golding Shield/Karol Patris Snow Night/Ewelina Szymańska Nie potrafiłem do końca pojąć logiki, którą ukazywała teraz zarówno Snow jak i księżniczka. Nie chciałem wierzyć by Crystal była naprawdę taka groźna. Niedawno myśleliśmy wszyscy, że księżniczek już z nami niema a więc jeśli Crystal rzeczywiście okazałaby się jakimś potężnym jednorożcem, który nadal miał magię pomimo przemiany w człowieka powinna to wykorzystać. Nie miałaby powodu by się martwić kimkolwiek. Więc nadal byłem pewny, że to wszystko jest niepotrzebnym zamartwianiem. Jednak szybko przestałem o tym myśleć, gdy kolejne słowa naszej władczyni dotarły do mych uszu. Szeroko otworzyłem oczy na to, co usłyszałem a sama Snow skuliła się i cała zbladła. Equestria bez księżniczki Celestii nigdy nie będzie tym samym. Nie wątpiłem w inne księżniczki, ale jednak Equestria pod ich rządami nigdy by już nie była taka sama. Zostałaby czegoś pozbawiona. Stałaby się gorsza i nie każdy będzie chciał zaakceptować taką władzę. Mój wzrok pokierował się to na Lust to na Snow by zaraz na mej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, gdy znów spojrzałem na księżniczkę. - Dziękuje ci księżniczko, ale muszę odmówić - nagle Snow skupiła na mnie swój wzrok i całą uwagę. - Służyłem Equestrii najlepiej jak potrafiłem. Miałem nadzieje, że mój ojciec będzie ze mnie dumny, że gdy stanę naprzeciw swych przodków pewnego dnia mi powiedzą, że ich nie zawiodłem. To jest i moja ostatnia misja. Po powrocie do Equestrii nie chce zostać uleczony. Pozwólcie mi zginąć tak jak przystało na gwardzistę w moim świecie i w moim prawdziwym ciele i po prostu mnie pochowajcie jak należy - odparłem z uśmiechem, na co Snow cała zbladła i aż wstała ze swojego miejsca - Czy ty kompletnie zgłupiałeś?! - wrzasnęła przerażona a jednak moja mina się nie zmieniła i dalej mówiłem. - Pomogłem tylu w tym świecie ile mogłem Snow. Jestem zwykłym kucykiem, który czuje już zmęczenie - powiedziałem zaciskając pięści. - Zawsze chciałem zrobić coś by moi przodkowie byli ze mnie dumni. Nigdy nie wykonam większej misji niż ta obecna. Popełniłem wiele błędów w życiu, których być może nigdy nie zdołam odkupić jednak to, co zdołałem zrobić teraz zdołało mnie wypełnić. Jakbym pozbył się pewnego brzemienia ze swej duszy. To moja własna decyzja i spróbuj ją zaakceptować Snow - powiedziałem kierując teraz wzrok, na Lust. Nie byłem pewny jak i ona zareaguje na moją decyzje, ale tego właśnie chciałem. Po prostu odpocząć już od wszystkiego i znów spotkać ojca. Miałem nadzieje, że jednak również to zrozumie. Snow była kompletnie wściekła i zrozpaczona ponownie opadła na swe miejsce jakby bez życia. Wiedziała, że jej kuzyn zawsze chciał być jak wujek jednak to sięgało już za daleko jej zdaniem. Najpierw straci ukochaną władczynię a teraz jeszcze kuzyna, który był dla niej wszystkim. Czuła, że jest jej po prostu niedobrze i chyba zaraz zwymiotuje z tego wszystkiego. Ja sam dalej kontynuowałem. - Jesteś już dorosła Snow. Sama przeżyłaś tu wiele lat beze mnie, czym mi zaimponowałaś. Nie potrzebujesz już mnie - dodałem ze słabym uśmiechem. - Wszyscy w mojej organizacji się już tego domyślają. Gdy stracili księżniczki mieli nadzieje, że to ja ich pokieruje jednak uświadamiałem ich i przygotowywałem, że tej misji nigdy się nie podejmę. A teraz, jeśli chodzi o organizacje - powiedziałem z westchnięciem. - Jestem niemal pewny, że wśród nas rodzą się 2 obozy. Jeden popiera mnie drugi rozwiązania Crystal. Nie wiem jak wiele osób do niej należy, ale jednak to rodzi niepewność, dlatego mam tylko grupę zaufanych ludzi tak jak ci, którzy teraz pilnują budynku, w którym obecnie jesteśmy. Po tym, co jeszcze dowiedziałem się teraz o niej sytuacja wydaje się bardziej poważna. Aby organizacja do tego wszystkiego przystała trzeba coś zrobić z samą Crystal a potem któraś z księżniczek musiałby się pokazać tam ze mną by w pełni ich przekonać do obecnej idei - powiedziałem patrząc na władczynię. Sama Snow zdawała się tego nie słuchać a jej oczy wydawały się puste bardziej niż kiedykolwiek. Pozbawione uczuć jakby. Thomas Carlson Mężczyzna spojrzał jak do pokoju dla pracowników, w którym aktualnie przebywał weszła inna kobieta, która teraz miała zająć się dziećmi jego i Elizabeth. Gdy właśnie wstawał by uwolnić się z ich uścisków. Wtedy też jego wzrok skierował się na jego ukochaną kobietę. Znów miał wrażenie, że ta stała się naturalnie chłodna. W jednej chwili wyzbywała się wszelkich uczuć i ukazywała swą zimną maskę. Wielu mogłoby nigdy nie zrozumieć ich związku jednak mimo wszystko był pewny, że pomimo tego chłodu ona również darzyła go uczuciem. Dawniej nie raz mu to pokazała martwiąc się o niego. Ten związek był pokręcony a jednak na swój sposób piękny, czego dowodem były choćby ich dzieci. Jednak teraz stał spokojnie tak jak mu wcześniej kazała do tego też już zdążył się przyzwyczaić. Dopiero, gdy zobaczył ją idącą z jakąś czarną teczką zaraz do niej dołączył i wsiadł z nią do windy cały czas patrząc na nią kątem oka. - Kontynuujemy te niezręczną ciszę czy powiesz mi, co jest w środku? - spytał cały czas na nią patrząc. Ania Kożuchowska/Rare Vision Po tej krótkiej rozmowie była pewna, że niestety raczej nie dostanie tutaj informacji, których tak pragnie. Będzie musiała później pomyśleć, w kogo uderzyć być się czegoś dowiedzieć. W sumie mąż pani Eden nie wydawał się zbyt bystry przynajmniej miała wrażenie, że nie wyglądał na typowego naukowca. Być może od niego zdoła się dowiedzieć czegoś ciekawego później? Zawsze warto spróbować, ale to jak już skończy obecną pracę. Ponownie spojrzała na kobietę, gdy ta powiedziała jej, co ma zrobić, na co kiwnęła głową w zgodzie. Poszła ubrać rękawiczki i zabrała pudełko. Nie do końca rozumiała jak wygląda karmienie tych stworów. Czy karmili je jak rybki? Spojrzała nieco zdziwiona, gdy nagle druga kobieta otworzyła jakiś tunel gdzie czuć było wilgoć. Powoli zaczęła się tam kierować aż w końcu się odezwała. - Dokąd prowadzi ten tunel? - spytała zupełnie zbita z tropu idąc dalej za nią.
  10. Little Star Dziewczyna właśnie siedziała jak zawsze za biurkiem. Prawdą było, że odkąd Crystal wyjechała to nie miała za dużo do pracy. Mówiąc szczerze jakoś jej to specjalnie nie przeszkadzało. Nigdy za nią szczególnie nie przepadała to Golding był tym, który mógł dać im lepsze życie a z nią miała zawsze wrażenie, że coś było nie tak. Pamiętała wciąż ten dzień, gdy przybrała obecną postać. Miała wtedy zaledwie 15 lat, gdy została zupełnie sama na tym świecie. Nie wiedziała, co będzie dalej, gdy jej rodziny już nie było wtedy jednak zaledwie kilka miesięcy później została znaleziona przemarznięta i brudna w ruinach jakiegoś budynku gdzie ukrywała się nadal przed ludźmi bojąc się ich. Wtedy też poznała właśnie Goldinga, który tamtego dnia ją uratował i dał jej nadzieje na to, że jeszcze wrócą dawne czasy. Widziała zawsze, że był dobrym kucykiem. Najpierw czuła się przy nim jak przy starszym bracie, który o nią dbał teraz sama już nie wiedziała, co myśleć, gdy stała się starsza. Jednak wiedziała, że chce zanim podążać. Ostatnie dokumenty, na które jednak natrafiła przypadkowo w komputerze potwierdzały, że z Crystal było coś nie tak i ona miała własne plany, co do tego wspaniałego kucyka. Właśnie grzebała dalej w laptopie, gdy pojawił się Cyrus na jego słowa otworzyła szeroko oczy by zaraz zmarszczyć brwi. - Wiedziałam - powiedziała szybko wstając od biurka i kierując się w stronę windy gdzie był chłopak. Miała tylko nadzieje, że nie robi największego błędu w życiu a ten chłopak nie chce jej oszukać. - Crystal gra w swoją własną grę - powiedziała powoli wsiadając do windy i chowając jakąś płytę do torebki zawieszonej na ramieniu. - Teraz i ty jesteś zagrożony - powiedziała ciężko wzdychając i będąc już w windzie. - Nie powinieneś był się mieszać w sprawy organizacji. Jednak teraz nawet z twoją pomocą nie wyjdziemy z tego budynku. Nie wiadomo, komu można ufać, kto jest, w jakim obozie - nagle jednak lekko zmarszczyła brwi. - Musimy dostać się do gabinetu, w którym jest, Sonya jej jestem jeszcze pewna. Bez niej się nie wydostaniemy - powiedziała patrząc poważnie na Cyrusa by wyciągnąć ku niemu dłoń. - Jesteś kucykiem jak ja, więc powiem ci swoje prawdziwe imię. Nazywam się Little Star i miło mi cię poznać - powiedziała z uśmiechem.
  11. Dziwna wiadomość Nagle zamiast wiadomości wyświetliło się teraz zdjęcie, które Cyrus mógł już znać. Bo była na nim dziewczyna, którą widział tylko raz, ale jednak widział. To była młoda dziewczyna z recepcji z pod gabinetu Felicji Romanis ta, która nie wyglądała na więcej niż 19 lat i była lekko przestraszoną, gdy był tam z Jessicą. Zaraz pod zdjęciem była dalsza część wiadomości. Pewnie tego nie wiesz, ale i ona była dawniej kucykiem jednak pozostaje lojalna dawnej upadłej już księżniczce. Na dodatek natrafiła na coś, co może być nam przeszkodą. Dlatego musi też zniknąć. Skoro tak interesujesz się New Medica to powinna ta robota ci się spodobać. Gdy już z nią skończysz utniesz jej głowę lub palca i spakujesz, jako dowód wykonanej roboty. Potem powiemy ci gdzie położyć paczkę. Wtedy dopiero będziemy mogli się spotkać. Więc jesteś gotowy?
  12. Dziwna wiadomość Groźby? Pytałeś, jaką siłę można osiągnąć z naszą przywódczynią to zostało ci ukazane to nie miało za cel cię zastraszyć. Brzmiały kolejne wiadomości. Jednak skoro to ci nie wystarcza to powiem ci, że my już pozbyliśmy się dzięki niej słabych cech, które do naszego serca wpuściła Celestia i teraz jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. Nasza pani nie jest alicornem, ale posiada wiedzę, o której nikomu się nawet nie śniło. Czemu ma się nią z nami podzielić? Jej celem jest by kucyki dominowały i stały się najpotężniejszą rasą. A teraz, jeśli chodzi o spotkanie. Niestety to nadal zbyt ryzykowne. Nie chcemy niepotrzebnych ofiar a gdybyśmy się spotkali i nie dogadali dla którejś ze stron mogłoby to się źle skończyć. Jest jednak inna metoda. Udowodnij, że jesteś przychylny naszej sprawie zabijając kogoś, kto nam przeszkadza a wtedy się spotkamy. Więc wyznaczyć ci cel?
  13. Gdy nastał poranek lekko otworzyłem oczy jednak zaraz skrzywiłem się lekko i przewróciłem na drugi bok chcąc dalej pospać. Po całej tej ciężkiej nocy byłem kompletnie wyczerpany. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co miałem zrobić. Wyskoczyłem z łóżka niemal jak poparzony o mało się z niego nie przewracając przez stopę, która zawinęła mi się w pościel. Na szczęście zdołałem złapać równowagę w ostatniej chwili nim uderzyłem o ziemię. Gdy tylko uwolniłem swoją nogę szybko zacząłem się doprowadzać do porządku. Gdy skończyłem z częścią higieniczną taką jak mycie zębów czy użycie swojego zapachu by nie śmierdzieć przypadkiem potem zacząłem przebierać się w swoje szaty. Nadal byłem na siebie zły. Jak mogłem tak długo spać, gdy Elisabeth tam była sama? W czasie ubierania zauważyłem, że niema Toma i Malfoya, na co lekko zmarszczyłem brwi. Czy mogło mieć to związek z tym, co wczoraj usłyszałem? Szybko jednak pokręciłem głową wracając na normalny tor myślowy gdzie znów skupiłem się na Elisabeth, która była teraz najważniejsza. Zanim jednak wybiegłem z pokoju znów na chwilę przekierowałem wzrok teraz na łóżko Hectora wspominając wczorajszą noc. Nadal było mi w to ciężko uwierzyć. Czy powinienem o tym jej powiedzieć? Zawsze mówimy sobie o wszystkim. Pomyślę o tym, gdy dotrę na miejsce. Wbiegłem niemal natychmiast do pokoju wspólnego gdzie było już sporo dziewczyn. Widać nie tylko ja dziś chciałem wstać rano. Nagle jednak na chwilę spojrzałem na Judith, kiedy ta podała dzisiejsze hasło. Miałem w sumie szczęście, że akurat tu byłem. Nie zastanawiałem się nawet czy miało jakieś znaczenie i zignorowałem również negatywne spojrzenie innej dziewczyny. Nigdy nie obchodziło mnie, co myślą o mnie inni. Jedyna opinia i zdanie, które mnie teraz interesowało należało tylko i wyłącznie do Elisabeth. Dopóki atakowali mnie a ją zostawiali w spokoju nie miałem z tym żadnych problemów. - Raptus puellae - powiedziałem a gdy drzwi stanęły przede mną otworem wybiegłem z pokoju niemal przydeptując swą szatę. Nim się spostrzegłem dobiegłem do skrzydła miałem nadzieje, że już jest z nią lepiej i znów będziemy mogli porozmawiać.
  14. Dziwna wiadomość Dlaczego tak się uparłeś na New Medica? Brzmiało kolejne pytanie by zaraz się wyświetlił jakiś filmik zamiast wiadomości. Łatwo było zauważyć, że na filmie jest nie, kto inny jak Felicja Romanis właścicielka New Medica. Film przedstawiał ją właśnie w jakiejś biednej afrykańskiej wiosce. Według zapisu właśnie udzielała tam wsparcia tamtejszej ludności. Film w końcu dobiegł końca i znów ekran wrócił na tajemniczą wiadomość. Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale Felicja Romanis to zwykły człowiek nie jedna z nas. Pytasz jak staniemy się silniejsi pozwól, więc że pokaże ci kolejną rzecz. Ponownie coś pojawiło się na ekranie jednak teraz były to zdjęcia ludzi, którzy zostali brutalnie zabici a sprawców nigdy nie ujęto. Wiele takich zdjęć przeminęło nim znów ujawnił się tekst. Każdy z nich albo próbował nam zaszkodzić lub miał na rękach krew naszych pobratymców. My sami wydajemy osąd. A gdy odzyskamy prawdziwą postać nasza pani sprawi, że staniemy się niemal tak potężni jak ona. Chcesz się ze mną spotkać? Skąd mogę wiedzieć, że mogę ci zaufać? Brzmiało ostatnie pytanie.
  15. Dziwna wiadomość System władzy się nie zmieni tak brzmiała dalsza część wiadomości. Jednak zaraz po tym pojawiły się kolejne napisy. Celestia była słaba to przez nią to wszystko się stało. Poświęcała swych gwardzistów uznając ich za zwykłem mięso armatnie. Mogła zatrzymać bunt w zarodku jednak zamiast tego oddała buntownikom miasto i przyśpieszyła wojnę. Ludzie się nas nigdy nie bali tak jak i zresztą wszystkie inne rasy. Zawsze byliśmy uważani za słabych. A sama Celestia wykorzystała wszystkich. Swoją uczennicę i jej przyjaciółki, siostrę, siostrzenicę i własną gwardię. Sprowadziła na nas zagładę. Jednak nasza nowa pani jest potężna a jedyne, czego oczekuje to lojalność. Dzięki niej my również staniemy się potężni i to teraz nas się będą wszyscy bać. Co o tym myślisz? Brzmiały ostatnie słowa wiadomości.
  16. Crystal/Felicja Romanis Spoglądała w milczeniu na zebrany tłum cały czas przy okazji się do wszystkich uśmiechając bardzo ciepło. Nie sposób było pomyśleć, że ta kobieta jest potworem, o którym teraz prawdę znała tylko Luna. Słuchała uważnie całego przedstawienia przy okazji rozmyślając jak się pozbyć przeklętej księżniczki ze swych pleców. Co nie zrobiła kroku ta już za nią była. Co gorsza zablokowała jej moce. Będzie musiała później ukarać dawną siebie i to bardziej dotkliwie niż do tej pory. Jeśli myślała, że poznała znaczenie bólu to była w błędzie przekona się o tym wkrótce. W głowie ułożyło już się jej kilka pomysłów jak się wydostać z tej niekomfortowej sytuacji. W końcu, gdy Luna dopuściła ją do głosu powoli skierowała się do mikrofonów i delikatnie uśmiechnęła do tłumów zanim zaczęła - Dziękuje wszystkim za tak hojne przywitanie - mówiła bardzo miłym i zarazem spokojnym głosem. - Możecie być pewni również, że z pewnością powiem w Chinach, gdy już wrócę, że Polacy to naprawdę gościnny naród - dodała dalej uśmiechając się i nagle jej wzrok skierował się na Lunę, która mogła na niewielką chwilę zobaczyć niezwykle chytry uśmiech na jej twarzy, który z pewnością nie oznaczał nic dobrego. - Jednocześnie chciałam również podziękować pani Jolancie za to jak miło mnie przywitała - wskazała nagle ku niej dłonią. - Jednak nie tylko to. Pomimo że pani minister jest bardzo zapracowaną kobietą bardzo chciała wyrazić mi swą gościnność i jeszcze w czasie podróży tutaj zapewniła mnie, że będę mogła czuć się w czasie przyjęcia w pełni swobodnie bym mogła się lepiej przystosować, podczas gdy ona zgodziła się za to zajmować w między czasie wszystkimi zgromadzonym tutaj i odpowiadać na wszelkie zadane pytania z waszej strony bym ja sama mogła zregenerować spokojnie siły po podróży - dodała z przyjemnym uśmiechem jednak jej wzrok przekierował się na chwilę znów na Lunę a spojrzenie mówiło jedno szach mat księżniczko. Tak jak w szachach w życiu trzeba było przemyślać swe ruchy Dziwna wiadomość Intrygująca odpowiedź brzmiały kolejne słowa, które znów zaczęły się zmieniać. A co gdyby istniała grupa kucyków, która podobnie jak ty za nią nie przepada i jednocześnie dożą do odtworzenia nowej Equestrii pod znacznie lepszym panowaniem? Czy gdyby taka grupa istniała chciałbyś do niej dołączyć i jednocześnie odzyskać dawne utracone życie? A może po prostu nie lubisz, Celestii ale odpowiada ci jednak życie człowieka? Zastanów się 2 razy zanim odpowiesz brzmiał kolejny tekst na ekranie.
  17. Dziwna wiadomość Ponownie na komputerze pojawiły się nowe napisy. Ranisz me serce tak mówiąc a obok nich pojawiła się smutna emotka. Poza tym nie było w poprzedniej wiadomości nic o tym by Jessica miała cię zabić. Przypomnij sobie moje słowa. Zostało powiedziane, że pokaże ci bagażnik a to mogło różne rzeczy oznaczać. Co do naukowców pozory mogą mylić. Dziwi jednak fakt, że nie zainteresowałeś się nawet, choć trochę ładunkiem, którym wiozłeś i nie wiesz, do czego zostanie wykorzystany. Jednak teraz nie to się liczy. Zadam ci jedno pytanie i pomyśl nad odpowiedzią, bo z tej drogi niema powrotu. Musisz wiedzieć, że nie wszystkie kucyki tęsknią, za Celestią a ty, do których należysz? Brzmiały ostatnie słowa.
  18. Dziwna wiadomość Nic się nie działo po wpisaniu słów Cyrusa przynajmniej tak było dobrą chwilę. W pewnym momencie jednak ponownie ekran się ściemnił. Nic nie działo się przez dobrą chwilę aż nagle ujawnił się jakiś dziwny dźwięk brzmiący jak konie lub inne zwierzę. Dopiero, gdy się skończył na ciemnym ekranie pojawiły się ponownie duże białe napisy. To zabrzmiało jak groźba czy mam się zacząć bać? Jednak zaraz po tych napisach pojawiły się kolejne. Reakcja twoja i Jessici była tak zabawna, że aż potrzebne było zdjęcie twojej twarzy, gdy myślałeś, że zostaniesz przez nią zabity. Jednak drażnienie naukowców nie było najlepszą decyzją. Na tych słowach wiadomość się urywała tak jak by teraz ponownie tajemniczy rozmówca lub rozmówczyni czekała na wiadomość Cyrusa.
  19. Chciałem ponownie zasnąć. Próbowałem zamknąć oczy mając nadzieje, że tym razem będę miał spokojne sny a nie te dziwne, które mnie ostatnio dręczyły. Jednak ten się różnił o widok Elisabeth, która pierwsza wbiegła do zakazanego lasu wcześniej tego nie było. Wciąż nie pojmowałem, co to wszystko mogło oznaczać? A może ja doszukiwałem się sensu w po prostu zwykłym śnie? Gdy jednak tylko zamknąłem oczy do mych uszu dotarł jakiś dźwięk. Ktoś chodził najwyraźniej po pokoju. Moja dłoń zaczęła kierować się ku różdżce, która leżała niedaleko. Nie byłem pewny, co się dzieje, ale wolałem nie ryzykować. Jednak zaraz wycofałem rękę, gdy usłyszałem znajomy a jednocześnie znienawidzony głos Toma. Drugi głos również był znajomy. A więc to Hector? Rozmowa była całkiem intensywna, ale nic nie robiłem chcąc usłyszeć cały jej przebieg. Gdy tylko usłyszałem Hectora zamarłem bez ruchu. A więc powodem obecnej sytuacji była miłość moja i Elisabeth? Zawsze podejrzewałem, że Hectror również nie przepada za Tomem i że to nie on rzucił ten urok na nią pomimo dowodów. Jednak nigdy nie sądziłem, że zrobi coś takiego by bronić miłości i to jeszcze czyjej? Wszyscy ślizgoni niemal mnie potępiali za moje uczucia ku niej. Stałem się zdrajcą krwi. Byłem taki jakbym przenosił nieuleczalną chorobę, od której bano się zarazić. A jednak on nadal był po naszej stronie. Niestety Hector się mylił. Gdyby chodziło o zwykłą zazdrość nie byłoby to tak straszne. Podejrzewałem jednak coraz bardziej, że Tom jest po prostu psychopatą, któremu radość sprawiało niszczenie szczęścia innym. Jednak to mógł zauważyć ktoś, kto poznał jego drugą mroczniejszą stronę. Nie mogłem, więc winić Hectora o jego błąd. Niestety cała rozmowa skończyła się tym, co zwykle. Tom obrócił jego chęć pomocy przeciwko niemu. Gdy to wszystko dobiegło końca znów położyłem głowę na poduszce patrząc w sufit. Czy Hector mógł być naprawdę zakochany w Elisabeth? Zawsze dobrze ją traktował jednak nigdy go o to nie podejrzewałem. Nawet wobec mnie miał zawsze przyjazne stosunki, choć wiedział już wtedy jak blisko byliśmy. Pokręciłem szybko w geście zaprzeczenia. Nie mogłem pozwolić by Tom i mi namieszał w głowie. Prawda była tylko jedna i została zresztą powiedziana. Naprawdę kochałem Elisabeth podobnie jak ona mnie. To nie było sztuczne uczucie zwane zauroczeniem, które często się potrafiło pojawiać. Znaliśmy się już po prostu zbyt dobrze i byłem pewny, że była szczęśliwa a ja miałem zamiar zrobić wszystko by tak właśnie zostało. Musiałem ją jutro odwiedzić i z nią porozmawiać o wszystkim. Miałem nadzieje, że się już obudzi do tego czasu. Tak bardzo mi jej brakowało. Powoli zacząłem zamykać oczy by spróbować zasnąć. Miałem nadzieje, że dziwne sny już dziś nie powrócą.
  20. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Dosyć intrygujące imię nosiła ta osoba brzmiące dosyć nietypowo przynajmniej jak dla mnie. Ostatecznie zdecydowałem się usiąść i coś zjeść przy okazji słuchając wywodu naszej gospodyni jak i innych z tej gromady. Jak na razie do końca nie wiedziałem, co myśleć. Jedyne, co było pewne, że najwyraźniej żadne z nas nie zostało tu zabrane wraz z własną wolą. Nie zareagowałem na wieść, że nie zobaczymy już swych domów. Mojego domu dawno już nie było. Piaski czasu go pochłonęły a ci, którzy byli mi braćmi i siostrami zniknęli na zawsze. Nikt bliski już mi nie został. Na słowa o rozpadających się krainach zmarszczyłem lekko brwi patrząc na te istotę cały czas. Zaczynałem się czuć coraz bardziej pogubiony w tym wszystkim. Czy to oznaczało, że niedługo ta wieża stanie się dla nas niebezpieczna? Ona przed tym ostrzegała a może nam groziła? W końcu zdecydowałem się otworzyć usta. - Mieliście całą krainę, z której pochodzę i wybraliście mnie? - powiedziałem kręcąc głową w zaprzeczeniu. - Powierzacie ratowanie krainy komuś, kto nie był w stanie nawet obronić swego domu, braci i sióstr? Nie wiem, kto dokonywał tego wyboru, ale chyba ktoś tu chciał z kogoś zakpić. Poza tym, co mi za różnica czy wymiar, z którego pochodzę się rozpadanie ja i tak już dawno powinienem był przestać tam istnieć, więc to mi tylko przyśpieszy to, co nieuniknione. Być może takie jest przeznaczenie by wszystko przestało istnieć. Mego domu nikt nie uratował i sami musieliśmy o siebie walczyć, jaki był rezultat już odrzekłem. Jeśli jednak to zadanie sprawi, że zginę śmiercią równie bohaterską jak moi bracia lub odnajdę cel, dla którego przeżyłem wtedy wyruszę na pomoc krainom - powiedziałem twardo marszcząc brwi. Jedyne, czego chciałem to odkupić swe winy nic innego nie miało dla mnie znaczenia. A czy istniał inny sposób by je odkupić niż bohaterska śmierć?
  21. Jessica Kobieta nic nie odpowiedziała tylko jechała dalej. Dopiero w połowie drogi zaczęła zmieniać stacje radiową na wiadomości. Jednak na żadnej na dłużej nie zostawała jakby szukała jakiejś konkretnej informacji na danej stacji a nie mogła jej znaleźć. Widać było nawet po jej twarzy jakieś zdenerwowanie i głębokie skupienie. Chciała by Crystal dała im znak życia bez niej jej prywatna gwardia błądziła. Tylko ona mogła ich poprowadzić. Nie tak to wszystko miało przebiegnąć a teraz jej pobyt w Polsce się skomplikował. Miała tylko załatwić jakieś sprawy i zaraz do nich wrócić. Jednak nie dawała im znaku życia może jednak to oznaczało, że zbyt się przejmuje? Gdyby ich potrzebowała to na pewno by ich jakoś poinformowała ona mogła to zrobić. Nie minęło dużo czasu nim zaczęła dojeżdżać do siedziby New Medica. - To tyle, jeśli chodzi o twój dzisiejszy dzień pracy. Jak wjedziemy możesz iść do szatni przebrać się i wracać do domu. Ja muszę porozmawiać jeszcze z Sonyą. Jutro o tej samej porze masz się stawić - powiedziała wyraźnie znużonym głosem wjeżdżają na parking i powoli się zatrzymując.
  22. Widok Malfoya jeszcze bardziej mnie zmartwił. Gdyby nie to, że potrafiłem panować nad swą mimiką twarzy pewnie nie wyglądałoby to najlepiej. Podobnie zresztą było z uczuciami potrafiłem je zwykle skrywać chyba, że dotyczyły one Elisabeth tylko ona potrafiła wyciągnąć je ze mnie na zewnątrz. Najwyraźniej również wszyscy uznali, że nic nie słyszałem, bo nikt nie patrzał na mnie inaczej niż zwykle. Nawet nikt się do mnie nie odezwał, przez co aż w duchu westchnąłem z ulgą. Chciałem się właśnie przebrać, gdy nagle doszło coś do mych uszu a był to głos Toma. W pierwszej chwili sparaliżował mnie strach. Myślałem, że zaraz mi zagrozi, że jeśli powiem komuś o tym, co przed chwilą usłyszałem skrzywdzi ponownie Elisabeth. Jednak tak nie było. Mimo że powiedział coś zupełnie innego niż przypuszczałem nie czułem się wcale lepiej. Na każde jego słowo mocniej zaciskałem pięści. Nigdy nic by jej się nie stało gdyby ten przeklęty drań do tego nie doprowadził. Pewnego dnia mi jeszcze za to zapłaci. Jednak nic mu nie odpowiedziałem a kiwnąłem tylko głową idąc do swego łóżka. Chciałem po prostu zasnąć i zapomnieć o tym dniu. Usiadłem na łóżku gdzie dostarczyłem sobie troszkę światła za pomocą różdżki by spokojnie się przebrać w piżamę. Elegancko złożyłem przy okazji swoje szaty a gdy już skończyłem położyłem się do łóżka przy okazji gasząc światło dochodzące z różdżki. Niestety, choć bardzo chciałem nie byłem w stanie zasnąć. Pierwsza godzina leżenia na jednej stronie nic nie dawała. Choć bardzo się starałem nie mogłem zasnąć. Dobre dwie godziny się kręciłem przewracając z boku na bok i dalej nie mogłem zasnąć. Jednak, gdy w końcu mi się to udało obudziłem się po zaledwie piętnastu minutach. Co ciekawe czułem się zmęczony a jednak nie mogłem zasnąć. Ponownie udało mi się zasnąć trzydzieści minut później. Znów śnił mi się zakazany las jednak teraz nie tylko wąż mnie prowadził do jego wnętrza. Pierwsza wbiegła Elisabeth, która się do mnie uśmiechnęła, ale jakoś tak nienaturalnie. Jakby chciała mi coś pokazać. Zacząłem biec za nią a jednak ją zgubiłem i nigdzie nie mogłem jej znaleźć. A nawet pełzający wąż był szybszy od mojego biegu i co ciekawe się mnie nie bał, gdy tak biegłem. Będąc przede mną zaczął szorować brzuchem po pisaku jakby starając się coś na nim napisać. Nic z tego nie rozumiałem, ale nie byłem w stanie się ruszyć musiałem patrzyć bezradnie na gada. W świecie realnym nie było najlepiej wiłem się na wszystkie strony na łóżku rozkopując pościel. Nogami o siebie pocierałem w pewnym momencie zacząłem nawet uderzać swą stopą o drugą nogę. Gdy wąż właśnie kończył zapisywać pierwszą literę obudziłem się gwałtownie niemal siadając na łóżku cały byłem zlany potem i ciężko oddychałem. Ponownie położyłem głowę na poduszczę po około pięciu minutach. Tak bardzo chciałem zasnąć i znów zobaczyć Elisabeth. Co się ze mną działo? Nic z tego nie rozumiałem.
  23. Jessica - Nic, czym warto się przejmować - powiedziała marszcząc brwi i wycofując samochód z parkingu. Mężczyźni wciąż spoglądali na oddalający się samochód jednak nic nie mówili zaraz zaczęli odchodzić w swoją stronę. Kobieta wyglądała na wyraźnie zirytowaną całym zajściem przez pewien czas nic nie mówiła tylko patrzyła na drogę przed siebie. W końcu zdecydowała się włączyć radio jednak tym razem nie wiadomości a muzykę, która zaczęła rozbrzmiewać po samochodzie. Dopiero, gdy zbliżyli się do lasu w końcu otworzyła usta. - Nikt cię nie zwolni - powiedziała patrząc na drogę i nie spoglądając na chłopaka. - To nie był pierwszy raz i zapewne nie ostatni. Powinieneś zrozumieć pewne przekazy z chwilą, gdy oprowadzałam cię po budynku. W sali monitoringu tamci dwaj żartownisie byli w szoku, że kogoś mi przydzielono, co zresztą sam słyszałeś. Mam wybuchowy temperament i wszystko mnie potrafi wyprowadzić z równowagi. Tak samo jak teraz. Sonya wkurzy się na mnie i to ze mną będzie rozmowa. Ty dopiero zaczynasz i powinnam ci świecić przykładem czy jakoś tak. W każdym bądź razie niewiele mnie obchodzi jej zdanie ja słucham tylko prawdziwej szefowej. Nie jest to Sonya ani Karol tylko szefowa korporacji - powiedziała mrużąc oczy. Krzysztof - Musiałaś, więc wieść całkiem interesujące życie w Equestrii. Sam raczej nie spotykałem zabójców stworów, ale co nieco słyszałem - powiedział zapalając samochód by ruszył. Dziewczyna była dość niepozorna musiał stwierdzić. Patrząc na nią nie pomyślałby, że trudniła się w czymś takim. Jednak nigdy nie ocenia się po pozorach. Szkoląc się na gwardzistę słyszał o różnych tego typu najemnikach. Zwykle nie byli konieczni, bo gwardia miała wszystko pod kontrolą. Jednakże niewielkie miasteczka z tego, co wiedział często miały z tym problem. Gwardia nie mogła być wszędzie i nawet, gdy wysyłano patrole nie zawsze udawało się znaleźć zagrożenie, które wracało po pewnym czasie. Wtedy rzeczywiście tacy najemnicy sprawdzali się niesamowicie. Nagle samochód zaczął stawać koło jakiejś kawiarni. - Dobra tu coś zjemy - stwierdził powoli otwierając drzwi. Natychmiast można było spostrzec, że kawiarnia jest wegetariańska. - Domyślam się, że jako były kucyk nie będziesz protestować przed jedzeniem w takim miejscu. Poza tym sam nie przepadam za mięsem - odparł powoli wysiadając z samochodu. - Kim w ogóle jest Bell? - spytał będąc już na zewnątrz. Striding Rason/Jim Grayson - Dosyć nierozsądne - stwierdził z krzywym uśmiechem. - Nierozsądnym zachowaniem jest dosiadać się do obcego mężczyzny, o którym nic nie wiesz poza tym, że patrzy w jakieś wahadło. Nie wiesz czy nie jestem jakimś niebezpiecznym zboczeńcem, który skądś uciekł, więc sporo ryzykujesz - odparł spoglądając kątem oka na dziewczynę. Sam nie wiedział czy miał na to czas. Musiał obserwować księżniczkę a nie nawiązywać nowe znajomości. Poza tym nic zupełnie nie wiedział o tej dziewczynie. Jeśli zbyt się rozgada a całe przyjęcie się w tym czasie skończy nie był pewny czy Crystal mu się nie wymknie.
  24. Nie miałem już na nic siły. Pomimo rozmowy z profesorem wciąż przed oczami widziałem obraz Elisabeth będącej nieprzytomną w łóżku. Powinienem tam przy niej być i czuwać przy jej łóżku całą noc. Zaczynałem coraz bardziej pojmować jak była bliska memu sercu a każda jej krzywda dawała mi ból najgorszy z możliwych. Tak bardzo chciałem zobaczyć jej uśmiech i znów ją usłyszeć. Głównie to zaprzątało mą głowę, gdy zbliżałem się coraz bardziej do sypialni nie zwracając uwagi na innych. Gdy jednak znalazłem się tylko przed drzwiami do mych uszu dotarły jakże znajome znienawidzone głosy. Tom robiący z siebie bohatera, gdy tylko go słyszałem moje pięści się zacisnęły. Jednak, gdy usłyszałem Gilberta Lestrange machinalnie zacząłem błądzić dłonią koło swej różdżki. Nie mogłem znieść tego. Jak on śmiał tak się o niej wypowiadać? Miałem ochotę rzucić na niego najgorsze możliwe klątwy znane czarodziejom. Chciałem właśnie z całej siły cisnąć w drzwi i tak zrobić jednak wtedy usłyszałem kolejny głos a słysząc jego słowa aż zbladłem cofając się lekko. Panie? Malfoy nazwał Toma swym panem? Czarodziej szlachetnie urodzony określił tak chłopaka pół krwi? Czy to nie uderzało w jego dumę? Wiedziałem, że zawsze trzymali się Toma, ale nigdy nie podejrzewałem czegoś takiego. Kim on tak naprawdę był? W jaki sposób zdołał zdobyć sobie taką przychylność szlachetnie urodzonych czarodziei? Elisabeth wiedziała cały czas miała racje i mnie ostrzegała a ja nie słuchałem. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Chciałem teraz uciekać, ale co jak wiedzą, że tu jestem? Musiałem pokonać swój strach. Powoli postarałem się przybrać typową dla siebie mimikę twarzy i tam wejść udając, że nic się nie stało. Pchnąłem drzwi i powoli wszedłem do środka zerkając na obecne zgromadzenie jednak nic nie powiedziałem kierując się do swego łóżka. Miałem nadzieje, że pomyślą, że nic nie słyszałem i mnie po prostu zignorują tak jak zwykle. Nie sądziłem bym jednak dziś zdołał zasnąć zbyt wiele zmartwień mnie teraz nękało.
  25. Striding Rason/Jim Grayson Rozmyślał nad kolejnym ruchem patrząc wprost w wahadło. Zastanawiał się czy powinien już wrócić do Lüge i powiedzieć jej, że chyba się pomyliła, co do obecnych wydarzeń. Jednak z drugiej strony, jeśli naprawdę miało się coś stać może powinien tu jednak być i jeszcze chwilę zaczekać? Nikt nie miał prawa go wykorzystywać a Crystal zdecydowanie przekroczyła pewną granicę. Jeśli jednak wprosiłby się tam mogłaby zostać ranna księżniczka, która również aktualnie miała tam niby być. Z całego tego zamyślenia wyrwał go nagle czyjś głos. On to miał szczęście do przyciągania do siebie ludzi. A jednak, gdy tylko przekserował oczy na osobę, która teraz się do niego odezwała szybko to zauważył. Taka młoda a już coś miała na sumieniu. Same jej oczy potrafiły powiedzieć mu całkiem sporo. Nie rozumiał, po co jej było mieszanie się w to bagno. Tacy jak on nie mieli już wyjścia jednak nie każdy musiał tak kończyć. - To zależy, co chcemy zobaczyć - odparł z krzywym uśmiechem trzymając wahadło między palcami. - Jeden zobaczy w tym tylko wahadło a ktoś inny swe przyszłe cele zależy, jakie ma się spojrzenie - nie sądziłby ona wiedziała, z kim rozmawia. Była zbyt młoda i miała zbyt mało doświadczenia. Patrząc na nią można było pomyśleć, że raczej szukała dreszczyku emocji niż była zawodowcem. Krzysztof - Nie mam, czego wybaczać to żadna tajemnica - powiedział zatrzymując samochód pod jakimś budynkiem. - Ciekawość to cecha każdego. Poza tym to dosyć dziwne by kucyk był samotny - stwierdził spoglądając na nią kątem oka. - Z tego, co wiem wasz gatunek zawsze łaknął towarzystwa innych. Czyżbyś miała powód by unikać innych? - gdy zadał to pytanie nagle tylne drzwi samochodu się otworzyły i grupa ludzi zaczęła zabierać jakąś paczkę. Wszyscy ubrani byli w laboratoryjne kitle. Gdy tylko zabrali przesyłkę zamknęli samochód i odeszli. - Dobra pierwsza przesyłka z głowy jeszcze jedna i na dziś koniec - spojrzał na dziewczynę kątem oka. - Jesteś głodna? Potem szansy na przerwę nie będzie, więc pomyśl nad odpowiedzią - stwierdził zerkając na nią kątem oka. Jessica - Nowy? - spytał jeden z mężczyzn spoglądając na Cyrusa, gdy inny zabierał ostrożnie z jego dłoni walizkę - A czy to wasza sprawa? - spytała spoglądając na swą dłoń. - Mieliśmy dostarczyć wam towar i go macie to chyba wszystko, co należało zrobić - Nagle mężczyzna, który sprawdzał walizkę podszedł do rozmówcy Jessici i zaczął mu coś szeptać na ucho. - Preparat B-248 jest wstrząśnięty - powiedział z wyraźnym niezadowoleniem w głosie. - Czyja to wina twoja czy żółtodzioba? - spytał patrząc teraz na Cyrusa. - A jakie to ma znaczenie? - spytała twardo. - Posłuchaj nie mam zamiaru przez twoje idiotyczne zagrania skończyć na tamtym świecie. Jeśli jeszcze raz się to powtórzy... - nie zdążył nic powiedzieć, bo w mgnieniu oka pod jego brodą znalazł się nóż. Teraz mężczyzna był wyraźnie przerażony a z jego czoła zaczął spływać nerwowy pot. - Powtórz. Powoli i spokojnie tak bym zrozumiała - powiedziała patrząc mu w oczy. - Jeśli coś mi zrobisz wiesz, jakie będą konsekwencje więc nie udawaj groźnej - powiedział mężczyzna starając się ukryć strach w głosie jednak nie szło mu to najlepiej. Jessica tylko zmarszczyła brwi i schowała broń. - Znikamy Cyrus - powiedziała wściekle kierując się do samochodu. Mężczyźni cały czas nerwowo na nią spoglądali tak samo jak na chłopaka.
×
×
  • Utwórz nowe...