Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Koncentracja tylko to teraz było mi potrzebne. Powoli kończyłem rozrysowywać ostatnie symbole. Co prawda użycie krwi, jako swego rodzaju atramentu nie należało do przyjemnych uczuć. Jednak nie bardzo miałem ochotę rozglądać się w poszukiwaniu czegoś innego do pisania. Ostatnia rzecz była najważniejsza, czyli głęboka koncentracja. Chciałem właśnie to kończyć, gdy nagle dotarły do mnie słowa tego niby kota. Czyli jednak jej się udało? Byłem pewny, że na nic zdadzą się te jej sztuczki. Powoli obróciłem wzrok by spojrzeć na te swoistą czarną studnię. Nie bardzo miałem tam ochotę wchodzić pierwszy. Pewności nie miałem czy zaklęcie na pewno jej wszyło. A ufać temu stworowi nie zamierzałem zwłaszcza w kwestii własnego życia. Zaraz jednak wyszedłem z tej głębokiej zadumy i skierowałem wzrok na to stworzenie. - Obejdzie się - burknąłem z niechęcią znów wkładając kawałek pancerza, który nie dawno zdjąłem. - Nie znasz mego świata i naszej magii, więc nie rób tu za znawcę - odrzekłem niechętnie powoli podchodząc do tej studni. Nigdy sam nie widziałem takiej magii. Jednak miałem wrażenie, że jest w niej coś niepokojącego. Być może to strach przed nieznanym. Nie byłem do końca pewny. Jednak zastanawiała mnie jeszcze jedna sprawa. Czym niby była Equestria? To jakaś kraina gdzie żyją podobne istoty do tego kota? Stanąłem obok tej dziwnej magii zastanawiając się, kto będzie na tyle głupi by wejść tam pierwszemu.
  2. Golding Shield/Karol Patris Zaniepokoiły mnie słowa księżniczki. Zawsze podejrzewałem, że z Crystal jest coś nie tak, ale nigdy bym nie pomyślał, że coś takiego. Jednak największy szok na mojej twarzy się pojawił, gdy usłyszałem, że ta była w stanie opierać się potędze księżniczki. Kim ona naprawdę była? Teraz sobie dopiero zdałem sprawę jak niewiele wiedziałem na jej temat. Nigdy nie chciała wiele nam mówić o swojej przeszłości. Zawsze sądziłem, że ma to związek z traumatycznym wydarzeniem, dlatego nawet nie napierałem na nią. Tym sobie tłumaczyłem również jej zachowanie często nietypowe dla kucyka. Kolejną rzeczą, która mnie zmartwiła był fakt, że nadal mogła używać magii. Według słów księżniczki mogły to robić tylko tak potężne istoty jak ona. Jaką więc ona potęgą dysponowała? Przez chwilę nawet przeszła mi myśl, że też jest wiekowym kucykiem, ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć. Niema sposobu by zachować wieczną młodość prawda? Gdy zaczęliśmy się coraz bardziej zbliżać na miejsce czułem coraz więcej niepewności. Coraz bardziej nie podobał mi się fakt, że Lust tu z nami również była. Powinna zostać ze Snow. Crystal nie była jej sprawą. Tylko i wyłącznie ja odpowiadałem za zagrożenie z jej strony. Nadal jednak nie rozumiałem, dlaczego nawet na Ziemi tak spokojnie czekała. Dlaczego mnie nie zaatakowała? Mogła to przecież zrobić a tym samym pozbyć się wielu problemów. Powoli opuściłem pojazd idąc przy boku księżniczki starając się odegnać niepokojące myśli. Moja twarz jak zwykle pozostawała kamienna. Starałem się nawet nie myśleć, że Lust również tu jest by odegnać ponure myśli. Spojrzałem spokojnie na mężczyznę, który stał nam na drodze nawet nie reagując i czekając spokojnie. Gdy tylko zszedł nam z drogi ruszyłem w milczeniu za księżniczką. Nadal zastanawiało mnie, co nas tam czeka. Sebastian - To akurat standardowa procedura, że zawsze jadą na wszelki wypadek 2 osoby - odparł powoli wsiadając do pojazdu i go uruchamiając. Zaraz potem włączył jakąś muzykę w radiu i zaczął wyjeżdżać pojazdem z parkingu. Gdy tylko znaleźli się na drodze kontynuował. - Niby nie wieziemy nic bardzo cennego jednak odpady z korporacji czasem są bardzo niebezpieczne. Wiesz lepiej by jechały 2 osoby i je wywoziły na wszelki wypadek by te nie wpadły w ręce jakiegoś kretyna. Świrów na tym świecie nigdy nie brakowało. Jednak faktycznie sytuacja była nieco dziwna. Pierwszy raz nawet nie wiem, co dokładnie wieziemy, bo jak stwierdzono jest to tajemnicza wysokiej wagi. Kolejną sprawą jest to, że przydzielono mi ciebie w ostatniej chwili. Zawsze jeżdżę ze swoją przyjaciółką jednak teraz w ostatniej chwili ją odwołali i ciebie wrzucili na jej miejsce. Cóż miejmy to jak najszybciej lepiej z głowy. Sam zobaczysz to w sumie nic trudnego - nagle jednak zmarszczył delikatnie brwi. - Chyba, że ty wiesz o czymś, o czym mi nie powiedziano i coś nam grozi. Wiesz zwykle nie przydziela się strażników do wywożenia odpadów. Więc nie dziw się, że trochę mnie to martwi - odparł spoglądając na Cyrusa kątem oka jakby nie był do końca pewny, czego można się spodziewać.
  3. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    - Wielu już nauczyłem a więc kolejny nie zrobi mi różnicy - stwierdziłem spoglądając kątem oka jeszcze na chwilę na te istotę. Jednak obecnie kłótnia straciła większy sens. Wymianę zdań a nawet utarczkę można było zrobić wszędzie jednak nie bardzo miałem tu ochotę utknąć do końca życia z tą bandą. Nie byli moimi przyjaciółmi ani sojusznikami. Nawet nie znałem żadnego z nich. Na pewno nie chciałem ufać im na tyle by ryzykować z nimi własne życie. Prawdziwe więzi można było tylko tworzyć w ogniu walki. Gdzie każdy był gotów oddać życie za swego brata. Jednak mych braci już nie było a ja zostałem tu sam. Tamta miała nam wszystko wyjaśnić a zostawiła nas tu na łasce dziwnego kota. Te stworzenie niby miało nas wypuścić jednak słysząc jej słowa miałem wątpliwości by to się udało. Nie potrzebowałem ich. Nikogo nie potrzebowałem sam na pewno bym sobie lepiej poradził niż z nimi. Zacząłem powoli chodzić po komnacie w kółko próbując zebrać myśli. Skarb naszej krainy wspaniały klejnot, który przepadł z mojej winy już do nas też nie wróci. Gdyby tu był już dawno bym się wydostał. Najlepsi mistycy stworzyli z jego pomocą wiele wspaniałych zaklęć, które potem zapisali w księgach dla potomnych. A mnie w tej chwili interesowało jedno. Gdybym tylko przypomniał sobie tą inkantacje. Tyle czytałem tych ksiąg w młodości niemal zapamiętałem niektóre formuły na pamięć. Nagle w mej głowie jakby zrodził się obraz, którego szukałem. Byłem niemal pewny, że zwykła teleportacja nie pozwoli mi się wydostać. Jeśli jednak by zwiększyło się na chwilę naturalną moc może by się udało. Jednak coś takiego wymagało czasu i skupienia. A tego akurat miałem teraz sporo. Powoli zdjąłem kawałek pancerza z kopyta i na nie spojrzałem. Wtedy też chwyciłem swój miecz za pomocą magii i jego końcem przejechałem bardzo szybko po kopycie. Krew sama zaczęła ulatywać. Zacisnąłem zęby i przyłożyłem kopyto do ziemi zaczynając własną krwią rysować jakieś znaki. Nie sądziłem by ktoś tutaj je znał. W końcu to były sekrety naszego królestwa. Problem był tylko jeden. Nie mogłem być pewny, że to się uda. Nie byłem mistykiem a wojownikiem i choć magia nie stanowiła przed mną sekretów nie potrafiłem się nią posługiwać w takim stopniu jak oni. Być może jednak zdołam zwiększyć, chociaż swą umiejętność teleportacji, gdy odpowiednio się skupie. Nic do stracenia nie miałem.
  4. Słuchałem uważnie każdego słowa, jakie padło ze strony Elisabeth. Bardzo ucieszyła mnie jej reakcja na to, że poszedłem porozmawiać z profesorem. Bałem się, że zacznie mówić, że za bardzo panikuje i mogłem zaczekać na nią. Prawdą jednak było, że nie mogłem tego zrobić. Z chwilą, gdy Tom zagroził życiu jedynej osoby, dla której ja sam miałem jeszcze powód by żyć nie mogłem nie zareagować. Jeśli straciłbym ją to wraz z nią utraciłbym wszelkie powody do dalszego życia. Nie miałem rodziny ani bliskich przyjaciół. Została mi tylko Elisabeth. Podobnie jak ona nie mogłem pojąć, dlaczego Tom ma taki autorytet jednak jakiś powód musiał być. Bałem się jednak, że jest to bardzo mroczny powód, którego lepiej było nie znać. Też nie byłem pewny czy zdołam udawać uwielbienie w jego kierunku, gdy ten znów zacznie tak zbliżać się do niej jak to zwykle robił przy mnie. Na ten widok zawsze czułem ogromny gniew. Nie byłem nawet pewny czy było to ukierunkowane zazdrością czy też może tym, że zawsze widziałem w oczach Elisabeth ogromną niechęć, gdy to robił. Gdy ponownie położyła się wygodniej na łóżku spoglądałem na nią ze zmartwieniem. Nigdy jeszcze nie była tak słaba. Czułem ból w sercu, gdy taką ją widziałem. Na powrót oprzytomniałem, gdy wspomniała o Quidditchu. Byłem nieco zdziwiony, że o to pytała. Jednak to była cała ona. Nawet będąc w takim stanie już myślała o rozgrywkach. - Tak bardzo się spieszyłem a me myśli błądziły tylko i wyłącznie przy tobie - odrzekłem dotykając poduszkami palców jej policzka. - Nie myślałem nawet o tym. Wręcz zapomniałem o Quidditchu po ostatnich ciężkich chwilach - prawdą było, że ten rok był dla nas oboje ciężki i to nie z powodu nauki. - Wiem, że jesteś silna - nagle moje dłonie delikatnie zacisnęły się na jej dłoni. - Dużo silniejsza niż ja będę kiedykolwiek jednak na razie chyba nie powinnaś o tym myśleć. Nadal jesteś zmęczona. W obecnym stanie niewiele mogłabyś pomóc drużynie. Poczekaj aż poczujesz się lepiej dobrze? - spytałem lekko przechylając głowę i patrząc w jej oczy.
  5. Golding Shield/Karol Patris Na słowa księżniczki zacisnąłem pięści w gniewie. Jak mogłem być tak ślepy? Z Crystal wiedziałem, że coś jest nie tak jednak nigdy bym nie pomyślał, że może to być coś takiego. Szachownica? Czy to możliwe? W mojej głowie pojawił się obraz szachownicy, którą tyle razy widziałem w jej gabinecie. Nigdy z nikim nie grała w szachy mówiąc, że nikt nie jest gotowy by z nią zagrać partię. Czy to było źródło jej mocy? Nigdy nie słyszałem o tego typu magii. Na dodatek gniew księżniczki Luny dawał kolejne dowody, że sprawa jest niezwykle poważna. W końcu było już wiele zagrożeń dla Equestrii, więc księżniczka musiała do tego przywyknąć. Co się jednak musiało stać, że była wściekła? Co takiego Crystal zrobiła? - Wybacz księżniczko nadal mi w to wszystko trudno uwierzyć - powiedziałem marszcząc brwi w zastanowieniu. - Crystal z pewnością nie jest, alicornem więc nie rozumiem skąd czerpie moc. A gdyby była jednorożcem pokroju Sombry to chyba powinna podobnie jak on dążyć do dominacji. Nie rozumiem, dlaczego więc istota taka jak ona przez tyle lat została niezauważona w Equestrii i nic nie robiła by zdobyć władzę. Skoro ma magię, czemu teraz nie atakowała? W końcu nie wiedziała, że przeżyłyście. Jeśli naprawdę posiada czarną magię powinna być chyba bardziej pewna siebie - wciąż w to wszystko nie mogłem uwierzyć. Moje oczy skierowały się na chwilę na Lust tak, że nasze spojrzenia mogły się spotkać. Teraz zdecydowanie nie chciałem by tu była. Crystal zawsze nienawidziła podmieńców a jeśli jest tak niebezpieczna to naprawdę zaczynałem się o nią martwić. Znów pokręciłem głową. - Wiedziałem, że jest z nią coś nie tak. Jednak nie sądziłem, że coś takiego. Myślałem, że jeśli dam jej szansę objawi naturę kucyka. Popełniłem zbyt wiele błędów jak widzę - westchnąłem rozmyślając nad tym wszystkim. Sebastian - Jakiej śmierci, o czym ty do mnie gadasz? - odrzekł zupełnie nie rozumiejąc, co Cyrus ma na myśli może i rzeczywiście tak było? Prowadził chłopaka kolejnym korytarzami, które miały wyprowadzić ich na parking. - Nie mam pojęcia, co wozimy. Dostaje zadanie wypełniam je i tyle o nic nie pytam. A jeśli tobie nie odpowiada, że cię do tego przydzielono gadaj z kimś z góry. Ja cię do tego nie wybrałem - powiedział lekko marszcząc brwi w zdenerwowaniu i nagle zmienił temat. - Jako że korporacja ma wiele odpadów medycznych do usuwania ma swoje prywatne wysypiska, które są pilnie strzeżone. Wiesz lepiej by nikt nieupoważniony przy nikt nie grzebał. My mamy tylko to wywieźć na jedno z takich wysypisk nic skomplikowanego - odrzekł powoli kierując się do samochodu, który wyglądem przypominał zwykłą ciężarówkę. Cokolwiek mieli wywieźć prawdopodobnie było to w kontenerze jednak mężczyzna nie wydawał się ani trochę zainteresowany jego zawartością jakby wszystko było normalne.
  6. Slate Violet Siedziała spokojnie przeglądając papiery i była nieco zdziwiona tym, co zobaczyła. Nie była do końca pewna, co się stało w ciągu ostatniej doby, ale ten idiota musiał nieźle zirytować Volcanic. Cóż to była jego sprawa widać, co niektórzy po prostu nie uczyli się na błędach. Miała, co prawda zamiar przydzielić mu inne zadanie, ale w tym wypadku nie miała za dużo do powiedzenia. Zauważyła go w pobliżu budynku na jednej kamer teraz na niego spokojnie czekała. Słysząc pukanie lekko się uśmiechnęła. Czyżby jednak zaczęło coś do niego docierać? Gdy tylko wszedł zaraz się odezwała. - Zostało ci przydzielone zadanie z góry. Nie wiem, co miał no to wpływ jednak coś miało. Zresztą nie moja sprawa. Zaraz się wszystkiego dowiesz - nagle do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna, który spojrzał najpierw na Cyrusa a potem na Slate. - Bardzo dobrze witaj Sebastianie. Pan Cyrus ma ci pomóc wywieźć odpadki, więc pokaż mu, co i jak - mężczyzna kiwnął głową i spojrzał na Cyrusa. - No dobrze, więc chodź ze mną
  7. Volcanic Storm Zabawa była dobra jednak czasem i ona potrafiła irytować tak jak i w tym momencie. Ciężko było jej określić, co można powiedzieć o tym kucyku jednak z pewnością nie była to inteligencja. Wciąż nie potrafił sobie zdać sprawy, że jest na przegranej pozycji. Jego życie jak i Star zależało tylko i wyłącznie od niej. A on był na tyle głupi by się jeszcze odgrażać. W obecnym położeniu mogła się go pozbyć niczym nic nieznaczącego insekta. Jednak najpierw chciała zniszczyć w nim całą te jego bojowość sprawić by ten błagał o śmierć i być może wtedy ulży mu w cierpieniach. Na razie jednak mogła go jeszcze podręczyć. Ból fizyczny był niczym tak uczyła ich Crystal. Były znacznie gorsze rodzaje bólu, które musiał poznać. Wszystko okaże się jutro. Na jej twarzy pojawił się bardzo nieprzyjemny uśmiech.
  8. Cisza, która nastała w skrzydle nie była dla mnie niczym niezwykłym. To była całkiem normalna reakcja na to, co zostało powiedziane jeszcze przed chwilą. Spodziewałem się wielu różnych zachowań ze strony swej ukochanej. Chociaż strach nie był u niej cechą widzianą, na co dzień. To jednak Tom w jakiś sposób potrafił wyzwolić nawet w kimś tak wojowniczym jak ona te cechę. Spodziewałem się, więc że to cisza przed burzą a Elisabeth zaraz wybuchnie gniewem najpewniej znając ją tak właśnie będzie. Jednak stało się nieco inaczej niż przewidywałem. Najpierw zaczęło się całkiem spokojnie, przez co delikatnie podniosłem na nią swój wzrok. Jednak potem znów to się stało. Ponownie nie pozwoliła mi wziąć winy na siebie. Spoglądałem prosto w jej piękne oczy widząc w nich coś, co mnie lekko zaniepokoiło. Spodziewałem się wszystkiego jednak zaraz ponownie sytuacja zaczęła się jakby uspokajać zwłaszcza, gdy do mych uszu dotarł jej chichot. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Chciałem coś nawet powiedzieć, gdy nazwała mnie gumochłonem. Chyba pierwszy raz tak mnie nazwano, ale wiedziałem, że nie miała na celu mnie obrazić a było to bardziej żartobliwe stwierdzenie to po prostu cała ona. Nie miałem jednak okazji za bardzo nad tym rozmyślać, bo nagle poczułem ręce Elisabeth na szyi i jak ta ciągnie mnie ku sobie. Nie stawiałem nawet oporu, przez co niemal upadłem prosto na nią. Sam również odwzajemniłem uścisk i przytuliłem ją lekko całując w policzek. - Ja również cię kocham jak nic innego na tym świecie - odpowiedziałem cicho delikatnie ją nadal przytulając i kładąc lekko brodę na jej ramieniu. Wolałem nie kłaść brody na jej głowie, która niedawno tak ucierpiała. Byłem tak do niej przytulony dobrą chwilę aż nie dotarły do mnie jej słowa o profesorze. Wtedy dopiero podniosłem głowę by spojrzeć w jej oczy a dłonie położyłem na ramionach. - Nie wiedząc, co mogę zrobić i czując ogromną rozpacz na twój stan stało się tak, że nasze drogi już się skrzyżowały a ja powiedziałem profesorowi o wszystkim Elisabeth - na chwilę zamilkłem patrząc głęboko w jej oczy by zaraz mówić dalej. - Tom podobnie jak ty jest pół krwi a jednak z jakiegoś powodu nikt niema odwagi mu zarzucić by był gorszy, co już samo w sobie jest dziwne widząc jak ciebie czasem traktują - zacisnąłem wściekle pięści na samą myśl o tym. - W każdym razie obawiam się, że jesteśmy w mniejszości. Profesor otwarcie stwierdził, że żaden inny profesor nie wierzy by Tom mógł zrobić coś złego i uważają, że Dumbeldore się na niego uwziął. Poradził abyśmy postarali się udawać bardziej mu przychylnych uczniów wtedy się najpewniej nami znudzi. Obecnie zwracamy na siebie zbyt dużą jego uwagę. Jeśli jednak powtórzy się sytuacja podobna do obecnej mamy się do niego natychmiast zgłosić. Możemy spróbować, co prawda Priori Incantantem jednak niema pewności czy się nie wykręci a my pogorszymy tylko sprawę. Obawiam się, że mamy tylko nasze słowo przeciw jemu a bez dowodów nie możemy nic zrobić - cała moja mowa była niezwykle cicha tak by nikt nas nie podsłuchał a usłyszała każde słowo tylko i wyłącznie ona. Byłem ciekawy, co na to wszystko stwierdzi. Zawsze jej zdanie było dla mnie niezwykle cenne.
  9. Golding Shield/Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Na odpowiedź tej kobiety lekko zmrużyłem oczy. Było to ukierunkowane zdziwieniem a jednocześnie zaczynałem rozumieć, dlaczego Snow tak się o niej wyrażała. Człowiek, który nazywa kogoś przyjacielem po tak niedługim czasie jest niezwykły. A widząc jej reakcje na moją kuzynkę byłem pewny, że darzy ją również przyjaźnią, która jest szczera, choć sama mogła nie do końca to wiedzieć. Bardzo interesująca osoba trzeba było to przyznać. Snow otworzyła szeroko oczy na słowa Magdy. Ona naprawdę ją również uważała za przyjaciółkę. Otwarcie to przyznała na dodatek wcześniejsze słowa księżniczki o tym, że jest z niej dumna sprawiły, że się lekko zarumieniła chowając twarz w dłoniach z tego zawstydzenia. Zanim ruszyłem za księżniczką i Lust jeszcze spojrzałem na Magdę i Snow. - Zaczynam rozumieć pewne rzeczy. A moje wnioski nie biorą się z niczego. Snow tak ciepło nie wyraża się o byle, kim. Poza tym, jako rodzina dostrzegam więcej rzeczy - te słowa padły z moich ust zanim ruszyłem i zaraz dogoniłem księżniczkę i Lust. Snow wpatrywała się w nas dobrą chwilę patrząc jak powoli znikamy dopiero potem uśmiechnęła się ciepło do Magdy. Chciała z nią bardzo porozmawiać i poradzić się jej o tym, co powiedział Golding. W międzyczasie, gdy już oddaliliśmy się na dość bezpieczną odległość ponownie się odezwałem. - A więc jednak? Czyli nie myliłaś się, co do Crystal księżniczko? - odrzekłem zaciskając pięści. - Jeśli chcecie coś zrobić pozwólcie mi wymierzyć karę. To ja jestem po części odpowiedzialny za wszystko, co zrobi gdybym może szybciej zareagował zdołałbym ją zatrzymać - mówiłem nie zatrzymując się.
  10. Volcanic Storm Tego było zdecydowanie za wiele. Ten żałosny odpadek sądził, że był bardziej użyteczny dla wspaniałej Crystal niż oni?! Nic o niej nie wiedział nawet jej na oczy nie widział i chciał tu robić za eksperta? Nikt w organizacji nie miał wątpliwości, że ich pani nic się stać nie może. Była zbyt doskonała by mógł się ktoś z nią równać. Nie było zmartwienia, bo wiedzieli, że gdyby coś się stało już by o tym wiedzieli. Potęga ich pani jest niezmierzona. A z pewnością nie miała zamiaru ryzykować własnego życia by się upewnić czy wszystko z nią dobrze. Wiedziała, jaki byłby jej gniew gdyby jej przeszkadzano. Pojawienie się nieupoważnionej osoby, która i tak już tyle namieszała byłoby zdecydowanie zbyt groźne dla nich. Tu nie byłoby wdzięczności a tylko wielki gniew. Uważaj na to, co mówisz. Pamiętaj, że Slate jest ważnym zaufanym członkiem naszej grupy i jedną z moich podopiecznych. A ty do niej strzelałeś. Poprosiła mnie, więc by osobiście się tobą zajęła. Zgodziłam się, więc nie mam zamiar odbierać jej kawałka mięsa, który dostała w prezencie. Sam powinieneś wiedzieć czyje zdanie liczy się bardziej zabawki czy kogoś takiego jak ona. Jednak, co do jednego masz racje faktycznie marnujemy zasoby na Star jak to określiłeś. Chcesz może zobaczyć film z jej egzekucji by oszczędzić te zasoby a może powinniśmy na niej przeprowadzić jakąś operacje by ich tak nie marnowała, co myślisz o tym pomyślę?
  11. Volcanic Storm Przez pewną chwilę trwała cisza i nic się nie pojawiało. Dopiero po około 10 minutach zaczął znów pojawiać się tekst. Gdyby można było wyczytać z niego emocje najpewniej byłaby to mieszanina strachu i gniewu. Golding Shield nie może na razie zginąć. Gdyby Crystal chciała już dawno się go pozbyła. Jest jej jednak na razie potrzebny. Jego rola, choć sam o tym nie wie jest niezwykle dla niej istotna. My jak i zarówno ty jesteśmy niczym wobec jej mocy i geniuszu. Nawet teraz, gdy utknęła w ludzkiej formie jesteś dla niej niczym insekt. Mogłaby od tak zakończyć twoje istnienie. Naprawdę sądzisz, że potrzebny jej ktoś tak żałosny jak ty? Nikt nie ma prawa ingerować, gdy sama sobie tego nie zażyczy i wierz mi nie potrzebuje by nas powiadomić tradycyjnych sposobów komunikacji. Nie można się w nic mieszać, bo inaczej wszyscy poczujemy jej gniew. Chcesz się wykazać? Rób, co każemy i będzie dobrze.
  12. Volcanic Storm Cóż za niesamowita szczerość tak brzmiała pierwsza wiadomość, która się ukazała po tekście zapisanym przez Cyrusa. Zaraz potem pojawiały się kolejne słowa. Brzmi to niemal jak fabuła kiepskiej klasy filmu. Jeden człowiek z jednym pistoletem przeciw całej armii wygrywa i znika dziewczyną przy zachodzącym świetle słońca. Jeśli naprawdę wierzysz w takie scenariusze to muszę cię rozczarować. Tak przy okazji, jeśli próbujesz namierzyć nasz sygnał to najpewniej zaraz zauważysz, że nadaje do ciebie z wielu różnych miejsc na świecie a nawet z twojego domu. Jestem zawsze krok przed tobą. Wiem wszystko, co chcesz zrobić zanim jeszcze zaczniesz. A co do kolejnej sprawy. Emocje takie jak miłość, przyjaźń czy honor sprawiają, że stajemy się słabi. Jesteś tego żywym przykładem gdyż możemy tobą manipulować przez twoje słabe i żałosne serce. To, dlatego Celestia sprawiała, że byliśmy słabi. Ból fizyczny nie trwa wiecznie a z czasem też w końcu zanika, więc nie powinno się go bać. Śmierć jest terminem słabych prawdziwie potężni są ci, którzy potrafią ją zwyciężyć. Dopiero, gdy połączysz to wszystko uzyskasz przed oczami to, czym jest Crystal. Naprawdę sądzisz, że ktoś jest w stanie jej zagrozić? W obecnym świecie ona jest najpotężniejszą istotą, której nie można zatrzymać.
  13. Crystal/Felicja Romanis Klacz była u progu wytrzymałości. Z każdą chwilą czuła się już coraz bardziej słabo nawet krzyki były dla niej już zbyt męczące. Obraz przed jej oczami zaczynał się powoli rozmazywać. Wiedziała, że gdy potrwa to dłużej zaraz zapewne zemdleje. Wiele razy przeżywała już tortury z jej strony a jednak nie pamiętała, kiedy ostatnio była tak wściekła jak teraz. Księżniczka musiała naprawdę zaatakować jej czuły punkt. Nagle przestała czuć ból dochodzący z kopytka nawet nie była w stanie podnieść głowy by na nie spojrzeć. Poczuła natomiast jak znów coś ją chwyta za kark i unosi w powietrze. - Zaczynam naprawdę odnosić wrażenie, że twój los nic nie obchodzi księżniczkę może jednak jest jeszcze dla niej nadzieja mimo wszystko chyba sądzę, że nasze drogi powinny się rozstać - teraz na jej pyszczku pojawił się znów diaboliczny uśmiech. - Nie jesteś mi już potrzebna znajdę inne źródło magii bym sama nie musiała wyczerpywać swojej gdybyś była grzeczna i milczała jak trzeba nadal byś żyła a tak stałaś się zbyt groźna. A więc... - nagle puściła klacz i ta wylądowała na ziemi. Straciła swą magię ponownie, przez co nie mogła jej nawet unieść. Spojrzała na swoje powoli zanikające kopytko i nagle na jej twarzy pojawił się uśmiech. A więc Luna ją wybudziła? Nie mogła jeszcze chwilę zaczekać? Znów spojrzała na nieprzytomną klacz. - Zaczekaj myślę, że niedługo znów się spotkamy - z tymi słowami ostatecznie całkiem się rozpłynęła z tego świata aż umęczona klacz została sama. Ponownie otworzyła swoje oczy jednak czuła się zdezorientowana. Czuła jakiś znajomy, ale nieprzyjemny zapach, który nie pozwalał jej się skupić. Chciała wstać a jednak nie mogła się ruszyć. Zaczęła błądzić po pokoju wzrokiem aż stanął na rozmazanym obrazie Luny. Wtedy jej wzrok stał się bardziej wredny. Nie mogąc unieść dłoni, więc zaczęła wymachiwać palcem wskazującym rysując za jego pomocą litery w powietrzu. Jeśli Luna śledziła wszystkie mogła zauważyć, że układały się w słowa. A brzmiały one "Przerwałaś w najlepszym momencie". I tak cały czas powtarzała ten cykl. Volcanic Storm Przez długi czas nic się właściwie nie działo na komputerze. Dopiero po długiej chwili na ekranie zaczęły się powoli ładować jakieś obrazy. Cyrus mógł znać je bardzo dobrze. W końcu nie przedstawiały nikogo innego jak jego sprzed kilku godzin, gdy był z tyłu hotelu. Pokazane było na nich dokładnie jak chowa broń i przypina chip do akt. Za samymi obrazami pokazała się również wiadomość. Na przyszłość patrz czy są w okolicy kamery. Czy zechcesz to wyjaśnić? Brzmiała wiadomość, która kilkukrotnie się powtarzała.
  14. Slate Violet Właśnie spoglądała w jakieś pliki na komputerze aż tu się nagle otworzyły drzwi. Nie zdziwił jej jego widok, bo dostała informacje o jego pojawieniu się w budynku już jakiś czas temu. Mimo wszystko wypadałoby nauczyć go kilku rzeczy choćby pukania. Czuła absolutną niechęć do niego i gdyby nie to, że Volcanic tak bardzo lubiła bawić się swoimi ofiarami zanim z nimi skończy najchętniej już by go zabiła. Czemu tu się dziwić w końcu ten gnojek do niej strzelał i jeszcze ma czelność jej grozić niemal za każdym razem, gdy się widzą. Oj trzeba mu pokazać gdzie jego miejsce. Spojrzała to na niego to na dokumenty i nacisnęła jakiś guzik na interkomie. - Co tak długo? - odparła nawet teraz na niego nie patrząc tylko w komputer. - Czyżby nawet takie zadanie było dla ciebie zbyt trudne? - nagle do gabinetu wszedł jeden z ochroniarzy, który nawet nie spojrzał na Cyrusa. Nic nie powiedział tylko wziął dokumenty i zaczął kierować się do drzwi. Gdy tylko się przy nich znalazł Slate się odezwała. - Pamiętaj o procedurze. Zniszcz oryginały zrób kopię elektroniczną i wyślij na mail - mężczyzna kiwnął głową i wyszedł. - Co do ciebie to tyle możesz iść - odrzekła kładąc na stole lekarstwo dla niego. - Chyba wiesz gdzie jest wyjście - znów wbiła wzrok w ekran.
  15. Uśmiech na twarzy Elisabeth bardzo mnie ucieszył jednak był on niezwykle krótki i gdy na jej minę wróciła powaga wiedziałem, że nadal jednak coś ją gryzie. Nie myliłem się, bo poczułem nagle jak jej palce zacisnęły się na mojej dłoni. Skierowałem na chwilę swój wzrok na jej i moją dłoń, które teraz były zamknięte wspólnie w uścisku. Gdy odrzekła, że chce już wyjść nie bardzo mi się spodobał ten pomysł. Wiedziałem, że jest uparta i silna jak mało, kto a jednak to nie zmieniało faktu, że się o nią martwiłem. Jednak gorsze stało się dopiero później, bo w końcu spytała o powód, dla którego się tu znalazła. Wiedziałem, że ta chwila, co prawda przyjdzie jednak nie byłem pewny czy powinienem jej mówić, gdy była w takim stanie. Kłamstwo jednak nie wchodziło w grę. Znała mnie zbyt dobrze i wiedziałaby, kiedy skłamałem. Jeśli poproszę by jeszcze z tym zaczekać nie odpuści i będzie mnie męczyć aż powiem. W końcu lekko westchnąłem. - Skoro tego chcesz - po tych słowach usiadłem na rogu jej łóżka cały czas na nią spoglądając i mocniej trzymając dłoń tak jak bym chciał jej w ten sposób dodać odwagi. - Cokolwiek jednak teraz usłyszysz spróbuj podejść do tego logicznie a nie kierować się emocjami jak to zwykle robisz - powiedziałem z lekką zaczepką w głosie i delikatnym uśmiechem by rozluźnić sytuacje. Nim jednak zacząłem mówić lekko się nad nią nachyliłem i obdarowałem ją jeszcze jednym pocałunkiem w czoło. Dopiero wtedy zacząłem zbierać myśli i po pewnej chwili otworzyłem usta. - Nie powiem ci, co dokładnie się stało, bo nie było mnie tam jednak powiem ci, co wiem - spojrzałem na nią niezwykle poważnie. - Więc gdy odbywałaś szlaban spadła na ciebie półka z różnymi eliksirami i wszyscy uznali to za wypadek. Według oficjalnej wersji wtedy też uratował cię Tom, który cię tu przyprowadził i teraz wszyscy mają go za bohatera łącznie ze Stephanie i Adelią - ponownie zamilkłem jakby kolejne słowa miały już nie być tak miłe. - Dowiedziałem się o tym wszystkim będąc w pokoju wspólnym. Przybiegłem tu najszybciej jak mogłem Elisabeth jednak on już tu był. Stał nad tobą i trzymał twą dłoń w opiekuńczym geście. A jednak - teraz pojawiła się u mnie nowa emocja, czyli smutek, który był widoczny na mojej twarzy. - Przepraszam Elisabeth ja po prostu nie dałem rady ten widok sprawił, że moje emocje po prostu wręcz wybuchły niczym wulkan i powiedziałem mu parę słów a wtedy on powiedział te słowa - chwilę się wahałem czy to powiedzieć jednak skoro zacząłem to musiałem skończyć. - Zagroził tobie. Powiedział, że nie umiem uczyć się na błędach i ciekawe jak wiele jeszcze zniesiesz z powodu tego, że nie umiem się na nich uczyć - nagle z moich oczu popłynęła samotna łza. Widok naprawdę rzadki, bo niemal nigdy nie pozwalałem sobie płakać. - Rozumiesz już Elisabeth? To nie był wypadek a znalazłaś się tu przeze mnie to była kara z jego strony - po tych słowach zamilkłem opuszczając głowę i nie mogąc ze wstydu spojrzeć Elisabeth w oczy.
  16. Tajemnicy budynek Po ogłuszeniu ochroniarza droga była wolna do celu, bo nikt najwyraźniej się nie pokazał. Mijając jednak różne pary drzwi Cyrus mógł zobaczy grupy ludzi w fartuchach jednak ci byli tak pogłębieni swoją pracą, że nawet nie zwracali na niego uwagi. Niestety nie mógł bezpośrednio zobaczyć, czym są pochłonięci, bo żeby to zrobić musiałby wejść do środka. Gabinet kierowniczy przypominał zwykłe biuro. Samotne biurko, wieszak jak i jakaś kanapa. Jednak to nie na tym powinien skupić swą uwagę Cyrus a na sejfie gdzie miał być cel jego poszukiwań. Jessica była na tyle uprzejma, że nawet podała szyfr do sejfu. Jednak w momencie, gdy chłopak miał zacząć się mocować z sejfem mógł usłyszeć okropny ryk spowodowany czyimś bólem. Było to za jednymi z drzwi w okolicach gabinetu. Jednak bardziej powinny go zaniepokoić głosy. - Moja ręka! - wrzeszczał pierwszy głos z wyraźnym bólem. Drugi głos był kobiecy i jakby lekko spanikowany. - Spokojnie w biurze jest lekarstwo zaraz je przyniosę - Szybko! - nadal krzyczał męski głos. Teraz sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, bo na korytarzu już było słuchać zbliżające się kroki, które stawały się coraz bardziej donośne.
  17. Golding Shield/ Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Opuściłem nieznacznie głowę w niezadowoleniu słysząc odpowiedzi ze strony Lust i Snow. Żadnej z nich nie chciałem narażać. Wiedziałem, co prawda, że ta pierwsza jest silniejsza niż się wydaje. Wspólnie przeżyliśmy nie jedną przygodę, która nas do siebie zbliżyła. A jednak, jeśli miałem racje i sprawa dotyczyła Crystal to nie chciałem by ta się narażała. To ja po części pomogłem jej osiągnąć obecne wpływy na samą myśl, że mogłem pomóc to zrobić bezdusznemu potworowi czułem wściekłość. Natomiast, jeśli chodziło o Snow to według mnie i tak już wiele przeszła. Znałem ją, od kiedy byliśmy źrebakami i wiedziałem, że to nie jest dla niej. Nawet po dzisiejszej rozmowie byłem tego pewny. Jednak nagle do mych uszu dotarły kolejne słowa teraz należące do księżniczki. Nie podobał mi się fakt, że chciała narażać Lust jednak cieszyłem się, że próbuje przemówić do rozsądku Snow. Gdy na nią spojrzałem zobaczyłem w jej oczach niepewność połączoną ze strachem na słowa księżniczki. - Ja - powiedziała teraz niepewnie patrząc ze smutkiem spoglądając na księżniczkę. - Tak bardzo bym chciała być bardziej pomocna naszej sprawie - opuściła delikatnie głowę, gdy jej oczy niemal się zaszkliły. - A jednak nie mam nawet części odwagi, którą posiada mój kuzyn... - Bzdura - spojrzałem na nią niezwykle poważnie kładąc jej dłoń na ramieniu i patrząc w oczy. - Jestem z ciebie dumny Snow. Przez wiele czasu radziłaś sobie zupełnie sama w zupełnie nowym obcym świecie i mimo że było ciężko nie poddawałaś się. Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś tak dzielna - nagle na jej twarzy pojawiła się namiastka uśmiechu, gdy spojrzała na kuzyna. - Snow dość już wycierpiałaś tu będziesz bezpieczna. Poza tym nie mógłbym się skupić na własnym zadaniu wiedząc, że coś ci grozi. A więc proszę zostań tu ze swoją przyjaciółką i czekaj to jest twoje obecne zadanie Snow dobrze? - dodałem z drobnym uśmiechem. Nagle poczułem jak ta mnie przytuliła. - Tylko uważaj Gol... - nie dokończyła uświadamiając sobie, że wielu nie wie przecież, kim naprawdę jest i może usłyszeć to ktoś niepowołany. - Uważaj Karolu - nagle jej wzrok powędrował na Annę. - Ty również wróć w jednym kawałku, bo coś mi obiecałaś - dodała z uśmiechem. Nagle mój wzrok powędrował na Magdę. - Domyślam się, że pani za mną nie przepada i nie każe pani tego robić. Jednak proszę do mojego powrotu zająć się Snow widzę po niej, że naprawdę pani ufa niczym siostrze - ponownie spojrzałem na księżniczkę. - Chyba powinniśmy ruszać i nie tracić czasu Crystal W końcu po pewnym czasie zmagań udało jej się rozproszyć magię księżniczki. Na jej twarzy pojawił się uśmiech i to bardzo nieprzyjemny widząc jak spętana klacz kuli się przed nią w strachu. Jeśli Luna myślała, że w ten sposób ją zatrzyma to chyba musi jej pokazać jak bardzo się myliła i jak te próby były żałosne. Szła do niej niezwykle powoli ciesząc się obrazem przed sobą, który przedstawiał nieporadną klacz związaną łańcuchami i próbującą się wycofać jednak nie mogła się podnieść przez połamane kopytko. Pełzła niczym robak, co było tak żałosne. W końcu do niej dotarła i gdy nad nią stała z oczu spętanej klaczy wypłynęły już pierwsze łzy. Jednak zamiast natychmiast przystąpić do kolejnych tortur nagle stanęła niczym zamurowana rozglądając się nerwowo. Znowu tu była? Patrzyła na szachownicę a raczej na figurę, która przedstawiała jej dobrze znaną abominacje. Przez ten czas niemal o niej zapomniała. Przyjechała tu by się z nią rozprawić. Jednak przez Lunę nie była w stanie tego zrobić. Zapewne ta durna władczyni nocy nawet sobie nie zdawała sprawy z zagrożenia. Przez to, że była nieprzytomna nie mogła walczyć z tym indywiduum. Z drugiej jednak strony, jeśli Luna i ona zaczną walczyć ze sobą ona na tym skorzysta. Zwykły atak nie mógł jej zabić nikt się jej tak łatwo nie pozbędzie. Nagle znów przekierowała swój wzrok na klacz. - Na czym skończyłyśmy? - spytała, gdy przy niej pojawił się róg Sombry. - Masz złamaną kończynę, jako lekarz zalecam natychmiastową operacje pozwól, że przejdę do niej natychmiast - w tym momencie ponownie przyłożyła ostrą końcówkę rogu teraz do złamanej kończyny klaczki i zaczęła powoli po niej przejeżdżać tak, że zostawiała po nim ślad w postaci stróżki krwi. Pomimo że rana nie głęboka mroczna magia upadłego jednorożca nadal szkodziła klaczy jeszcze bardziej niż jakakolwiek połamana kończyna. Ponownie, więc po szachownicy zaczęły nieść się wrzaski niczym by ktoś był obdzierany ze skóry. Ochroniarz - Wybaczy pan, ale niema żadnych informacji o jakiś sprawach związanych z New Medica - powiedział mężczyzna opuszczając portiernie i przeglądając jakieś zapiski. Nie było go około 10 minut. - Być może podano panu złą informacje czasem się to... - nie dokończył jednak, bo nagle spojrzał z nad kart i chłopaka już nie widział. Podrapał się po głowie i lekko wzruszył ramionami. Może nie chciało mu się czekać czy coś? Jednak skoro go nie było to chyba już nie jego sprawa. Powoli się obrócił na pięcie by wrócić do portierni. Spojrzy najwyżej jeszcze w kamery monitoringu i zobaczy czy na pewno opuścił teren.
  18. Ochroniarz - New Medica? - odparł niepewnie mężczyzna spoglądając na chłopaka. Prawdą było, że korporacja cieszyła się wysokim szacunkiem na świecie i każdy niemal ją znał. A jednak, gdy tak przyglądał się chłopakowi to ten mu nie wyglądał na naukowca. Ciężko go było powiązać z tym miejscem. Być może to był jakiś kurier od nich? Jednak nic mu również nie było wiadomo o żadnych paczkach na dzisiaj a przecież przeglądał grafik pracy kilkukrotnie. Podrapał się po siwiejącej głowie, przez co lekko opadła mu czapka. - Nic mi o tym nie wiadomo nie dostałem powiadomienia - odrzekł jakby lekko zdenerwowany całą sytuacja. - Niech pan tu zaczeka podejdę do portierni i zadzwonię do kogoś wyżej i wszystko się wyjaśni - powiedział obracając się do mężczyzny tyłem. Gdy się odwracał można było zauważyć, że ochroniarz ma przy sobie jakiś pistolet wystający z kabury. Musiało to wskazywać, że obiekt jednak nie jest żartem i poważnie się podchodziło do jego ochrony.
  19. Spoglądałem dłuższą chwilę na Elisabeth. Cieszyłem się, że chociaż teraz nie musiała się martwić i mogła spokojnie wypoczywać. Świat snów był obecnie dla niej najlepszym miejscem. Kilkukrotnie przejechałem dłonią po jej twarzy tak bardzo się o nią martwiąc. Może powinienem wyjść? Nie byłem pewny czy po tej ostatniej aferze Elisabeth powinna mnie widzieć po wybudzeniu. Potrzebowała w końcu snu a tak będzie się niepotrzebnie denerwować. Z drugiej zaś strony, jeśli się obudzi i mnie nie zastanie to pewnie wstanie z łóżka nie chcąc nikogo słuchać i zacznie mnie szukać. Moje rozmyślania się skończyły z chwilą, gdy zobaczyłem, że się powoli budzi. Nie reagowałem nie chcąc jej przeszkodzić. Tylko patrzyłem na to z kamienną twarzą. Co nie zmieniało faktu, że byłem szczęśliwy. Poczułem niedługo później jej dłoń, przez co na mojej twarzy się teraz pojawił ciepły uśmiech. Jednak, gdy nagle poczułem jej uścisk lekko się zaniepokoiłem zwłaszcza po jej słowach. Zastanawiałem się, co powiedzieć tak by nie poczuła się gorzej. Nadal była zbyt słaba. - Elisabeth nic mi nie jest - powiedziałem z uśmiechem. - Ten ślad wkrótce zejdzie jednak żadna rana nie byłaby równa tej w moim sercu gdyby coś ci się stało - lekko przejechałem wolną dłonią po jej czole. - Nie wybaczyłbym tego sobie ty byś zrobiła tak samo gdybyś była na moim miejscu - na mojej twarzy pojawił się uśmiech i położyłem drugą dłoń na jej lekko ją głaszcząc. - Co do całej reszty niema to znaczenia. Już go zapewne nie zobaczymy. Nie ważne było, co tam się stało to przeszłość teraz ty jesteś ważna - pocałowałem ją delikatnie w policzek. - Powiedz jak się czujesz? - teraz pojawiło się zmartwienie zarówno w głosie jak i na twarzy.
  20. Tajemnicy budynek Wnętrze przypominało jakiś szpital na dodatek wszędzie unosił się jakiś dziwny zapach jakby leków. Według schematów, które otrzymał Cyrus to, co miał zdobyć miało być na samym końcu budynku w ostatnim gabinecie trzymane w sejfie. Wewnątrz panowała absolutna cisza. Najwyraźniej wszyscy ludzie byli czymś zajęci jednak patrząc na to wszystko można było pomyśleć, że to przypomina jakieś laboratorium. Mogło to być dosyć niepokojące. Zwłaszcza, że nadal nie było wiadomo, co takiego mężczyzna mógł znaleźć w sejfie. Wtedy nagle otworzyły się drzwi i wyszedł w nich mężczyzna w średnim wieku ubrany był w mundur ochroniarza i tak zaczął kierować się do Cyrusa. Powoli do niego podszedł i zmarszczył delikatnie brwi. - Czegoś pan szuka? Jeśli nie był pan z nikim umówiony musi pan wyjść to teren prywatny zagrożenie zdrowia jest tu bardzo wysokie a nawet życia
  21. Golding Shield/ Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Moje oczy skierowały się na Lust. W sumie nie byłem pewny czy cieszyłem się z takiej odpowiedzi z jej strony czy też nie bardzo. Rozmowa z nią mnie nadal nieco stresowała z drugiej strony nie mogłem jej unikać w nieskończoność. Jednak w ten sposób na pewno nie zrazi Snow do tego, co wymyśliła. Cokolwiek by to nie było. Zresztą widać było, że, pomimo że rzuciła jej przelotne spojrzenie nie chciała zrezygnować i nadal mnie ciągnęła za sobą. Gdy znaleźliśmy się wewnątrz zacząłem się rozglądać badawczo po pomieszczeniu. Moje oczy nagle skierowały się jednak na samotną postać, która nas obserwowała. Moja twarz nie wyrażała emocji, gdy na nią spoglądałem badawczo. Ten sam proces zauważyłem u tej kobiety. Nie ze mną te gierki. Wiedziałem, do czego to prowadzi. Najwyraźniej próbowała obadać obecną sytuacje sprytny psychologiczny ruch. Jednak Snow nie wyglądała jakby mina tej kobiety jej przeszkadzała, bo nagle promiennie się uśmiechnęła i mnie puściła chcąc iść do niej. Byłem w szoku tym widokiem jednak teraz wiedziałem, kto to jest. A więc to była ta słynna Magda? W moich oczach ponownie pojawił się dobrze znany chłód. Nadal nie ufałem temu człowiekowi. Po dłuższej jednak wewnętrznej rozterce dopiero zauważyłem, że została nas tylko trójka nie licząc tej kobiety. Księżniczka gdzieś zniknęła. Zacząłem się nerwowo rozglądać za nią aż jej nie usłyszałem, gdy znów do nas wróciła. Słuchałem z uwagą tego, co mówiła w kierunku tego człowieka. Zastanawiało mnie gdzie księżniczka znowu chciała jechać. Mówiła przecież, że niema dziś już nic ważnego na głowie. Nie podobało mi się, że tak ufała tej Magdzie by powierzać jej takie stanowisko. Jednak musiało stać się coś niezwykle ważnego. Snow stała nadal obok Magdy ze szczerym uśmiechem starając się nie martwić obecną sytuacją. Chciała już poradzić się jej o wszystko. Wiedziała, że na swoją przyjaciółkę będzie mogła liczyć. Milczenie dobiegło końca z chwilą, gdy księżniczka zwróciła się do nas. Moje oczy szeroko się otworzyły a chłód z nich całkiem zanikł. Czy to mogła być? Wszystko na to wskazywało. - Pani premier może pani na mnie liczyć - powiedziałem uderzając się pięścią w pierś. Celowo nie powiedziałem księżniczko. Nie mogłem być pewny ile osób wokół nas wie. Poza tym, jeśli to jest to, o czym myślę to byłem za to wszystko po części odpowiedzialny. Nagle skierowałem wzrok na Snow i Lust. - Myślę, że wy dwie powinnyście tu zostać. Ty, Snow nie jesteś stworzona do tego typu spraw i powinnaś tu zostać z przyjaciółką. A ty Anno nie musisz się niepotrzebnie narażać. Sam w zupełności wystarczę - nagle na twarzy Snow pojawiła się widoczna złość, gdy nagle do mnie podeszła i położyła mi palec wskazujący na klatce piersiowej. - Posłuchaj no mój panie - powiedziała wyraźnie urażona. - W ciągu ostatnich kilku godzin usłyszałam już dość wiele by coś mogło mnie jeszcze bardziej zdenerwować, więc jeśli myślisz, że się boję to jesteś w błędzie. Poza tym z wami na pewno nic mi nie grozi - na jej twarzy znów pojawił się uśmiech. - Magda tu będzie jak wrócę byśmy mogły porozmawiać prawda? - powiedziała wysyłając jej miły uśmiech. Nie podobało mi się, że Snow chciała jechać. Ona nie powinna się mieszać w tego typu rzeczy. To nie jest jej świat. Crystal - Mam wrażenie, że się pomyliłam i chyba jednak niewiele obchodzi twój los księżniczkę. Ale chyba już przywykłaś, że nigdy nikogo nie obchodziłaś prawda? - Nie... prawda... - powiedziała słabym bardzo zmęczonym głosem klacz, gdy z jej pyszczka popłynęła niewielka stróżka krwi. Leżała teraz na ziemi nawet nie będąc się już w stanie ruszyć. - Naprawdę? - powiedziała zdumiona klacz znów ją unosząc. - Jesteś jeszcze w stanie mówić? Być może zbyt lekko tobą ostatnio uderzyłam, ale zawsze możemy to poprawić - w tym właśnie momencie ponownie chciała uderzyć klaczą z dużą siłą o ziemie jednak nagle ją puściła i zmarszczyła brwi unosząc kopyto i jakby dotykając powietrza. Gdyby druga klacz była w stanie ukazać emocje najpewniej byłaby równie zaskoczona jednak była zbyt zmęczona nawet na to. - Oryginalne zagranie księżniczko - odrzekła w powietrze jednak Luna mogła usłyszeć to w głowie. W końcu i ona miała taką moc. To był jej świat. - Jednak to zbyt mało - nagle przed nią pojawił się znów mroczny róg upadłego władcy. Nie potrzebowała dużo czasu by z jego pomocą rozproszyć tutejszą magię księżniczki. Co zaczynała powoli robić. A gdy już skończy pobawi się dalej z tym słabym stworzeniem. Luna mogła nawet poczuć, że jej magia zaczyna się rozpraszać w mrocznym świecie Crystal, gdy dwa mroczne żywioły magii nacierały na jej. Slate Violet - Potrzebujemy pewnych wyników badań. Znajdują się w pewnym budynku, który przypomina bunkier - odrzekła ze znużeniem by powoli wyciągnąć z folderu zdjęcia tego miejsca. Potem tuż obok nich położyła adres. Nie było, co prawda widać ochrony, ale były tam całkiem liczne kamery. Wtedy też na jej twarzy pojawił się uśmiech, który mógł sugerować coś nie miłego. - Broń? - zachichotała mówiąc to. - O czym ty mówisz? Sądzisz, że damy ci jakąś broń po wszystkim, co zrobiłeś? Na dodatek nadal jesteś podejrzewany o zlikwidowanie poprzedniej szefowej, więc jak moglibyśmy dać ci broń? - nagle jej mina spoważniała. - Odrzuciłeś naszą pomoc, więc licz na siebie. Liczę na twoje logiczne myślenie przy tym zadaniu, jeśli wpadniesz wszystkiego się wyprzemy. Czy to już wszystko? - spytała z chytrym uśmiechem.
  22. Slate Violet - Czy głupota jest wrodzoną cechą twojej rodziny czy ty ją tylko pielęgnowałeś? - odrzekła po wysłuchaniu każdego jego słowa. Naprawdę miała wrażenie, że rozmawia z kimś, kto najpierw mówi potem myśli. A może rzeczywiście tak było? - My nic nie musimy. Daliśmy ci szansę z litości i nic ponad to. Jeśli nie chcesz odrzuć ją. Mamy wielu takich jak ty, którzy wykonają zadanie. Możemy zabić ją natychmiast a potem patrzeć jak trucizna wykańcza ciebie nie zależy nam - powiedziała już wyraźnie zirytowanym głosem spowodowanym najwyraźniej tą rozmową. - Nie mów imienia Crystal, bo w twych ustach to jak obelga. Nic nie wiesz o jej planach - niemal wrzasnęła, gdy to dodała. - Nadal nie wiesz czyj to palec? A może żeby ci to ułatwić mamy ci wysłać teraz głowę? Nie będziesz z nikim rozmawiał. Możesz nam zaufać i robić, co karzemy mając nadzieje, że żyje lub skazać ją na śmierć przez swoją bezmyślną brawurę - odrzekła machając dłonią. - Dobrze chcesz zadanie, więc ci je dam. Na początek możesz coś dla nas zdobyć. Zainteresowany?
  23. Golding Shield/ Karol Patris - Snow Night/Ewelina Szymańska Dalsza podróż przebiegała bez zakłóceń. Po ostatniej rozmowie nikt się już więcej nie odzywał. Sam zamknąłem oczy jakby starając się zebrać myśli. Snow nadal wyglądała jakby była zamknięta w pokładzie swych własnych myśli i nie zwracała całkowicie uwagi na wszystko, co ją otaczało. Jedyne, co przerywało otaczającą nas ciszę to dźwięki wiadomości w tle. Nim się obejrzeliśmy ponownie dojechaliśmy pod kancelarie. Jeden z mężczyzn wyszedł otwierając drzwi by wypuścić pasażerów. Dopiero pod kancelarią na twarzy Snow znów pojawił się uśmiech. Wpadła jej do głowy przelotna myśl. Magda jej przyjaciółka była psychologiem być może ona zdoła przekonać Goldinga by ten nie porzucał życia? Może będzie w stanie przemówić mu do rozsądku skoro nikt inny tego nie chciał. Problemem zostałoby tylko przekonanie Goldinga do niej, ale chyba sobie z tym poradzi. Gdy tylko drzwi się otworzyły wyszła zaraz za księżniczką i Anną czekając na kuzyna. Była niemal pewna, że teraz ten na pewno pójdzie z nimi. W końcu i ja wyszedłem. Wtedy też strażnik spojrzał na mnie i odezwał się niepewnie. - Golding... - uśmiechnąłem się i położyłem mu dłoń na ramieniu. - Muszę tu na razie zostać. Jednak nie martw się wszystko będzie dobrze. Zaufajcie mi tylko o tyle proszę tak jak robiliście to do tej pory - strażnik skinął głową jednak ja jeszcze lekko zmrużyłem oczy. - Posłuchaj mam jakieś złe przeczucia. Proszę abyście zdali mi raport z sytuacji z głównej siedziby i dowiedzcie się o ostatnich możliwych ruchach Crystal... - Czy myślisz, że ona? - Nie wiem jeszcze. Jednak muszę być pewny. Wyślijcie mi dane na mojego laptopa - Co prawda wiedziałem gdzie teraz jest dzięki księżniczce. Jednak chciałem wiedzieć, co takiego robiła zanim wyjechała. - Tak jest - odparł wsiadając do samochodu. Gdy tylko samochód zaczął odjeżdżać nagle poczułem dłoń Snow na swym ramieniu. Gdy skierowałem swój wzrok na nią zatkało mnie, bo jej smutek z twarzy znikł zamiast niego rysował się teraz miły uśmiech. Ale jak? - Chodźmy Golding musimy wiele omówić i chciałabym byś poznał moją pierwszą najlepszą przyjaciółkę - powiedziała z jakąś dziwną radością w głosie. - Snow nie wiem czy ja... - nadal nie byłem pewny tego człowieka, ale Snow nie chciała mnie słuchać tylko zaczęła uparcie mnie ciągnąć ku budynkowi. Towarzyszyła mi jedna myśl, co ona znowu wymyśliła? Będąc przez nią ciąganym na chwilę jeszcze skierowałem wzrok na księżniczkę chcąc zobaczyć jej reakcje na to wszystko. Zaraz potem jednak skierowałem go na Lust. Musiałem jeszcze z nią porozmawiać i wyjaśnić jej powody swojej decyzji, bo wciąż miałem wrażenie, że jej nie akceptuje. Jednak nie miałem jak się wyrwać z obecnej sytuacji za bardzo. Slate Violet - Może się dzieje może nie, kto wie - powiedziała bez emocji na jego pytanie i lekko wzruszając ramionami. - Szczerze mówiąc niewiele interesuje mnie jej los - odparła ponownie ze swoim wrednym uśmiechem. Bardzo bawiła ją obecna sytuacja a zwłaszcza to, że mogła się bawić nim. Nawet, jeśli nagle zrobi coś głupiego była na to gotowa. Śmierć w imię sprawy Crystal była zaszczytem. Poza tym ich pani z czasem na pewno stanie się na tyle potężna, że zdoła pokonać nawet śmierć, więc nie było powodu do lęku. Wiele razy zresztą ich o tym zapewniała. Muszą tylko wykazać jej wierność a zostaną z czasem nagrodzeni. Kolejną sprawą było to, że jeśli zabije ją pociągnie za nią Star i siebie. Wszystkie asy były w ich rękach a on został z niczym a wszystko przez własną głupotę. - Więc może zabijemy Star skoro nie godzisz się by, kto inny zapłacił za jej życie? - odrzekła z krzywym uśmiechem.
  24. Slate Violet - Szkoda, że twoje przeprosiny nie są nawet szczere, więc nie bardzo mogę je przyjąć - odparła spoglądając na niego z krzywym uśmiechem i z pewną wyższością, że teraz ma nad nim przewagę. - Powinieneś już wiedzieć, że to nie ja tu ustalam zasady - mówiła teraz patrząc w jakiś folder. - Tylko ona. A zasady tej gry są jasne i powinieneś być na tyle bystry by się ich domyślić - wzruszyła ramionami. - Poza tym i tak będziesz robił, co się nam żywnie podoba nawet, jeśli jej nie puścimy, bo boisz się o jej życie. A jeśli chodzi o ciebie jesteś eksperymentem, na którym sprawdzamy działanie trucizny i leku, więc nadal będziemy ci go dawać o ile będziesz grzeczny. Ponadto znamy już twój profil psychologiczny, więc wiemy jak bardzo martwisz się o Star. Co do twoich obecnych zadań nadal będziesz ochroniarzem jednak czasem ci zlecimy jakieś specjalne zadanie, o którym nikomu nie powiesz - zamknęła nagle folder. - A może chcesz już teraz się wykazać? - na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech
  25. Slate Violet Nic się w budynku nie zmieniło od czasu, gdy Cyrus i Star uciekli. Pracownicy zajmowali się swoimi sprawami jakby nie wiedzieli o całym incydencie. Kobieta pracująca w recepcji tylko na chwilę spojrzała na Cyrusa, ale zaraz wróciła do swoich spraw przeglądając coś na laptopie. Gdy chłopak dotarł na miejsce długi czas nikt się nie pojawiał. Dopiero po około 30 minutach pojawił się jakiś mężczyzna w średnim wieku ubrany w mundur ochroniarza. Spojrzał nieco zdziwiony na Cyrusa jednak nic nie powiedział tylko otworzył gabinet Slate i tam wszedł zamykając za sobą drzwi. Dopiero potem mógł usłyszeć znajomy głos za plecami. - Idziemy - odparła Jessica, która teraz już nie była w mundurze ochrony a ubrana była w strój bardziej stworzony dla dyrektorki. Buty na obcasie połączone z ciemną długą spódniczką i marynarka tworzyły na niej dość ciekawe połączenie. Co ciekawe nie było widać na niej żadnych obrażeń poza tym, że rękę miała usztywnioną w czymś co przypominało gips. Mężczyzna mógł zauważyć, że kierują się do gabinetu, w którym dawniej urzędowała Sonya. Gdy byli coraz bliżej w końcu otworzyła usta. - Ponieważ Sonya tak nieszczęśliwie odeszła ktoś musiał przejąć jej obowiązki, więc przyjęłam ten ciężar. Dlatego twoje obowiązki się nieco zmienią. Ponadto pani Felicji zabłąkała się gdzieś sekretarka - pokręciła głową z udawanym smutkiem. - Jeśli znasz jakąś dziewczynę, która szuka pracy daj znać - odrzekła wchodząc do gabinetu, w którym dawniej była Sonya. Nawet wystrój się nie zmienił sama Jessica usiadła na jej dawnym krześle.
×
×
  • Utwórz nowe...