Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Striding Rason/Jim Grayson - Dawniej w Equestrii mieli metody na takie przypadki a zwały się one elementami harmonii - powiedział w jej kierunku spoglądając na nią kątem oka. Pomimo że czasem go irytowała to miała racje był teraz związany z chaosem naprawdę i nic tego nie zmieniało. Sprawa, którą jeszcze nie tak dawno ujrzał nadal nie dawała mu spokoju być może, dlatego że niezbyt znał się na samej magii i to wszystko go strasznie męczyło. - Ja jednak nie jestem księżniczkami czy elementem by kogoś tu nawracać. Robię tylko, co należy - stwierdził dosyć ponurym głosem i lekko mrużąc oczy. - Jednak głupi ruch w tej rozgrywce oznacza śmierć lub coś gorszego - odrzekł z lekkim zamyśleniem. - Z tego, co wiemy mamy do czynienia z kilkusetletnią klaczą o sporej mocy i wiedzy. Na dodatek nadal nie znamy do końca właściwości zaklęcia, które sprawiło, że stała się taka jak obecnie. Reasumując wiemy, że mamy do czynienia z osobą bez skrupułów z ogromnymi możliwościami a na dodatek ma jeszcze róg wyjątkowo wrednego jednorożca, który jak sądzę nie służy jej, jako ozdoba. Powinniśmy coś zaplanować jednak obecnie atak nie jest dobrym pomysłem, gdy jest z tą całą minister. Najlepiej byłoby coś zrobić gdyby była sama jednak jak do tej pory z tego, co zauważyłem za każdym razem zdołała uratować siebie, gdy ją atakowałaś zupełnie jakby miała własnego tarota, który ją ostrzega o twoich ruchach. Więc masz może jakiś plan? - spytał zaciekawiony.
  2. Czułem się po prostu fatalnie z myślą, co będzie dalej. Nienawidziłem Walburgi za to jak się zachowywała. Nienawidziłem każdego, kto w jakiś sposób źle życzył Elisabeth lub chciał jej krzywdy. Teraz tylko ona mi została i w tej jednej chwili poczułem nienawiść nawet do samego siebie. Sam mogłem sprowadzić na nią coś złego. Nie pomyślałem o tym zupełnie. Zachowałem się jak zwykły głupiec nie myśląc o konsekwencjach tego wszystkiego jednak nagle to poczułem. Moje ponure myśli się skończyły a oczy szeroko otworzyły w jednej chwili. Poczułem jak Elisabeth się do mnie przytuliła. Pomimo że poczułem jak dosyć boleśnie wbija mi palce w ramiona nawet nie wykazałem na mimice twarzy bólu byłem po prostu w szoku na to, co usłyszałem. Ona mnie kochała. Nie zwracała uwagi na to, co powiedziała Walburga. Nie obchodziło ją, że może zostać uznana za szlamę, że ze mną może zostać jeszcze bardziej wykluczona. Gdy przysunęła moją twarz ponownie słuchałem każdego jej słowa patrząc jej prosto w oczy. Miałem rodzinę? Elisabeth uważała mnie już za część swojej rodziny. Zawsze bardzo lubiłem jej mamę i wiedziałem, że mnie też lubi czy jednak zaakceptuje mnie w obecnej postaci? Moje pytanie jednak powinno brzmieć czy ja pierwszy raz mogłem mieć rodzinę. Moja dawna rodzina nigdy nie była dla mnie tą prawdziwą a teraz, kiedy byłem tu z Elisabeth czułem się naprawdę szczęśliwy, gdy byliśmy tu sami. Nigdy się nie czułem tak szczęśliwy w życiu jak w chwilach, gdy byliśmy razem. Nic chwilę nie mówiłem jakbym próbował przemyśleć wszystko, co przed chwilą usłyszałem, gdy nagle bardzo szybko teraz to ja pocałowałem ją prosto w usta. Jednak zaraz odsunąłem od niej twarz jak bym nie był jeszcze do końca do tego przyzwyczajony. Była to po części prawda gdyż do tej pory może i nie był to mój pierwszy pocałunek w kierunku Elisabeth jednak pierwszy, w którym to ja pocałowałem ją w usta a nie na odwrót. Nie byłem nawet pewny czy dobrze to zrobiłem i mówiąc szczerze czułem się trochę zawstydzony, co mogły ukazać moje delikatne rumieńce, które starałem się ukryć pod swoją codzienną powagą. - Ja również cię kocham Elisabeth i nie wiem, co bym zrobił bez ciebie przez te wszystkie lata - powiedziałem powoli wstając. Nagle się jednak schyliłem i chwyciłem delikatnie dłoń Elisabeth by pomóc jej wstać. - Teraz tylko ty mi zostałaś i zrobię wszystko byśmy byli razem szczęśliwi. Ponownie miałaś racje nie pozwolimy by ktoś taki jak ona stanął nam na drodze. Teraz jednak lepiej stąd chodźmy nasz spacer w końcu nawet się dobrze nie zaczął - powiedziałem do niej z uśmiechem i nie puszczając jej dłoni tak jak bym trzymał najdroższy skarb na świecie, którego bałem się utracić.
  3. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna był całkowicie zdezorientowany, gdy ponownie otworzył oczy. Wszystko, co widział było takie prawdziwe a teraz był tutaj. Nie wiedział sam, co już jest rzeczywistością a co fikcją. Wszystko to strasznie mu pomieszało w głowie. To, co tam przeżył było takie prawdziwe. Widział wiele aż nazbyt wiele i nie mógł teraz doprowadzić do porządku swych myśli. Nagle jednak usłyszał znajomy głos i zobaczył jak w jego kierunku leciała rolka papieru, którą natychmiast złapał. Jednak nadal był tym wszystkim zdezorientowany. Przecież tam też ją słyszał i widział a jednak była czymś zupełnie innym nie zwykłą kobietą, jaką widział obecnie. Tamten potwór miał jej głos, więc jak to było możliwe, że teraz wyglądała jak człowiek? Sam nie wiedział już, co o tym wszystkim myśleć. Urwał kawałek papieru i zaczął wycierać sobie natychmiast nos dalej milcząc i zbierając myśli na temat tego, co zobaczył. - Nie wiem, co myśleć - powiedział w końcu, ale słabo wycierając dalej nos. Jego głos brzmiał jakby zaschło mu z tego wszystkiego w gardle. - Sam nie jestem święty, ale mam pewne zasady jednak ona... - mówił jakby starał się zebrać myśli. - Ja czułem to wszystko, gdy szedłem jej śladem. Nie ma w niej miłości, współczucia czy przyjaźni - powiedział kręcąc głową. - Nie obchodzi jej niczyi los. Tylko ona się liczy. Ona i jej ambicje i dla nich jest gotowa poświęcić wszystko i wszystkich - mówił dalej z trudem. - Na dodatek, jeśli odzyska dawną postać będzie potężna bardzo potężna. Kto ją wtedy zatrzyma? Księżniczki gdzieś zniknęły a nikt poza nami nie wie, kim jest tak naprawdę Felicja Romanis - nagle lekko zmarszczył brwi. - Jednak nie zawsze tak było według tego, co widziałem kiedyś była inna, dlaczego więc użyła tego zaklęcia na tym sędziwym ogierze? Co jej strzeliło do głowy? - nagle jego wzrok skierował się na Lüge. - Myślisz, że jej dawna natura całkiem w niej zniknęła? Czy to, z czym mamy obecnie do czynienia jest tym samym porzuconym kucykiem na schodach sierocińca? - spytał niepewnie. Celowo na razie nie wspominał o postaci, którą przybrała w tamtym świcie by wyciągnąć go z pułapki Crystal. Na to przyjdzie jeszcze czas.
  4. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna czuł się zupełnie bezbronny, gdy wszystko coraz bardziej zwalniało. Czy taki miał być teraz jego los? Miał utknąć w niekończącej się spirali czasowej? W normalnym świecie mógł walczyć ze swym wrogiem jednak, co miał zrobić teraz? Nawet nie widział przeciwnika tylko słyszał jego głos. Jednak potem stało się coś jeszcze dziwniejszego o ile to w ogóle było możliwe. Teraz jeszcze pojawiło się jakieś monstrum podobne do wilka jednak z kawałkami ciała również innych zwierząt. Istna chimera można by rzecz. Dopiero, gdy usłyszał jej znajomy głos zaczął się domyślać, co to jest. Czyli to była prawdziwa forma Lüge? Był w kompletnym szoku widząc tego stwora jednak nie zdążył nic zrobić, bo chwilę później został dosłownie pożarty przez stwora. Jednak ku jego zdziwieniu nie zginął tylko znów był na początku wydarzenia, które przeżywał. Jednak zanim cokolwiek zaczął robić najpierw pomyślał nad słowami, które przekazała mu Lüge. Jeśli dobrze zrozumiał to, co powiedziała miał uważać by po raz kolejny nie wpaść w te pułapkę a każdy taki błąd miał mu dawać wiedzę jak unikać tego typu pułapek. Zaczął, więc ponownie przeżywać całe wspomnienie chodząc cały czas krokami Crystal. Jednak zastanawiał się jak ma unikać tej ostatniej pułapki. Był niemal pewny, że to w tej księdze kryła się odpowiedź. Rozmyślał teraz nad tym, co powiedział mu ten dziwny głos w chwili, gdy wpadł w pułapkę. Powiedział, że był pułapką zastawioną przez Crystal gdyby ktoś chciał zgłębić jej życie. Może to przez pośpiech w nią wpadł? Jeśli by zrobił to w innym czasie to być może mógłby zgłębić, co kryło się w księdze. Czekał, więc na odpowiedni moment przeżywając znów chwilę życia Crystal i czekając na okazje. W końcu nadszedł czas, gdy Crystal miała znów zmienić swą naturę, czyli jej powrót do wieży i gdy ta oddała się medytacji, która miała wszystko zmienić. Wtedy też uznał, że nadszedł moment by zgłębić wiedzę w księdze. Jeśli miał racje pułapka była powiązana z jej przeszłym ja. Więc gdy wtedy zajrzał jej przeszłe wcielenie nie było skupione na niczym i wbrew sobie mogła uruchomić pułapkę tak by nikt nie zgłębił tajemnicy księgi. Jeśli jednak teraz jej myśli były skupione, na czym innym być może będzie mógł zajrzeć do księgi, gdy ta była zajęta. Ponownie podszedł niepewnie tym razem do księgi, która leżała na podłodze. Zbliżył do niej swój wzrok by przeczytać jej zawartość. Litery były zamazane i słabe, ale gdy się skupił mógł je odczytać. Mężczyzna zmrużył oczy. Wtedy też sobie przypomniał chwilę, gdy Crystal wybiegła od tego jednorożca ze łzami w oczach. Zaczynał rozumieć. Ona chciała go zabić i zdobyć jego moc? Jednak coś tu nie miało sensu to zupełnie nie pasowało do natury, z którą się urodziła. Może chciała go zabić by stał się jej częścią i nigdy go w ten sposób nie stracić? Jednak, dlaczego potem się tak zmieniła? Dalej nie miało to sensu. Księga nic nie wyjaśniła. Może kolejne strony mogły dać odpowiedź? Nie tracąc czasu zaczął je szybko zgłębiać i wtedy dopiero natknął się na wpis zapisany niepewnie i bardzo małym pismem. Zapis został przerwany w najciekawszym momencie wręcz wyrwany przez kogoś to wszystko na wszystko, co tu zobaczył mężczyzna delikatnie zmrużył oczy. Czyli więc Crystal w obecnym momencie w, którym on obecnie był próbowała zatrzymać to coś, co się w niej zrodziło, gdy użyła tego zaklęcia? Przynajmniej tak mu się wydawało. A tamte kucyki po zmianie natury zabijała by przedłużyć własne życie? Patrząc na ilość jej ofiar mógł się domyślić, że mogła żyć jeszcze setki lat. Pytanie brzmiało jak duża była teraz jej moc skoro skradła ją tylu kucykom w czasie, gdy ich zabijała. Kolejnym pytaniem było, co stało się wtedy z dawną Crystal skoro ta nowa forma panowała nad ciałem? Czy już na zawsze przepadła? W chwili, gdy nad tym rozmyślał zobaczył znowu widok jak Crystal budzi się z transu jednak nie ta dawna a ta, którą znają w czasie obecnym. Chyba wiedział już wystarczająco dużo już mógł wyjść z tego transu. Jednak nie wiedział, co teraz zrobić z tą wiedzą. Jedyne, czego się dowiedział to, że ich przeciwnik jest jeszcze gorszy niż przypuszczał.
  5. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna spojrzała na Annę niepewnie, gdy ta wsiadła do samochodu, jako pierwsza. Mimo wszystko mogła się tego spodziewać w końcu to chyba też była część jej pracy by nic się nie stało pani Natalii. Przynajmniej tak przypuszczała. Gdy ta powiedziała słowo bezpieczny zastanawiała się chwilę jak to było możliwe, że tak szybko była tego pewna jednak najwyraźniej pani Natalii to wystarczyło, bo zaraz za nią wsiadła do pojazdu widać musiała jej naprawdę ufać. Snow nagle spojrzała na rękę kobiety i delikatnie się uśmiechnęła podając jej swoją rękę i wsiadając również do pojazdu. Gdy tylko wszyscy znaleźli się pojeździe drzwi się natychmiast zamknęły a pojazd ruszył. Ludzie Goldinga wydawali się wykazywać zainteresowania zachowaniem swoich pasażerek. Wyglądali za to na solidnie skupionych najwyraźniej na powierzonym im zadaniu. Nawet się do nich nie odwracali. Jedynie Snow wyglądała jakby nad czymś rozmyślała. Prawdą było, że chciała jakoś rozluźnić sytuacje i pokazać też pani Natalii, że już teraz może być przydatna a nie być tylko kulą u nogi. W końcu to były kucyki jak ona, więc kto by się z nimi lepiej nie dogadał i czegoś nie dowiedział jak inny kucyk? A kto wie może jeden z tych ludzi to ten, który odwoził ją w taksówce. Przez te kominiarki nie mogła być tego pewna. W końcu nagle otworzyła usta. - Nie musicie tak milczeć - powiedziała dosyć radośnie. - Sama też jestem kucykiem, więc nie musicie się martwić. Możecie spokojnie porozmawiać nic się nie stanie - powiedziała z uśmiechem. Była pewna, że to dawne kucyki tak jak ona. W końcu Golding sam mówił, że nie bierze rodowitych ludzi do organizacji. Zdziwiła się również, że pierwszy raz tak otwarcie powiedziała, że jest kucykiem. To był chyba wpływ pani Natalii i Magdy, które dały jej te odwagę. Nagle w jej kierunku obrócił się mężczyzna siedzący obok kierowcy i zmrużył nieprzyjemnie oczy. - Nie jesteś taka jak my - powiedział twardo. - Zdradziłaś własny gatunek z chwilą, gdy się zarejestrowałaś - powiedział z wyraźnym obrzydzeniem w głosie i znów się obrócił. Na jego słowa Snow lekko się skuliła. Czy tym była w oczach jej niezarejestrowanych pobratymców? Zwykłą zdrajczynią? - Musisz mu wybaczyć - powiedział nagle drugi mężczyzna kierując samochód i nie spuszczając oczu z drogi, ale widział reakcje Snow w lusterku. - Każdy z nas coś stracił jeden mniej jeden więcej - mówił spokojnie dalej prowadząc. - Dalej ma za złe ludziom to, co się stało. Najpierw organizacja zwana FOL zabiła jego rodziców, przez co sam opiekował się swoją siostrą a potem zginęła i ona, gdy buntownicy zbombardowali jego miasteczko - Snow była w szoku słysząc to wszystko. Jednak mężczyzna dalej kontynuował prowadząc. - I nie musisz się martwić nie uważamy cię za zdrajczynię to po prostu nerwy - powiedział mrużąc oczy i teraz gdzieś skręcając. - Każdy z nas zawdzięcza coś Goldingowi. Gdyby nie on zapewne wielu z nas już by nie było, więc naturalnym jest, że się martwimy, gdy się głupio naraża - powiedział teraz patrząc przez lusterko na Natalie. - Nie mamy już nikogo księżniczka Celestia nie żyje a pozostałe zostawiły nas na pastwę losu z pomocą przyszedł nam dopiero ich dawny gwardzista... - jednak nie dokończył, bo nagle przerwała mu Snow. - To nie prawda jestem pewna, że księżniczki nas by nigdy nie opuściły... - teraz ona nie dokończyła, bo przerwał jej kierowca. - Więc dlaczego zostawiły nas na pastwę losu? - Snow nie znała odpowiedzi, więc tylko nieznacznie opuściła wzrok. Jednak wierzyła całym sercem, że one nigdy by ich nie zostawiły. Mężczyzna dalej kontynuował w tym czasie. - Sama widzisz? W każdym razie Golding nie stanowi dla nikogo zagrożenia pani premier. Nie musi się go pani obawiać. Znamy pani politykę i wierzę, że chce pani dobrze jednak mówiąc, że jesteśmy ludźmi obraża nas pani. My nimi nie jesteśmy. Urodziliśmy się kucykami i nimi umrzemy jednak to może zrozumieć tylko inny kucyk, więc pani nie winię. W każdym razie bez Goldinga organizacje przejmie Crystal a wtedy wszystko może się zmienić, dlatego też się o niego martwimy - Ale przecież ona też jest kucykiem i jako człowiek nie wydaje się zła - nagle Snow złapała dłońmi za usta jakby nie chciała powiedzieć więcej. Nie mogła przecież powiedzieć, że Felicja Romanis, która kieruje New Medica to Crystal. Golding jej zaufał. Kierowca znów zmrużył oczy. - Zła? Tego nie powiedziałem. Nigdy nam się nie ukazała ze złej strony. Chociaż... - stwierdził w lekkiej zadumie i lekko pokręcił głowa dalej jadąc. - Po prostu ma inne spojrzenie niż Golding a jego nam bardziej odpowiada. To też jeden z wielu powodów, dla których się o niego martwimy - powiedział jakby chciał skończyć ten temat. - Niedługo będziemy na miejscu - powiedział, gdy wyjechał poza miasto. Snow już nic nie powiedziała tylko spokojnie siedziała i było jej głupio, że to zaczęła. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna zastanawiał się czy podjął słuszną decyzje chcąc jeszcze raz tego próbować zwłaszcza po jej słowach. Jednak musiał wiedzieć, z czym się mierzą, jeśli mają wygrać. Spoglądał jak ta wstała i do niego podeszła. Poczuł nagle jak jego oczy się zamykają. Poczuł również coś na czole. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo zanim otworzył ust znów się znalazł na tym placu, co wtedy. Ponownie panowała noc i widział jak tajemnicza zakapturzona postać kładzie zawiniątko na schodach. Postanowił się skupić na jednej rzeczy a mianowicie na chwili, gdy Crystal zmieniła swą naturę. Ponownie znalazł się wieży gdzie ta opiekowała się sędziwym ogierem. Nagle jednak wybiegła z płaczem z pokoju, w którym wypoczywał ten ogier. A gdy już się oddaliła widział jak ze łzami w oczach się zatrzymała nad jakąś księgą. Wtedy poczuł coś jakby to tam kryła się odpowiedź. Chciał zobaczyć, co takiego było tam napisane. Jednak, gdy tylko zbliżył się bardziej do księgi strony zaczęły się nagle przewracać a obraz wokół niego stał się czarno biały i wszystko się zatrzymało. - Podróż w czasie? - powiedział jakiś damski głos roznosząc się wszędzie wokół. - Nie widzę cię, ale wiem, że tu jesteś - Crystal? - zapytał niepewnie nie wiedząc, co się dzieje. Czy to była część planu? - Pytania i ciekawość - powiedział głos. - Nie, nie jestem nią. Wiedziała, że ktoś kiedyś będzie chciał poznać jej przeszłość, więc zostawiła pułapkę, w którą wpadłeś. Sprowadziła cię tutaj jakaś nieznana mi magia. Cóż chyba nie jesteś tu do końca osobiście, ale mogę chyba umieścić twój umysł w stanie stagnacji - Cholera! - wrzasnął. - Jeśli mnie słyszysz to mnie wyciągnij stąd! - wrzasnął mając nadzieje, że Lüge go usłyszy. - Nie wrzeszcz tak - powiedział ponownie głos. - Oczywiście, że cię słyszę jednak, co to za pomysł, że cię obudzę? Spójrz na to tak zaraz zaspokoisz swą ciekawość, bo te wspomnienie będzie dla ciebie trwać wiecznie - ponownie powiedział głos, gdy czas zaczął wokół zaczął jeszcze bardziej zwalniać. W czasie teraźniejszym z nosa Rasona poleciała krew a jego oczy szalały pod powiekami
  6. Budynek korporacji New Medica Polska Krzysztofa jeszcze nie było wokół panowała cisza. Najwyraźniej jeszcze nie skończył się przebierać. Mimo że nie można było nikogo zauważyć to wszędzie niemal były pochowane kamery. Tak jak by im całkowicie powierzono pilnowanie tej części budynku. Chociaż nie można było być pewnym, że niema tu również innych zabezpieczeń. Dopiero po kilku minutach wrócił Krzysztof. Co ciekawe poza mundurem ochrony podobnym do Cirill i pałką teleskopową można było zauważyć jeszcze niewielki pistolet u jego boku. Zmierzył dziewczynę wzrokiem a na widok jej mieczy lekko pokręcił głową by zaraz poprawić swoja czapkę. - Dobro skoro jesteś gotowa to chodź za mną - powiedział powoli idąc w głąb korytarza gdzie można było usłyszeć głosy ludzi. - Właśnie załadowują nasz wóz - stwierdził nie odwracając się do niej. - Gdy dojdziemy na miejsce pomożemy im go załadować tak będzie szybciej - mówił dalej idąc. - Mam nadzieje, że praca fizyczna cię nie odpycha - powiedział teraz jakby bardziej ponuro idąc dalej.
  7. Striding Rason/Jim Grayson W milczeniu się jej przyglądał i słuchał każdego jej słowa. Nie do końca rozumiał to, co powiedziała a przynajmniej pewną część. A mianowicie były to słowa, w których wspomniała, że to ona jest tymi całymi kartami a one są w niej. Czy to było takie odniesienie do jej mocy i tego, co może czynić za pomocą tych kart czy może mówiła dosłownie? Co by nie pomyślał wiedział jedno ta kobieta zdecydowanie była jak ucieleśnienie chaosu. Nie takie jak Discord, bo ten to jednak ewenement, ale jednak na swój sposób w obecnym świecie mogła go reprezentować. Zaczął w milczeniu spoglądać na wahadełko zastanawiając się nad odpowiedzią. - Logiczne, więc jest, dlaczego ty sama nie chcesz tego zrobić - odparł spoglądając na nią i na wahadełko kątem oka. - Mam jednak wrażenie, że sama dzięki temu coś osiągasz - stwierdził lekko mrużąc oczy. - Skoro ty jesteś tymi kartami i to twoja moc. A przynajmniej tak to zrozumiałem, więc zapewne nie tylko ja zdobywam wiedzę z przeszłości a również i ty - powiedział dalej się w nią wpatrując. - Nie zaprzeczaj, bo gdyby tak nie było nie namawiałabyś mnie do tego tak i cała sprawa byłaby ci zupełnie obojętna - powiedział dalej nad tym rozmyślając. - Mimo wszystko sam chce poznać odpowiedź, z czym mamy do czynienia jednak ciekawy jestem czy nasz cel w tej sprawie jest podobny - powiedział spokojnie kładąc dłoń pod brodą. - Zresztą nieważne możesz zacząć. Mam tylko nadzieje, że niema w tym wszystkim jakiegoś zagrożenia, o którym zapomniałaś wspomnieć
  8. Posty wróciły więc już nie trzeba w temacie sesji przynajmniej zwracać na to uwagi
  9. W sesji w której pisałem najpierw wyskakiwał mi jakiś błąd za każdym razem przy pisaniu posta a teraz nagle zniknęły posty z niemal całego miesiąca. Czy można je jakoś przywrócić? Link do sesji
  10. Szlamą? Powiedziałem sobie w myśli, gdy dotarły do mnie słowa Walburgi. Pamiętałem chwilę, gdy pierwszy raz dotarło do mych uszu to słowo. Byłem wtedy dzieckiem usłyszałem to na pokątnej będąc z rodziną. Widziałem jak grupa młodych chłopaków dokuczała dziewczynie w ich wieku. Wtedy z ust jednego z nich padło to wyzwisko w jej kierunku. Widziałem jak dziewczyna zalała się wtedy łzami. Myślałem wtedy też, że moi rodzice coś zrobią, ale tak się nie stało. Ojciec tylko się skrzywił i wziął mnie pod ramię karząc mi tym samym iść dalej. Moja ciekawska natura jednak nie dawała mi spokoju i chciałem poznać znaczenie tego słowa. Tak też zrobiłem będąc w domu. Gdy dowiedziałem się prawdy pierwszy raz poczułem coś na znak odrazy do tego, kim się urodziłem. Nie chciałem być taki jak moja rodzina w przyszłości. Nigdy jednak nie sądziłem, że sam zostanę tak nazwany. Jednak nie to mnie zdenerwowało. Właściwie to na mojej twarzy nie było nawet gniewu a bardziej coś w rodzaju strachu. Cały zbladłem na ostatnie słowa tej wiedźmy. Mnie można było obrażać. Nigdy nie obchodziło mnie zdanie innych o mnie, ale Elisabeth. Przeze mnie mogła czuć teraz więcej bólu niż kiedykolwiek. Ona mogła być teraz tą dziewczyną, którą widziałem, jako dziecko. Najpierw Tom Riddle, który dręczył ją na każdym kroku a teraz jeszcze to? Zacisnąłem dłonie w pięści w tym całym impulsie. Poczułem jednak dłoń jedynej osoby bliskiej teraz memu sercu na swym ramieniu i dopiero wtedy podniosłem zatroskane oczy na nią. Nagle rozluźniłem swe dłonie i położyłem je bardzo szybko na ramionach Elisabeth i spojrzałem jej bezpośrednio w oczy. - P-prze-przepraszam - powiedziałem coraz bardziej łamiącym się głosem i nagle opuściłem głowę wbijając wzrok w ziemie jak bym nie miał już odwagi patrzeć jej w oczy. - Elisabeth ty nie możesz podążać tym szlakiem wraz ze mną - powiedziałem coraz bardziej się łamiąc. Nigdy jeszcze nie czułem takiego smutku jak w tej właśnie chwili. - Nic nie jestem w stanie ci zaoferować. Nie mam rodziny i pieniędzy. Nie mam już niczego. Idąc obraną obecnie drogą będziesz się pogrążać wraz ze mną. A ja najbardziej na świecie chce byś była szczęśliwa jednak ze mną nie zyskasz tego szczęścia a twoje życie stanie się cięższe niż do tej pory. Musisz to zrozumieć, bo nie chce byś cierpiała wraz ze mną - nagle podniosłem głowę by znów na nią spojrzeć. Można było zauważyć, że z trudem byłem w stanie wstrzymać łzy, które chciały wypłynąć z mych oczu chwilę później padłem na kolana wbijając znowu wzrok w ziemie.
  11. Budynek korporacji New Medica Polska Mężczyzna zaprowadził Cirill do windy przez całą drogę wyglądało jakby był zagłębiony we własnych myślach ignorując tym samym dziewczynę. Nawet na nią nie spoglądał jakby nie wyczuwał, że może stanowić dla niego zagrożenie lub może być w jakimś stopniu interesująca. Bardziej to wyglądało tak jakby robił to wszystko od niechcenia. Po prostu jakby dostał takie zadanie i musiał je wykonać. Winda w końcu się zatrzymała a mężczyzna ją opuścił bez słowa dalej nawet nie skupiając wzroku na dziewczynie. Nawet nie patrzył czy chociaż za nim idzie. Szedł w milczeniu cały czas z przodu po dosyć ciemnym korytarzu. Ciekawym faktem było, że wokół nie widać było nikogo. Najwyraźniej wszyscy pracownicy byli gdzie indziej zajęci ważniejszymi sprawami. Jedyne, co można było zauważyć to ruch kamer, który obserwował każdy ich ruch. Nagle mężczyzna zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Właśnie w tej chwili obrócił się w kierunku dziewczyny skupiając na niej uwagę. - To jest damska szatnia - powiedział jakby od niechcenia. - Reszta personelu już wykonuje swoją pracę, więc niema tam nikogo - Nagle wyciągnął dłoń w jej kierunku a w niej trzymał jakieś klucze. - Twoja szafka to 24 a to są klucze do owej szafki w środku znajdziesz pałkę teleskopową i jakiś i mundur naszej ochrony w postaci czapki, butów, spodni i kurtki. Do środka z tobą wchodzić nie będę. Gdy się przebierzesz a mnie nie będzie masz tu na mnie spokojnie czekać i nawet nie myśl, aby się tu samotnie wałęsać - powiedział teraz niezwykle twardo. Pierwszy raz chyba wyraził jakieś emocje mówiąc do niej. - Jakieś pytania jeszcze? - spytał znów od niechcenia.
  12. U mnie też dubluje i jakieś błędy wyskakują gdy chce wysłać post
  13. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna spojrzała nieco zdziwiona na Annę. Była pewna, że będzie chciała wyjść natychmiast a ta nagle gdzieś zniknęła. Nie do końca to rozumiała. Jednak jakby nad tym pomyśleć było w sumie wiele rzeczy, których wciąż nie potrafiła w niej pojąć. Jednak pani Natalia wydawała się nie zwracać na to uwagi, więc i ona nic nie mówiła tylko spokojnie czekała. Co jakiś czas rozglądała się spokojnie po pomieszczeniu. Jej wzrok, co jakiś czas kierował się również na panią Natalię jednak starała się patrzeć na nią dyskretnie. Nie chciała by ta poczuła się przez nią jakoś dziwnie. Prawdą było, że bardzo polubiła te kobietę a jednak nie spędziła z nią nigdy jakoś bardzo dużo czasu. Nie mogła się dziwić była premierem i miała wiele ważnych obowiązków. Zawsze do tej pory jednak była w towarzystwie Magdy, gdy z nią rozmawiała. A mimo wszystko czuła się przy tej kobiecie niezwykle dobrze. Tak jak by roztaczała wokół siebie pozytywną aurę. Miała nadzieje, że Golding również to zauważy i nie będzie szufladkował w jakiś głupi sposób tej kobiety. W pewnym momencie zaczęła się już mniej dyskretnie przyglądać kobiecie jakby zbierała odwagę by coś do niej powiedzieć. Gdy jednak w końcu zebrała odwagę i otworzyła usta nie wydobył się z niej żaden dźwięk, bo zobaczyła Annę, na którą jak się okazało nie musiały tak długo wcale czekać. Jej wzrok był zwrócony ku dziewczynie, gdy ta się do nich zbliżała coraz bardziej. Dopiero jej wzrok znów zwrócił się na panią Natalie, gdy ta ją nagle niespodziewanie złapała. Dziewczyna była nieco zdziwiona tym, co się stało, ale nie przeszkadzało jej to. Czy pani Natalia to zrobiła, dlatego że zauważyła, że jej się przyglądała? A może był to po prostu taki miły gest? Sama nie wiedziała jednak uśmiechnęła się szczerze do kobiety i zaczęła spokojnie iść obok niej ubrana w biały długi płaszcz. Mówiąc szczerze bardzo się cieszyła, bo miała wrażenie jakby tym gestem dała jej więcej odwagi, za co była jej naprawdę wdzięczna. Nie rozumiała jednak, dlaczego Anna z nimi tak nie szła. Może po prostu nie lubiła kontaktu fizycznego? Cóż tak też mogło być. Nie zwracała nawet uwagi na mżawkę idąc cały czas uśmiechnięta, gdy coraz bardziej zbliżały się do samochodu. Gdy tylko zbliżyły się do samochodu można było zauważyć, że szyby samochodu są przyciemnione do tego stopnia, że nie sposób było spojrzeć do środka i zauważyć, kto jest wewnątrz pojazdu. Nie wiadomo, kto był w środku. Nagle jednak przednie światła samochodu na chwilę się zaświeciły by zaraz zgasnąć. Wtedy też otworzyły się tylne drzwi samochodu z obu stron niczym zaproszenie by wejść do środka. Wtedy dopiero można było zauważyć, że w samochodzie były 2 osoby siedzące z przodu jednak przez kominiarki na twarzy nie sposób było zobaczyć jak wyglądają. Nic nie mówili a nawet się do nich nie odwracali tylko czekali aż wsiądą do środka. Snow spojrzała dość niepewnie to na panią Natalię to na Annę jakby zastanawiała się, co zrobić. Jednak chyba nie powinna się obawiać. W końcu oni pracowali dla Goldinga, więc na pewno nic im nie zrobią. On by na to nie pozwolił. Jednak nie chciała wsiąść pierwsza. Striding Rason/Jim Grayson - To nie takie proste - powiedział przypatrując się jej i jakby nad tym wszystkim rozmyślając. Dalej wyglądało jakby jego myśli były w miejscu, z którego wrócił. - Ty tego nie widziałaś, więc nie do końca rozumiesz skąd moje pytania - odrzekł dalej zamyślony. - Wiem na pewno, że odpowiedź kryła się w jej przeszłości. Wygląda, że zmieniła się z czasem, gdy wróciła do pewnego budynku w głębi lasu a właściwie starej wieży - mówił dalej jakby teraz próbował się upewnić czy na pewno już jest w realnym świecie. Zdradzało to choćby to jego ciągłe rozglądanie się wokół. - Widziałem jak użyła na sobie jakiegoś zaklęcia, gdy tam była. Była w tym stanie wiele godzin, ale nie wiem, co tam zrobiła jednak, gdy się ocknęła jej natura się zmieniła jakby nie była już dawną sobą a narodziła się tam nowa obecnie znana nam klacz - mówił wciąż nad tym rozmyślając, co można było zresztą zauważyć. - Co mi da wejście tam ponownie skoro nie jestem w stanie się dowiedzieć, jakiego zaklęcia wtedy użyła? Tak samo nie mogę zajrzeć do jej głowy by sprawdzić, jakie koszmary ją dręczyły zanim wykonała ten ruch. Wydaje się jakby obie te rzeczy były ze sobą powiązane - powiedział i lekko pokręcił głową. - I tak zapewne nie wiesz, co mam na myśli albo zaraz mi powiesz, że źle to interpretuje - odrzekł teraz wpatrując się w swoje dłonie.
  14. Budynek korporacji New Medica Polska Mężczyzna przyglądał się cały czas dziewczynie, gdy ta podpisywała dokumenty. Czym było to spowodowane? Oczywiście była to nieufność. Nie mógł być jej nadal pewny jednak dzięki Sword Fortressowi nie powinien się martwić. Wiedział, że jego może być pewny i w razie, czego powie gdyby stało się coś nietypowego. Wiedział, że jeśli coś się wyda to przypłaci to głową. Skierował na chwilę wzrok na mężczyznę, który tylko, co jakiś czas spojrzał na Cirill, ale wyglądało to bardziej tak jakby go to nie interesowało i chciał stąd jak najszybciej wyjść. Gdy dziewczyna podpisała dokumenty te zostały natychmiast zabrane. Wtedy też Krzysztof podszedł bliżej dopiero wtedy ponownie się odezwał mężczyzna w kierunku Krzysztofa. - Myślę, że to na tyle - powiedział chowając papiery. - Zabierz ją do szatni niech się przebierze. Potem weźmiecie jeden z samochodów dostawczych i zawieziecie ładunek w wyznaczone miejsca to tyle z waszych zadań - stwierdził mężczyzna powoli obracając się na fotelu. - Idziemy - odrzekł Krzysztof do dziewczyny. Nie było jednak w jego głosie prośby. Wyglądało to raczej jak rozkaz, który miała wykonać a on nie chciał najwyraźniej o tym dyskutować, bo nawet nie czekał na jej odpowiedź tylko natychmiast zaczął kierować się do windy. Gdzieś w USA Obecnie był środek nocy przed wyjazdem Crystal swym zwolennikom dała niewielkie zadanie a mieli oni zdobyć dla niej kolejne dane, które pomogą jej wykorzystać wcześniej zdobyte informacje od czerwonookiego. Trop do kolejnych informacji prowadził do USA. Najlepszym, więc wyjściem było powiadomić jej zwolenników z tego kraju by ci wykonali zadanie, gdy ta będzie zajęta w Polsce. Nie mieli problemów z lokalizacją miejsca gdzie powinny czekać na nich kolejne dane. Jak się okazało ich celem był jeden z głównych badaczy dawnego projektu. Zdołali odkryć, że ten mieszkał w okolicy jednorodzinnych domów, więc wyczekali na odpowiedni moment a gdy godzina była odpowiednia i będąc pewnymi, że nie będzie żadnych świadków tego wydarzenia zaczęli działać. Nikt nie był gotowy, gdy ci wdarli się do domu i sterroryzowali mieszkającą tu rodzinę. W końcu wyprowadzono wszystkich domowników a w gabinecie zostało tylko dwóch mężczyzn. Jeden z nich leżał na ziemi w piżamie związany nie mogąc nic zrobić. Natomiast drugi był w kominiarce i przypatrywał się na niego swymi brązowymi ślepiami przerzucając między dłońmi pistolet jakby nigdy nic. Ciężko było uwierzyć, że tak bezwzględny wzrok mógł pojawić się u kogoś, kto kiedyś był kucykiem. - Dranie - warknął związany mężczyzna próbując się uwolnić z więzów, gdy tamten cały czas się w niego wpatrywał. - Powtarzam jeszcze raz pytanie - powiedział jakby od niechcenia. - Zajmowałeś się badaniami Equstriańskiej magii. Mamy już część danych, ale do realizacji planów potrzebujemy ich więcej. Więc gdzie je schowałeś? - Jakich planów? Nie macie prawa... - w tym momencie brutalnie mu przerwano, gdy lufa broni wylądowała w jego ustach tak, że nic nie mógł powiedzieć. - Jedyne prawa, jakie mają prawa istnieć to prawa Crystal - powiedział ponuro patrząc mu w oczy. - Mów albo zajmiemy się twoją rodziną - mówił dalej to z czystym spokojem tak jak by to było coś normalnego jak choćby oddychanie. Powoli wyciągnął broń z jego ust by dać mu się wysłowić. - Dobrze - powiedział zrezygnowany. - Dane są na laptopie - wskazał na niego głową nie mogąc unieść związanej dłoni. - W folderze wgk. Tylko zostawcie nas już w spokoju Jego rozmówca nic nie powiedział tylko wstał kierując się do laptopa. Powoli przy nim usiadł i skopiował dane na pendrive. Gdy już skończył odłączył urządzenie i znów spojrzał na leżącego mężczyznę by zaraz skierować się do drzwi, gdy zabezpieczył dane. Za drzwiami stała reszta jego ludzi. Skierował wzrok to na nich to na mężczyznę. - Mamy to, czego chcieliśmy - powiedział spokojnie bez emocji. - Wiecie, co należy zrobić - powiedział idąc dalej, gdy jeden z jego ludzi załadował broń a leżący mężczyzna zaczął się bardziej wiercić panikując. - Nie! - wrzasnął. - Dostaliście to, czego chcieliście! Obiecałeś! Gdzie wasz honor?! - wrzeszczał przerażony. A ten nagle odwrócił się do niego bez emocji. - Świat się zmienił - odrzekł teraz bardziej ponuro. - Nasza pani wybrała nam nową drogę. Dzięki niej staniemy się potężniejsi niż kiedykolwiek - powiedział znowu zbliżając się do mężczyzny tak, że jego twarz znalazła się przy jego. Mogli teraz patrzeć sobie bezpośrednio w oczy. - Pytasz gdzie nasze poczucie honoru? A gdzie było wasze, gdy bombardowaliście nasze domy zabijając niewinnych? Jak to o was mówią ząb za ząb. Oko za oko - powiedział znowu kierując się do wyjścia. - Zabić wszystkich w domu i spalić dowody - powiedział bez emocji powoli wychodząc. Wyglądało jakby w mężczyźnie nie było uczuć, gdy ten opuszczał mieszkanie i towarzyszyły mu krzyki przerażonych domowników i dźwięki broni.
  15. Striding Rason/Jim Grayson Zmrużył delikatnie oczy na odpowiedź kobiety. Zaczął przyglądać się jej ukradkiem, gdy ta zaczęła się do niego zbliżać. Ciekawe, co takiego chciała zrobić? Planowała zaatakować nim tamta to zrobi? Czemu nigdy nie mogła mówić jasno? Jego zamyślenie się skończyło z chwilą, gdy była bliżej niego i zobaczył jak ta zaczyna unosić swą dłoń ku niemu. Co ona teraz znowu wymyśliła? To go zastanawiało, gdy palec się do niego zbliżał. Zastanawiał się czy ma się temu spokojnie przyglądać czy może zejść z drogi jej palcu. Jednak tak chyba chciała mu udzielić odpowiedzi. Sam nie wiedział, co myśleć, więc w końcu otworzył usta by przemówić. - Co ty... - nie zdążył dokończyć, gdy nagle poczuł jej palec na sobie a następnie uderzenie dłonią. Ponownie otworzył oczy jednak był no właśnie gdzie? Próbował rozejrzeć się po okolicy jednak to, co widział było nietypowe i niemożliwe, bo tego nie miało prawa być. Otaczały go domy podobne do tych, które widział w Ponyville, ale wyglądały na jakby starsze. Tak jak by te, które widział, gdy był w Equestrii były jakby nowocześniejsze. Na dodatek te miasteczko było strasznie małe nie widział takiego w Equestrii. Ale jak to było możliwe jak mógł być znów w Equestrii skoro jej nie było? Zdał sobie nagle sprawę, że był środek nocy a gdy spojrzał na księżyc był w kompletnym szoku. Widział to już wcześniej, ale tylko w książkach. Obraz klaczy na księżycu. Czyli więc księżniczka Luna była uwięziona w tym czasie. On nie był w Equestrii, którą znał on cofnął się w czasie. Ale jak to było możliwe? Nagle jednak dostrzegł kogoś na ulicy. Jakaś zakapturzona klacz położyła zawiniątko na schodach jakiegoś budynku i uciekła jak najszybciej. Chociaż się starał nie był w stanie zobaczyć jej pyska. Widział tylko jak biegnie, co sił i znika w ciemności. Czy to mogła być ta Crystal? Ale dlaczego za nią nie szedł, więc? Wtedy usłyszał płacz dziecka. Skierował swój wzrok na zawiniątko, w którym było niemowlę i nie zaprzestawało płaczu. Wtedy też drzwi budynku się otworzyły. Wyszła z nich jakaś klacz w okularach i zabrała dziecko do środka. Zaczynał rozumieć to musiał być sierociniec. Obraz się nagle rozmazał. Tym razem panował dzień i była na jakimś placu zabaw gdzie właśnie bawiły się źrebaki. Wszyscy poza jednym, obok którego stał. Mała klaczka patrząca ze smutkiem na innych a jednak z jakiegoś powodu się z nimi nie bawiła. Pytanie, dlaczego i po co mu była ta wiedza? Czy to miało go wprowadzić w ważniejsze sprawy? Ponownie obraz się rozmył. Tym razem ta sama klaczka uciekała po mrocznym lesie będąc całkiem samą do czasu aż nie schroniła się w jakiejś starej wieży. Dziwne miejsce na dom. Pytanie brzmiało, dlaczego tu teraz była? Ponownie obraz się rozmył. Tym razem klaczka nie była sama a z jakimś dorosłym ogierem wyglądało jakby razem podróżowali. Czas płynął coraz szybciej a klacz dorosła za to ogier się zestarzał. Kolejne obrazy pokazywały jak klacz zajmowała się ogierem u kresu jego życia. Wszystko to było dla niego strasznie pokręcone. Ponowne obrazy ukazały ucieczkę zapłakanej klaczy z wieży. Wyglądała jakby się czegoś przeraziła i chciała przed tym uciec jak najdalej. Obraz znów się rozmył i pokazał miasto, w którym ta klacz wcześniej mieszkała. Zdążyło się już nieco rozrosnąć od tego czasu. Zaczynał się domyślać, że losy klaczy, której obserwuje to Crystal we własnej osobie. Wciąż nie rozumiał jak tak łagodny kucyk mógł stać się takim potworem. Klacz najwyraźniej zamieszkała ponownie w swym rodzinnym miasteczku. Widział jak ta najwyraźniej została jakimś miejscowym uzdrowicielem, bo pomagała okolicznym kucykom. Kolejny obraz przeniósł go znów w okres nocy, gdy klacz spała. Budziła się w nocy najwyraźniej mając koszmary. Ponownie obrazy ruszyły i teraz zobaczył, że ta wróciła do zniszczonej już wieży. Nagle usiadła i zamknęła oczy. Jej róg zalśnił a ona nie ruszała się kilka godzin. Wyglądała jakby oddała się długiej medytacji. W końcu jednak otworzyła oczy a na jej pysku rysował się wręcz morderczy i niepokojący uśmiech. Ponownie czas ruszył do przodu i był w jej domu a ta właśnie stała nad ciałem umierającego jednorożca a obok stała dziwna szachownica. W jej oczach nie było już smutku, lecz jakby bezduszność. Nagle jej róg rozbłysł nad biedakiem i wyglądało to tak jakby coś z niego pochłonęła aż w końcu zginął. Nie wiedział ile było tych ofiar, ale sporo ich zobaczył nawet źrebaki. W końcu jednak opuściła i to miasto. Nagle zauważył coś bardziej niepokojącego. Ona przemierzała Equestrie jak gdyby nigdy nic i zapisywała wiele ważnych wydarzeń w swych księgach tak jak to robiła wcześniej, jako źrebak z tym ogierem. Widział jej oczami jak Equestria się zmieniała a kucyki odchodziły. Tylko ona pozostawała dalej taka, jaka była. Jakby czas na nią nie wpływał. Na dodatek była świadkiem wielu ważnych wydarzeń dla Equestrii. Widziała koronacje księżniczki Twilight, powrót Nigtmare Moon czy Discorda, atak podmieńców na Canterlot. Na dodatek, gdy Equestria wylądowała na ziemi nie bała się kroczyć wśród ludzi. Nawet potem szpiegowała buntowników i gwardię tylko dla swych planów a nikt tego nigdy nie zauważył nawet księżniczki. Zobaczył jak ta zdobyła urwany róg króla Sombry a niedługo potem zmieniła się w człowieka, którego teraz wszyscy znali, jako Felicja Romanis. Wizja zaczynała się urywać, ale zobaczył coś wspólnego dla tych wszystkich wydarzeń odkąd jej natura się zmieniła na te mroczną. Cały czas towarzyszyła jej ta dziwna szachownica jednak pytanie brzmiało, co miało to wspólnego ze sobą? Nagle pokręcił lekko głową i znów był w tam gdzie wcześniej. - Jeśli dobrze rozumiem to było jej życie - powiedział w kierunku kobiety. - Jednak nic z tego nie zrozumiałem. Jakby było więcej pytań niż odpowiedzi. Jak z miłego i opiekuńczego kucyka nagle stała się czymś takim? To tak jakby to nie była ona a jakieś inne stworzenie. Na dodatek jak jednorożec może żyć tak długo? To jest niemożliwe kucyki zwykłe tyle nie żyją. Czy ona jest nieśmiertelna? Nie wiem, co myśleć o tym, co zobaczyłem - powiedział kręcąc głową i jakby nad tym myśląc. Wiedział na pewno jedno była strasznie niebezpieczna po tym, co zobaczył był tego pewny.
  16. Każda chwilą, którą spędzałem razem z Elisabeth zawsze była dla mnie szczęśliwa. Nawet za nim zostaliśmy parom cieszyłem się, gdy mogliśmy spędzać ze sobą czas i rozmawiać o wszystkim. Była dla mnie zawsze kimś niezwykłym. A teraz byłem jeszcze bardziej szczęśliwy o ile było to w ogóle możliwe. Nie dało się w końcu w żaden sposób zmierzyć miary szczęścia. Jednak czy było to istotne? Najważniejsze było, że oboje byliśmy szczęśliwi. Gdy tylko poczułem jej kolejny pocałunek poczułem się niesamowicie. Nie sposób było to opisać. Zaraz potem dałem się pociągnąć jej za rękę nie stawiając oporu i cały czas się do niej uśmiechając. Sama propozycja, co do miejsca naszego spaceru nie była jak dla mnie zła. Prawdą było, że na błoniach niedawno byliśmy i tam się to wszystko zaczęło, co trwa teraz, więc obecna propozycja była całkiem logiczna. Niestety ponownie się nieco przeliczyłem. Czemu za każdym razem tak było, że nasze wspólne chwilę radości ktoś przerywał? Czy to jakaś klątwa? Jednak teraz dla odmiany była to, Walburga. Objąłem delikatnie Elisabeth ramieniem chcą jej w ten sposób pokazać by się nie martwiła tym, co może powiedzieć do nas. Nie było sensu dawać się jej prowokować. Widziałem po jej minie, że to nie będzie miła rozmowa. Wraz z jej pierwszymi wściekłymi wrzaskami już miałem, co do tego pewność. Jej obelgi być może i powinny boleć jednak wypłynęły od osoby, której opinia wcale mnie nie interesowała. Mocniej objąłem Elisabeth marszcząc brwi. - Mylisz się - odrzekłem dość szorstko, ale spokojnie jak na obecną sytuacje. - Nikt mnie nie wydziedziczył - powiedziałem powoli idąc do przodu jakbym wcale jej się nie bał prowadząc Elisabeth przy okazji obok siebie pokazując jej, że nie musi się martwić. - Sam się wydziedziczyłem - powiedziałem będąc już bliżej Walburgii. - To była moja decyzja, której nie żałuje i byłbym gotów zrobić to jeszcze raz a skoro obraża cię rozmowa z kimś takim jak ja to zejdź nam z drogi i pozwól iść dalej. - powiedziałem teraz już dosyć twardo. Nie bałem się jej. Wiedziałem, że jedyne, na czym potrafi poprzestać to jadowite słowa to była jej największa broń. Jednak dla kogoś, kto musiał przez całe życie znosić kogoś takiego jak Sophie same słowa tej jędzy to za mało by mnie złamać. Cieszyłem się jednocześnie, że Elisabeth była spokojna i nie robiła nic głupiego. Nie było sensu dawać się prowokować komuś takiemu.
  17. Golding Shield/Karol Patris Nim się spostrzegłem samochód zaczął powoli zwalniać aż w końcu się zatrzymał. Wokół nie było niemal nic poza ciągnącą się nadal drogą a ze wszystkich stron otaczały nas drzewa. Była jednak jedna rzecz, która wyróżniała się w tym miejscu a był to dość duży drewniany zajazd stojący niedaleko drogi pod koronami drzew. Wyglądał okazale i zadbale. Wykonany w staroświeckim stylu. Cały był w naturalnej drewnianej barwie. Budynek należał do New Medica, co jakiś czas przyjeżdżali tu pracownicy na wyjazdy firmowe. Teraz jednak był pusty. Gdy tylko wysiedliśmy z samochodu z okolicy wyszło kilkoro kolejnych ludzi razem z tymi, z którymi przyjechałem była ich 8 plus jeszcze ci, którzy mają zabrać Natalie, Snow i Lust. Łącznie do tego zadania wybrałem 10 zaufanych ludzi. Tyle powinno wystarczyć. Wszyscy oczywiście byli odpowiednio ubrani tak jak ci, z którymi przyjechałem by nikt nie zobaczył ich twarzy. Kiwnąłem im tylko głową i zacząłem kierować się do środka budynku a reszta została na zewnątrz. We wnętrzu było kilka drewnianych stołów i czerwonych kanap, na których można było wygodnie usiąść i schody na piętra gdzie były pokoje. Mnie jednak interesowało tylko pomieszczenie ze stołami. Na jednym z nich było jedzenie jak i napoje. Mimo że nie bardzo chciałem odbyć te rozmowę to mimo wszystko byłem kucykiem z Canterlotu i znałem się na manierach, więc skoro zgodziłem się na spotkanie to chciałem przyjąć rozmówców jak najlepiej. Sam w międzyczasie nałożyłem na siebie płaszcz z kapturem i tą dziwną maskę. Byłem teraz ograniczony tylko do jednego oka gdyż drugie było zasłonięte. Jednak miałem zaufanie do swych ludzi. Gdy już byłem gotowy znów wróciłem do swych nich. - Można mnie w tym zrozumieć? - spytałem w ich kierunku. - Tak Golding mówisz zrozumiale - powiedział jeden z nich w moim kierunku. - Dobrze, więc czekamy teraz na naszych gości. Zajmijcie pozycje i pilnujcie terenu. Nie chce żadnych niespodzianek. Teraz pozostaje czekać. Będę wewnątrz budynku, gdy przyjadą nasi goście wpuście ich. Jakieś pytania? - Wszystko jest jasne Golding - Dobrze - powiedziałem obracając się i wchodząc do budynku. Obecnie moi ludzie mieli przy sobie tylko podstawową broń palną. Jednak odpowiednio schowaliśmy lepszy arsenał gdyby stało się coś nieprzewidzianego. Mimo wszystko nie chciałem też okazywać tej Natalii wrogości. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna sama nie była pewna czy Anna się cieszy czy wręcz przeciwnie z otrzymanej wiadomości. Jednak wiedziała, że ta najwyraźniej chce też jednak jechać, co ją cieszyło. Miała już do niej pewne zaufanie i przy niej czuła się bezpieczniej. Po ostatnie sytuacji wiedziała, że znała się na rzeczy. No i w końcu zobaczy jak wyglądają relacje jej i Goldinga na własne oczy. Oboje niewiele o tym chcieli powiedzieć. Zarówno ona i Golding byli jacyś tajemniczy, gdy ich o to pytała. Nagle jej wzrok powędrował na panią Natalię. Tak bardzo ufała jej kuzynowi jakby go dobrze znała. Nie rozumiała skąd to zaufanie. Była kimś ważnym a godziła się na wszystkie ciężkie do zaakceptowania warunki Goldinga. Czyli miał je zabrać samochód? Jak zwykle musiał utrudniać sprawę tak jak przy spotkaniu z nią. Jednak, czego miała się po nim spodziewać? To w końcu był Golding gdyby zrobił to inaczej mogłaby pomyśleć, że to nie jej kuzyn. - Ja nie mam pytań - powiedziała Snow starając się nadać swojemu głosu pewności siebie, co wyszło jej dosyć komicznie patrząc na jej niepewną naturę, którą cały czas ukazywała. - Jestem gotowa jechać choćby zaraz - powiedziała z ciepłym uśmiechem tak jak by niedawne ciepłe spojrzenie pani Natalii na nią pozbawiło jej wszystkich niedawnych wątpliwości.
  18. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna właśnie kończył szykować jajecznicę w chwili, gdy usłyszał jak kobieta otwiera drzwi łazienki rzucił tylko na chwilę na nią okiem, gdy ta weszła do kuchni jednak nic nie powiedział tylko znów wrócił do robienia jajecznicy. Nic nie odpowiadał, gdy ta zaczęła swe wywody tylko dalej zajmował się śniadaniem. Z chwilą, gdy skończyła mówić powoli wyłączył gaz i zaczął nakładać śniadanie na talerze. Gdy już skończył postawił jeden talerz przed nią a drugi wziął dla siebie. Następnie przed nią usiadł cały czas się w nią wpatrując. - Może po kolei - powiedział spokojnie kierując na nią wzrok. - Zanim zaczniemy działać wypadałoby się czegoś dowiedzieć - odrzekł dalej na nią spoglądając. - Na razie wiemy, że jest na tym spotkaniu, więc raczej nic nam nie zrobi. Jednak za nim uderzymy lub coś zrobimy może warto byłoby się czegoś dowiedzieć więcej - powiedział dalej na nią patrząc. - Myślałem trochę o tym. Wiemy już, co prawda, co chce zrobić jednak wciąż nie pojmuje skąd ta jej nienawiść do wszystkiego, co nie jest kucykiem może to tutaj kryje się klucz. Nie wiesz, co wykreowało jej obecny światopogląd? A może urodziła się psychopatką? I przestań gadać, że ciebie nie będzie - powiedział teraz bardziej ponuro. - Jak na razie żyjesz i tego się trzymaj. Ja ci powiedziałem ja na pewno do grobu się nie śpieszę i ty też tego nie rób - powiedział marszcząc brwi w zdenerwowaniu.
  19. Golding Shield/Karol Patris Całą drogę samochodem trwała krępująca cisza. Jedyne, co ją zakłócało było radio, z którego słuchaliśmy wiadomości, co jakiś czas można było jeszcze usłyszeć jedynie klakson samochodowy. Na moje twarzy jak zawsze rysował się typowy spokój. Jednak wszystko to były tylko pozory. Wiedziałem dobrze jak nerwowa atmosfera teraz panowała wewnątrz pojazdu i nie potrzeba tu było żadnych słów. Jednak o nic mnie nie pytano, bo wiedzieli, że skoro już się zdecydowałem to się nie cofnę. A ciągnięcie mnie za język nie miało sensu. Więc po prostu skupiali się na drodze do pokonania starając się ukryć swoje zmartwienie obecną sytuacją. Cóż byłem w stanie to zrozumieć. Od czasu powstania organizacji całkiem dobrze prosperowaliśmy. Ludzie nie wiedzieli o naszych działaniach i byli szczęśliwi. Zarówno organizacja jak i korporacja się dobrze rozwijały i sami do tego doprowadziliśmy bez pomocy osób trzecich. Więc, po jaką cholerę chciałem nagle spotkać się z człowiekiem na dodatek jednym z najpotężniejszych ludzi i postawić to wszystko pod znakiem zapytania? Odpowiedź była tu tylko jedna ten człowiek miał solidne karty atutowe, o których nie chciałem nikomu mówić. Takie właśnie towarzyszyły nam rozmyślania, gdy zaczęliśmy wyjeżdżać poza miasto. Snow Night/ Ewelina Szymańska Dziewczyna mrugnęła kilkukrotnie słysząc słowa Anny. Dopiero po czasie do niej dotarło, że ta po prostu o niczym nie wie. Pani Natalia musiała jej jeszcze nie powiadomić, dlatego zapewne myślała, że nic ważnego się nie stało. Tego typu poczucie humoru raczej jej nie pasowało do tej dziewczyny, o której w końcu wyrobiła już sobie jakieś zdanie. Nagle jednak spostrzegła na sobie ciepłe spojrzenie pani Natalii i poczuła się jakby lepiej. Czy ona wiedziała, co teraz mogła przeżywać? Wciąż nie potrafiła zrozumieć do końca pani premier. Jednak wiedziała jedno jest naprawdę dobrym człowiekiem o złotym sercu. Kiedyś nie sądziła, że ludzie mogą mieć tak głęboko zakorzenione w sobie dobro a teraz wiedziała jak się myliła pani Natalia i Magda były tego najlepszym przykładem. Nagle jej wzrok zwrócił się znowu na Annę z chwilą, gdy pani Natalia jej odpowiedziała. Zastanawiała się czy się zgodzi pojechać. Miała jednak nadzieje na odpowiedź twierdzącą z jej strony. Obie znały Goldinga i wspólnie miałyby większe szanse na pewno by go przekonać do pani Natalii. Poza tym wciąż chciała zobaczyć te dwójkę razem przy jednym stole. Pomimo że pozbyła się podejrzeń, że mieli romans to chciała jednak wiedzieć jak dobrze się znali.
  20. Striding Rason/Jim Grayson Chciał przygotować się odpowiednio na spotkanie z Felicją Romanis przynajmniej tak wszyscy myśleli, że się nazywała on poznał prawdę. Nadal ciężko było mu uwierzyć, że rodowity kucyk mógłby mieć tak psychopatyczne zapędy i chęć wymordowania wszystkich ras. Co prawda będąc jakiś czas kucykiem nasłuchał się sporo o tego typu kucach, które miały podobne zapędy. Jednak czy można stać się kimś takim bez powodu? Co kierowało to całą Crystal, że chciała dokonać takiej rzezi? Wiele widział w swoim życiu jednak zawsze był ku czemuś jakiś powód, jaki krył się u niej? Zresztą teraz nie miało to znaczenia, jeśli faktycznie chciała ich zabić to nie miał zamiaru tanio sprzedać swej skóry. Lüge mogła się poddać, ale on nie miał zamiaru. Gdy właśnie grzebał w swoich rzeczach dotarły do niego słowa kobiety, na co krzywo się uśmiechnął. Czyżby zdołał dotrzeć do jej twardej głowy? Miał nadzieje, że się jednak wzięła w garść, bo jej pomoc może być mu jednak potrzebna. Powoli ruszył nic nie mówiąc w stronę lodówki. Dziwnie się nieco czuł szykując śniadanie od czasów, Equestrii raczej nie miał potrzeby tego robić, bo mieszkał zawsze w hotelach bez stałego zameldowania. Jednak obecna sytuacja wymagała spokojnej rozmowy. Otworzył lodówkę i wyjął z niej jajka a następnie zaczął przygotowywać z nich jajecznicę. Będą musieli wymyślić, co dalej, gdy wyjdzie. Jednak myśl, że Crystal jest tak blisko była i tak nieco niepokojąca.
  21. Byłem tek pogrążony we własnych myślach, że nawet nie spostrzegłem jak lekcja dobiegła końca. Dziwne to zwykle mi się nie zdarzało. A jednak tym razem byłem tak głęboko pogrążony w swych myślach, że nawet nie wiedziałem do końca, o czym była nasza lekcja. Pomimo że była to historia magii to zwykle nawet z niej potrafiłem coś wynieść a teraz tak jednak nie było. Miałem tylko nadzieje, że przez swoje zamyślenie przypadkowo nie ignorowałem Elisabeth. Może coś ode mnie chciała a ja tego nie zauważyłem. Powoli wstałem z miejsca pakując swoje rzeczy jednak moje myśli nadal błądziły w dziwnych miejscach. Gdy już spakowałem swoje rzeczy zacząłem kierować się spokojnie ku wyjściu. Mimo wszystko byłem w stanie jeszcze wrócić na ziemie w odpowiednim momencie takim jak teraz. Ponownie na drodze mojej i Elisabeth natknęliśmy się na Toma i jego koleżkę. Co prawda Lestrange zachowywał się jak typowy prostak jednak martwił mnie sam Tom swym zachowaniem. Nie ukazywał za nic gniewu jakby tłamsił wszystko w sobie a nam pokazywał tylko maskę. Martwiło mnie to. Nie byłem pewny czy nie gromadzi swych emocji w sobie by w odpowiednim momencie je uwolnić i zrobić coś naprawdę strasznego. Mimo wszystko wyszedłem z sali zaraz obok Elisabeth dalej gdzieś błądząc myślami dopiero, gdy dotarły do mnie jej słowa pokręciłem głową i na nią spojrzałem. Chyba jednak nie ignorowałem jej na lekcji, bo nie słyszałem z jej strony żadnych wyrzutów. Uśmiechnąłem się delikatnie w jej kierunku. - Panno Sanders - powiedziałem żartobliwie powoli do niej podchodząc i kładąc jej dłoń na ramieniu. - Te propozycje brzmią dosyć nietypowo - powiedziałem z krzywym uśmiechem i nagle lekko zbliżyłem swe usta do jej czoła obdarowując ją delikatnym pocałunkiem. Powoli odsunąłem głowę i znów się do niej uśmiechnąłem. - Gdzie byśmy nie poszli i tak będzie wspaniale, bo jesteś ze mną. Jednak myślę, że możemy się po prostu przejść na wspólny spacer - najwyraźniej Elisabeth nie zauważyła mojego zamyślenia z wcześniej może to i lepiej. Miło było, że znów byliśmy sami we dwoje z dala od jakichś wścibskich oczu. Może to był powód, dla którego nie chciałem iść do pokoju wspólnego. Wiedziałem, że tam ktoś może znów zwrócić na nas uwagę. Pomimo że byłem szczęśliwy naszym związkiem bałem się, że robię krzywdę Elisabeth. Przez moje przeklęte nazwisko ona mogła być tak samo celem różnych drwin jak ja. Chciałem, więc ją przed tym chronić najlepiej jak mogłem jednak nie chciałem również ukrywać swych uczuć względem niej. Najlepiej będzie po prostu unikać innych o czystej krwi by po prostu ich nie słuchać lub zaciskać zęby tak jak ostatnio w przypadku Sophie.
  22. Golding Shield/Karol Patris Nałożyłem na siebie płaszcz i powoli opuściłem pokój. Zacząłem kierować się ku wyjściu z hotelu jak zawsze z dosyć ponurą miną nie zwracając uwagi na przechodzących wokół ludzi. Pomimo że moja twarz nic nie wyrażała w głowie było inaczej. Martwiłem się tym, co się nie dawno stało. Wyjechałem zaledwie parę dni temu a w tym czasie zdążył zawalić się budynek naszej korporacji a Crystal na dodatek zmierzała do Polski. Jeszcze ta cała Natalia. Zupełnie mi się to nie uśmiechało by bratać się z ludźmi. Nie byli nam do niczego potrzebni a jednak miała niestety dość spore karty atutowe. Jednak pytaniem było, co takiego ona ode mnie niby chciała? Jeśli sądziła, że stanę się jej pionkiem w jakiś jej planach to się grubo zdziwi. Powoli opuściłem budynek by skierować się do zaparkowanego niedaleko samochodu, który już na mnie czekał. Duży samochód terenowy wyróżniający się swoim wyglądem od innych. Przyciemnione szyby zasłaniały widok na tego, kto siedzi w samochodzie taki sam miał przyjechać po Natalie. Na dodatek fałszywa rejestracja na wszelki wypadek. Gdy tylko zbliżyłem się do samochodu tylne drzwi stanęły przede mną otworem. Nic nie mówiąc wsiadłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. - Miło cię widzieć Golding - powiedział jeden z dwójki ludzi oboje ubrani w specjalne kamizelki, które miały ich chronić. Ubrani również w ciemnie spodnie z elastycznego materiału jak i w ciemnie terenowe buty. Natomiast na głowach mieli kominiarki tak by nikt nie zauważył ich twarzy. Łatwo jednak było zauważyć, że jedno z nich było kobietą. Wszystko było zręcznie zaplanowane. Podobni ludzie mieli przyjechać pod kancelarie tak by nikt ich nie rozpoznał. Nagle mój rozmówca rzucił w moim kierunku jakiś worek, który zacząłem rozwijać, gdy skończyłem kilkukrotnie mrugnąłem. - Czy wy sobie żartujecie? - spytałem nie dowierzając temu, co widzę. - Dałeś nam bardzo mało czasu Golding a poza tym w tej masce będzie można zobaczyć tylko twoje oko, więc możesz być pewny, że ta cała Natalia - powiedział to imię z wyraźnym grymasem a nawet niechęcią. - Na pewno dzięki temu nie zobaczy twojej twarzy. Reszta rzeczy już jest w trakcie przygotowań jak sobie życzyłeś - powiedział spoglądając na mnie. - Dobra nieważne jedźmy już - odrzekłem ponuro patrząc na te dziwną maskę. Jednak mieli, co do jednego racje nikt mnie w tym nie pozna. Tak rozmyślałem nad wszystkim, gdy samochód nagle ruszył. Okolice kancelarii Niedaleko kancelarii zatrzymał się taki sam samochód jak ten, który przyjechał po Goldinga. Wewnątrz było podobnie dwoje ludzi. Zgodnie z instrukcjami, jakie dostali mieli stąd zabrać premier i ewentualnie dwie osoby, które miały jej towarzyszyć i zapewnić wszystkim bezpieczeństwo. Mieli jednak się natychmiast wycofać, jeśli zauważą, że Natalia coś kombinuje. Jeden z nich wyciągnął lornetkę obserwując kancelarie natomiast drugi siedział spokojnie z dłońmi na kierownicy. Mieli jeszcze czas jednak woleli być na wszelki wypadek wcześniej na miejscu. Snow Night/ Ewelina Szymańska Przez całą drogę z Magdą towarzyszył jej uśmiech. Jednak w głębi była trochę zmartwiona. Bardzo polubiła Magdę i panią Natalię tak samo jak zresztą Annę. Jednak bała się tego, że Golding i pani Natalia nie zdołają się porozumieć a co gorsza rozstaną się we wrogości. Co wtedy ona zrobi? Tak bardzo brakowało jej Goldinga nie chciała by znowu zniknął, ale nie chciała też tracić tak wielu dobrych przyjaciół, którzy tyle dla niej zrobili. Bardzo chciała by pani Natalia i Golding zdołali się jednak porozumieć. Gdy tylko zbliżały się na miejsce zauważyła, że pani Natalia już jest na miejscu, ale nie tylko ona, bo była tu również Anna. Uśmiechnęła się szczerze w kierunku Anny i delikatnie ukłoniła pani Natalii. Nagle jednak jej wzrok skierował się na Magdę i na niewielką chwilę posmutniała widząc jak ta odchodzi. Tak bardzo ją polubiła i tak bardzo się bała, że to może być ich ostateczne pożegnanie, jeśli coś pójdzie nie tak. Jednak czy naprawdę mogłaby tak zniknąć skoro tak wiele dla niej zrobiła? Sama nie wiedziała już, co ma myśleć była zupełnie skołowana. Nagle jednak znów zwróciła swój wzrok na panią Natalię. - Oczywiście - powiedziała na jej słowa z uśmiechem, który pojawił się u niej nagle, ale prawdą było, że miał posłużyć jej tylko za to by nikt nie zobaczył jej zdenerwowania całą tą sytuacją. Wiedziała jednak, co musi zrobić, jeśli pani Natalia nie zdoła się porozumieć z Goldingiem to ona zrobi wszystko by przemówić swojemu kuzynowi do rozsądku.
  23. Stridng Rason/Jim Grayson Mężczyzna słuchał uważnie słów Lüge marszcząc delikatnie brwi jakby w zastanowieniu na to, co mówiła. Prawdą było, że nie bardzo znał się na magii Equestrii czy chaosie. Nie wiedział, dlaczego ta tak bardzo wierzyła w te swoje karty, ale widać miała powód by wierzyć w te przepowiednie. Sam do tej pory nie wiedział, co w tym wszystkim robił. Prawdą było, że wszystko zaczęło się od tego, że miał po prostu zarobić. Potem stało się wiele rzeczy a ostatecznie jest podtrzymywany przy życiu przez magię chaosu jest żartem Discorda. Powoli nagle usiadł pod ścianą tuż obok drzwi, za którymi była kobieta. Prawdą było, że niewiele interesowało go życie innych poza swoim. Jednak Lüge mogła mu jeszcze być użyteczna. Miała wielką wiedzę i mieli teraz wspólne cele w pewnym sensie. Crystal będzie zapewne i się nim chciała zająć za zdradę. Tylko wspólnie mają szansę przynajmniej tak myślał. - Moim zdaniem przesadzasz - powiedział jakby lekko znużonym głosem. - Nie wiem jak te twoje karty działają, ale i one wszystkiego zapewne zobaczyć nie mogą choćby ja jestem na to regułą, co sama powiedziałaś mnie nie możesz w nich zobaczyć, więc i może teraz się zbyt przejmujesz - mówił dalej spokojnie lekko rozmasowując sobie dłoń. - Jednak, jeśli masz racje to masz wybór wpaść teraz w kompleksy załamać się i czekać na te swoją śmierć lub walczyć do ostatniej kropli krwi by pokazać, że nie jesteś tchórzem. Skoro tak bardzo się jej boisz teraz to nie powinnaś jej atakować wcześniej, ale skoro już to zaczęłaś to powinnaś walczyć do końca - stwierdził wyraźnie znudzony powoli wstając. - Życie zawsze jest do bani nie raz się o tym przekonałem na własnej skórze być może, dlatego tak łatwo potrafię pozbawiać go innych. W każdym razie rób, co chcesz ja nie mam zamiaru wpaść w jej łapska bez walki - stwierdził ponuro kierując się do swoich rzeczy.
  24. Stridng Rason/Jim Grayson Mężczyzna zmrużył oczy słysząc ją. Nic z tego nie rozumiał do końca. Jeszcze nie dawno była z wszelkimi planami o krok do przodu a teraz? Sam nie widział, co o tym myśleć. Po tym, co między nimi zaszło ostatniej nocy zachowywała się jakoś inaczej wręcz dziwnie. Jakby utraciła całą niedawną motywacje do działania. Obrócił wzrok w kierunku telewizora by ujrzeć tam swą niedawną pracodawczynię. A więc była w Polsce na jakimś bankiecie? Dziwna sytuacja nie przypominał nic sobie by gdzie mówiono by miała tu przyjeżdżać w jakichś sprawach biznesowych jakby pojawiła się tu zupełnie niezapowiedziane. A więc, po co to powitanie? Zresztą nieważne dopóki to wszystko trwało nie stanowiła dla nich zagrożenia na czas tego powitania. Nagle znów zmrużył oczy spoglądając na kobietę. - Co ci jest? - spytał kierując się kawałek w stronę jej pokoju jednak zatrzymał się przed wejściem. - Jeszcze nie dawno nie mogłaś oderwać się od kart by nie zrobić jej jakiegoś numeru teraz, gdy masz ją naprawdę blisko i stanowi realne zagrożenie nawet się nie mieszasz. Sądzisz, że ona tu przyjechała na bankiet? - spytał z niedowierzaniem lekko kręcąc głową. - Co ci się porobiło? Masz aż takiego kaca, że nic cię nie interesuje? - spytał marszcząc brwi ze zdenerwowania
×
×
  • Utwórz nowe...