Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Otworzyłem szeroko oczy jednak nie z powodu kolejnego pocałunku ze strony Elisabeth a z powodu tego, co usłyszałem. Niestety jednak to, co mówiła było tylko zaprzeczeniem prawdy. Wiedziałem, że pod tym płaszczem ognia nadal krył się jej strach. Właśnie to mnie martwiło, bo ona nigdy nie przejawiała strachu tak przynajmniej było do czasu aż nie pojawił się on. Ponownie spojrzałem na niego dalej ją słuchając. Nie byłem pewny czy taki atak by się powiódł. Wciąż miałem w pamięci to, co zaszło, gdy rzucono na nią urok. Wtedy też miał się niczego nie spodziewać. A jednak był gotowy na każdy mój ruch. Czytał ze mnie jak z otwartej księgi wcale bym się nie zdziwił gdyby w tym momencie nie było inaczej. Uczeń to prawda, że nim był a jednak nie taki jak my, bo nie posiada naszych skrupułów. Nadal pamiętałem jego pozbawioną emocji twarz i grożenie śmiercią w skrzydle. Zwykły uczeń taki nie jest. Kiwnąłem tylko głową, gdy odrzekła, że pójdzie po składniki. Nie musiałem czekać długo aż wróciła. Jednak znalazłem przepis nim o to poprosiła gdyż zacząłem go szukać, gdy tylko odeszła czasem trzeba być przewidywalnym. - Upewnij się, że pazury są odpowiednio sproszkowane a następnie wrzuć je do kociołka - powiedziałem w jej stronę samemu to robiąc. Gdy wsypywałem zawartość opakowania znów spojrzałem na Elisabeth. - Nie wszystko jest takie jak się wydaje - znów skierowałem wzrok na kociołek. - Zacznij mieszać i powoli dolewać w niewielkich ilościach krew byle nie wlała ci się cała fiolka na raz - ponownie podniosłem głowę w jej kierunku i tylko kątem oka patrzyłem na eliksir. - Strach nie jest czymś, czego trzeba się wstydzić, bo każdy się czegoś boi grunt by nie robić pod jego wpływem głupot - moje oczy ponownie skierowały się na recepturę, gdy tylko fiolka została już pusta. - Teraz wlej zawartość buteleczki z sokiem jednym chluśnięciem każdą po kolei i mieszaj energicznie przez następne 5 minut - Podwinąłem rękawy i zacząłem mieszać dalej przy tym mówiąc. - Wygląda jak każdy, ale taki nie jest. Nie każdy wygraża śmiercią jakby to nic nie znaczyło. A jeśli stracę ciebie nic mi już na tym świecie nie pozostanie - odrzekłem opuszczając wzrok.
  2. Golding Shield/Karol Patris - Crystal/Felicja Romanis Skierowałem ponownie swój wzrok na Lust słysząc jej słowa. Nie chciała tutaj zostać? Wiedziałem, że nie bez powodu chciała się ulotnić. Jednak gdzie chciała iść? Chciałem ją nawet spytać gdzie się wybiera nim jednak zdołałem otworzyć usta księżniczka już zaczęła mówić a Lust zmyła mi się z oczu. Co ona znowu wymyśliła? Chodziło mi to pytanie po głowie do czasu aż skupiłem się na opowieści księżniczki. Dziwnie było patrzeć jak ktoś w wieku Crystal poznaje historie, którą znają nawet źrebaki. Jednak, czemu się tu dziwić? Zauważyłem, że w opowieści księżniczka pominęła kilka istotnych faktów, które mi wcześniej przekazała jednak domyślałem się, co było tego powodem. Crystal zdawała się jednak tego nie zauważać. Poza wyglądem zupełnie nie przypominała osoby, którą do tej pory znałem. Jednak jak teraz spiszę się, jako Felicja Romanis właścicielka światowej korporacji? Czy ona się, choć trochę na czymś takim znała? Gdy tylko księżniczka przestała dalej opowiadać zauważyłem jak podaje mi naczynia bym mógł się napić. Podziękowałem szczerze za ten gest i przyjąłem to. Nie mogłem ukryć, że czułem się naprawdę spragniony. Jak mogłem kiedykolwiek zwątpić w naszą księżniczkę? Nawet w takiej sytuacji potrafiła myśleć o kimś takim jak ja. Nigdy więcej już tego nie zrobię. Crystal wpatrywała się w księżniczkę najwyraźniej nawet nie zauważając wyjścia nieznajomej kobiety. Każde słowo, którego jednak słuchała wprawiało ją w zachwyt i jednocześnie szok. Nigdy by nawet nie pomyślała, że Equestrie tak wiele spotkało przez te lata. Gdyby tylko jej mentor mógł to wszystko widzieć byłby zachwycony. Na chwilę jednak posmutniała uświadamiając sobie, co go spotkało. Wprawdzie zostało mu i tak niewiele czasu, ale nic jej nie usprawiedliwiało. Nie była do końca pewna jak ma teraz żyć, jako istota, której zupełnie nie zna i mając sumienie obarczone najgorszymi możliwymi zbrodniami. Jej dłoń lekko się zatrzęsła na łóżku na samą myśl o tych wszystkich strasznych rzeczach, których dokonała. Gdy opowieść księżniczki dobiegała końca dotarł do niej drugi głos do tej pory nieprzytomnej kobiety. Księżniczka Luna wydawała się ją rozumieć wiedzieć, co jej chodzi po głowie uśmiechnęła się bardzo słabo z oczami pełnymi smutku na samą myśl, że znów musi przywołać tamte dni, o których chciałaby zapomnieć, ale obiecała, że powie i chciała dotrzymać słowa. - Dziękuje - powiedziała słabo w jej kierunku jakby próbowała zebrać odwagę. - Myślałam, że to był sen, ale pamiętam już wtedy - z jej oczu popłynęło kilka kropel łez, które opadły na pościel. - Byłaś tam wtedy, gdy ona używała tego złego przedmiotu przyszłaś by mi pomóc, chociaż wcale nie musiałaś. Ona wciąż powtarzała, że jestem nikim i że nikomu na mnie nie zależy, że zostanę zapomniana i zaczęłam w to wierzyć tak bardzo - znów posmutniała. - Nie zasłużyłam sobie na twoją pomoc księżniczko, bo to ja zaczęłam to wszystko z powodu głupiego strachu - nagle westchnęła próbując zebrać odwagę by znów przemówić. - Urodziłam się w czasach, gdy kucyki prowadziły jeszcze często koczownicy tryb życia. Pierwsze miasteczka dopiero powstawały a harmonia i przyjaźń jeszcze nie wszystkich dosięgała. Po waszej bitwie wiem, że ty księżniczko - zwróciła się do Celestii. - Próbowałaś nad tym wszystkim zapanować jednak samotne rządy i rosnąca kraina nie były łatwe do opanowania - na chwilę znów się zamyśliła nad tym wszystkim by zaraz kontynuować. - Nic nie wiem o swoich rodzicach poza tym, że prawdopodobnie byli właśnie takimi koczownikami gdyż w miasteczku, w którym zostałam porzucona nikt nie napotkał żadnej klaczy, która spodziewałaby się dziecka w tamtym czasie. Zostałam porzucona w środku nocy na schodach sierocińca i tam też nadano mi imię, na które dziś wszyscy patrzą z odrazą - ponownie lekko posmutniała wspominając to wszystko do tego stopnia, że jej oczy lekko się zaszkliły. - Każdy pragnie czegoś w życiu a ja zawsze pragnęłam mieć prawdziwą rodzinę lub przyjaciół. Niestety nie potrafiłam się dopasować, co sprawiało, że zawsze byłam odtrącana przez rówieśników. Nasze opiekunki, choć były wspaniałe nie mogły zapanować nad takimi tłumami źrebaków i nie miały dla wszystkich czasu. Była tylko jedna, która spędzała ze mną czas - ponownie posmutniała, gdy wspominała ten okres. - Wiele mnie nauczyła i bardzo mnie lubiła. Sama wiele razy mówiła, że chętnie by mnie zabrała gdyby nie to, że już ma rodzinę. Często, więc była nieco przybita z powodu, że nie może mi pomóc. W miarę wspólnego spędzania czasu zauważyła, że jestem niezwykle zdolna w dziedzinie magii i alchemii. Właśnie kilka miesięcy później ty do nas przybyłaś księżniczko Celestio w odwiedziny. Moja opiekunka bardzo chciała byś mnie poznała jednak ja zbyt się bałam, że już jej nie zobaczę i poprosiłam by jeszcze z tym zaczekała zgodziła się jednak obiecując, że przy kolejnej wizycie już na pewno o mnie napomknie - znów lekko westchnęła wspominając kolejne dni. - Czas płynął dalej a mi nadal brakowało przyjaźni rówieśników. Pewnego dnia podczas wspólnego posiłku słyszałam jak kilkoro z nas rozmawiało, że w okolicznym lesie dzieje się coś strasznego. Miejscowe kucyki widziały tam czasem jakieś błyski na niebie i słyszały podobno jakieś głosy. Pomyślałam, że to moja szansa. Chciałam tam wejść w środku nocy i pokazać im, jaka jestem dzielna i tym samym w końcu zdobyć ich akceptacje. Gdy tylko zaszła noc wymknęłam się z sierocińca prosto do lasu. Oczywiście nie był to mądry pomysł, bo zgubiłam się w nim. Minęło wiele godzin od mojej ucieczki a ja chodziłam zmarznięta i głodna szukając drogi do domu. Jednak zamiast niej znalazła, co innego a była to wieża postawiona w samym środku lasu. Nie myślałam nawet jak bardzo to niebezpieczne po prostu tam weszłam szukać schronienia. W środku nie było nikogo, ale widać, że miejsce było zamieszkane. Wszędzie otaczały mnie różne nieznane mi rzeczy jak i księgi, których nigdy nie widziałam ponadto w kominku nadal palił się ogień. Szybko przetrząsnęłam budynek w poszukiwaniu spiżarni - ponownie zamilkła jakby kolejne słowa były coraz bardziej bolesne. - Niedługo później wrócił właściciel wieży, który podobnie jak ja okazał się jednorożcem i był bardzo zdziwiony widokiem źrebaka w swoim domu. Ponieważ jednak pora była późna postanowił, że odprowadzi mnie do miasteczka z rana. Podczas tego czasu on wrócił do swych badań i gdy on był nimi zajęty ja zainteresowałam się jego stołem alchemicznym, bo wyglądał na znacznie ciekawszy niż ten z sierocińca. Dopiero po pewnej chwili zauważył, że skorzystałam z niego jednak nie był zły a zdziwiony tym, co tam zrobiłam. Kolejne godziny pokazywał mi różne rzeczy i widząc, że mam niesamowity talent postanowił, że zostanę jego uczennicą - na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech na to wspomnienie i zaraz znów zaczęła. - Okazało się z czasem, że to on był odpowiedzialny za tajemnicze zjawiska, które przestraszyły mieszkańców. Wybrał tą część doliny by się odizolować od kucyków. Opowiedział mi, że dawniej uczył się magii w Canterlocie i należał do grona obiecujących jednorożców. Jednak jego teorie nie zachwycały grona naukowego. Jedną z nich była właśnie teoria innych wymiarów pewnie byłby niezwykle zadowolony widząc to, co się stało teraz, bo to byłby ostateczny dowód jego racji. Jednak opuścił Canterlot i wybrał życie z dala od innych kucyków gdyż nie był zadowolony, że przyjaźń była uznana za najpotężniejszą magię. Chciał wszystkim pokazać, że tylko samodoskonaleniem można osiągnąć jej ostateczny poziom. Podróżowaliśmy razem przez wiele lat i stawaliśmy się sobie bliscy niczym ojciec i córka. Obserwowaliśmy wszelkie ważne wydarzenia w dziejach Equestrii i je zapisywaliśmy. Badaliśmy pozostałości po dawnych cywilizacjach kucyków czy też zgłębialiśmy całą historie naszej krainy - widać było, że na te wspomnienia robiło jej się naprawdę miło jednak trwało to niewielką chwilę, bo zaraz znowu posmutniała bardziej niż dotychczas. - Niestety w końcu czas dopadł mego mentora. Starzał się a jemu brakowało już sił. Poszukiwałem jakiegoś lekarstwa, które mogłoby zatrzymać ten proces tak jak to było z wami. Nie chciałam się pogodzić, że wkrótce znów zostanę sama. Przeszukując liczne księgi znalazłam pomoc w dziedzinie tych najbardziej mrocznych. Istniał sposób przedłużenia życia jednak wymagał on ofiary. Gdy jednorożec umierał wydzielał z siebie ostatnią siłę magiczną, którą można było pochłonąć i tym samym wydłużyć swoje życie. Zachwycona pobiegłam mu o tym powiedzieć ofiarując mu przy okazji swoje życie by mógł dokończyć swoje badania ponadto moje życie bez niego i tak nie miało dla mnie sensu. Jednak ten się wściekł krzycząc, że jest to niezgodne z prawami natury i mam natychmiast porzucić ten odrażający pomysł. Uciekłam zapłakana po tym, co usłyszałam jednak, gdy dalej badałam księgę okazało się, że zaklęcie ma też inny proces. Według niego duszę jednorożców miały się łączyć po jego żuczeniu. Zdesperowana do jego posiłku dosypałam trucizny wiedząc, że niewiele czasu mu i tak zostało a tak będziemy już zawsze razem - ponownie z jej oczu popłynęły łzy. - Patrzyłam ze łzami w oczach jak umiera i rzuciłam zaklęcie jednak nie dostałam tego, czego oczekiwałam a gdy zdałam sobie, co zrobiłam uciekłam przerażona z miejsca, które nazywałam tyle lat domem - lekko się uśmiechnęła. - Wróciłam do dawnego miasteczka, w którym się wychowałam chcąc odpokutować to, co zrobiłam. Zostałam uzdrowicielką a mieszkańcy szybko mnie zaakceptowali nawet nie wiedząc, że jestem tym małym kucykiem, który zaginął wiele lat temu. Wszystko szło wspaniale czułam się cudownie mogąc pomagać tym kucykom. Jednak potem zaczęło się to - ponownie jej dłonie zaczęły się trząść. - Miałam koszmary, w których widziałam siebie jednak nie taką jak teraz. Byłam tam inna zła, sadystyczna i żądna władzy. Najpierw to ignorowałam jednak ten proces się coraz bardziej nasilał, gdy budziłam się z krzykiem w nocy. Zdesperowana zaczęłam szukać odpowiedzi w wieży, której dawniej mieszkałam i tam ją znalazłam. Okazało się, że zaklęcie, którego użyłam na mentorze mnie wyniszczyło i stworzyło coś mrocznego, co tkwiło we mnie. Według rady musiałam sama to pokonać. Oddałam się w stan medytacji i stoczyłam z nią walkę o swoją duszę. Pomimo że zwycięstwo miałam na wyciągnięcie kopytka wygrała podstępem wykorzystując moją naturę przeciw mnie. Wtedy też zostałam więźniem własnej mocy a ona przejęła władzę - skończyła mówić wyjątkowo smutnym głosem i spuszczając na chwilę głowę by zaraz ją znów podnieść. - Nic nie naprawi zła, które wyrządziłam. Nie oczekuje wybaczenia ani zrozumienia i jestem gotowa poddać się karze, jaka by nie była, chociaż to i tak nie zdoła naprawić krzywd, które wyrządziłam Crystal/Cień - Czasem warto się zastanowić 2 razy nim coś się powie - odparła istota nawet się nie ruszając tylko na niego spoglądając ze zmrużonymi oczyma. - Wyjście w tej chwili oznacza śmierć. Dachy zostały zajęte, jeśli więc wyjdziesz rozstrzelają cię - westchnęła spoglądają na swoje kopyto, które znów lekko zanikało. Ten świat naprawdę pochłaniał sporo jej sił życiowych w obecnej postaci. - Tak samo jak powinieneś wiedzieć, że jej życie jest zarówno w moich jak i twoich rękach - nagle powoli się ruszyła zataczając koło wokół stoliku. - Z tego, co mi wiadomo Little Star straciła palec a nie dłoń a przy naszej technologii jego przyszycie to nie problem. Jednak denerwowanie mnie sprawi, że zniknę i zanim ty się cokolwiek zrobisz ja już dawno wydam na nią wyrok i dam ci nagranie byś podziwiał każdą sekundę jej bólu i rozpaczy. Jednak nijak będzie się miało to do twojego bólu, który będzie ci towarzyszył przez resztę twojego życia, że miałeś szansę i ją zmarnowałeś zawodząc osobę, którą obiecałeś chronić - lekko westchnęła. - Powiedz mi, dlaczego tak właściwie zależy ci na życiu kucyka ziemskiego, którego nawet dobrze nie znasz?
  3. Nie spodziewałem się w sumie innego zadania niż uwarzenie kolejnego eliksiru. To nie powinno być zbyt trudne. Przestałem już skupiać się na braku obecności Toma i powszechnemu ku temu zdziwieniu. Musiałem skupić się teraz na lekcji. Gdy jednak dotarło do mnie, jaki eliksir mamy uwarzyć nie mogłem się powstrzymać przed niewielkim uśmiechem przypominając sobie poprzednią lekcje. Nagle jednak mój wzrok znów powędrował na Elisabeth z chwilą, gdy profesor napomknął o jej zdrowiu. Nawet nie byłem sobie w stanie wyobrazić, co ta żywiołowa dziewczyna musiała teraz przeżywać, gdy wszyscy myśleli, że jest jakaś słaba a wcale tak nie było. Nie znałem nikogo silniejszego od niej. Uwaga jednak wszystkich skupiła się teraz ponownie, na czym innym. Gdy tylko spojrzałem tam gdzie oni byłem w nie małym szoku widząc Toma kierującego się na swoje miejsce. Byłem pewny, że wcale się tu nie pokaże. A jednak przyszedł. Opuściłem wzrok w ławkę nie patrząc już na niego, ale wciąż słyszałem. Perfekcyjny uczeń nawet kłamał tak, że gdybym nie znał prawdy to pewnie sam bym mu uwierzył. Naprawdę nie wiedziałem, co o nim czasem myśleć. Lepiej było już nie drążyć tego tematu. Niestety ponownie musiałem podnieść wzrok jednak teraz było w nim przerażenie, gdy usłyszałem głos, którego nie chciałem słyszeć w tej chwili. Dlaczego to zrobiła? Pomyślałem patrząc na nią i przypominając sobie groźbę Toma ze skrzydła. Tak bardzo się teraz bałem o to jak bardzo się naraziła temu psychopacie. Czemu tego nie przemilczała i nie zacisnęła zębów jak ja? Głupie pytanie, bo to była ona i nie mogłem oczekiwać, że nagle stanie się kimś innym. Słysząc odpowiedź Toma moje zaniepokojenie tylko wzrosło. Wolałbym usłyszeć jakąś złość z jego strony, ale tak się nie stało. Był spokojny jak zawsze, co mnie przerażało jeszcze bardziej. Nagle ponownie skierowałem swoją dłoń na dłoń Elisabeth lekko ją ściskając i teraz patrząc na nią nie z gniewem a uśmiechem, którym chciałem dać jej wsparcie i odwagę. Wiedziałem, co teraz przeżywa. Gdy uwaga wszystkich nadal była skupiona na zamieszaniu, które wybuchło ja to wykorzystałem by do niej szepnąć. - Już dobrze to nie byłabyś ty gdybyś tego nie zrobiła - mówiłem ciepło, pokrzepiająco i z niezwykłym spokojem, co biorąc pod uwagę to, co się przed chwilą stało mogło zadziwiać. - Nigdy nie powinienem był tego od ciebie oczekiwać. Cokolwiek się nie stanie stawimy temu czoła razem dobrze? - spytałem w jej kierunku nie zaprzestając uśmiechu.
  4. Gdy tylko spostrzegłem jak Elisabeth próbuje spojrzeć za siebie wiedziałem już, że mój pomysł się nie powiódł. Najpewniej zauważyła, że ją od czegoś odciągam i dlatego chciała to zrobić. Byłem pewny, że zauważyła Sophie, bo czułem jak już chciała się ode mnie uwolnić. Zastanawiałem się, co powinienem teraz zrobić jednak na szczęście nie musiałem nic. Nagle pojawił się profesor a Elisabeth zaczęła powoli tracić zainteresowanie moją kuzynką. Czekałem spokojnie tuż obok niej czekając aż nabierze ochoty by w końcu wejść. Nie było to spowodowane niczym innym jak tym, że po prostu chciałem wejść wspólnie z nią. Gdy tylko znaleźliśmy się w klasie zacząłem zastanawiać się, co dalej? Wiedziałem, że niedługo Elisabeth zacznie ćwiczenia do quidditcha nie zważając na to, że jest osłabiona. Miałem nadzieje, że mój eliksir wystarczy by wytrzymała te treningi. Teraz jeszcze Sophie, na którą jest wściekła. Gdyby nie pojawienie się profesora to by nawet nie zważała na to, że jest osłabiona tylko by ją zaatakowała zapewne. No i wisienka na torcie w postaci Toma. A skoro o nim mowa nagle usłyszałem jak profesor o nim mówi. Tom wagarował? To nie było w jego stylu. Nagle poczułem na sobie spojrzenie Elisabeth i na chwilę chwyciłem jej dłoń pod stołem. - Nie warto - szepnąłem wiedząc dobrze, o czym myśli. A jednak to zastanawiało, dlaczego krystaliczny Tom nie udał się lekcje tylko w zupełnie innym kierunku? Co takiego musiał tam zrobić? Czy mogło być coś ważniejszego niż jego reputacja? Szybko jednak zacząłem odciągać te myśli. Miałem przecież o nim nie myśleć. Musiałem skupić się teraz na lekcji.
  5. Golding Shield/Karol Patris - Crystal/Felicja Romanis Nigdy nie słyszałem jeszcze takich emocji dochodzących ze strony Lust. Nigdy nie uświadczyłem też jej łez nawet wtedy, gdy zginęła jej dawna przyjaciółka. Każde jej słowa było jak szpilka, która wbijała się coraz bardziej w moje serce powodując ogromny ból. Prawdą było, że byłem winny temu wszystkiemu. A jednak nie potrafiłem pozbyć się wątpliwości czy nadal będę po powrocie tym samym kucykiem, którego pokochała. Tak wiele się zdarzyło od tamtego dnia. Nie chodziło tu tylko o to, co zaszło w Equestrii. Ten świat nas zmieniał nawet, gdy staraliśmy się tego nie robić to jednak tak było. Wiedziałem, że jego zgnilizna zaczyna wpływać też na mnie. Dlatego się bałem tego, co może nadejść. - Lust ja naprawdę nie wiedziałem... - odrzekłem powoli do niej podchodząc i kładąc dłoń na jej ramieniu. Chciałem nawet w pewnym momencie ją przytulić jednak nie zrobiłem tego, dlatego że teraz nagle spostrzegłem, że Crystal miała otwarte oczy. Słyszałem dokładnie, co powiedziała. Jak długo mogło to trwać? Nie wiedziała, kim jest człowiek. Nic nie widziała. Nigdy nie widziałem takiej Crystal. To były zupełnie dwie inne osoby. Była przerażona niepewna tego, co się z nią stanie. Jej oczy to zdradzały tak jak drżący głos. Najwyraźniej będąc więźniem nic nie widziała. Sama Crystal wpatrywała się w szoku na te istotę, która do niej przemówiła. Jak wiele czasu minęło? Co się stało, gdy jej nie było? - Księżniczka Celestia? - powiedziała cichym i zszokowanym tonem. Pamiętała dokładnie dzień, gdy była źrebakiem i księżniczka odwiedziła ich w sierocińcu. Jej opiekunka tamtego dnia chciała z nią porozmawiać o niej z księżniczką i powiedzieć, że wydaje się uzdolnionym źrebięciem. Jednak tak bardzo się bała. Wtuliła się w kopytko swojej opiekunki pokazując, że nie jest gotowa, na co ona odpowiedziała uśmiechem, że jeszcze się wstrzyma do następnego przybycia księżniczki. Nigdy więcej jej już jednak nie widziała. A istota obok w żadnym stopniu jej nie przypominała. Ale czy ona, choć trochę przypominała dawną siebie? Nagle odwróciła się by spojrzeć na drugą istotę. - Mityczna księżniczka Luna została wygnana na księżyc wieki temu. Gdy ja przyszłam na świat minęło od tego czasu ponad 600 lat a według dawnych zapisków miała ona powrócić - nagle otworzyła szeroko oczy, bo teraz już wiedziała jak wiele czasu minęło, gdy ona była więźniem. Ten świat w żadnym stopniu nie był już taki jak ten, który ona znała. - Ja i mój mentor widzieliśmy wiele różnych zapisków dawnych jednorożców i spotykaliśmy nieznane kucykom istoty jednak to, czym jesteśmy teraz. Nigdy czegoś takiego nie widziałam - nagle zmarszczyła lekko brwi. Widać było, że, mimo że czasem mówiła dużo kosztowało ją to sporo wysiłku. - Czyli została zniszczona? - uśmiechnęła się lekko i znów położyła głowę na poduszczę. - Ty chciałaś zacząć księżniczko, więc proszę jak prosiłaś - powiedziała spokojnie. Jednak prawdą było, że Crystal bała się powiedzieć swoją historie i tego jak potępiona zostanie. Wciąż pamiętała słowa ze swego koszmaru z niedawna. Zawsze już będzie sama, bo nikt jej nie zrozumie tak właśnie brzmiały. Crystal/Cień Istota nie ruszała się słuchając długiej przemowy tego człowieczka. Spoglądała tylko słuchając każdego jego słowa. Mówiąc szczerze dawno nic jej tak nie rozbawiło jak on. Stawiał jej żądania najwyraźniej nie zauważając, kto tu jest na przegranej pozycji. Mogła z nim zrobić, co tylko chciała. Mógł być jej kolejnym posiłkiem i tyle by było z jego żądań i odgrywania bohatera. Jednak, po co? W końcu można było to inaczej rozegrać. W głowie Cyrusa nagle mógł rozbrzmieć ponury chichot. - Wiele mi o tobie mówiono, ale nie to, że jesteś zabawny - nagle czerwone ślepia się lekko zmrużyły. - Słysząc to wszystko mogę uznać, że uważasz mnie za złą. A czy próbowałeś poznać drugie dno tej historii? - spytała lekko przechylając cienistą głowę. - Moc? Ja im obiecałam coś więcej niż to. A mianowicie świat bez cierpienia. Taka Volcanic, którą poznałeś już na początku w sieci. Wiedziałeś, że kiedyś była zdolną uczennicą w akademii magii w Canterlocie? Musiała jednak zrezygnować z nauki, gdy jej rodzice zostali zabici w wymianie ognia między gwardią a buntownikami. Pozostała jej młodsza siostra, którą musiała się zająć. Długo żyły razem do czasu aż trafiły na Ziemie a wszyscy staliśmy się ludźmi. Przerażone ukrywały się po ruinach mając tylko siebie i unikając wrogów kucyków. Niestety niewielka grupa w końcu ich dorwała. Próbowały uciekać jednak dorwali siostrzyczkę Volcanic. Wciąż widziała jej przerażenie w oczach, gdy próbowała ją wciągnąć do siebie. Niestety oni byli silniejsi. Bezbronna i przerażona musiała słyszeć i widzieć to, co spotkało jej siostrzyczkę tylko, dlatego że dawniej była kucykiem a nikomu nie zrobiła krzywdy - zamilkła na chwilę by zacząć mówić dalej. - Slate wychowała się w niewielkim miasteczku Equestrii gdzie nie było nawet gwardii. Nie było to ważne miasteczko strategiczne. Mieszkały tam spokojnie zwykłe kucyki chcące tylko żyć spokojnie. Buntownikom to jednak nie odpowiadało. Wpadli tam i wymordowali całe miasteczko. Przeżyła tylko Slate cudem ukrywając się pod ciałami swych dawnych przyjaciół. Tamto wydarzenie naprawdę odcisnęło w niej wielki uraz psychiczny. Każdy z nich, kto do mnie przyszedł coś stracił. Bo co im dał Golding? On nie chciał wojny stał się słaby i szukał innego rozwiązania. Co by zrobiła Celestia? Poklepała ich po grzbietach skrzydłem i powiedziała coś by poczuli się lepiej? - niemal warknęła mówiąc to. - Nie Cyrusie to nie ja jestem zła a Celestia, która sprowadziła na nas zagładę. Ja też mam krew na kopytach jednak w przeciwieństwie do niej się z tym nie kryje. Świat, który dla nich tworzę będzie pozbawiony rozpaczy i słabości. Zmienimy się to prawda jednak żaden kurczak, robal, jaszczurka czy łysa małpa nigdy nie zagrożą światu, który tworzę. Więc powiedz z czystym sumieniem uważasz mnie za tą złą?
  6. Nie lubiłem niczego ukrywać przed nią. Wiedziałem, że wcześniej czy później i tak będę musiał powiedzieć jej prawdę. Jednak nie potrafiłem jeszcze teraz tego zrobić. Musiałem poczekać na odpowiednią okazje. Gdy poczułem jej mocny uścisk na dłoni zacząłem skupiać się na jej słowach. Zawsze już ze mną będzie? Czy to była obietnica? Czy nasze życie właśnie pójdzie w tym kierunku, że już zawsze będziemy razem? Miałem nadzieje, że tak będzie, bo poza nią nie byłem w stanie sobie wyobrazić nikogo innego. Tym bardziej mnie jednak bolało, gdy pomyślałem, że nie powiedziałem jej całej prawdy. Jednak z mojej twarzy zniknął ponury wyraz gdyż nie chciałem już jej tym denerwować a pojawił się już zwykły spokój. Nic nie mówiąc ruszyłem za nią do pokoju wspólnego a potem zaczekałem aż wróci z książkami. Oczekiwałem w spokoju nie poganiając Elisabeth. Domyślałem się, że musi spokojnie ich poszukać. Nie każdy ma dokładnie poukładane wszystko na miejscu. Po niej się akurat tego nie spodziewałem. W końcu jednak wróciła. Gdy ruszyliśmy ponownie wpadliśmy na jeszcze kogoś. Cieszyłem się jednak, że to nie Sophie. Nie byłem pewny czy Elisabeth by wytrzymała i się na nią nie rzuciła. Jednak widok Toma też mnie nie cieszył. Musiałem jednak pamiętać radę profesora, co do niego, dlatego zacisnąłem zęby, gdy pytał ją o to jak się czuje. Gdy zaczął odchodzić czułem się jak tchórz nic nie robiąc jednak wiedziałem, że jeśli się na niego rzucę oboje nas wpakuje w kłopoty a Elisabeth będzie na mnie niepotrzebnie zła. Nie chciała bym coś takiego robił. - Masz racje lepiej się tym nie interesować - stwierdziłem patrząc jak Tom odchodzi. Również byłem ciekawy gdzie idzie. Jednak im mniej wiedzieliśmy tym chyba lepiej dla nas. Zwłaszcza po tym, co niedawno się dowiedziałem o nim. Otworzyłem jednak szeroko oczy widząc, kto przechodził niedaleko szybkim krokiem. Bez problemu poznałem te fryzurę. Jednym ruchem objąłem swoją ukochaną ramieniem i zacząłem ją prowadzić w kierunku klasy. - Lepiej już chodźmy, bo się spóźnimy - powiedziałem ponaglająco.
  7. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Zatrzymałem się na chwilę by przemyśleć to, co usłyszałem. Czy ona czytała mi w myślach czy byłem po prostu dla niej tak przewidywalny, że wiedziała, co mi siedzi w głowie? Cokolwiek to nie było dostałem odpowiedzi na pytania, który nie zadałem głośno i kolejne powody do rozmyślań. Alicornem, więc był jednorożec ze skrzydłami pegaza, którego ona najwyraźniej przyjęła wcześniej formę. Dlaczego w moich czasach nikt nie słyszał o tej rasie? Kolejną ciekawą informacją było to o ich mocy magicznej. Jeśli mówiła prawdę były znacznie potężniejsze od nas, jeśli chodzi o magię. Ciężko było w to uwierzyć. Skąd mogła się wziąć tak potężna rasa i jak wiele ich było? Pokręciłem lekko głową by wrócić na trzeźwe tory myślenia i znów ruszyłem za Fate nic nie mówiąc. Jeśli gdzieś kryły się odpowiedzi były one w mieście a każda kolejna rozmowa opóźniała poznanie tych, że odpowiedzi.
  8. Golding Shield/Karol Patris - Crystal/Felicja Romanis - Sama powinnaś wiedzieć jak ciekawska jest natura - skwitowałem w ten sposób jej odpowiedzi. Gdy pierwszy raz ją spotkałem po poznaniu prawdy sama powiedziała, że wybrała mnie z ciekawości. Ta sama ciekawość zaprowadziła nas na poszukiwanie odłamków tarczy i samego zaginionego miasta. Tak to dawało dowody, jaka ciekawość potrafiła być zgubna. Była ona jednak częścią naszej natury. Nie próbowałem nawet przekonać Lust by się położyła i tak nie chciała by mnie słuchać. Za dobrze ją pod tym względem znałem. Gdy tylko pielęgniarka wyszła chwilę milczałem zastanawiając się nad tym czy chciałem podjąć te rozmowę. Jednak i tak nie było szansy tego uniknąć a wcześniej czy później trzeba było to zrobić. - Dlaczego nie chcesz mi pozwolić dokonać dobrowolnego wyboru? Jesteś już wolna i pod niczyją kontrolą. Możesz zorganizować sobie życie, jakie tylko chcesz. Nie jestem ci już potrzebny. Widziałem zbyt wiele jak na jedno życie by móc żyć jeszcze normalnie - westchnąłem ciężko cały czas na nią patrząc. W tym czasie w sali, w której leżała Crystal ponownie poruszyła lekko powiekami. Tym razem jednak te zaczęły się lekko otwierać w bardzo ślimaczym tępię. Gdy jednak dawka dziwnego świtała uderzyła w oczy kobiety ta natychmiast je zamknęła. Nie pamiętała, kiedy coś takiego widziała. Na co dzień nie widziała ani światła ani ciemności. Jej więzienie nie potrafiło tego odwzorować. Jednak, co się właściwie stało? Ostatnie, co pamiętała to, gdy została okrutnie ukarana przez swoje mroczne wcielenie. Czuła okropny ból aż w końcu straciła przytomność. Czy to oznaczało, że nie żyje? Co ciekawe nie czuła również na sobie łańcuchów, które ją do tej pory krępowały. Czuła się jakoś dziwnie. Dlaczego nie czuła bólu? Ponownie próbowała otworzyć oczy a jednak ilekroć to robiła znów je zamykała. Światło było dla niej zdecydowanie za silne. Walczyła tak ze sobą dobrych kilka minut aż w końcu udało jej się spojrzeć na to, co ją otaczało przez ledwo otwarte oczy. Jednak, co to zobaczyła niemal sprawiło, że zamarła w przerażeniu. Obok niej leżała jakaś dziwna istota. Miała na sobie część sierści a jednak reszta jej ciała wyglądała jakoś dziwnie. Podczas wspólnych wypraw ze swym mentorem widziała różne stworzenia jednak coś takiego widziała pierwszy raz. Czy te stworzenie mogło być niebezpiecznym drapieżnikiem? Nie ruszało się, więc albo nie żyło albo spało. Cokolwiek to było musiała się stąd wydostać zanim ten stwór się ocknie. Powoli obróciła się na drugą stronę. Miała wrażenie, że jej ciało jest jakieś inne niż zwykle jednak potem będzie nad tym myśleć. Jednak, gdy tylko się obróciła zamarła z przerażenia widząc drugą podobną istotę. Ta nie spała, bo jej oczy były otwarte. Co to miało znaczyć? Gdzie ona znowu była? To wszystko nie wyglądało jak jej więzienie a miejsce, na którym leżała było znacznie bardziej wygodne niż chłodna posadzka, którą tyle czasu już znała. Czy to była jakaś nowa nie zrozumiała dla niej kara? Może to stworzenie rozumiało jej język. Spróbowała otworzyć usta jednak wydobył się z nich tylko dźwięk charakterystyczny dla otwarcia jamy ustnej. Ponownie spróbowała coś powiedzieć. W końcu po kilku minutach dźwięk ułożył się w słowa jednak bardzo słabe niczym szept. - Nie wiem, kim jesteś, ale radzę uważać znam bardzo potężną zapomnianą już magię. Umiem się, więc bronić - chciała by jej głos zabrzmiał groźnie jednak był zbyt słaby by tak się mogło stać. Więc jej groźba brzmiała tak jak by ofiara wypadku próbowała resztką sił dać jakąś przemowę. Chciała unieść kopytko w kierunku swojego rogu jednak, gdy tylko zbliżyła je do twarzy nie zobaczyła go tam. A jedynie dziwną nieznaną jej część ciała taką samą jak u istoty, do której mówiła. Teraz w jej oczach pojawił się strach, rozpacz i panika. - Co mi zrobiliście? - spytała słabym i teraz zrozpaczonym głosem. Crystal/Cień Gdy tylko Cyrus zapukał do drzwi te nagle się otworzyły. Jednak, co ciekawe nie było nikogo, kto by je otworzył. Za drzwiami była duża pusta sala a na jej środku był pojedynczy stolik z dwoma krzesłami na przeciw siebie. Gdy się lepiej przyjrzało stolikowi można było zauważyć na nim dwie figury szachowe. Jedna z nich przedstawiała królową a na przeciw niej stał pionek. Potem stało się nagle to. Wszystkie drzwi się pozamykały a na okna opadły ciężkie kotary, które z pewnością nie należały do łatwych do podniesienia. Niedługo potem mężczyzna mógł poczuć lekkie muśnięcie w policzek a gdy spojrzał przed siebie mógł zobaczyć parę nienaturalnych w pełni czerwonych ślepi spoglądających na niego. - Witaj chłopce - powiedział głos, który nie brzmiał jak typowy głos. Nie on nie trafiał do uszu a do wnętrza jego umysłu. Teraz Cyrus został sam na sam uwięziony z tajemniczą istotą, która przypominała kucyka utkanego z samego mroku. Sama istota zaczęła powoli kierować się w jego kierunku.
  9. Powinienem się domyślić, że Elisabeth zauważy, że coś jest nie tak. Znała mnie po prostu już zbyt dobrze podobnie jak ja zresztą ją. Zbyt bardzo pochłonąłem się we własnych ponurych myślach i nie ukryłem emocji, które teraz ona dostrzegła. Tylko, co miałem jej powiedzieć? Nie chciałem by teraz przeżywała kolejne rozterki. Niedawno, co wyszła ze skrzydła i nadal była zmęczona do tego stopnia, że musiałem dać jej jeden z moich eliksirów by przetrwała do końca lekcji. Cała sytuacja jednak zaczęła się zmieniać, gdy koło nas zdarzyła się zabawna scena pomiędzy naszymi "ulubionymi" znajomymi. Muszę przyznać, że w samą porę, bo teraz Elisabeth skupiła się na tym, co się działo wokół nas. Nawet mnie rozbawiały przekomarzanki Vivienne, z Mulciberem i resztą jej tak zwanych przyjaciół. Jednak, gdy tylko się wszystko skończyło znów poczułem wzrok Elisabeth na sobie. Spojrzałem na nią i uniosłem dłoń dotykając jej policzka. - Po prostu przypomniałem sobie jak to było zanim spotkałem ciebie - zbliżyłem się do niej i lekko ją przytuliłem patrząc w jej oczy. - Wyobraziłem sobie, jakie byłoby moje życie bez ciebie. Gdybym nadal był związany okowami rodzinnymi - pochyliłem głowę by lekko pocałować ją w usta. Prawdą było, że nie kłamałem. Po prostu pominąłem część moich rozmyślań. Po prostu nie mogłem jej okłamać nie byłem w stanie. Nawet teraz, gdy nie mówiłem jej wszystkiego czułem się jak drań. Próbowałem sobie to wyjaśnić, że robiłem to po prostu, dlatego że się o nią bałem, ale nawet z takim wyjaśnieniem nie czułem się z tym najlepiej. Przerwałem pocałunek by chwycić jej dłoń. - Chyba powinniśmy powoli iść na zajęcia prawda? - spytałem uśmiechając się ciepło w jej kierunku.
  10. Golding Shield/Karol Patris - Crystal/Felicja Romanis W milczeniu szedłem przyglądając się całemu obiektowi. Spodziewałem się, że pojedziemy do zwykłego szpitala. Będą nas otaczali lekarze i pielęgniarki ze wszystkich stron. Ale tak jednak nie było. Budynek, w którym byliśmy zupełnie różnił się od tego z moich wyobrażeń. Gdybym wcześniej nie wiedział nawet bym nie pomyślał, że to szpital. Najwyraźniej jednak księżniczki nie chciały by ktokolwiek wiedział o tym, co się stało. Nie mogło to dziwić. Byłem pewny, że jak tylko się ocknie zacznie się dość ciekawa rozmowa, której niewtajemniczeni nie powinni słuchać. Pytanie jednak brzmiało jak długo będzie nieprzytomna? Rozmyślania na te tematy minęły mi, gdy tylko dobiegła do mnie Lust. Miałem wrażenie jakby wiedziała, że trochę się zdenerwowałem tym, że nie dostanę odpowiedzi, bo nagle sama zaczęła odpowiadać na pytania, które wcześniej zadałem. - Być może i masz racje jednak to nadal ona jest odpowiedzialna za powstanie tamtego potwora - odrzekłem nawet na nią nie patrząc i idąc dalej rozglądając się przy okazji. Dopiero po jej ostatnich słowach skierowałem wzrok na nią. Nie z powodu tego, co powiedziała a sposobu, w jaki to powiedziała. - Ciekawe nigdy nawet nie zauważyłem byś okazała, choć część smutku. Czy jest coś, co powinienem wiedzieć? - spytałem wbijając w nią wzrok. Jednak nim zdążyła mi odpowiedzieć nagle pojawiła się pielęgniarka pytająca czy chcemy odpocząć. Mój wzrok zaczął wędrować od księżniczek do nieprzytomnej Crystal. Nigdy nie widziałem ich tak słabych jak teraz. To, co zrobiły musiało kosztować je naprawdę wiele mocy. Pomimo że sam byłem bardziej blady niż zwykle i czułem pewne zmęczenie. Nie chciałem ulec. Byłem ich gwardzistą i musiałem do końca ich strzec. Nie mogłem się poddać. Przejechałem dłonią po czole i spojrzałem na pielęgniarkę. - Mi nic nie będzie. Ktoś w końcu musi tu czuwać - powiedziałem przy okazji usiłując się uśmiechnąć niestety nie do końca mi to wyszło. Jednak pewne zmęczenie czułem. Wiedziałem, że była tu też gwardia księżniczki nocy. Jednak chyba lepiej bym był gotowy im pomóc w razie potrzeby. Im nas więcej gotowych do akcji tym lepiej. W głowie Crystal jednak za dobrze nie było. Wciąż dręczyły ją koszmary. Ponownie była na czymś, co przypominało jej dawne więzienie. Jednak teraz była wolna. Nie było łańcuchów, które ją ograniczały do tej pory. Przed nią stała bliźniacza klacz, która uśmiechała się do niej chytrze nie odrywając od niej spojrzenia. W końcu otworzyła usta w jej kierunku. - Wiesz, że niema tu dla ciebie miejsca? - Przestań - powiedziała kuląc się na ziemi i przykładając sobie kopyta do uszu. W jej głosie była sama rozpacz a z oczu popłynęły łzy. - Jesteś zimną morderczynią. Zabiłaś go i dałaś mi życie. Każde życie, które odebrałam jest tak samo na moich kopytach jak i twoich - Nie! - wrzasnęła przez łzy. - Nie jestem taka. Nie chciała tego. Bałam się, że będę sama. Naprawdę nie chciałam tego wszystkiego - mówiła łkając do ziemi. - Zawsze będziesz sama. Nikt ciebie nie chce. Księżniczki ci nigdy nie wybaczą. Nikt tego nie zrobi. Tylko ja jestem ci bliska i nikt inny. Nie masz rodziny ani przyjaciół. Masz tylko mnie. Wkrótce do mnie wrócisz i oddasz mi ciało. Bo będziesz wiedzieć, że tu nie pasujesz. Jest tu miejsce tylko dla jednej z nas i dobrze wiesz, dla której - Nie! - wrzasnęła. W międzyczasie w rzeczywistym świecie kobieta poruszyła lekko palcem wskazującym. Na dodatek jej oczy wyglądały jakby lekko poruszyły się pod powiekami. Slate Violet Kobieta tym razem siedziała za biurkiem nawet nie patrząc czy Cyrus już idzie. Nie jej wzrok wbity był w folder leżący na biurku. Wciąż nie do końca wszystko rozumiała. Ale według słów Volcanic, które niedawno otrzymała było to zlecenie z samej góry, więc nie trudno było się domyślić, kto je zlecił. Co jednak Crystal mogła od niego chcieć? Co ich pani wymyśliła? Rozmyślania jednak dobiegły końca z chwilą, gdy drzwi stanęły otworem a w nich stanął osobnik, z którym wszystko się wiązało. Cóż, jeśli go zabije przynajmniej będzie go miała z głowy. Jednak zbyt dobrze znała już Crystal. Ona planowała coś zupełnie innego pytanie jednak, co? Nagle podniosła wzrok na niego, gdy ten zadał pytanie. Rzuciła nagle otwarty folder w jego kierunku. - Pojedź tam wejdź do środka i dostaniesz dalsze instrukcje na miejscu - odrzekła nie ukazując emocji. W folderze było zdjęcia starego najwyraźniej opuszczonego już magazynu patrząc na jego stan. Poza tym była tam kartka z jego adresem i dokładna mapa dojazdu. Kobieta nic więcej nie dodała tylko znów obróciła się w stronę okna jakby nie miała ochoty kontynuować tego tematu.
  11. Parsknąłem lekkim śmiechem na samą myśl o Elisabeth używającej mojej wody kolońskiej. Wiedziałem, że się ze mną droczy jednak obraz, na którym używa jej zrodził mi się głowie zaraz po tym, co powiedziała sprawił, że nie byłem w stanie powstrzymać śmiechu. Niestety nie byłem w stanie jej również czegoś powiedzieć na ten temat, bo ponownie zwróciła się do wszystkich pani profesor. Zacząłem rozglądać się po całej grupie i podobnie jak u mej ukochanej mój wzrok stanął na Hectorze i na chwilę kątem oka spojrzałem na Elisabeth. Nadal jej nic nie powiedziałem nie było okazji. Nadal pamiętałem tamtą noc. Hector był w niej prawdopodobnie zakochany a jednak nie chciał się mieszać do naszego obecnego związku. Chciał by Elisabeth była szczęśliwa i uważał, że ze mną jest. Nadal nie byłem do końca pewny czy powinienem to wtedy słyszeć i czy chciałem o tym wiedzieć. Dlatego nadal nie byłem pewny czy i ona powinna poznać te wiedzę. Czy bałem się, że mnie zostawi? Nie. Wiedziałem, że nasza miłość była szczera. Jednak miała i tak już wiele problemów nie chciałem by miała na głowie kolejne nawet tak niewielkie wbrew pozorom. Gdy profesor zaczęła oceniać nasze prace powinienem być zadowolony, że nam się udało a jednak na twarzy byłem pochmurny i wbijałem wzrok w ławkę. Po mych oczach widać było zamyślenie. Powodem tego znowu był Hector, bo gdy tylko usłyszałem o jego zaniżonej ocenie było mi go szkoda. Gdyby nie Elisabeth ja bym tam zapewne teraz stał samemu zamknięty na wszystkich i udający, że wszystko jest w porządku a tak by wcale nie było. Byłbym po prostu nieszczęśliwy i sam siebie oszukiwał. Dopiero, gdy wszyscy zaczęli wychodzić sam również ruszyłem idąc obok swojej dziewczyny i jej przyjaciółek nadal w milczeniu rozmyślając nad tym wszystkim.
  12. Golding Shield/Karol Patris Zmrużyłem oczy słysząc Lust. Ciężko było mi ukryć, że jej wtrącenie mnie teraz niezwykle zdenerwowało. Ona żyła z księżniczkami sporo czasu i dla niej być może nie miało to znaczenia jednak dla mnie te pytania były kluczowe. Sam nie raz nie byłem pewny jak doszło do tego, że staliśmy się sobie tak bliscy zwłaszcza, że byliśmy z innych światów. Jednak słysząc potem słowa księżniczki nie pozostało mi nic innego jak zaakceptować na razie przemilczenie tego. Obróciłem głowę nie patrząc już na Lust tylko wpatrując się w szybę w milczeniu. Crystal przez resztą podróży nie ruszyła się nawet. Nic się w niej nie zmieniło poza temperaturą ciała, która teraz wyglądała jakby była zimna niczym lód. Jednak nie wyglądało, aby jej oddech osłabł lub serce słabiej biło. Gdy tylko wszyscy zaczęli opuszczać samochód sam również wstałem i w milczeniu ruszyłem za księżniczką nocy nie patrząc nadal na Lust i będąc nadal nieco zdenerwowanym jednak sam nie byłem już pewny czy na nią czy na całą obecną sytuacje. Jednak, gdy tak wszyscy szli a Crystal była prowadzona przez lekarzy. Z jej ust wyrwało się słowo ciche niczym szept a jednak ułożyło się w jeden wyraz. "Sama". Jednak nie wykazała poza tym by miała się ocknąć nadal jej oczy były zamknięte prawdopodobnie majaczyła przez sen ponadto strasznie się wierciła jakby dręczyły ją koszmary. Volcanic Storm Zgodnie z rozkazem poszła do swojego gabinetu, aby wydać dalsze polecenia. Gdy tylko usiadła za biurkiem ciężko westchnęła na samą myśl o tym wszystkim. Wtedy nagle jej wzrok powędrował na biurko, na którym leżało zdjęcie w ramce. Owe zdjęcie przedstawiało dwa kucyki były to klacze starsza i młodsza. Kobieta przejechała palcem po młodszej a z jej oczu popłynęły łzy. Wiedziała, że Crystal miała racje. Jedyny sposób by załatać dziurę w sercu to zemsta. Wszyscy ludzie zapłacą za to, co zrobili jej małej siostrzyczce. Wtedy się bała cokolwiek zrobić i sparaliżowana to wszystko oglądała. Celestia była temu równie winna, bo zaszczepiła w niej te słabość. Teraz już nie jest słaba. Gdyby wcześniej spotkała Crystal jej siostra by jeszcze żyła tego była pewna. Przetarła oczy i włączyła komputer by wykonać rozkaz swej pani. Just Quake - Nie wiem, co widziałeś - odparł sięgając po cydr a gdy się napił ponownie się odezwał. - Ale to z pewnością nie była Crystal. Tylko smoki mają magie a ona z pewnością jej nie posiada. Jest z pewnością dwulicowa i sprytna jednak gdyby miała magię już dawno pozbyłaby się Goldinga, bo jest dla niej zbyt dużym zagrożeniem - nagle rzucił na stół tablet gdzie były zdjęcia Felicji w Polsce. Były tam nawet godziny ich robienia i data. Nie było szans by znalazła się w tak szybkim czasie tutaj. Gdyby policzyć czas lotu byłaby dopiero w połowie drogi. - Jak sam widzisz to nie może być ona. Z twojego opisu wnioskuje, że moje przypuszczenia się potwierdziły. Pojawił się nowy gracz, który zajął tron Crystal, co gorsze, jeśli masz racje ta osoba włada magią. Co do całej reszty - ponownie się napił. - Mamy pewien trop jednak musimy się upewnić, że to nie ślepy zaułek. Wiem, że zależy ci na czasie jednak musisz uzbroić się w cierpliwość. Star na pewno żyje a my ją znajdziemy jednak potrzebujemy jeszcze kilku dni. Ty musisz na razie kontynuować swoja grę i robić, co ci każą tak by nic się nie wydało. Rozumiesz? - spytał spoglądając na Cyrusa.
  13. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Wiele słów jak i gestów padło z jej strony. Mogłem zastanawiać się nad wieloma rzeczami jak choćby nad tym, co przed chwilą zrobiła z tymi kucykami. Jej magia, choć tak niespotykana nie mogła pomóc tym nieszczęśnikom a dać zaledwie kilka sekund życia. Jednak najbardziej mnie szokowało, gdy rzekła źrebaka. Nigdy nie słyszałem określenia, alicorn ale skoro był to źrebak musiała być to rasa pokrewna z naszą. W końcu pegazy ani ziemskie kucyki nie umiały w taki sposób używać magii. Pytanie jeszcze brzmiało jak potężna musiał być to rasa? Widziałem w życiu wiele uzdolnionych źrebaków jednak nigdy nie spotkałem takiego, który miałby tyle mocy by zrobić coś takiego. Czym musiały być te stworzenia? Rozmyślałem spoglądając na zaczarowanych gwardzistów. Nagle jednak skierowałem swój wzrok na Fate. Z lustra? Nic nie rozumiałem. Im bardziej się starałem ją zrozumieć nie byłem w stanie tego zrobić. Była istotą poza moim zrozumieniem. Zasalutowałem ostatni raz żołnierzom pełniącym swą służbę i znów włożyłem hełm. Musiał istnieć sposób by im pomóc a jeśli taki istniał to ja go znajdę. Mogłem zawieść raz jednak drugi raz nie zawiodę współbraci. Powoli ruszyłem dalej za nią kierując się ku tym ruinom niegdyś zapewne wspaniałego królestwa. Być może tu się kryły odpowiedzi.
  14. - Jeśli sądzisz, że to wspomoże mój wygląd jestem skłonny zaryzykować - odparłem zaczepnie w kierunku Elisabeth gdy ta miała ciąć. Na mojej twarzy widać było uśmiech. Wiedziałem, że mogę jej zaufać. Nikomu na świecie nie ufałem tak jak jej. Nawet gdyby ten żart się urzeczywistnił nie potrafiłem się na nią denerwować. Po prostu tak było, że przy niej działały we mnie tylko pozytywne emocje. Widziałem jednak jak się stara zrobić swoje zadanie bardzo dokładnie. Dobrze znałem jej pragnienie o zostaniu uzdrowicielką jednak byłem pewny, że jej starania nie były spowodowane tylko tym. Ona po prostu przede wszystkim nie chciała mi zrobić krzywdy. Robiła wszystko by tego uniknąć. Cały czas wspierałem ją uśmiechem, gdy cięła. Tak jak sądziłem nie było, czym się martwić. Ani kropla ropy się na mnie nie znalazła. Zaraz jednak, gdy przyszła kolej Adelii by obcinać do mych uszu dotarł krzyk, przez który omal nie podskoczyłem. Szybko skierowałem swój wzrok na jego źródło. Pomimo że moja twarz nie wyrażała zwykle żadnych emocji to tym razem z trudem byłem w stanie utrzymać śmiech w sobie. Sama sytuacja była zabawna jednak, że stało się to jej cieszyło mnie jeszcze bardziej. Wiem, że nie było miło śmiać się z cudzego nieszczęścia jednak ta jędza cały czas dokuczała Elisabeth i to przez nią był ten szlaban, który doprowadził potem do tego wypadku. Przynajmniej w tak niewielkim stopniu los się na niej odegrał. Gdy jednak sytuacja się uspokoiła a Stephanie zaczęła ciąć ja podszedłem spokojnie do Elisabeth zbliżając usta do jej ucha by lekko szepnąć. - Moja woda kolońska? Nie sądziłem, że tak ją lubisz. Muszę zapamiętać by jej nie zmieniać - pomimo że byłem zły nadal na Sophie a nawet wściekły. Miło było się dowiedzieć, że to jest jej zapach amortensji. Nigdy nie sądziłem, że tak bardzo jej się on podoba. Dobrze jednak, że ten plan się nie powiódł. Nie wiadomo jak się to by mogło skończyć. Dalej spoglądałem jak radzi sobie Stephanie przy okazji nad tym rozmyślając.
  15. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Mrugnąłem kilkukrotnie słysząc ją. Jak do tej pory była jedyną z tej grupy, która wydawała się w jakiś sposób pomocna i interesująca. Bo co mogłem powiedzieć o reszcie? Pyskata jaszczurka w zmniejszonej wersji tej, którą widziałem w jaskini. Jakaś klacz, o której naprawdę niewiele mogę powiedzieć. No i jeszcze ten kurczak, który chyba chcę swoją muzyką zmienić świat. Żadne z nich nie wydawało się na tyle dobre by szukać z nimi jakiejś współpracy. Jednak ona była bardzo ciekawa. Zastanawiało mnie, za co miałem ją znienawidzić. Skoro wydawała się z nas najbardziej rozsądna z nas wszystkich. Z tym pytaniem ruszyłem dalej za nią na most. A potem w miejsce, którego zupełnie nie znałem. A jednak widok tych strażników pełniących swą wartę do samego końca i widok tego miasta były dla mnie tak znajome, że musiałem się cofnąć kilka kroków i złapać oddech. Podobnie jak mój dom i tutaj stało się coś tragicznego. Ktoś przeklął mieszkańców tego królestwa i zmienił ich w kryształy tak sądziłem widząc tych strażników. Jakiś czas później całe królestwo musiało podupaść. Jako mogło do tego dojść? Czy takie było nasze przeznaczenie? Czy każde dobrze rozwijające się królestwo kucyków miał czekać taki los? Nagle znów spojrzałem na Fate zatrzymując się przy okazji. - Nie możesz im pomóc? - spytałem pokazując kopytem na gwardzistów. - Sama pokazałaś, że władasz potężną magią i masz ogromną wiedzę. Nie jesteś w stanie zdjąć z nich tej klątwy? - powoli znów podszedłem do kryształowych kucyków. Gdy tylko się zbliżyłem ściągnąłem hełm. Czytałem kiedyś o różnych zaklęciach w bibliotekach naszych mistyków. Gdybym znał jakieś odpowiednie zaklęcie może bym im pomógł. Jednak nie byłem pewny czy jako żołnierz byłem w stanie rzucić takie zaklęcie. Gdyby tu tylko był któryś z nich by podzielić się swą wiedzą.
  16. Golding Shield/Karol Patris Zmrużyłem lekko oczy spoglądając cały czas na Lust. Czy kłamała, co do swojego stanu? Nie sądziłem by tak było. Jednak długi czas, gdy z kimś przebywasz możesz zauważyć pewne rzeczy. Była czymś bardzo zamyślona. Czy mogło to być spowodowane tym, co niedawno zostało powiedziane przez Crystal? Jednak raczej nie. Znałem już ją trochę i wiedziałem, że nie brała sobie takich słów do serca przynajmniej nie, gdy mówił je ktoś taki. A może ja byłem winny tym, co powiedziałem w czasie rozmowy z księżniczką? Jednego mogłem być jednak pewien cokolwiek chodziło jej po głowie teraz mi tego nie powie. Jeśli będzie się chciała tym podzielić zrobi to w odpowiednim czasie tak jak zawsze. Nagle skierowałem swój wzrok na księżniczki. - Nie wyglądasz tak jak wtedy księżniczko - odparłem w kierunku Luny. - Zapewne mnie już nie pamiętasz, ale to ja z moim partnerem cię znaleźliśmy w waszym starym zamku, gdy byłaś człowiekiem. Wszyscy w organizacji wiedzieli, że żyjesz jednak myśleliśmy, że będziesz wyglądać tak jak tamtego dnia. Szukaliśmy, więc człowieka o tamtym opisie - odparłem z lekkim uśmiechem i skierowałem swój wzrok na nieprzytomną Crystal. Jej skóra w czasie jazdy bardziej zbladła niż od tej pory a na skórze pojawiła się gęsia skórka. - Według was, Crystal którą znałem nie była kucykiem a bytem utworzonym z mrocznej magii. Zastanawia mnie, co skłoniło te klacz by zrobiła coś takiego. Nawet nie wiemy jak długo to trwało i czy wie w ogóle coś o ludziach. Felicja Romanis jest twarzą New Medica nie wiem jak ją teraz pokażemy, jeśli stanie się inna niż ta, którą wszyscy znają - nagle zmrużyłem lekko oczy. - Co chcecie z nią zrobić? Według naszych i ludzkich praw dokonała niewybaczalnych zbrodni, za które należy się kara bez wątpienia. Z drugiej zaś strony zawsze umieliśmy wybaczać a w pewnym sensie to nie ona to zrobiła tylko tamta istota. Poza tym księżniczka Luna mówiła, że była tam torturowana przez tamtą istotę, która się za nią podawała. Czy więc dość wycierpiała? - spytałem cały czas spoglądając na księżniczki w międzyczasie przez wyboistą drogę bezwładna głowa Crystal przewróciła się na ramię Lust. Crystal Cień powoli cofnął się od tego, co kiedyś przypominało człowieka. Teraz leżały tu wysuszone zwłoki jakby były pozbawione wszelkich płynów. Dłoń, w której niedawno trzymał symbol dawnej władczyni powoli się rozluźniła a symbol potoczył się po ziemi w cień. Jeden z ochroniarzy sięgnął dłonią po resztki człowieka i zaczął ciągnąć go je wyjścia. Volcanic w końcu podniosła głowę by spojrzeć na swą władczynię, która teraz stała niczym posąg spoglądając na swe kopyto. Na niewielką chwilę jej cień przybrał formę bardziej cielesną jednak zaraz ponownie ta forma się rozmyła. - To za mało - odparła. - W ludzkiej formie kucyki wydzielają za mało energii bym mogła odzyskać cielesną postać jednak ten posiłek pozwoli mi dłużej przetrwać - Dlaczego nie wchłonie pani jego magii? - spytała jakby ledwo gromadząc odwagę by coś powiedzieć i wskazując na róg Sombry. Cień dotknął go kopytem. - Ten róg należał do upadłego potężnego jednorożca Volcanic. Nawet w formie ludzkiej nie byłam w stanie pochłonąć jego magii a w obecnej jego moc by mnie przytłaczała aż w końcu sam by mnie wchłonął i stał się moim więzieniem - odrzekła ponuro. - Gdyby to była Equestria mogłabym tak bytować bez przerwy jednak tutaj ten świat mnie przytłacza i traktuje jak intruza, którego trzeba zniszczyć - Jeśli pozwolisz pani już pójdę i zajmę się paroma rzeczami - Volcanic powoli ruszyła, ale naprawdę miała ochotę opuścić to miejsce. Pierwszy raz tak się bała. - Nie obracaj się do mnie plecami - odrzekła ponuro. - Nadal mi nie powiedziałaś, dlaczego jest tu Little Star - kobieta nagle stanęła jak posąg. - Tak wyczułam ją, ale wiesz, że nie interesują mnie ziemskie kucyki. Wchłaniam magię tylko jednorożców. Więc co tu robi moja sekretarka? - Grzebała w dokumentach i za daleko zaczęła kopać nie było wyjścia - Mała Star - powiedziała ponuro. - Wciąż zapatrzona w Goldinga i jego idee. Dlaczego jej nie zabiliście tylko trzymacie ją tu? - To skomplikowane - Nic takie nie jest o ile sami czegoś nie komplikujemy. Więc opowiedz mi wszystko - Volcanic spełniła życzenie władczyni i opowiedziała wszystko o Cyrusie i grze, którą z nim prowadzi. Crystal nic nie powiedziała tylko spoglądała na nią ponuro. - Właśnie, dlatego ja tu rządzę. Nie było mnie chwilę a wy narobiliście bałaganu. No nic zajmę się tym osobiście - Pani on jest niestabilny ma problemy... - Nic, co by mnie martwiło - nagle znów spojrzała na szachownicę. Nadal pamiętała gdzie mieszkała. - Mam jeszcze jedno zadanie. Wyślesz grupę uzbrojonych ludzi pod ten adres mają zająć pozycje w różnych miejscach. Około 20 wystarczy. Gdy tylko ktoś zjawi się w tym mieszkaniu a zwłaszcza kobieta mają rozstrzelać ten dom ze wszystkich stron i przerobić go na sito. A dla pewności podpalić jeszcze ten budynek. Nie dbam o mieszkańców to ofiary wojenne - gdyby mogła to by się teraz uśmiechnęła. Zawsze wolała to nieco inaczej załatwić bardziej po cichu, ale ta abominacja zbyt wiele razy zaszła jej za skórę. Na dodatek to była też jej wina. To ona ją ściągnęła do Polski w pułapkę. Zemsta będzie słodka. - Dowiedz się również na wszelki wypadek jak dokładnie wygląda mieszkająca tam kobieta, jeśli trzeba włamcie się do bazy danych miejskich albo nawet miejskiego monitoringu by zobaczyć, kto tam najczęściej przychodził. Jej zdjęcie ma wisieć w każdym podejrzanym miejscu. Za jej głowę wyznacz nagrodę, aby każdy zboczeniec i psychol tak na nią polował by zawsze musiała się ukrywać - kobieta kiwnęła na znak zgody i już chciała iść wypełnić rozkaz jednak Crystal jeszcze się odezwała w jej kierunku. - To nadal boli prawda? - kobieta lekko pobladła, gdy cień zbliżył się do jej ucha jednak bynajmniej nie ze strachu. - Nie mieli prawa jej zabijać była taka młoda a ty musiałaś na to patrzeć bezradnie przerażona. Pamiętaj to nie była twoja wina a Celestii, bo to ona wbiła ci kiedyś te słabość. Golding również ci nie da tego, czego potrzebujesz. Tylko idąc za mną pozbędziesz się tego bólu i dostaniesz swe zemstę pamiętaj Volcanic a teraz idź i zajmij się tym, co kazałam - kobieta już nic nie powiedziała tylko poszła wypełnić rozkaz. Cień znów zbliżył się do szachownicy. Czas zacząć grać na poważnie pomyślała. Zapewne Celestia już wiedziała, że żyje jednak nic jej to nie da. Wkrótce odzyska swe ciało ona sama jej odda ze strachu. Just Quake W barze panowała dosyć spokojna atmosfera. Poza niewielkimi sprzeczkami nie działo się nic specjalnego. Barman nalał zamówienie a potem odszedł w kierunku innych klientów. Czas płynął powoli a jednak, mimo że upłynęło go całkiem sporo tajemnicy mężczyzna, który do tej pory kontaktował się z Cyrusem nie dawał znaku życia. Wszystko wskazywało, że się nie pojawi. A jednak w końcu po dość długim czasie ktoś się dosiadł i złożył swoje zamówienie by zaraz zwrócić się do Cyrusa. - Wybacz - odparł mężczyzna w kierunku Cyrusa. - Dzieje się u nich coś dziwnego ostatnio. Jakby sytuacja stała się bardziej napięta. To wygląda tak jak by Crystal wróciła - jego twarz spochmurniała. - Ale to niemożliwe według moich wiarygodnych informatorów Felicja Romanis nadal przebywa w Polsce. Może ktoś ją obalił i teraz chce rządzić za nią lub jest to jakaś sztuczka w każdym razie strasznie nam to utrudnia zadanie - do ust wlał sobie cydr po tych słowach.
  17. Mieliśmy szczęście ja i Elisabeth znaleźliśmy nożyczki i miski, które z pewnością nam pomogą. Adelia i Stephanie wróciły z miskami dla siebie. Jednak słysząc słowa Stephanie pokręciłem lekko głową. Prawdą było, że niewiele mnie obchodziła cera innych. Nigdy nie zwracałem uwagi na wygląd. Bardziej spoglądałem na wnętrze. Nigdy się nawet nie zastanawiałem nad wyglądem Elisabeth. Wiem, że nie była typem dziewczyny, która pyta czy wygląda ślicznie jednak, co by było gdyby któregoś dnia zadała mi takie pytanie? Spojrzałem na nią kątem oka. Była piękna i nieważne, kto by, co niej mówił. Była naprawdę śliczną dziewczyną. Te bujne rude włosy, zielone oczy i śliczne piegi. Wszystko, co w niej widziałem było wspaniałe. Ale najbardziej kochałem ją za to, jaka była. Zawsze to będzie dla mnie najważniejsze. Nagle jednak wróciłem na ziemie słysząc propozycje Stephanie. - Brzmi rozsądnie - odrzekłem z delikatnym uśmiechem. Czy przeszkadzała mi obecność przyjaciółek Elisabeth, gdy byliśmy razem? Wiedziałem, że były osoby, które nie lubiły takich sytuacji. Ja jednak już do tego przywykłem. Poza tym mieliśmy wiele czasu też tylko dla siebie, więc nie widziałem w tym nigdy problemu. - Trochę ropy jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło a kto wie może odkryjemy nowe jej właściwości przy takim wypadku - stwierdziłem głosem, który jednoznacznie wskazywał, że tylko żartuje niż mówię poważnie. Skoro ja miałem nożyce to zacząłem odcinać, jako pierwszy. Robiłem to spokojnie i niezwykle ostrożnie następnie chciałem przekazać nożyce Elisabeth.
  18. Czując pocałunek uśmiechnąłem się delikatnie. Po minie Elisabeth byłem pewny, że eliksir trochę jej pomógł to było najlepsze zużycie jednej z fiolek taka była prawda. A jednak pomimo jej wdzięczności i miłych słów w moim kierunku wzięło mnie lekkie poczucie winy. Co by zrobiła beze mnie? Nagle mój wzrok skierował się na Toma. Za każdym razem, gdy tylko na niego patrzyłem niczym echo odbijały mi się jego słowa wtedy w skrzydle. Czułem się temu wszystkiemu winny. Gdybym być może odpuścił tak jak mnie wiele razy prosiła nie byłoby tej całej sytuacji a ona nie wylądowałaby w skrzydle. Najbardziej jednak mnie gryzło, że nie czuła do mnie gniewu. Nie uważała tego za moją winę a nadal kochała mnie jak do tej pory. Czasem miałem wrażenie, że nie zasługuje na kogoś tak niesamowitego jak ona. Teraz jednak musiałem skupić się na lekcji i pani profesor. Uwaga była tu konieczna ze względu na jej akcent nie chciałem niczego przeoczyć. A więc czyrakobulwa? Dosyć nieprzyjemne zadanie trzeba przyznać no i trzeba zachować ostrożność. Zapach tego jest dosyć nieprzyjemny jednak może powodować różne podrażnienia, które są znacznie gorsze. Dobrze, że byliśmy teraz odpowiednio ubrani. Nagle jednak mój wzrok powędrował na Elisabeth i znów się delikatnie uśmiechnąłem widząc, że jej zapał i energia wraca. Taką ją właśnie najbardziej lubiłem. Znalazła nam bardzo szybko odpowiednie misy jednak potrzebowaliśmy czegoś jeszcze. Zacząłem rozglądać się po sali aż zobaczyłem duże nożyce leżące samotnie. Szybko je pochwyciłem nim zrobił to ktokolwiek inny i zacząłem wracać z uśmiechem na stanowisko. Nie sądziłem by nasza grupa miała problem, jeśli chodzi o dzielenie się nimi. Kiwnąłem jeszcze głową w kierunku Elisabeth, że może do nas wracać.
  19. Gdy tylko Elisabeth mnie przytuliła sam objąłem ją delikatnie za plecami słuchając jej słów. To prawda nie była to bezpośrednio moja wina. A jednak czułem się odpowiedzialny za to, co zrobiła Sophie. Ten eliksir był dla mnie a omal, co nie doprowadziłem do tego, że ona go spożyła. Nie byłem pewny, kto pierwszy dorwie Sophie ja czy Elisabeth, ale byłem pewny, że na pewno tego pożałuje. Zaraz jednak pojawiła się pani profesor, więc na razie musieliśmy sobie darować sprawę mojej kuzynki. Niestety moja ukochana wyglądała na wykończoną i byłem pewny, że otwarcie tego nie przyzna. Przez całą drogę do naszego miejsca czułem jak jej ciężar się na mnie opiera a ja ramieniem obejmowałem jej plecy. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce widziałem po jej twarzy jak bardzo walczy ze zmęczeniem. Przeklęta Sophie gdyby mi tylko nie zatruła wody zacisnąłem pięść wściekle. Nagle jednak czymś sobie przypomniałem o czymś, co mogłoby pomóc Elisabeth, choć nie sądziłem, że tak tego użyje. Przygotowałem kilka buteleczek na wszelki wypadek trochę czasu je ważyłem. Teraz jednak był odpowiedni moment by wykorzystać jedną z nich. Dobrze, że jedną miałem przy sobie. Wolną ręką, którą nie obejmowałem jej pleców sięgnąłem do kieszeni by wyjąć małą buteleczkę. Zaraz potem wcisnąłem ją jej do dłoni. - Eliksir dodający wigoru na wszelki wypadek zawsze warze kilka butelek - szepnąłem w jej kierunku jej do ucha. Miałem nadzieje, że nie będzie teraz się głupio sprzeczać by pokazać jak wiele ma siły tylko wypije zawartość butelki by przetrwać lekcje do końca. Widząc jej stan nie byłem pewny czy zaraz nie zemdleje i nie wróci do skrzydła. A naprawdę nie chciałem by to przechodziła ponownie, bo wiedziałem, jaki to dla niej koszmar. A ja bez niej czułem się dziwnie pusty i bez życia. Potrzebowałem jej.
  20. Golding Shield Gdy Lust nawet nie zwróciła na mnie uwagi opuściłem lekko wzrok. Czy była na mnie zła? Miałem wrażenie, że mnie unika za moją decyzje. Miałem nadzieje, że jednak zdoła zrozumieć a może nie chciała tego zrobić? Jednak wtedy powiedziała wyraźnie, że jeszcze porozmawiamy czy więc czekała na odpowiedni moment? Moje rozterki umysłowe nie trwały jednak zbyt długo, bo znów do mnie dobiegł głos księżniczki. Crystal nadal żyła? Spojrzałem teraz na kobietę, którą trzymałem w rękach. Czyli zaklęcie się udało? Znowu była dawną sobą? Jeśli więc księżniczki mają racje wystarczy tylko czekać i pozwolić jej zniknąć nie pozwalając by odzyskała stare ciało? Nie powinno to trwać zbyt długo. Jednak wiedziałem, że to przebiegła przeciwniczka i miałem wrażenie, że tak łatwo nie odpuści. Jednak starałem się nad tym teraz nie myśleć jak prosiły księżniczki i za nimi ruszyłem. Powoli położyłem Crystal do samochodu i sam do niego wsiadłem siadając obok nieprzytomnej kobiety. Poza jej słabym oddechem nic nie wskazywało by dalej żyła. Gdy tylko Lust też wsiadła skierowałem na nią wzrok. - Nic ci nie jest? - spytałem chcąc w ten sposób do niej jakoś dotrzeć. Sam wciąż miałem zawroty głowy a widząc stan księżniczek wiedziałem, że i one były słabe zwłaszcza po ostatnich słowach. Pamiętałem, gdy byliśmy razem w krainie smoków jak obie teleportacje ją wtedy wyczerpały. Jednak teraz nie wyglądała na tak bardzo zmęczoną jak wtedy jednak nie byłem pewny czy to ukrywa. Crystal Zaraz po tym jak Cyrus wyszedł Slate zasiadła przy komputerze. Dostała niezwykle ważne zadanie. Musiała skopiować jak najwięcej plików na ich dyski i je odpowiednio zabezpieczyć. Jeśli ich pani miała racje to wszystko może wkrótce sprawić poważne problemy. Prawda była tylko jedna. Właścicielem New Medica nie była Crystal. Całą korporacja była własnością Felicji Romanis oficjalnie rodowitego człowieka. Drugą osobą w kolejności do przejęcia firmy jest Karol Patris mniej znany, jako Golding Shield. A więc jeśli ich władczyni miała racje a ta fałszywa Crystal teraz będzie z Celestią wkrótce może przejąć korporacje i wszystko, co tu mają. Jedyne szczęście jeszcze jest takie, że nie wiedzą, kto dokładnie współpracuje, z kim więc szybko ich nie namierzą. W tym samym czasie gdzieś w Chinach niewielka grupa stłoczonych ludzi siedziała w koszmarnych warunkach. Niewielkie okno rzucało naprawdę mało światła na pomieszczenie a ludzie leżeli na ziemi skuleni. Jednak jedna z tych osób była znana Cyrusowi, bo była to młoda dziewczyna teraz już jednak nie wyglądała jak dawniej. Siedziała w łachmanach z zabandażowaną dłonią. Cała była brudna i bardzo blada. Siedziała w milczeniu patrząc w światło padające na ten "pokój". Dopiero niedługo później otworzyły się drzwi, do których wszedł uzbrojony strażnik i chwycił nagle za kark mężczyznę w średnim wieku ciągnąc go po ziemi. Widać było, że nie był w stanie iść o własnych siłach. Dziewczyna widząc to natychmiast wstała i podeszła chwiejnym krokiem do strażnika. - Zostawcie go - nie zabrzmiało tak groźnie jak chciała. Jej głos był ochrypły i słaby z powodu zmęczenia. Strażnik obrócił się do niej i przystawił karabin do twarzy. - Zamknij się! - wrzasnął i spojrzał na nią wściekle. - Albo to ciebie zabiorę - uderzył ją na koniec kolbą broni w brzuch tak, że ta upadła jęcząc na ziemię a on zaczął dalej ciągnąć mężczyznę zamykając za sobą drzwi. W tym czasie Volcanic przyglądała się jak jej pani ustawia zwykłe figury szachowe w dość nietypowy sposób. Nie do końca była pewna, po co to, ale wolała nie pytać by jej przypadkiem nie zdenerwować. Nagle jednak cień zwrócił na nią swój wzrok. - Grywasz w szachy moja droga? - spytał ponury głos. - Raczej nie pani, ale znam zasady - odrzekła trochę niepewnym głosem. Zupełnie nie przypominała tej twardej dziewczyny, którą nie dawno poznał Cyrus, która potrafiła mu grozić bez mrugnięcia okiem. - To wystarczy. Powiedz, więc gdybyś miała się założyć to według ciebie, która strona jest na zwycięskiej pozycji? - Dziewczyna spojrzała na nietypowe rozłożenie figur i nagle się odezwała. - Te pani - stwierdziła pokazując na białe. - W nich są lepsze figury. Czarne mają jedną królową i same pionki, podczas gdy białe mają wiele królowych, dużo wież i koni a za to mniej pionków - Brawo moja droga odpowiedziałaś jak każdy, kto niewiele wie - odrzekła znów kierując wzrok na szachy. - Dobry strateg może wygrać grę samymi pionkami wystarczy, że tylko dobrze rozegra swą partię... - nagle do pomieszczenia wszedł strażnik wlokący mężczyznę po ziemi na Crystal spojrzała ponurym wzrokiem na nich. - Bardzo dobrze przykuj go - strażnik spełnił żądanie władczyni przykuwając mężczyznę łańcuchami, który teraz spoglądał przerażony na cień. W dłoni ściskał symbol słońca jakby miał nadzieje, że go ochroni przed tym, co ma się stać. Cień powoli stanął przed nim spoglądając w jego przerażoną twarz i przyłożył kopytko pod jego brodę. - Nie martw się to nie potrwa długo - w jednej chwili cień skoczył ku niemu a zarówno strażnicy jak i Volcanic obrócili wzrok na ten widok. Pierwszy raz czuła taki lęk i sama już nie wiedziała, co ich czeka dalej. Chyba po raz pierwszy od dawna zatęskniła za dawnymi księżniczkami widząc swoje dygoczące ciało. Obiekt badawczy Kolejny budynek, który nieco przypomniał szpital. Być może w New Medica właśnie takie budynki odpowiadały do robienia badań. Brama zaczęła się otwierać jednak nie otworzył jej strażnik a grupa ludzi ubrana w lekarskie stroje z typowymi maskami higienicznymi ubranych jeszcze w gumowe rękawice na dłoniach. Jeden z nich miał cały fartuch w czymś, co przypominało krew i to właśnie on podszedł do Cyrusa. - Zakładam, że to ty jesteś dostawcą, który miał nam dostarczyć dane- nagle zmrużył lekko oczy. - Wracasz do New Medica prawda? Czy zechciałbyś coś zawieść w drodze powrotnej? O wszystkim wiedzą, więc nie byłoby problemu - powiedział wskazując na skrzynię, którą trzymali inni lekarze. Charakterystyczna dla niej było oznaczenie z nadrukiem niebezpieczeństwo i naklejką z trupią czaszką. - Są to próbki, które mamy im oddać jednak, jeśli się zgodzisz muszę cię ostrzec to delikatny i niebezpieczny ładunek. Jeśli uszkodzisz paczkę możesz to przypłacić życiem, bo są to naprawdę niebezpieczne próbki. Więc chcesz to zrobić? - spytał spoglądając na niego.
  21. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Gdy zaczęła mówić o swoim "ojcu" cofnąłem się w lekkim smutku, którego nie było widać przez mój hełm. Po prostu jej uczucia wydawały się być tak szczere. Dawno nie widziałem tego. Prawdą było, że od czasu, gdy się obudziłem w ruinach byłem tam sam. Nie wiem jak dużo czasu minęło, ale ja nadal czekałem aż spotkam swych towarzyszy. Czas leciał pory roku się zmieniały a ja nadal nikogo nie widziałem i w końcu opuściłem ruiny rozumiejąc, że nikt nie wróci. Sam nie wiedziałem gdzie ruszam, ale musiałem znaleźć jakiś cel w innym wypadku moje życie utraciłoby sens. Zapomniałem, że nie tylko ja mogę cierpieć, że są i inni, którzy mają równie ciężkie przeżycia. Powoli ruszyłem w końcu jednak za nią. Gdy tak szliśmy jeszcze otworzyłem usta w jej kierunku. - Przykro mi z powodu tego, co cię spotkało. Nie wiem nawet jak ciężko musiało ci być - odparłem z prawdziwym współczuciem. Jej ojciec musiał być wielkim mistykiem. Jednak, gdy powiedziała, że nie dzieli mnie tak wielka różnica czasu między innymi nie mogłem być tego pewny. Świat się zmienił i wcale już niemal nie przypominał tego, który ja znałem. Może dla niej to było nic jednak dla mnie wszystko było takie dziwne. - Dziękuje - dodałem jeszcze nim doszliśmy do bramy by wyrazić wdzięczność za całą rozmowę.
  22. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Słysząc jej wiersz poczułem jakby zostało powiedziane w ten krótki sposób całe moje obecne życie. Niesamowite były jej zdolności zmiany własnego ciała. Mogła być, jakim chciała kucykiem a nawet niepozornym kotem. Jednak potem zacząłem ją dalej słuchać. Czyli tak do tego wszystkiego doszło? Miałem wrażenie, że zaraz zwymiotuje, gdy to słyszałem. Nie wiedząc o tym stworzyłem zaklęcie, które mnie ocaliło? Dlaczego nie mogłem być na tyle silny by na wszystkich je rzucić? Dlaczego wtedy nie mogłem wykorzystać tego potencjału, o którym mówi? Gdybym wtedy go ujawnił być może zdołałbym ocalić królestwo. Czy jednak jeden kucyk mógł pokonać całą armię? Chciałbym znaleźć sposób by to wszystko naprawić by, choć trochę uciszyć moje sumienie by znów móc spokojnie zasnąć i nie śnić wiecznych koszmarów. Spojrzałem na swój hełm leżący teraz na ziemi to na nią i nagle przyłożyłem sobie kopyto do głowy. Chciałem by zimna zbroja złagodziła ból głowy, który nagle się zrodził po wszystkim, co usłyszałem. - Miałaś kiedyś wrażenie, że nie masz już celu? - spytałem powoli sięgając kopytem po hełm i spoglądając teraz na niego. - Moim celem była ochrona królestwa, którego teraz już niema. Nie mam, po co walczyć a jednak tu jestem - krzywo się uśmiechnąłem do niej. - Biorę udział w misji, od której ma zależeć tak wiele z istotami, których do końca nie rozumiem niczym relikt dawnych czasów. Być może, dlatego się zgodziłem mam nadzieje, że podczas tej misji znajdę cel by żyć dalej lub przynajmniej przyniesie mi to upragnioną śmierć - powoli znów zacząłem wkładać hełm. - Wybacz za te rozterki dawno nie miałem, z kim spokojnie porozmawiać brakowało mi tego
  23. Sophie z coraz większym uśmiechem spoglądała jak ten mop powoli przykłada butelkę do ust. Śmiało to bardzo smaczna woda a dzień jest taki gorący. Mówiła w myśli widząc to. Jednak zauważyła potem, że ta nagle odłożyła butelkę, więc szybko się wycofała by nikt jej nie zobaczył. Spróbuje znowu innym razem, ale czego innego i lepiej byle się jej pozbyć by przestała ośmieszać ich ród. Mrugnąłem kilkukrotnie słysząc Elisabeth. Moja woda kolońska w wodzie? Nie to nie mogło być. Szybko chciałem wytrącić już butelkę z jej rąk jednak ona już ją zakręciła. Adelia i Stephanie były tego samego zdania, co ja nie było mowy o pomyłce. Powoli sięgnąłem dłonią po butelkę, którą trzymała Elisabeth i ją jej zabrałem. Przy okazji sam odkręciłem korek by ją powąchać. Spojrzałem to na butelkę to na nią. Czułem jej perfumy jednak bardziej intensywne z butelki. - Ja nie rozumiem - odrzekłem nerwowo patrząc to po nich to na butelkę. - To była zwykła woda nikt poza mną i teraz tobą Elisabeth jej nie ruszał. Nie wiem jak... - nagle otworzyłem szeroko oczy przypominając sobie swoje zderzenie z Sophie. To, dlatego tak na mnie spoglądała ostatnio? Chciała mi podać amortencje? To był jej plan? Zepsuć całą naszą miłość? Zacisnąłem wolną dłoń w pięść wściekle. - Znaczy był pewien niewielki incydent, gdy opuściłem pokój. Wpadłem na Sophie i wypadło mi wszystko podczas tego zderzenia być może wtedy podmieniła butelki - znów spojrzałem na Elisabeth. - Przepraszam naprawdę nie wiedziałem obiecuje, że odpowie za to - odrzekłem chwytając delikatnie jej dłoń i patrząc w jej piękne zielone oczy.
  24. Magus

    [GRA]Prawda Początku

    Cofnąłem się kilka kroków do tyłu. Wcześniejsze uczucia smutku zaczęły we mnie zanikać na ten widok. Nie chodziło tu teraz o miecze, które mnie okrążały, choć budziły lęk. To nie to a postać, którą przyjęła. Wiedziałem już, że potrafi przyjmować postacie kucyków jednak teraz przypominała jednorożca. Był to jednak jednorożec o wręcz królewskim majestacie. To nadal jednak nie mogło być powodem mojego zdziwienia tylko były to dwa skrzydła. Jednorożec, który posiadał cechy pegaza. Zupełnie jakby były w niej cechy wszystkich naszych gatunków. Mógłbym rzecz idealna harmonia. Jak to jednak było możliwe? Wyglądało to tak jakby jednorożec i pegaz zapewnili sobie potomstwo. Jednak sama myśl o czymś takim mnie odpychała. Nigdy nie widziałem takiej magii, jaką teraz mi pokazała. Nie sądziłem jednak by chciała ze mną walczyć. Tu chodziło o coś innego. Powoli ruszyłem w jej kierunku stojąc jednak przy samym ostrzu położyłem na nim delikatnie kopyto by opuścić je w dół. Unikałem przy tym ostrej części nie będąc pewnym jak była ostra ta broń utworzona z magii być może była zdolna ciąć metal. W końcu powoli stanąłem naprzeciw niej i wtedy uniosłem znów kopyto w górę zbliżając je do swojego hełmu. Kilka razy pokręciłem nim aż w końcu stał się na tyle luźny, że mogłem go zdjąć. Wtedy też pokazałem pierwszy raz swój żółty pysk i spojrzałem swym zimnym wzrokiem w jej oczy. - Nie boje się śmierci - odrzekłem w jej kierunku twardo nie spuszczając wzroku z jej spojrzenia i dalej stojąc naprzeciw niej. - Nie jestem jednak tchórzem. Każdy może się poddać i poderznąć sobie gardło by zakończyć swój los. Ja jednak gdybym tak uczynił nie mógłbym im spojrzeć w oczy. Prośba by ktoś mnie zabił byłaby temu równa - na chwilę zamilkłem wpatrując się w nią nadal. - A więc odpowiadając na twoje pytanie jestem na nią gotów jednak poddam się jej wtedy, gdy naprawdę nadejdzie mój czas do tego czasu jestem gotów nieść swe brzemię. W innym wypadku nigdy nie będę mógł na nich spojrzeć w tamtym świecie - zakończyłem czekając na to, co zrobi. Jednak sam nie sięgnąłem po broń.
  25. Golding Shield/Karol Patris Na słowa księżniczki skierowałem swój wzrok na Crystal jakby zastanawiając się czy jej nie zostawić. Nadal czułem się wykorzystany i oszukany przez nią. Nie byłem nawet pewny czy księżniczką na pewno się udało, bo o to nie pytałem. Jednak czy miałem ją tak zostawić? Jeśli nie spełniłbym życzenia księżniczki to tak jak by w pewnym sensie i tak wygrała. Sprawiłaby, że stałbym się taki jak ona. Zrobiła wiele złego, ale nie mogliśmy pozwolić by jej zło nas skaziło. Powoli podszedłem do miejsca gdzie spoczywała teraz spokojna Crystal niczym by nie była tą osobą sprzed paru chwil i zacząłem rozwiązywać jej więzy, gdy skończyłem wziąłem ja na ręce jak prosiła księżniczka. Nie wyglądało to na podstęp, bo nic nie robiła. A teraz miała ku temu doskonałą okazje. Zanim księżniczki wyszły odezwałem się w ich kierunku. - Niema naszyjnika księżniczko tego z rogiem Sombry. Chyba udało wam się go zniszczyć - dodałem powoli ruszając ku Lust, która też wydawała się wyraźnie słabsza. - Oprzyj się na moim ramieniu - powiedziałem w jej kierunku chcąc jej pomóc. Najchętniej to ją bym wyniósł widząc jej stan. Jednak księżniczki były zbyt słabe a Crystal sama z pewnością nie była w stanie się ruszyć. Miałem nadzieje, że nie odmówi pomocy z mojej strony. Slate Violet Stała spokojnie w biurze i choć po jej minie nie było nic widać wciąż myślała nad tym, co wczoraj zobaczyła. Pierwszy raz czuła tak głęboki strach. Zaraz po tym jak Cyrus opuścił jej gabinet kuliła się z bólu w okolicy biurka. Dopiero, gdy skończyło się to po dobrej chwili wstała i ruszyła do samochodu. Musiała osobiście przekonać się, co było powodem gniewu ich pani. Jednak to, co zobaczyła na miejscu wprawiło ją w paraliżujący strach. Ich pani nie wyglądała tak jak zawsze. Był to cień tylko przypominający kucyka. Słyszała jeszcze w Equestrii, że król Sombra skończył podobnie po swojej pierwszej porażce. Jednak to, co widziała teraz naprawdę ją przerażało zaraz jednak cała sytuacja zaczęła się wyjaśniać. - Wybacz nam pani - odparła nagle kobieta kierująca się na przód grupy z chwilą, gdy tortury się skończyły. A była to Volcanic, która natychmiast padła na kolana przed mroczną postacią. Tak jak i zresztą reszta grupy, która się tu znalazła. Cień nic nie odpowiedział tylko na nich spoglądał swym przerażającym wzrokiem. W końcu jednak odważyła się zadać pytanie, które rzucało się na myśl wszystkim. - Co ci się stało pani? - spytała podnosząc w lęku głowę by na nią spojrzeć. - Moje drogie dzieci Golding okłamał nas wszystkich - wszyscy nagle unieśli głowy w zdziwieniu nie czując jakby lęku a ciekawość. - Powiedział nam wszystkim, że podła Celestia nie żyje a tak nie jest - teraz na twarzach wszystkich pojawił się szok. - Ona i jej siostra cały czas były pod naszymi nosami - odrzekł głos z wyraźną wściekłością. - Nie akceptują naszej drogi i odebrały mi większość mej mocy z powodu strachu. Nie chcą byście osiągnęły swój pełny potencjał - zewsząd można było usłyszeć pomruki wściekłości. - Celestia i Luna osobiście powiedziały, że dla was nie będzie przebaczenia a tylko ból i cierpienie za to, że otworzyliście oczy - ślepia mrocznej postaci jeszcze bardziej rozbłysły. - Obecna Crystal która jest z nimi to kłamstwo. Słaba i żałosna istota, która nic nie potrafi i nie powinna wcale istnieć. Pamiętajcie one zrobią wszystko byście cierpiały - Zdobędziemy ci nowe ciało pani... - nie zdołała dokończyć Volcanic, bo nagle skuliła się przerażona na widok wzroku swej pani. - Tamto ciało ma w sobie moc, którą gromadziłam od wieków. Muszę je odzyskać. W nowym utracę całą swą moc. Zmusimy Celestie by ją wydała to jedyne słuszne wyjście - choć w głowie miała jeszcze inny plan jednak na razie wolała o nim nie wspominać. - W obecnej formie jestem niestabilna. W Equestrii mogłabym ją utrzymywać jednak w tym świecie bez magii... - znów jej oczy wściekle zapłonęły. - Będę potrzebowała czegoś by przetrwać dopóki nie odzyskam ciała - wspomnienia Slate zostały przerwane w chwili, gdy wszedł Cyrus. - Nie wiem, o czym mówisz - powiedziała siadając za biurkiem i przeglądając jakieś papiery. - Pojedziesz dziś zawieść pewne dokumenty do jednego z naszych działów badawczych - powiedziała kładąc folder na stole. - Nic trudnego o ile ich nie zgubisz. Tak jak ostatnio pojedziesz sam i pojazd też zdobądź sobie jakiś sam - nagle rzuciła na stół jakieś urządzenie. - Tu są wgrane dane podróży. To urządzenie pokieruje ciebie, gdy tylko je podłączysz do samochodu. To chyba tyle - odparła ze spokojną miną jakby nic wczoraj nie miało miejsca.
×
×
  • Utwórz nowe...