Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Ania Kożuchowska/Rare Vision Ta kobieta zdecydowanie za dużo sobie pozwalała pomyślała dziewczyna delikatnie marszcząc brwi. Rozumiała pewne rzeczy takie, że jako przełożona musiała ustalać tu pewne zasady, ale miała wrażenie, że jej nic się nie podobało. Jak próbowała o coś pytać by dostać logiczne argumenty nie otrzymywała ich. Najpierw ta operacja, na którą nie dostała wyjaśnienia a teraz to. W czym jej niby przeszkadzały włosy dziewczyny? Naprawdę ktoś powinien dać jej nauczkę lub nauczyć lepszych manier. Nic już nie odpowiedziała jednak na to Elizabeth, gdy wysiadła z windy. Prawdą było, że nie miała zamiaru ścinać włosów po prostu je zepnie i sprawa w końcu ucichnie. Nie sądziła by wiecznie ją ścigała za długie włosy. Dziewczyna powoli ruszyła za nowo poznaną osobą. Wydawała się inna od ludzi, których do tej pory tu poznała. - Muszę przyznać, że to całkiem interesujące miejsce - powiedziała z delikatnym uśmiechem w kierunku dziewczyny na jej pytanie. Nie chciała powiedzieć prawdy, co myśli o przełożonej, bo nie mogła być pewna jak szybko te wieści by do niej dotarły. - Jest zupełnie inaczej niż w New Medica ale myślę, że z czasem zdołam się przyzwyczaić. No i ogólnie dziękuję, że spytałaś - dodała ponownie z lekkim uśmiechem. Thomas Carlson Mężczyzna siedział oparty jak po ciężkim dniu pracy trzymając swe dzieci w objęciach. Na szczęście zdołał już, choć trochę wypocząć jednak po dzieciakach nie zauważyłby te miały na razie jeszcze ochotę szaleć. Cóż przynajmniej teraz spokojnie wypoczną. Nagle jednak usłyszał jak ktoś wszedł do pokoju. Nie otworzył mimo wszystko nawet jednego oka, bo nie widział powodu by miał to robić. Dopiero, gdy osoba, która tu weszła i zdecydowała się koło niego usiąść i odezwać powoli otworzył jedno oko kierując je wprost na kobietę i delikatnie się do niej uśmiechając. - Mają nadwyżkę energii to na pewno a tak poza tym były bardzo grzeczne - dodał z uśmiechem. Nagle jednak jego uśmiech zanikł jakby w głębokim zastanowieniu otworzył drugie oko a jego wzrok wskazywał na lekko zmartwienie. - Elisabeth posłuchaj. Ja... - jednak nie dokończył lekko marszcząc brwi jakby w zdenerwowaniu. Co miał jej powiedzieć? Że jest coś dziwnego w oczach tej nowej pracownicy? Uzna go za paranoika albo jeszcze gorzej jakiegoś prymitywnego rasistę. Nie był pewny czy powinien wspominać o tym, co go dręczyło bez dowodów. Nagle jednak zmienił temat. - Czy chcesz bym poszedł ci pomóc? W końcu jeszcze sporo muszę się nauczyć - powiedział z delikatnym uśmiechem w jej kierunku.
  2. Mimo że nie powinienem się cieszyć z tego, że zostałem ukarany to jednak mi ulżyło. Niewiele obecnie rzeczy mnie obchodziło takich jak choćby przez lata budowana reputacja. Po tym jak pozwoliłem wysłać list Elisabeth i po jej ataku na Sophie i Christiana nie miałem już odwrotu. Sam na to wszystko pozwoliłem a nawet chciałem jej pomóc się nimi zająć. Niczego też nie żałowałem. Teraz obecnie liczyło się dla mnie tylko dobro Elisabeth a z pewnością nie będzie dla niej dobrze, gdy zostanie sam na sam z Tomem. Nic nie powiedziałem na jego słowa tylko kiwnąłem nieznacznie głową idąc za nim. Gdy tak się poruszaliśmy w pewnym momencie zauważyłem wzrok Toma wbity w Elisabeth. Nie bardzo mi się to podobało. Choćby, dlatego że to spojrzenie nie dość, że było niepokojące to one było zupełnie nienormalne. Dlaczego tak ją dręczył, o co mu chodziło? Czy on naprawdę miał jakieś skłonności psychopatyczne? Nagle jedna zwróciłem swój wzrok na Elisabeth, gdy ta nagle się zatrzymała. Byłem pewny, że coś ją nękało tylko nie chciała tego powiedzieć Tomowi. Na chwilę jeszcze ją dogoniłem kładąc dłoń na jej ramieniu delikatnie się do niej uśmiechając chcą jej w ten sposób dodać otuchy zaraz ją jednak puściłem byśmy mogli iść dalej.
  3. Golding Shield/Karol Patris - Za lepszy świat - odpowiedziałem krótko i sam wlałem napitek do własnych ust. Dziwnie się poczułem, gdy go przełknąłem. Na co dzień raczej unikałem alkoholu i minęło sporo czasu odkąd ostatni raz go piłem. Zmrużyłem lekko oczy kierując swój wzrok na Lust. Miałem wrażenie jakby się zmieniła od czasu naszej rozłąki. Nie zachowywała się tak jak dawniej zupełnie jak nie ona. Co takiego mogło się stać? Miałem wrażenie jakby trzymała swe uczucia zamknięte w sobie i nie chciała pozwolić się im ujawnić. Nie wiedziałem tylko, dlaczego przecież kiedyś już mi je ukazała. Czy to ten świat tak ją zmienił? Czy to ze mną było coś nie tak? A może to, dlatego że nie może zajrzeć mi do głowy tak jak dawniej. Wtedy nie miałem przed nią tajemnic mogła ze mnie czytać jak z otwartej księgi a teraz było inaczej. Nie chciałem by miała złe samopoczucie chciałem by jak najlepiej spędziła ten czas ze mną. Starałem się ze wszystkich sił pokazać jej jak bardzo mi na niej zależy. - I nie pozwolę i byś ty była jeszcze kiedykolwiek samotna - powiedziałem delikatnie przejeżdżając kciukiem po jej brodzie by nagle znów zbliżyć twarz w jej kierunku. Tym razem jednak zdecydowałem się tylko zbliżyć do jej policzka i delikatnie go pocałować tak jak wtedy w Canterlocie, gdy dała mi księgę w prezencie. Powoli znów odsunąłem od niej głowę przy okazji kładąc swoje naczynie na stole i powoli wstając, gdy już naczynie się na nim znalazło. Ograniczone światło ze świec nie przeszkadzało mi w tym, co chciałem uczynić, gdy skierowałem swoje kroki do jednej z szafek i zacząłem przy niej grzebać. Nagle po całym pokoju rozbrzmiała muzyka jednak nie byle, jaka tylko taka jak w dniu naszego pierwszego tańca na gali. Głośność była na tyle wystarczająca by rozniosła się tylko po naszym pokoju. Inni goście nie musieli nic słyszeć. Powoli zacząłem kierować się w kierunku Lust wyciągając dłoń ku niej. - Nigdy nie zdołaliśmy dokończyć naszego tańca, więc czy zechcesz, więc uczynić mi ten zaszczyt? - spytałem spoglądając na nią i wspominając nasze ostatnie wspólne tańce. Za pierwszym razem nie dokończyliśmy przez buntowników potem Lust przerwała nasz taniec, gdy opanowały ją emocje, nad którymi nie mogła zapanować. Więc może teraz się nam uda? Miałem też nadzieje, że to, choć trochę pozwoli jej się otworzyć a nie trzymać wszystkie swoje emocje wewnątrz stalowego sejfu, którym był jej umysł. Crystal/Felicja Romanis Spoglądała w szachownicę popijając kolejny kieliszek zimnego cydru. Wszystko przebiegało jak należy nadal żadnych zagrożeń, które mogłyby jej przerwać plany. Obecna sytuacja też jej odpowiadała. Nie musiała lecieć lotem publicznym wspólnie z tym ludzkim motłochem tylko sama jak jakaś królowa. Jednak czy to nie była prawda? Tron już na nią czekał wiedziała, że to ona będzie nową władczynią Equestrii i poprowadzi wszystkie kucyki w nową erę. Musiała jednak najpierw załatwić parę rzeczy, które mogły jej porządnie namieszać. Nagle zmarszczyła lekko brwi słysząc komunikat wiadomości na swoim laptopie. Odłożyła kieliszek by po niego sięgnąć i zacząć czytać wiadomość. Nie bardzo jej się podobało to, co przeczytała. Przeklęła się w myślach, że powiedziała o swoim locie na wywiadzie. Nie miała ochoty spotykać się z nikim z Polskiego rządu. Nie znosiła tej śmiesznej Natalii i jej przeklętej pokojowej polityki. Żałośni słabi ludzie. Co jeśli to z nią właśnie ma się spotkać? Zagryzła delikatnie wargę patrząc na szachownicę. Nie wskazała zagrożenia, więc to nie była jakaś pułapka. Niema wyboru zagra jak zawsze tak, że nikt nic nie zauważy. Nie bardzo miała jak się wycofać. Była już w połowie drogi w końcu a jeśli zignoruje ten mail to nie wypadnie najlepiej na arenie międzynarodowej, jako ktoś publicznie szanowany. W końcu zaczęła od niechcenia pisać w odpowiedzi swój numer lotu i że pojawi się w godzinach wieczornych gdzieś około 7 o ile nie dojdzie do jakiś niespodzianek. Gdy już skończyła wysłała wiadomość i znów się wygodnie rozsiadła znów delektując się swoim cydrem. Nie musiała się martwić nic nie wskazywało, że coś miało nie pójść teraz po jej myśli. Striding Rason/Jim Grayson Zmrużył delikatnie oczy na jej słowa. Czyli to nie o to jej do końca chodziło? Miał nadzieje, że to wystarczy a jednak ona chciała dowiedzieć się, czego innego. Na kolejne jej słowa nagle zaprzestał całować jej szyję by znów skierować swój wzrok prosto na jej i delikatnie się uśmiechnąć. Nadal jednak nie wyciągnął dłoni zza jej koszuli gładząc delikatnie jej jedwabistą skórę na plecach. Czyli mógł uniknąć tego pytania, ale w zamian musiał za to zapłacić tak? Pomyślał dalej gubiąc się w jej oczach. Znał nieco życie i wiedział, że zapłata na pewno będzie ciekawa. Chyba jednak lepiej było odpowiedzieć. - Skoro tak stawiasz warunki chyba będę musiał ci odpowiedzieć, bo nie przywykłem do zapłat- szepnął w jej kierunku by znów skubnąć delikatnie jej wargę i się delikatnie uśmiechnąć. - Dobrze, więc - powiedział jakby chwilę rozmyślając by zaraz ponownie się odezwać. - Zawsze, więc chciałem zacząć początek zabawy na stolę lub biurku a gdybym już odpowiednio rozgrzał partnerkę zanieść ją do łóżka i tam dokończyć dzieła jednak jak do tej pory jeszcze tego tak nie rozegrałem nigdy. Mam nadzieje, że taka odpowiedź ci wystarczy - powiedział teraz całując ją delikatnie po ramieniu. Ania Kożuchowska/Rare Vision Dziewczyna nic nie powiedziała tylko w milczeniu szła cały czas za Elizabeth. Wiedziała jedno z pewnością nie polubi tej kobiety. Zastanawiała się jak ten jej mąż dawał radę ją znieść. W końcu jednak udało im się dotrzeć do windy, z której wyszła kolejna osoba, której Ania nie znała. Wyglądała dość dziwnie jakby była jakaś przerażona, chociaż w tym miejscu to raczej nic dziwnego. Jednak niezauważalnie się skrzywiła, gdy nazwała ją konikiem. Dla niej była to obelga to tak jak człowieka nazwać małpą. Miała ochotę powiedzieć tej kobiecie parę rzeczy do słuchu. Niestety nie było jej to dane. Głównie, dlatego że nie mogła dać się zdemaskować, ale jeszcze zapłaci jej za te obelgę. Zastanawiało ją jeszcze, co miała na myśli pytając czy może? - Nie widzę problemu - powiedziała w lekkim zamyśleniu na zasady przełożonej. Nie potrzeba jej broni w końcu tylko by jej utrudniała zadanie tak samo nie musi nosić żadnych własnych specyfików. Jednak zmrużyła lekko oczy, gdy ta mówiła, że musi skrócić włosy to już nie bardzo jej się spodobało. - W jaki niby sposób miałaby mi przeszkadzać moje włosy poza tym nie mogę ich po prostu odpowiednio spiąć zamiast skracać? - powiedziała z lekkim zdenerwowaniem. Nie bardzo chciała coś zmieniać w swym wyglądzie taka była prawda.
  4. Zdziwiłem się, gdy nagle z mych dłoni wyleciała moja różdżka nie wiedziałem jak do tego doszło jednak w tym samym momencie spostrzegłem również zdziwienie na twarzach Sophie i Christiana wtedy nagle też usłyszałem głos, który w ostatnim czasie nie kojarzył mi się dobrze. To był znowu Tom Riddle kątem oka spojrzałem na swoje kuzynostwo i byłem w nie małym szoku. Gdy tylko go zobaczyli opuścili głowy we wstydzie nawet nie próbowali nic powiedzieć. To nie było do nich podobnie. Wyglądało to tak jakby darzyli go szacunkiem, lecz nie tylko miałem wrażenie jakby się go bali. Nigdy ich takich nie widziałem jakby to zupełnie nie oni. Gniew Sophie zupełnie zniknął. Czy oni wiedzieli coś, czego nie wiedziałem? - Przepraszamy to się więcej nie powtórzy - powiedzieli jednocześnie ze wstydem w głosie i powoli zaczęli schylać się po różdżki jednak w pewnym momencie Sophie spojrzała na mnie i Elisabeth i się do nas uśmiechnęła niezauważalnie tak jak tym uśmiechem chciała nam przekazać, że rachunki w tym momencie zostały wyrównane. Nie bardzo mi się to podobało. Miałem wrażenie, że oni wiedzą coś, czego my jeszcze o Tomie nie wiemy i wkrótce się tego dowiemy w najbardziej okrutny sposób. Powoli schyliłem się bez słowa by unieść swą podnieść swą różdżkę a gdy już wstałem nagle się odezwałem. - Pozwolisz, że się wtrącę Tom - powiedziałem spokojnie w jego kierunku chowając różdżkę. - Chciałem zauważyć, że ja również zasługuje na szlaban - powiedziałem lekko mrużąc oczy. - Ja sam również tu zawiniłem i byłem sporym prowokatorem całej bójki, więc szlaban należy się najbardziej mi a jeśli już karzesz Elisabeth to powinieneś w takim samym stopniu ukarać i mnie. Chyba, że chcesz, jako prefekt pokazać, że kogoś tu faworyzujesz a innych traktujesz gorzej to raczej by o tobie źle świadczyło - powiedziałem spokojnie. Prawdą było, że to ja wyjąłem pierwszy różdżkę a nie miałem zamiaru by coś stało się Elisabeth zwłaszcza po tym dziwnym uśmiechu Sophie. Miałem przeczucie, że Tom może jej coś zrobić, dlatego chciałem wspólny szlaban. Ponownie tylko jej się uczepił a prawdziwych winowajców puszcza wolno. Jeśli chodziło o to, co mi grozi niewiele mnie to już interesowała. Sophie i Christian zatrzymali się spoglądając na to z odległości, ale z tego, co można było zauważyć po ich minach chyba odpowiadałoby im gdybym i ja dostał ten szlaban.
  5. Nie obchodziło mnie, co mnie czeka miałem zamiar raz na zawsze zetrzeć uśmiechy z twarzy Sophie i Christiana. Mogli mi za to złamać mi różdżkę jednak nie pozwolę by ta dwójka obrażała Elisabeth. Nie zdążyłem jednak nic zrobić, bo gdy chciałem się już zamachnąć różdżką usłyszałem krzyk wściekłości Elisabeth skierowany w moją rodzinę. Zatkało mnie zupełnie to wszystko nawet oni w końcu zwrócili na nią uwagę. To, co stało się dalej działo się tak szybko nie miałem pojęcia, kiedy właściwie się to zaczęło, bo nagle widziałem już tylko Elisabeth trzymającą Sophie za włosy ta wrzeszczała jak poparzona, że ma ją natychmiast puścić. Christian jak ja był równie sparaliżowany jakby nie wiedział, co ma zrobić. W końcu jednak Elisabeth puściła Sophie i zabrała od niej nie małą pamiątkę na koniec jeszcze na nią krzycząc i plując w jej kierunku. Miałem szeroko otwarte oczy ze zdziwienia. Nigdy, ale to nigdy nie widziałem by Elisabeth dostała aż takiej furii. Jednak o ile Christian był skołowany całą sytuacją o tyle na twarzy Sophie pojawiła się czysta wściekłość jakby chciała samym wzrokiem rozszarpać moją przyjaciółkę. Widząc w dłoniach dziewczyny strzępki swych włosów jeszcze bardziej zaczynała się gotować. Jej uroda została oszpecona przez tego przeklętego rudzielca. Nagle jednak w końcu ruszył się Christian i zaczął ścierać z twarzy siostry ślinę ta jednak nadal nie reagowała tylko patrzyła na Elisabeth. Odezwała się dopiero po słowach Christiana. - Rany Sophie nic ci nie jest? - spytał przecierając jej twarz. Chyba w tym momencie nie mógł zadać głupszego pytania, bo teraz skierował jej gniew na siebie. - A jak myślisz idioto?! - ryknęła wściekle i nagle spojrzała na Elisabeth. - Jak śmiałaś mnie dotknąć ty kundlu?! Kto ci pozwolił się do mnie odzywać i napadać na mnie?! Chyba nikt jeszcze ci nie uświadomił gdzie jest miejsce takich mieszańców jak ty! - Wrzasnęła wściekle i nagle wyciągnęła różdżkę. Jednak ja stanąłem na drodze Sophie samemu kierując swą różdżkę w nią, na co ta zmarszczyła bardziej brwi i wściekle spojrzała na Christiana, który jakby oprzytomniał i wyjął swoja różdżkę. Nagle ponownie się odezwała. - Jakie to słodkie. Chcesz ją chronić przed nami?! - ponownie wrzasnęła wściekle. - Może i tobie czas przypomnieć gdzie twoje miejsce! Jesteś śmieciem zawsze nim byłeś! Mogłabym powiedzieć, że takim samym śmieciem jak i ona jednak prawda jest gorsza! - powiedziała dalej wściekle zaciskając zęby. - W przeciwieństwie do ciebie ona się nim urodziła a ty zdradziłeś własną krew i rodzinę dla kogoś takiego jak żałosnym trzeba być?! Nieważne ułatwię zadanie wujostwu i sama ci dam lekcje wychowania - powiedziała przez zęby a potem odezwała się w kierunku Elisabeth ponownie wściekle. - Gdy już uporamy się z nim zajmiemy się tobą nie myśl, że zapomniałam, co mi zrobiłaś! - rzuciła niemal czerwona ze złości. - A on będzie to wszystko podziwiał nie mogąc nic zrobić! - ryknęła by zaraz przygotować odpowiednie zaklęcia wraz z bratem. Sam nic nie odpowiedziałem na to, co wszystko, co usłyszałem tylko spojrzałem kątem oka na Elisabeth, ale nie zszedłem z drogi szykując zaklęcie obronne.
  6. Thomas Carlson Zabawa z dzieciakami z pewnością trochę zmęczyła mężczyznę. Żadne stwory z laboratorium czy badania tak go nie wykończyły jak ta dwójka w czasie tej krótkiej zabawy. Teraz siedział ze znużonym wzrokiem trzymając w objęciach śpiące dzieciaki. W pewnym sensie cieszył się, że w końcu opadły ze zmęczenia i on też mógł chwilę odpocząć. Zastanawiało go jak sobie radzi Elizabeth. Złe przeczucia względem nowej pracownicy nadal go nie opuszczały wciąż miał jakieś złe przeczucia. W pewnym momencie jednak zamknął oczy i zapadł w płytki sen z tego całego zmęczenia. Ania Kożuchowska/Rare Vision Badanie kręgosłupa? Ta jasne pomyślała masując sobie delikatnie plecy dłonią. Nie wiedziała, co jej zrobili, ale była przekonana, że coś nie miłego, co może jej namieszać we wszystkim, co miał tu zrobić. Musi się koniecznie dowiedzieć, co jej zrobili nim skończy się to dla niej źle. Nie mogła pozwolić by coś jej przeszkodziło w zadaniu. Słuchała w milczeniu słów kobiety. Szczerze mówiąc wolała od razu zacząć jakieś poważne badania być może wtedy zdobyłaby jakieś ciekawe informacje a tak raczej nic specjalnego się nie dowie. Jednak wolała o tym nie mówić. Mogliby nabrać podejrzeń gdyby tak od razu chciała zacząć te cięższe badania. - Skoro tak uważasz niech, więc tak będzie - odrzekła spokojnie spoglądając cały czas na kobietę. Powoli sama zaczęła iść za Elisabeth dalej lekko przejeżdżając sobie dłonią po kręgosłupie jakby starała się tam coś znaleźć. - Więc mam się tam udać sama czy pani mnie zaprowadzi? - spytała od tak nie było w tym większych emocji i nie było to bezpodstawne jakoś specjalnie jej to nie interesowało, ale jednak wypadało zapytać.
  7. Nie byłem pewny, czym się skończy to, co zrobiła Elisabeth, ale z jakiegoś nieznanego sobie powodu nie chciałem jej zatrzymywać. Jakby coś we mnie chciało by to zrobiła. Bałem się jednak, jakie będą tego konsekwencje. Wtedy jednak ponownie poczułem dotyk swej przyjaciółki na ramieniu. Znów starała się mnie wesprzeć jak zawsze. Czasem miałem wrażenie, że tylko na nią mogę liczyć, że ona, jako jedyna zna prawdziwego mnie. Gdy spytała mnie czy idziemy do klasy tylko kiwnąłem głową w milczeniu w geście zgody. Apetyt całkiem mi przeszedł nawet nie bardzo miałem siłę by rozmawiać zbyt wiele zmartwień mi teraz chodziło po głowie. Powoli wstałem wraz z Elisabeth i zacząłem kierować się na korytarz. Niestety, gdy tylko się tam znaleźliśmy nasza droga została zagrodzona a tak właściwie moja. Sophie i Christian tym razem nie mieli zamiaru poprzestać na zwykłych wrednych uśmiechach. Elisabeth zdawali się całkiem ignorować jakby ktoś taki jak ona nie był godny by z nimi rozmawiać. - Co my tu mamy? - spytała dziewczyna okrążając mnie dookoła i spoglądając na mnie wrednie. - Ciężko powiedzieć, ale chyba wygląda jak nasz kuzyn - stwierdził chłopak stojąc kawałek dalej i uśmiechając się sie równie wrednie jak jego siostra. - Naprawdę? - spytała z udawaną troską - Bo tak spoglądając na niego wygląda na zmartwionego bardziej niż zwykle - stwierdziła z lekkim chichotem. - Co można powiedzieć? To zawsze był ciężki przypadek, któremu nie sposób było pomóc a teraz tylko udowadnia swym zachowaniem naszą racje - powiedział teraz chłopak lekko chichocąc. A dziewczyna lekko przejechała palcem po mym ramieniu. - Zawsze wiedzieliśmy, że jesteś beznadziejny. Staraliśmy się ciebie naprostować, gdy byłeś mały, ale nic widać nie pomogło beznadziejny, jako dziecko i nawet, gdy dorastasz coraz gorzej z tobą - powiedziała z udawanym smutkiem. W końcu jednak nie wytrzymałem i ze wściekłości się odezwałem zaciskając zęby przy okazji. - Dręczenie i straszenie mnie, jako dziecko nazywasz pomocą? - spytałem szczerze zirytowany, na co oboje się tylko uśmiechnęli. - Oczywiście - odparła dziewczyna. - W końcu twoi rodzice widzieli w tobie coś niezwykłego, więc staraliśmy się im pomóc. Lepiej było cię za czasów dziecięcych wyleczyć z wszelkich słabości - stwierdziła lekko przechylając głowę, gdy nagle wtrącił się jej brat. - I cała nasza praca poszła na marne jak widać - odparł z udawanym smutkiem. - Zawodzisz swój ród zamiast trzymać się z czarodziejami wyższego sortu szwędasz się z jakimś rudym mopem podprowadziłeś go woźnemu? - spytał lekko chichocąc. Wtedy nagle nie wytrzymałem a w mej dłoni znalazła się różdżka wymierzona prosto w nich. - Jeszcze jedno słowo a skończycie naprawdę marnie - ci jednak się nie bali tylko dalej się uśmiechali. Ponownie odezwała się dziewczyna. - Proszę ktoś tu nauczył się szczekać - powiedziała chichocąc i nagle podeszła pod mą różdżkę. - Śmiało zrób to przy wszystkich. Pokaż jak żałosny jesteś niszcząc całkiem nazwisko, które zostało ci dane i udowodnij tylko naszą racje. Może złamią wtedy twą różdżkę i przestaniesz przynosić wstyd rodzinie - czułem jak gniew się we mnie coraz bardziej potęguje bardzo pragnąłem zmyć im te wredne uśmiechy z twarzy.
  8. Ania Kożuchowska/Rare Vision Różne myśli kłębiły się teraz w głowie dziewczyny jednak nie była w stanie ich wyrazić. Czuła się zbyt słabo by coś powiedzieć a nawet zmienić mimikę twarzy. Jednak wciąż ją zżerało jedno pytanie, co takiego jej zrobili? Nagle zauważyła jak ta jej niby przełożona ściąga z niej te maskę. Nadal nie czuła się do końca w formie. Wtedy też poczuła ukłucie w plecy przez pewną chwilę nadal leżała bez ruchu jednak nie bardzo jej to odpowiadało. Chciała się ruszyć i wtedy nagle zaczęła czuć, że jakby siły zaczęły powoli do niej wracać. Najpierw poruszała chwilę tylko palcami aż w końcu słabo poruszyła kończynami dobrą chwilę próbowała za to ponownie usiąść na łóżko a gdy jej się w końcu udało. Chwilę siedziała z wzrokiem wbitym w ziemie. Wyglądało to tak jakby zaraz miała zwymiotować jednak w końcu udało jej się podnieść głowę a następnie wstać z łóżka by sięgnąć wcześnie zrzucone ubranie. Powoli znów zaczęła je nakładać. - Po-po - próbowała powiedzieć coś jednak za każdym razem przerywała ciężko oddychając. W końcu jednak jej struny głosowe zaczęły z nią współpracować, gdy niemal skończyła się znów ubierać. - Poradzę sobie - powiedziała dość twardo nawet nie patrząc na Elizabeth, na którą nadal była wściekła. - Co mi zrobiłaś? - spytała dość twardo już patrząc bezpośrednio na kobietę i wkładając swoja marynarkę.
  9. Siedziałem zamyślony mieszając łyżką w pustym talerzu. Nie zwracałem uwagi na nic wokół. Głód gdzieś zaginął z chwilą, gdy zaczęły męczyć mnie inne znacznie gorsze problemy. Wciąż w myślach wracałem do każdego słowa w tym liście. To, czego rodzina ode mnie oczekiwała to tak jak bym się wyrzekł się sam siebie stał się kimś zupełnie innym. Miałem zerwać słowo dane Elisabeth, że będę z nią do końca, bo tego właśnie chciała moja rodzina. Nie potrafiłem tego zrobić to dzięki niej zawsze czułem się znacznie lepiej z każdą chwilą, gdy zaczynał się rok szklony i to, że nie była czystej krwi nigdy nie miało dla mnie znaczenia. Moje przemyślenia dobiegły końca z chwilą, gdy usłyszałem wrzask ze strony Elisabeth w kierunku Leonidasa, który nagle się zatrzymał. Nie byłem głupi i wiedziałem, że jeśli tak zareagowała to znaczyło, że przeczytała ten list. Nie miałem jej tego za złe w końcu dotyczyło to też niej. Jednak nagle zobaczyłem w jej dłoni list, który chciała mu dać. Czy ona chciała zrobić to, co myślałem? Powoli uniosłem dłoń w powietrze jednak zamiast ją powstrzymać położyłem ją delikatnie na jej ramieniu i słabo się do niej uśmiechnąłem. - Spróbuje - odpowiedziałem słabym głosem w jej kierunku.
  10. Ania Kożuchowska/Rare Vision Dziewczyna nic nie robiła, gdy maska znalazła się na jej twarzy. Obecnie nie bardzo miała jakiś wybór nie spodziewała się zupełnie takiego zagrania ze strony tej kobiety. Zbyt wiele rzeczy było niespodziewanych w tym miejscu a wszystko zaczęło się od tego, że potrafili wykryć jej pochodzenie. To miało być proste zadanie, które z każdą chwilą coraz bardziej się komplikowało. Wiedziała jedno ta kobieta jej jeszcze za to zapłaci. Jednak nic już więcej nie pomyślała, bo nagle jej oczy zaczęły się zamykać a ona traciła świadomość coraz bardziej aż w końcu odpłynęła. Nagle jej oczy się otworzyły. Nie była pewna jak długo była pod wpływem tych środków i co jej zrobili, co ją niepokoiło. Chciała się podnieść, lecz nie była w stanie tego zrobić ciało odmawiało jej posłuszeństwa musiała nadal być pod pewnym wpływem tego, co jej podano cokolwiek by to nie było. Zaczęła rozglądać się po sali słabym wzrokiem aż w końcu jej spojrzenie utknęło na kobiecie. Próbowała coś powiedzieć jednak z jej ust nie wydobył się dźwięk lub był zbyt cichy.
  11. Golding Shield/Karol Patris - Więc oby to wszystko skończyło się jak najszybciej bym mógł poznać te rzeczy i dziękuje za twe słowa to bardzo miłe, że tak uważasz - powiedziałem z delikatnym uśmiechem sięgając dłonią po serwetkę i delikatnie przecierając jej usta gdy skończyłem to samo zrobiłem ze swoimi ustami tą samą serwetką. Były to przyzwyczajenia jeszcze z Canterlotu. Wtedy również należało na uroczystych czy kolacjach z kimś ważnym lub dostojnym zachować zasady kultury i etyki. A ta kolacja była dla mnie najważniejsza ze wszystkich. Lust była dla mnie jedną z najważniejszych osób w mym życiu. Miałem nadzieje, że takim zachowaniem nie uraziłem jej jakoś. Gdy skończyłem powoli przecierać usta nagle wstałem z miejsca bez słowa i znowu podszedłem do stołu by zapalić dwie świece, które stały na jego środku następnie odszedłem od stołu w stronę włącznika światła by całkiem je wyłączyć i zaraz znów wrócić na miejsce przy Lust. Teraz jedynym źródłem światła w pokoju pozostały tylko dwie świece na stole jednak dostarczały wystarczająco światła byśmy mogli widzieć się nawzajem i przy okazji wszystko na stole. Ponownie sięgnąłem ręką w okolicy stołu by sięgnąć po swą lampkę wina a gdy miałem ją w dłoni znów spojrzałem na Lust. - Wiesz, że zwykłem raczej unikać alkoholu - powiedziałem spokojnie teraz kierując wzrok na lampkę wina. - Jednak czasem bywają ważne okazje, które wymagają by napić się, choć niewielkiej ilości tego trunku. A dzisiejsza okazja jest dla mnie jedną z najważniejszych w życiu. Ponownie ciebie spotkałem i znów możemy usiąść obok siebie nawet nie masz pojęcia jak bardzo brakowało mi każdej naszej wspólnie spędzonej chwili - mówiłem teraz kierując swój wzrok prosto na jej. - Proponuje, więc teraz byśmy wypili odrobinę tego trunku za nasze ponowne spotkanie - powiedziałem unosząc swoją lampkę i czekając aż ona uniesie swoją byśmy mogli wspólnie za to wypić. Crystal/Felicja Romanis Przez całą podróż pojazdem patrzyła tylko i wyłącznie w szachownicę. Nic szczególnego się nie działo jednak coś nie dawało jej spokoju. A była to abominacja, którą ją ostatnio cały czas nękała. Odkąd wyszła z szachownicy nie dała o sobie znaku życia czyżby uznała ją za martwą? To by oznaczało, że jej moce są częściowo ograniczone i nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego tak jak ona. Ale to dobrze dzięki temu będzie mogła zaatakować ją, gdy ta się nawet nie będzie tego spodziewać. Kolejnym, co ją zastanawiało był fakt, że już dość długo przebywała z czerwonookim w jednym miejscu i się nie ruszali. Czy oni? Na samą myśl o tym zrobiło jej się niedobrze miała jednak nadzieje, że to, co innego, bo to byłoby naprawdę odrażające łamanie zasad wszelkiej natury. Nagle jednak jej samochód się zatrzymał a kierowca jak zawsze wysiadł by otworzyć jej drzwi. Z chwilą, gdy tylko się zatrzymali znów sprawiła, że szachownica wyparowała a sama opuściła pojazd. Samolot w asyście załogi i ochrony już na nią czekał. Rozejrzała się tylko po lotnisku i bez słowa zaczęła kierować się do samolotu gdzie już wszystko na nią czekało. Powoli rozsiadła się na swoim wygodnym miejscu w samotności znów przyzywając szachownicę by wszystko obserwować. Nadal brak zagrożeń pomyślała zadowolona nalewając sobie do kieliszka trochę schłodzonego cydru, gdy samolot zaczął stratować. Striding Rason/Jim Grayson Mężczyzna uśmiechnął się krzywo widząc reakcje kobiety. Było to całkiem zabawne zobaczyć coś takiego u niej. Miał jednak racje gdzie miało zaprowadzić go kolejne wyzwanie. Jednak wszystko w swym czasie. Spoglądał jej w milczeniu w oczy, gdy jej ręce owinęły się wokół jego szyi słuchając również dokładnie jej pytania. W pewnym sensie ulżyło mu, bo bał się, że wypyta go o coś gorszego z drugiej strony i to pytanie było dosyć kłopotliwe. Miał sporo marzeń jednak żadne z tych, co przychodziło mu do głowy raczej nie pasowało do obecnej sytuacji. Musiał nad tym się chwilę zastanowić. - Dosyć interesujące pytanie - powiedział z szeptem prosto do jej ucha, gdy jego dłonie dostały się pod jej koszule za plecami i zaczynały błądzić w okolicy zapięcia biustonosza. - Nigdy się nad tym jakoś nie zastanawiałem myślę, że słowa jednak nie będą miały tu większego sensu a sam ci pokaże, co mi chodzi obecnie po głowie - stwierdził, gdy zaczął się z nią kierować prosto na jej drzwi a gdy już się na nich znaleźli chwilę zaczął patrzeć jej w oczy by nagle delikatnie skubnąć jej wargę a następnie pocałować namiętnie dalej przy okazji błądząc dłońmi po jej plecach. - Nagle przerwał pocałunek i znów położył brodę na jej ramieniu by zacząć mówić do jej ucha. - Na razie marzyłem by jeszcze raz skosztować twych ust. Teraz jednak twoja kolej prawda czy wyzwanie? - spytał a gdy już zadał pytanie zaczął ją delikatnie muskać ustami po szyi.
  12. Ania Kożuchowska/Rare Vision Dziewczyna zmarszczyła brwi myśląc nad opcjami. Wiedziała, że tamta jej nie wypuści z tego pomieszczenia od tak. Najlepszym sposobem było obezwładnić kobietę i zabrać jej kartę. Czy byłby to problem? Jak dla niej żaden patrząc na nią domyślała się, że ta ma niemal zerowe pojęcie o tym jak się bronić. Niestety grało tu też wiele przeciwwskazań. Nie mogła być pewna czy nie zablokują wszystkich drzwi widząc na kamerach, że korzysta z karty tej kobiety. Zmarszczyła wściekle brwi chwytając za rękaw czarnej marynarki i ściągając ją od niechcenia. Następnie zdjęła białą koszule pod marynarką zostając na górze w błękitnym biustonoszu. Potem ściągnęła buty a następnie spodnie w rezultacie została tylko w błękitnej bieliźnie, co pierwszy raz było widać po jej twarzy nie bardzo ją zachwycało. Nie podobało jej się swoje obecne ciało, dlatego z taką niechęcią pozbyła się garderoby, którą mogła je zakrywać. - Proszę bardzo - odrzekła dość niechętnie odchodząc od swych ubrań i kładąc się na stole tak jak jej kazano. Wiedziała jedno zapłacą jej za to upokorzenie a najpierw zemści się na niej. Miała kilka pomysłów jak może się w razie, czego odegrać. Wszystko jednak w swoim czasie.
  13. Ania Kożuchowska/Rare Vision Na słowa kobiety szeroko otworzyła oczy. To nie tak, że się jej wstydziła czy coś, ale widząc, co tu się dzieje nie mogła być do końca pewna, co jej zrobią podczas takiej narkozy. Potrafiła się bronić i mogła się nie bać tego, co tu się dzieje jednak w trakcie narkozy nie będzie w stanie nic zrobić i będzie na łasce tej kobiety, którą właściwie ledwo zna. Jako niby przełożonej powinna ją słuchać, ale najpierw musiała się upewnić, co do celu tego zabiegu. Odsunęła się trochę na drugą stronę sali od kobiety zastanawiając się przy okazji jak się wydostać, jeśli ta ją zaatakuje. - Nie chce wchodzić w twoje kwalifikacje w końcu jesteś moją przełożoną, ale chyba należy mi się jakieś wyjaśnienie po tym, co tu widziałam raczej ciężko mi od tak się tu rozebrać i pozwolić wprowadzić się w narkozę bez słowa. Zechcesz wyjaśnić, co jest powodem tego zabiegu? Czy to też jest tajemnica? - spytała pierwszy raz trochę niepewnie nie spuszczając oczu z kobiety.
  14. Ania Kożuchowska/Rare Vision Dziewczyna poruszała się w milczeniu za kobietą nic nie mówiąc tylko rozglądając się wokół i słuchając uważnie każdego słowa. Poziom F z powodu prostych badań raczej nie bardzo ją interesował. Przybyła do tego miejsca by zdobyć informacje o prawdziwych badaniach a nie czymś bez większego znaczenia. Natomiast poziome E wydawał się ciekawszy. Ciekawa była, co kobieta miała na myśli mówiąc o niebezpiecznych stworzeniach. Dziwnym faktem było, że lekarz przebywał na takim poziomie, ale wolała w to nie wnikać. Co do poziomu D też spodobała jej się informacja o trudniejszych badaniach to były ważne informacje. Kolejny poziom, czyli C miał być pełen jakiś obiektów badań mogła tylko się domyślać, co tam trzymają. Poziom B w ogóle nie zwrócił u niej większego zainteresowania. Ucieszył ją fakt, że niewiele tam będzie dla niej zajęć. Elektrownia wydawała jej się ciekawa skoro laboratoranci nie mogą tam wchodzić to zapewne ze strachu, że ktoś uszkodzi zasilanie dobrze wiedzieć. No i w końcu dowiedziała się czegoś o tajemniczym poziomie A. Więc to się tam kryło? Winda w końcu stanęła a Ania przyglądała się w milczeniu mrocznemu korytarzowi aż nie usłyszała dźwięku kół jednak to, co zobaczyła na łóżku szpitalnym niemal i ją wprawiło w odruch wymiotny, ale powstrzymała się od ukazania jakiś emocji. Czy ludzie znają jakąś granicę? Czy są gotowi przeskoczyć każdą granicę? Naprawdę gatunek ludzki bywał jak dla niej czasem odrażający. - Interesujące - powiedziała patrząc jeszcze w kierunku tego niby dziecka. - Niesamowite jak organizm można dopracować z drugiej zaś strony dziwne, że musi poświęcić wzrok, aby pozostałe zmysły się wyostrzyły z drugiej zaś strony, jeśli udałoby się zaradzić temu problemowi i jeszcze ulepszyć wzrok można by stworzyć niemal coś jak nadczłowiek - stwierdziła w zastanowieniu. Nagle znów zwróciła wzrok na Elizabeth i powoli weszła za nią do tajemniczego pomieszczenia.
  15. Szedłem w milczeniu za Elisabeth jednak jej bliskość naprawdę mnie cieszyła. Starałem się nie myśleć o wszystkim, co zaszło jeszcze tak niedawno w pokoju wspólnym i skupić się na obecnej sytuacji. Droga na szczęście przebiegała nam spokojnie. Nie mogłem tego niestety już powiedzieć , gdy dotarliśmy do wielkiej sali. Próbowałem nie skupiać uwagi na niczym innym poza posiłkiem jednak nie było to możliwe. Bo za każdym razem musiałem odwrócić głowę, gdy tylko słyszałem jakieś mruczenie pod nosem pod adresem mojej przyjaciółki. Podziwiałem Elisabeth za to, że potrafiła tak zachować spokój. Ze Stephanie sprawa wyglądała już nieco gorzej. Ta raczej nie była zdolna ignorować wszystkich. Chciałem by stało się coś by wszyscy zapomnieli o tym, co zaszło w pokoju wspólnym. Wtedy też usłyszałem o poczcie jednak szeroko otworzyłem oczy widząc Leonidasa sowę moich rodziców, która trzymała list w dziobie i leciała prosto w moją stronę, gdy tylko znalazł się nade mną puścił list i poleciał dalej. Moje oczy skierowały się na zapieczętowany list. Nie był to wyjec, ale czy powinienem czuć się spokojniej? Ciężko westchnąłem i po chwili wewnętrznej walki w końcu otworzyłem list i zacząłem go czytać. Nie mogłem uwierzyć w to, co czytam miałem szeroko otwarte oczy czytając każde słowo parę razy. Czy moi rodzicie wymagali bym zakończył swą przyjaźń z Elisabeth na dodatek uważali, że jest gorsza ode mnie? Jak oni mogli? Ręce chwilę mi się trzęsły w końcu jednak pogniotłem list. Musiałem wszystko na spokojnie przemyśleć. Na pewno straciłem obecnie apetyt. Nerwy, które opanowały me ciało doprowadzały do tego, że cały się aż trząsłem z tego wszystkiego.
  16. Golding Shield/Karol Patris Dalej kontynuowałem to, co zacząłem wcześniej. Ciężko było mi zapanować nad wszystkim zwłaszcza, gdy minęło aż tyle czasu od naszego ostatniego spotkania tak przynajmniej było przez pewną chwilę, bo nagle poczułem dość spory ból w obojczyku, przez który musiałem zaprzestać dalszych czynności. To była Lust. Nie spodziewałem się tego zupełnie. Jednak po jej słowach, które zaczęła mówić w mym kierunku szybko zrozumiałem, że nie jest zachwycona tym, co teraz zaszło. W jednej chwili mnie od siebie odepchnęła. Byłem nieco zdezorientowany tym wszystkim. Złapałem dłonią niedawno zaciśnięty obojczyk. Nie byłem na nią zły nawet cieszył mnie fakt, że mnie powstrzymała. Nie powinienem się tak zachowywać. Dawniej potrafiłem panować nad żądzą przy niej teraz też musiałem nad tym panować. Jednak zdziwił mnie nieco fakt, że nie chciała tego. Widać w tym świecie przyjęła nieco inne zasady, które powinienem uszanować. - Nie spodziewałem się po tobie aż tyle siły - stwierdziłem z delikatnym uśmiechem dalej rozmasowując obojczyk. Nagle jednak mój uśmiech znikł a sam zmarszczyłem nerwowo brwi. Czułem jak telefon wibrował w mojej kieszenie ktoś próbował się do mnie dodzwonić. Tylko, kto? W organizacji mówiłem by mi nie przeszkadzać. Snow nie dałem mojego numeru. Nie musiałem jednak długo myśleć nad tym, kto dzwonił. To musiała być Crystal. Pytanie tylko brzmiało, czego chciała? Czy stało się coś ważnego i powinienem odebrać tym samym złamać obietnicę daną Lust, że ten czas spędzimy razem czy też zignorować telefon? Patrzyłem cały czas na Lust i nadal czułem wibracje telefonu. Ostatecznie zrezygnowałem z odebrania telefonu. Co by się nie działo to mogło zaczekać a od mojego ostatniego spotkania, z Lust minęło zbyt wiele czasu bym teraz ją tu zostawił. Zastanawiałem się, co powinienem teraz zrobić. Chciałem przeprosić ją za swoje zachowanie, ale już wcześniej zaznaczyła, że nie chce bym przepraszał ją. Zapewne, pomimo że nie zachowałem się jak należy to i tak nie chciałaby ode mnie kolejnych przeprosin. Powoli ponownie podszedłem do stołu sięgając przy okazji po dwa talerze, na których wcześniej ukroiłem trochę zapiekanki i ponownie zacząłem kierować się do Lust kładąc jeden z talerzy przed nią i powoli sięgając po jeden z widelców, na który nałożyłem zapiekankę. - Spróbujmy, więc od nowa - powiedziałem w jej kierunku i skierowałem widelec w jej stronę. - Czy zechcesz może spróbować tego, co dla nas zamówiłem? Przy okazji sama stwierdzisz czy posiadam jakiś gust kulinarny - powiedziałem z delikatnym uśmiechem kierując widelec w stronę jej ust. Nie byłem pewny czy będzie chętna spróbować, ale chciałem, chociaż spróbować jakoś rozluźnić atmosferę, do której sam doprowadziłem. Przestałem też już czuć wibracje od telefonu ktokolwiek dzwonił nie miało to teraz znaczenia. Liczyła się tylko Lust. Crystal/Felicja Romanis Próbowała dodzwonić się do Goldinga by spokojnie z nim porozmawiać no i przy okazji popsuć mu spotkanie z tą osobą, z którą tam teraz przebywał. Ale to swoja drogą. Była przekonana, co do tego, że wiedział, że ktoś dzwoni a on ją zignorował. Jeśli było coś, czego nienawidziła to bycie ignorowaną. W końcu zaprzestała dalszego dzwonienia widząc, że niema to już sensu. Skoro tak chciał się bawić mogą rozegrać to inaczej. Wkrótce będzie w Polsce a wtedy sama dopilnuje by pozbyć się wszelkich zagrożeń dla swych planów w tym tych dwóch, które były tak bliskie jemu a on znów stanie się marionetką w jej planach. Nagle drzwi do jej gabinetu stanęły otworem a do środka wszedł ochroniarza. - Crystal jak kazałaś twoja limuzyna czeka na ciebie. Twoje rzeczy już są na lotnisku zanoszone do twojego samolotu - powiedział spokojnie mężczyzna, na co sama Crystal tylko pokiwała głową. Gdy ten opuścił gabinet machnęła dłonią nad szachownicą by się rozpłynęła. Zastanawiał ją jeszcze jeden fakt, gdy wcześniej patrzyła na szachownicę. Co takiego robił nadal czerwonooki z tą abominacją? Zapewne obmyślali jakieś plany przeciw niej niedoczekanie ich jeszcze się przekonają. Powoli wstała i opuściła budynek kierując się ze swą eskortą do limuzyny. Gdy tylko znalazła się w środku ponownie przyzwała szachownicę by wszystko obserwować. Striding Rason/Jim Grayson Dawno nie był w takiej sytuacji jak ta. Nie żeby mu to jakoś przeszkadzało, ale raczej unikał tego typu rozrywek. Z drugiej strony miał walczyć z czymś, na co sam miał ochotę? Jakby nie patrzeć dziewczyna była naprawdę atrakcyjna. Zastanawiał go jednak fakt jak zmieniła się przez ten alkohol wcześniej była zupełnie inna. Czy alkohol tak zawsze na nią działał i ona o tym wiedziała a mimo to chciała go z nim wypić? Nagle spostrzegł jak jej twarz zbliża się do jego wtedy też poczuł jej usta na swoich. Delikatnie oblizał swe wargi jednak na tym jeszcze nie skończyła, bo nagle poczuł ją na swej szyi. Czuł jak jej język dociera do jego ucha. Potrafiła pobudzić jego zmysły nie dało się zaprzeczyć. Gdy skończyła nagle objął ją za plecami zbliżając jej ciało bezpośrednio do swojego. Zniżył swą głowę tak ze jego broda opadła tuż obok jej ucha. Zaczął ponownie zaczął szeptać w jej kierunku. - Domyślam się, czego i chyba będę mógł spełnić te prośbę - powiedział szeptem by na koniec delikatnie skubnąć jej ucho. - Nasza gra jednak nada trwa - mówił dalej do jej ucha. Jednak zastanawiał się, co wybrać teraz. Domyślał się, że jeśli wybierze wyzwanie to cała gra się już skończy widział to po jej zachowaniu. Nie przeszkadzałoby mu to za bardzo, ale nastrój można było jeszcze podkręcić. Jednak prawda zobowiązywała go do tego, że musi odpowiedzieć szczerze na jej pytanie, jakie by nie było a tego też raczej nie chciał. Nie mały orzech miał do zgryzienia. W końcu się jednak odezwał dalej szepcząc jej do ucha i błądząc dłońmi po jej plecach. - Więc tym razem dla odmiany wybiorę prawdę - miał tylko nadzieje, że to się źle nie skończy. Ania Kożuchowska/Rare Vision Dobrze, że Ania potrafiła trzymać emocje na wodzy, bo gdyby nie to zapewne dawno by się rzuciła na tą kobietę by wydrapać jej oczy za wszystko, co mówiła. Jak tak żałosne stworzenie miało czelność się tak wypowiadać o jej gatunku?! Gdyby Crystal tylko to słyszała. Co im dawało do tego prawo? Rozmyślała wściekle jednak na jej twarzy można było zobaczyć tylko spokój. Nie można było się dopatrzeć u niej gniewu, który był skrzętnie tłumiony. Zobaczyła tu naprawdę wiele. Próby wywyższania się na jej gatunkiem a nawet próby mieszania szlachetnej krwi z brudną ludzką. To było po prostu obrzydliwe. Niestety informacje, które jej podała niewiele dawały, bo mieli już, co do tego podejrzenia u siebie. Przynajmniej w kwestii DNA kucyka. - Kto by się spodziewał? - powiedziała spokojnie kierując się za Elizabeth. - Sądziłam, że po przemianie wszystkie nasze dawne czynniki kucyka zanikły, że nie sposób nas odróżnić od ludzi a tu się okazuje, że wciąż posiadamy nasze dawne DNA. Nigdy bym nie przypuszczała, że to możliwe. Macie naprawdę niesamowicie rozwinięte badania jestem pełna podziwu - odrzekła do kobiety z uśmiechem. - Sądzę, że może pani przejść do kolejnej części jak do tej pory mówi pani wszystko krystalicznie jasno - powiedziała dalej się uśmiechając. Nie dziwiła się, że ta kobieta nie pojmuje jak działa magia to nie było coś dla tak prymitywnych i barbarzyńskich istot jak ludzie. Jedna z baz organizacji gdzieś w Europie W jednym pomieszczeniu siedziało tylko dwóch mężczyzn ubranych w typowe mundury ochrony jak wszyscy, którzy tu pracowali. Cały czas wpatrywali się w kamery monitoringu. Nie mieli pojęcia jak długo już to trwa jednak było to okropnie monotonne a czas dłużył im się niemiłosiernie. Jednak musieli wykonać powierzone im zadanie. W pewnym momencie jeden z nich uniósł kubek z kawą mając nadzieje, że go pobudzi. W tym też momencie odezwał się drugi w jego kierunku. - W gwardii pewnie mieliście ciekawsze zajęcia prawda? - spytał patrząc w kamery, gdy drugi nagle przełknął kawę. - Różnie bywało, ale nigdy nie zapomnę dnia, gdy mi, jako pierwszemu powierzyli dowództwo nad naszymi powietrznymi krążownikami. To było dopiero coś - odrzekł wpatrując się sie gdzieś w przestrzeń i wspominając tamte dni. - Naprawdę byłeś na tych okrętach? - odrzekł drugi teraz patrząc na niego w nie małym szoku. Na co tamten odezwał się dość twardo. - Oczywiście, po co miałbym kłamać? Byliśmy pewni tych machin bojowych i tego, że zmiażdżą bunt w zarodku jednak tego, co się stało potem nigdy nie zapomnę - powiedział wściekle zaciskając pięść. - A co się stało? - spytał zaciekawiony. - Byliśmy tak pewni siebie, gdy lecieliśmy tym okrętem i wtedy spotkaliśmy ten samolot. Nigdy nie zapomnę tego aroganckiego głosu tej przeklętej klaczy. Ośmieszyła nas i niemal zniszczyła krążownik. Musieliśmy uciekać by się ratować. Dzień, który miał mi przynieść największą dumę okazał się również moją największą porażką -powiedział zaciskając zęby ze wściekłości. - No, co ty? A co się stało z tą klaczą? - pytał dalej zaciekawiony. - Nie mam pojęcia ostatni raz spotkałem ją przy ataku na Canterlot wtedy również nam umknęła. Mam nadziej, że poszła do wszystkich diabłów tylko to jej się należało. Chociaż mam cichą nadzieje, że nadal gdzie żyje i znowu się spotkamy a wtedy zapłaci za całe moje upokorzenie - powiedział nerwowo.. Chociaż drugi ochroniarz chciał się jeszcze czegoś dowiedzieć wolał już nie pytać widząc wściekłość swojego kolegi. Mógł tylko się domyślać ile nerwów w nim się zbierało od tych wspomnień.
  17. Ania Kożuchowska/Rare Vision Jej dzieci i jej mąż? Pomyślała szczerze zdziwiona nie sądziła, że wykazywała się aż taką nieodpowiedzialnością by trzymać w takim miejscu własną rodziną. Jednak jeszcze gorsze było to, że widząc jej reakcja wiedziała, że straciła trochę w oczach tej przełożonej, co nie wypadało najlepiej, bo to dzięki niej mogłaby zbadać całkowicie ten kompleks będzie musiała to później naprawić. Nagle jednak spostrzegła gdzie teraz jadą a był to poziom, o którym niedawno mówiła tamta ranna kobieta, więc zaraz zobaczy, co dokonało tego uszkodzenia ciała. Gdy winda stanęła powoli wyszła za Elizabeth z windy idąc cały czas w krok za nią. Pomieszczenie, po którym się poruszały nie wyglądało przyjemnie. Ponure laboratorium niczym z jakiegoś horroru. Nie robiło to jednak na niej większego wrażenia. Miejsce jak miejsce. Przynajmniej nie robiło do tej pory to wrażenia, bo to, co zobaczyła niemal wprawiło ją we wściekłość. Brudna ludzka krew zmieszana z krwią szlachetnego kucyka. Jak można było zrobić coś tak obrzydliwego? Dobrze, że Crystal tego nie wiedziała. Ona również musiała nie wychodzić ze swojej roli, jeśli wszystko miało wyjść jak należy. Zaczęła z zaciekawieniem przyglądać się tej obrzydliwej mieszance. Miała nawet ochotę zwymiotować, ale się powstrzymała. - Niesamowite odrzekła - spoglądając na obiekt. W jej głosie nie sposób było doszukać się gniewu, bo idealnie go maskowała. - Doskonałe łączenie delikatnych nici genetycznych. Z drugiej zaś strony ludzie nadal boleśnie wspominają czasy, Equestrii nie wiem czy ktokolwiek byłby zainteresowany takim ulepszeniem swego ciała. Druga rzecz, jaka mnie zastanawia to jak łączycie te nici genetyczne? Robicie to jeszcze w łonie matki czy jesteście nawet w stanie robić to dojrzałymi osobnikami? - spytała spoglądając teraz na Elisabeth i odsuwając się trochę od obiektu.
  18. Thomas Carlson Ania Kożuchowska/Rare Vision Dziewczyna nic nie mówiła tylko poruszała się cały czas za Elizabeth przyglądając się przy okazji wszystkiemu wokół z dość dużym zainteresowaniem słuchała również każdego słowa kobiety. Niestety pomieszczenia, które obecnie zwiedzała nie pomogą jej w zadaniu. Typowe pomieszczenia gospodarcze, które oczywiście musiały być jej pokazane. Miała wrażenie, że nawet ta jej niby przełożona niechętnie tu przychodzi by jej to pokazać. Ale musiała to zrobić w końcu takie przepisy. W pewnym momencie niemal ją jednak zatkał widok mężczyzny bawiącego się z dziećmi w jednym z pomieszczeń. Kto mógł do tego dopuścić? Dzieci w takim miejscu? Kolejny dowód na to jak ludzie są dziwacznym gatunkiem. Kolejne argumenty na korzyść Crystal. Nic jednak nie powiedziała na to tylko dalej starała się skupić na samej wycieczce. Sam Thomas po samym wzroku Elisabeth domyślał się, że ta niema ochoty na kontakt z dziećmi, więc oba dzieciaki złapał w ramiona i uniósł w powietrze delikatnie je przytulając. Jednak zmrużył delikatnie oczy na widok nowej pracownicy. Wiele lat ścigania różnych nieciekawych ludzi dawało mu pewne doświadczenie a gdy spojrzał na chwilę w oczy tej dziewczyny coś go zaniepokoiło tylko nie wiedział, co to było. Elisabeth i tak by pewnie go nie wysłuchała uznając, że ma paranoje. Jednak coś mu mówiło by lepiej uważać. Gdy tylko znalazły się poza ich zasięgiem ponownie puścił dzieci by mogły wrócić do zabawy. Sama Ania nadal kierowała się za Elisabeth w milczeniu jednak kolejny obraz ją zainteresował a był to widok kobiety, która bandażowała sobie rękę. Niema siły żeby został na F? Powtórzyła sobie w myśli. Czym oni się tutaj zajmowali? To musiało być coś naprawdę interesującego. Nagle jednak znów zwróciła swój wzrok na Elizabeth i ruszyła z nią do windy, gdy tylko znalazła się w środku ponownie się odezwała. - Zakładam, że skoro jestem nowa to nie dowiem się, co takiego nie ma zostać na F - stwierdziła w kierunku Elizabeth by ponownie się odezwać. - Nie chce się wymądrzać, ale nie jestem pewna czy to bezpieczne miejsce dla dzieci ten mężczyzna wydaje się być nieodpowiedzialny skoro przyprowadza je tutaj ze sobą powinien zatrudnić kogoś do opieki przynajmniej takie mam wrażenie, ale skoro mu na to pozwalasz spróbuje to ignorować musisz mieć do niego zaufanie - odparła patrząc jak zmieniają się poziomy w windzie.
  19. Thomas Carlson Czas obecnie spływał mu na wspólnej zabawie w chowanego jednak nie był głupi. Dobrze wiedział, że laboratorium nie było dobrym miejscem do tego typu zabaw. Chociaż kryjówek tu nie brakowało to by się mogło skończyć tragicznie. Pozostało mu, więc bawić się z dziećmi tylko i wyłącznie w pokoju dla pracowników. Na szczęście dzieciaki były jeszcze małe, więc dzięki wyobraźni to pomieszczenie powinno im wystarczyć. Jednak nadal uważał, że powinny mieć jakiś kontakt z rówieśnikami. Może uda mu się przekonać Elizabeth by zapisali ich do jakiegoś przedszkola. Ania Kożuchowska/Rare Vision Nie było widać po niej reakcji po tym nakłuciu a powód był prosty tyle razy już oddawała krew w siedzibie, że takie nakłucia były dla niej już niemal czymś normalnym. Najwyraźniej jednak jak się okazuje czekają ją dalsze badania. To było dosyć interesujące albo pobrała te próbkę w jakimś innym celu, do którego nie chce się teraz przyznać albo ich metody wykrywania Equestrian są na znacznie niższym poziomie niż w New Medica w końcu tam im wystarczała próbka krwi. Ponownie skierowała swój wzrok na kobietę nie przerywając jej monologu i powoli sięgając po kartę. Przyglądała się chwilę karcie do czasu aż kobieta zaczęła mówić coś ciekawego. Tego się spodziewała musiała zdobyć ich zaufanie zanim pozwolą jej wszystko zobaczyć. Może już jednak dostać się niemal wszędzie była jednak pewna, że najciekawsze rzeczy do zobaczenia są na tym całym poziomie A. Będzie musiała do siebie przekonać te kobietę, ale chyba sobie z tym poradzi grunt to na razie pokazywać się z jak najlepszej strony. Nie zrobiło na niej większego wrażenia, że nie ponosi nikt za nią odpowiedzialności. Potrafiła się sama obronić, jeśli była taka potrzeba. Crystal nie wybierała do siebie słabych kucyków a tylko te najlepsze a ona się właśnie czuła jak taka elita nie mogła się jednak zdradzać i na chwilę na jej twarzy pojawiło się delikatne zmartwienie na to wszystko. Co do ograniczania życia prywatnego nie bardzo ją to ruszyło. W New Medica też niemal całe dnie spędzała w laboratorium a będąc tu całymi dniami dowie się znacznie więcej, co było jej na rękę. W końcu się jednak odezwała z delikatnym uśmiechem. - Wyraziła się pani krystalicznie jasno, co do tutejszej pracy i przepisów, jakie tu panują a ja mogę z mojej strony spróbować pani zagwarantować, że postaram się jak najlepiej podejść do swych obowiązków - powiedziała dosyć spokojnie. - Jeśli jednak chce mi pani poświęcić swój cenny czas i pokazać, na czym ma polegać dokładnie moja praca to będę pani zobowiązana - dodała z uśmiechem.
  20. Thomas Carlson Mężczyzna dostał chwilę spokoju z tego, co wiedział właśnie przyjmowali jakiegoś nowego pracownika a jego partnerka jak zawsze nie mogła sobie podarować zrobienia pierwszego wrażenia na nowym pracowniku. Wciąż pamiętał swój pierwszy dzień tutaj. Elizabeth wtedy też pokazała mu się z innej strony jednak w miarę jak coraz bardziej tu pracował nawet nie zauważył jak bardzo się do niej zaczął zbliżać i jak bardzo zaczęło mu na niej zależeć. Chciał z nią kiedyś stworzyć nawet zwykłą rodzinę jednak znał już trochę ją i wiedział, że obecna sytuacja, w jakiej żyli bardziej jej odpowiadała. Takie myśli mu towarzyszyły do czasu aż dotarł do pokoju do pracowników gdzie jak zwykle przebywały ich dzieci, na których widok szczerze się ucieszył. W Equestrii nie było mu to dane a teraz chciał z nim spędzać tyle czasu ile było tylko możliwe, chociaż znając Elisabeth zaraz ponownie go zawoła musiał, więc poświęcić im jak najwięcej czasu. Gdy tylko wygłaskał dzieciaki po głowach zaczął się z nimi wspólnie bawić. Do tej pory go dziwiło, że dostał jeszcze szansę na tak sielskie życie i nie chciał je porzucić. Ania Kożuchowska/Rare Vision Nagle spostrzegła jak do gabinetu weszła kolejna osoba. Zaczęła ją badawczo obserwować, więc to musiała być ta cała szefowa tego obiektu pomyślała? Będzie trzeba później zdobyć o niej kilka informacji, ale wszystko z czasem. Z wyglądu również nie różniła się dla niej od innych osób pracujących w laboratorium. Jej blada skóra kojarzyła się jej trochę z Crystal. Najpewniej podobnie jak Crystal raczej mało opuszczała budynek i przebywała na powietrzu. Gdy tylko powiedziała, że ma ruszyć powoli się podniosła i ruszyła w milczeniu za kobietą. Gdy tylko dotarły do jej gabinetu dziewczyna usiadła na wcześniej wskazanym miejscu rozglądając się przy okazji kątem oka. Zapach dochodzący z pomieszczenia nie był przyjemny, ale do zniesienia w New Medica czasem lepiej wcale nie pachniało. Natomiast widząc wszystkie te świadectwa zaczęła myśleć, że ta kobieta raczej nie jest zbyt skromna i lubi wszystkim pokazywać swą głęboką wiedzę. Nagle jednak skupiła się na swojej rozmówczyni a na jej słowa aż miała ochotę skakać z radości. Czyli jednak to nie był ślepy zaułek a jakieś poważne badania międzynarodowe, które mogły zainteresować Crystal? Ostrzeżenia kobiety ją nie przerażały. Co jej niby mogli zrobić? Crystal na pewno o wszystko dobrze zadba. Nagle jej wzrok powędrował na papier. - Niech się pani nie martwi to, że dawne kucyki mają słabsze nerwy to tylko głupi stereotyp sądzę, że sobie poradzę - powiedziała z delikatnym uśmiechem powoli podpisując papier. Nagle jej wzrok powędrował na fiolkę domyślała się, czemu to miało służyć skoro jednak już wiedzą, kim jest to nie miała powodów by się obawiać. Bez mrugnięcia okiem wyciągnęła swoją rękę w stronę kobiety mając dosyć mocno skupiony wzrok.
  21. Ania Kożuchowska/Rare Vision - To nie do końca tak - powiedziała w swojej obronie. - Wie pani New Medica zajmuje się tylko jednym działem laboratoryjnym a ja chciałabym spróbować po prostu czegoś nowego - odrzekła spokojnie. Jednak w myśli uruchomiła jej się czerwona lampka. Pytania jej zadane były dość kłopotliwe. Chcieli znać każdą informacje o niej, co nie świadczyło o niczym dobrym jednak wiedziała, że dane tu pozyskane mogą pomóc wizji Crystal, dlatego musiała to na razie rozegrać tak jak tego chcieli. Przynajmniej na razie. - No dobrze a więc nazywam się Rare Vision jednak wolę, gdy używa się mego ludzkiego imienia - co było po części prawdą. Po prostu jej imię prawdziwe wypowiadane przez człowieka jej uwłaczało. - Pracowałam, jako lekarz jednak w Equestrii było trochę inaczej. Wiek podobnie jak ludzki wynosi 28 lat. Dawniej byłam jednorożcem - mówiła cały czas spokojnie nie spuszczając oczu z kobiety. - Zgadza się nie jestem zarejestrowana, bo jak już wcześniej nadmieniłam ukrywałam nawet w poprzedniej pracy swoje pochodzenie i mam nadzieje, że nie oczekujecie ode mnie, że teraz się zarejestruje, bo muszę temu niestety odmówić - powiedziała tym razem dość twardo. Czy bała się, gdy podała dane? A niby, czego wiedziała, że w razie, czego Crystal jej pomoże.
  22. Ania Kożuchowska/Rare Vision Uważnie przyglądała się kobiecie. Nie spodziewała się niczego innego po kimś, kto pracował w tego typu miejscach. Mało, kto mógł poszczycić się nie wiadomo, jaką budową ciała pracując cały czas w laboratorium i zajmując się badaniami. Sam gabinet niestety nie miał nic, co mogłoby ją zainteresować. Gabinet jak gabinet. Nie po takiego typu informacje tu przyszła. Musiała znaleźć coś konkretnego, ale na wszystko przyjdzie jeszcze czas. Na razie musiała zdobyć zaufanie tutejszych pracowników. Spojrzała na swoją teczkę, którą wyjęła kobieta spokojnym wzrokiem wszystko jak na razie przebiegało zgodnie z planem przynajmniej tak było do tej pory. Nie spodziewała się, że oni również potrafią zweryfikować pochodzenie pracowników jednak robili to zupełnie inaczej najwyraźniej. Nie odkryli chyba anomalii w krwi tak jak New Medica. Musiała coś wymyślić na tą sytuacje kłamać nie było sensu skoro i tak ją zdemaskują. Musi o tym później powiadomić Crystal. Nagle delikatnie zaczęła pocierać o siebie dłońmi by zaraz się odezwać. - Ma pani racje wcześniej pracowałam w New Medica. Jednak chciałam spróbować czegoś innego. Badań na jakąś większą skalę. Jeśli chodzi o moje pochodzenie - nagle zamilkła by ponownie się odezwać. - Urodziłam się kucykiem jednak nikt do tej pory o tym nie wiedział w New Medica nie byli w stanie tego wykryć, więc byłam pewna, że mogę ukrywać swoje pochodzenie i nikt go nie odkryje jak jednak widzę myliłam się. Wasze laboratoria muszą mieć znacznie wyższy zakres niż tamtejsze - odrzekła starając się zachować spokój w głosie. - Jednak pomimo mego pochodzenia mogę być bardzo użyteczna wystarczy dać mi szansę. Nie przeszkadza mi, że aktualnie jestem człowiekiem mówiąc szczerze nawet podoba mi się obecne życie - mówiła z idealnym spokojem. Jakby nie patrzeć dostała zadanie od samej Crystal i teraz musiała zrobić wszystko by je wykonać. Nie mogła się cofnąć gra się już zaczęła. Chociaż słowa, które mówiła i tym, że lubi być człowiekiem strasznie ją odtrącały, ale co zrobić?
  23. Nagle do mych uszu doszły słowa jednak nie Elisabeth a Stephanie. Miała racje ja też bym tak zareagował na miejscu Elisabeth. Co nie raz zresztą udowodniłem. Byłem w końcu nawet gotowy zaatakować Toma w trakcje lekcji, gdy tylko zobaczyłem, że skrzywdził Elisabeth. Jednak nic nie mogłem poradzić, że ja się po prostu o nią martwiłem. Bałem się tego jak może skończyć się to wszystko. Jednak według jej zapewnień nic nie obchodziły ją konsekwencje. A Adelia i Stephanie obiecały się od nas nie odwracać. Czy był nam potrzebny ktoś jeszcze? No właśnie i tak niemal zawsze trzymaliśmy się tej naszej niewielkiej grupy. Nagle westchnąłem i spojrzałem na Stephanie. - Masz racje też bym na to nie pozwolił. Cieszę się również, że jesteście z nami - nagle mój wzrok skierował się na Elisabeth i teraz odezwałem się do niej. - Jeszcze raz ci dziękuje Elisabeth. Cokolwiek by się nie działo stawimy temu czoła razem tak jak to wcześniej zaznaczałem. Razem jesteśmy najsilniejsi - powiedziałem z delikatnym uśmiechem chcąc zmniejszyć całe to napięcie, które nas otaczało. - Może spróbujmy już o tym nie myśleć i zajmijmy miejsca w wielkiej sali powinniśmy, chociaż spróbować coś zjeść by mieć siłę na zajęcia - łatwo było mi powiedzieć. Choć nie byłem pewny czy zdołam coś przełknąć przez te całe napięcie, które nas otaczało.
  24. Ania Kożuchowska/Rare Vision - Dziękuje - powiedziała krótko dziewczyna z delikatnym uśmiechem. Zanim jednak ruszyła we wskazane miejsce spojrzała w zamyśleniu na windę. Nie była głupia natychmiast się domyśliła, dlaczego ta winda tu była. W końcu w podobnym celu były takie w New Medica. Musiała prowadzić do podziemi budynku a skoro tu była to podziemia musiały być całkiem rozległe. Więc to, co teraz widzi było właściwie niczym, bo cały sekret krył się zupełnie gdzie indziej. Na dolnych poziomach. Zapewne niedługo się przekona, co tam trzymają. Jednak teraz musiała nie wzbudzać żadnych podejrzeń i robić wszystko jak należy. Powoli podeszła do schodów i zaczęła kierować się nimi do góry zgodnie z instrukcjami mężczyzny by dotrzeć do gabinetu. Po niedługiej chwili dotarła na miejsce. Tak jak wymagała tego kultura najpierw zapukała a dopiero potem weszła do środka. - Dzień dobry jestem Ania Kożuchowska miałam zgłosić się w sprawie pracy - powiedziała już w środku gabinetu powoli zamykając za sobą drzwi i rozglądając się po gabinecie. Miała przeczucie, że może tu być naprawdę ciekawie.
  25. Golding Shield/Karol Patris - Minęło tak wiele czasu - powiedziałem wpatrując się w jej oczy niczym zahipnotyzowany i zbliżając coraz bardziej twarz w jej kierunku jednak robiłem to niezwykle powoli a gdy moje usta już niemal zbliżyły się do jej warg ponownie lekko szepnąłem w jej kierunku. - W Equestrii nie potrafiłem ci odmówić i teraz również się to nie zmieniło - stwierdziłem szepcząc w jej kierunku i dalej gładząc jej policzek. Taka właśnie była prawda. Ona jedna miała na mnie taki wpływ. Nie potrafiłem jej odmawiać. Ona jedna potrafiła do mnie przemówić tak, że potrafiła do mnie dotrzeć. Brakowało mi każdej chwili przez te lata, które moglibyśmy spędzić razem. W końcu jednak już nic nie mówiłem. Wiedziałem, że kolejne słowa nie mają tu sensu. Potrzebne były czyny a ona sama ich chciała, co wyraźnie mi podkreśliła. Ponownie nagle powoli moje wargi zbliżyły się do jej oddając jej najpierw jeden niewielki delikatny pocałunek, który powtórzyłem dwukrotnie by zaraz zbliżyć się do niej bardziej. Gdy tylko to zrobiłem zdjąłem dłoń z jej policzka i powoli i zarazem delikatnie położyłem ją z tyłu jej głowy przejeżdżając nią po jej włosach. Natomiast druga dłoń wylądowała na jej plecach i zacząłem nią delikatnie gładzić wcześniej rzeczone plecy ponownie zbliżając swoje wargi do jej i tym razem oddając jej długi namiętny pocałunek, który trwał dobrą chwilę zanim ponownie przerwałem znów chwilę jej spoglądając w oczy. Moja dłoń schodziła po jej plecach coraz niżej aż znalazła przerwę w jej ubraniu i powoli wsunąłem ją pod materiał by móc dotknąć jej skóry na plecach. Sam w międzyczasie zacząłem ją delikatnie całować po szyi nie przerywając gładzenia jej włosów i pleców. Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Za każdym razem potrafiła we mnie wyzwolić rzeczy, których bym się po sobie zupełnie nie spodziewał tak jak w tej chwili. Crystal/Felicja Romanis Powoli kierowała się w kierunku całego tego cyrku. Jak zwykle będzie musiała odznaczyć się wspaniałą grą aktorską, ale co to dla niej? Widziała już błyski flashy, gdy coraz bardziej się zbliżała. Do jej uszu dochodziły również dźwięki tłumów. W końcu w asyście ochrony zaczęła opuszczać budynek kierując się na wielki plac gdzie już czekali na nią dziennikarze. Sama zaczęła kierować się do przygotowanej przez siebie mównicy. Na jej twarzy można było zauważyć spokój a jednocześnie smutek w oczach zapewne spowodowany niedawnymi wydarzeniami. Była to jednak tylko zręczna gra aktorska. Nie czuła ani odrobiny smutku. Budynek można odbudować a co do jej ludzi zawsze można ich zastąpić nowymi takie jest życie, że ktoś umrzeć musi. Jedyne emocje, jakie nią kierowały obecnie to gniew za wszystko, co się teraz działo. W końcu stanęła przy mównicy w asyście ochrony i przemówiła do mikrofonu. - Dziękuje za zebranie się tutaj państwa jednak w dzisiejszym dniu nie jest to powód do radości. Korporacja New Medica poniosła dziś ogromną stratę - mówiła jakby każde słowo uderzało ją w serce a jej oczy miała napełnić się łzami z każdym kolejnym słowem. Wręcz nie sposób było zauważyć, że to wszystko tylko gra aktorska. Miała już sporo doświadczenia, jeśli chodzi o taką grę. W końcu nawet, w Equestrii potrafiła to robić bez problemu. - Nikt nie był tu niczemu winny prawdą jest, że nie mamy wpływu na pewne katastrofy naturalne tak jak te, która nas teraz dotknęła - w myśli sobie dodała, że jak tylko dorwie te abominacje to już ona jej zrobi takie trzęsienie, po którym się nigdy nie pozbiera. - Budynek korporacji został całkowicie zniszczony. Jednak to był tylko budynek - nagle zamilkła zamykając oczy w smutku a na ścianie pojawiły się zdjęcia kilku mężczyzn wyświetlane z projektora i będące całkowicie czarno-białe. - Ci dzielni pracownicy oddali swe życie za to żeby poprawić standard życia wszystkich ludzi ich nie zdołamy już odzyskać. Poświęcili się dla lepszej przyszłości dla nas wszystkich i pomimo że byli to ochroniarze to i nawet dzięki nim nasza korporacja osiąga obecny rozwój. A teraz proszę uczcijmy ich minutą ciszy a potem proszę o wasze pytania - powiedziała ponownie zamykając oczy i wszyscy zgodnie wykonali jej prośbę by oddać szacunek tym mężczyznom. Gdy minuta minęła zaczął się w stronę Crystal sypać grat pytań a kolejni dziennikarze się przekrzykiwali. - Czy zamierza pani jakoś wspomóc bliskich tych ludzi? Czy przełożony tych ochroniarzy niejaki Karol Patris wie o tym, co zaszło? Dlaczego tak długo zwlekała pani z konferencją? Czy zamierza pani pozwać ludzi odpowiedzialnych za budowę budynku? Czy rozmawiała już pani z firma ubezpieczeniową? Postawi pani nowy budynek i gdzie na jego czas budowy chce pani ulokować swoją siedzibę? - dochodził do niej taki szereg pytań. W końcu ta ponownie przemówiła. - Proszę się nie przekrzykiwać a ja w miarę możliwości odpowiem na każde pytanie - odparła z niezwykłą wyrozumiałością, która również była tylko grą. - Oczywiście, że nasza korporacja zawsze wspierała rodziny pracowników i będzie tak również teraz poza wypłaconym ubezpieczeniem dla rodzin będą mogły liczyć na nasze wsparcie - oczywiście była to tylko po części prawda, bo ci ochroniarze nawet, jeśli mieli jakąś rodzinę to byli w ich organizacji a tam wszystko odbywało się inaczej. - Karol, Patris jakiś czas temu wyjechał w sprawach osobistych na razie najprawdopodobniej nic nie wie o całym tym wypadku - jak teraz o tym myślała będzie mogła to wykorzystać by zakłócić mu jego spotkanie. - Moje zwlekanie było spowodowane zbyt dużym napływem emocji. Jestem tylko człowiekiem a wieść o śmierci mych pracowników doprowadziła mnie do rozpaczy, którą musiałam przeczekać - powiedziała z udawanym smutkiem niemal pozwalając wypłynąć swym sztucznym łzom. - Nie zamierzam nikogo pozywać nikt nie byłby w stanie wygrać z takim żywiołem - chociaż w myśli dodała partaczę myśląc o ekipie budowlanej. - Do rozmów z ubezpieczycielem zapewne dojdzie w najbliższym czasie - co prawda pieniądze nie były czymś, na czym jej zależało, ale miała zamiar wyciągnąć jak najkorzystniejsze warunki finansowe skoro mogła. - Zapewne postawimy nową siedzibę, ale na to potrzebujemy czasu. W Chinach nie brakuje budynków naszej korporacji, które mogłyby być naszą tymczasową siedzibą. Jednak na jakiś czas postanowiłam wyjechać muszę spokojnie zebrać myśli w tym celu mam zamiar tymczasowo zatrzymać się w Polsce a konkretniej w Warszawie - to był właśnie punkt kulminacyjny całego tego spotkania. Miała zamiar raz na zawsze zniszczyć w zarodku wszystkie zagrożenia płynące z tego miejsca i chciała zrobić to osobiście. - Dlaczego właśnie Polska? - dobiegło kolejne pytanie w stronę Crystal wśród przekrzykującego się tłumu i coraz liczniejszych flashy. Jednak Crystal uniosła już tylko dłoń w górę tym samym chcąc oznajmić, że to na razie koniec wywiadu. - Muszą mi państwo wybaczyć nie mogę dłużej zwlekać. Mam wiele spraw do załatwienia tak samo jak formalności dotyczące mojego wyjazdu. Z czasem wszystko się wyjaśni na razie to koniec wywiadu - powiedziała z pełną wyrozumiałością powoli odchodząc od mównicy w towarzystwie swej eskorty. Gdy tylko znalazła się poza zasięgiem flashy zacisnęła pięść ze wściekłości. Idę po ciebie pomyślała teraz o tej przeklętej abominacji. Teraz jednak musiała szybko zadzwonić do Goldinga by przerwać mu jego spotkanie. Dlatego gdy jej ludzie zaczęli pakować jej rzeczy i szykować samochód i prywatny samolot na podróż ona poszła do swego gabinetu by szybko z niego zadzwonić. Wnętrze szachownicy Klacz leżąca na samym środku szachownicy powoli otworzyła swe zmęczone oczy. Słyszała dokładnie każde słowo swojej drugiej ja. Poczuła pewną iskierkę nadziei słysząc, że jej drugie ja wybiera się do Polski. Ona wiedziała, że są tam być może byty, które zdołają usłyszeć jej ostrzeżenie nim będzie za późno. To ona w końcu je wykryła będąc więźniem tego miejsca. Nie miała wyboru i musiała to wszystko pokazywać swej drugiej części. Nikt w Chinach nie potrafił jej usłyszeć a była zbyt słaba by móc wysłać swe ostrzeżenie na dalszą odległość. Nie było tu bytu, który władał odpowiednią magią by ją usłyszeć a tam być może ktoś ją w końcu usłyszy. Położyła się delikatnie na środku szachownicy, gdy jej róg zaczęła otaczać słabo jej aura magiczna w ten sposób wysyłała krótki komunikat do każdego, kto byłby w stanie to usłyszeć a brzmiał on następująco. "Wszyscy jesteście w ogromnym niebezpieczeństwie". Miała nadzieje, że gdy zbliżą się do granicy z Polską ktoś wyłapię jej przekaz. Nie liczyła by ktoś chciał jej pomóc chciała tylko zatrzymać drugą siebie zanim stanie się coś naprawdę złego. Sama czuła się temu wszystkiemu równie winna w końcu one obie stanowiły połączenie jednego kucyka, więc była tak samo winna wszystkim tym zbrodniom w jej uznaniu. Musiała jednak uważać, gdy wysyłała sygnał by jej drugie ja nic nie wykryło, jeśli użyje zbyt wiele magii a ona to wyczuje wszystko będzie stracone. Striding Rason/Jim Grayson Spoglądał wciąż na kobietę z coraz bardziej zachłannym wzrokiem a każde jej słowo coraz bardziej pobudzało w nim emocje. Tak alkohol i obecna sytuacja dawały ciekawe połączenie trzeba było przyznać. Nagle jego wzrok skupił się na chwili, gdy ta zdejmowała woreczek z szyi. Nie do końca wiedział, po co była jej ta karta, którą wcześniej wyciągnęła jednak nie bardzo miał okazje o tym rozmyślać zwłaszcza w chwili, gdy po części jej bluzka się częściowo rozpięła ukazując mu jej biustonosz. Ten widok jeszcze bardziej na niego wpłynął. Ponownie odezwał się w jej kierunku stojąc tuż przy niej i nie spuszczając z niej swego zachłannego wzroku. Chyba powoli tracił kontrolę nad całą tą sytuacją. - Widzę, że pewne rzeczy jeszcze ukrywasz - stwierdził z szeptem w jej kierunku przejeżdżając palcem powoli i zarazem delikatnie teraz w okolicy wcześniej odsłoniętego biustonosza. Powoli zabrał palec i ponownie się odezwał. - A więc prawda tak? - szepnął do jej ucha i powoli odsunął głowę. Mówiąc już spokojniej. - A więc ja chciałbym wiedzieć, co siedzi w tej ślicznej główce - powiedział przy okazji kładąc dwa palce pod jej brodą i utrzymując kontakt wzrokowy. - Więc może powiesz mi czy obecna sytuacja ci odpowiada a może miałaś nadzieje na inny jej rozwój? - spytał spokojnie w jej kierunku. Organizacja Chiny Wszyscy w skupieniu w siedzibie oglądali w telewizji reportaż na żywo z Crystal. Nie spodziewali się po niej aż tak głębokich emocji. Zawsze wydawała się bardziej twarda. Czy to wszystko było tak perfekcyjnie zagrane a może naprawdę Crystal odczuła te niedawne wydarzenia? Sami nie wiedzieli, co myśleć. Mimo wszystko wieść, że żyje nieco uspokoiła nastroje w siedzibie. Wielu nie wiedziało, co bez niej mieliby zrobić. Inne rasy wcale nie wierzyły w te jej grę za bardzo się już na niej poznały i uważały ją za zakłamaną manipulatorkę. Niestety to chyba mógłby potwierdzić ktoś, kto naprawdę ją zna, bo zagrała naprawdę perfekcyjnie. Jedno było pewne była w świetnej formie. Nagle jednak coś zakłóciło całą transmisję, bo do środka wbiegł jeden z ochroniarzy i chyba miał coś naprawdę ważnego do powiedzenia. - Ktoś zabił jedną z naszych, laboratorantek - powiedział w kierunku innych i wszyscy nagle skierowali wzrok na niego. Nagle odezwała się kobieta, którą Golding wyznaczył na lidera, gdy go niema. - Kiedy jak? - pytała zszokowana tym, co usłyszała. To nie mógł być atak rasistowski, bo nikt nie podejrzewał, kim są w oczach ludzi byli zwykłymi ludźmi czy ktoś mógł coś wykryć? - Nie wiem - powiedział twardo. - Jechałem jednym z naszych firmowych wozów i nagle zatrzymała mnie policja i kazała wysiąść. Najpierw się przestraszyłem, że coś zrobiłem jednak potem mnie zaprowadzili do jej samochodu. Miała dziurę w głowie ktoś do niej strzelał a twarz zniszczoną jak po wypadku. Samochód został zepchnięty do rowu a ciało porzucone. Pytali mnie czy ją znam. Odpowiedziałem twierdząco. Na razie sprawa jest badana, ale nie mają żadnych poszlak ani nic. Pewni są jednak, że to egzekucja. Chociaż to niema sensu to była dobra i spokojna kobieta, kto by to mógł zrobić i dlaczego? - Wszyscy również się nad tym zastanawiali jednak nikt nie mógł zrozumieć jak do tego doszło. Jedno było pewne potrzebowali Goldinga bez niego działo się tu zbyt wiele złych rzeczy. Jak to się działo, że nie było go raptem chwilę a działo się coś takiego? Gdzie on teraz był? Ania Kożuchowska/Rare Vision W okolicach Eden Laboratory zaparkował samochód, z którego wysiadła dość młoda kobieta. Miała około 28 lata i długie blond włosy pokrywające całą długość pleców. Była dość szczupłej budowy i wzrostu około 1,75. Ubrana była w czarną marynarkę i długie ciemne spodnie i w buty na obcasie. Powoli wysiadła z samochodu spoglądając na dziwny obiekt swymi błękitnymi oczyma. W delikatnej dłoni trzymała jakąś teczkę pełną dokumentów. Była tu umówiona na rozmowę o pracę. Przynajmniej tak formalnie. Mniej formalnie Crystal chciała mieć informacje o wszystkich nietypowych badaniach a na ten obiekt natknęła się niedawno i chciała jakiś informacji o tym. Dlatego też wyznaczyła szpiega, który mógłby dla niej zdobyć nieco informacji. Ponieważ miała wysokie kwalifikacje powinna łatwo zdobyć tam pracę a z czasem zaufanie reszty personelu. Powoli weszła do wnętrza budynku kierując się do pierwszej osoby, którą napotkała. - Dzień dobry nazywam się Ania Kożuchowska - odparła z uśmiechem. - Zostałam tu zaproszona na rozmowę kwalifikacyjną, dokąd mam się udać? - spytała dosyć spokojnie przy okazji kątem oka oglądając to, co ją otaczało. W końcu, jako ktoś, kto może tu pracować miała prawo być nieco ciekawa tego miejsca.
×
×
  • Utwórz nowe...