Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Przez całą drogę do klasy nie mogłem pozbyć się tego obrazu, który nie dawno miał miejsce. Całe życie byłem w błędzie, jeśli chodzi o Toma. Było w nim coś dziwnego. Nadal nie wiedziałem, jakim cudem mnie odepchnął a ja nawet nic nie zauważyłem. Na dodatek ta groźba, która wyszła z jego ust. Mógłbym zwalić całą winę na to i powiedzieć, że nic nie zrobiłem, bo byłem zbyt zszokowany. To jednak by było kłamstwo. Tam się coś wydarzyło a ja nadal nie potrafiłem zrozumieć, co dokładnie tam zaszło. Musiałem jednak porzucić te rozmyślania, bo już zbliżałem się do klasy. Powoli wszedłem do wnętrza klasy. Najwyraźniej byłem ostatni. Niczego innego się nie spodziewałem. W końcu Tom wyprzedził mnie w drodze do klasy. Zdziwił mnie jednak widok, że najwyraźniej zmieszano nas na tej lekcji z Puchonami. Rozejrzałem się po klasie. Widok Puchonki, która musiała być w grupie z Lestrange'em nie zrobił na mnie przyjemnego wrażenia było mi jej szkoda, że została zmuszona do pracy z tym kretynem. Nagle mój wzrok skierował się na profesora. Chciałem wyjaśnić, dlaczego się spóźniłem jednak nie było mi to dane. Tom mnie uprzedził i zaczął wyjaśniać powód naszego spóźnienia jednak nie powiedział nic o naszym incydencie na korytarzu. Nie byłem do końca pewny czy to dobrze. Jednak jeszcze gorsze wieści dopiero nadeszły, bo Tom miał być ze mną w grupie i mieliśmy ze sobą stoczyć pojedynek. Nie rozumiałem, dlaczego ta wiadomość mnie tak przeszyła. Przecież nie różnił się niczym ode mnie. Mogłem go pokonać. A jednak wydarzenie, które nie dawno miało miejsce dawało mi pewne wątpliwości. Musiałem to wymazać z pamięci nie mogłem sobie pozwolić na zwątpienie. Pokonam go tu i teraz i w ten sposób pozbędę się wszelkich wątpliwości. Musi zapłacić za wszystko, co zrobił Elisabeth. Powoli wyjąłem swoją różdżkę i stanąłem przed Tomem odpowiedziałem na jego uśmiech krzywym uśmiechem ze swej strony. Przyszedł czas by wyjaśnić sobie parę spraw. Teraz czekałem już tylko na sygnał by zacząć. Nie wiem, co sobie myślał, ale tak łatwo na pewno mnie nie pokona.
  2. N: Prosty do zapamiętania i nie długi czyli jak dla mnie fajny A: Kiba lubię serie Naruto ale za Kibą jakoś specjalnie nie przepadam chociaż tutaj źle nie wygląda S: No ponownie Naruto lecz tym razem Deidara i Sasuke jeśli się nie mylę jest to scena gdzie uwięziono ożywionego Deidarę wygląda fajnie U: Kiedyś sporo ją widziałem na forum była bardzo aktywna w wielu tematach obecnie raczej rzadko widuje
  3. N: Kojarzy mi się po prostu z ptakiem w każdym razie zły nie jest A: Lyra marząca o palcach jak dla mnie wygląda fajnie S: Całkiem ciekawy cytat jak dla mnie niezłe U: Widać że trochę się udziela na forum ale niestety nie bardzo znam więc ciężko mi ocenić
  4. Byłem dobrą chwilę jak zamurowany tym, co zaszło przed chwilą. Elisabeth cały czas miała racje, co do niego. Samymi groźbami mnie odpowiednio zdezorientował, że nie byłem w stanie nic zrobić. Byłem niczym głaz po prostu nie mogłem się nawet ruszyć. Jednak kolejnym, co mnie zszokowało był fakt, że od tak mnie odepchnął nawet nie wypowiadając odpowiedniej inkantacji. Nagle zdałem sobie z czegoś sprawę. Tamtego wieczoru w powozie Elisabeth ponownie miała racje Tom użył na niej magii tylko jak on to robił, że nie musiał wypowiadać zaklęć a nawet czasem używać różdżki? Tak też zapewne wrobił Hectora na naszych oczach. Wszyscy mieli, co do jednego racje Tom był niesamowity niestety jednak wraz z tym czaiło się w nim coś, co było dla mnie niepojęte. Pokręciłem chwilę głową. To jeszcze nie był koniec. Mógł kłamać nauczycielom i wszystkim wokół czy ich zastraszać ze mną jednak tak łatwo mu nie pójdzie nie miałem zamiaru pozwolić mu wygrać. Tym razem i być może mnie zaskoczył, ale następnym razem będę odpowiednio przygotowany. Stałem tak jeszcze chwilę patrząc jak odchodzi aż sam zacząłem iść w kierunku klasy. Bałem się jednak nie o siebie a o Elisabeth nie mogłem wiedzieć czy znowu czegoś nie wymyśli. Może powinienem komuś na niego donieść pytanie jednak, komu?
  5. Nagle poczułem jakieś ukłucie w brzuch wtedy też spostrzegłem różdżkę Toma na sobie. Ale kiedy jak on niby to zrobił? Myślałem będąc w szoku. To niemożliwe wręcz było. Wyglądało to tak jakby spodziewał się tego wszystkiego po mnie, ale to niemożliwe by był w stanie przewidzieć jak zareaguje. Sytuacja naprawdę nie była ciekawa. Pytanie jednak, kto ustąpi z nas pierwszy. Wiedziałem, że jeśli teraz rzucę jakieś zaklęcie na Toma ten się zrekompensuje mi tym samym. Tutaj nie było mowy o zwycięstwie. Jednak szybko moje rozmyślenia nad tym się zakończyły, gdy usłyszałem groźbę z ust Toma. Moje oczy szeroko się otworzyły na jego słowa. Czy on naprawdę mógł być do tego zdolny? Inną sprawą było czy ja byłem w stanie to sprawdzić. Jeśli naprawdę by to zrobił nigdy bym sobie nie wybaczył. - Łżesz - powiedziałem lekko kręcąc głową a na mym czole pojawił się nerwowy pot. Mój głos też już nie był tak pewny siebie jak do tej pory. - Nie zrobisz czegoś aż tak złego to jest sprawa między nami nie mieszaj do tego innych walcz honorowo - odrzekłem nadal patrząc mu w oczy. Kłamstwa to jedno jednak grożenie dziecku? Nawet, jeśli kłamał to jak coś takiego w ogóle mogło mu wyjść z ust. Kim on jest? Coraz bardziej sobie zaczynałem uświadamiać, że tak naprawdę nigdy nie znałem jego prawdziwej natury a Elisabeth zawsze miała, co do niego racje.
  6. Golding Shield/Karol Patris Patrzyłem w milczeniu, gdy Lust odchodziła nie mogąc oderwać od niej oczu. Chyba rzeczywiście nie powinienem był mówić o tym, co planuje zrobić z tym spotkaniem, gdy jestem z nią sam na sam powinienem skupić się tylko i wyłącznie na niej i tak też powinienem zrobić. Skoro chciała mnie odwiedzić powinienem wszystko należycie przygotować na jej przyjście miałem na to trochę czasu. Wciąż nie mogłem uwierzyć, że w jednej chwili znalazłem zarówno ją jak i Snow. Były tak, blisko ale na razie nie mogłem się ujawnić to było zbyt wielkie ryzyko. Widząc, że Lust zniknęła włożyłem kask na głowę i włączyłem motor powoli się nim oddalając spod kancelarii. Mimo wszystko nie mogłem go tu zostawić i lepiej by Snow go nie widziała. Striding Rason/Jim Grayson Rozejrzał się z zaciekawieniem po barze by zaraz spojrzeć na kobietę, z którą tu przybył, że też on musiał ładować się w takie sytuacje. Ryzykowne było picie ze swym dawnym celem. Mogła na wiele sposobów wykorzystać to ze nie jest w pełni formy po alkoholu a nawet tam czegoś dosypać. Jednak, gdy pił u niej herbatę nic takiego nie zrobiła, więc teraz raczej też nie było zagrożenia. Powoli skierował się na miejsce, przy którym siedziała jego znajoma. Powoli usiadł przed nią by otworzyć butelkę i polać zarówno jej i sobie do kieliszków. Nie pamiętał, kiedy ostatnio pił wódkę w ostatnim czasie było to tylko whisky. - Więc zanim zaczniemy gadać o interesach to może proponuje wypić ten pierwszy za naszą aktualną współpracę - powiedział z krzywym uśmiechem. Jakby nie patrzeć dzięki niej sporo zarobił a nawet być może zdoła odzyskać spokój, który utracił, więc mógł to nazwać pewnego rodzaju współpracą. Jednak nadal był niepewny jej, jeśli chodzi o zaufanie.
  7. Moja mina nic nie wyrażała, gdy słuchałem Toma. Jednak w umyśle było zupełnie inaczej. Wściekłość mnie coraz bardziej opanowywała z każdym jego słowem. Po prostu nie mogłem znieść tych jego kłamstw i fałszerstw. Czułem jak nerwy obejmują każdą komórkę mego ciała z trudem byłem w stanie się powstrzymać by nagle czegoś nie zrobić. Jednak wiedziałem, że gdybym teraz coś zrobił to zagrałbym dokładnie tak jak tego oczekuje. Musiałem zacisnąć zęby i się uspokoić przynajmniej na razie jeszcze będzie właściwy czas by to skończyć. Jednak, gdy tylko słuchałem tej jego udawanej troski gdyby sam nie znał prawdy to pewnie i ja bym mu wierzył. Czy mogłem, więc winić profesora, że tak mu we wszystko wierzy? Oczywiście skończyło się właściwie na niczym nie spodziewałem się by profesor jakoś źle miał potraktować Toma. Teraz przyszedł jednak czas na mnie na każde słowo profesora opuszczałem głowę wbijając wzrok w ziemie. Chcąc w ten sposób okazać wstyd swym zachowaniem. Prawdą jednak było, że na niewiele z tego, co do mnie mówił teraz zwracałem uwagę a głowę opuściłem głównie, dlatego by profesor nie dojrzał mojej wściekłości, która coraz bardziej się we mnie piętrzyła. Pomimo zapewnień profesora, że kara Elisabeth nie będzie tak straszna wciąż nie mogłem się powstrzymać. Głównym powodem było to, że po raz kolejny on wygrał. Ostatecznie wszystko skończyło się słowną naganą. Na co skinąłem głową profesorowi. - Dziękuje panie profesorze postaram się, aby to się więcej nie powtórzyło - odrzekłem spokojnie. Nie chciałem zawieść pokładanych we mnie nadziei jednak nie mogłem pozwolić by Tom dalej tak spokojnie działał. Za wszelką cenę trzeba było ujawnić prawdę o nim. Na jego uśmiech tylko zmrużyłem lekko oczy. Gdy opuściłem łazienkę kierując się na zajęcia cały czas szedłem w pobliżu Toma. Wyglądałem na dziwnie skupionego jakbym myślami był zupełnie gdzie indziej. Jednak była to tylko ułuda. Gdy byłem pewny, że jesteśmy wystarczająco daleko i nikt nas nie zobaczy nagle zamachnąłem się ręką z niebywałą prędkością i w jednej chwili moja różdżka znalazła się pod brodą Toma. Zmrużyłem lekko oczy by teraz spojrzeć bezpośrednio w oczy tego kłamcy. - Nie ładnie Tom napadać na kogoś z zaskoczenia - powiedziałem lekko kręcąc głową. - Możesz oszukiwać wszystkich, ale ja nie jestem głupi i wiem, kto za to odpowiada. Tylko jeszcze nie wiem jak tego dokonałeś - powiedziałem wściekle w jego kierunku. - Chce, choć raz zobaczyć strach w twych oczach chce byś poczuł jak to jest. Powiedz, jakie to uczucie? - mówiłem coraz bardziej wściekły. - Daj mi, choć jeden powód, dla którego nie powinienem cię tak urządzić byś do końca roku nie był w stanie dotrzeć na zajęcia i nie mów mi o zasadach, bo w tej chwili obchodzą mnie tyle, co zeszłoroczny śnieg. Jesteśmy tu tylko my dwaj. Śmiało powiedz coś w końcu do tej pory miałeś strasznie bogate słownictwo - mówiłem nadal wściekle.
  8. Snow Night/Ewelina Szymańska - Dziękuje Magdo nawet nie wiesz jak wiele to dla mnie znaczy - odparła radośnie Snow uśmiechając się przy okazji, gdy Magda złapała ją pod ramię. Szła cały czas obok niej pozwalając Magdzie prowadzić. Wciąż była zdumiona, że ta tak spokojnie zareagowała pomimo tego wszystkiego, co jej powiedziała. Naprawdę ciężko jej czasem było uwierzyć, że Magda jest człowiekiem. Tak dobrze ją rozumiała na każdym kroku. Widząc za każdym razem to jak się wobec niej zachowywała wiedziała, że Golding nie mógł mieć racji niektórym ludziom można było zaufać i ona była pewna, że można zaufać zarówno Magdzie jak i Natalii, które były tego idealny przykładem. Bała się tylko czy gdy spotkają Goldinga ich zdanie się jednak nie zmieni jego słowa mogą być dla nich gorzkie. Miała również nadzieje, że pani Natalia będzie równie wyrozumiała. Chciała jej powiedzieć parę rzeczy jednak nie mogła otwarcie jej powiedzieć, że New Medica jest w rękach dawnych kucyków wtedy Golding by się już na pewno nie pojawił. Jednak nic nie mówiła o tym tylko dalej szła cały czas za Magdą.
  9. Dalej czekałem w milczeniu aż cała sytuacja się wyjaśni. W końcu jednak nagle pojawił się profesor ciągnąc całą gromadkę. Oczywiście największe problemy robił Lestrange. Jednak nie sądziłem by to była sprawka tego bęcwała. Po nim spodziewałbym się raczej czegoś znacznie łatwiejszego. Byłem przekonany do tego, kto to zrobił. Dlatego też cały czas obserwowałem tylko jedną osobę z tej gromadki. Jednak omal nie wpadłem w szok widząc, że to nie różdżka Toma to zrobiła czyżby namówił któregoś ze swoich koleżków? To też było możliwe. Jednak byłem kompletnie zatkany widząc, że wszystko wskazuje na różdżkę Hectora. Nie wierzyłem by to on to zrobił nigdy bym go nie podejrzewał. Jednak ostatni gwóźdź do trumny został wbity w momencie, gdy zdjął urok z Elisabeth. Widząc to moje oczy szeroko się otworzyły. Nadal nie mogłem w to uwierzyć. Chociaż wszystko wskazywało na niego nie chciałem w to uwierzyć, ale jak niby Tom mógłby to zrobić? To było niewykonalne tutaj nic już nie miało najmniejszego sensu. Nie wiedziałem już, co myśleć o całej tej sytuacji do czasu aż profesor zaczął wszystkich wyprowadzać. Na chwilę zostałem tylko Tom i ja i wtedy też zobaczyłem ten jego wzrok połączony z tym jego wrednym uśmiechem. Więc to jednak on zadrwił sobie z nas wszystkich i nas oszukał? Ale jak to zrobił? To zupełnie nie miało sensu. Jednocześnie też udowadniało jak zła jest jego natura dla parszywej zemsty był gotowy poświęcić osobę postronną, która nie miała z tym nic wspólnego. Moje brwi zmarszczyły się wściekle. Miałem teraz ochotę podejść i przybić go do ściany by, chociaż raz zobaczyć strach w tych jego nadętych oczach. Spoglądałem na niego tak dobrą chwilę. Zanim jeszcze wszedł profesor machnąłem różdżką przed swymi oczami wskazując nią następnie na niego, co miało dać mu do zrozumienia, że zapłaci jeszcze za to i to ja się na nim odegram. Wtedy nagle jednak wszedł profesor. Który zaczął wypytywać o incydent z wczoraj, o którym wspomniałem. Nie mogłem nic powiedzieć, bo pytanie padło w moim kierunku tylko do Toma. Gdybym coś powiedział teraz moja aktualna sytuacja byłaby tylko gorsza. Moja mina nie wyrażała już również gniewu wbiłem tylko wzrok w ziemię nie chcąc patrzeć na tego dwulicowca by znów mnie nie doprowadził do wściekłości. Zastanawiałem się jednak, co teraz odpowie profesorowi. Najpewniej wymyśli bajeczkę, w której to on wychodzi na pokrzywdzonego a ja na prowokatora całej afery. Co to dla niego za problem skoro od tylu lat nam wszystkim mydli oczy.
  10. Nic nie odpowiedziałem na karcące wręcz słowa profesora w moim kierunku. Nie byłem pewny, co może mnie czekać. Czy mógł to być szlaban? Najgorsze by było chyba w moim wypadku gdyby został napisany list do rodziny o całym incydencie zapewne wyjca bym wtedy nie uniknął. Tym się jednak będę przejmował później najważniejsze było teraz dobro Elisabeth. Niewiele w tym wypadku mnie obchodziło, co może mnie spotkać. Jednak coś mi tu nie pasowało. Tom był sprytny za sprytny by od tak dać się złapać na czymś takim. W końcu przez lata zwodził wszystkich tą swoją szlachetną naturą a sam dopiero od niedawna zacząłem odkrywać jego drugie oblicze. Jeśli okaże się, że to z jego różdżki zostało rzucone zaklęcie nawet on nie zdoła się wykręcić. Nie sądzę by nawet pod wpływem gniewu zrobił taką głupotę, więc gdzie mógł tkwić w tym wypadku jego plan? Nie potrafiłem się tu doszukać żadnego schematu. Gdy tylko profesor wyszedł uśmiechnąłem się na chwilę do Elisabeth tak by tylko ona to zobaczyła. Chciałem jej tym przekazać by się nie martwiła tym, co zaszło przed chwilą i skupiła się teraz tylko i wyłącznie na sobie. Ona była teraz najważniejsza nikt inny. Czekałem w milczeniu aż profesor przyprowadzi tu wszystkich. Chciałem tylko już by prawda wyszła na jaw. Wciąż jednak miałem przeczucie, że to byłoby zbyt łatwe.
  11. Tego się właśnie obawiałem. Musiałem jednak dokładnie przemyśleć każde moje słowo. Jeśli wszystko przekieruję na Toma zapewne i tak się jakoś wykręci. Musiałem wziąć część winy na siebie. Jednak nie mogłem również powiedzieć, co było powodem całej awantury zapewne profesor uznałby to za niedorzeczne. Ponownie zacząłem lekko przejeżdżać palcem po różdżce kierując swój wzrok na Elisabeth ten nadal pozostawał niezmiennie ponury. Nagle się jednak odezwałem jakby bardziej w powietrze. Nie byłem pewny czy czekają mnie konsekwencje, ale to nie miało teraz znaczenia liczyło się tylko dobro Elisabeth. - Głupio to przyznać, ale to prawdopodobnie stało się przez mnie - odrzekłem spokojnie nadal patrząc na Elisabeth i przesuwając wciąż palcem po różdżce. - Wczorajszego wieczoru pokłóciłem się trochę z Tomem doszło do wymiany zdań i w przypływie gniewu zagroziłem, że rzucę na niego ten właśnie urok jednak nie spodziewałem się takich konsekwencji - odrzekłem ponuro jakbym myślami był gdzie indziej. - Nie mogę założyć, że to Tom rzucił ten urok, ale mógł to być ktoś z naszego pokoju, kto podsłuchał rozmowę i być może uznał to za całkiem zabawne i postanowił tego spróbować - oczywiście byłem pewny, kto to zrobił, ale wiedziałem, że profesor w to nie uwierzy.
  12. Powoli zacząłem przesuwać dłonią po różdżce na słowa Elisabeth. Nawet nie wiedziała jak w dużym błędzie była. Gdybym wtedy nie powiedział tego być może cała ta sytuacja by nie miała miejsce. Najpierw kości zostały rzucone potem zapewne Tom nie był zadowolony tym, że się z nim zrównałem w czasie lekcji eliksirów. Nie miał ochoty by ktoś podzielał jego sukcesy, choć tego pewnym być nie mogłem. Jednak do całej reszty byłem całkowicie pewien. Jak mogłem być tyle czasu ślepy? Elisabeth tyle czasu mnie przed nim ostrzegała a ja zawsze myślałem, że przesadza. - Jestem pewny, że za tym wszystkim stoi T... - jednak nie zdążyłem dokończyć, bo nagle zjawiła się pani Monty i profesor Slughorn, na co tylko lekko zmrużyłem oczy obserwując całą sytuacje. Chciałem powiedzieć profesorowi o całym wydarzeniu z dormitorium o tym, że Tom od rozpoczęcia roku w jakiś sposób znęcał się psychicznie nad Elisabeth jednak wiedziałem, że mnie nie posłucha. Pomimo że lubiłem profesora to wiedziałem, że on faworyzuje Toma a żeby ten coś zrobił w kierunku by go ukarać potrzebowałam bym dowodów, których niestety nie miałem. Najwidoczniej sam będę musiał to rozegrać. Skoro Tom tak chciał to zrobić nie wiedziałem problemu przyszedł chyba czas by i on otrzymał nieprzyjemną nauczkę od losu pomyślałem ściskając różdżkę. Nagle powoli zbliżyłem się do profesora i pielęgniarki by się odezwać w ich kierunku dosyć ponuro jak na mnie zresztą i mój wzrok pozostał ponury jak nigdy dotąd. - Zdołacie zdjąć ten urok? - spytałem wciąż będąc dziwnie pogrążony we własnych myślach.
  13. Zmrużyłem lekko oczy na słowa Elisabeth. Mimo wszystko cieszyłem się, gdy się odezwała, bo to dawało teraz pewność, że wciąż może mówić, gdy nie odpowiedziała na pierwsze pukanie Stephanie bałem się, że straciła przytomność lub gorzej. Jednak nie do końca potrafiłem zrozumieć, dlaczego nie chce do nas wyjść. Gdy drzwi stanęły otworem ujrzałem Elisabeth. Nie wyglądała inaczej niż zwykle, co mnie mówiąc szczerze cieszyło. Jednak na kolejne jej słowa otworzyłem szeroko oczy zaczynając się cofać powoli pod ścianę. Nawet nie zwróciłem uwagi, gdy Adelia wybiegła z łazienki. Ten urok ja tym samym zagroziłem Tomowi a teraz nagle Elisabeth skończyła tym, czym się odgrażałem mu. Co prawda nie tylko on to słyszał, ale nie miałem wątpliwości, co do tego, że to on jest temu winien. Gdy dotarłem pod ścianę zacząłem powoli opadać na ziemię aż nie skończyłem na niej skulony. - Przepraszam cię Elisabeth - powiedziałem lekko kręcąc głową jakbym nie mógł w to wszystko uwierzyć a mój głos był lekko roztrzęsiony. - To wszystko tylko i wyłącznie moja wina. Ten urok nie miał być rzucony na ciebie. Nie sądziłem, że się do tego posunie - mówiłem dalej załamany, gdy nagle zmarszczyłem brwi we wściekłości by się podnieść na równe nogi. - Nie martw się zapłaci za to - powiedziałem wściekle ściskając różdżkę w dłoni.
  14. Golding Shield/Karol Patris Zmarszczyłem lekko brwi na słowa Lust. Miałem pozbyć się uprzedzeń? Ale jak miałem tego niby dokonać? Ta cała Natalia mimo wszystko była człowiekiem nie miałem wcale najmniejszych chęci na te rozmowę. Sami sobie świetnie radziliśmy ludzie byli nam całkowicie zbędni. Nie mieszaliśmy się do ich spraw tak samo nie chcieliśmy mieszać by ci mieszali się do naszych. Chociaż czasami zdarzało się, że dokonywaliśmy kradzieży w pewnych ich placówkach. Jednak nie mieliśmy wyboru niektórych danych sami nie byliśmy w stanie odtworzyć. Jednak wiedziałem również, że Lust nigdy nie doradziłaby mi źle. Cóż mogę, chociaż spróbować zrobić wszystko jak mówi. - Postaram się. Jednak nie mogę zapewnić, że zdołam to zrobić - powiedziałem twardo powoli ściągając swój kask by spojrzeć w oczy Lust. - Tylko ty i Snow jesteście w stanie mi patrzeć w oczy i się nie wzdrygnąć. W całej naszej organizacji nikt nie jest w stanie tego zrobić. Każdy unika mego spojrzenia jak ognia - powiedziałem z uśmiechem. By ponownie lekko przejechać dłonią po policzku Lust. - Muszę wszystko przygotować na to spotkanie. Wydanie odpowiednich poleceń zajmie mi zapewne około godziny. Resztą zajmą się moi ludzie. Zapewne, więc spotkanie odbędzie się jutro, o czym powiadomię te waszą Natalię. Mam nadzieje, że się jednak dostosuje - stwierdziłem z krzywym uśmiechem. Nagle wskazałem dłonią na hotel po drugiej stronie kancelarii. - Mieszkam w tym hotelu z okna mam doskonały widok na kancelarie. Nie mam powodów by go raczej opuszczać. Więc cały dzisiejszy dzień i noc możesz mnie tam złapać, jeśli będziesz miała ochotę. Mieszkam w pokoju 27 w recepcji możesz pytać o Karola Patrisa, bo takich danych używam pod tą postacią - dodałem z uśmiechem znów lekko gładząc jej policzek. - Będę, więc oczekiwał twojej wizyty - dodałem z uśmiechem. - Teraz jednak lepiej znajdź Snow żeby nie wzbudzać jakiś podejrzeń my się wkrótce zobaczymy obiecuje Lust Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna zaczęła kierować się prosto do kancelarii. Miała nadzieje, że szybko znajdzie Magdę albo panią Natalię. Musiała w końcu wszystko przekazać. Nie musiała jednak długo szukać. Poczuła nagle czyjś dotyk na ramieniu i znajomy głos przyjaciółki. Widząc Magdę uśmiechnęła się szczerze i z radości ją lekko przytuliła. Ponownie jednak zdała sobie sprawę, że nie powinna się tak zachowywać, więc szybko puściła Magdę. - Przepraszam - powiedziała gorączkowo Snow. - Wciąż ciężko się odzwyczaić nawyków z mojego poprzedniego życia - opuściła lekko głowę w zawstydzeniu, gdy nagle zrozumiała, że musi przecież coś powiedzieć. - Dziękuje, że mi wysłałyście list jestem wam bardzo wdzięczna. Nie wiem jednak niestety gdzie jest Anna. Mam nadzieje, że nic jej się nie stało - powiedziała lekko przegryzając wargę by zaraz kontynuować. - Magdo mój kuzyn żyje to na pewno on ja go widziałam i rozmawiałam z nim jednak... - powiedziała jakby starając się zebrać myśli. - Wiem, że pani Natalia chce go poznać, ale Golding nie jest taki jak ja. To nie jest przestraszony dawny kucyk. On nie ufa ludziom nie miał nawet ochoty na to spotkanie. Domyślam się, co o nim myślisz słysząc to, ale uwierz mi Golding nie jest taki po prostu to wszystko odcisnęło na nim piętno. Udało mi się go przekonać go jednak do spotkania jednak na jego warunkach - powiedziała by nagle wyciągnąć komunikator. - Dał mi to zanim się rozstaliśmy kazał to przekazać pani Natalii powiedział, że przez niego zostanie powiadomiona o godzinie i miejscu spotkania. Próbowałam mu wytłumaczyć, że pani Natalia jest zajętą osobą i nie może tego od niej wymagać, ale nie chciał mnie słuchać - zamilkła by na chwilę złapać oddech. - Zrozumiem oczywiście, jeśli po tym, co tu powiedziałam jednak pani Natalia zrezygnuje z tego spotkania. Mimo wszystko chce jej coś jeszcze powiedzieć to naprawdę ważne. Czy mogę ją zobaczyć Magdo? Czy pójdziesz do niej ze mną - pytała z wyraźną prośbą w głosie miała nadzieje, że Magda zgodzi się z nią pójść przy niej czuła się bardziej pewnie zwłaszcza, jeśli chodziło o tego typu rozmowy. Striding Rason/Jim Grayson Na słowa, że ta nie jest kobietą mężczyzna otworzył szeroko oczy. Co, jak co ale to już by było zupełnie dziwne. Wszystko wszystkim, ale coś takiego? Szybko jednak odetchnął w głowie widząc, że to był tylko żart. Mimo wszystko dziwne byłoby dla niego gadać z jakimś niezidentyfikowanym płciowo stworzeniem. Nie byłby w takim wypadku nawet do końca pewny jak właściwie powinien rozmawiać. - No to świetnie lubię godnych przeciwników. A więc przekonajmy się czy twoja rosyjska krew może pokonać jankesa, który próbował już chyba niemal wszystkich trunków na świecie - powiedział z uśmiechem. Do tej pory się temu wszystkiemu dziwił. Dostał zadanie miał ją zlikwidować a teraz zaczyna się z nią bratać? Coraz więcej własnych zasad zaczynał łamać tego jednego dnia, co było do niego niepodobne. - Przy okazji będzie można spokojnie porozmawiać a więc ruszajmy - odrzekł spokojnie czekając aż pójdzie przodem. Crystal/Felicja Romanis Jak do tej pory nie znalazła nic szczególnego. Wiedziała, że Golding coś ukrywał jednak nie wiedziała, co. Ktoś, kto niczego nie ukrywa nie milczałby w kwestiach swego życia a Golding nie chciał wielu rzeczy mimo wszystko o sobie powiedzieć. Wiedziała jednak żeby podburzyć jego wizerunek w oczach innych będzie się musiała solidnie postarać. Nie będzie to łatwe zadanie a czas nie był na jej korzyść z każdą chwilą traciła coraz bardziej nad nim kontrolę. Nagle usłyszała dźwięk wiadomości na telefonie. Powoli wyciągnęła go z kieszeni by zobaczyć zdjęcie zabitej kobiety. Miała na sobie kitel ich korporacji. Pod wiadomością był krótki komunikat "węszyła zbyt głęboko". Crystal się delikatnie uśmiechnęła widząc to. Nie łatwo było wciągnąć swoich zwolenników do ochrony, którą zarządzał Golding, ale zdołała jednak tego dokonać. Wiedziała, że kiedyś może to być potrzebne a teraz był na to dowód. Problemem było jednak, że nadal miała tam mało ludzi, więc na większe akcje nie mogła sobie pozwolić. Ponownie spojrzała na zdjęcie i zmrużyła lekko oczy czy można byłoby to wykorzystać w razie, czego na niekorzyść Goldinga? To było dobre pytanie.
  15. Golding Shield/Karol Patris - Odpowiedź w twoim stylu - powiedziałem z uśmiechem. - Od kiedy pamiętam nie potrafiłaś dawać prostych odpowiedzi, ale zawsze mi się to w tobie podobało. Mimo wszystko pomimo braku tej konkretnej odpowiedzi zakładam, że masz teraz całkiem ciekawe życie - stwierdziłem zaczynając rozmyślać nad tym wszystkim. Najwyraźniej Lust nie jest zarejestrowana a mimo wszystko pracuje tam. Jestem pewny, że zauważyli, że nie jest człowiekiem a jednak nie kazali jej się zarejestrować. Poza tym po tym, co usłyszałem mam wrażenie, że ona tam tak po prostu nie pracuje przynajmniej oficjalnie. Musi mieć jakieś ważne zadanie tylko pytanie, jakie. Kolejną sprawą jest to, co powiedziała o swoim szczęściu. To była prawda Lust zawsze robiła wszystko by miała dobre życie jednak, co takiego mogła jej zapewnić ta Natalia? Nie do końca potrafiłem zrozumieć. Jednak sama powiedziała, że nie będę w stanie na razie tego zrobić. Jak zapewne sądzę zmieni się to z chwilą, gdy spotkam te Natalię jak prosiła Snow. Tylko, co takiego mogła mi niby powiedzieć? Ludzie nigdy nie mieli raczej zdolności by mnie do czegoś przekonać. - Postaram się, więc ja również móc zapewnić ci to szczęście - powiedziałem ponownie w jej kierunku po tym całym rozmyślaniu. Gdy nagle usłyszałem sygnał z zegarka. Dobrze wiedziałem, co to oznacza. - Snow najwyraźniej już jest na miejscu. Zakładam, że gdy dojedziemy ty również pójdziesz za nią do kancelarii - powiedziałem lekko zamyślony. Nie chciałem by odeszła. Jednak nie mogłem jej zmusić by cały czas ze mną była. Wiedziałem, że ma również swoje życie i sprawy do załatwienia. Musiałem być cierpliwy jak zawsze. Snow Night/Ewelina Szymańska Dziewczyna w milczeniu spoglądała jak krajobraz zmienia się na ten bardziej jej znany. Była coraz bliżej kancelarii niedługo ponownie zobaczy panią Natalię i Magdę. Szczerze mówiąc trochę już jej brakowało zwłaszcza Magdy. Jakby nie patrzeć była jej pierwszą przyjaciółką w tym świecie. Tylko wciąż nie była pewna, co dokładnie powinna powiedzieć pani Natalii. Na dodatek nadal nie do końca wiedziała, co się dzieje z Anną, co jak o nią spytają? Miała nadzieje, że nic jej nie jest. Nagle jednak Taksówka zaczęła się zatrzymywać w okolicy kancelarii. Nawet nie zauważyła jak ta podróż szybko minęła. - No to jesteśmy na miejscu - odrzekł mężczyzna. - Musi pani wybaczyć, ale dalej nie mogę podjechać to teren chroniony poza tym nie bardzo chce się ujawniać - powiedział powoli wysiadając by otworzyć Snow drzwi. - Dziękuje za wszystko - odparła Snow z uśmiechem powoli wysiadając z pojazdu i patrząc w milczeniu na budynek kancelarii. Mężczyzna zamknął drzwi i zaczął znów kierować się na miejsce kierowcy. Zanim jednak wsiadł ponownie się odezwał. - Miło było panią poznać proszę na siebie uważać - gdy skończył wsiadł do taksówki i zaraz zaczął odjeżdżać. Snow chwilę patrzyła jak taksówka odjeżdża dalej myśląc, co zrobić. W końcu jednak zaczęła iść prosto do budynku kancelarii. Miała nadzieje, że wewnątrz napotka Magdę lub panią Natalię i wszystko im opowie. Striding Rason/Jim Grayson Czyli ona też chciała zostać kucykiem czy co? Nic z tego nie rozumiał. Czemu Equestria? Czy dlatego że tam miałaby pełnie swej mocy? A może, dlatego że chce porozmawiać z Discordem? Nie sądził by ona miała ten sam cel, co on. Jednak na jej propozycje zmrużył lekko oczy. A starał się ostatnio trochę unikać alkoholu. Zawsze wolał jednak whisky niż wódkę z drugiej strony lepsze to niż nic a przy alkoholu rozmowa zawsze jest jednak przyjemniejsza. - Co za czasy nadeszły by to kobieta zapraszała mężczyznę do baru? - spytał lekkim żartem dalej mówiąc. - Jednak skoro już zaproponowałaś głupio byłoby odmówić. Prowadź, więc omówić te nasze interesy. Ostrzegam cię jednak nie jeden budził się z ostrym kacem, gdy stawał ze mną w szranki w te zawody - stwierdził z pewnością siebie w głosie, która nie wzięła się bez powodu u niego. Zanim został kucykiem często brał udział w konkursach tego typu zwłaszcza, gdy mu się nudziło i brakowało rozrywki.
  16. Czyli wiedziałem w sumie tyle, co nic. Ktoś rzucił urok na Elisabeth, ale nie wiedziałem, kto. Pomimo że podejrzewałem Toma to nie miałem dowodów by mu coś udowodnić. Na dodatek nie wiedziałem nawet, jaki urok został rzucony na Elisabeth. Jednak widząc zachowanie Stephanie i Adelii domyślałem, że sprawa jest niezwykle poważna. Tylko, co mogłem zrobić? Nie mogłem być pewny czy ja będę w stanie zdjąć ten urok. Jednak musiałem coś zrobić albo, chociaż spróbować. Nagle się jednak zatrzymałem patrząc na damską łazienkę. Miałem tam wejść? To trochę kłóciło się z moimi zasadami. Nagle jednak pokręciłem lekko głową. To było znacznie ważniejsze niż zasady. Powoli przekroczyłem próg idąc za dziewczynami. Stanąłem spokojnie czekając aż Elisabeth odpowie jednak nic nie usłyszałem z kabiny. Podszedłem do Stephanie kładąc jej dłoń na ramieniu i tym samym pokazując by się odsunęła następnie sam zapukałem delikatnie do drzwi. - Elisabeth to ja Alan - odrzekłem spokojnie ponownie lekko pukając. - Cokolwiek się stało jestem pewny, że wspólnie sobie poradzimy. Musisz na jednak zaufać i wyjść do nas tu są sami twoi przyjaciele - odrzekłem spokojnie. - Jeśli jednak nie dasz znaku życia zmusisz mnie do wysadzenia drzwi a wiesz dobrze, że jestem do tego zdolny, chociaż nie chciałbym tego robić - ponownie stwierdziłem spokojnie.
  17. Kolejna gwiazda? Pomyślałem nad tym słowem, które powiedziała Stephanie. Wciąż dźwięczało mi w głowie niczym echo, które nie chciało się wyciszyć. Prawdą było, że nigdy nie było mym celem by stawać się jakąś gwiazdą. Wszystko robiłem tylko po to by się doskonalić by rodzina mogła być ze mnie dumna. Jednak najwyraźniej obie te rzeczy idą w parze. Mimo wszystko wiedziałem, że nie mogę spoczywać na laurach. Raz udało mi się zrównać z Tomem, ale czy wyjdzie mi to ponownie? Tego nie mogłem być pewnym. Jednak jeszcze bardziej pragnąłem zwycięstwa, choć jeden raz. Wiedziałem jednak, że przede mną daleka droga by to osiągnąć. Mimo wszystko miałem jakieś niepokojące przeczucia. Na słowa Elisabeth delikatnie się uśmiechnąłem i kiwnąłem jej głową na znak zgody. Jednak chwilę stałem patrząc jak idą wciąż coś mnie dręczyło a nie wiedziałem, co. Byłem najwyraźniej przewrażliwiony. Powoli się jednak obróciłem by iść po klasę. Idąc w stronę klasy zatrzymałem się również przed męską łazienką powoli do niej wchodzą by zrzucić z siebie górne szatę i w koszuli podszedłem do zlewu by zalać swe dłonie zimną wodą a następnie przetrzeć sobie twarz. Chciałem się tego pozbyć. Dlaczego wciąż w mojej głowie była ta gonitwa myśli tak jak i te mroczne przeczucia, co się ze mną działo? Dlaczego tak bardzo się bałem o Elisabeth? Przecież potrafiła sobie poradzić sama. Nie byłem jej do niczego potrzebny. Więc skąd to uczucie, które mnie prześladowało? Gdy już skończyłem znów włożyłem swoją szatę i zacząłem iść pod klasę jak było wcześniej ustalone. Nie było jeszcze Elisabeth ani Stephanie czy Adelii więc stanąłem pod jedną ze ścian by obejrzeć podręcznik, który niedawno dostałem. Jak zwykle stałem w samotności nie zwracając uwagi na nic wokół siebie do czasu aż usłyszałem Stephanie. Jednak były tylko dwie. Gdzie była Elisabeth? Odpowiedź nadeszła bardzo szybko. - Urok? - powiedziałem zszokowany by zacząć za nimi iść. Wiedziałem dobrze jak to jest z urokami a skoro Elisabeth nie mogła go zdjąć musiał być bardzo silny. Tylko, kto mógł to zrobić? Przez myśl przeszła mi kilka osób, ale najbardziej wracała mi jedna myśl Tom. Czy on naprawdę mógłby się do tego posunąć? - Jaki to dokładnie urok? - pytałem nie zatrzymując się. - Czy wiecie, kto jest za to odpowiedzialny?
  18. Golding/Shield Karol Patris Uśmiechnąłem się delikatnie na odpowiedź, Lust. Najśmieszniejszym jednak faktem było to, że w organizacji nikt nie miał nawet odwagi zbliżyć się do mojego motoru. Jednym z powodów było to, że wszyscy bali się konsekwencji z mojej strony gdyby coś się z nim stało drugą sprawą było, że ciężko było nad nim zapanować po tym jak kazałem podrasować mu silnik. Jednak nie wiedziałem dalej skąd był ten strach skierowany w moją stronę. Przecież nikomu bym nie zrobił krzywdy za zniszczony motor. Po prostu potrzebny byłby nowy. Gdy tylko siadłem na motorze ponownie położyłem swe dłonie na biodrach Lust. Wciąż ciężko mi było przywyknąć, że to nie ja powadzę się. Prawdą było, że to był mój drugi raz, gdy siedziałem z tyłu a domyślałem się, że będzie się to powtarzać częściej, gdy będę z nią jeździł. Gdy tylko ruszyliśmy wiedziałem, że muszę się mocno trzymać. Lust chyba miała ochotę sprawdzić możliwości maszyny. Ponownie wyjąłem rękę przed kask by spojrzeć na zegarek z sygnalizatorem. Bardzo szybko zaczęliśmy doganiać Snow. - Pewnie już zauważyłaś, że jesteśmy coraz bliżej Snow - powiedziałem by znów położyć dłoń na jej biodrze, gdy już skończyłem patrzeć na zegarek. - Zachowaj jednak ostrożność przy jeździe. Nawet mi nie łatwo zapanować nad nim, gdy się rozpędzę - odrzekłem z uśmiechem. Jednak i tak zapewne mnie nie posłucha, bo uzna to za jakieś wyzwanie znając ją. Ale też raczej nie sądziłem by teraz chciała się rozpędzić z pełną prędkością w końcu nie chcieliśmy prześcignąć Snow a ją tylko dogonić. Ponownie się jednak nagle odezwałem. - Poprzednio nic nie powiedziałaś, gdy zacząłem gadać o Natalii teraz zapewne też nie odpowiesz, dlaczego dla niej pracujesz, ale może, chociaż powiesz mi czy się u niej zajmujesz? Ty również jesteś zarejestrowana? - spytałem szczerze zaciekawiony. Nie byłem do końca pewny czy mi odpowie. Jednak skoro już jechaliśmy mogłem, chociaż spróbować się czegoś dowiedzieć nim dotrzemy na miejsce. Snow Night/Ewelina Szymańska Samochód pokonywał coraz dalszą trasę a okoliczny krajobraz zmieniał się wokół. Snow siedziała wpatrzona w szybę samochodu jakby podziwiała te zmiany krajobrazu. Prawdą jednak było, że głęboko rozmyślała nad wszystkim, co się stało. Wciąż nie była do końca pewna jak wiele będzie mogła powiedzieć pani Natalii i nie złamać obietnicy, którą dała Goldingowi. Dowiedziała się dziś naprawdę wielu rzeczy i wiedziała, że nie może nikomu ich zdradzić. Gdyby pani Natalia dowiedziała się całej prawdy o New Medica nie wiadomo, jakie to wszystko by miało konsekwencje. - Czy pan też był gwardzistą? - spytała tak naprawdę by zająć myśli czymś innym niż tym, co dziś usłyszała i jak się może to skończyć. - Nie - odpowiedział mężczyzna nie spuszczając oczu z drogi. - Byłem prostym kucykiem ziemskim pracującym na ranczu w Appleloosie nie mieszałem się do wojny. Jednak po przemianie w człowieka nie mogłem znaleźć dla siebie miejsca byłem kompletnie zagubiony do czasu aż spotkałem Goldinga. On i reszta grupy wszystkiego mnie nauczyli. Dzięki nim znowu odzyskałem jakiś cel. Więc może być pani pewna, że dojedzie pani na miejsce tak jak tego oczekiwano - odrzekł spokojnie nie spuszczając nadal oczu z drogi. Snow się lekko uśmiechnęła słysząc to. Golding musiał cieszyć się ogromnym szacunkiem w tej organizacji, co ją w sumie też jakoś szczególnie nie dziwiło. Był w końcu dobrym kucykiem. Crystal/Felicja Romanis Powoli zaczęła kierować się do wnętrza budynku jak zwykle nie zwracając uwagi na wszystkich wokół. Miała teraz większe problemy. Plan, który tworzyła od tak dawna teraz jej się sypał. Wiedziała, co się może stać, jeśli Golding zdecyduje się z nią dalej nie pracować. Organizacja się podzieli a wiedziała również, że większe zaufanie było w tej chwili do Goldinga niż do niej, dlatego musiała przygotować jakiś plan. Gdyby zdołała znaleźć coś, co choć po części zrujnowałoby wiarę w Goldinga u innych odniosłaby pewne zwycięstwo. Jednak nie chciała go również dać sobie odebrać. On był teraz jej własnością tamte dwie utraciły do niego jakiekolwiek prawa wraz z upadkiem Equestrii i musi im to chyba uświadomić. Jednak wciąż pozostawał problem ze strony abominacji, która we wszystkim jej przeszkadzała. Może sama powinna lecieć do Polski i się tym zająć? Nie jeszcze nie teraz na to przyjdzie jeszcze czas. Sytuacja nie była jeszcze na tyle zła by musiała sama się ujawniać a wciąż mogła wygrać tylko trzeba było to spokojnie i rozsądnie rozegrać. Takie rozmyślania jej towarzyszyły do czasu, gdy zaczęła docierać do swojego gabinetu. Powoli otworzyła drzwi do środka. Jak zawsze taki sam wystrój i ta sama błoga cisza. Najchętniej by chwilę odpoczęła to był naprawdę ciężki dzień. Jednak wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić. Gdy się to wszystko skończy będzie miała wystarczająco czasu na odpoczynek. Jednak najpierw musi osiągnąć cel, który należał jej się od zawsze. Powoli zaczęła się kierować do biurka, na którym postawiła szachownicę a z samego biurka podniosła czekający na nią folder, na którym był tylko napis brzmiący tak "Golding Shield". Teraz musiała tylko spokojnie go poczytać i sprawdzić czy ma on jednak jakieś skazy, o których nikt nie wie.
  19. Nic nie mówiłem patrząc jak profesor chodzi po klasie obserwując wyniki prac innych. Pomimo że nie było tego po mnie widać byłem trochę zestresowany myślą, że jednak się pomyliłem a mój wywar nie jest tak dobry jak powinien. Jak do tej pory żaden z wywarów nie zrobił większego wrażenia na profesorze takie przynajmniej odniosłem wrażenie słysząc to, co mówił. Przynajmniej tak było do czasu aż przyszedł czas Toma. Opuściłem lekko wzrok słysząc zadowolenie profesora, gdy stał nad jego kociołkiem. Stało się, czyli jak zwykle. Jego wywar pokonał wszystkie inne. Straciłem jakąkolwiek nadzieje, że jestem jeszcze w stanie czymś zaimponować w tej chwili profesorowi. Może gdybyśmy siedzieli przed nim zdołałbym jakoś swoim wywarem zwrócić uwagę profesora teraz szanse były nikłe. Ponownie jednak podniosłem głowę widząc jak profesor zbliża się do nas. Byłem zdziwiony widząc takie zachowanie profesora przy Elisabeth. Nigdy taki nie był dla niej. Wszystko się jednak szybko wyjaśniło. Czyli jednak powiedział? Pomyślałem zaciskając pięści i patrząc w stronę Toma. Zastanawiałem się czy powiedział prawdę czy użył może jakiejś dramaturgii by to bardziej podkoloryzować. Miałem nadzieje, że jednak rozejdzie się to wszystko spokojnie niestety się najwyraźniej myliłem, lecz nie mogłem dalej nad tym rozmyślać, bo nagle profesor znalazł się nad moim kociołkiem oceniając go. Gdy tylko go sprawdzał ponownie na czole pojawił mi się nerwowy pot spowodowany stresem. Jednak na to, co zaszło potem w ogóle nie byłem gotowy. Byłem w kompletnym szoku słysząc słowa profesora. Nie pokonałem Toma, ale dorównanie mu to też nie małe osiągnięcie. Byłem pewny, że rodzina będzie zachwycona słysząc jak zacząłem rok. Może nawet mi zaufają i pozwolą obrać mi drogę kariery aurora? Nagle jednak zauważyłem jak wszystkie oczy się we mnie wpatrują mimowolnie opuściłem głowę wbijając wzrok w ziemie. Czułem się bardzo głupio, gdy byłem w centrum uwagi miałem nadzieje, że zaraz to jednak minie. Nie zrobiłem przecież nic nadzwyczajnego. Zaraz na szczęście to uczucie minęło, bo teraz uwaga została skupiona się naszych nagrodach, po którą zaraz się skierowałem. Podziękowałem serdecznie profesorowi za nagrodę. Tak jak sądziłem dał coś, o co warto było walczyć. Dzięki temu podręcznikowi na pewno świetnie się przygotuje na SUMy. Nie mogłem sprawić zawodu zbyt wiele ode mnie oczekiwano bym mógł go sprawić. Zgodnie z poleceniem napełniłem swoją fiolkę wywarem odpowiednio ją podpisując by zaraz zanieść ją na biurko profesora. Następnie wróciłem na swoje stanowisko by je odpowiednio przeczyścić. Nagle usłyszałem gratulacje ze strony Elisabeth, na co się uśmiechnąłem do niej. - Dziękuje, ale to był nasz wspólny sukces dzięki współpracy tak szybko znalazłem składniki i mogłem odpowiednio przygotować wywar. Moim zdaniem ty też byłaś mimo wszystko niesamowita - odrzekłem z uśmiechem by nagle ponownie się odezwać. - Elisabeth nie przejmuj się tym, co dziś usłyszałaś. Powiedz profesorowi wszystko ze swej perspektywy jestem pewny, że będzie wyrozumiały. Cokolwiek powiedział mu Tom prawda na pewno i tak wygra - powiedziałem z uśmiechem.
  20. Golding Shield/Karol Patris - A więc zapraszam - powiedziałem z uśmiechem przy okazji odwzajemniając ten krótki pocałunek ze strony Lust. Bardzo chciałem już teraz spędzić z nią jak najwięcej czasu jednak oboje wiedzieliśmy, że nie można było tak zostawić Snow. Gdy dojedzie już bezpiecznie na miejsce będziemy mieli z Lust mnóstwo czasu dla siebie. Cieszyłem się, że i ona to rozumiała. Zresztą zawsze była rozsądna. Nawet, gdy poszukiwaliśmy tarczy potrafiliśmy odsunąć nasze emocje na późniejszy okres. Patrzyłem również cały czas w jej oczy. Pomimo że ta chwila była naprawdę wspaniała i chętnie bym ponownie ją pocałował to niestety nie mogliśmy zwlekać, bo stracimy Snow z oczu. W końcu kiwnąłem lekko głową tym samym kończąc te chwilę. - Masz racje nie możemy dłużej zwlekać. Im szybciej Snow dojedzie tym szybciej będziemy mogli skupić się na naszych sprawach - odrzekłem z uśmiechem. Idąc powoli z Lust w głąb lasu. Tak jak również sądziłem Lust nic nie wspominała nadal o Natalii jakby nie miała ochoty o tym rozmawiać. Nie potwierdziła, że to z nią mam się spotkać, ale i nie zaprzeczyła. Byłem całkiem ciekawy, o co w tym wszystkim chodzi. Na dodatek ktoś chciał zabić zarówno Snow i Lust. Tak przynajmniej twierdziła ta druga. Tylko pytanie brzmiało, kto i dlaczego? Tak rozmyślając nim się spostrzegłem opuściliśmy las. Taksówki już nie było stał tylko motor. Czyli już ruszyli najwyraźniej. Znów skierowałem wzrok na Lust. - Chcesz znowu poprowadzić? - spytałem spokojnie podchodząc do motoru by podnieść kask. Byłem niemal przekonany, że jej odpowiedź będzie twierdząca jednak wolałem spytać. Crystal/Felicja Romanis Zmarszczyła ponownie brwi widząc ułożenie figur na szachownicy. Chyba nawet nie martwiło, że w końcu pojawią się jej od tego zmarszczki. Drażnił ją fakt, że wciąż któraś z tych figur stała koło Goldinga jak nie jedna to druga. Coś było nie tak, bo jedna z nich kierowała się w kierunku tej dziwnej figury, której znaczenia nie potrafiła nadal wyjaśnić. Stało się tak najwyraźniej zaraz po rozmowie z Goldingiem. Niepokoiło ją to. Miała jakieś złe przeczucia, że jeśli tego nie zatrzyma stanie się coś naprawdę złego. Najlepsze opcje były dwie. Pozbyć się którejś z tych figur bliskich Goldingowi. Jednak tu zadanie miała utrudnione przez wyłączone telefony i kolejne palące się komputery a wszystko przez jedną abominacje. Druga możliwość wydawała się prostsza. Jeśli w jakiś sposób udałoby się jej wybawić Goldinga, gdy będzie sam w odpowiednie miejsce może go unieruchomić do czasu aż będzie pewna, że już jej nie zaszkodzi. Niestety i tu rodził się problem by odpowiednio go wybawić musiał być sam a żadna z tych przeklętych bliskich mu osób nie chciała go ustąpić nawet na chwilę. Miała coraz mniej i czasu i coraz bardziej kurczący się zakres możliwości by zatrzymać Goldinga. Nic teraz nie szło po jej myśli a już dawno tak przecież nie było. Nagle helikopter zaczął lądować na dachu jednego z budynków korporacji. Gdy tylko zdołał wylądować Crystal natychmiast opuściła maszynę by skierować się do swojego gabinetu. Miała nadzieje, że zdoła jej coś wpaść do głowy, gdy będzie przeglądała teczkę Goldinga. Była pewna, że jest jakiś sposób by to zatrzymać a ona go znajdzie, gdy tylko spokojnie pomyśli.
  21. Jak się okazało nie tylko ja miałem oko do poszukiwania składników. Dzięki czujności Elisabeth mieliśmy już cały komplet składników to był właśnie dowód, że współpraca jest zawsze korzystna w obie strony. Gdy składniki zostały skompletowane zacząłem kierować się wraz z Elisabeth do ławki. Wcześniej również zabrałem swój kociołek i zacząłem przygotowywać wszystko według przepisu zgodnie z podręcznikiem. Na szczęście również znałem zaklęcie aquamenti, co mi znacznie ułatwiło i zarazem przyśpieszyło całą pracę. Cały czas stałem nad kociołkiem będąc tylko i wyłącznie skoncentrowanym na nim. Nie mogłem dopuścić do żadnych błędów, jeśli wszystko miało wyjść jak trzeba. Lekko przetarłem czoło dłonią pozbywając się przy okazji potu, który się u mnie pojawił. W pewnym momencie zacząłem kończyć wszystkie przygotowania. Gdy już skończyłem ciężko westchnąłem przyglądając się eliksirowi. Wygląd wskazywał na udany efekt zapach też. Najwyraźniej wszystko poszło tak jak chciałem. Stanąłem nad kociołkiem czekając aż profesor przyjdzie go ocenić. Miałem nadzieje, że efekt będzie taki jak tego oczekuje. Nagle poczułem na sobie wzrok Elisabeth i ja również skierowałem wzrok na nią uśmiechając się do niej. Zawsze uważałem, że Elisabeth jest świetna, jeśli chodzi o eliksiry miałem nadzieje, że mimo wszystko profesor to jednak też dostrzegał. Wkładała zawsze wiele pracy we wszystko, co tworzyła. Byłem również ciekawy jak poszło innym. Najbardziej się martwiłem konkurencją ze strony Toma. Zawsze jakby nie patrzeć był lepszy ode mnie, dlatego też profesor go faworyzował.
  22. W końcu udało mi i Elisabeth znaleźć się na miejscu. Tego się w sumie mogłem się spodziewać. Sporo czasu nam zajęły przygotowania, dlatego wielu uczniów zdążyło się już zebrać. W milczeniu jak to zwykle ja zacząłem rozglądać się po okolicy. Zauważyłem Vivienne, przez którą zeszłej nocy wybuchła cała afera spostrzegłem również jak z niezadowoleniem patrzy na Elisabeth, więc najwyraźniej dalej chowała urazę. Tom jak zwykle stał w tłumię swoich adoratorów starałem się nie zwracać na niego uwagi. Nie chciałem by ponownie wyprowadził mnie ze skupienia musiałem się skoncentrować przed zajęciami. Gryfonów niestety nie kojarzyłem wolałem się trzymać od nich z daleka. Wiedziałem dobrze, jakie stosunki panują między naszymi domami i lepiej było ich jednak unikać przynajmniej w moim odczuciu. Oczywiście uczniów naszego domu było jak zwykle mniej. Czasem mnie zastanawiało, co było tego powodem. Odwzajemniłem uśmiech Elisabeth, gdy nagle pojawiły się jej przyjaciółki wtedy też drzwi do klasy stanęły otworem i pojawił się sam profesor Slughorn mimowolnie uśmiechnąłem się na jego widok. Był bardzo przyjemny profesorem. Mimo wszystko nie potrafił nigdy ukryć, kogo najbardziej faworyzuje a był to oczywiście nie, kto inny jak Tom Riddle. Wiedziałem, że zawsze stał na szczycie, jeśli chodzi o obecnych ulubieńców profesora. Nigdy mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało jednak po tym, co zaszło ostatnio. Ponownie zacisnąłem pięść, gdy wróciłem wspomnieniami do tamtego wydarzenia. Nagle spostrzegłem, że Elisabeth nie chce iść za resztą tylko czekała aż wszyscy wejdą. Sam również się zatrzymałem przy niej czekając aż ruszy. Gdy już znaleźliśmy się w klasie oczywiście doszło do swoistego podzielenia obozów pomiędzy nas a gryfonów. Nic nowego było tak za każdym razem. Domyślałem się, jaka musiała być wściekłość gryfonki, która siedziała obok Stephanie i Adeli. Gryfoni zawsze woleli trzymać się od nas z daleka tak jak my od nich. Podobał mi się mimo wszystko fakt, że ponownie miałem swoje ulubione miejsce na końcu. Elisabeth jak zawsze była przy mnie, lecz tym razem nie sama a również Hector, który wydawał się mi całkiem w porządku. Zwykle był cichy i skupiony trochę się z nim pod tym względem utożsamiałem. Jednak teraz najbardziej starałem się skupić uwagę na profesorze. Oczywiście natychmiast zostało podkreślone jak ważne są dla nas SUMy. Musiałem się naprawdę postarać by zostać aurorem sporo pracy miałem przed tym. Starałem się nie zwracać uwagi na znużonych gryfonów tylko słuchać dokładnie profesora. Jak zawsze wymyślił dla nas zadanie na rozpoczęcie roku. Gdy jego wzrok powędrował na mnie wiedziałem, co to znaczy. Wiedziałem, że zrobię wszystko by móc sprostać jego wymaganiom. Jednak musiałem uważać miałem silną konkurencje na dodatek Tom, który zawsze zostawiał mnie w tyle. Nie będzie łatwo. Wiedziałem jednak, że tajemnicza nagroda jest warta świeczki. Profesor zawsze za nasz trud dawał nam coś bardzo użytecznego. A więc eliksir zapomnienia? Pomyślałem z uśmiechem by zaraz wstać i ruszyć za Elisabeth po składniki. Trzeba przyznać, że profesor ciekawie zaczął zajęcia. Cały czas stojąc obok Elisabeth nic nie mówiłem jak zwykle byłem skupiony na zadaniu. Wiedziałem, że ona już do tego przywykła jakby nie patrzeć podchodziłem poważnie do nauki rodzina tego ode mnie oczekiwała. Rozglądałem się za składnikami musiałem znaleźć je jak najszybciej. Przy ważeniu eliksiru trzeba było zachować spokój i podejść do tego rozsądnie. Jednak znalezienie składników tego nie wymagało jakby nie patrzeć, więc mogłem się pośpieszyć by szybko je znaleźć. Nagle coś rzuciło mi się w oczy i lekko stuknąłem Elisabeth w ramię. Pokazując jej wzrokiem jagody i gałązki waleriany lekko się do niej uśmiechając. Nie przeszkadzało mi że pomagam Elisabeth w poszukiwaniu w końcu byliśmy przyjaciółmi i musieliśmy się wspierać.
  23. Może byłem tym wszystkim trochę za bardzo przewrażliwiony, ale wciąż dręczyło mnie nieodparte wrażenie, że coś jest nie tak. Tego jeszcze tylko brakowało zaczynałem robić za medium? Nie nigdy nie miałem zdolności do wróżbiarstwa, dlatego też na nie chodziłem a jednak te przeczucie nadal mnie dręczyło. Jednak nie rozumiałem, dlaczego przecież rozumowanie Elisabeth było prawidłowe. Tom nie mógł wejść do jej dormitorium w bibliotece też powinna być bezpieczna, więc dlaczego to przeczucie nie chciało się ode mnie uwolnić? Co takiego mogło się stać? Patrzyłem w milczeniu jak Elisabeth wbiega na schody jeszcze chwilę stojąc skupiony we własnym rozmyślaniu, gdy w końcu zacząłem iść do swojego dormitorium również się spakować. Natychmiast zacząłem sięgać po swoje podręczniki, czyli w tej chwili te do zaklęć i uroków jak eliksirów. Nie widziałem powodu by brać podręcznik do numerologii. Po zaklęciach i urokach była spora przerwa przed tymi zajęciami, więc nie było potrzeby bym teraz targał ten podręcznik. Spakowałem to, co mi potrzebne by zaraz opuścić pokój nim jednak wyszedłem rozejrzałem się po nim. Na całe szczęście nie napotkałem ponownie Toma. To poranne spotkanie mi na razie w zupełności wystarczyło. Powoli opuściłem dormitorium ponownie kierując się do pokoju wspólnego. Elisabeth ponownie mnie uprzedziła, bo zaledwie wszedłem a już zdążyła mnie powitać. - Tak sądzę, że to dobry pomysł głupio by się było spóźnić pierwszego dnia - odrzekłem z uśmiechem będąc jednak lekko zamyślonym idąc za Elisabeth. Musiałem jakoś opanować te gonitwę myśli zwłaszcza będąc na lekcji. Nie chciałem popełnić jakiś głupich błędów, które zupełnie by do mnie nie pasowały.
  24. Golding Shield/Karol Patris Widząc, że Snow i jej eskorta powoli znika z moich oczu sam miałem zamiar ruszyć za nimi by dotrzeć do Lust tylko tak by Snow mnie nie zobaczyła. Jednak ponownie nie zdążyłem nic zrobić, bo nagle usłyszałem głos osoby, której jeszcze się tu nie spodziewałem zobaczyć. Odwróciłem swój wzrok na Lust. Czyli jednak wszystko widziała i wiedziała, kiedy zniknąć z pola widoku, Snow? Jak zawsze ciekawość pozostała u niej niezmienna. Patrzyłem na nią chwilę w milczeniu a po mojej minie ciężko było cokolwiek określić. Zacząłem nagle zbliżać się jednak w jej kierunku. - Powiedziałem chyba za dużo o tym, co myślę o obecnym pracodawcy Snow Anno - powiedziałem z krzywym uśmiechem nie zatrzymując się i celowo akcentując jej imię. - Nie sądziłem, że aż tak wpłynie, na Snow ale jak się okazuje nie tylko ona dla niej pracuje. Jak widzę Natalia ma ciekawych sprzymierzeńców - nagle się jednak zatrzymałem kładąc dłoń pod brodą jakbym próbował się skupić na kolejnych jej słowach. Mój ton teraz trochę spoważniał. - Snow nie jest jeszcze gotowa by poznać całą prawdę o tym, co nas łączy. Nie mogłem jej jednak oszukać jestem pewny, że dostrzegłaby kłamstwo w mych oczach. Powiedziałem po części prawdę, że znalazłem Forest Song i nic jej nie jest, ale nie jest gotowa by się z nią spotkać. Jakby nie patrzeć to prawda. Co do obecnej postaci, której używasz powiedziałem, że łączyły nas wspólne interesy, co jakby nie patrzeć również było prawdą - powiedziałem wspominając przy okazji nasze poszukiwania tarczy i prawdy. Jakby nie patrzeć to nas po części połączyło. - W każdym razie Snow mnie zmusiła do spotkania z waszą przełożoną jak zakładam tego oczekiwałaś. Nie spytam cię, co robisz u tej całej Natalii, bo wiem, że pewnie powiesz, że wszystko później się wyda. Spotkam się z nią jednak wszystko w swoim czasie - powiedziałem by znów ruszyć w kierunku Lust, gdy tylko się przy niej znalazłem objąłem ją delikatnie rękami za plecami i powoli zbliżyłem swoje usta do jej składając na nich delikatny pocałunek. Nie pamiętam już jak wiele czasu minęło, kiedy ostatnio to robiłem. Powoli jednak zacząłem odsuwać głowę kończąc tym samym pocałunek jednak jej nie puściłem jeszcze z mych objęć. - To nie jest odpowiednie miejsce Lust - powiedziałem lekkim szeptem. - Pamiętam, co ci obiecałem i dotrzymam słowa. Mieszkam w hotelu w pobliżu kancelarii, jeśli nadal będziesz miała ochotę zostać ze mną sam na sam to będzie lepszym miejscem gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał przy okazji będziemy mieli również pewność, że Snow dotarła bezpiecznie i nic jej nie jest. Myślę, że się ze mną zgodzisz - powiedziałem patrząc jej prosto w oczy by nagle wypuścić ją ze swych objęć i delikatnie przejechać dłonią po jej policzku. - Teraz jednak już lepiej jedźmy za nimi. Lepiej by nie pojechali za daleko bez nas - powiedziałem z uśmiechem w jej kierunku. Snow Night/Ewelina Szymańska Nie była do końca szczęśliwa przebiegiem rozmowy a zwłaszcza tym, że uciekła się do podstępu by Golding mógł spotkać panią Natalię. Jednak wiedziała, że nie było innej metody. Golding jest strasznie uparty gdyby zrobiła to inaczej nigdy by się nie zgodził. Anna twierdziła, że ktoś może wykorzystywać Goldinga, więc może pani Natalia zdoła coś tu zrobić. Nie wiedziała, dlaczego ale była pewna, że można jej zaufać. Jednak, co się stanie, jeśli nie zdołają się porozumieć? Golding twierdził, że jest możliwe by ich dawna postać powróciła na dodatek szukał nowego domu dla wszystkich Equestrian, którzy pójdą za nim. Jeśli nie zdoła się porozumieć z panią Natalią a ona zostanie z nią to straci z nim kontakt już na zawsze. Będzie wiedziała, że gdzieś tam żyje, ale nigdy go już nie zobaczy. Co miała zrobić? Na dodatek, jeśli wierzyć słowom Anny gdzieś tam jest ktoś, kto chce jej śmierci. Czy pani Natalia lub Golding byli w stanie jej zapewnić nadal bezpieczeństwo? Patrząc, że Golding przydzielił jej obstawę wiedziała, że i on ma nie małe możliwości w tym świecie. Zwłaszcza, że New Medica była też według jego słów pod jego częściową kontrolą a nie jest to słaba korporacja o tym wiedziała. Nie wiedziała, co ma zrobić. Może jak spotka się z panią Natalią coś wymyśli. Nagle spostrzegła zaparkowaną taksówkę, do której kierował się już mężczyzna. Ale nie tylko taksówka tu stała był tu również motor, który wcześniej widziała. - To motor Goldinga prawda? - spytała w kierunku mężczyzny. Ten nagle się zatrzymał by spojrzeć na zaparkowany motor. - Chyba sama już pani zna odpowiedź na to pytanie - odrzekł spokojnie mężczyzna. - Więc Golding na nim przyjechał jestem tego pewna. A kim była druga osoba? Gdy nas mijali widziałam, że Golding nie był tam sam - powiedziała w kierunku mężczyzny. A ten lekko zmarszczył brwi znów patrząc na maszynę. - Gdybym znał odpowiedź to być może bym jej pani udzieli. Niestety nie wiem, kto przybył z Goldingiem. W pierwotnym założeniu miał być tu sam a improwizacja mu się raczej nie zdarza. Jednak nie mam zamiaru kwestionować jego decyzji. Golding robi, co trzeba i nie musi się z tego nikomu tłumaczyć - stwierdził ponownie mężczyzna. Snow znów skupiła na nim wzrok to czasami zerkając na maszynę. - Czy możliwe, że była to Forest Song? - dalej pytała zaciekawiona mając nadzieje, że i ona tu przybyła z Goldingiem. Mężczyzna wyglądał na trochę zdezorientowanego. - Forest? Song? Przykro mi nigdy o kimś takim nie słyszałem - powiedział kręcąc głową, na co Snow się trochę zdziwiła. - Klacz, z którą był Golding w Equestrii tutaj chyba też są razem - odrzekła trochę zdenerwowana jakby to było oczywiste. Na co mężczyzna jeszcze bardziej zgłupiał. - Wie pani w naszej organizacji jest wiele osób, więc faktycznie mogłem nie dostrzec takiej osoby. Jednak Golding nie jest z nikim w związku coś takiego by nie przeszło bez echa. On nikogo do siebie nie dopuszcza trzyma każdego na dystans jednak wiemy, że możemy mu zaufać. Śmieszna sytuacja, bo sądziliśmy, że to pani była jego dawną miłością skoro tak się starał przy tym spotkaniu jak widać się myliliśmy - odrzekł z lekkim uśmiechem, po czym podszedł do drzwi taksówki i je otworzył Snow. - To gdzie mam teraz panią zawieść? Snow jednak nadal patrzyła na motor. Nikt nic nie wiedział o Forest Song? Ale Golding twierdził, że ją znalazł i wszystko u niej dobrze. Czy mógł ją okłamać? Nie na pewno nie. Potrafiłaby zauważyć kłamstwo w jego oczach. Więc, o co tu chodziło? Golding ją ukrywał przed wszystkimi czy może nie chciał zdradzić, co ich łączy? Ale jak to robili, że nikt tego nie zauważał? Nagle Snow znów spojrzała na taksówkę, po czym do niej wsiadła. - Do kancelarii premiera niech mnie pan zawiezie - powiedziała lekko zamyślona. - Rozumiem, czyli do niejakiej Natalii - odrzekł wsiadając do samochodu i go powoli uruchamiając. No właśnie pani premier pomyślała Snow. Jak wiele mogła jej powiedzieć? Niestety nie za dużo, bo obiecała to Goldingowi. Nie była też pewna czy pani Natalia będzie zachwycona warunkami Goldinga. Chciała go, co prawda poznać, ale nie sądziłaby ta od tak rzuciła wszystko i pojechała na spotkanie z jednym dawnym kucykiem miała przecież mnóstwo własnych spraw. Tak rozmyślała, gdy taksówka nagle ruszyła.
  25. W jednej chwili poczułem nagle włosy Elisabeth, które wylądowały na mojej twarzy. Nie sądziłem by był to zbieg okoliczności. Całkiem szybko moje rozważania się potwierdziły, gdy nagle poczułem palec Elisabeth na piersi. Tego się obawiałem znała mnie aż za dobrze. Domyśliła się dość szybko, co jest moją chęcią rezygnacji z numerologii. Niestety nie było sposobu bym był w dwóch miejscach na raz. A byłem niemal pewny, że Tom chce ponownie uderzyć. Będąc prefektem miał znacznie większe możliwości ode mnie. Nie wiedziałem jak mogę chronić Elisabeth podczas tych zajęć. Nagle lekko zmarszczyłem brwi by odezwać się niezwykle poważnym tonem. - Elisabeth najwyraźniej mnie przejrzałaś. Jednak mam do ciebie jedną prośbę postaraj się unikać samotności. Nie wiem jeszcze, co ale mam wrażenie, że coś nie jest takie jak powinno. Spróbuj podczas mojej nieobecności trzymać się najlepiej ze Stephanie i Adelią. Tej dwójce uważam, że można zaufać są dobrymi przyjaciółkami dla ciebie. Uwierz mi, że lepiej unikać brawury. Postaram się dowiedzieć skąd wzięło się to moje przeczucie jak najszybciej, ale do tego czasu proszę bądź ostrożna - powiedziałem poważnie wbijając w nią wzrok. Być może miałem paranoje jednak wolałem pozostać ostrożny i mieć pewność, że Elisabeth nic nie grozi. Nie chciałem się ruszyć aż zgodzi się na to, co zostało przeze mnie powiedziane.
×
×
  • Utwórz nowe...