Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Nie byłem do końca przekonany czy Lust mówi prawdę. Chyba nie chciała mi powiedzieć jak naprawdę się czuję. Potrafiłem przeważnie rozpoznać, gdy ktoś nie chce być ze mną do końca szczery. Jednak w przypadku, Lust ciężko było mi to określić. Nie było sensu bym ją wypytywał i tak nie powiedziałaby mi prawdy. Miałem tylko nadzieje, że Lust jest w na tyle dobrej formie by pozostać w swojej postaci. Bo jeśli wszystko się wyda. Nasz los będzie marny. Smoki nie będą się z nami patyczkowały. Kiwnąłem tylko w milczeniu głową na odpowiedź Lust. -Więc ruszajmy dalej. -Zacząłem iść w stronę kolejki tuż obok Lust. Co chwilę ukradkiem patrzyłem na Lust czy wszystko z nią dobrze. Nie byłem pewny czy to zauważyła. Zresztą to nie było ważne. Spojrzałem na tego ogromnego smoka pilnującego listy. Był imponujący. Wolałbym z nim nie mieć na pieńku. Podpisałem się na liście wspólnie z Lust. Po czym spojrzałem na smoka. -Czy możemy już iść dalej?
  2. Zbrojmistrz -Cóż rozumiem. -Mimo wszystko dziwił się z takiej lojalności u gryfa wobec kucyka. Mimo że był po ich stronie było to dla niego trochę dziwne. -Jednak, Breezy jeszcze nie wyrusza na swoją misje. Trochę to jeszcze potrwa. Zapewne parę dni. Więc jak chcesz możesz tu czekać lub spróbować się rozejrzeć za to bazą. Wybór zostawiam tobie
  3. Zbrojmistrz -Misja szpiegowska? -Spytał ze zdziwieniem zbrojmistrz. -Wybacz, ale to raczej nie dla ciebie. Jesteś gryfem. Do szpiegowania buntowników używamy zazwyczaj wyspecjalizowanych gwardzistów. Choćby twoja partnerka, która wkrótce ma dostać taką misje. Wszyscy dobrze wiedzą, że cesarstwo gryfów nie wspiera żadnej strony. Bo nie mają w tym swojego interesu. Wzbudziłbyś podejrzenia wśród buntowników. Aktualnie mógłbyś chyba szpiegować tylko swoich braci w cesarstwie. Bez obrazy. Chociaż jest coś, co możesz zrobić, jeśli tak się nudzisz w Canterlocie. Widzisz wciąż nie wiemy, kto zbudował samolot, który był w Crystal Empire. Sądziliśmy, że to Warszawa. Jednak po jej kapitulacji te wnioski nie mają potwierdzenia. Najpewniej buntownicy, którzy stworzyli tego latającego potwora musieli się dobrze ukryć by nikt im nie przeszkadzał przy budowie. Problem w tym, że nie wiemy gdzie się ukrywają. Różne patrole gwardii próbują ich zlokalizować jednak bezowocnie. Jeśli chcesz możesz spróbować znaleźć miejsce gdzie ci buntownicy stworzyli to monstrum. -To powinno zająć go jakiś czas pomyślał zbrojmistrz.
  4. Golding Shield Starałem się nie zwracać uwagi na to, co robiła klacz. Nawet nie zareagowałem, gdy ta nagle sprawiła bym ja i Lust dotykał się bokami. Pewnie takie są procedury. Nagle wszystko się zmieniło. Chwilę musiałem dojść do siebie po tym, co się stało. Kręciło mi się w głowie. A więc tak działa teleportacja na taką odległość? Niezbyt to przyjemne uczucie. Ale chyba dotarliśmy na miejsce. Nawet na pewno. Widziałem smoka, który pilnował wejścia. Więc wszystko się udało. Nagle coś do mnie dotarło. Skoro na mnie tak działa ta teleportacja. To, co się dzieje z Lust? Ona chyba niezbyt lubi naszą magię. Szybko na nią spojrzałem. Po czym się odezwałem. -Wszystko w porządku? -W moim głosie można było zauważyć niewielkie zmartwienie. Sam nie wiem skąd się wzięło. Być może dlatego że trochę się bałem że wszystko wykryją. Gwardia Manehattan Pająk zdołał uciec i na dodatek odciął drogę gwardzistom. Przynajmniej tak myślał. Ta licha przeszkoda, którą wykonał nie była w stanie zatrzymać gwardii. Nagle kuce ziemskie sięgnęły po tarcze. Chowając włócznie na grzbiety. Nagle ci zaczęli szarżować z ogromną siłą na przeszkodę. Po czym ta ustąpiła po jednym mocnym uderzeniu. Teraz znów ustawili się w poprzednim szyku, po czym ruszyli dalej w głąb jamy.
  5. Gwardia Manehattan Gwardziści idący dalej naprzód usłyszeli obrzydliwy pajęczy syk. Najwyraźniej coś rozwścieczyło tego obrzydliwego robala. Idąc dalej zauważyli go. Na ich szczęście wylazł ze swojej kryjówki. Najwyraźniej ten podmieniec tak go rozwścieczył. Gwardziści nie myśleli ani chwili w stronę pająka natychmiast poleciały bełty wycelowane prosto w jego odwłok. Dobrze wiedzieli, że bełty przebiją ciało tego robala na wylot bez najmniejszego problemu. Nie było możliwości by tak wielki pająk mógł tego nagle uniknąć. Zwłaszcza w jamie z ograniczonymi możliwościami ucieczki.
  6. Gwardia Manehattan Gwardziści dalej szli na przód ostrożnie niewielkimi krokami. Rogi jednorożców idealnie rozświetlały jamę. Każdy z gwardzistów zachowywał czujność. Obserwując dokładnie każdy centymetr jamy. Nie mieli zamiaru dać się zaskoczyć. Kucyki ziemskie, które szły z przodu z bronią wyciągniętą do ataku. Na szczęście łatwo były w stanie ocenić gdzie ryły lub mogły przygotować pułapkę te przeklęte insekty. Co prawda teren walki dawał pewną przewagę robalom. Jednak tacy jak oni walczyli już w gorszych warunkach. Zostali specjalnie przeszkoleni by móc walczyć ze wszystkim w każdych warunkach. Pegazy wciąż unosiły się w górze z kuszami gotowymi do ataku. A jeden z jednorożców rzucał kolejne kamienie by wybawić insekty.
  7. Gwardia Manehattan Gwardziści stanęli przed wejściem do jamy. Rogi jednorożców momentalnie rozświetliły całą jamę. Wszyscy gwardziści natychmiast spostrzegli liczne rozkopy w jamie. Najwyraźniej pająki urządziły sobie tutaj wykopaliska. Dobrze wiedzieli jak te stawonogi polują. Nie raz już mieli z nimi problemy. Najczęściej zakopywały się oczekując na ofiarę. Zawsze reagowały na wibracje dźwiękowe. Więc położenie gwardzistów było nieciekawe. Każdy ich krok mógł być ostatnim. Jednak i na to była metoda. Wystarczy być ostrożnym. Ziemskie kuce stanęły na z przodu z włóczniami wyciągniętymi przed nich. Wiedzieli, że bez najmniejszego problemy nimi przebiją ciała pająków. Jeden z jednorożców natomiast wziął kilka kamieni. Zaczęli posuwać się na przód niewielkimi krokami. Gotowi na wszystko. Dla pewności, co chwilę rzucano kamień o ścianę by wybawić potencjalnego pająka. Te stwory mimo wszystko nie myślały. Dlatego nie będzie problemu by je wybawić a następnie zabić.
  8. Rozejrzałem się po gabinecie. Typowy gabinet urzędowy ile już takich spotykałem w życiu. My gwardziści często napotykamy takie pokoje. Moje oczy teraz skierowały się na klacz dobrze znaną w Canterlocie. Zwłaszcza, że to u niej załatwia się niemal całą papierkową robotę. -Dzień dobry. Zgadza się my do teleportacji. -Odpowiedziałem klaczy z lekkim uśmiechem, po czym zacząłem podchodzić tuż obok Lust do klaczy, po czym stanęliśmy w jej okolicy. Chyba zaraz nas teleportuje. Wygląda na to, że ona też niema chęci na rozmowy. Wcale się jej nie dziwie pewnie musi teleportować sporo kucyków na wyspę, więc chce mieć to szybko z głowy.
  9. Gwardia Manehattan -To, co robimy? Wracamy? -Spytał jeden z jednorożców dowódcę oddziału, który patrzył na jamę w milczeniu -Oczywiście, że nie. Nie możemy pozwolić by jej pewność siebie pozwoliła uciec temu podmieńcowi. Poza tym, od kiedy jakiś podmieniec wydaje tu rozkazy. To gorszy pasożytniczy gatunek, którego nie zamierzam słuchać. Idziemy! -Tak jest!- Gwardziści w szyku zaczęli iść w stronę jamy.
  10. Tak sądziłem, że Lust będzie rozbawiona tymi słowami. Jej uśmiech na to wskazywał. Trzeba było przyznać, że miała naprawdę uroczy uśmiech. Nie wydawał mi się sztuczny. Jednak wolałem zachować to dla siebie. Mogłaby potem jakoś wykorzystać te informacje. Sam nie wiem czy tak dobrze zagrałem. Choć starałem się by było naturalnie. Być może minąłem się z powołaniem pomyślałem lekko się uśmiechając pod nosem wyobrażając sobie siebie na scenie. -To chyba moja wrodzona cecha. -Powiedziałem tak by tylko ona słyszała. Zresztą i tak w okolicy nikogo nie było. Jednak ostrożności nigdy za wiele. W końcu dotarliśmy na parter. Po czym zapukałem kulturalnie do drzwi gabinetu Ameline.
  11. Golding Shield Nie bardzo mi się to spodobało. Chociaż po mojej minie nie można było tego spostrzec. Myślałem, że zostaniemy teleportowani tu z miejsca. A wychodzi na to, że jak zwykle w urzędach nie może nic być takie łatwe. Jak nie tuziny papierkowej roboty. To zawsze coś innego może wypaść. Dlatego nie lubię nic załatwiać w urzędach tu wszystko trwa za długo. No nic im szybciej to załatwimy tym szybciej wyruszymy. Cóż najważniejsze to nie wychodzić ze swojej roli. Wolałem nie wzbudzać podejrzeń. A Lust niestety nieco ograniczyła mi możliwość wyboru roli. Im szybciej uwolnię się od roli jej kochanka tym będę spokojniejszy. -Dziękujemy, więc za wszystko. -Powiedziałem do klaczy, po czym spojrzałem na Lust. -Choć skarbie czas już na nas. -Powiedziałem miłym głosem by nie wzbudzić podejrzeń. Skoro taką rolę sobie wybrała to niech też się czuje jak ja. Powoli zacząłem wychodzić z kolejki kierując się na parter tuż obok Lust. Gwardia Manehattan Pegazy na ostrzeżenie podmieńca szybko uciekły od jamy. W tym czasie reszta oddziału dotarła do miejsca gdzie był podmieniec. Pegazy, które miały wywołać pożar doleciały do reszty oddziału. Jednorożec, który dowodził oddziałem spojrzał na podmieńca. Który krzyczał na pegazy. -Nie masz powodu do irytacji. Wsparcie może ci cię przydać. Zwłaszcza, że skoro ścigasz te pająki to zakładam, że one mają podmieńca, którego szukasz. Sama w pojedynkę możesz sobie nie poradzić ze wszytkim. A my ci możemy pomóc z tymi insektami Zbrojmistrz Kucyk na słowa Martina wzruszył ramionami. -Nie mam pojęcia, co z Goldingiem. Jest dorosły. Nie potrzebuje niańki. Cóż możesz udać się na patrol potrenować. Rób, co uważasz tylko w granicach normy. Nie rozumiem, do czego ci jest Golding potrzebny. Każdy gwardzista zwykle sam sobie znajduje obowiązki
  12. -Dziękujemy za radę z pewnością skorzystamy z tego miejsca. -Jasne udanie się w takie miejsce z Lust. Prędzej by mnie musiał piorun trafić. Tak źle się jeszcze nie czuje. Nie sądzę również by ona się posunęła by pytać o takie miejsce. Gorzej jak przewodnik sam nas tam skieruje. Wątpię jednak by przewodnik wypatrywał każdą parę w okolicy. Ma chyba ciekawsze zajęcia niż poszukiwać par wśród turystów. Najważniejsze to skupić się na informacjach, które możemy zdobyć. Wypełniłem swoją kartę, po czym dałem ją klaczy z uśmiechem. Ciekawe, jakiego teraz imienia użyje Lust. Zresztą to chyba nie jest ważne. Byle dostać się na wyspę.
  13. Gwardia Manehattan Gwardziści szli w szeregu dalej utrzymując swoje pozycje. Jak do tej pory nie natrafili na nic, co zniszczyło to miejsce. Jedno było pewne cokolwiek to było miało ogromną siłę ataku. Cały czas byli czujni. Wiedzieli, że to mogło wypłoszyć nieprzyjemne stworzenia, które zamieszkiwały te okolice. Samym gwardzistom one nie sprawiały problemów. Wiedzieli jak łatwo można je wytępić. Nagle jeden z pegazów wylądował zatrzymując cały pochód. -Widzieliśmy podmieńca atakował te przerośnięte pająki. -Podmieniec? To trochę komplikuje sprawę. Czyżby to te podmieńce na naszych usługach? -Ciężko to ocenić -Rozumiem. Jednak to dosyć dziwne by podmieńce walczyły z tutejszą fauną. Daleko jest? -Jest w powietrzu niedaleko -A te pająki? -Uciekły do nory. Co robimy? -Trzeba to sprawdzić. Zobaczymy jak zareaguje na nasz widok ten podmieniec. Jeśli nie zacznie uciekać. To najpewniej jeden z naszych. Jeśli zacznie uciekać wiecie, co robić. Tylko ostrożnie. Pamiętajcie nawet w pojedynkę mogą być groźne. Jednak wasza dwójka. -Wskazał na dwa pegazy. -Zajmie się tymi pająkami. Na wszelki wypadek. Wiecie jak dokonać eksterminacji? -Tak jest! Gwardziści ruszyli w miejsce gdzie pegazy widziały to niespotykane zajście. Tajemniczy podmieniec był już bardziej widoczny. Teraz widziały go już jednorożce i ziemskie kuce. Więc zaraz się wszystko okaże. W tym czasie pegazy niczym strzała poleciały w okolice gdzie chowały się pająki. Teraz czas je wytępić. Dwa pegazy włożyły kopyta do torby. Po czym każdy z nich wyjął smolistą kulę. Oboje skleili dwie kulę, która teraz była wielkości smoczego jaja. Jeden z nich się zamachnął, po czym wrzucił kulę. Gdy kula jeszcze nie spadła na ziemię drugi pegaz szybko rzucił w nią pochodnie. Kula momentalnie stanęła w ogniu. Dobrze wiedzieli, że w tej jamiei jest z pewnością sporo suchy korzeni, które zaraz zaczną się palić z całą jamą. Same pegazy wzleciały na tyle wysoko by jakiś pająk ich nie ściągnął. A skrzydłami zaczęły wytwarzać wiatr, który jeszcze bardziej wzmagał ogień w jamie.
  14. Kochanie? Oczywiście nie mogła się powstrzymać. Mogłem się tego spodziewać. Na szczęście moja mina nie wyrażała żadnych emocji. Była taka sama jak wtedy, gdy dałem bilet. A coś mi mówiło by powiedzieć, że jest moją siostrą. Wtedy przynajmniej by nie mogła nic dodać. Niestety to by nie przeszło. Nie mam rodzeństwa a jeśli każdy wyjeżdżający na smoczą wyspę jest dokładnie sprawdzany to lepiej nie ładować się w takie kłopoty. To by mogło wzbudzić podejrzenia. Na szczęście to tylko słowo niema żadnego wpływu. Więc na smoczej wyspie znów będzie normalnie i nie będę się tym musiał przejmować. Chociaż po niej wszystkiego można się spodziewać. Nie wiem czy nie będzie próbowała tych swoich gier nawet tam. Wciąż nie potrafię pojąć po co jej te gry
  15. Dobre pytanie. Jeśli dedykacja od Lust była prawdą to nasza magia jej szkodzi. Tak przynajmniej sądzę. Jednak niema raczej innej możliwości jak teleportacja. Lust nie zdoła przekroczyć bariery niezauważona. Nawet ja nie jestem zdolny jej w tym pomóc. Sięgnąłem kopytem za szalik na szyi, po czym wyjąłem bilet zza niego. Dosyć dziwna skrytka. Ale tak miałem pewność, że go przynajmniej nie zgubię. Przy okazji zdjąłem całkowicie szalik. Na smoczej wyspie się w nim ugotuje. Podałem swój bilet klaczy, po czym spojrzałem na Lust. -Sądzę, że wybierzemy teleportacje. A jak ty uważasz? -Znałem dobrze jej odpowiedź. Ale spytałem by wyszło to naturalnie. Tak pozbywa się zbędnych podejrzeń i dziwnie by wyglądało gdybym tylko ja podejmował decyzje.
  16. Magus

    [Zabawa] Sweetie Belle czaruje.

    Applejack bo lubi stare rupiecie
  17. Gwardia Manehattan W miejscu, które niedawno jeszcze było lasem. Nagle w blasku światła pojawił się niewielki oddział kucyków. Były tu cztery jednorożce, cztery pegazy i cztery ziemskie kucyki. Nie bez powodu siły były wyrównane. Każdy miał uzupełniać słabości kolegi z oddziału. Nie można było zauważyć jak wyglądają. Całe ich ciała pokrywały pancerze. Wszyscy byli po zęby uzbrojeni. Zaczęli się nerwowo rozglądać po okolicy. Najwyraźniej trafili w dziesiątkę. To tu musiało być źródło wywołanej paniki. Teraz trzeba było odkryć, co za tym stało. Ich oddział był właśnie od tego. Pozbywania się niebezpiecznych przypadków. Mieli tylko jeden cel znaleźć i usunąć zagrożenie. Przed szereg wyszedł jednorożec. Najwyraźniej to on dowodził tym oddziałem. -No dobra panowie żarty się skończyły. Najwyraźniej ktoś tu się dobrze bawi bez nas. A to nie ładnie. Pamiętajcie nasz cel. Teraz rozstawić pozycje i ruszamy! -Troje jednorożców stanęło za liderem. Ziemskie kucyki ich otoczyły broniąc ich tarczami a w kopytach trzymały włócznie. Pegazy wzniosły się w górę. Ich zadniem była obserwacja powietrza i ziemi i eliminowanie potencjalnych zagrożeń. Zarówno obiektów na niebie jak i tych które nacierały by na oddział na ziemi. Cała grupa ruszyła w szeregu w pełnej gotowości do walki.
  18. Kolejne kucyki szły do kasy. Powoli zbliżała się nasza kolej. Cóż przynajmniej Lust zaprzestała swoich gier. Moją uwagę zwróciła klacz pegaz, która dopiero, co wyszła. Miałem wrażenie, że gdzieś ją już widziałem. Nagle sobie przypomniałem. To ona była w zamku dwóch sióstr, gdy Luna była człowiekiem. Na szczęście mnie nie zauważyła. Wole nie rozmawiać z kucykami, które tam wtedy były. W końcu nadeszła nasza kolej. Podszedłem do kasy będą cały czas obok Lust jednak trzymając bezpieczną odległość od niej. Uśmiechnąłem się do klaczy, która obsługiwała. Po czym się odezwałem. -Dzień dobry. Ja i moja towarzyszka. -Spojrzałem na chwilę, na Lust. -Chcieliśmy udać się na smoczą wyspę. Już jesteśmy w posiadaniu biletów w to miejsce. Czy możemy, więc wyruszyć?
  19. Gwardia Manehattan W Manehattanie gwardziści wciąż oczekiwali na wiadomości od podmieńców. Jak do tej pory dostarczyli im jednego uciekiniera. Wciąż trwała obława na dwoje z nich. Według informacji jednego z patroli pegazów uciekinierki ostatnio widziano w kanałach. Musieli się jednak wycofać ze względu na podmieńce na usługach gwardii, które nie chciały współpracy z gwardzistami. Dwoje gwardzistów w czasie gonitwy zostało rannych w skrzydła obecnie są w szpitalu. Jednak kapitan gwardii zastanawiał się czy tym podmieńcom uda się złapać tą dwójkę. Trzeba było przyznać, że posiadały niesamowity spryt. Najpierw uciekły jego gwardzistom. A teraz są w stanie uciekać nawet przed własnym gatunkiem. Wniosek nasuwał się sam albo te dwa podmieńce były niesamowicie sprytne albo wciąż dopisywało im szczęście. Jednak szczęście się kiedyś w końcu skończy nic nie trwa wiecznie. I tak jednak pojawiły się problemy. Nie bardzo się podobało kapitanowi, że musiał pójść na układ z pojmanymi podmieńcami. Wiedział, że za to, co robiły należało je trzymać w lochu. Jednak przez te trzy, podmieńce nie było wyjścia. Na dodatek ośmieszyły jego gwardzistów. Były skute i otoczone przez jego ludzi. A tu nagle troje więźniów zabija dwoje jego ludzi, ucieka i zmusza do nieprzyjemnego układu. Jednak umowa to umowa. Gdy już dostaną te dwójkę. Wsadzi ich do najgłębszego i najbardziej ciemnego lochu, z którego już nigdy nie wyjdą. Muszą zapłacić za to, co zrobiły. Jednak interesowało go coś jeszcze. Według słów jednego ze swych ludzi podobno pojmany osobnik jest groźniejszy od oddziału jednorożców. To bardzo komplikowało sprawę. Do tej pory nie doceniano gniazda, jako siły militarnej. Jednak, jeśli to prawda sytuacja jest niepokojąca. Będzie trzeba porozmawiać z księżniczkami o tych "silnych" podmieńcach. I zastanowić się, jakie zagrożenia może im to przynieść w przyszłości. Być może za bardzo skupili się na buntownikach, gdy gniazdo w tym czasie się dozbrajało. Już raz podmieńce wykorzystały wojnę z ludźmi tworząc te kluby. Trzeba będzie poważnie przemyśleć te sprawę. Najpierw jednak sprawy nadrzędne dwójka uciekinierek jest zbyt niebezpieczna ze zdobytą wiedzą by mogły pozostać na wolności. Zarówno dla kucyków jak i wszystkich innych istnień. Dlatego trzeba było przedsięwziąć te środki by je pojmać. W gabinecie z kapitanem znajdowało się jeszcze dwóch gwardzistów. Byli to jego doradcy wojskowi. Podobnie jak on rozmyślali nad informacjami, które niedawno wpadły w ich kopyta. Cała trójka była ubrana w nowe pancerze za wyjątkiem hełmu, który nieco zniekształcał ich głos. Aktualnie leżały na biurku. Nagle ciszę przerwał jeden z nich. Ogier o błękitnej sierści. Siwej grzywie i różowych oczach. -Kapitanie czy jest pan pewien tego układu? Skąd możemy mieć pewność, że ponownie nie spróbują podobnej intrygi by pozyskać energię dla gniazda. Właściwie rozpracowanie tych klubów zawdzięczamy czystemu szczęściu. -Kapitan spojrzał na doradcę spod byka. -A masz inne rozwiązanie? Nie mamy wyjścia ta trójka była na tyle sprytna by uciec w czasie eskorty do lochów. Udowodnili jak mało wiemy o podmieńcach. Nasza wiedza o nich jest ograniczona. Natomiast one wiedzą o nas sporo. Żyły wśród nas. Znają nasze zwyczaje. Wiedzą jak mają z nami walczyć. Nie mamy aktualnie innego wyjścia. Pojmane podmieńce nikogo nie zabiły. Nie powtórzą ponownie tego planu. Nie sądzę by były tak głupie. Na pewno spróbują czegoś znowu by skraść naszą energię. Ale zanim znów coś wymyślą mamy sporo czasu by się przygotować. Dlatego byłem gotów na ten układ. -Nagle odezwał się drugi doradca. Ogier o brązowej sierści, pomarańczowych oczach i białej grzywie. -A, co jeśli im się nie uda kapitanie? Co wtedy zrobimy? -Wtedy nasza sytuacja będzie bardzo nieprzyjemna. Cóż na razie możemy tylko czekać na wieści tych pomieńców -Bardziej mnie zastanawia jak będzie wyglądał nasz układ. Jednego z nich dostarczyli nam zgodnie z umową. A co jeśli dwoje ucieknie? Wypuścimy więźniów za jednego zbiega? -Kapitan spojrzał na swojego żołnierza. Po czym podszedł do biurka i usiadł. Położył kopyta pod brodą w wielkim zamyśleniu. Po czym nagle się odezwał. -Najpierw niech wrócą potem się zastanowimy, co dalej -A, co jeśli nie wrócą? -Nie sądzę by nie wróciły. Los ich pojmanych sióstr w całej, Equestrii zależy od nich. Wątpię by były na tyle bezduszne by zostawić je na pastwę losu. -Ich rozmowę przerwał nagle wielki wstrząs. Gdy kapitana spojrzał przez okno zobaczył jak spanikowane kucyki biegają w panice po mieście. Tylko tego jeszcze tylko brakowało im do szczęścia. Skąd tu nagle taki wstrząs? Kapitan spojrzał na swoich doradców. -Szybko wyślijcie gwardzistów w poszukiwaniu rannych. Mają spróbować uspokoić to całe zamieszanie i wykryć, co było odpowiedzialne za źródło wstrząsu. Nie sądzę by było to zjawisko naturalne -Tak jest! -Gwardziści zgodnie z rozkazami wybiegli na ulice. Zaczęto uspokajać panikę. Na szczęście nie było rannych. Domy też były na tyle wytrzymałe, że nie ucierpiały mocno. Teraz pozostało zlokalizowanie źródła tego zjawiska. Niemal cała gwardia stanęła na kopyta by to wykryć.
  20. Nie odwróciłem się w stronę Lust na jej słowa. Mówiąc szczerze zdziwiłem się, że nie rozpoczęła na mnie ataku. Raczej słowa, które powiedziałem każdego, by do tego sprowokowały. Co prawda chciałem, by skończył się ten nieprzyjemny temat. Jednak zdziwiłem się, że w końcu daje spokój. Być może pomyliłem się nieco w ocenie jej charakteru i moje słowa trochę do niej dotarły. Przynajmniej taką mam nadzieje. Mimo wszystko muszę z nią uważać jest bardzo sprytna. Muszę przyznać, że trochę jej charakter mi imponował. Cóż lepiej nad tym nie rozmyślać. Skoro temat dobiegł końca, to dobrze dla mnie. Nic nie powiedziałem tylko ruszyłem do przodu za kucykami czekając aż przyjdzie nasza kolej, by kupić bilety.
  21. Gdy słuchałem Lust tylko mocniej marszczyłem brwi. Podmieniec uczy mnie o miłości? A co ona niby może o tym wiedzieć. Dla jej gatunku jest to tylko zwykły posiłek, który zapełnia ich puste brzuchy. Z pewnością, jeśli chodzi o zrozumienia tego uczucia my kucyki byliśmy bliżej tego. Nie ważne ile miała ogierów w swym życiu nigdy nie poczuła tego uczucia i najpewniej nigdy do nikogo go nie poczuje. W pewnym sensie było mi ich szkoda. Mogli żywić się miłością, ale nigdy nie zrozumieją tego uczucia. Znów obróciłem się w stronę Lust. Moją głowę zbliżyłem do jej ucha. Tak by tylko ona słyszała. -Nie możesz powiedzieć czy coś jest piękne skoro nie byłaś w stanie nikogo tym obdarować i najpewniej nigdy nie będziesz. Na każdego kucyka patrzysz tak samo. Każdego traktujesz jak bufet. Twoja obecna gra to idealnie pokazuje. Nie wieżę w coś takiego jak los, który może kogoś połączyć. Wszyscy sami jesteśmy kowalami własnego losu. To my wybieramy. Jedyne, co kucyk może sobie określić to swoje przeznaczenie dzięki naszym cutie markom. -Powiedziałem, po czym znów odsunąłem głowę zwracając ją w stronę kolejki. To powinno ostatecznie zakończyć ten temat.
  22. Twilight nie pozwalała żeby lody jadł Spike w odcinku "Pora na czas"
  23. Patrzyłem jak kolejne kucyki szły do przodu. Miałem nadzieje, że moje ostatnie słowa całkiem skończą temat, którego nie chciałem drążyć. Sądziłem, że ten atak na Lust będzie na tyle wystarczający, że już nie będzie miała ochoty dalej na ten temat rozmawiać. Jednak nic nie jest takie proste. Nie chciała tego skończyć. Ta rozmowa wydawała się ją tylko jeszcze bardziej zadowalać. Zwłaszcza, gdy słyszałem te jej klaskanie. Cóż w pewnym sensie zapewne miałaby racje, że moja wczesna znajomość z Yellow pomogła się nieco rozwinąć naszemu związkowi. Jednak wiedziałem jak mogę zmienić ten jej pogląd. Powoli obróciłem się w jej stronę z lekkim uśmiechem. -Sprytne. Nawet bardzo. Gdyby nie jeden fakt. Praktycznie wcale nie znałem Yellow w czasie młodości. Chodziliśmy tylko do jednej klasy, jako źrebaki. Jednak w tamtym okresie nie zwracałem uwagi na istnienie niemal nikogo. W czasach szkolnych nie miałem właściwie żadnych znajomych. Zawsze trzymałem się samemu. Nawet nie pamiętałem jej, gdy ją spotkałem. Więc twoja teoria, że z powodu tego, że chodziliśmy do jednej klasy, jako źrebaki wpłynęła na nasz związek jest zupełnie mylna. -Powiedziałem jej posyłając chytry uśmiech i znów odwróciłem się w stronę idącej kolejki. Nie bardzo mi się podobało, że drąży ten temat.
×
×
  • Utwórz nowe...