Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5482
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Kiedy remontuje domek na drzewie
  2. Golding Shield Hmm ciekawy ten kamień. Naprawdę ułatwia kontakt z nią. Dobrze, że nie muszę gadać na głos. Gwardziści uznaliby pewnie, że już całkiem mi odbiło, bo gadam z klejnotem. I co mam tu zaproponować? Może mieć problem by mnie rozpoznać w zbroi jak będzie sporo gwardii. Pewna myśl mi wpadła do głowy. Tam raczej zbyt wielu kucyków teraz niema, więc łatwo powinniśmy się spotkać. Znów się odezwałem w myśli. "Miło, że się cieszysz, że żyje. Jeszcze zacznę niedługo myśleć, że zależy ci na moim życiu. Domem zajmę się jak już skończymy. Za około godzinę spotkajmy się w okolicach centrum Canterlotu. Jest tam bardzo ładna restauracja. Będę w zbroi, ale dla ułatwienia zdejmę hełm, więc powinnaś mnie zobaczyć. Do zobaczenia" Gwardia Manehattan Ogier zmarszczył brwi. Teraz jego ton stał się znacznie twardszy. -Posłuchaj panienko. Jak dla mnie to ty próbujesz się wykręcić. Jeśli księżniczka Cadence jest naprawdę tak słaba, że mi nie odpiszę to wezmę winę na siebie. Nie interesuje mnie jak bardzo jesteście zmęczeni. Dopóki się to nie wyjaśni nie ruszycie się na krok. -Nagle przed ogierem pojawiła się kartka papieru i pióro. -Więc to ostatnia szansa zostajecie przy tej wersji wydarzeń, którą powiedzieliście? Buntownicy Ogiery natychmiast zaprzestali walki gdy jeden z nich nagle legł na ziemi. Ogiery na widok gryfa się cofnęły -To ten cholerny gryf! Spadamy stąd! Później dokończymy! -Wszystkie ogiery zaczęły uciekać w różne strony.
  3. Buntownicy Grupa teraz była bardziej liczna z trzech zrobiło się dziesięciu. Wyglądało na to, że są to buntownicy z różnych lokalizacji. Bo rozpoczęła się między nimi jakaś bójka. Jeden z ogierów leżał na ziemi z poderżniętym gardłem, podczas gdy reszta zaczęła ze sobą walkę. Każdy z ogierów był uzbrojony w nóż lub jakiś metalowy kij. Najwyraźniej przyczyną awantury była zawartość szopy, która teraz była szczelnie zamknięta.
  4. Gwardia Manehattan Jednorożec spojrzał na przedmiot. Po tym znów na kucyki i lekko się uśmiechnął. -Z tego, co wiem księżniczki naznaczają ważniejsze przedmioty w królestwie. Więc może napisze teraz list do księżniczki Cadence czy coś im zaginęło? Mamy sposób by list znalazł się u niej natychmiast. Jeśli wasza historia jest prawdziwa zostaniecie wypuszczeni. Jeśli jednak księżniczka stwierdzi, że coś jej skradziono. Zostaniecie zatrzymani do czasu wyjaśnienia sprawy. -Powiedział jednorożec z chytrym uśmiechem. Reszta gwardzistów wciąż dokładnie obserwowała obcych. Gotowi tylko na atak w każdej chwili. Breezy Orchid Klacz zaczęła biec by zaprowadzić Martina na miejsce. Po pewnym czasie zaczęła zwalniać. Z okolicy dochodziły krzyki. Większości nie dało się zrozumieć. Jednak tym bliżej można było już je zrozumieć. Tak jak odgłosy walki z okolicy. -Nie tak się umawialiśmy! -Krzyknął donośnie obcy głos ogiera
  5. Magus

    Wielkie Wyzwanie #1

    /Most White Najwyraźniej burza piaskowa pomieszała plany klaczy, bo ta nie atakowała. Dla ogiera też nie było łatwo był przyzwyczajony do ciemności i miał czuły słuch. Jednak burza piaskowa utrudniała również mu widok przeciwnika. A walka wokół utrudniała mu cokolwiek usłyszeć. Jednak nie był głupi. Nigdy nie atakował tak by jego atak zaszkodził również mu. Jego róg ponownie zalśnił. A jego oczy zmieniły barwę na krwisto czerwoną. Teraz widział znacznie lepiej. Z tego, co zauważył jego przeciwniczka starała się uciec przed burzą piaskową. Burza miała ograniczony zasięg głównym jej zadaniem było to by przeciwniczka nie widziała ogiera. Ucieknie czy nie i tak ma utrudnione zadanie. A nie łatwo zranić coś, czego nie widać. Przed pyszczkiem ogiera pojawił się kolejny nóż, którym rzucił prosto w klacz. Ciekawe czy zdoła tego uniknąć? Sam ogier szybko zmienił pozycje, z której rzucił. Bo wiedział, że jeśli nie trafi. Klacz już będzie znała jego położenie.
  6. Golding Shield Na szczęście dostałem odszkodowanie. Zdążyłem przy okazji dojść do koszar. Właśnie układałem rzeczy w baraku gwardii. Miałem teraz wspólny pokój z kilkoma gwardzistami. Nie mieszkałem tak od czasów akademii. Kapitan zgodził się przechować w swoim gabinecie sejf z zawartością. Mu mogłem zaufać. Arrow nie wyglądał na zadowolonego z nowego miejsca zamieszkania. No cóż wychodzi na to, że długo nie mogę tu zostać. Muszę poczekać aż odbudują mój dom albo poszukać nowego. Nagle spostrzegłem jak kamień duszy Lust świeci. Wtedy usłyszałem jej głos w głowie. Inni gwardziści chyba nic nie słyszeli, bo nie zwracali na mnie uwagi. Wyszedłem z baraku. Tak by nikt mnie nie widział. Jak to, więc działało? No dobra spróbujmy. Mój róg zaczął świecić przy kamieniu. Po czym zacząłem mówić w myśli. Żyje, jeśli o to pytasz. Odłamki, twój kamień duszy i kilka innych rzeczy przetrwało. Ale mój dom spłonął. W najbliższym czasie będę mieszkał w barakach gwardii. Gdzie mamy się teraz spotkać? Gwardia Manehattan Róg jednorożca zaświecił. Chwilę patrzył to na przedmioty to na pegazy. Gdy nagle się uśmiechnął. Jego róg ponownie rozbłysł i nagle zamknął drewniane pudełko w bańce magicznej, która teraz była tuż koło jego głowy. Okoliczni gwardziści wymierzyli kuszę do pegazów. A rogi jednorożców świeciły intensywnie zwrócone w stronę intruzów. -Bardzo oddaliliście się od Crystal Empire. Nie mam pojęcia, kim jesteście ani co jest w tym pudełku. Jednak musi to być coś niezwykle ważnego skoro księżniczka Cadence to naznaczyła. Miło z waszej strony, że nam to zwróciliście. Teraz jesteście aresztowani. Jeden fałszywy ruch a pożałujecie Breezy Orchid Klacz wykonała polecenie Martina bez słowa i momentalnie znikła mu z oczu. Wróciła po dość nie długim czasie. Biegła bardzo szybko w jego stronę. -Martin ci podejrzani spotkali się inną grupą przy jakiejś stodole. Trwałą między nimi dyskusja. Niestety nie byłam w stanie usłyszeć, o czym rozmawiają. Ale chyba wywiązała się między nimi jakaś kłótnia. Tyle mogłam ocenić z ich gestów
  7. Golding Shield Stałem w swoim pancerzu na zewnątrz. Patrząc na to, co kiedyś było moim domem. Arrow siedział na moim grzbiecie. Na szczęście uratowałem mój ekwipunek. Pancerz mnie uchronił przed zgubnym losem. Zdołałem wyrwać sejf ze ściany z całą jego zawartością. Udało mi się również ocalić kamień duszy Lust. Ale teraz nie mam gdzie mieszkać. Mógłbym pójść do Yellow. Ale nie jestem gotowy na mieszkanie z nią pod jednym dachem. Swift może by mnie przygarnął. Ale on mieszka z żoną. Nie chce mu psuć domowej atmosfery. Jest też moja mama. Ale nie po to opuściłem rodzinne gniazdo by do niej wracać. No cóż najwyraźniej będę musiał zamieszkać w barakach gwardii. Szkoda tylko tych obrazów. Kupiłem je kiedyś w Filydelphi. Takich jak te już nie zdobędę. No nic. To tylko dom. Mogę zostać bezdomny. Koszary nie są takie złe. Wielu gwardzistów tam mieszka. Powoli wziąłem wszystkie rzeczy i ruszyłem. Gwardia Manehattan Gwardziści wprowadzili trójkę pegazów do środka. W całej okolicy roiło się od gwardii. W pomieszczeniu, do którego wprowadzono pegazy również było sporo gwardii. Jednorożec za biurkiem spojrzał na pegazy -Proszę położyć wszystkie rzeczy na biurku. -Powiedział jednorożec patrząc poważnie na pegazy Podejrzani -Wygląd to chyba nie przestępstwo panie władzo? Nikomu nie przeszkadzamy. Tylko sobie spacerujemy. A jeśli tak bardzo pana to obchodzi jesteśmy obieżyświatami. Czy to już wszystko? -Spytał ogier patrząc poważnie na Martina.
  8. Breezy Orchid, Podejrzani Klacz zrozumiała sygnał Martina. Była w gotowości by mu pomóc. Ogiery poszły za Martinem bez słowa. Gdy ten się odwrócił. Jeden z nich lekko zmarszczył brwi, lecz drugi mu tylko pokiwał niezauważalnie głową. -Wszystko, co dziś robiliśmy? Przyjechaliśmy tu rano jeździmy po Equestrii i dobrze się bawimy zwiedzając krainę. Aktualnie jesteśmy tu i podziwiamy okolice. Czy to już wszystko panie władzo?
  9. Gwardia Manehattan pegazy Grupa dziesięciu pegazów zatrzymała się w locie przed trójką nieznanych pegazów. Zmarszczyli brwi. Po czym jeden z nich się odezwał -Aby wejść do miasta trzeba przejść kontrole. Proszę lecieć za nami do posterunku gwardii. -Po tych słowach pegazy zaczęły otaczać intruzów. By ci nic nie wywinęli do czasu kontroli Podejrzani -Ależ oczywiście panie władzo. My nic nie ukrywamy. Niech pan prowadzi. -Powiedział dosyć spokojnie ogier z dosyć dziwnym uśmiechem.
  10. Golding Shield Dotarłem po pewnym czasie do domu. Postanowiłem zabrać ze sobą swoją broń i zbroje. Las Everfee jest pełen niebezpieczeństw. Wolałbym nie napotkać jakiegoś drapieżnika. A potem być wobec niego bezbronny. Magii wolałem nie marnować od tak. Poza tym teleportacja też kosztuje sporo mocy. Przy okazji zabrałem jakieś jedzenie i spakowałem namiot na wszelki wypadek. Wolałem być gotowy na wszystko. Lepiej coś mieć i tego nie potrzebować. Niż żeby było na odwrót. Arrow z zaciekawieniem przyglądał się wszystkiemu, co robię. Breezy Orchid, Podejrzani Klacz kiwnęła milcząco Martinowi i zaraz zniknęła z miejsca ukrycia. Schowała się niemal niezauważalnie. Obserwując Martina i podejrzanych. Jeśli czegoś spróbują będzie gotowa. Ogier głupio się uśmiechnął w stronę Martina. -A nie widać panie władzo? Korzystamy z ładnej pogody i spacerujemy. Czy to już też jest nielegalne?
  11. Golding Shield -To bardzo miłe z pana strony. Ale ja już dawno stwierdziłem, że... -Wiem co mówiłeś Golding. A jednak pomogłeś w szkoleniu obiecujących rekrutów. Cały czas widziałeś zagrożenie w buntownikach. Podczas gdy my byliśmy pewni, że takiego niema. Posłuchaj niema innego jednorożca obecnie tutaj. Który osiąga twój stopień magii i ma twoje doświadczenia. Proszę cię, więc abyś to przemyślał jeszcze raz -Potrzebuje czasu kapitanie. Dlatego chciałbym na jakiś czas opuścić Canterlot -Na jak długo i w jakim celu? -Zapytał wyraźnie zdziwiony moją prośbą -Około jeden dzień. Sprawy osobiste -Nie powiem. To trochę dziwne jak na ciebie. Ale masz kilka zaległych dni urlopu. Oczywiście możesz wyruszyć. Kiedy więc znikniesz? -Jeszcze dzisiaj. Ale na pewno wrócę. I wtedy udzielę panu odpowiedzi -Dobrze Golding możesz wyjść. -Zasalutowałem kapitanowi. On zrobił to samo. Po tym opuściłem jego biuro. By skierować się do koszar a następnie znowu do domu. Breezy Orchid -Nie martw się Martinie wkrótce się przyzwyczaisz do naszych regulaminów. Teraz ruszajmy. Bo nam uciekną za daleko. -Klacz wybiegła na przód by pokazać Martinowi gdzie poszli podejrzani i by wskazać ich. Po niewielkim biegu zatrzymała się i schowała między okolicznymi budynkami. Cichym szeptem odezwała się do Martina. -To oni. -Wskazała kopytkiem na czterech ogierów. Szli w grupie niewielką ścieżką. Nie wyglądali na miejscowych. Ich wygląd dawał wiele do życzenia.
  12. Dotarłem w końcu do naszych koszar. Mijałem okolicznych gwardzistów by dostać się do kapitana. Po pewnym czasie dotarłem do jego gabinetu. Musiałem zdjąć hełm z głowy przed jego strażnikami by się zidentyfikować. Ci po dokładnym sprawdzeniu wpuścili mnie do gabinetu. Kapitan właśnie chodził w kółko po sali. Na mój widok spokojnie usiadł przy biurku. -Siadaj Golding. -Wykonałem polecenie i usiadłem przed nim. -Spóźniłeś się dziś chwilę. Dosyć to do ciebie nie podobne -Wybacz kapitanie. To był dziwny dzień i wieczór wczoraj -Rozumiem. Wigilia serdeczności potrafi udzielić się każdemu. Jednak staraj się tego unikać -Chciał mnie pan widzieć kapitanie? -A tak. Buntownicy są groźniejsi niż przypuszczaliśmy. Rozwijają się niesamowicie szybko pomimo środowiska magicznego, w jakim żyjemy. Bądźmy szczerzy ich broń ma większe możliwości niż nasz. Nie mają może dawnej potęgi. Ale sytuacja robi się coraz bardziej groźna -Rozumiem, że rozpoczynamy atak by ich zdławić -To nie takie proste Golding. Warszawą już się zajmuje księżniczka. Sądzę, że wie, co robi. Jednak ogniw buntu jest wiele. Buntownicy ukrywają się wszędzie. Musimy zadbać o jak najlepszą ochronę granic Equestrii. Najlepiej, jeśli zajmę się tym osobiście. Jednak by dobrze to wyglądało muszę się tam zjawić. Nie wiem jak długo mnie nie będzie. Równie dobrze mogę tam polec. Canterlot nie może zostać bez kogoś, kto pokieruje gwardią. Mam do ciebie zaufanie. Dlatego sądzę, że pod moją nieobecność możesz zająć moje miejsce. -To mnie zamurowało. Nie spodziewałem się tego. Nigdy nie uważałem się za dobrego leadera. Wolałbym, aby kto inny został wybrany na to stanowisko. I co teraz powinienem zrobić?
  13. Magus

    Quiz CMC V 2.0

    Scootaloo w odcinku "Konkurs talentów"
  14. Golding Shield Powoli otworzyłem oczy. Było znacznie później niż zwykle. To wszystko przez to wino. A może to wpływ Lust na mają głowę? Czy to wszystko naprawdę się wczoraj stało? Otworzyłem szufladę szafki. Kamień duszy Lust wciąż tam był. Czyli to stało się naprawdę. Dziś złamię kolejną zasadę pomogę niezarejestrowanemu podmieńcowi wydostać się z terenu Canterlotu. Z dnia na dzień ładuje się w coraz większe bagno. Mój ojciec przewraca się w grobie widząc, co robię. Jednak to wszystko robię dla dobra Equestrii. Ale czy na pewno? Gdy dowiedziałem się prawdy o Lust byłem wściekły. Potem, gdy wyjawiła mi sporo rzeczy o swoim gatunku. Było mi jej szkoda. Jednak czy pomagam jej z poczucia żalu czy dlatego że mamy wspólne interesy? Sam już nie wiem. Muszę uważać. Do spotkania z Lust jeszcze zostało parę godzin. Do tego czasu chyba zdążę zgłosić się do kapitana i poinformować go, że na jakiś czas zniknę. Powoli wstałem z łóżka. Arrow wciąż nie wyglądał na zadowolonego po wczorajszej przygodzie. Wyjąłem kilka jabłek z szafki. A wino schowałem. Nie miałem czasu na lepsze śniadanie. Włożyłem na siebie zbroje i zabrałem broń. Po czym prędko opuściłem dom. Breezy Orchid Klacz lekko zmarszczyła brwi na słowa Martina. -Martinie. Jestem twoją partnerką. Ale nie mogę się zgodzić na takie metody. Rozumiem, że w imperium gryfów macie swoje prawa. Ale gwardia nie może się tak zachowywać. Musimy dawać przykład. Zwłaszcza w takim mieście jak Canterlot. Buntownicy już teraz są groźni. Tylko tego brakuje by szerzyli jeszcze propagandę. Możemy ich śledzić. Lub ewentualnie przepytać. Ale nie możemy ich atakować bez powodu
  15. W dwóch odcinkach. Chyba że podzielimy finał czwarte sezonu na dwa odcinki to wtedy w trzech.
  16. Breezy Orchid Klacz spokojnym krokiem ruszyła w stronę Martina. Chwilę jeszcze się rozejrzała, po czym się odezwała. -Nie jestem do końca pewna. Ale chyba widziałam coś podejrzanego. Widziała czwórkę ogierów. Stali w grupce. Niestety nie słyszałam, o czym rozmawiali. Gdy chciałam podsłuchać, o czym rozmawiali. Ci już zdążyli skończyć rozmawiać i ruszyli. Jestem pewna, że mnie nie zauważyli. Byłam bardzo ostrożna. Jednak nie mogę być pewna, że coś kombinują. Równie dobrze mogę się mylić a ten trop może się okazać stratą czasu. A wtedy może się okazać, że gdy my ich ganialiśmy byliśmy naprawdę potrzebni gdzie indziej
  17. Breezy Orchid Klacz kiwnęła głową Martinowi na znak porozumienia. Gdy ten wzniósł się w powietrze. Ta ruszyła po cichu. W poszukiwaniu wszelkich zagrożeń. Starała się nie rzucać w oczy. W tych miejscach gwardia pojawiała się tak często, że widok gwardzistki nie był dla nikogo niczym nowym. Mimo wszystko często ktoś, kto miał coś na sumieniu wybierała takie miejsca. Choćby z powodu, że łatwo się tu można było ukryć.
  18. Breezy Orchid -Więc ruszajmy. -Powiedziała z entuzjazmem w głosie. Klacz szła tuż za Martinem. Pomimo że była niepozorna. Przeszła ciężkie szkolenie na gwardzistę. Głównie specjalizowała się w szybkich atakach. Dlatego pozostawała czujna na każdym kroku. Obserwowała dokładnie całą okolice w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń. Była gotowa by bronić siebie, mieszkańców lub pomóc swojemu partnerowi, jeśli z jakiegoś powodu. Nie będzie mógł sobie dać rady.
  19. Breezy Orchid -Dawno ich nie widziałam. Wiele podróżują. Właściwie wychowywałam się sama. Jednak ich za to nie winie. Jeśli chodzi o zbroję to jak uważasz. Jednak sądzę, że gwardia nie zbankrutuje przez jedną zbroje dla gryfa. O czas się nie martwię. Mam go sporo. W końcu z tak błahego powodu nie powinniśmy rezygnować z naszych obowiązku. -Klacz również uśmiechnęła się do Martina. -Oczywiście jestem gotowa. Możemy ruszać. -Powiedziała bardzo miłym głosem.
  20. Breezy Orchid -Jesteś bardzo miły Martinie. -Powiedziała klacz z miłym uśmiechem. -Widywałam już twoich pobratymców. Jednak nigdy nie poznałam żadnego gryfa. Oczywiście możemy sprawdzić okoliczne wioski. Nie możemy pozwolić, aby gdziekolwiek komuś coś groziło. Nie tylko ty nie znasz dokładnie okolicy. Od niedawna przebywam w Canterlocie. Pochodzę z małej wioski niedaleko granic Equestrii. Mieszkańcy żyją tam spokojnie starając się nie mieszać się do konfliktów. Wstąpiłam do gwardii, bo uznałam, że moje talenty medyczne jak i znajomość różnych ziół może się przydać gwardii. -Oczy klaczy na chwilę spadły na zbroje, po czym spojrzała na Martina. -Dziwie się, że tobie nie wydano zbroi. Każdy powinien ją posiadać. Zwłaszcza w takich czasach
×
×
  • Utwórz nowe...