Cóż, nadszedł czas i na mnie.
Za mniej niż miesiąc matury, wiadomo. Pełno maturzystów w moim (bądź starszym) wieku teraz albo się cieszy z powodu skończenia szkoły, albo się stresuje Egzaminem Dojrzałości. Zapewne gdyby to również mnie dotyczyło znajdowałbym się w tej pierwszej grupie, bo szczerze mówiąc nie obchodzi mnie ani trochę matura, gdyż nie wiążę przyszłości z pójściem na studia. Dlatego też 3 lata temu zdecydowałem, że zdobędę chociaż durny papierek i pójdę do technikum... co teraz uważam, że jedną z najgorszych decyzji w moim życiu. Ale do rzeczy. Po pierwsze, sam poziom w technikach (patrzę opierając się na swoim punkcie odniesienia, jako technik informatyk) jest lekko mówiąc... mierny. Chociaż to nie jest nawet najgorsze, bo spodziewałem się tego. Najgorsza jest świadomość zmarnowanego cennego czasu, który można było przeznaczyć na coś praktycznego. Oprócz tego dochodzą zadufani w sobie pseudonauczyciele, którzy nie chcą nawet słuchać dobrych rad, bo swoje wiedzą, albo używają jeszcze śmieszniejszy argument jaki niestety często słyszę "są po studiach". A gówno prawda, to nie jest dziedzina, z której raz się zdobędzie tytuł i już jest się panem, władcą i ma się nieograniczoną wiedzę na ten temat. Wręcz przeciwnie - wydaje mi się, że na ten moment to jest najszybciej rozwijająca się dziedzina nauki na świecie i pewnie wiele osób tak samo uważa. Już po roku przerwy można się zagubić w nowych trendach, standardach, technologiach itp, a co dopiero mówić o przypadku kiedy taki ktoś skończył studia kilkanaście lat temu i może coś tam raz czy dwa przeczytał? Odpowiedź na to pytanie zostawiam wam. Gdyby jeszcze było mało, mam takie szczęście, że trafiłem na kiepski rok na rozpoczęcie nauki w szkole średniej. Jestem przedostatnią klasą (Na ten moment mamy dwie drugie klasy i zero pierwszych), bo trzy szkoły zostały połączone, my we wrześniu się przenosimy do innego budynku, a ten w którym się uczę aktualnie zostanie zamknięty. Przez to przez najbliższe trzy lata miałem zmianę zarówno nauczycieli przedmiotów zwykłych jak i zawodowych (co naprawdę nie jest przychylne jeśli chodzi o oceny...). Oznacza to też, że całe pieniądze jakie szkoła dostaje idą na budynek do którego mamy się przenieść. Byłem tam i uwierzcie mi, że różnica jest ogromna (U nas stary sprzęt z 2006r, tam najnowszy z 2013). Owszem, będziemy mieli możliwość korzystania z tego, ale przez mniej niż jeden rok. Dodatkowo, prawdopodobnie zanim się wszystko przestawi to już będą matury i egzaminy zawodowe, które będą już w maju. Efekt jest taki, że kompletnie nie chce mi się chodzić i marnować czasu przy "nauce" w mojej pięknej szkole, często uciekam (muszę teraz się ogarnąć, bo jeszcze będę nieklasyfikowany...), oceny są z tego powodu kiepskie (albo dlatego, że "nauczyciel" musi podnieść swoje ego) i bardzo często siedzę w stresie. Gdybym się zdecydował na liceum albo zawodówkę nawet (wtedy bym już skończył szkołę rok temu), już miałbym z górki, albo w ogóle nie musiałbym się męczyć z tym wszystkim. Ale wolałem technikum, dla durnego papierka. Mam przynajmniej nauczkę na przyszłość, żeby nie marnować lat z powodu jakiegoś tytułu, papierka, czy czegoś podobnego jeśli nie zyskam na tym żadnej wiedzy. Dlatego tym bardziej nie mam zamiaru iść za 2 lata na studia, a maturę napiszę tylko po to, żeby była.