Rozumiem ciężką przeszłość ale jest granica między życiowymi dramatami a wyrąbanymi w kosmos historiami kompletnie nie pasującymi do uniwersum, które są okrutne dla samego okrucieństwa, co w końcowym efekcie jest bardziej żałosne niż pomysłowe/ ciekawe/ dobzre zrobione.
Matka Celestia, Ojciec Luna, ciotka Kryśka, Zagubiony alicorn, brak przyjaciół, ogólnie nieśmiały ale potrafi więcej niż celestia jeśli chodzi o magię! Taki oc jest okej?