Mephisto The Undying

- Potrafię w sumie opatrzyć rany, nastawić złamania i tym podobne ale nie jestem w tym wyszkolony. Raczej z własnego doświadczenia. - powiedział. - Ale jeśli ty się na tym znasz to najlepiej tobie powierzyć to zadanie. - zwrócił się do Sektora.

Edward poszedł w umówione miejsce, miał przy sobie wszystkie swoje bronie. Spojrzał na kapitana. - Kobieta wyzwolona co? - mruknął pod nosem i podszedł.

Edward dopił rum do końca. - Ta mała załoga jest coraz większa... - powiedział pod nosem. Zamówił kolejną butelkę i westchnął. ,, Szkoda że większość z nich to żołnierze republiki. '' pomyślał.

((Już ci mówiłem żebyś wyszedł z tymi zasadami pisania dialogów.))

Vlad uśmiechnął się, odwrócił na pięcie i ruszył przed siebie. - Nie martw się Nick. Nie zabije cie. To moja działka. - zwrócił się do Nicka i ruszył dalej.

- Po prostu przyszedłem zobaczyć jak się miewa jeden z dziwniej wyglądających bogów. Na ogół jesteś niebieska i chodzisz w naszyjniku z głów i przepasce na biodra. Ciekawy kamuflaż ale raczej go nie lubisz. - powiedział.

N: Powiało chłodem. A: Jakiś żołnierz? W kolorze było by ciekawsze. S: Echo! echo, echo, echo! U: Nie kojarzę.

- Fakt. Wy jesteście słabi bez wyznawców. - stwierdził. - Ale wybacz tę nieuprzejmość. Vlad Dracula. Zarówno imię jak i nazwisko mam inne niż kiedyś ale to przez to że czasy się zmieniły. - przedstawił się. - I jestem ojcem Chunga. - dodał.

Vlad wciąż podążał za Kali, przyglądał się całej ceremonii. Teraz nie miał wątpliwości, to ona. Nie była dla niego w obecnym stanie wielkim wyzwaniem, zagrożeniem również. Zszedł na dół, teraz mogła go zauważyć, podszedł bliżej ale zatrzymał się kilka metrów od niej. Spojrzał na hinduskę. - No no, dawno nie widziałem żadnego z was. - stwierdził.

((Doktor internet mówi to pewnie rak. A ty Saj się nie przejmuj, i tak ostatecznie będziesz sprzątać pokład )) - Więc, co do celu, masz jakiś kamracie? - zapytał swojego nowego kapitana.

- Aye, kapitanie. - powiedział, wstał i wyszedł. Upicie się to w sumie dobry pomysł.

- Nie bój się, to że lubię krew demonów nie znaczy że będę chciał cię ugryźć. - poinformował. - Teraz ciekawi mnie co innego. - stwierdził i ruszył przed siebie, minął Nicka. Szybko dostał się na jakiś budynek z którego obserwował okolicę w poszukiwaniu jakiegoś zapachu który był by inny niż wszystkie. Po pewnym czasie znalazł, udał się w tamtą stronę. Gdy zobaczył jakąś hinduskę zdziwił się. Spodziewał się czegoś bardziej spektakularnego, ale po chwili zrozumiał że taki wygląd to lepsza przykrywka. Postanowił ją śledzić.

- Dobra, to kiedy wyruszamy? - zapytał po chwili milczenia.

- Sądzę że jest nią zafascynowany. To w końcu bogini prawda? No i poza tym, wątpię żeby dla niej pracował. Raczej sprawdzał ją. - powiedział spokojnie. Chung wzruszył ramionami. - Nie wiem. Ja wyszedłem na spacer.

- Owszem. To Kali. - powiedział spokojnie. - Myślałem że nienawidzisz każdego wampira więc czemu nie pokazujesz swojej nienawiści teraz, ba nawet wcześniej z nią rozmawiałeś. - Vlad wskazał na dziewczynę.

- Wyszedłem na spacer. - odpowiedział spokojnie. - Skoro już jestem najedzony to spacerek dobrze mi zrobi. - dodał spokojnie Vladimir.

- To w sumie możliwie, nie powiedziałem jej jak wrócić do ludzkiej formy. - powiedział Chung. - Robisz to w sumie podobnie ale myślisz o staniu się człowiekiem. - powiedział. - Już mówiłem że wystarczy Vlad. Vladimir jeśli wolisz. - powiedział. - No i poza tym, nie mogę już wyjść na spacer? W świetle gwiazd. - zapytał przyjaznym tonem.

Chung w oddali zobaczył Alice z krukiem na ramieniu. Podszedł bliżej. - Hej. Chwilka... czy ten kruk to nie jest Jessy? - powiedział patrząc na kruka. ((Hej, hej Bosman. Hej!)) Vlad, przyglądał się Nickowi i wampirzycy z dystansu, po chwili jednak podszedł bliżej pewnym krokiem z cwanym uśmiechem. - Złość piękności szkodzi. - zwrócił się do Nicka.

Chungowi znudziło się siedzenie. Zszedł na dół i poszedł się przejść.

Chung odwrócił się widząc że reakcją Kali było tylko gniewne spojrzenie. Zeskoczył z dachu na jakąś podpitą kobietę i zabił ją wypijając jej krew. Można powiedzieć że sam właśnie się napił bo wypił krew z alkoholem, potem skierował się do szkoły gdzie usiadł na dachu.

Chung przyglądał się Kali, nie zabiła Nicka ale wciąż była niebezpieczna. Zastanawiał się czy go zauważy.

- Nawigator, no i mogę też sterować. Jednak znam się na wszystkim po trochu. - powiedział.

- Owszem. - powiedział. - Duncan Wallpole jestem. - dodał, nie podał poprawnego imienia. Wiedział że lepiej być ostrożnym.

Edward siedział w tawernie gdy weszła do niej jakaś dziewczyna. Podrapał się po brodzie, i cały czasz ją obserwował, jednak mimo wszystko dyskretnie, gdy weszła do pokoju rekrutacyjnego. Uśmiechnął się pod nosem, dopił swój alkohol i wstał, poszedł spokojnie do pokoju i wszedł do środka. - Kto by pomyślał, kobieta przeprowadza rekrutacje. - stwierdził siadając na krześle naprzeciw. Wyglądał na bardzo pewnego siebie, taki też był. - Jak cię zwą kamracie? - zapytał.

Chung wiedział kogo będzie próbować zabić Kali, wiedział że dotrze tam szybciej niż ona. Usiadł na dachu budynku na przeciw i przyglądał się całej sytuacji z góry.