NMM: Po wyjściu na balkon zobaczyła coś dziwnego, coś niespotykanego. W miejscach których tętniło życie teraz świeciła pustka. Chłodne i ciężkie powietrze przyprawiło władczynie o dreszcze które były wręcz paranormalne. Zbiegła na dół do holu lecz tam również nikogo nie zauważyła. Udawszy się w kierunku koszar poczuła smród stęchlizny i siarki. Zapach drażnił jej węch ale musiała dowiedzieć się o co chodzi. W połowie drogi zobaczyła kilka kropli czerwonej cieczy na ziemi, na jej nos spadła kolejna. Spojrzała w górę i ujrzała zwisające ciało którego nie potrafiła określić. Przypominało kucyka jednak było tak zmasakrowane że trudno było to dostrzedz. Naglę klatka piersiowa stworzenia rozwarła się rozbryzgując więcej krwi i kilka organów wewnętrznych. Z wnętrza ciała wypełzło dziwne stworzenie o ciemnym ubarwieniu i szybko uciekło przez niewielką szparę w ścianie. Przerażona Celestia pobiegła w stronę koszar jeszcze szybciej ale za plecami usłyszała jeszcze krzyk
-Twoje żałosne jestestwo dobiega kresu!- Odwróciła się i ujrzała...
Jeżeli za długie to usunę całość ale jakoś mnie tchneło.