Skocz do zawartości

Rexumbra

Brony
  • Zawartość

    237
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Rexumbra

  1. Rexumbra

    Zapisy

    Skoro zaczęło się już głosowanie, z wielką chęcią wezmę udział w kolejnym pojedynku.
  2. Rexumbra stał w bezruchu mimo posiadania sztyletu w jednym z jego nowych odnóż. Dżuma okrążała go i szykowała się do kolejnego ataku. - Więc to jest twoja strategia ? Żądlić i uciekać niczym insekt. Niestety dla ciebie Pierwszy Etap Przemiany już się w pełni zakończył. - Pomyślał Rexumbra gdy równocześnie w trakcie jego rozmyślań maska którą nosił zaczynała pękać i rozpadać się. Szybkim ruchem jednego z pajęczych odnóż wybił ze swego ciała wbity sztylet posyłając go daleko w ciemność uniemożliwiając Dżumie jego odzyskanie. - Cóż za głupia decyzja, straciłaś swoją broń dla tak nieznaczącego celu. - Powiedział gdy jednocześnie zranione przez Dżumę odnóże wyprostowało się przy akompaniamencie dźwięków jakie wydają palce gdy się nimi strzela i gdy powróciło znów do poprzedniej pozycji po poprzednim ruchu Hybrydy nie pozostał nawet ślad. Dżuma znajdowała się za plecami Rexumbry dzierżąca obecnie tylko jeden sztylet i zdająca sobie sprawę że jedyne co jak dotąd uczyniła to strata broni. Nagle na jej twarzy zagościł szok spowodowany błyskawicznym atakiem Rexumbry, jego ruchu w przeciwieństwie do poprzedniej sytuacji były szybsze, silniejsze i o wiele lepiej skoordynowane przez co Dżuma w ogóle nie miała chwili wytchnienia. Rexumbra wyprowadzał cios za ciosem korzystając ze swego miecza, buzdygana jak i ostro zakończonych odnóż którymi wyprowadzał zarówno cięcia i pchnięcia zasypując przy tym Dżumę deszczem ciosów można by rzec. Jednak nie napierał cały czas na Dżumę, co chwilę odskakiwał w różne kierunku zmieniając pozycję i atakował dalej. Dżuma była praktycznie na straconej pozycji wyposażona jedynie w jeden sztylet przeciwko arsenałowi Rexumbry, falowane ostrze miecza uniemożliwiało przejechaniem sztyletem na palce czarnego maga a buzdygan był niemożliwy do zablokowania natomiast dodatkowe nogi Rexumbry tylko jeszcze bardziej pogarszały i tak już beznadziejną sytuację. Rexumbra wykonywał atak za atakiem przeciw Dżumie która z zmęczeniem jak i wieloma zadanymi ranami odkryła że jej mały wygląd jak i zwinność nie dają już jej żadnej przewagi. Pajęczy potwór zadał cios swoim buzdyganem opadającej z sił Dżumie która nie mogąc go uniknąć w rozpaczliwym geście uniknięcia poważnych obrażeń zablokowała go swoim sztyletem co zaowocowało powaleniem na ziemie na odległość kilku metrów jak i obrażeniami ręki. - Czyż nie tego chciałaś ? - Usłyszała leżąca na ziemi Dżuma. Obserwując przy tym Potwora naprzeciw niej który spokojnym krokiem się do niej zbliżał i zauważając kolejne zmiany na jego ciele. Na twarzy Rexumbry nie znajdowało nic prócz dwóch par oczu jarzących się zielonym światłem, sama aparycja mimo zniszczenia maski nie zmieniła się właściwe wcale i wyglądała to jakby wciąż ją nosił, skórę okrył twardy chitynowy pancerz o hebanowej barwie który zewsząd znaczyły symbole błyszczące czasem mrocznym blaskiem. - Zapewne zachodzisz w głowię z pytaniem dlaczego nie jest tak łatwo jak za pierwszym razem prawda ? - powiedział Rexumbra. - Odpowiem ci na to pytaniem. Widzisz, na początku walki moje ciało dopiero zaczynało się zmieniać, mój układ nerwowy nie był jeszcze gotowy na odpowiednie sterowanie nowymi częściami ciała a z powodu wewnętrznych i zewnętrznych przemian moje ruchy działały z dużym opóźnieniem. Jednak teraz gdy metamorfoza doszła ku końcowi nie mam żadnych problemów by w pełni korzystać ze swych umiejętności. Rexumbra zatrzymał na około 4m od Dżumy dając jej powstać po czym znów zmienił pozycję i zaczął spychać Dżumę w kierunku miejsca gdzie po raz pierwszy skrzyżowali swe ostrza. Mimo zadanych przez Rexumbre ran Dżumie wciąż nie brakowało ducha walki, zdołała przejechać swoim sztyletem po twarzy Czarnoksiężnika zadając długą choć płytką ranę, ranę kłutą w prawy bok gdy uniknęła niezgrabnego zamachu buzdyganem jak i mimo wszystko zdołało go pozbawić odnóża gdy wskoczyła mu na plecy i zatapiając ostrze w miejscu wychodzenia odnóża zdołała je wyrwać i odskakując dodatkowa zabrała je ze sobą po czym zatopiła jej ostry czubek w brzuchu Potwora którego szybką reakcją było uderzenie Dżumy pozostałą siódemką co z powodu bólu jaki przeżył Rexumbra skończyło się jedynie powaleniem na ziemie i kilkoma niegroźnymi kłutymi bądź ciętymi ranami. - Przyznaję że nieźle sobie radzisz jednak to już koniec tej walki, wygrałem. - powiedział Rexumbra wyciągając odnóże ze swego ciała i rzucając je na bok. Dżuma na pewno zastanawiała się o co chodzi, w końcu była jeszcze zdolna do walki podobnie jak Rexumbra. Odpowiedź przybyła w postaci cięcia które powstało na jej prawym policzki. - Przyjrzyj się uważnie otaczającemu cię otoczeniu Dżuma, to miejsce gdzie zaczęliśmy walkę na broń białą i gdzie planowałem zostawić na ciebie pułapkę. - Mówił Rexumbra przemieszczając się powolnym krokiem w kierunku Dżumy która poruszyła się po raz kolejny przez co na jej nogach pojawiły się kolejne nacięcia. Dżuma zignorowała przez chwilę Rexumbre po czym zaczęła szukać powodu ran, zobaczyła otaczające ją zewsząd ciasno cienkie niemal niewidoczne nici poprzyczepiane do otaczających ją kształtów areny. - Chcesz znać swoją słabość Dżuma ? - powiedział Rexumbra. - Jest prosta, otóż w przeciwieństwie do mnie nie myślisz dalekosiężnie. Powiedz czy pamiętasz moment gdy przywołałem swoją walizkę ? Właśnie to z niej zabrałem - Mówił odrzucając na boki swą broń i unosząc ręce pokazał szponiaste rękawice wykonane z czarnego metalu do których koniuszków szponów przyczepione były ostre nici. - Nici Vilmenaza. Mimo swojej drobnej wielkości są niezwykle wytrzymałe i są w stanie bez problemu przeciąć metal. Jeśli wykonasz niewłaściwy ruch... odpadnie ci głowa. - Tłumaczył po czym wskoczył na nici i korzystając ze swych pajęczych "cech" bez problemu się po nich przemieszczał. - Nie będę kłamał jeśli powiem że planowałem to od momentu gdy przywołałem walizkę, od początku ku mojej uciesze tańczyłaś do melodii którą ci grałem nie wyrażając żadnego sprzeciwu. Nici te rozmieszczałem podczas naszej walki gdy zmieniałem pozycje, dziwię się że moje chaotyczne ruchy nie wywoływały u ciebie podejrzeń gdy np. zamiast atakować odskakiwałem w "przypadkowo" wybrane przez siebie miejsca jak i zamiast kontrować zadowalałem się unikami wystrzeliwując przy tym nici w wyznaczonym przez siebie kierunku. Teraz po raz kolejny jesteś w potrzasku, czas zapłacić za swoje błędy. - Skończył mówić po czym zaczął swą krwawą grę. Ciął i dźgał swoimi odnóżami jak i zmieniał położenie nici by zadać więcej ran i zapobiec utraceniu przez Dżumę głowy bądź innej części ciała. Gdy skończył jego przeciwniczka leżała na kolanach pokryta ranami z których nieprzerwanie sączyła się krew. - Myślę że już czas zakończyć pojedynek na broń białą, nie sądzisz ? - Złączył obie dłonie jak ku modlitwie po czym wcześniej stworzone przez niego czarne oszczepy ruszyły w jego kierunku by zostać następnie pochłonięte przez jego ciało. Gdy wszystkie przeszkody zapobiegające użyciu magi zniknęły Rexumbra zbliżył się do Dżumy po czym szybki ruchem zatopił swą prawą rękę w w ciele Czarodziejki powtarzając wcześniejszą sytuację kiedy się na niej pożywiał. Tym razem Rexumbra nie miał ochoty jej psychicznie torturować więc zamknął ją w iluzji w której znajdowała się w można by rzecz nicości. Zewsząd otaczała ją czarna przestrzeń a ona nie mogła zrobić nic więcej po za wiecznym bezdźwięcznym biegiem przed siebie w poszukiwaniu czegokolwiek. Czarny mag zostawił w spokoju również jej siły życiowe jak i magiczne, pożądał czegoś zupełnie innego. Gdy skończył wyciągnął rękę z jej ciała po czym wspiął się na szczyt nici z charakterystyczną dla pająka gracją. - Czas przebudzić się ze snu Dżuma. - Przemówił i skoczył za siebie chwytając przy tym swoją nic zabierając ją ze sobą i znikając z nią w ciemności. Niestety dla Dżumy mimo że za sekundę będzie się mogła znowu swobodnie poruszać to wszystkie nici w czasie powrotu miały się spotkać w miejscu gdzie obecnie znajdowała się jej prawa ręką. Jeśli naprawdę szybko czegoś nie zrobi z jej ręki od palców aż po bark pozostaną jedynie krwawe kawałki porozrzucane naokoło niej.
  3. Rexumbra z uśmiechem niewidocznym za maski patrzył na Dżumę z trudem podnoszącą się po zadanych przez niego ranach. Nie kłamiąc bawiła go ta scena, zawsze lubił wpierw pomęczyć swoją ofiarę poprzez cierpienie które powodował zadawaniem ran, zwątpieniem dzięki przezwyciężaniu każdego wymierzonego w niego ataku, strachem poprzez ukazywanie każdego najmniejszego lęku oraz rozpaczom nie pozwalając w sobie żaden sposób odebrać przewagi uświadamiając ofierze że w porównaniu z nim jest niczym owad wplatany w sieć czekającym w zgrozie i smutku na przybycie pająka. No właśnie pająka. - Chcą po prostu zadawać ból. Nic więcej. - Usłyszał te słowa od Dżumy która uleczywszy swoje rany stała na przeciw czarnoksiężnika z wyraźnym uśmiechem na twarzy. Wyczuwał w jej umyśle radość spowodowaną wybraniem przez niego takiego scenariuszu. - Naiwna dziewczyna. Za niedługo twa radość zmieni się w agonię. - Powiedział w myślach. Mroczny mag w swoim mniemaniu miał nad Dżumą przewagę pod każdym względem. W umiejętnościach bojowych spowodowanych trenowaniem długimi latami nadludzkiego życia, nie martwił go też w żaden sposób fakt że jego przeciwniczka była hybrydą co dawało mu pewność że jej zmysły i ciało są o wiele lepsze od ludzkich odpowiedników gdyż sam był w pewnym sensie hybrydą. Nie, nie hybrydą, był czymś więcej. Przemiana Dżumy była efektem alchemii bądź innej prostej magii, natomiast w jego przypadku były to lata podróży, odnajdywania zaginionych miejsc i artefaktów, zakładania mrocznych paktów z istotami na których widok prosty człowiek popadłby w obłęd, wieki eksperymentów, cierpień, porażek, składania krwawych ofiar. Nie mógł przegrać, nie po tym wszystkim co udało mu się osiągnąć i stracić. Rexumbra dalej patrzył na zmienioną, gotową już do walki Dżumę, mimo że powróciła do swej ludzkiej postaci czarnoksiężnik wiedział że dalej posiada swoje "zwierzęce" "zalety". Skąd o nich wiedział, odpowiedź jest prosta. Przedostatni atak dał mu nie tylko możliwość jednokierunkowego porozumiewania się z Dżumą, dał mu również dostęp do jej umysłu dzięki czemu wie dokładnie o czym jego rywalka obecnie myśli i co zamierza. Jej zmiana nie zrobiła na nim wrażenia, jednak by zachować status quo pojedynku postanowił przejąc rolę nieludzkiej postaci. Objął się swymi rękami w pasie jakby na znak bólu lekko się przy tym pochylając przesłaniając swoją twarz. Nagle z jego pleców z czarnych smug wyrosły 4 długie, ostro zakończone pary odnóży przypominające pajęcze, powróciwszy po pozycji wyprostowanej znajdował się już nad ziemią unoszony przez swoje nowe kończyny, patrząc na jego twarz można było ujrzeć kolejną zmianę, na masce zamiast jednej pary oczu znajdowały się dwie z których każde czerwone ślepię wtopione było w Dżumę. Rexumbra nie będąc już w żadnym razie istotą ludzką przemówił własnym demonicznym głosem w kierunku Dżumy. - Ból jest dopiero początkiem dziecko. - po czym korzystając ze swych odnóży odbił się z błyskawiczną szybkością od ziemi obierając za swój cel dziewczynę. W ramach niespodzianki nim "doleciał" do pewnie zszokowanej Dżumy postanowił zmienić swą broń, szybkim ruchem rozdzielił ostrze na dwoje po czym z obu kawałków czarnej masy uformowały się nowe bronie. W prawej ręce dzierżył długi czarny miecz o falowanym ostrzu a w lewej buzdygan którego kolce ociekały czarną cieczą. Nie miał szans tego przegrać. Dzięki temu że pozwolił swojej skażonej krwi w pewnym stopniu zdominować jego ciało: jego zmysły, siła, szybkość, zręczność i refleks wzrosły do niebywałych rozmiarów, dla Dżumy złą wiadomością były również odnóża Rexumbry które będąc niewiarygodnie twarde i ostre również wielce sprawnie używał w ataku jak i obronie, nie zapominając również o zaskoczeniu jakie w niej wywołał zmieniając broń w ostatniej chwili, jak i tym że znał jej myśli i również o jego pewnie już zapomnianej niespodziance wyciągniętej z tajemniczej walizki którą w końcu miał zamiar zademonstrować. Jedyne co pozostało to patrzeć na krwawy i bolesny spektakl w wykonaniu Potwora.
  4. Rexumbra patrzył wtopiony w mrok na dochodzącą do siebie Dżumę. Był zadowolony ze swego "posiłku", być może w jego mniemaniu nie było zbyt wiele negatywnych uczuć na których mógł się posilić ale ilość jąka pochłonął na pewno mu wystarczy i się przyda. Dżuma już mniej więcej doprowadziła się do porządku po jego zabawie po czym wysnuła wobec niego żądanie. - Interesujące. - powiedział w myślach po czym dalej ukryty w cieniach obserwował działania swojej oponentki. Nagle poczuł nieprzyjemny uczucie dochodzące z jego lewego ramienia, jakaś istota na pewno zostawiona przez Dżumę oplątywała jego rękę coraz to ciaśniejszą nicą która już zaczynała uszkadzać tkankę. - Wygląda na to że teraz ja dałem się podejść. - powiedział wciąż nie zmienionym mrocznym szeptem jakby spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. No cóż przewidywał taki scenariusz gdy zdecydował się na poprzedni ruch. Zostawienie części siebie w kokonie w celu zmylenia Dżumy dało zadowalający efekt, niestety do połączenia się na nowo z odłączoną od siebie częścią ciało Rexumbry było wielce słabe a jego zmysły przytępione przez co był łatwym celem na tego typu zagrywki. Niestety dla Dżumy Rexumbra znów był całością i takie rzeczy nie robiły już na nim żadnego wrażenia. Mroczny mag machnął lewą ręką po czym ta na wznak zmieniła się w czarną mgłę. Insekt nie mając już żadnej materialnej powierzchni na której mógł by się trzymać upadł na ziemię by po chwili z impetem być zdeptany pod butem Rexumbry. - Marny robak. - powiedział z pogardą gdy jego lewa ręka na nowo stała się materialna nie mając na siebie żadnego śladu po działaniach insekta. Jego wzrok na nowo padł na Dżumę lecz nie utrzymał się zbyt długo z powodu lecących w jego kierunku bełtów, które znajdowały już się niebezpiecznie blisko celu. - Walka na dystans powoli robi się irytująca.- powiedział w myślach po czym złączył obie ręce. Na ten gest cząstka mgły znajdująca naprzeciw czarnoksiężnika zaczęła twardnieć i formować różne kształty. Lecące w jego stronę bełty zostały zablokowane przez wcześniej uformowane mroczne kształty które je pochłonęły nie pozostawiając po nich żadnego śladu i wysysając z nich wcześniej umieszczoną magię Dżumy. Niestety nie wszystko poszło według planu albowiem cienie nie zdążył zablokować dwóch bełtów które dosięgły celu. Pierwszy bełt trafił w bark Rexumbry przebijając go na wylot po czym wbijając się w ziemię szybko się pod nią zapadł w cieniu, Drugi natomiast trafił jego lewy policzek niszcząc część maski jak i uszkadzając tkanki. Rexumbra cofnął się do tyłu o jeden krok by złapać równowagę. Nie wydał żadnego dźwięku bądź gestu świadczącego o bólu, w sumie wyglądało to jakby wcale się tym nie przejął. Nic dziwnego gdyż ból jaki teraz doświadczał był dla niego jak łaskotki w porównaniu z ogromną agonią fizyczną i psychiczną jaką czuł szkoląc się latami w dziedzinach czarnej magi pod okiem swojego sadystycznego mistrza którego ostatecznie zabił. Po raz kolejny jego oczy skrył czarny dym po czym miejsca trafień oblepił czarny cień który znikając ujawnił wolne od uszkodzeń powierzchnie: materiał, zniszczona część maski jak i tkanki zostały odnowione. W następnej kolejności przyszła pora na zamrożoną kopułę, Rexumbra podniósł w jej kierunku rękę po czym wcześniej uformowane mroczne kształty ruszyły na nią wbijając się w jej powierzchnie. W miejscu przebicia lód zaczął czernieć a gdy mrok spowił już całą kopułę Rexumbra pstryknął palcami po czym konstrukcja momentalnie rozpadła się. Przyszła teraz kolej na jego atak. Zwrócił swój wzrok z kierunku Dżumy która przyzwała kolejnego chowańca przypominającego hienę. - Nikt nie może teraz przeszkadzać. - powiedział po czym zdecydowanie głośniejszym tonem który rozbiegł się w wszystkich kierunkach kierunkach areny krzyknął. - Do mnie psie ! - na wznak czego cmentarna hiena Dżumy ruszyła w kierunku mgły po czym zanurzając się w jej mrocznym wpływie wpadła w zastawioną przez Rexumbre czarną kałuże która szybko ją pochłonęła. - Więc chcesz poznać siłę czarnej magi dziewczyno, masz więc swoją szansę. - Dżuma odruchowo złapała się za głowę słysząc w myślach szept mrocznego maga czując się przy tym jakby ktoś wbijał jej w głowę tysiące szpilek. Rexumbra z powodu poprzedniego ataku mógł bez problemu porozumiewać się jednokierunkowo z Dżumą w ten sposób. Następnie Rexumbra dobył swą prawą ręką ząbkowanego sztyletu uniósł lewą rękę w kierunku hybrydy po czym czarna mgła ruszyła z ogromną prędkością na Dżumę pochłaniając ją jak i teren wokół niej. Rexumbra zaczął swoja krwawą grę. Wymierzał cięcie za cięciem dosłownie z każdej strony z błyskawiczną prędkością. Przytępione na skutek przebywania w atmosferze mgły zmysły Dżumy nie były wstanie przewidzieć ruchów Rexumbry który na skutek lat doświadczenia dokładnie wiedział gdzie ciąć i jak głęboko żeby sprawić jak największy ból nie zabijając przy tym ofiary, poza tym w miejscu ran osiadały czarne smugi zwiększające jedynie cierpienie i tak już cierpiącej Dżumy. Gdy już skończył, schował zakrwawiony sztylet po czym przyglądał się Dżumie która znajdowała się przed nim w pozycji klęczącej z powodu ran znaczących całe jej ciało zdobytych podczas wcześniejszego maltretowania z jego strony. Rexumbra oczywiście nie chciał skończyć jedynie na tym. Ukazał się oczom Dżumy po czym zmaterializował w swojej ręce czarną klingę którą wbił na przeciw jej twarzy. Dżuma złapała za rękojeść ostrza w celu podparcia gdy ostrze nagle zaczęło się zmieniać dostosowując się do ręki swej właścicielki, w zależności jaki typ broni białej preferuje Dżuma to czym będzie się jej walczyć najlepiej znajdzie się w jej ręce. Rexumbra przygotowując się do pojedynku w uniósł swą prawą dłoń w której szybko zmaterializowało się czarne podwójne ostrze. W tym samym czasie czarnoksiężnik przystosował czarną mgłę wokół nich by Dżuma mogła oddychać i bez problemu go widzieć, również jako środek zapobiegawczy zaklął cienie wokół nich które przybrawszy postać włóczni skierowały się na Rexumbre i Dżume pilnując by żadne z nich nie użyło magi mogącej zakłócić przebieg pojedynku. Rexumbra stał na przeciw Dżumy czekając aż dojdzie do siebie. Miał nadzieję że jest obeznana w bliskiej walce, jeśli nie pojedynek szybko się skończy gdyż poświecił on lata swego życia które dodatkowo wielce przedłużał za pomocą czarnej magi na doskonalenie swych umiejętności we władaniu różnymi rodzajami broni oraz poznawaniu różnych technik walki. Dodatkowo jeszcze na skutek eksperymentów magicznych i alchemicznych jakich dopuścił się na swoim ciele łącząc z sobą geny najróżniejszych bestii które często pochodziły z innych światów sprawiły że jego tężyzna fizyczna, zmysły, czas reakcji jak i szybkość daleko wykraczały możliwości człowieka. - Powstań. - Dżuma usłyszała po raz kolejny głos w swej głowie. Rexumbra zdążył już zasmakować w jej krwi i chciał więcej.
  5. Rexumbra przyglądał się poczynaniom Dżumy wciąż będąc schowany w swej czarnej mgle. Przyznając szczerze był lekko zawiedziony, miał nadzieję że jego rywalka ukaże trochę więcej uczuć po stracie swoich pupilków sprawiając mu przy tym trochę przyjemności. - No cóż, nie można mieć wszystkiego. - powiedział w myślach, dalej obserwując i wyciągając wnioski ze zdarzenia jakie właśnie miało miejsce. Szpikulce na znak Rexumbry ruszyły na Dżumę, wiedział że jego przeciwniczka jakoś obroni się przed tym atakiem ale był również pewien że przynajmniej część szpikulców dosięgnie celu po czym pierwsza przelana krew pobudzi jego bestie. Jakże się zawiódł. Dżuma zniknęła nie pozostawiając śladu unikając przy tym wszystkich pocisków, poza tym jego pupile będące uwięzione w pułapce stworzonej przez Dżumę zajęły się ogniem pozostawiając po sobie jedynie popiół. - Szkoda. - pomyślał. Nie było mu w żadnym razie żal tych zwierzaków które spłonęły, ani mocy jakiej użył by je splugawić gdyż nie ukrywając w ich korumpowaniu prawie wcale nie użył swej magicznej energii gdyż wystarczyła jedynie drobina jego czarnej magi by spaczyć magie Dżumy zawartą w trzech konstruktach i uczynić ją swą własną. Było zawiedziony gdyż po prostu nie przelał krwi. - No nic będę miał jeszcze wiele okazji. - powiedział, po czym zaczął wyszukiwać Dżumę którą stracił z pola widzenia. O dziwo wcale nie musiał szukać gdyż pojawiła się naprzeciw niego z uśmiechem na twarzy tworząc przy tym naokoło niego czerwoną kurtynę. Jedyną jego reakcją było zaciśnięcie swej czarnej kosy która zmieniła się w wijące się cienie które szybko złączyły się ze swoim właścicielem. Gdy materiał zaczął owijać się wokół niego krepując przy tym jego ruchy myślał tylko o jednej sprawie. W jaki sposób Dżuma odkryła jego obecność po raz drugi. Nie miał jednak czasu na rozmyślania gdyż wyczuł pręty lecące w jego stronę. Czerwony kokon blokował jego wzrok ale Rexumbra nie potrzebował go, nawet gdyby był ślepy bądź głuchy dalej miałby jeszcze wiele sposobów na wykrycie tego ataku. Przez głowę przewijało mu się multum rozwiązań obecnej sytuacji z której wybrał jedną mającą w jego mniemaniu najwięcej korzyści. - Nie cierpię tego robić. - powiedział w myślach po czy zza maski przegryzł sobie wargę swoimi ostrymi zębami. Pręty z coraz to większą prędkością pokonywały odległość dzielącą je od celu po czym w końcu dosięgły go. w chwili uderzenia i przebijania materiału słychać było nieprzyjemny dźwięk rozrywanej tkanki a po kilku sekundach gdy wszystkie pręty już dosięgły celu materiał był już znisczony a z jej porozrywanych części ulatniał się dym oraz czarna substancja. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jakby atak się powiódł jednak w zdarzeniu tym było coś podejrzanego. Gdzie znajdowało się ciało ? a przynajmniej jego resztki. Odpowiedź przyszła pod postacią lekkiego szoku na skutek widoku czarnego maga tuż za plecami Dżumy która lekkomyślnie znajdowała się w obszarze objętym jego mrokiem w którym zapewne już się dusiła zdając sobie sprawę że atmosfera była zdatna do oddychania jedynie dla czarnoksiężnika. Nie dając Dżumie czasu na podjęcie stosownej reakcji Rexumbra błyskawicznie pochwycił gardło Dżumy swą lewą ręką po czym wbił palce swej prawej ręki w jej klatkę piersiową. Co dziwne z miejsca w którym znajdywały się palce Rexumbry nie ulatniała się krew lecz czarna maź pokrywająca w szybkim tępię ciało dziewczyny. Nim mroczny wpływ Rexumbry ogarnął ciało i umysł Dżumy zauważyła ona zmianę w wyglądzie swego przeciwnika. Prawa strona jego maski była zakurzona i popękana, w okolicach prawego policzka znajdoway się ubytki zza których można było zauważyć skórę która swoim stanem przynosiła na myśl obraz mumii z muzeum. Dżuma odczuwała ogromne katusze zarówno psychiczne jak i fizyczne. Rexumbra posilał się jej energią życiową i magiczną sprawiając przy tym jej ciału ogromny ból w zamian karmiąc jej umysł potwornymi wizjami uniemożliwiając jej swoją magią odróżnieniem ich od rzeczywistości. W zesłanych przez Rexumbre wizjach Dżuma ujrzała swe najgorsze lęki tworzące przerażenie, wszelkie popełnione przez siebie złe decyzje i porażki wywołujące poczucie winy oraz wszystkie traumatyczne wydarzenia z jej życia. Gdy Rexumbra wreszcie zaspokoił swój głód energią jak i negatywnymi uczuciami swej ofiary, wyciągnął swą dłoń z ciała Dżumy i ruszył w kierunku czarnej plamy która wylała się z wcześnie stworzonego przez hybrydę czerwonego kokonu. Nie martwił się swoją przeciwniczką która obecnie leżała na ziemi na skutek szoku jakiego doznało jej ciało umysł. W czasie drogi wyraźnie było widać że kuleje na prawą nogę jednak gdy w końcu dotarł do swego celu ukląkł po czym położył swą rękę na środku czarnej kałuży która jakby żyjąc własnym życiem wpełzła na rękę mrocznego maga i złączyła się z nim. Powróciwszy do pozycji wyprostowanej nim na nowo stopił się ze swoją mgłą dało się zauważyć że jego wygląd powrócił do stanu przed uwięzieniem w czerwonej kurtynie. Rexumbra po raz kolejny będąc poza zasięgiem wzroku hybrydy przyglądał się jak powoli dochodzi ona do siebie po jego niewinnej zabawie odczuwając zapewne wewnątrz siebie pewną pustą przestrzeń. Czyżby Rexumbra zabrał jej coś więcej niż tylko energię ?
  6. Rexumbra obserwował reakcje swej przeciwniczki na jego ruch, jak na razie używała w swych działaniach różnorakich przedmiotów. "Czyżby zaklinaczka bądź mag kreacji, pewnie również zna się na alchemii patrząc na jej wygląd ", przeszła mu przez głowę taka myśl lecz jeszcze za wcześnie na potwierdzenie tej teorii gdyż wciąż wie bardzo niewiele. Po ujrzeniu jak Dżuma wyrzuciła przed siebie trzy kształty przypominające sześciany postanowił nie czekać ze swoim działaniem aż oponentka w pełni skończy. Mag po raz kolejny wbił są kosę w podłoże po czym wykonał gest lekko unosząc swą rękę na wysokość pasa. Na wznak gestu z podłoża wyrosła czarna kolumna na szczycie której znajdowała się tajemnicza walizka z którą przybył wcześniej. Spokojnym ruchem otworzył walizkę, jej zawartość była oczywiście nieznana i niemożliwa do zidentyfikowania na skutek wszechogarniającej ją czarnej mgły która wciąż nieprzerwanie ulatniała się z osoby czarnego maga pokrywając swym dusznym, mrocznym wpływem kolejne metry areny. "Tu cię mam" pomyślał Rexumbra po czym zabrał swoje ręce z wnętrza i zamknął nią. Wykonał kolejny gest, tym razem opuszczając rękę ku dołowi przez co walizka znów zapadła się pod ziemie tak szybko jak się wcześniej pojawiła. Mroczny mag po raz kolejny spojrzał w stronę swej rywalki z zamiarem podsumowania jej działań i wymyślenia na niej godnej kontrofensywny gdyż nie bądźmy ślepi, poprzedni "atak" był dla niego niczym dziecinna igraszka i miał na celu jedynie sprawdzić zimną krew Dżumy. "Zobaczmy co wymyśliłaś" pomyślał do siebie obserwując poczyniony przez Dżumę progres. Wpierw spojrzał na wcześniej splugawione przez siebie kryształy które z powodu papieru który je okleił przestały przystosowywać środowisko areny na jego korzyść i stały się jedynie ohydną dekoracją. - Nic nieznacząca strata. - powiedział Rexumbra gdyż już wcześniej podczas ich skorumpowania wyssał z ich magię przez co koszt tego działania zwrócił się, poza tym zdążyły już one wytworzyć nieco czarnej mgły na skutek czego duża cześć areny na którą składały się strona Rexumbry jak i okolice fontanny były już skryte w ciemności w której nie ukrywając mag czuł się o wiele lepiej. Potem ujrzał czarną "szmatkę" w której wyczuwał swą magię, która czołgającym krokiem zmierzała w jego stronę żeby nagle być zmiażdżoną pod butem Dżumy. Po zdeptaniu materiału odczuł uczucie, jakby lekkie uszczypnięcie. "Nieważne, wkrótce takie decyzje nie będą miały sensu" pomyślał po czym zauważył kolejny ruch wykonany przez Dżumę. Jaśniejące sześciany zmierzały ruchem joja w jego stronę. Zastanawiał się krótko w jaki sposób jego przeciwniczka go znalazła, wszak był niewidoczny poprzez połączenie się ze swą mgłą. Nie miał czasu rozmyślać musiał wykorzystać ten moment. Co prawda nie przepadał za światłem, szczególnie takim jaskrawym i lepiej czuł się w cieniu jednak światło mogło być dla niego równie a nawet bardziej przydatnym narzędziem niż kryształy. Wielu prostych ludzi uważa światło za największego wroga ciemności. Ślepi głupcy nie są świadomi że światło jest też jej największym sprzymierzeńcem gdyż jak wiadomo: -Tam Gdzie Jest Światło Jest Też Mrok. - przemówił po raz kolejny mrożącym szeptem Rexumbra mając zamiar ukazać prawdziwość tych słów. Uniósł obie otwarte dłonie w kierunku jaśniejących sześcianów po czym nagle zamknął je, nagle cienie stworzone przez światło wydzielane przez sześciany zaczęły oplatać je z każdej strony zamykając i dusząc ich światło w sobie, nie zamierzał poprzestać jedynie na tym gdyż wciąż jeszcze nie dowiódł swego zdania, uniósł obie ręce w górę przez co sześciany zamknięte w cieniach powędrowały w górę areny zmieniając w podróży swój kształt i gdy już znalazły się odpowiednio wysoko w miejscu sześcianów oblepionych zewsząd mrokiem znajdowały się czarne długie prostokąty zbudowane z materiału przypominającego czarne kryształy. Rexumbra pstryknął palcami po czym z wnętrza prostokątów wystrzeliły słupy światła padające na miejsce w którym znajdowała się Dzuma i jej kreacje, już z krwi i kości, tworząc masę cieni z których na wznak czarnoksiężnika zaczęły się unosić rozszczepiając się na miejsce kawałki i otaczając już Dżumę ze wszystkich stron przybierając formę czarnych ostrych szpikulców. Dlaczego tylko w Dżumę wymierzony był ten atak a nie i w jej konstrukty ? Tym razem już cielesne przez co można je zranić prawda ?. Gdyż Rexumbra miał dla nich inne przeznaczenie. Nie był pewny czy jego przeciwniczka była świadoma zasady że wszystko co wejdzie w kontakt z czarną magia zostanie przez nią naznaczone ale postanowił na wszelki wypadek ją jej pokazać. Rexumbra skierował swój wzrok ku konstruktom po czym jego oczy przybrały czarna barwę i zaczął ulatniać się z nich czarny dym. Nagle konstrukty padły na ziemię w akompaniamencie agonalnych krzyków z powodu zmian jakich zachodziły na ich dopiero co utworzonych ciałach. Wyjaśniając: w czasie pierwszego ataku mroczne pociski dosięgły towarzyszy Dżumy i za implikowały w nich mroczną magię Rexumbry która w obecnej chwili deprawowała ich wnętrza zmieniając je w bezduszne automaty podległe woli ich tyrana. Po skończeniu żuraw, pancernik i jaszczurka zupełnie już nie przypominały dawnych siebie, aspekty jakie niegdyś symbolizowały zostały powykręcane na mroczną modłę zastąpione pazurami, szponami, kolcami i dziką przepełnioną sadystyczną nienawiścią żądzą niszczenia. Wszystko co światłe i piękne było w nich zawarte Rexumbra zniszczył zastępując swym obrazem niszcząc przy tym wszelkie łącza jakie jego nowe zwierzaczki dzieliły ze swoją dawną panią a teraz przyszłą ucztą, czyniąc niemożliwą sytuacje jąka miała miejsce z oczyszczeniem kryształów czy jakimkolwiek powrotem pod banderę Dżumy. Po skończeniu swego mrocznego dzieła Rexumbra po raz kolejny uniósł rękę w kierunku swych czarnych "reflektorów" które szybko rozpadły się nie zostawiając po sobie żadnego śladu światłości jaka była w nich uwieziona pozostawiając jednie czarną mieszaninę dymu i cieni która szybko pognała w stronę swego pana by stać się z nim jednością. W tym samym czasie szpikulce jak jeden organizm ruszyły na otoczoną przez swoich dawnych wygłodniałych splugawionych towarzyszy Dżumę.
  7. Rexumbra wyciągnął swą lewą rękę za płaszcza, znajdowała się w niej maska nieposiadająca żadnego wyrazu, która z prawej strony w okolicach oczu ozdobiona była szkarłatną plamą przypominającą plamę krwi ściekającą aż w okolicę podbródka, z lewej strony zaś znajdował się czarny księżyc o znanym wyglądzie kołyski z trzema kształtami wyrastającym z jego prawej strony przypominającymi zakrzywione ostrza. Przystawiwszy ją do twarzy z zamiarem włożenia nie spuszczał oka z pokazu artystycznego jakim uraczyła go jego oponentka. - Co ona zamierza ? - pytał się w myślach nie tracąc przy tym swego niepokojącego uśmiechu jakim wcześniej obdarzył Dżumę podczas przywitania. - Przekonajmy się wiec. Niech zacznie się przedstawienie ! - tym razem powiedział na głos po czym przywdział swą maskę która zasłoniła całą jego twarz pozwalająca ujrzeć jedynie tęczówki. Jego głowa po założeniu maski jakby na wskutek nagłego skurczu mięśni odruchowo przechyliła się na prawy bok po czym znów się wyprostowała dalej mając wzrok wlepiony w Dżumę i jej dzieła. Maska w tym czasie sprawiała wrażenie nieodzownej części ciała Rexumbry i choć cała jego osoba była już niemal nie do odróżnienia od czarnej mgły ulatniającej się szybkim tempem z każdej części mrocznego maga która obejmowała swym spaczonym wpływem sporą cześć strony areny na której znajdowało się jej źródło, osoby posiadające sokoli wzrok, w tym i zapewne sama Dżuma spostrzegły że wygląd Rexumbry po przywdzianiu swego rekwizytu zmienił się. Tym co udało się jeszcze spostrzec w ostatniej chwili nim Rexumbra stał się zjawą pośród swego tworu to to że jego włosy z czarnej barwy przywdziały kolor srebra natomiast oczy z ludzkich tęczówek o kolorze fioletowym przeszły przemianę w szkarłatne w żadnym razie nie przypominające ludzkie ślepia przynoszące na myśl historie o potworach wychodzących nocom na ulice i rozszarpujące napotkanych nieszczęśników na sztuki. - Światło mnie drażni. - wypowiedział Rexumbra nie głosem należącym do zwykłego śmiertelnika, a mrocznym szeptem jeżącym włosy na plecach. W tym samym czasie uniósł swą lewą otwartą dłoń ku górze. Nad ręką Rexumbry nagle z ogarniającej go mgły zaczęła się formować czarna kula która osiągnąwszy rozmiar dużej piłki lekarskiej rozpoczęła wznosić ku środkowi areny zmniejszając przy tym swój rozmiar i gdy już osiągnęła wystarczającą w ocenie swego twórcy wysokość była już rozmiaru piłeczki do ping ponga. Rexumbra zamknął swą dłoń na wznak czego kulka eksplodowała zasypując we wszystkich kierunkach arenę gradem czarnych pocisków. Niewprawny obserwator uznałby ten ruch za chaotyczny i samobójczy, wszak tak nieskoordynowane pociski zranią też swego pana prawda ? Nic bardziej mylnego, Rexumbrze można było dać wiele nazw ale słowa takie jak nowicjusz, samobójca bądź głupiec zdecydowanie się do nich nie zaliczały gdyż każdy najdrobniejszy pocisk posiadał swój cel. Czarnoksiężnik obrał za swój cel głownie źródła światła jak i rzeczy które są w stanie je odbić i są zarazem możliwe do zniszczenia bądź skorumpowania. Dlatego każdy lampion oraz kawałek szkła znajdujący się na arenie trafiony przez czarny pocisk zostawał zniszczony, nie rozbity na kawałki na skutek uderzenia a po prostu znikał w czarnej smudze nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Inny los czekał z goła kryształy albowiem Rexumbra w swych planach nie miał zamiaru ich niszczyć a wykorzystać je na swoją korzyść gdyż jak wiadomo kryształy są skrystalizowaną formą magi a nawet wyssane już z mocy mogą służyć jako użyteczne przekaźniki. Trafione przez pociski kryształy rozpoczęła trawić korupcja, ich szlachetna jaśniejąca barwa zmieniała się w barwę koloru bezdennej pustki, oraz z ich wspaniałej powierzchni wprawiającej niegdyś w zachwyt obserwatorów oraz w dumę budowniczych wyrastały ostre powykręcane kryształy plugawiące całe piękno jakim się szczyciły. Również nie obyło się bez dodatkowych właściwości jakimi Rexumbra miał na celu "obdarować" swe nowe narzędzia gdyż kryształy powoli zaczęły przejawiać tę samą skłonność co ich oprawca, tworzyły i rozprzestrzeniały czarną mgłę. Ten ruch miał głównie na celu zapewnić trochę wygody Rexumbrze, ale miał on również w swoich założeniach przetestować Dżumę gdyż część pocisków skierowanych było również na nią, nie tylko na nią ale także na jej twory: jaszczurkę, żurawia, pancernika i podesty. Oczywiście nie chciał skończyć tylko na tym gdyż również wymierzył swą kosę w kierunku Dżumy na skutek czego splugawione kryształy wydały z siebie niepokojący dźwięk po czym wystrzeliły czarne wiązki energii prosto w Dżumę. - Pokaż mi swój talent. - powiedział w myślach Rexumbra wciąż trzymając wzrok na Dżumie i jej konstruktach.
  8. Ciemna postać wkraczała spokojnym krokiem na arenę, gdy lekkie światło padło na jej osobę można było ją rozpoznać. Mężczyzna u długich czarnych włosach przyodziany elegancko w czarny płaszcz oraz klasyczne ciemne spodnie. Z jego osoby ulatniała się czarna gęsta mgła pokrywająca coraz większy obszar wokół niego i dusząca każdy promyk światła. Rozglądał się swoimi fioletowymi oczyma po arenie ..."jaka szkoda" pomyślał sarkastycznie wiedząc że arena ta po skończeniu walki straci swój blask. W swej prawej dłoni dzierżył czarną kosę, w lewej zaś metalową walizkę z godłem pająka ....( symbol rodowy, można by podejrzewać ) natomiast przyglądając się dolnej połowie jego ciała można było jeszcze zauważyć sztylet o ząbkowanym ostrzu oraz inne przedmioty których z powodu czarnej mgły nie dało się zidentyfikować. Rexumbra jeszcze raz spojrzał na arenę "to powinno być interesujące" pomyślał, w końcu nie często ma się okazję walczyć pod ziemią. Kończąc oceniać teren na jakim będzie mu dane stoczyć swój pierwszy pojedynek skierował swój wzrok ku swemu przeciwnikowi. Wygląd oponenta uznał za dość "ekstrawagancki" ale znał doskonale przysłowie głoszące żeby nie oceniać książki po okładce i był przekonany że to może być ciężki bój na którego myśl się radował, wszak po to tu przybył. Będąc świadkiem gestu uprzejmości wymierzonego w swą stronę, w odpowiedz uśmiechnął się odsłaniając swoje zaostrzone kły po czym postawił swą walizkę na podłogę która po oddaleniu ręki swego właściciela szybko zapadła się pod ziemię w czarnej kałuży oraz wbił swoją kosę w ziemie i ukłonił się. - I ja ciebie również witam. Mam nadzieję na ekscytujący pojedynek, niech wygra lepszy. -odpowiedział po czym wyciągnął swój oręż z ziemi i sięgnął lewą ręką za płaszcz.
  9. Rexumbra

    King Sombra (Król Sombra)

    Choć szanuję twoje zdanie jak i teorie to z przykrością się z nią nie zgadzam. Według mnie uczynienie z Króla Sombry marionetki czarnej magi zupełnie zniszczyłyby tą postać. Gdyż moim zdaniem całą wielkość jaką ma w sobie Sombra zawdzięcza swej symbolice. Widzisz, Król Sombra swoją egzystencją pokazuje nam że świat Equestri jak i same narody kucyków nie są takie świetlane i że we wszystkim znajduje się zło. Nie możemy zrobić z niego jakiegoś pierwszego lepszego jednorożca który wbrew własnej woli na skutek jakiegoś zaklęcia stał się zły gdyż straciłby wtedy na znaczeniu.
  10. Jasnoniebieski pegaz o zielonych tęczówkach i białej grzywie.
  11. Rexumbra

    Zapisy

    Z przyjemnością dołączę do tego grona wojowników jeżeli istnieje jeszcze taka możliwość.
  12. Rexumbra

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Szaleństwo/Obłęd.
×
×
  • Utwórz nowe...